#autyzm
Zaloguj się aby komentować
[Opisuję śmieszne, nietypowe, zaskakujące sytuacje wynikające z ZA mojego syna. Każda osoba z Aspergerem jest inna, każdy z inną intensywnością odczuwa trudności w poszczególnych sferach. To, co charakterystyczne dla mojego syna, może zupełnie nie odzwierciedlać problemów i mocnych stron innych osób z ZA.]
Ostatnio było długo i ciężko, więc dzisiaj spróbuję trochę śmiesznie i krócej
Mój pierworodny, jak już wspominałam w poprzednich wpisach, ma problem z koncentracją na zadaniu, na celu. Czasem nawet tym najbliższym celu, jak pokonanie drogi z punktu A do punktu B. W drodze do szkoły nigdy nie wiadomo, co może go rozproszyć na tyle, że pochłonie całą jego uwagę, że zapomni o bożym świecie i jakimkolwiek planie dnia, a wszystkie zmysły wyostrzą się tylko na tu i teraz. Skutek tego jest taki, że ma niezliczoną ilość spóźnień i nieobecności w szkole. Zimą w drodze do szkoły jego uwagę przykuwa rozbijanie zamarzniętych kałuż, zgarnianie śniegu z masek samochodów. Jesienią -"chrupiące" pod butami liście. Ale najlepsza jest wiosna. Wiosną ludzie biorą się za remonty i wystawiają przy osiedlowych wiatach śmietnikowych wielkogabarytowe śmieci. Takie wiaty syn po drodze do szkoły mija dwie. Jak przejść obojętnie, gdy po drodze do szkoły mijasz całkiem dobry telewizor wystawiony obok chodnika?
Najlepsza w tym wszystkim jest jego cudowna i rozbrajająca szczerość. Chłopak zapytany przez nauczycielkę w szkole, dlaczego spóźnił się 30 minut na lekcję odpowiada, zgodnie z prawdą, że znalazł telewizor i próbował go dotaszczyć do domu kolegi, żeby potem uatrakcyjnić bazę, którą budują sobie w krzakach XD
Kiedyś długo nie wracał ze szkoły, a telefon mu się rozładował. Zaniepokojona, w deszczu, wyszłam go szukać. Po pewnym czasie w oddali zobaczyłam jakąś sylwetkę ciągnącą z mozołem coś wielkiego przez trawnik. Już byłam spokojna
Potem opowiadał, że jakaś miła pani zapytała go, gdzie to ciągnie. Powiedział, że do bazy, na co ta kobieta: "A, do bazy! Wiem, o co chodzi. To daj, pomogę Ci to przenieść przez ulicę" co też uczyniła.
Czasami jestem w stanie wytypować bez pudła, co go mogło zatrzymać. Kiedy postawili na osiedlu nowy paczkomat, nawet się długo nie zastanawiałam, skąd kolejne spóźnienie w dzienniku elektronicznym.
Zaloguj się aby komentować
Zostań Patronem Hejto i tylko dla Patronów
- Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
- Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
- Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
- Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Miałem odpisać pod postem @Krzakowiec odnośnie jego problemów ale jak zwykle wyszedł mi wysryw formatu A4 lub A3, o wszystkim i o niczym referat godny @Fafalala tylko nie ze szpitala a z samotni kogoś kto ma zbyt dużo czasu do namysłu . Więc tworze nowy temat.
Może i na małej próbce, ale nie znam nikogo kto miałby normalne dzieciństwo, albo przemoc albo nadopiekuńczość ze strony przynajmniej jednego z rodziców. Nie mówie tego żeby bagatelizować ten problem, ale skoro jest tak popularny a nie mamy aż tak tyle samobójstw to oznacza ze ludzie z tym żyją.
Nie ma jednej jedynej prawidłowej metody która rozwiązuje dany problem. Jedną i chyba najbardziej popularną jest to aby problem przepracować, sprawić by ten problem jakoś zniknał. Jeżeli sie uda to spoko, ale jeżeli nie to są też inne. Takimi metodami może być odwrócenie uwagi lub akceptacja.
Lubie czytać rózne filozoficzno/psychologiczne ksiażki i w taki sposób oprócz leków radze sobie z zaburzeniami lękowymi (na to są leki), ze spektrum autyzmu i fobią społeczną. Nie chłonie jednego nurtu, wybieram to co mi pasuje z każdego i póki co trafia do mnie to że:
Wszystko przemija (buddyzm) - to że teraz "jesteś w kropce" nie oznacza że będziesz w niej zawsze, to jakiś czas potrwa ale nie będzie stałym stanem, albo nastapi rozwiazanie, albo jakas akceptacja/odwrócenie uwagi a jeżeli nie to ludzki organizm ma bardzo silne zdolności adaptacyjne i człowiek jest w stanie przetrwać wszystko, nawet obozy koncentracyjne jeżeli ma określony cel, wie że coś na niego czeka (Logoterapia, ksiązka Człowiek w poszukiwaniu sensu).
Liczy sie tu i teraz (buddyzm) - obecne teraz za chwile będzie dniem wczorajszym, nawet jezeli teraz sie czymś zamartwiasz to za niedługo będzie to czasem przeszłym, wiec nie ma co do tego przykładać dużej wagi.
Nasze podejscie do własnej osoby i własnego stanu nie jest obiektywnym faktem, lecz nacechowaną opinią (stoicyzm), tą opinie trudno jest zmienić, ale warto o tym wiedzieć, probować postawić sie z perspektywy trzeciej osoby dla której te problemy byłyby bardziej błahe.
