Zdjęcie w tle
Kawiarnia "Za Firewallem"

Społeczność

Kawiarnia "Za Firewallem"

51

"Mnie to się marzy, żeby ona była miejscem wszelkich swawoli słownych" @George_Stark Obecnie trwające zabawy: #naczteryrymy #nasonety #naopowiesci

Nasz konkurs #nasonety obchodzi właśnie 33 edycję, więc wszedł w wiek chrystusowy. Niektórzy wtedy się staczają, inni zmieniają swoje życie na lepsze. Różnie to bywa, kwestia podejścia. ¯\_(ツ)_/¯
W każdym bądź razie przy tej okazji chciałem uhonorować naszego zbawcę i Pana Briana wierszem #diriposta :

Jego żywot

Czyż nie Brian wszystkich zbawił?
Tego nie wiem, lecz ubawił
Choć do krzyża go przybili 
On tam śpiewa a nie kwili 
Bawił nas przez szereg scen
Lecz daleko mu od zen 
Jest skazany na śmierć pewną 
Ale chociaż bardzo śpiewną
Dzięki swej przynależności 
W ramach pełnej gotowości 
To Judejski Front Ludowy
Zrobił czyn bardzo bojowy 
Spuścił oddział swój ze smyczy 
Każdy z nich teraz skowyczy
Bo zgineli ci kamraci
A Rzymianie to są kaci 

#zafirewallem #tworczoscwlasna #poezja

Zaloguj się aby komentować

#diriposta w ramach bitwy #nasonety

Trigger warning: przemoc rodzicielska

***

Zobaczysz, jak sama będziesz mieć dzieci!

Za moich czasów każdy ojca sławił
Wielbił jak Boga, prosił, by go zbawił
No patrz, mnie przecież co rusz pasem bili
A zbiwszy, przeklinali od debili

Grozili, że wywiozą na pole, hen
Porzucą na pastwę czarnej Wołgi hien
Tatko też rzucał obelgą klątewną
Choć czasem nazywał mnie swoją królewną

I cóż, że mam przezeń w sobie lękliwość
Że wychodzi gniewność i nadwrażliwość
Że charakter po nim mam wybuchowy
Wrogość i żal, problem alkoholowy

Takie były czasy, pełne goryczy
Dziecko zostaw samo, niech się wyryczy
Niech się nauczą ci mali frustraci
Że świat to ich wróg, a rodzice - kaci

#zafirewallem
Wrzoo userbar

Zaloguj się aby komentować

A jednak w XXXIIII edycji zabawy #nasonety nie wystąpi pan Barańczak, ale pan Szekspir. Propostą będzie monolog Puka z zakończenia Snu nocy letniej w tłumaczeniu Macieja Słomczyńskiego. Jeżeli ktoś będzie rymował do innych tłumaczeń to docenię to także.

Jeśli duszek źle was bawił,
Sprawcie by wszystko naprawił -
Pomyślcie, że wszyscy śnili, 
Gdyśmy tutaj z wami bawili,
A marny obrazek ten
To po prostu był wasz sen.
Więc nie patrzcie z miną gniewną,
Naprawimy rzecz na pewno.
Klnę się na Pucka uczciwość: 
Jeśli znalazł ktoś zelżywość,
Wynajdziemy sposób nowy,
By zamilkł język wężowy;
Lub "Puck łgarz" niech każdy krzyczy.
Dobrej nocy on wam życzy,
Kto zaklaszcze ten nie straci,
Robin pięknie wam odpłaci.

Zasady wyłaniania wygranych wymyślę po drodze, proszę się nie stresować;)
#diproposta #nasonety #zafirewallem

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
Moi Drodzy!

Jest piątek, a więc czas na zamknięcie kolejnej, XXXII już edycji zabawy #nasonety w kawiarni #zafirewallem ! Czynię to właśnie publikując ten wpis, który stanowi #podsumowanienasonety .

