Zdjęcie w tle
Podróże

Społeczność

Podróże

381
Wycieczka zbliza sie do konca. Dzis wyprawa air botem po parku Everglades. Godzinka plywania i ogladania flory i fauny - polecam. Na koniec jeden z opiekunow lokalnego „schroniska” dal poglaskac pieska .

#usa #podroze
df398056-4e1c-497b-901b-364e23c626cd
f8d2eb3f-2d94-4ec5-8e53-9aa2de4dfeb3
ostrynacienkim

@Taxidriver Pan opiekun mowil ze jak kurczak osobiscie nie mialem okazji

UmytaPacha

@ostrynacienkim jaki fortifer

ostrynacienkim

@UmytaPacha bejbi forfiter

John_polack

Po reportażu dava z ameryki mialem wykreślić to miejsce z planu wyjazdu, ale widzę że co człowiek to opinia

ostrynacienkim

@John_polack zalezy do ktorej firmy wycieczkowej trafisz oraz czego oczekujesz. W porownaniu do innych parkow w Usa ten jest niezbyt ciekawy wg opinii innych ja jestem tylko objazdowo na Florydzie to mi sie podobalo. FYI bylem w Coopertown The Original Airboat Tour, polecja jeszcze Captain Jack's Airboat Tours.


edit: sama przejazdka tez jest calkiem spoko szczegolnie jak kapitan lodki sunie bokiem lub przyspieszy - mega frajda

Zaloguj się aby komentować

Pałac Pena w Sintrze to jeden z najważniejszych i najpiękniejszych przykładów architektury romantycznej w Europie oraz jedna z największych atrakcji turystycznych Portugalii. Zbudowany na szczycie wzgórza, otoczony gęstymi lasami Parku Naturalnego Sintra-Cascais, jest widoczny z wielu punktów Lizbony.

Historia Pałacu Pena
Historia pałacu sięga średniowiecza, kiedy na wzgórzu znajdował się mały klasztor należący do zakonu hieronimitów. W 1755 roku, podczas słynnego trzęsienia ziemi, klasztor uległ poważnym zniszczeniom. W 1838 roku król Ferdynand II, mąż królowej Marii II, zakupił te ziemie wraz z ruinami klasztoru. Zafascynowany romantycznymi ideami i sztuką europejską, Ferdynand II postanowił przekształcić je w spektakularną rezydencję królewską, która byłaby symbolem sztuki i architektury tamtej epoki. Budowę ukończono w 1854 roku, a projekt, wykonany przez niemieckiego architekta Wilhelma Ludwiga von Eschwege, łączy różnorodne style – gotyk, renesans, manueliński, a także elementy architektury mauretańskiej.

Architektura i styl
Pałac Pena wyróżnia się niezwykłą, kolorową fasadą. Różne części budynku malowane są w intensywnych kolorach – żółtym, czerwonym i niebieskim – które tworzą żywy kontrast na tle otaczających go lasów. Styl budowli nawiązuje do średniowiecznych zamków z dodaniem fantazyjnych elementów dekoracyjnych, takich jak wieżyczki, tarasy, detale rzeźbiarskie oraz unikatowe ornamenty inspirowane egzotyką i symboliką charakterystyczną dla romantyzmu. Centralnym elementem fasady jest rzeźba Trójzęba – mitycznego stworzenia symbolizującego naturalne siły żywiołów.

Wnętrza i atrakcje
Pałac Pena zachwyca bogactwem wnętrz, które zostały częściowo odrestaurowane i oddają styl życia portugalskiej arystokracji z XIX wieku. W środku znajduje się szereg komnat królewskich, kaplica ozdobiona witrażami, a także pięknie wyposażona kuchnia. Pałac ma liczne tarasy, z których można podziwiać zapierające dech w piersiach widoki. Turyści mogą zwiedzać pokoje pełne zabytkowych mebli, sztuki użytkowej i bibelotów oraz dekoracyjne elementy nawiązujące do fascynacji Ferdynanda II przyrodą i egzotyką.