Zgadzam sie też z nihilizmem odnośnie braku celu i sensu życia, brakiem boga, zgadzam sie też z tym że powinniśmy dążyć do nadczłowieka - człowieka który pokonywać będzie własne ograniczanie i będzie stawać się bogiem sam dla siebie - jeżeli sie stanie to jako bóg nie bedą go obchodzić ludzkie ograniczenia w stylu potrzeba sensu i celu, ale uważam to za nieosiagalne, wiec skłaniam sie ku logoterapii - nadanie zyciu celu jakkolwiek obiektywnie głupi by on nie był. Zgadzam sie już nie pamietam czy z buddyzmem czy stoicyzmem że drogą powinno być unikanie cierpienia i akceptacja stanu neutralnego, ale nie zgadzam sie z jakimikolwiek formami ascezy ani przesąda w drugą stronę - nadmierną konsumpcją, zamiast akceptacji stanu neutralnego mogłbym dać dązenie do szczescia. Według mnie szczescie i nieszczescie jest jak huśtawka, wychylenie w jedną strone powoduje nastepnie wychylenie w drugą, ale całość dąży do stanu neutralnego. Z punktu widzenia biochemii mówi o tym ksiażka "niewolnicy dopaminy", kilka przykładów z życia to zadawanie bólu powodujące przyjemność jak bieganie i morsowanie, a w drugą strone to narkotyki.
Wierze też w wyjątkowo mała, lub nawet brak wolnej woli. Jesteśmy zaprogramowani poprzez geny i społeczeństwo, nasza osobowość kształtuje się do określonego wieku, a pózniej cokolwiek zmienić jest bardzo trudno lub jest to niemożliwe.
Na moim konkretnym przykładzie. Mam zdiagnozowane spektrum autyzmu, fobie społeczną i zaburzenia lękowe. Tkwie w błednym kole że jestem autystyczny więc zachowuje sie dziwnie ludzie reagują skrzywionymi minami, śmiechem a wcześniej dokuczaniem co powoduje izolacje i fobie społeczną która poteguje moje dziwne zachowania. Mogę działać wbrew sobie i wychodzić do ludzi, zdarzaja sie sytuacje że nawet wychodzi dobrze, tylko że ja ze strony układu hormonalnego nie mam żadnej pozytywnej reakcji na takie sukcesy a poza tym nie potrzebuje wiekszej ilosci ludzi niż garstki która wokoł siebie posiadam. Przygode z lekarzami zaczynam teraz, w wieku 27 lat, bardziej ze wzgłedu na potrzebe leków -bo lęki zaczeły się pojawiać bez kontaktu z ludzmi, zupełnie od czapy, potencjalne skorzystanie z benefitów związanych ze stopień niepełnosprawności, a reszte traktuje bardziej eksperymentalnie, za jakis czas (pewnie za 2 lata na NFZ, bo nie będe ładował w to własnych pieniedzy) trafie na terapie poznawczo behawioralną.
Teoretycznie mogę chodzić na terapie, a nawet wychodzić do ludzi wbrew sobie ale szanse że stane sie miłosnikiem ludzi bliskie są zeru, dopóki ludzie nie zaczna sprawiać mi przyjemności to będę siedział w samotni swej, tyle w temacie wolnej woli. Nie oczekuje zatem rozwiazania moich rzeczy, które z punktu widzenia innych osób nazywane są problemami, z mojego punktu widzenia, to standard. Poza tym zbytnie rozmyslanie i analiza swojego stanu powoduje u mnie problemy ze snem a z rzadka też kołatanie.
To wszystko powoduje ze prowadze tryb życia który obiektywnie można ocenić jako wegetacje - praca na pół etatu 3 dni w tygodniu za mniej niz minimalna, na szczescie z ludzmi którzy mnie tolerują a zwłaszcza to że na tematy poza zawodowe w ciagu 9 miesiecy zamieniłem z nimi dwa zdania. Z racji wczesniejszej pracy w IT - mam własna kawalerke wiec starcza mi na zycie, a nawet i cośtam odkładam. Przebywam w samotni z konktaktami ograniczonymi do dwóch osób. Partnerki brak ze wzgłedu na to że z ludzmi fizycznie wytrzymuje max 3h raz na 2 tygodnie, nie wytrzymam codziennego dłuższego pisania już nie mowiąc o spotykaniu sie do tego aseksualizm (albo uzaleznienie od porno, efekt jest jeden - seks z kobietami nie sprawia mi wiekszej przyjemności niż masturbacja). Wszelkie aktywności poza domem ograniczone do biegania (aby narwać królikowi trawe) i robienia zakupów - w godzinach i dniach gdy miasto jest puste. Aktywności w domu to jedzenie od 9 miesiecy tego samego i przewijanie czasu za pomocą tego co sprawia mi drobna przyjemność a są to gry komputerowe, filmy i audiobooki oraz .... króliki, od wczesnego dzieciństwa upodobałęm sobie te zwierzeta, może dlatego że są ciche i dystansują się od ludzi, ale jednak kontakt z ludzmi mają. Ich język, oparty na strachu jest dla mnie bardziej zrozumiały niż język ludzi, a w szczególności kobiet który jest operaty na emocjach.
Poniekąd króliki stanowią mój cel w zyciu i motywacje- dać im azyl w miejscu z dala od ludzi, którzy w wiekszości ich języka nie rozumieją. Dużo też z królików czerpie, one pomimo nienaturalnego i niedogodnego dla nich świata, żyją w nim, w wiekszości przypadków bez zaburzeń psychicznych, bez rozważań na temat sensu i celu istnienia, robią to do czego zostały stworzone, czyli kicanie jedzenie i realizacja innych króliczych potrzeb, myśle że od zwierząt możemy się dużo nauczyć.
Mimo wszystko ten styl zycia nie sprawia mi problemu, objawy fobii społecznej blokują tylko tą aktywność która jest długoterminowa typu zapisanie się do fundacji pomagającej królikom, z krótkoterminową typu jazda autobusem, załatwienie czegoś na mieście (innego niż zakupy) radze sobie albo poprzez odwrócenie uwagi muzyką albo poprzez myślenie "no i co z tego że teraz kołacze ci serce, skoro za 20 minut wysiądziesz i już nie będzie" , "no i co z tego że jesteś zmeczony praca i dojazdami, skoro odpoczniesz i nic ci nie bedzie, a poza tym to tylko 3 dni w tygodniu" problemem są nowe sytuacje i nowe miejsca, tego unikam jeżeli mam taka możliwość . Z innymi rzeczami w tym ze spektrum radze sobie głównie dlatego że nie porównuje się do innych ludzi tylko do siebie, jeżeli mi przyjemność sprawia życie pustelnika to dlaczego miałbym tak nie żyć.
