#bookmeter

134
1799
523 + 1 = 524

Tytuł: Krwawy wierch
Autor: Arkady Saulski
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: Fabryka Słów
ISBN: 9788367949095
Liczba stron: 400
Ocena: 8/10

Kolejny tom cyklu fantasy osadzonego w alternatywnej historii feudalnej Japonii. Trzyma poziom, mamy nieźle zarysowane postacie, szybką akcję, złożone intrygi i logiczny rozwój fabuły. Kawał naprawdę solidnej fantastyki, okraszony świetną znajomością tematyki Japonii oraz oręża i szermierki, które reprezentuje autor. Warto sięgnąć, ale całość powinno się czytać zgodnie z chronologią cyklu.

#bookmeter
a9a66a88-4e94-4973-ba2d-8ecd84af5a7f

Zaloguj się aby komentować

522 + 1 = 523

Tytuł: Osobisty przewodnik po Pradze
Autor: Mariusz Szczygieł
Kategoria: reportaż
Wydawnictwo: Dowody
Liczba stron: 372
Ocena: 8/10

Mariusz Szczygieł, czechofil, przedstawia Pragę ze swojej perspektywy. Opisuje różne miejsca, które warto odwiedzić, opierając to o własne doświadczenia, anegdoty i ich historie. Dla zainteresowanych Czechami lub wielbicielom Gottlandu tego samego autora.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #czechy #ksiazki
c41bcdbf-d3e3-4335-99ea-e5dceb7c9a4c
ColonelWalterKurtz

Jak się wybiorę ponownie do Pragi (byłem chyba w 2008 :P) to na pewno to będzie to pierwsza pozycja do przeczytania!

Zaloguj się aby komentować

521 + 1 = 522

Tytuł: Problem trzech ciał
Autor: Cixin Liu
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: Rebis
ISBN: 9788381881548
Liczba stron: 452
Ocena: 8/10

Po zakończeniu lektury serii Shustermanna, postanowiłem sięgnąć po bardziej ambitną pozycję z gatunku science fiction. Wybór padł na dzieło chińskiego autora, którego książki były mi wielokrotnie polecane przez różne, niezależne od siebie osoby.

Muszę przyznać, że książka przekroczyła moje oczekiwania. Jako laik w dziedzinie fizyki, poczułem jeszcze większą motywację, by zgłębiać tajemnice kosmosu. Narracja była dynamiczna, a cała historia niezwykle wciągająca. W przeciwieństwie do niektórych recenzentów, którzy krytykowali styl autora, ja uznałem go za wyjątkowo przystępny i zrozumiały.

Niestety, jednym z mankamentów, który zauważyłem zarówno w tej książce, jak i w kolejnych częściach cyklu, jest brak konsekwencji w kreowaniu postaci. Wielu bohaterów, wprowadzanych w szczegółowy i obiecujący sposób, znikało z fabuły bez wyraźnego powodu. Mimo tego, książka zasługuje na wysoką ocenę i z pewnością polecam ją miłośnikom gatunku.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter
Piesek userbar
bb485506-7fad-470c-9a1e-89efba447475
Cinkciarz

@Piesek a ja się zawiodłem. Ja rozumiem że SF musi czasem przyjąć jakieś fizyczne hokus-pokus, ale te w PTC wydają mi się naiwne i pozbawione podstaw. Zaczynało się ciekawie, ale im dalej w las, tym było gorzej. No i nie rozumiem jak w grze która się nazywała "problem trzech ciał" nie rozumieli od początku, że są trzy słońca ¯\_( ͡° ͜ʖ ͡°)_/¯

To już Lem ze swoimi statkami kosmicznymi, gdzie piloci wyliczali trajektorie liczydłem, a maszyny zapisywały na taśmach, był bardziej realistyczny

Catharsis

Ta okładka wygląda jak żywcem wzięta z jakiejś książki z teoriami spiskowymi płaskoziemców o kosmitach i innych takich xD

maly_ludek_lego

@Piesek Ja kończę dwójkę i nie wiem czy tak będzie do końca, ale uważam, że strasznym dziwactwem jest to, że ktoś uważał, że jakaś zaawansowana cywilizacja będzie leciała 'standardowym' napędem przez wiele lat świetlnych do ziemii. No sorry, ale to trochę tak jak na początku 20 wieku uwazalismy, że ulice będą zawalone kupą, bo tyle będzie dorożek.

Już teraz mamy jakieś nikłe przesłanki, żeby sądzić, że przyszłe statki będą raczej przypominać coś na kształt statków Alqubierra, po prostu jeszcze nie mamy tak wydanego źródła energii.

Piesek

@maly_ludek_lego Ja zrozumiałem, że Trisolarianie nie byli aż tak bardzo zaawansowani, bo obawiali się poziomu rozwoju ludzkości za 400 lat (w czasie gdy dolecą) i dlatego stworzyli sofony. Natomiast rozumiem o co Ci chodzi.