Park i ogrody
Otaczający pałac park Pena to rozległy teren o powierzchni ponad 200 hektarów. Król Ferdynand II postanowił, że będzie to miejsce pełne egzotycznych roślin sprowadzanych z różnych zakątków świata, w tym gatunki z Australii, Nowej Zelandii, Chin czy Japonii. Park zaprojektowano w taki sposób, by przypominał romantyczny krajobraz z tajemniczymi ścieżkami, mostkami, sztucznymi grotami i jeziorami. W ogrodach można odnaleźć ukryte altany, punkty widokowe oraz imponującą kolekcję dębów korkowych, paproci i magnolii. Dzięki wysokiemu położeniu nad poziomem morza i mikroklimatowi, park stanowi bujne, wiecznie zielone otoczenie przez cały rok.

#podroze #zamkipalace4sfor #portugalia
079c94eb-31f4-4aa5-a6ca-28b965c3b3a3
92c07775-2971-4003-a53a-44925adb8499
f190a263-0350-47c2-bdc8-0f4b9c544867
83465b67-b1cf-498e-a162-ee908d80381b
be28af2d-1cd1-4dde-a4e7-0605936d7c76

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
Chester jest ciekawym miastem w Anglii, a z mojej perspektywy jednym z najciekawszych i posiadających niesamowity klimat. Jeśli śledzicie projekt “Miasta stojące murem”, to zapewne zwróciliście uwagę, że w ramach przedsięwzięcia odwiedziłem sporo miast w Wielkiej Brytanii, a Chester jest jednym z nich. Oprócz średniowiecznych obwarowań Chester posiada również ogromną ilość domów szachulcowych, które wprost urzekają swoim wyglądem, a całość sprawia, że miasto staje się wręcz magiczne.

Zapraszam do artykułu na blogu

Kilka ciekawostek z Chester:

  • Zachował się cały obwód murów obronnych, których łączna długość wynosi około 3 kilometrów.
  • Na terenie miasta zobaczyć można około 300 domów z tzw. muru pruskiego (szachulca). Skupione są głównie przy głównych ulicach starego miasta. Większość z nich ma kilkaset lat.
  • Chester w 2022 roku przez Online Mortgage Advisor zostało uznane za najpiękniejsze miasto na świecie.
  • Chester powstało w czasach rzymskich, a miejscowy amfiteatr mogący pomieścić 7000 widzów powstał w 79 roku.
  • Ogromne wrażenie robi miejscowa stara katedra św. Jana Chrzciciela datowana na koniec VII wieku.
  • Spacerując po mieście nie można pominąć katedry pw. Chrystusa i Najświętszej Maryi Panny, której budowę rozpoczęto w XI wieku. Zwiedzanie jest bezpłatne, a wnętrza niesamowite.
  • Na tamtejszym torze wyścigów konnych gonitwy odbywają się od 1539, co czyni go najstarszym działającym torem na świecie.

#antekpodrozuje #podroze #podrozujzhejto #anglia #wielkabrytania #turystyka #atrakcjeturystyczne #ciekawostki #ciekawostkihistoryczne #zainteresowania #architektura

-------------------------------------------
Jeśli chcesz być na bieżąco z moimi znaleziskami to zapraszam do śledzenia hashtagu #antekpodrozuje
Jeśli chcesz, żebym Cię wołał w przyszłości, to zostaw piorun pod odpowiednim komentarzem poniżej
7af98d9f-7efc-4666-bd7d-545abf819814
827a9c7e-baae-4944-b313-a2bdf6a71fbc
9579baf5-7f5c-454d-a343-5d50b41375d9
3cbcaf0e-4dca-4432-b885-5b8986a41d38
a45e3371-49fb-4f4f-a3d0-2c17955c03d5
NatenczasWojski

@antekwpodrozy dużo brudasów i czarnuchow?

Wiertaliot

dużo brudasów i czarnuchow?