Najwiekszym problemem dzisiejszych 30-40 latków jest to że zbyt bardzo chcą wpisywać się w standardy społeczne - chcą mieć dom/blizniak, suva, dzieci i wakacje kilka razy do roku a to wszystko za polską pensje za prace w korpo. Do tego stawianie sobie innych wygórowanych celów, cheć rozowoju i parcia do przodu bez czasu na nic nie robienie, które jest myśle bardzo ważne, a tak naprawde można żyć obojetnie jak, nawet jak szczur, wystarczy że ten sposób życia wpisuje sie w nasze potrzeby, nasze a nie te które narzuciło nam społeczeństwo, wmawiając że rozwijaj się, kupuj, konsumuj a będziesz szczesliwy - no nie koniecznie, nie ma jednej defincji szczescia, a poza tym dziwnym trafem wpisuje sie to w napędzanie obecnego systemu gospodarczo-społecznego. Brzmi to jak kontrola tłumu jak religia która mówi że bieda i cierpienie uszlachetnia, w czasach gdy biednych i cierpiących nie brakowało. Nadmierna konsumpcja za pensje Polaka nie da wam szczescia długofalowo, tylko krótkofalowo, im mniejszy będzie postęp w realizacji długofalowych potrzeb daną konsumpcją tym i radość będzie krótsza, za to taka konsumpcja tylko uwiezi was w pracy i kredytach. To co dla jednych jest szczesciem dla innych jest cierpieniem, w tym również czytanie tego posta, jedni mogą być szczesliwi że dotarli do końca tego wysrywu, drudzy mogą odczuwać cierpienie za zmarnowane kilka minut na jego czytanie.
#psychologia #filozofia #filozofiadlajanuszy #buddyzm #stoicyzm #autyzm #asperger
Zaloguj się aby komentować
[Opisuję śmieszne, nietypowe, zaskakujące sytuacje wynikające z ZA mojego syna. Każda osoba z Aspergerem jest inna, każdy z inną intensywnością odczuwa trudności w poszczególnych sferach. To, co charakterystyczne dla mojego syna, może zupełnie nie odzwierciedlać problemów i mocnych stron innych osób z ZA.]
Miało być czasem śmiesznie, postaram się następnym razem! Dzisiaj raczej śmiesznie nie będzie, bo chcę napisać parę słów o szkole, a konkretnie - o Nauczycielach Wspomagających.
Kiedyś przeczytałam takie zdanie, które dało mi do myślenia: Jakby ktoś miał za zadanie wymyślić najbardziej nieprzyjazne środowisko dla dzieci w spektrum autyzmu, wymyśliłby szkołę.
Kto nie jest w temacie, może nie wiedzieć, jakie narzędzia daje system edukacji, by wspierać dziecko z ZA. Dziecko, kiedy ma diagnozę, może starać się (a raczej rodzice) o wydanie Orzeczenia o Potrzebie Kształcenia Specjalnego. Takowe Orzeczenie, w zależności od tego, jakie zapisy się w nim znajdą, uruchamia całą machinę wsparcia dla potrzebującego ucznia. Organ prowadzący, któremu szkoła podlega, przekazuje subwencje - specjalną pulę pieniędzy dla szkoły na realizację zaleceń z Orzeczenia. A więc jeśli w Orzeczeniu jest zapis o potrzebie zatrudnienia Nauczyciela Wspomagającego, to szkoła otrzymuje pieniądze na zatrudnienie takiej osoby. Fajnie to brzmi, ale jak zwykle - papier wszystko przyjmie, gorzej z realizacją. Często jest tak, że Orzeczenie sobie, a rzeczywistość sobie.
W Orzeczeniu mojego syna, poza różnymi wyszczególnionymi formami wsparcia, jest zapis o konieczności zatrudnienia Nauczyciela Wspomagającego.
Kim jest Nauczyciel Wspomagający?
Jest to dodatkowy nauczyciel w klasie, który w razie potrzeby pomaga uczniowi. Tłumaczy mu niezrozumiałą dla niego treść zadania, przywołuje jego uwagę, gdy się rozproszy, jeśli dziecko ma silną potrzebę przerwy w trakcie lekcji, NW może wyjść z nim na korytarz. Gdy dziecko z powodu problemów z koncentracją nie jest w stanie napisać sprawdzianu w tym samym czasie, co pozostałe dzieci, NW zostaje z nim dłużej, albo w porozumieniu z nauczycielem prowadzącym ogranicza zakres sprawdzianu.
Ważnym aspektem pracy NW w kontekście dzieci w spektrum autyzmu jest wsparcie w sytuacjach społecznych. Powinien on, zwłaszcza na wczesnych etapach edukacji, dbać o to, by dziecko nie było wykluczane z grupy. Gdy pojawi sie konflikt miedzy rówieśnikami, powinien tłumaczyć podopiecznemu sytuację, perspektywę innych osób, wyjaśniać zawiłości różnych społecznych niuansów.
NW może i powinien wymyślać i dostosowywać metody do bieżących potrzeb. Z zasady powinna to być osoba cechująca się dużą elastycznością myślenia, będąca dobrym obserwatorem. Absolutnym warunkiem koniecznym do dobrej współpracy z dzieckiem jest nawiązanie fajnej relacji między takim NW a uczniem. Powinien od początku budować tę relację w oparciu o atmosferę wsparcia, pewnego rodzaju komitywy. Powinien zjednać sobie przede wszystkim zaufanie i sympatię dziecka, wejść trochę w jego świat, by potem łatwiej było mu dogadać się z nim, ustalić pewne założenia i mieć większą siłę wyegzekwowania rzeczy, na które się z dzieckiem umówił.