Żeby zachować porządek i logikę wypowiedzi, zacznę od przypomnienia utworu di proposta, którym w tej edycji było czternaście pierwszych wersów utworu (kawałka?) Ja to ja zespołu Paktofonika. Można je znaleźć tutaj, w tym oto wpisie . Oprócz utworu di proposta znajdują się w nim też zasady, które obowiązywały w naszym układaniu w poprzednim tygodniu.

Właśnie. W kwestii zasad. Tutaj nastąpiła pomyłka, bo ogłaszając tę XXXII edycję, moim zamiarem było zmusić uczestników do używania synonimów wykorzystując fakt, że zwyczajowo nikt nie chce zostać w naszym konkursie zwycięzcą. Wobec powyższego chciałem przyznać zwycięstwo osobie, która użyje najwięcej liter „a” – wszak jest to bodaj najpopularniejsza litera w języku polskim! Napisało mi się jednak tak, jak mi się napisało (czyli błędnie, że jednak najmniej), niech więc zostanie tak jak jest, chociaż jest błędnie. Przy okazji wyjaśniam jeszcze jedną wątpliwość, która gdzieś tam się pojawiła: litery „a” będę liczył łącznie z tytułem (bo bez tytułu to byłby remis i trudniej byłoby mi wyłonić zwycięzcę).

Do XXXII edycji konkursu #nasonety przystąpili:

@splash545 z wytworem Ogar 52 litery „a”;
@moll z wytworem Wyobraźni – 47 liter „a”;
@George_Stark z wytworem Egzamin z Przygotowania do życia – 42 litery „a”
@Wrzoo z wytworem Pleszko, błagam, zamknij dziób – 46 liter „a”
@KatieWee z wytworem bez tytułu – 43 litery „a”

Z powyższego zestawienia matematycznego wynika, że najmniejszej liczby liter „a” użyłem ja, czyli @George_Stark i w związku z tym powinienem być zwycięzcą. Przedkładam jednak elastyczność etykiety ponad sztywność zasad i, żeby pozostać w dobrym tonie, zwycięstwo przyznaję koleżance @KatieWee .
@KatieWee – gratuluję i przepraszam! Na przyszłość radzę jednak, choćby z przyczyn formalnych albo dla własnego bezpieczeństwa, zaopatrzać własne wytwory w tytuły.

***

No i nagrody dodatkowe:

Dla kolegi @splash545 nagroda Złotego Kagańca, ażeby to on (ten kaganiec, ale kolega też) trzymał proszki z dala od nosa, a duszy stracić nie pozwolił, nie wypuszczając jej z ciała.

Dla koleżanki @moll nagroda Matki Rymów Częstochowskich z Jasnej Góry, ażeby to rozjaśniała wokół jaźnie.

Dla kolegi @George_Stark nagroda Ogromnej Ul****gi, ażeby to ucieszył się jeszcze bardziej, że to nie on musi przygotowywać kolejną edycję.

Dla koleżanki @Wrzoo wreszcie, nagroda Złotego Buta, ponieważ kiedy przeczytałem tytuł, to pomyślałem, że ten Pleszko to jakiś piłkarz jest. Tak mi się coś skojarzyło.

***

I to by było na tyle w XXXII edycji zabawy #nasonety ! Wszystkim uczestniczącym dziękuję i gratuluję, nieuczestniczących zachęcam do uczestniczenia, natomiast zwyciężczynię, koleżankę @KatieWee , raz jeszcze przepraszam.
George_Stark

Chciałem jeszcze przyznać nagrodę dodatkową osobie, która nie wzięła udziału w tej edycji, a mianowicie @bojowonastawionaowca. Nagroda ta to Złoty wichajster do naprawiania cudzych błędów, jak na przykład zmiana społeczności na właściwą. Nagrodę tę przyznaję akonto, a za zmianę społeczności z góry dziękuję.