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
520 + 1 = 521

Tytuł: Wędrująca Ziemia
Autor: Cixin Liu
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: Rebis
ISBN: 9788380624917
Liczba stron: 496
Ocena: 7/10

Bez przedłużania przejdę do opisywania.
Pierwsze opowiadanie, od którego zbiór wziął swoją nazwę, było mało angażujące, a wydarzenia pędziły zbyt szybko i po łebkach, by zastanowić się nad ich przebiegiem i znaczeniem; na tym też skończę.
Drugie z kolei, zatytułowane "Góra", zrekompensowało z nawiązką nijakość pierwszego. Podzieliłbym jego treść na dwie części: osobistą i obszerną - obie zostały świetnie przedstawione i współgrają ze sobą jak dobrze naoliwiony mechanizm. Nie zamierzam pisać o wydarzeniach, by każdy chętny doświadczył tego samemu, ale powiem tylko, że aspekt odwróconej analogii dla części obszernej to coś wspaniałego. Nie zliczę ile razy robiłem tak jak facet ze znanej templatki "white guy blinking".
Następne również trzyma poziom. W mojej interpretacji otrzymujemy zestawienie dwóch różnych dróg do, koniec końców, podobnego celu - spełnienia. Chodzi mianowicie o: 1. niewielkie aspiracje, ale z drugiej strony zwyczajne robienie swojej roboty wsparte czasem znajomościami i łutem szczęścia oraz 2. uparte dążenie do celu, poświęcanie właściwie wszystkiego, niestety bez rezultatu, aż już na skraju nadziei i beznadziei los postanawia się odwrócić. Z jednej strony przedstawiona historia może się wydawać trochę naciągana, z drugiej paradoksalnie nie aż taka nierzeczywista, poza tym fajnie czasem przeczytać coś, gdzie bohaterom po prostu wychodzi, a sam nastrój jest w głównej mierze pozytywny. Taki tekst, żeby się cieplej zrobiło, w mojej opinii.
W czwartym opowiadaniu ze stereotypowego wręcz przedstawienia superzabójcy, jego drogi do wielkości i otrzymania ultymatywnego zadania przechodzimy, poprzez malutki zwrot akcji, do niepokojącej i depresyjnej rzeczywistości. To właściwie wszystko.
Klątwa 5.0 nie ma po prawdzie nic ciekawego do zaoferowania poza zdystansowanym self-insertem autora oraz pięknym podsumowaniem stanu społeczności czytelników, które często przewija się we wszelakich dyskusjach: "twarde scifi dla twardych facetów, miękkie sajfaj dla nastolatek". W sumie zabawne.
Szósty tekst ma nacechowanie słodko-gorzkie, ale im dalej, tym pozytywniej. Zakończenie inne niż się spodziewałem. I jest tam niewielki błąd: dwutlenek wodoru zamiast (mono)tlenku diwodoru.
O siódmym nie mam za bardzo co pisać poza tym, że bawi się oczekiwaniami czytelnika, zawiera całkiem zabawny twist oraz trochę przewidywalne i sztampowe zakończenie, co jednak nie przeszkadza mu spełnić swojego zadania.
Ósme jest bodaj najbardziej przyziemne - w głównej mierze skupia się na wzajemnej relacji członków rodziny i nowego przybysza. Niezgoda, złość, wykorzystywanie to częste elementy tego tekstu, ale później pojawiają się też zgoda i zrozumienie. Koniec końców wszystko zatacza wielkie koło. Na pewnych poziomach trafia w odpowiednie tony.
Dwa ostatnie są o dziwo lekko powiązane. O pierwszym z nich nie napiszę wiele, bo jego rdzeń jest - jakby to nie brzmiało - blisko powierzchni. Można z niego wynieść, że warto się cieszyć małymi rzeczami.
W ostatnim natomiast na początku trochę zbił mnie motyw zemsty, ale paradoksalnie im dlużej nad nim myślałem, tym wydawał się mieć więcej sensu niż jego odpowiednik w naszym świecie (mianowicie zemsta na dzieciach za błędy rodziców "bo tak", gdzie w tekście mamy sytuację odwrotną, a w niej wchodzi kwestia wychowania i ukształtowania młodego człowieka). Do tego standardowo kriogenika, przespanie największych burd i skokowy postęp technologiczny, gdzie rzeczy te umożliwiają zrealizowanie ww. elementu.
No i jak to u Cixina bywa, znowu liczby (w 9. opowiadaniu): 15km/h*20h=300km, tyle że wcześniej była mowa o 3000km. Klątwa jakaś.
Zbiór całkiem równy, dla mnie zdecydowanie najlepsza była "Góra", trochę za nią "Słońce Chin", najsłabsze z kolei opowiadanie tytułowe, reszta dosyć standardowa.
Ot, zwyczajnie ok pozycja, co nie zmienia faktu, że i tak jedna z lepszych pośród dotychczas przeczytanych przeze mnie zbiorów opowiadań.
Przygoda z Liu skończona, po "Mrówki" nie sięgam, a ta abominacja Baoshu mi nawet przez myśl nie przeszła.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto #cixinliu #rebis
ee7e0f81-95b4-430f-9b3f-d8fb932ed6be
znany_i_lubiany

moja kupiła mi audiobooki pierwszej i drugiej książki z tej serii, nie mogę się za to zabrać, mimo że mam niedosyt sci-fi, niestety po serii Altered Carbon, i mega dobrej serii Hyperion nie mogę się przekonać tak mi się wryły w głowę tamte przygody.

Cerber108

@znany_i_lubiany kontynuacje Węgla są sensowne? Bo mieszane opinie słyszałem. Hyperion to klasa, dlatego zostawiam go na później w ramach deseru, żeby innych książek sobie nie zepsuć.

znany_i_lubiany

@Cerber108 ojapierdolę, Altered Carbon, Upadłe Anioły, a potem Wzbudzone furie .... pierwsza "detektywistyczny wajb", druga epicka wyprawa "hajst mówi" (nie będę zdradzać bo jest fajno), no i trzecia część, naszpikowana gęsto plotem, rozciągnięta jednak bez głupich wypełniaczy, z super zakończeniem, jak dla mnie to jest tak jak 1,2,3 gdzie każda liczba jest większa od poprzedniej. Czytaj gurwa bo będziesz żałować. Hyperion ... rozjebał mnie, potem Endymion, i Tryiumf Endymiona ... ehh, dla tych dwóch serii chciałbym móc mieć możliwość wymazania tego że to znam z pamięci żeby móc poznać od nowa.