Kim Nauczyciel Wspomagający okazał się być w przypadku mojego syna?
Syn do tej pory (a jest w klasie 4.) przerabia trzeciego NW. O Nauczycielach Wspomagających mojego syna mogłabym napisać książkę. Byłby to dramat. Albo groteska. Nie chcę tutaj szczegółowo opisywać wydarzeń z udziałem NW syna, ale zapewniam Was, że poziom niezrozumienia tematu, niezrozumienia swojej roli przez osoby, na które trafił mój syn, to jest naprawdę coś szokującego.
W pierwszej klasie synowi przydzielono starszą panią, która biegała za nim i wycierała mu nos, chowała wystającą metkę, wyciągała za niego piórnik z plecaka i pakowała go po lekcji. Syn bynajmniej nie wymaga takiego wsparcia. Co najwyżej zwrócenia uwagi, aby to zrobił, bo stale jest rozkojarzony i o tym nie myśli. Rozumiecie - pierwsza klasa, gdzie dzieci uczą się w ogóle, jak wygląda szkoła, że to już nie przedszkole, są jakieś obowiązki, każdy siedzi w ławce, ma swój plecak i piórnik, których musi pilnować. Wszystkie te rzeczy pani robiła za niego, jednocześnie unosiła się honorem za jego nietaktowne zachowania (o których on nawet nie miał świadomości, że są nietaktowne). W moim odczuciu pani nie rozumiała kompletnie swojej roli i zamiast pomóc zbudować mu jakieś rytuały związane z funkcjonowaniem w szkole, zamiast go usamodzielniać, robiła coś zupełnie odwrotnego.
W drugiej i trzeciej klasie syn miał nową panią. Ta z kolei wytrwale usiłowała go "złamać", wyleczyć, sprawić za wszelką cenę, że będzie funkcjonował tak, jak inne dzieci. Jak miał ułożone kredki w piórniku kolorami, to dla zasady mu je mieszała, by przełamywać jego schematy, które pomagają mu funkcjonować. Karała go za to, że coś go zdekoncentrowało. Karała go za to, że odczuwał dyskomfort sensoryczny i szukał ucieczki od uciążliwego bodźca. Nie wiem, co też tę kobietę skłoniło do pracy w szkole, mogłaby zrobić zawrotną karierę prowadząc musztrę wojskową. Wszystko od kreski do kreski, cokolwiek wystaje poza ramy, ciosamy tak, by pasowało do reszty.
Podsumuję tylko, że osoby przyjmowane na stanowisko Nauczyciela Wspomagającego (czy też wg obowiązującej nomenklatury - Nauczyciela Współorganizującego proces kształcenia), są to osoby, które ukończyły studia z pedagogiki specjalnej lub osoby, które ukończyły inne studia magisterskie i zrobiły dodatkowo studia podyplomowe z pedagogiki specjalnej. Tak, ci ludzie specjalnie kształcą się z tego, jak wspierać autystycznych uczniów.
Tymczasem w środowisku szkolnym syn oprócz tego, że musi mierzyć się z trudnościami wynikającymi z jego zaburzenia, to musi mierzyć się z niezrozumieniem jego trudności przez osoby, które są tam TYLKO po to, by go wspierać.
Niestety o dobrego Nauczyciela Wspomagającego trudno. Zwłaszcza w zwykłej, publicznej szkole ogólnodostępnej. W szkołach integracyjnych nauczyciele dostają dodatek za trudne warunki pracy, w masowej szkole nie, mimo że na stanowisku NW wykonują taką samą pracę. NW w szkole masowej są słabo opłacani, więc jak tylko ktoś nabędzie potrzebne kwalifikacje, ucieka do szkół integracyjnych albo prywatnych. A więc chętnych jest jak na lekarstwo, a już jak się ktoś znajdzie, to często (przynajmniej w naszym przypadku) okazuje się, że nie ma totalnie pojęcia o co chodzi w ZA.
Szkoda, że cierpią na tym dzieci, które mierząc się w środowisku szkolnym z przebodźcowaniem, dekoncentracją, niezrozumiałymi zawiłościami społecznymi, dyskomfortem sensorycznym, przeciążeniem swojego "procesora", przemęczeniem muszą dodatkowo walczyć o krztę zrozumienia z nauczycielami - zwłaszcza tymi "wspomagającymi".
Zaloguj się aby komentować
[Opisuję śmieszne, nietypowe, zaskakujące sytuacje wynikające z ZA mojego syna. Każda osoba z Aspergerem jest inna, każdy z inną intensywnością odczuwa trudności w poszczególnych sferach. To, co charakterystyczne dla mojego syna, może zupełnie nie odzwierciedlać problemów i mocnych stron innych osób z ZA.]
Gdy mój syn miał 6 lat, pasjonował się astronomią. Oglądał filmiki, książki, albumy, łapczywie chłonął wiedzę. Potrafił wymienić np księżyce planet karłowatych, obudzony w środku nocy wyrecytowałby średnicę Ziemi, odległość do Słońca lub nazwę największej gwiazdy w naszej galaktyce.
Jego supermoc polega na tym, że cokolwiek przeczyta w życiu, mam wrażenie, że zapamiętuje na zawsze. Jego mózg działa jak komputer. Jak zapisze coś na twardym dysku, to ta informacja tam po prostu jest. Jego zainteresowania się zmieniają co jakiś czas (była astronomia, potem anatomia, dinozaury, gady i płazy, wulkany, chemia i pierwiastki, fizyka, flagi, dzisiaj - gdy ma 10 lat - geografia i geopolityka), ale to, co przeczytał te kilka lat temu, pamięta do dziś.
Potęga jego umysłu zapiera dech w piersiach i onieśmiela mnie samą. Gdybym poszła do milionerów, zdecydowanie ten młody człowiek byłby moim przyjacielem pod telefonem
Zastanawiam się czasem, jak to jest, mieć większą wiedzę, niż własny rodzic.