@NatenczasWojski Pięknie się pan przedstawił przed milionami słuchaczy

antekwpodrozy

@NatenczasWojski miasto było spokojne, aczkolwiek rasistowski komentarz mogłeś sobie podarować.

Ebenizer

Mój brat tam mieszka. Miasto raczej z tych spokojniejszych w porównaniu do większych sąsiadów. Główne miasto jest przyjemne i nawet często zatłoczone. Mury i malownicze położenie na rzeką Dee robią wrażenie. Chętnie tam wrócę.

Trochę bezdomni się rzucali w oczy.

antekwpodrozy

@Ebenizer w sumie bezdomni to w każdym mieście raczej są...

Ebenizer

@antekwpodrozy może moja perspektywa jest nie szeroka, bo poza Liverpool-em i Chester to w większych miastach UK nie byłem. Raczej odnoszę to do naszego polskiego podwórka, a nawet mojego gdańskiego, gdzie bezdomnych leżących pod witrynami sklepowymi, czy wnękami drzwiowymi nie zobaczysz. Takie widoki na mnie działają.

100mph

Wspaniale opactwo. Obrabowalem je wielokrotnie w Assassinie xD

Zaloguj się aby komentować

Znów minęło kilka miesięcy od mojego ostatniego wpisu. Wspomnienia z mojej podróży sprzed ponad 2 lat się zacierają, zastępowane przez wydarzenia z obecnego, pospodróżniczego życia. Obym dokończył spisywanie tych historii zanim wchłonie je nicość zapomnienia.

--

W rejonie Huaraz przebywałem łącznie około tygodnia. Obszar ten słynie nie tylko z wspaniałych tras trekkingowych, ale też możliwości, jakie oferuje do uprawiania wspinaczki skalnej i boulderingu. Miałem duże nadzieje wybrać się do Hatunmachay, oddalonego o 1,5 godziny jazdy od Huaraz, by tam przez dzień lub dwa mierzyć się z obitymi drogami o różnej skali trudności, a przy okazji podziwiać potężne Andy. Niestety nie było to takie proste - potrzebowałem przede wszystkim jakiegoś partnera wspinaczkowego, a w pierwszym hostelu, w którym się zatrzymałem, potencjalnych kandydatów, czy w ogóle ludzi, było jak na lekarstwo. Gdy przeniosłem się do drugiego hostelu, typowo już nastawionego na wspinaczy, okazało się, że się spóźniłem - dwa dni wcześniej grupa trzech osób wyruszyła w tamte rejony. Ach, gdybym tylko zmienił hostel wcześniej! 

Nie zamierzałem się zrażać tym drobnym niepowodzeniem. Przeczytałem, że w samym Huaraz jest niewielka formacja skalna z kilkoma obitymi drogami, Los Olivos, więc postanowiłem się tam przespacerować. Po trzydziestominutowym marszu, wliczając drobne zbłądzenie pod sam koniec drogi, przechodziłem przez bramę obiektu - okazało się, że jest to prywatny teren otoczony starym, ale wystarczająco szczelnym ogrodzeniem. Tuż za bramą znajdował się niewielki budynek, z którego przez otwarte drzwi przywołał mnie siedzący w nim mężczyzna.

- Hola!
- Hola!
- Bienvenido a Perú - w powitalnej formułce wybrzmiało raczej znudzenie niż życzliwość. 
- Gracias! 
- Quieres escalar?

Odpowiedziałem już po angielsku, że owszem, ogólnie chciałbym się powspinać, ale najpierw wolałbym się rozejrzeć - nie byłem pewien, czy w ogóle było tam cokolwiek, do czego miałbym szansę się wstawić, no i przede wszystkim zależało mi na dołączeniu do jakiejś grupy - bez partnera do wspinaczki i asekuracji mógłem co najwyżej pogapić się na własne nogi. 