Zaloguj się aby komentować

519 + 1 = 520

Tytuł: Obietnica krwi
Autor: Brian McClellan
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: Fabryka Słów
ISBN: 9788379640607
Liczba stron: 676
Ocena: 5/10

Krótko o uniwersum: świat McClellana przypomina trochę nasz świat pod koniec XVIII wieku. Mamy kontynent, na którym istnieje dziewięć wysoko rozwiniętych państw (zwanych po prostu Dziewięcioma), oraz inne kontynenty ze słabo rozwiniętą cywilizacją, w których kraje Dziewięciu zakładają pomału pierwsze kolonie. Państwa Dziewięciu zostały założone prawie półtora tysiąca lat wcześniej przez legendarnego boga-króla Kresimira oraz jego rodzeństwo. W uniwersum powszechna jest magia, a osoby nią władające można podzielić na: Zdolnych (osoby mające magiczny talent w jednej specyficznej dziedzinie), Uprzywilejowanych (czarodzieje posługujący się wszystkimi rodzajami magii, w większości przypadków będący członkami królewskich kamaryl) oraz Magów Prochowych (wyczyniają z prochem i kulami lepsze sztuczki niż Neo w Matrixie).

Powieść rozpoczyna się trzęsieniem ziemi – żyjący w państwie Adro marszałek polny Tamas, wk… zdenerwowany głupotą panującego króla, postanawia rozwiązać kwestię adrańskiej monarchii w stylu francuskim. Zamach stanu ściąga na kraj widmo wojny z sąsiednim Kezem, oraz, nieoczekiwanie, groźbę apokalipsy. W tym burzliwym okresie sojusznikami Tamasa staną się m.in. jego syn Taniel, będący jednym z najlepszych Magów Prochowych, oraz prywatny detektyw Adamat.

Kolejna w tym roku powieść, której, gdyby w bookmeterze można było dawać ułamkowe oceny, dałabym 5,5, co w mojej prywatnej skali odpowiada ocenie „niezła”.

Na początek przyznam, że sięgając po tę książkę, oczekiwałam poważniejszej pozycji z dość rozwiniętym tłem społecznym. Obietnica krwi okazała się tymczasem przygodowym fantasy, gdzie przemiany społeczno-historyczne służą raczej za tło dla kolejnych przygód bohaterów. Trochę szkoda, bo historia aż się prosiła o wątki szerzej pokazujące życie w czasie rewolucji.

Abstrachując jednak od oczekiwań, jakie miałam przed lekturą, powieść jest pełna niedociągnięć fabularnych, które ciężko mi zaakceptować nawet u debiutanta: pojawiający się tu i ówdzie brak logiki, rozwiązywanie problemów deus ex machina i przede wszystkim słaby development postaci. Najgorzej napisanym bohaterem jest według mnie Tamas – w zamierzeniu autora wielki wojownik i mąż stanu, w praktyce facet naiwny jak pensjonarka, który co chwila daje się wkręcać jak dziecko. Chociaż moim „faworytem” i tak jest detektyw Adamat, którego metody dochodzeniowe wyglądają mniej więcej w ten sposób:
Adamat: Czy zrobił pan X?
Podejrzany: Bez kitu, nie.
Adamat: A, no to ok
Super śledztwo typie xDD

Książka mimo wszystko nie była zła, jednak ten moment nie wiem jeszcze, czy sięgnę po dalsze tomy trylogii. Jeśli tak, to raczej w formie audiobooków, gdy mi się będzie nudzić w pracy.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter
d17b2765-b618-4b5e-b01e-59b9fbdef9cb

Zaloguj się aby komentować

518 + 1 = 519

Tytuł: Okręt szkolny "Iskra"
Autor: Ryszard Ułamek
Kategoria: historia
Wydawnictwo: Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej
Liczba stron: 16
Ocena: 5/10

Krótki, ogólny opis żaglowca szkolnego Iskra. Historia, budowa, sylwetki dowódców i rola w szkoleniu kadetów oraz najważniejsze rejsy. Krótka broszura z serii TBiU, są już na temat tej jednostki dużo lepsze publikacje. Na plus szczegółowy schemat pomieszczeń i ożaglowania.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #czytajzhejto #historia
8ccb3dce-04fe-416c-b0e2-7fcb2718c6fa
Budo

@mokry za samą nostalgię i pamięć tych zakurzonych półek w szkolnej bibliotece należy się 7/10 ( ͡° ͜ʖ ͡°)

mokry

@Budo ja te starsze czytam jedynie w formacie pdf, ciężko dostać wszystkie starsze numery papierowe w sensownym stanie. W bibliotekach zupelnie wyginęły.