Pamiętam jak w dzieciństwie mój tato imponował mi wiedzą, zwłaszcza z geografii. Mój syn nie może tego samego powiedzieć o mnie
Kiedy miał 6 lat, jednego wieczoru podczas usypiania opowiadałam mu wymyślaną na bieżąco historię. Oczywiście o kosmosie. Ekspedycja z Ziemi wyruszyła w kosmos i wylądowali na Jowiszu.
- Mamo, nie da się wylądować na Jowiszu! To gazowy olbrzym!
- No to rakieta zaczęła się zanurzać w warstwie gazu aż dotarła do jądra planety, na którym wylądowała.
- To niemożliwe, jądro Jowisza pokrywa ciekły wodór, nie mogliby wylądować! - Błagając w głowie o dodatkowe zasoby cierpliwości pytałam go w końcu, gdzie da się wylądować i po ustaleniu konkretów, składu atmosfery, temperatury i ciśnienia, mogłam dopiero kończyć historię, jednak trzymając się jakichś podstawowych chociaż zasad fizyki, a nie pleść farmazony jak ostatni ignorant
Domyślam się, że to, co piszę brzmi trochę jak "fajnie, ale moja córka studiuje prawo", mimo, że nie tu leży sedno moich przemyśleń. Dla mnie, osoby, która jako dziecko miała problem z nauczeniem się tabliczki mnożenia, taki potencjał mózgu jest czymś niewiarygodnym, a ponieważ mam okazję obserwować jego funkcjonowanie każdego dnia, to od lat nieustannie nie mogę się temu nadziwić i tymi zaskoczeniami chcę się z Wami dzielić.
Równolegle, syn dostał w pakiecie trudności, które są naprawdę nie do pozazdroszczenia. Cześć mózgu odpowiedzialna za procesy poznawcze i pamięć rozwinęła się ponadprzeciętnie, ale kosztem kompetencji społecznych i umiejętności regulowania emocji. Te dwie garści mięcha w naszej czaszce potrafią się tak różnie rozwinąć u każdego z nas... Niezwykłe.
Zaloguj się aby komentować
[Opisuję śmieszne, nietypowe, zaskakujące sytuacje wynikające z ZA mojego syna. Każda osoba z Aspergerem jest inna, każdy z inną intensywnością odczuwa trudności w poszczególnych sferach. To, co charakterystyczne dla mojego syna, może zupełnie nie odzwierciedlać problemów i mocnych stron innych osób z ZA.]
Mój syn, gdyby miał być którymś ze smerfów, byłby zdecydowanie smerfem Ważniakiem. W dzieciństwie ten smerf z bajki wkurzał mnie niesamowicie. Teraz wiem, że Ważniak miał Aspergera
Syn nie potrafi monitorować stanu emocjonalnego drugiej osoby. Nie rozpoznaje sygnałów, które oznaczają, że zaczyna kogoś zanudzać. Nie czuje, kiedy staje się męczący. Uczy się tego, trenuje, ale nie ma tej wbudowanej intuicji. Zdarza się, że gdy bardzo chce coś powiedzieć, a ktoś mu zabrania (np nauczyciel podczas lekcji), to syn reaguje wzburzeniem. To jest właśnie objaw braku kompetencji do regulowania emocji. To wynika wprost ze specyficznej budowy mózgu i dysfunkcji takich obszarów mózgu jak ciało migdałowate czy płat skroniowy. To nie wynika z bezczelności, braku szacunku, ani braku wychowania!
Żeby go lepiej zrozumieć, staram się wtedy przywołać sobie z pamięci siebie i to, co czułam w sytuacji, gdy koniecznie chciałam zabrać głos. Np w towarzystwie, gdy poruszony zostaje jakiś temat, a ja mam idealnie pasującą anegdotkę. Wiem, że jak ją opowiem, to wszyscy będą ze śmiechu klepać się po kolanach. No muszę to opowiedzieć! I szukam tylko pauzy w rozmowie, żeby wtrącić swoją historię. Wiem, że to właśnie czuję mój syn, tylko kilkukrotnie intensywniej.
Kiedyś przeczytałam, że ten "Infodumping" może być jednym ze sposobów okazywania sympatii przez osoby w spektrum. Jestem więc wdzięczna, że syn okazuje mi sympatię. W ten czy inny sposób
Jest to jednak równocześnie jedną z przyczyn, dlaczego mój syn i wiele dzieci z ZA ma tak mało przyjaciół wśród rówieśników lub nie ma ich wcale. Ciężko od dzieci oczekiwać takiego poziomu cierpliwości, nam dorosłym także często jej brakuje.
Cierpliwość otoczenia doskonale obrazuje finałowa scena każdego odcinka Smerfów, kiedy to Ważniak zawsze dostawał bęcki i lądował poza murami wioski smerfów z wykrzywionymi okularami na nosie.
Ważniaku, w ramach zadośćuczynienia za moją niechęć do ciebie w młodości, teraz wbijam z buta do wioski i staram się szerzyć wśród pozostałych smerfów świadomość o Zespole Aspergera.
Zaloguj się aby komentować
Zaloguj się aby komentować
Zaloguj się aby komentować
Opisuję śmieszne, nietypowe, zaskakujące sytuacje wynikające z ZA mojego syna. Każda osoba z Aspergerem jest inna, każdy z inną intensywnością odczuwa trudności w poszczególnych sferach. To, co charakterystyczne dla mojego syna, może zupełnie nie odzwierciedlać problemów i mocnych stron innych osób z ZA.
To było już chyba około trzy lata temu. Szłam z synem do sklepu. Z naprzeciwka minął nas sąsiad. Dopiero jak się z nami zrównał, mój syn powiedział mu "dzień dobry". Potem sytuacja się powtórzyła, znowu zauważyłam, że syn mówi "dzień dobry" dokładnie w momencie mijania się z osobą z naprzeciwka. Powiedziałam mu wtedy, że musi się przywitać wcześniej, jak widzi jeszcze twarz tej osoby. Ale dało mi to do myślenia. Czy to możliwe, że kiedyś ucząc go właściwego zachowania użyłam sformułowania :"kiedy mijasz się z kimś znajomym, powiedz dzień dobry"? "Kiedy MIJASZ SIĘ..."? I on to zrozumiał dosłownie? Bardzo możliwe, że tak to ujęłam. Mój błąd.