Zaloguj się aby komentować

#naopowiesci #zafirewallem

Przemilczane

Na początku pojawiła się cichutka melodyjka, jak radiowy dżingiel, który potrafi zapętlić się i grać w głowie całymi godzinami. Nie potrafiła powiedzieć gdzie usłyszała ten urywek, ale to nie było przecież nic niepokojącego. Wszystkie te baby sharki i inne takie bardzo często atakowały ją nawet całymi tygodniami, więc jeszcze jedna melodyjka w głowie nie była niczym dziwnym. Z tym, że mijały już dwa miesiące, a to uparte tamparam pam pam trochę podobne do melodyjki auta z lodami do tego czasu nie zostało wyparte jakąś głupią reklamą.
Po jakimś czasie po melodyjce pojawił się szept. Próbowała usłyszeć o czym mówi głos (a może dwa głosy? a może cały chór głosów?), ale nie mogła. Zakrywała uszy rękami, zakładała słuchawki wyciszające, wkładała w uszy zatyczki - na nic. Głosy szeptały na granicy słyszalności. Czasem pytała męża albo siostrę czy coś słyszą - a im częściej o to pytała, tym częściej spoglądali na nią z niepokojem. W nocy kiedy ciszę zakłócał tylko lekki szum padającego śniegu starała się usłyszeć chociaż słowo. Przewracała się w łóżku całymi godzinami. Mąż już od dawna sypiał w gościnnym, kłócili się o wiele częściej niż zwykle. Przynajmniej gdy w końcu udawało się jej zasnąć miała całe łóżko dla siebie i nie budził jej telefon męża, w którym alarm ustawiony był na szóstą rano. Czasami mąż przed wyjściem do pracy zachodził do sypialni, gładził ją po włosach i mówił - śpij dobrze maleńka - a ona zaciskała oczy mocniej, żeby wiedział, że śpi i stara się wypocząć. Bo ten wypoczynek stał się ostatnio bardzo ważnym tematem w ich rozmowach.
-Muszę odpocząć! - krzyczało jedno.
-Ja muszę bardziej, życie z tobą jest do dupy! - wrzeszczało drugie.

Na terapii u psychologa i u psychiatry, do którego chodziła od jakiegoś czasu też uważali, że potrzebuje odpoczynku, ale nie mogła mieć spokoju słysząc ten ciągły szept. Była też u kilku innych lekarzy, ale uznali, że nie ma żadnych zmian laryngologicznych i neurologicznych, które mogłyby dawać taki skutek. Rozkładali tylko ręce.

Gdy było już naprawdę źle szła do klubów i tańczyła do upadłego. Ogłuszająca muzyka i alkohol trochę wyciszały to co działo się w jej głowie, ale mąż za każdym razem miał jakieś pretensje, jakby nie rozumiał, że to jedyne co jest jest w stanie pomóc chociaż na chwilę. Było lepsze niż jakiekolwiek lekarstwa od psychiatry.

Któregoś popołudnia gdy leżała w łóżku dochodząc do siebie po wyjątkowo udanej imprezie usłyszała w głowie jedno odrobinę głośniejsze słowo - nadzieja. Głos był dalej cichy, ale wreszcie zrozumiała choć jedno słówko i to była to jej własna nadzieja. Wyskoczyła z łóżka, ściągnęła szybko bluzkę, w której spała i nago odtańczyła taniec radości z wymachiwaniem ramionami i mnóstwem kręcenia biodrami. Jej ciało odbijało się w wielkim lustrze naprzeciwko łóżka i zobaczyła w nim, że pierwszy raz od miesięcy się uśmiecha. To cudowne! Nie oszalała! Ten głos naprawdę tam był i odzywał się do niej!

Przez wiele następnych tygodni nasłuchiwała tych pojedynczych słów, reszta dalej tonęła w szepcie. Często ten miękki, głęboki kobiecy głos powtarzał to samo - łono, czczę i nadzieja
Któregoś wrześniowego popołudnia gdy siedziała przy śniadaniu nagle spłynęło na nią olśnienie i wreszcie zrozumiała! Jest wybrana! To łono, które będzie czczone to jej łono! Wyda na świat nowego mesjasza, nadzieję na lepszy świat i lepsze jutro, w którym ludzie będą szczęśliwi i każdego będzie stać na to co tylko sobie zamarzy! 