Zaloguj się aby komentować

517 + 1 = 518

Tytuł: Żniwo
Autor: Neal Shusterman
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: Uroboros
ISBN: 9788383187983
Liczba stron: 672
Ocena: 7/10

Ostatnia część trylogii, muszę przyznać, że wkręciłem się bardzo i przeczytałem ją chyba w trzy dni, co jak na mnie jest bardzo dobrym wynikiem.
Byłem średnio zadowolony z zakończenia, miałem wrażenie, że autor trochę się spieszył na końcu książki.
Niemniej, cały cykl mogę polecić młodszym czytelnikom oraz tym, którzy oczekują trochę mniej złożonego Science Fiction.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter
Piesek userbar
f1c14bb4-4509-43b1-b26f-55eff0bc14f9

Zaloguj się aby komentować

516 + 1 = 517

Tytuł: Zatopić Bismarcka!
Autor: Duncan Harding
Kategoria: powieść historyczna
Wydawnictwo: Bellona
ISBN: 83-11-10041-1
Liczba stron: 168
Ocena: 2/10

W założeniu autora jest to powieść sensacyjno-szpiegowska z elementami losów Bismarcka (okrętu). W praktyce mamy tutaj jakieś nadmierne zagęszczenie wątków i postaci historycznych, które muszą mieć choćby mały i bez znaczenia dla fabuły, ale rozpisany epizod. Sporo pourywanych wątków i fabularnych nonsensów. Daje to jeden wielki bałagan fabularny i narracyjny. Główna oś fabuły to polowanie na Bismarcka, ale w sumie cel i przebieg oraz finał jego rejsu nie ulega wpływowi dość dziwnych działań bohaterow. Jedna z najgorszych powieści osadzonych w realiach historycznych jakie czytałem, nie warto.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter
408cf956-6e3e-4561-8596-23d4e8612a3f
SuperSzturmowiec

dobrze wiedzieć ze ujowe. bo sam tytuł wydawał się ciekawy i pewnie bym kupił w ciemno

mokry

@SuperSzturmowiec kupiłem w ciemno w antykwariacie, bo myślałem, że to coś w stylu "żółtego tygrysa"

Zaloguj się aby komentować

515 + 1 = 516

Tytuł: Minerva 2049
Autor: Bartłomiej Sztobryn
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: Wydawnictwo K2A
ISBN: 9788396236333
Liczba stron: 344
Ocena: 8/10

Prywatny licznik 23/24

Dla odmiany coś współczesnego i z rodzimego podwórka. I budzącego u mnie duży sentyment - autora i książkę znam jeszcze z Wattapda, gdy publikacja Minervy odbywała się po rozdziale. Kiedy publicznie padło, że powstaje ambitny plan wydania jej, gorąco trzymałam kciuki za powodzenie tego projektu!

I oto ona - futurystyczna wizja (nieodległego) świata pełna genetycznych i technologicznych modyfikacji, coraz słabiej maskowanej korporokracji. A w deep webie szury wałkują temat Minervy...

Przyjemny styl, ciekawa i wartka akcja. Trochę w tym gdybania o przyszłości ludzkości, technologii, AI, a także o istnieniu, świadomości, człowieczeństwie.

Wciągająca i warta polecenia pozycja.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto #hejtoczyta #dwanascieksiazek

Zaloguj się aby komentować

514 + 1 = 515

Tytuł: Kawiarnia pod Pełnym Księżycem
Autor: Mai Mochizuki
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: WAB
ISBN: 978-83-8319-541-4
Liczba stron: 187
Ocena: 4/10

Rany, jakie to było złe!

Blurb zapowiadał uroczą historię o prowadzonej przez koty kawiarence, która pojawia się przy pełni księżyca. Brzmi miło, prawda? Bo to ta miła część.

Jest też część, w której dostajemy kompletny wykład z ust kotów na temat horoskopów urodzeniowych i wpływu planet na życie naszych bohaterów. Zajmuje to jakieś pół książki.
Gdybym chciała poczytać takie rzeczy to sięgnęłabym po jakiś podręcznik do astrologii, a nie po książkę udającą miłą fantastyczną opowiastkę.

Daję 3/10 + jeden punkt za ilustracje kotków.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto #ksiazkikatie #japonia
0938cac7-191e-4ccc-8afd-4d44a6dd39ac
vredo

A grzmotnę se @KatieWee jeszcze raz

:*

bojowonastawionaowca

@KatieWee i kolejny japoński bestseller o kotach/książkach/why-not-both


MATKO BOSKO JESZCZE PRZECIEŻ KAWA

bojowonastawionaowca

@KatieWee i w sumie urocza okładka też jak zwykle do kompletu

Zaloguj się aby komentować

513 + 1 = 514

Tytuł: Wszystko, czego szukasz, znajdziesz w bibliotece
Autor: Michiko Aoyama
Kategoria: literatura piękna
Wydawnictwo: Relacja
ISBN: 978-83-68021-28-8
Liczba stron: 284
Ocena: 6/10

Jeżeli to czego szukasz to magiczna natychmiastowa przemiana w zachowaniu bohaterów po przeczytaniu jednej książki i rozmowie z bibliotekarką oraz rozwiązanie problemów po japońsku - czyli staraj się bardziej i pracuj ciężej - to tak, znajdziesz to w bibliotece z tej lektury.
Rozwiązywanie japońskich problemów (czyli takich, które oni wymyślają sobie sami i utrwalają sobie w swojej kulturze) w sposób zawarty w tej książce w rzeczywistym życiu raczej nie ma miejsca, ponieważ ludzie to nie roboty i po wgraniu nowego programu nie zaczynają nagle zachowywać się inaczej.

Pomimo to, ta książka nie jest tak do końca beznadziejna - nie bez powodu stała się bestsellerem. Oprócz chwytliwego tytułu jej niewątpliwym atutem jest lekkość. Nie ma w niej miejsca na głębokie zastanawianie się nad postępowaniem bohaterów czy kondycją ludzkości - jeden wyrażony łopatologicznie morał leci za drugim.