Ale rozważania o tym, w którym dokładnie momencie należy powiedzieć "dzień dobry", toczyliśmy jeszcze długo.
Z jakiej odległości - metr? Dwa? Kiedy nasze spojrzenia się spotkają? A jak się spotkają, kiedy jest między nami 10 metrów?? No bo nie ma wyraźnych wytycznych. Skąd ludzie to wiedzą?
Przecież serdecznego przyjaciela, którego na dodatek dawno nie widzieliśmy, to nawet z drugiego końca ulicy zawołamy, podbiegniemy do niego zbić pionę. A zdarza się i tak, że ludzie mimo że się znają, to mijając się na ulicy, odwracają wzrok. Jak tu się rozeznać, kiedy nie ma jasno ustalonych zasad, a przegięcie w którąś ze stron grozi uzyskaniem łatki creepa albo aspołecznego mruka?
Nigdy nie sądziłam, że będę dziecko uczyła, w którym dokładnie momencie, w zależności od jakich czynników, przyjmuje się zwyczajowo mówić "dzień dobry".
Za to byłam pewna, że kiedyś nadejdzie moment, gdy będę syna uczyć czytać. To z kolei nigdy się nie wydarzyło. Jako rodzic nie znam tego doświadczenia. Mój syn sam nauczył się czytać, zanim w ogóle o tym pomyślałam. Miał niecałe cztery lata, kiedy zorientowaliśmy się, że potrafi czytać. Na spacerach czytał szyldy sklepów, nazwy przystanków.
Bardzo szybko tę umiejętność rozwinął do tego stopnia, że nie nadążaliśmy z dostarczaniem mu świeżej literatury! Zauważyłam wtedy, że wcale nie tak latwo jest znaleźć książkę, która tematyką odpowiadałaby 5-latkowi, ale miałaby trochę więcej tekstu, niż dwa zdania na stronę + wielką ilustrację. Gdy miał 6-7 lat i nie było nowych książek, to czytał kolejny raz to samo (niektóre swoje książki przeczytał po kilkanaście razy), aż pewnego dnia sięgnął do naszej półki. Zaczęłam wtedy chować nasze książki, które nie były odpowiednie dla tak młodego czytelnika. Musiałam pochować wszelkiej maści kryminały, biografię kobiety z haremu Kaddafiego, "Tatuażystę z Auschwitz" itp.
Chowałam przed dzieckiem książki nie mogąc sama uwierzyć w poziom absurdu tej sytuacji.
@Musztarda ale w sumie to dobre pytanie zadał z tym witaniem się. Ja też za dzieciaka miałem różne dziwne rozkminy. Np jeżeli ktoś stanowczo czemuś nie zaprzeczył to stopniowałem to, np. nie bardzo.
Mój 12 letni AS też pochłania książki jak szalony. A Jak mu coś mocno podpasuje to potrafi przeczytać po naście razy. Fantazy nie chce ruszyć, ja kocham tak jak i s-f. A co do dosłownego brania tego jak się do niego zwracasz to trzeba się przyzwyczaić, że autystycy tak mają i już.
@Musztarda zdenerwowalem sie czytajac ten post xD Autyzm jest tak bardzo 'nerdowski', jak ten mem. Mowie o tej mijance. Wszystko ma byc sprecyzowane, doprecyzowane, bo jak nie to bedzie zle i nie wiadomo jak postepowac.
Zaloguj się aby komentować
Jestem mamą asper-dzieciaka.
Potrzebuję spisywać swoje emocje i refleksje w ramach autoterapii.
Uwielbiam czytać wpisy @Fafalala, doskonale rozumiem, jak pisanie pozwala porządkować myśli. Może i dla mnie znajdzie się tu miejsce? A jeśli nawet nikt tego nie będzie czytał, nie szkodzi. Nawet nie wiem jeszcze, czy będę i chcę pisać o tym więcej publicznie.
Moje macierzyństwo wygląda zupełnie inaczej, niż sobie wyobrażałam, że będzie. Co do zasady, ciężko jest wyobrazić sobie ludziom bezdzietnym, jak bardzo życie się zmienia po przywitaniu potomstwa. Jednak jak już się dziecko pojawia, jesteśmy po pierwszym szoku niewyspania, zaczynamy łapać, o co w tym wszystkim chodzi. Sami uczymy się być rodzicami.
Pamiętam, jak ja uczyłam się być rodzicem. Pamiętam, jak często spotykało mnie zaskoczenie, że inni rodzice postępują inaczej. Kiedyś, na 5. urodziny syna przygotowałam w sali zabaw stolik dla dzieci i drugi, dla rodziców. Przy tym drugim siedziałam sama. Rodzice poprzyprowadzali dzieci i zapowiedzieli, że wrócą po nie za dwie godziny. Pamiętam mój szok, że tak się da. Że można dziecko zostawić na przyjęciu i iść na zakupy. Nigdy na to nie wpadłam, bo mój syn był na tyle wymagający, że nawet mi to nie przyszło do głowy. Zawsze musiałam być obok. Niekoniecznie TUŻ obok, ale w zasięgu, żeby w razie, gdyby coś było nie tak, móc zareagować.
Mój syn jest wysokofunkcjonujący, a więc to jeden z tych, którzy "nie wyglądają" na ZA. Zatem i ja długo nie wiedziałam. Długo trwało, zanim uświadomiłam sobie, że nie jestem szurniętą, nadopiekuńczą matką. To moje dziecko potrzebuje mnie bardziej, niż inne dzieci swoich rodziców. W zasadzie, to on nawet nie potrzebuje konkretnie mnie. Potrzebuje kogokolwiek, kto go zrozumie, zatrzyma się czasem z nim na chwilę.