- Wstęp za 10 soli - odparł gospodarz. 
- A wspina się tam ktoś w tej chwili? Bo jeśli nie, to bez sensu, żebym tam wchodził. 
- 10 soli - mój rozmówca był absolutnie niewzruszony.
Bienvenido a Perú! - wycedziłem do niego z sarkazmem, obróciłem się na pięcie i wyszedłem rozczarowany brakiem gościnności. 

Nie mając widoków na znalezienie partnera do wspinaczki, pozostała mi jeszcze jedna opcja - bouldering. O kilka minut jazdy od mojego hostelu, w pobliskiej wiosce o wdzięcznej nazwie Huanchac (a może to była wciąż dzielnica Huaraz - ciężko stwierdzić) znajdowało się kilkanaście wysokich na kilka metrów głazów o wytyczonych i opisanych w przewodniku wspinaczkowym liniach. O miejscu tym dowiedziałem się od gospodarza mojego hostelu, który sam był zapalonym wspinaczem. O ile ze względu na swoje obowiązki nie mógł mi towarzyszyć w przechodzeniu skalnych dróg, użyczył mi kilku wskazówek, udostępnił do obfotografowania wspomniany przewodnik i zaoferował wypożyczenie crashpada, a więc specjalnego materaca służącego do amortyzacji upadków (lub zeskoków) z boulderów. Podpytałem go jeszcze o możliwość wypożyczenia magnezji, bo wyjeżdżając z Polski zabrałem jedynie jakąś resztkę, ale wówczas zrobił zafrasowaną minę.

- Hmmmm, nie mam jej niestety zbyt wiele. To jest u nas dość trudno dostępny towar. Zawsze proszę moich znajomych z innych krajów, żeby przywieźli mi jej trochę ze sobą.

Nie powiem, zdziwiłem się, a przede wszystkim zacząłem żałować, że nie chciało mi się dosypać choć garstki tego białego proszku do mojego woreczka przed wyjazdem. Gdy jednak pokazałem mojemu rozmówcy jakim dysponuję zapasem, ten prawie mnie ofukał twierdząc, że tyle to mi powinno wystarczyć na kilka dni. Po tym jak spojrzałem na niego z niedowierzaniem, westchnął i przyniósł swój woreczek, na którego dnie była cieniutka warstewka magnezji - w moich oczach bardziej zabrudzenie materiału niż sensowna do wspinaczki ilość, lecz dla niego - wciąż wartościowe pokłady cennego kruszcu.

- Jeśli chcesz to weź - rzekł całkiem szczerze. 
- Nie no, teraz już rozumiem - odparłem - to co mam w zupełności mi wystarczy.

Po spakowaniu niezbędnych do wspinaczki rzeczy i wypożyczeniu crashpada udałem się na wskazane przez mojego gospodarza miejsce, skąd miałem złapać colectivo w kierunku Huanchac. To pojawiło się dość szybko, więc niedługo potem wysiadałem nieopodal pierwszego zestawu głazów - przynajmniej tak wskazywała mapa. Odnalezienie właściwego miejsca nie było banalne, bo głazy były po prostu wciśnięte pomiędzy jakieś chaszcze, lub ukryte za zabudowaniami, porozsiewanymi to tu, to tam, bez większego ładu czy składu, choć może po prostu postawionymi w tych miejscach, gdzie pozwalała na to rzeźba terenu. Okolica raczej nie była zbyt urokliwa. Przybrudzone domy, przyklejone do nich poletka uprawne i zupełne nieużytki, porośnięte kurczowo trzymającymi się życia chwastami w nieprzyjaznym sąsiedztwie wszechobecnych kamieni i śmieci. 

W końcu zlokalizowałem pierwszą grupkę boulderów - wyglądały, jakby nikt się na nich od dawna nie wspinał, o czym świadczył brak jakichkolwiek pozostałości po magnezji na skalę, czy choćby wydeptanych dookoła ścieżek. Wstawiłem się w dwa problemy wspinaczkowe, trochę na chybił trafił, bo ciężko mi było zidentyfikować konkretne linie - do tej pory nie wiem czy przeszedłem je zgodnie z założeniami autora. Przede wszystkim jednak nie czułem z tego zbyt wielkiej frajdy. Złożyłem crashpada i poszedłem w kierunku innego skupiska boulderów, znów wspomagając się mapą.