Bohaterowie są do bólu stereotypowi - trzydziestoletni geek rysownik mieszkający z mamą, starszy mężczyzna, który po przejściu na emeryturę nie potrafi się odnaleźć w domowym życiu i tak dalej.

Podobało mi się w tej książce ukazanie tego jak czasami różni ludzie postrzegają różnie te same zjawiska.
I to w sumie tyle. To nie jest wybitna literatura, ale w podróży czy na plaży może się sprawdzić.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto #ksiazkikatie #japonia
f78de760-8e3e-48f6-a71f-4ab891e477b6
vredo

A grzmotnę se wpis @KatieWee a co mi tam, i jeszcze cmok :*

George_Stark

ale w podróży czy na plaży może się sprawdzić


A w podróży na plażę?


Przepraszam, nie umiałem się powstrzymać.

KatieWee

@George_Stark jeżeli nie jesteś kierowcą to raczej tak. Kierowcom odradzam.

bojowonastawionaowca

@KatieWee kolejny japoński bestseller o kotach/książkach/why-not-both?

KatieWee

@bojowonastawionaowca tak jest!

Zaraz wrzucę następny

Zaloguj się aby komentować

512 + 1 = 513

Tytuł: Wegetarianka
Autor: Han Kang
Kategoria: literatura piękna
Wydawnictwo: W.A.B.
ISBN: 9788328084964
Liczba stron: 256
Ocena: 3/10

Co ja właśnie przeczytałem... Powieść o pogrążającej się w szaleństwie przeciętnej koreance, otoczonej przez dysfunkcyjnych krewnych. Smutek, depresja i beznadzieja połączona z przemocą i brakiem jakieś puenty na zakończenie. Książka dostała bookera, ale chyba nie dorosłem do tego typu literatury. Mimo wszystko dobrze napisane od strony warsztatu, nieźle prowadzona akcja i udana gra na emocjach. Fabuła to jakaś jazda bez trzymanki.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter
d64e3de2-2753-42ee-82f4-f0f38cda10e6
bojowonastawionaowca

@mokry taka ciekawostka że mam tę książkę w oryginale, po koreańsku XD Kiedyś może się uda przeczytać

mokry

@bojowonastawionaowca chyba wolałbym zacząć uczyć się koreańskiego, niż przeczytać ją po raz drugi

Zaloguj się aby komentować

511 + 1 = 512

Tytuł: Kosiarze
Autor: Thunderhead
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: Uroboros
ISBN: 9788383184784
Liczba stron: 592
Ocena: 7/10

Dołączam do zabawy i dodaje wszystkie moje książki przeczytane w tym roku.

Druga część cyklu, na podobnym poziomie, nieco bardziej filozoficzna, w dalszym ciągu czyta się łatwo, szybko i przyjemnie.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter
Piesek userbar
07da2fb1-1cfb-469a-a3d3-3f0454ddefb6
Piesek

Oczywiście pomyliłem tytuł książki z autorem, czas na edycję minał, wybaczcie.

Zaloguj się aby komentować

510 + 1 = 511

Tytuł: Kosiarze
Autor: Neal Shusterman
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: Uroboros
ISBN: 9788383183756
Liczba stron: 512
Ocena: 7/10

Dołączam do zabawy i dodaje wszystkie moje książki przeczytane w tym roku.

Stary chłop przeczytał książke dla młodzieży i bawił się wyśmienicie. Początek cyklu o przyszłości, w której ludzkość pokonała śmierć, a na straży populacji i porządku stoją tytułowi Kosiarze.
Podobnie jak w przypadku Harry'ego Pottera - pełna uproszczeń i nieścisłości, które nadmiernie nie przeszkadzają, czyta się łatwo, lekko i przyjemnie, dobra jako odskocznia od cieższych pozycji lub wstęp do gatunku.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter
Piesek userbar
b7a27aee-f599-45af-977b-6c2b8290bca2
moll

@Piesek czyli wybrałeś najgorszy sposób i wrzucisz wszystko jednego dnia...

Piesek

@moll Nie muszę, ale nigdzie nie znalazłem regulaminu.

moll

@Piesek bo nie ma. Po prostu olałeś sugestie, które Ci ludzie pisali pod postem

Zaloguj się aby komentować

509 + 1 = 510

Tytuł: Edukacja
Autor: Malcolm XD
Kategoria: literatura piękna
Wydawnictwo: W.A.B.
ISBN: 9788328080614
Liczba stron: 324
Ocena: 6/10

Dołączam do zabawy i dodaje wszystkie moje książki przeczytane w tym roku.

Książki tego autora, podobnie jak pasty, dostarczają wyłącznie prostej rozrywki, podobnej do oglądania komediowego sit-comu. Niemniej, ja bawiłem się bardzo dobrze. Tytułowa edukacja okazuje się przewrotnie odbiegać od spodziewanej tematyki.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter
Piesek userbar
86119d05-4961-429a-a96c-7809b7c177c9
Kremovka

Nie znam past które Malcolm podobno ukradł, czytałem zarówno Emigrację jak i Edukację i przyznam że obie książki świetnie się zaczynają(czyli są serio śmieszne)ale im dłużej się czyta, tym widać że konczą się pomysły (nie chodzi o fabułę bo wiadomo że nie jest wybitna, ale właśnie o żarty, są coraz słabsze). Edukacja dłużej trzyma poziom, autentycznie prawie do końca uśmiechałem się czytając, może pomijając sam koniec, natomiast przy Emigracji od drugiej połowy prawie w ogóle.