Dzisiaj syn jest w szkole podstawowej. Jest świetnym chłopakiem, swoją wiedzą ogólną lub specjalistyczną z kilku ulubionych dziedzin przerósł mnie już parę lat temu. To jest coś absolutnie fascynującego obserwować jego rozwój, inny sposób rozumowania z tak bliskiej perspektywy. Nieustannie nie mogę się mu nadziwić, podziwiam mojego syna pod wieloma względami. Każdy z nas mógłby się tyle od autystów nauczyć! Ja sama staram się czerpać od syna dla siebie jak najwięcej.
Moja też ma Aspergera, 14 lat. Wiem jakie to trudne
@Musztarda a jak to się stało, że ma autyzm? jaka jest przyczyna?
@Musztarda jakbyś potrzebowała info prosto od dorosłego z aspergerem to uderzaj do mnie śmiało
Zaloguj się aby komentować
Składam wniosek i póki co załaczyłem diagnoze spektrum autyzmu (Zespół Aspergera w papierach) planuje jeszcze donieść nowe diagnozy które udało mi sie osobno zdobyć - fobia społeczna i zaburzenia lękowe. Dokumentacja jest skromna - przy fobii społecznej i zaburzeniach lękowych to mam zaświadczenie z napisanym rozpoznaniem i opisem "stwierdzam jak wyżej" bez opisu specyfiki fobii i zaburzeń, wszystkie dokumenty i rozpoznania są swieże, a zbliżam się do 30stki - Czy to stanowi jakaś przeszkode ? Generalnie w spektrum autyzmu psychiatra napisał "wymaga dostosowania środowiska pracy" - co spełnia ustawowe przesłanki do umiarkowanego stopnia.
Czy przy nastepnych komisjach przynosi się te same dokumenty ? Czy tylko te z bieżacych wizyt u lekarzy pomiedzy orzeczeniami ?
Mam jeszcze dwa rozpoznania - jaskre bez ubytków pola widzenia, i uszkodzenie nerwu łokciowego bez zaleceń do operacji I pytanie czy dołaczać skoro ja wnioskuje o orzeczenie na spektrum autyzmu ? Wiem że im wiecej tym lepiej tylko czy pózniej nie będe miał problemów z tym że będe musiał latać do rodzinnego po zaświadczenie o stanie zdrowia tak żeby zebrał w kupe te choroby zamiast do psychiatry ? Albo czy nie bedą sie czepiać że nie przynosze nowych dokumentów na te rozpoznania ?
#autyzm
@pokeminatour Ale PO CO ci to - nie mam nawet diagnozy i nie zamierzam - ani ci renta ani na życie nie starczy ani nie załatwi ci porządnej pracy. Zakłady pracy chronionej itd to najgorsi janusze przecież a reszta tych co zatrudniają przez ulgę nie lepsza.
Z grupą niepełnosprawności to albo zagonią cię do ciężkiego tyrania w kołchozie gdzie pracę dostanisz "bo janusz biznesu ma ulgę", albo dostaniesz gównopracę na jakiejś portierni/stróżówce w firmie pseudoochroniarskiej i będzie ci się przewalać tłum przy wejściu i wyjściu oraz co gorsza dupę ci będą zawracać ZUPEŁNIE OBCY kierowcy (chyba cały czas nowi ludzie kurwa !) itd.
Warto ?!
Dostosowanie środowiska pracy...
Zaloguj się aby komentować
#autyzm #maxispam
Na początku XX wieku leworęczność przestała być stygmatyzowana. Nagle okazało się, że z roku na rok przybywa mańkutów. Nie rodziło się ich więcej; po prostu ludzie mogli otwarcie przyznawać się do bycia leworęcznymi i nie byli za to wyszydzani. Również starali się dostosować.
To tak, jakby nakazano mu chodzić w butach rozmiaru 39, podczas gdy miał stopę w rozmiarze 45. Pewnie pochodzi, ale będzie go bolało, a po paru latach stopa ulegnie deformacji na tyle, że problem zniknie.
Pytanie, co daje im to ignorowanie i narzucanie cierpienia związanego z przymusowym dostosowywaniem się. Chyba tylko subiektywną satysfakcję autora, że nie musiał podejmować minimalnego wysiłku w akceptacji innych ludzi.
Kurwa kiedys to bylo,nie to co teraz
@maximilianan jud czyta... co z nim nie tak(?)
Zaloguj się aby komentować
Że jesteście niewyrózniająca się postacią, która ktoś mogłby z łatwością zaprogramować taką jak inne NPC.
Czy może uważacie że nie jestesteście NPC, wasze cechy i zachowania są mocno niestandardowe, trudno przewidywalne i mało popularne, mocno wyrózniacie sie na tle reszty ?
Generalnie uważałem się za wyjątkowego (płatka śniegu ( ͡° ͜ʖ ͡°) ) dopóki nie otrzymałem diagnozy spektrum autyzmu a pozniej nie zaczałem czytać o tym, ostatnio znalazlem wykaz 16 kryterium z których spełniam ..... 16. To dało mi do myslenia że jestem łatwym do zaprogramowania NPC.
#psychologia #autyzm
Czy jesteś NPC ?
Komentarz usunięty
Nie wiem czy to jakiś wyższy poziom spierdzielenia, ale co do pytania o natłok myśli, to mnie taki natłok myśli zazwyczaj rozluźnia xD
@pokeminatour ale mi twoj post namieszał w głowie. wcześniej nie ale byłem w sobotę na meczu jako kibic i zdałem sobie sprawę, że totalnie tak. w pewnym momencie zacząłem nawet się zachowywać jak publiczność w dowolnej grze EA sports i nie było różnicy.