Drugie podejście było już odrobinę bardziej udane - udało się dość szybko zidentyfikować właściwy boulder i wspinaczkową linię, którą zamierzałem pokonać. Okazała się dość łatwa, więc uporałem się z nią bardzo szybko. Pozostałe drogi na tym głazie były już zbyt ryzykowne jak na moje umiejętności i brak partnera do asekuracji - niekontrolowany upadek z 3 metrów, nawet gdybym trafił w materac, a nie kamieniste podłoże, nie znajdował się w orbicie moich zainteresowań.

Powoli zaczynałem tracić nadzieję na przyjemne spędzenie tego dnia. Rzutem na taśmę zdecydowałem pójść w kolejne zaznaczone na mapie miejsce. Prawie porzuciłem ten pomysł w połowie marszu przez miejscowego psa, który towarzyszył mi przez kilkaset metrów i swym ujadaniem wyraźnie dawał do zrozumienia, że jestem nieproszonym gościem. W końcu jednak odczepił się i ostatni fragment drogi szedłem sam wśród niskich zabudowań. Nagle moim oczom ukazał się względnie trawiasty placyk z kilkoma dużymi boulderami znajdująmi się w odległości po kilkanaście metrów od siebie. W końcu zamiast pojedynczych głazów wciśniętych w nieprzyjazne otoczenie znalazłem coś na kształt wspinaczkowego placu zabaw, na którym aż chciało się choćby i posiedzieć. Placyk ten był ogrodzony, ale uchylona brama zachęcała do wejścia. Pomiędzy głazami gdzieniegdzie pasły się nieco wychudzone krowy.

Zacząłem się wspinać. W końcu czułem jakąś radość, bo zarówno otoczenie nie odstraszało, jak i same drogi dawały frajdę, będąc odpowiednio trudne, ale nie wprowadzając zbędnego ryzyka kontuzji nawet w przypadku odpadnięcia. Po jakimś czasie na placyk weszły jeszcze 2 osoby z crashpadem - miałem nadzieję na zamienienie kilku słów i wspólne wstawianie się do problemów, ale jedynie skinęli mi głową i udali się pod wybrany przez siebie boulder. Z interakcji między nimi wywnioskowałem, że jeden z nich jest miejscowym "przewodnikiem", a drugi klientem. Moje spostrzeżenia okazały się słuszne, gdy po kilkudziesięciu minutach wspinałem się bliżej nich i zasłyszałem ich rozmowę. W końcu wymieniliśmy kilka zdań oraz spostrzeżenia na temat jednego problemu wspinaczkowego. Gdy tak rozmawialiśmy, przez bramę przeszła miejscowa staruszka w kolorowym kapeluszu i skierowała się bezpośrednio w naszą stronę. Nie rozumiałem co mówi, ale jej ton jej wypowiedzi, gestykulacja i wyciągnięta ręka znaczyły jedno - była właścicielką tego terenu i za korzystanie z jego dobrodziejstw należała się opłata - 5 soli od łebka. Każdy z nas sięgnął bez protestów do kieszeni i po chwili starowinka udała się w swoją stronę. Sam poczułem, że i na mnie powoli pora - byłem już trochę głodny, a otarcia naskórka dłoni też mówiły już "dość". Pożegnałem się z parą wspinaczy i ruszyłem w kierunku głównej drogi, skąd po niedługim czasie wsiadłem do colectivo i udałem się do hostelu. 

Mimo, że nie był to jakiś super dzień pod względem wspinaczkowym, poczułem pewnego rodzaju spełnienie. Choć może bardziej po prostu odegnałem własne myśli, krytykujące mnie od jakiegoś czasu: "po co w ogóle zabrałeś te buty wspinaczkowe ze sobą - tylko miejsce zajmują". Poczułem się usprawiedliwiony.