Zaloguj się aby komentować

508 + 1 = 509

Tytuł: Fanatycy. Futbol na śmierć i życie
Autor: Anonimowy Fanatyk
Kategoria: reportaż
Wydawnictwo: Sine Qua Non
ISBN: 9788365836854
Liczba stron: 320
Ocena: 5/10

Dołączam do zabawy i dodaje wszystkie moje książki przeczytane w tym roku.

Nic czego człowiek ze środowiska nie wiedział. Wiele kontrowersyjnych tez przedstawionych z innej perspektywy, ale światopogląd trąci banałem.
Właściwie nie wiem dla kogo jest ta książka. Dla kibiców mało odkrywcza, dla postronnych raczej odrzucająca.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter
Piesek userbar
Wrzoo

@Piesek PIESEK ;_; Jeżu jaki fajny nick

Piesek

@Wrzoo A na profilu same kotki

Wrzoo

@Piesek Ej, ja tam widzę jakieś piesełki

Zaloguj się aby komentować

507 + 1 = 508

Tytuł: Naruto
Autor: Masashi Kishimoto
Kategoria: komiks
Ocena: 5/10

Prywatny licznik: 34/52 (26 książek / 8 komiksów)

72 tomy, 700 rozdziałów i prawie 14 tysięcy stron. Czy było warto? Nie. 🥹

Naruto znam od dawna. Ok 2006 roku zacząłem oglądać Anime jednakże na pierwszej części poprzestałem i nigdy nie zacząłem Shippuden. Na studiach mój współlokator był fanem i co tydzień czytał nowy rozdział, więc cos tam wiedziałem jak historia dalej się potoczyła. Przed moim urlopem w marcu tego roku poszukałem na YT jednego fragmentu z anime o Kakashim i tak zostałem przez algorytmy zasypany Naruto. Tak bardzo, że postanowiłem przeczytać całą mangę. Na początku chciałem czytać z 2 rozdziały dziennie, ale tak mnie wciągnęło, ze w przeciągu 3 tygodni przeczytałem 27 tomów (część pierwsza odpowiadająca anime Naruto, części druga i trzecia to Shippuden). I mogłem tutaj dać sobie spokój, bo kolejne części to równia pochyła.

‼️ Spoiler alert ‼️
To co moim zdaniem zabiło te serie, to wprowadzenie wskrzeszenia, przechodzenie złoli na stronę Naruto, zrównanie siły wszystkich bohaterów pobocznych w końcowej części mangi, unikanie uśmiercania postaci.

I tak największy złoczyńca pierwszej części Orochimaru zostaje potulnym barankiem na sam koniec i pomaga w walce z Tobim xD

Nagano, który chciał pokoju na całym świecie poprzez zadanie wszystkim ludziom takiego samego bólu, po krótkiej rozmowie z Naruto poświęca się i wskrzesza wszystkich których zabił w całej wiosce xD

Tobi, najsprytniejszy i największy złoczyńca postanawia z dup pomóc Naruto. Ba nawet na chwilę wraca z zaświatów by pomóc Kakashiemu xD

Świat w Naruto jest brutalny, dużo ludzi ginie, ale tylko w poprzednich wojnach. Kakashi i cała wioska zostają wskrzeszeni przez Nagato. Gara przez babcię. Tsunade rozerwana na pół? Nic nie szkodzi xD ktoś ją uleczy i będzie śmigać jak nowa. Eh…

Tak narzekam, ale manga ma w sobie kilka dobrych momentów i bohaterów. Rock Lee, Kakashi, Jiraiya, czy Itachi. Lee jest prawdziwym underdogiem w tej historii i szkoda, że został wyleczony po walce z Gaarą i praktycznie porzucony w historii (jak większość pobocznych postaci z części pierwszej). Jiraiya klasa sama w sobie, a jego śmierć wywarła duży wpływ na Naruto. Kakashi i Itachi byli OP i mieli najlepsze backstory w całej mandze. Ach szkoda, że Masashi tak to zjebał 😪 ale jak przez 15 lat co tydzień musisz wypuścić nowy rozdział, to co się dziwić 😪

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #manga #naruto #czytajzhejto #ksiazki #czytamponocach
663e1ecf-ad02-4f0b-9377-609e2b23237a
Dzemik_Skrytozerca

Dodam jeszcze, że autor w ogóle nie radzi sobie z relacjami damsko-meskimi. Jedyne co dobrze wypada, to więź Naruto z jego nauczycielami.


Widać też, że totalnie nie miał pomysłu na całość konspiracji, że dużo zdarzeń po prostu nie miało sensu.


Np. Itachi zabił całą swoją rodzinę. I klan. Po co?

Jeden z najważniejszych punktów fabularnych nigdy nie został sensownie wyjaśniony. Z naciskiem na sensownie (bo mu kazali to kiepskie wyjaśnienie).

l__p

@Dzemik_Skrytozerca wyjaśnienie działań Itachiego było sensowne. Wioska była dla niego ważniejsza niż klan i przede wszystkim chciał uratować Sasuke. Ponadto chcial chronić honor swojego klanu. Ważnym punktem był też Danzo i jego ultimatum, ale to taki mały szczegół.

Dzemik_Skrytozerca

@l__p


Nadal to do mnie nie trafia. Jakby rodzina Sasuke i jego klan było taka banda patoli, to Sasuke też by nie miał ochoty się mścić na Itachim. Posiadanie rodziny tworzy silne wiezy, a tu nagle pyk. Nie dość, że zabójstwo powierzają jednej osobie, nie dość, że mu się to udaje, to jeszcze gość działa jak maszyna... ale kurde, jednej osobie darowuje.


