To i ja postanowiłem skomentować najnowsze rewelacje w temacie żołnierzy aresztowanych na granicy:
Polacy (i Polki) to emocjonalne cipki niezdolne do wyciągania na chłodno racjonalnych wniosków.
Spójrzmy na szerszy kontekst. Od czasu do czasu wybucha jakaś afera z czymś co podpala emocje w naszym pięknym kraju. I jak za każdym razem jest to wielka afera, wszyscy się interesują, tak za każdym razem temat przygasa i właściwie równie dobrze tematu mogłoby nie być.
Moją ulubioną historią z polskiej polityki jest "zamach smoleński". Trzeba przyznać - gówno pali się dobrze i długo. Jest to też najbardziej emocjonalne pierdolenie w nowoczesnej historii tego kraju bez krzty logiki.
Ale wystarczy zejść pod ten emocjonalny płaszczyk, wziąć zwolennika (wolnomyśliciela) zamachu i zacząć z nim rozmawiać o tym co właściwie się wydarzyło w smoleńsku.
Niestety, żeby zrobić to dobrze, wymaga to odrobiny pracy - trzeba przeczytać pierdolenie macierewicza. Alternatywnie można po prostu obejrzeć jakieś opracowanie tematu, np materiał Piotra Świerczka:
https://www.youtube.com/watch?v=EXyPcpZK3ew . Problem który tu się pojawia jest taki, że nikt nawet kurwa nie wie co właściwie Macierewicz "odkrył". Każdy "wolnomyśliciel" ma swoją wersję: ile było ładunków wybuchowych, gdzie były umieszczone, a nawet czy w ogóle jakieś były. Historycznie "końcowa wersja" powstawała organicznie, poprzez zaklejanie gównem dziur w poprzedniej wersji, więc to co akurat taki "prawdziwy polak" usłyszał to to zapamiętał.
Jeśli chcecie żeby świat zapłonął wystarczy zrobić jedną rzecz: wytknąć nieścisłości pomiędzy wersją "patrioty" a macierewicza.
Oczywiście tutaj przytoczyłem jedną śmieszną (choć tragiczną) historię. Ile takich jeszcze było przez ostatnie choćby 15 lat?
No dobra, ale c to ma do żołnierzy aresztowanych przy granicy? A bo teraz mamy coś co w sumie musi się zdarzyć przy takiej skali działań:
-
albo błędnie aresztowano kilku żołnierzy
-
albo słusznie aresztowano kilku żołnierzy
Powiecie: "no shit ciemny", ale zostańcie jeszcze chwilę.
Nie chce mi się tutaj stawać po stronie fajno-polaków albo prawdziwych-patriotów, ale jeśli spojrzymy na spokojnie na obie "interpretacje" aktualnej sytuacji to żadna z nich nie jest dowodem na cokolwiek w państwie i jak mam być szczery to nie rozumiem po cholere w ogóle się o nich rozmawia:
Jeśli błędnie aresztowano kilku żołnierzy - kurwa, biega ich tam przy tej granicy sporo, dzieją się rzeczy, błędy się zdarzają. Jeśli zostali błędnie aresztowani (a z tego co wiem nie siedzą w pierdlu tylko w domach) to po prostu dostaną jakieś odszkodowanie i wrócą do służby - tyle. I zaraz ktoś się odpali "kurłaaaa zero szacunku do munduru" - sorry, ale realia są takie że mundurowych też trzeba pilnować i jeśli są jakieś podejrzenia to lepiej dmuchać na zimne niż niepewnego żołnierza z bronią w ręku trzymać przy granicy państwa które jest z nami w nienajlepszych relacjach.
Jeśli słusznie aresztowano kilku żołnierzy, bo odjebali, to chyba dobrze i wszystko działa tak jak powinno? To w sumie o czym my tutaj rozmawiamy? Nawet pierdolenie w stylu "czemu niewłaściwi ludzie są na granicy?!" - sorry, ale dojrzałość organizacji nie polega na tym że się nie popełnia błędów (bo zawsze się je popełnia) tylko na tym że się te błędy naprawia.
Więc mamy kolejny temat, kolejny gorący kartofel, a stawiam dolary przeciwko orzechom że tak jak dzisiaj mamy ludzi z każdą możliwą wersją zdarzeń, tak za rok będziemy mieli dokładnie to samo. Ewentualnie wszyscy będą mieli to w dupie.
Traktujemy kraj i politykę jak telenowelę, bo jesteśmy, jako naród, emocjonalnymi cipkami niezdolnymi do wyciągania na chłodno racjonalnych wniosków.
#polityka #bekazpo #bekazpisu #bekazpolski