Zaloguj się aby komentować
Jeśli robisz sobie testy na aspergera w Internecie, to zapewne masz aspergera w Internecie ;)
@Dudleus też zrobiłem z ciekawości i wyszło mi to samo co Tobie. Dobrze jest w sumie napisane w podsumowaniu wyniku. Gdzie tu masz, że coś jest z Tobą nie tak? Ty jak już jesteś chory to na wymyślanie sobie zaburzeń psychicznych xD Jak Cie to ciekawi to zrób sobie u psychologa jakiś normalny test, ja kiedyś zrobiłem MMPI-2 to z 500 pytań ma
Zaloguj się aby komentować
Mając brak perspektyw na zmiany w życiu, myśląc że zawsze tak będzie... wyrobiłem w sobie fanatyczną wiare w to że kończenie przygody przedwcześnie jest złe, ale jednocześnie wiem że to fanatyczna wiara która zasłania rzeczywistość.
Znajomych troche mam, wyjścia z nimi jakies mam, ale nie mam nikogo bliskiego, i zajebiście mi tego brakuje. Już nie wiem co mam robić, oprócz wegetowania i siedzenia z własnymi myślami (kolorowymi jak widać).
Jedyny plus jest taki, że mam zjebany system odczuwania temperatur, i mogę chodzić w krótkim rękawku wtedy gdy inni chodzą w kurtkach.
Odpowiadając na pytanie które zawsze pada:
Tak, mam zdiagnozowanego Aspergera przez lekarza. To nie jest mój wymysł.
#asperger #autyzm #zalesie
@redve Nie ma już czegoś takiego, jak "Asperger". Jesteś po prostu w spektrum autyzmu i, z tego co widzę, bez ODPOWIEDNIEJ terapii daleko nie zajedziesz.
Nie czytam komentarzy, więc wrócę, ale ja od ostatniego poważnego związku generalnie jestem sam i jakbym czytał o sobie - z tym, że ja jestem sam (mam psa) i mi z tym zajebiście dobrze. Nie chodzę na kawki, ogniska, grille, spotkania - zajebiście się czuję sam ze sobą i mi nie trzeba znajomych często.
Wręcz się wkurzyłem ostatnio na koleżankę, bo godzinę przez telefon gadaliśmy (zresztą pierwszy raz od dwóch lat) i ja już chciałem po prostu iść na spacer z psem, nad jeziorko.
A mam tak, że jak oglądam film to oglądam. Wkurzam się jak ktoś gada. Jak idę na spacer to nie będę gadać nawet na słuchawkach bo się wkurzam. Jedna czynność naraz.
Tylko mi tak dobrze, nie potrzebuję diagnozy. Zajebiście się żyje na uboczu.
Wrócę poczytać komentarze pod pracy, a Tobie @redve jedyne co mogę doradzić - ja poznaję kogoś - czy to nowych znajomych, czy fajną kobietę choćby na parę tygodni - gdy mam wywalone i nie chcę, nie szukam. Tylko to co działa u mnie niekoniecznie zadziała u Ciebie. Trzymaj się. Jest nas, zjebów więcej.
@redve To się zmieni. Wiem, bo żyję jako aspie prawie pół wieku. I łatwo nie było. Ale w końcu znajdziesz kogoś, z kim będziesz się mógł komunikować w płynny i w mierę przyjemny sposób.
Trzeba cierpliwości, bo wśród neurotypowych niewiele jest osób dostatecznie elastycznych, by nawiązać z nimi dialog. Ale są.
Mamy zwyczajnie mniejszy zasięg dostępnych opcji, ale one istnieją. I wbrew pozorom dalej jest to całkiem spora grupa.
Zaloguj się aby komentować
.
#chorobypsychiczne #adhddoroslych #adhd psychiatria #psychologia #spektrum #autyzm
Czy posiadasz diagnozę względem neuroatypowości (adhd, spektrum autyzmu, bpd, dawniej też asperger)?
Dysleksja też się do tego klasyfikuje jako inny rodzaj spektrum. Mam nawet fajny materiał o dysleksji dla dzieci https://youtu.be/11r7CFlK2sc?si=TrG2V6tHWl8IaGm0
ADHD/ADD here, pozdrawiam.
@Filip Dlaczego "dawniej też asperger" ?
Zaloguj się aby komentować
Pamiętajcie, że nie musicie cały czas siedzieć z rodziną, zróbcie pauzę dla samych siebie.
To jest całkowicie normalne, że możecie się czuć rozdrażnieni i podirytowani. Nic sie nie stało, że zapomnieliście o kszanie z białą kiełbasą.
Dbajcie o siebie szczególnie w ten czas!
#adhddoroslych #adhd #autyzm
Ej di ejcz di! Pozdrawiam i wesołych świąt
Zaloguj się aby komentować
no dobra, nie zawsze pomylić ( ͡° ͜ʖ ͡°)
#gownowpis #komunikacja #autyzm #socjologia #psychologia
jak tak nie robię to historia moich wypowiedzi to festiwal besztania ludzi którym zdarzyło się pomylić xD
Gdzie problem ?
w auto-PRze ?
Nie przypuszczam,żeby normikom się chciało przeglądać historię wpisów. A ewentualnie zawsze możesz zrobić swój dopisek dlaczego się zgadzasz.
Mam to samo, tylko nie z randomami z neta, a ze znajomymi na komunikatorach, bo jak poruszaja z entuzjazmem jakis temat, to zakladam, ze pozytywne strony znaja i szkoda o nich strzepic ryja, wiec poruszam tylko wady propozycji, o ktorych moga nie wiedziec i przez to jestem postrzegany jako maruda, albo chociaz kontrarianin, bo jak ktos krytykuje, to za to przedstawiam pozytywy. XP
Po prostu zawsze staram sie miec wywazone zdanie i przekonywac do niego innych.
@metsys_lodreip moze potwierdzic ;D
@wombatDaiquiri pisanie komentarzy zawsze jest dobrym pomysłem. Każda reakcja na wpis zachęca do większej aktywności, a hejto potrzebuje tego jak pizza ananasa.
Zaloguj się aby komentować