No i zupełnie przypadkiem chwilę później dołącza do Akatsuki i działa na szkodę wioski.


Nie łączy się to w jedną całość.

Porsze

A to nie było tak że wybił cały klan bo bardziej wierzył w idee wioski, a uchicha chcieli zrobić przewrót, kiepsko się asymilowali i ogólnie z nimi zawsze były problemy?

Dzemik_Skrytozerca

@Porsze


Dobra, macie mniejszość etniczna. Macie z nią kłopoty. Bierzecie największy talent z tej ekipy i powierzacie mu wymordowanie wszystkich, w tym i własnej rodziny.


A gość wywiązuje się że zlecenia idealnie, tylko raz mu się żelazna konsekwencja omsknela.


No i jeszcze jedno - co gość dostaje z tego? Kopa w dupę, i przystaje do Akatsuki, gdzie za chwilę zaczyna działać na szkodę umiłowanej wioski.


Logiczne? Ani troche.

Porsze

On tam wstąpił żeby infiltrować od środka tą organizację

Zaloguj się aby komentować

506 + 1 = 507

Tytuł: Epifania wikarego Trzaski
Autor: Szczepan Twardoch
Kategoria: literatura piękna
Ocena: 8/10

#bookmeter

Samotny płatek śniegu skrystalizował się w chmurach wokół jakiegoś pyłku, urósł w zamarzającą wodę i zsunął się powoli, przez zimne powietrze, w dół aby osiąść na włosach księdza i stopić się od ciepła, które oddawała do atmosfery rozgrzana kapłańska głowa.

Po kiepskich wynikach ostatnich moich eksperymentów ze współczesną literaturą polską musiałem jakoś odreagować. Zdecydowałem się sięgnąć po coś współczesnego i polskiego, ale firmowanego nazwiskiem, które dawało mi jakąś obietnicę. Miała to być najnowsza powieść pana Twardocha, Powiedzmy, że Piontek no ale jakoś mi się tak (samo!) źle w czytniku kliknęło i uruchomiła się jedna z najstarszych, bo Epifania wikarego Trzaski to, według mojej najlepszej wiedzy, druga z wydanych przez tego autora powieści.
– „No, skoro mi się tak już kliknęło, to niech będzie” – pomyślałem. – „Może to jakiś znak, a ta powieść to będzie moja epifania?”

Już pierwsze zdanie tej powieści: Szarzejące na horyzoncie niebo przygotowywało się do przyjęcia świtu zwiastowało, że, przynajmniej w warstwie językowej, powinno być dobrze. Że powinno być tak jak lubię, do czego zresztą pan Twardoch mnie w swoich książkach przyzwyczaił. I faktycznie, to zwiastowanie spełniło się, bo, pomijając treść, dla mnie ta książka była kolejną zaserwowaną przez niego ucztą językową. Barwny język, niecodzienne porównania, te śląskie wtrącenia – no czytało mi się to wspaniale! Nieprzypadkowo też na otwarcie tego wpisu wybrałem cytat, jaki wybrałem, bo oprócz tego, że ten akapit ogromnie podobał mi się językowo, to ten szczegół w postaci śniegu wracał w czasie lektury kilkukrotnie, dając poczucie jakiegoś bezpieczeństwa i stałości w tej całej historii. Tak, oprócz języka, ta historia jest również wspaniale poprowadzona narracyjnie.

Jeśli chodzi o samą treść, to, również jak pan Twardoch mnie do tego przyzwyczaił, zbudowana jest ona na wyraźnych (choć niekoniecznie silnych, bo dla mnie to była trochę opowieść o ludzkiej słabości) bohaterach. Przede wszystkim tytułowy wikary Trzaska – wyuczony w Warszawie ksiądz intelektualista, niedoszły doktor, przez niektórych obsadzany już w roli przyszłego katolickiego moralnego autorytetu, który został zesłany, wskutek dawnych zatargów swojego ojca z arcybiskupem Ziarkiewiczem do małej parafii na śląskiej wsi. Ten ksiądz Trzaska został przez autora zestawiony z miejscowym proboszczem, kapłanem starej daty, co musiało powodować między nimi napięcia. I te napięcia, wynikające z charakterów postaci, pan Twardoch też świetnie potrafił przedstawić. Nie przez ich stwierdzenie, nie przez ich opisanie, ale przez zaprezentowanie w scenach. I to jest, moim zdaniem, umiejętność, która cechuje świetnych pisarzy.

Z postaci, których wcale nie ma w tej opowieści wiele, oprócz księdza Trzaski, mocno zapadł mi w pamięć również miejscowy idiota, Teofil Kocik. Jedno, że przez świetne przedstawienie tego jego „kruczo-robaczego” wariactwa (takie rzeczy też panu Twardochowi wychodzą wspaniale – choćby ten głos z Morfiny, który nawet sam autor nie wie do kogo należał, a mimo to do treści pasował świetnie), drugie przez świetne zarysowanie jego prostej, naiwnej, ale szczerej i gorącej wiary. Też niekoniecznie nazwanej w powieści wprost, ale objawiającej się na przykład w takim pytaniu, które ten bohater zadał: – Proszę księdza, a jak się opłatek zamienia w ciało Chrystusa, jak ksiądz mówi za ołtarzem, to w którą część ciała, proszę księdza, że tak zapytam?