#polacorojo #peru #huaraz #wspinaczka #podroze
c0461cd7-d9b1-4ca9-bebf-5c88684faa06
6f032fa8-f423-4435-a99d-2b9da1dc80ef
68adbb85-b7df-4d26-887a-9b59e92cfac9
ee1d32b6-9c16-405c-8f42-d69ab8bd2211
fc4a48f6-b564-4a20-828a-e05ca5170f7f

Zaloguj się aby komentować

Dzis w drodze do Hollywood Beach trafilismy na piknik i pokazy lotnicze Stuart Air Show. W zalaczniku jeden z przelotow.

https://streamable.com/kh2pfy

#usa #podroze
0d98475c-29f1-4390-a1ac-78953a5e0292
9b1d623b-b4e9-4250-bfbd-22bfaca3d399
dez_

Pokazy lotnicze to zajebista sprawa. Filmiki nie oddają nawet 20% tego co czuć będąc samemu na miejscu.

ostrynacienkim

@dez_ no tak zgadza sie ale jako pamiatka to czemu nie

Zaloguj się aby komentować

Był ktoś w Maroko? wybieram się za miesiąc i szukam ciekawych miejsc do noclegu / zwiedzenia pomiędzy Marrakechem a Agadirem.
#podroze #podrozujzhejto
Sweet_acc_pr0sa

@Annually6411 generalnie taguj xD

Orzech

@Annually6411 Przede wszystkim to zabierz ciepłe ubrania ziom

Annually6411

@Orzech wieczory chłodne, to woem

Zaloguj się aby komentować

Miejsce absolutnie warte forsy ktora sie placi za bilety ( i tak wydalem x2 tyle w sklepie z ciuchami). Zaliczone wszystko poza seansmi w najnowszym budynku Gateway gdzie sa eksponaty SpaceX, Boenig ,Lockhead Martin.
#usa #podroze
14274f38-c317-44cd-86d5-662221db5815
858f6bc7-7283-427f-af97-615f572eefdb
86d5c381-535c-4db1-99a2-bc4364d4038c
96df8d78-3db9-4840-a525-a97fc430499f
0bce75a4-9366-40e2-9fbe-11fd4961b35d
koszotorobur

@ostrynacienkim - a pokazują jak Kubrick nakręcił to fejkowe lądowanie na księżycu?

ostrynacienkim

@koszotorobur no ba! Ale lepszy jest symulator startu wahadlowcem

LondoMollari

@ostrynacienkim Widzę, że najważniejsze punkty zaliczone.


Jak wrażenia z momentu przejścia z filmu do promu? I jak się podobała prezentacja startu Apollo?

ostrynacienkim

@LondoMollari wszystko gites majonez, naprwde umieja w muzem. Corka bardzo zadowolona

koszotorobur

@ostrynacienkim - to wrzuć ją jeszcze na VelociCoaster w parku Universal Orlando by poczuła te kosmiczne przeciążenia i Twoja rola zakończon

cebulaZrosolu

@ostrynacienkim kupiłeś mi magnes może? ( ͡° ͜ʖ ͡°)

ostrynacienkim

@cebulaZrosolu kurde bele nie bardzo ale

mam taki teges co robisz pierniki w ksztalcie astronauty

Zaloguj się aby komentować

zainspirowany wpisem @bojowonastawionaowca poszedłem se zmacać trąbę pod okiem eksperta

każdemu polecam, pamiętajcie żeby robić to jak najbardziej etycznie

https://www.hejto.pl/wpis/drodzy-panowie-drogie-panie-niespodziewanie-zaczal-sie-juz-listopad-a-jako-ze-na

#podroze #podrozujzhejto #movember #tajlandia #macanietraby
5590a3af-1cbc-4299-87b1-e350b0475d07
cebulaZrosolu