I jeszcze Małgorzata Kiejdus, która świetnie uosabia mnóstwo cech, których w ludziach nie lubię, nie rozumiem, ale czasami zauważam i u siebie. Tak, ta postać, choć – moim zdaniem – mocno niesympatyczna i nie do polubienia; być może do współczucia – też została napisana świetnie.

A historia? No to już nie ma za bardzo co pisać, to można znaleźć w opisie książki, choćby na lubimyczytac. Bez sensu byłoby psuć komuś ewentualną przyjemność z lektury zdradzając tutaj szczegóły fabularne, a dwa, że dla mnie przynajmniej, już o tym pisałem wcześniej, siłę tej powieści stanowią jej bohaterowie. To, że zostali wrzuceni w takie a nie inne (choć ogromnie ciekawe, i to jest kolejna warta uwagi warstwa tej książki) okoliczności tylko wydobywa z nich to, jakimi są.

Czy to była dobra decyzja, że zamiast Powiedzmy, że Piontek zdecydowałem się przeczytać Epifanię wikarego Trzaski? Nie mam pojęcia, w końcu nie znam jeszcze tej pierwszej, więc nie potrafię ich ze sobą porównać. Lektura tej drugiej jednak sprawiła mi tyle przyjemności, że nie żałuję tego mylnego kliknięcia. A nawet się z niego cieszę.
bf8d9dda-03d8-4d9e-ab4c-9be2c8fc8452

Zaloguj się aby komentować

505 + 1 = 506

Tytuł: Macedonia. Epir. Albania 1912-1913
Autor: Robert Rabka
Kategoria: historia
Ocena: 8/10

Kocioł bałkański — początek. Tak bym w zasadzie opisał początek problemów, a głównie wzięły się z nieuregulowania stref wpływów podczas wojny z Turcją. Na przykład kwestia Salonik pomiędzy Bułgarią a Grecją. Byłoby nudno gdyby ówczesne mocarstwa nie włączyły się do tego. Serbia mająca poparcie Rosji i sukcesy na froncie była zagrożeniem dla wpływów Wielkiej Brytania, z tego powodu 28 listopada uznano niepodległość Albani. Autor pominął powody, uzbrojenie i inne przymioty ze względu, że jest to kontynuacja książki "Bałkany 1912-1913".

Prywatny licznik: 42/200

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter
9f515579-41dc-4b13-bd6f-d7385fd75fa8

Zaloguj się aby komentować

504 + 1 = 505

Tytuł: Porwany za młodu
Autor: Robert Louis Stevenson
Kategoria: powieść przygodowa
Wydawnictwo: Hachette Polska
ISBN: 9788374487894
Liczba stron: 216
Ocena: 8/10

Porwany za młodu to klasyczna powieść przygodowa, której akcja rozgrywa się w osiemnastowiecznej Szkocji. Główny bohater – Dawid Balfour – po śmierci obojga rodziców, za namową pastora pana Campbella wyrusza w podróż do domu Shaws (w pobliżu Edynburga skąd pochodził jego ojciec), gdzie ma doręczyć list do rąk niejakiego Ebenezera Balfoura. Jak sam tytuł książki wskazuje, wskutek licznych zawirowań i pewnych wydarzeń Dawid ląduje na pokładzie statku Covenant i zostaje porwany.

Od tego momentu zaczyna się pełna niebezpiecznych przygód podróż młodego panicza Balfoura, któremu przyjdzie przemierzać malownicze szkockie wyżyny, skaliste wybrzeża, gęste wrzosowiska i nie tylko. Żeby tego było mało, to rzecz się dzieje parę lat po powstaniu jakobickim, wobec czego śledzimy losy nie tylko Dawida, ale również mamy okazję zapoznać się z burzliwymi relacjami Szkocji oraz Anglii, a także spotkać parę istotniejszych postaci z tamtego okresu (Alan Breck, Robin Oig, Colin Roy zwany Czerwonym Lisem).

Jako że książka została napisana w narracji pierwszoosobowej, językiem lekkim i prostym (choć bardziej tu pasuje „łatwo przyswajalnym”, bo przewijają się tutaj słowa z łaciny i takich, których dziś już nie używamy, jak chociażby „imć”) to moje pierwsze skojarzenie było od razu z Przypadkami Robinsona Kruzoe, które namiętnie czytałem wielokrotnie za dzieciaka. Choć klimat nie jest tak egzotyczny, to i tak działa na wyobraźnię. Toteż powieść mnie wciągnęła od razu, uchwyciła w swoje nostalgiczne objęcia i nie puściła nawet po przeczytaniu. Natomiast, niektórym pewnie może wydać się nudnawa, momentami trochę naiwna i dziecinna, ale mi to zupełnie nie przeszkadzało.

Chociaż powieść została napisana w 1886 roku, to czytało się ją z czystą przyjemnością i bez żadnych problemów. Jeżeli ktoś chce doświadczyć młodzieńczej przygody, poczuć się jak za małego, zrelaksować się czy uświadczyć śmiertelnej walki dwóch dżentelmenów na szkockie dudy to ze szczerego serduszka polecam, zwłaszcza fanom Robinsona Crusoe. Idealna lektura na letnie wieczory ;).

Dwie rzeczy nie powinny nigdy nas nużyć: dobroć i pokora; rzadko spotykamy je jednak na tym świecie wśród dumnych, zimnych ludzi.

#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz
8d531f9d-82b4-4850-ba51-c9a0a36b0eaf

Zaloguj się aby komentować