@wombatDaiquiri macales se trąbę w obecności słonia? ( ͠° ͟ʖ ͡°)

wombatDaiquiri

@cebulaZrosolu można wziąć prysznic po błotnej kąpieli

Zaloguj się aby komentować

Szlak The Great Glen Way (Z Inverness do Fort William w Szkocji)

Jeśli kojarzycie to rok temu przeszedłem szlak wzdłuż Muru Hadriana w Anglii o długości ponad 130 kilometrów, a w tym roku wspólnie z tym samym kolegą postanowiliśmy spróbować sił w Szkocji. Wyzwanie było trochę prostsze, gdyż sam dystans był o wiele krótszy. Pierwotnie podzieliliśmy przejście na 4 dni, żeby odcinki były w miarę krótkie, ale z powodów logistycznych zdecydowaliśmy się połączyć dwa pierwsze odcinki w jeden i dzień dłużej zostać w Inverness zwiedzając bardziej okolicę.

Zapraszam na film

Ostatecznie podzieliliśmy szlak na 3 dni na następujące dystanse:

  • Pierwszy dzień to największa wyrypa przejście z Inverness do Drumnadrochit o łącznej długości 34 kilometrów. Google Maps twierdziło, że będzie to około 30 km, a aplikacja All Trails jakieś 27 km. Najwyższy punkt na trasie miał ponad 300 metrów, a sam szlak był bardzo przyjemny i widokowy.
  • Dzień drugi to przejście z Drumnadrochit do Invermoriston. Dystans 24 km był tożsamy z odległością w innych miejscach, ale byliśmy trochę zmęczeni po pierwszym dniu. Sam szlak też miał najwyższe przewyższenie o wysokości nieco ponad 300 metrów, ale najbardziej w kość dało ostatnie zejście do Invermoriston.
  • Dzień trzeci to przejście z Invermoriston do Fort Augustus i był to najkrótszy odcinek o długości zaledwie około 11 km. Planowaliśmy iść górnym fragmentem, ale okazało się, że z powodu leśnych prac jest on zamkniętym, więc przejście miało miejsce bardzo prostą ścieżką bez większych podejść.

Na końcu dotarliśmy do Fort Augustus, które jest położone w południowej części jeziora Loch Ness. Miasteczko jest niewielkie, ale położone jest nad Kanałem Kaledońskim i znajduje się w nim 6 śluz, podobnie jak ma to miejsce w Fort Wiliam.

Sam szlak ma 125 km, a my pokonaliśmy nieco ponad połowę.

#antekpodrozuje #podroze #podrozujzhejto #turystyka #wakacje #wielkabrytania #szkocja #inverness #ciekawostki #zainteresowania

-------------------------------------------
Jeśli chcesz być na bieżąco z moimi znaleziskami to zapraszam do śledzenia hashtagu #antekpodrozuje
Jeśli chcesz, żebym Cię wołał w przyszłości, to zostaw piorun pod odpowiednim komentarzem poniżej 
9946f1e1-36e4-4175-8ab5-22ed101b8f1a
c6bb8e8e-8947-4737-9218-f063e27ea824
747b29f5-1e70-48d2-bc1a-7f4c5fde42bc
22dbc270-57fb-4401-b959-05e8300f2d75
1ef5d667-3b18-40c9-886a-ab74ac041277
antekwpodrozy

Jeśli chcesz, żebym wołał Cię w przyszłości, to spiorunuj ten komentarz

antekwpodrozy

Wywołuję obserwujących i zainteresowanych:

@IceXXX @mrololl @Kolej_na_drony @jordan @lluke @Ralfralf @Gruby @robaczek @Anabel2023 @SzaloneWalizki @mateoaka @Wobiektywie @Rudeiczarne @places2visit.pl @lukasz-piernikarczyk @Grubas @polaczkropki @Atarax @Dzikie_oregano @Boltzman @kbk @Lemmy @schweppess @4Sfor @dybtas @DOgi @dasistfubar @Nirvash @Geratius @Kruczek555 @Sofie @gaga262 @Patalizator @mikeku @SuperSzturmowiec @gingerowl @Parowkowy_Skrytozerca @Venfi @Roci @krzysztof-k-d @Duvel @Misiasio @Lime @kejdzu @Sorokawojcie.ch @Atexor @Huxley @Warus @Damdzior @_wojti @bbwieli17 @shack_my_kak @cyberpunkowy_neuromantyk @tyci_koks @Wlacza @3cik @alaMAkota @Roche @Barabarabasz7312 @e5aar @zuchtomek @Lawyerish @razALgul @Lurker69 @konto_na_wykop_pl @anervis @Ewcias @koniecswiata @Dzban3Waza @Minotaur_Kebabowy @AndrzejZupa @wozny87 @cejaczek @Icon_of_sin @SzwarcenegerKibordu @Jarosuaf @ddhadq @Farmer111 @Villdeo @Pawelvk @Maciej_Amadeusz @mahoney @Odczuwam_Dysonans @Buendia @stimmhorn @ataxbras @m-q @Bukuria @Tino @meinigel @bagela @suseu @ovoc @rakokuc @Koloalu @Bjordhallen @bielak1212 @Cybulion @Kulfi_89 @lucabianco @Berdonzi @Taxidriver @szymek @nazwa_uzytkownika @Siejek @Tyglys @cyber_biker @epsilon_eridani @teetx @Rudolf @BND @oromek @Wojciechpy @HerrJacuch @Chunx @galencjusz @Arxr @ismenka @adamec @travel_learn_wine @bzyk260 @Pouek

more_horse_than_a_man

@antekwpodrozy Piękna trasa! Byliście w październiku? Ja we wrześniu skończyłem rozpoczęty w zeszłym roku Cape Wrath Trail - tym razem ~220 km ze Strathcarron do Cape Wrath. Biorąc pod uwagę przejście West Highland Way na przełomie 2016/17 mam już w nogach pamrawie 500 km z Glasgow do Cape Wrath :)

Niestety we wrześniu midges wciąż w pełnym rozkwicie, ale za to szczęście do pogody miałem niesamowite, na 8 dni tylko drugiego lało całe popołudnie, trzeciego kilka przelotnych opadów, poza tym prawie cały czas bezchmurnie! :)

antekwpodrozy

@more_horse_than_a_man byliśmy w czerwcu :). W przyszłym roku rozważamy South West Coast ale na odcinku do 100km max

Zaloguj się aby komentować

Bogactwo część główna, widok z sypialni.

#podroze #podrozujzhejto #tajlandia #gownowpis #taniewakacje
280da145-e1f0-4200-b388-4b537a5c03a6
Budo

@wombatDaiquiri ładnie, gdzie to?

Half_NEET_Half_Amazing

A ciekawe skąd wziął na to pieniążki

wombatDaiquiri

@Half_NEET_Half_Amazing z siedzenia przed kąkuterem, przecież nie z uczciwej pracy ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Solar

@wombatDaiquiri Też ostatnio myślałem, żeby znowu Crysisa odpalić ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Zaloguj się aby komentować

Hejto w Mỹ Sơn. Sanktuarium hinduistyczne ludu Champa, takie mniejsze Angkor Wat. W czasie wojny Wietnamskiej zbombardowane przez USA. Kto porządkował ruiny? Polak, Kazimierz Kwiatkowski zwany Kazikiem w Wietnamie. Zrobił z Hoi An atrakcje turystyczną, a w Hue naprawiał cesarskie miasto. Jak zmarl to zrobili mu kondukt pogrzebowy godny cesarza, a jego pomnik stoi na starym mieście w Hoi An, jest tu bardzo szanowany.

#podrozujzhejto #podroze #wietnam
427e7971-8ee8-499a-a24e-045253c1e503
0e64d20d-1924-4097-ad99-d0938b8a5db3
michal-g-1

Pozdrowienia:)

Byłem tam nieco lat temu.

Niedaleko jest strefa zdemilitaryzowana i można tam postrzelać z Ak47 lub M60

Zaloguj się aby komentować