-Czy ciebie dokumentnie popierdoliło? - zapytał głos w jej głowie, tak nagle i donośnie, że podskoczyła na kuchennym krześle a papieros wypadł jej z dłoni.
- Co? - tylko tyle była w stanie z siebie wykrztusić.
- Ja tu od miesięcy tkwię w tym twoim durnowatym mózgu, staram się siedzieć cicho, ale czegoś tak głupiego to się nawet nie spodziewałam. Jakie łono, jaka nadzieja idiotko! - wrzeszczał głos.
-Jedyne co ja tu sobie powtarzam po cichu cały czas to "ale ona jest popierdolona, ja pierniczę, co to za beznadzieja"! Nie wiem w jaki sposób i za jakie grzechy znalazłam się na doczepkę w tej twojej głowie, ale mam już tego serdecznie dość! Jak można być takim głupim! Nie chcę siedzieć tu i patrzeć jak marnujesz mój czas i moje życie na robienie takich bzdur! Wszyscy bliscy się od ciebie odsuwają, twój mąż jest na skraju załamania nerwowego, siostra unika cię jak może, matka zerwała kontakty lata temu, nawet ten twój york ma cię dość! Ja też mam cię dość! Dość! Od dzisiaj ja tu rządzę, a ty nie masz już nic do powiedzenia!

***

-Kochanie…
-Tak misiu?
-Zmieniłaś się ostatnio, wiesz? Nie krzyczymy na siebie, to fajne jest... To te nowe leki, jak myślisz?
-Uhm, to chyba to. Ten psychiatra to świetny jest, wiesz? Szukał, szukał i znalazł. 
-I chyba przestałaś słyszeć te głosy? No bo nie mówisz już o nich…
-Nie, już nie słyszę. Gadały jakieś bzdury, więc kazałam im się zamknąć i teraz siedzą już całkiem cicho. Jakoś tak teraz jest mi lepiej. Pogramy w coś?
-No pewnie!

800 słów
9e02950c-946e-4a48-b86e-5bc6a067762e
moll

@KatieWee to było mocne

splash545

@KatieWee hah, tego się nie spodziewałem

Wrzoo

@KatieWee Whoa. Genialne.

Zaloguj się aby komentować

Czy ktoś z tutaj obecnych przerabiał spotkania z #psycholog albo ma jakieś pojęcie o #psychologia ?
Potrzebowałbym pogadać, najlepiej prywatnie, więc dobrze jeśli ktoś mógłby mi chwilę poświęcić. Bardzo chcę komuś pomóc, a nie wiem jak. Cały czas szukam i im więcej się dowiaduję, tym większy mam zamęt w głowie. Może potrzebna mi chłodna perspektywa kogoś, kto nie jest w sprawę zaangażowany?

Ogłoszenie ważne do usunięcia wiadomości.
splash545

Jak coś to też możesz do mnie pisać.

piksel169

@George_Stark Jak coś, to wal śmiało. W dodatku załączam infografikę.

6ea289b7-f59e-4dac-8af1-41a3b4c025f0
George_Stark

@moll @Dziwen @maximilianan @KLH2 @splash545 @piksel169


Dziękuję za chęci. Zaraz pewnie usunę ten wpis, ale chciałem Wam wszystkim najpierw podziękować. Zapiszę sobie ten screen i w razie potrzeby spróbuję się odezwać. Póki co kryzys udało się zażegnać, a żeby zadziałać systemowo pozwolę najpierw emocjom opaść.

Zaloguj się aby komentować

Dziękuję wszystkim za docenienie mojej twórczości w #naczteryrymy
Trochę się zastanawiałem jaki temat wybrać, czy iść dalej tropem postapo, czy może coś weselszego.
Wybrałem jednak coś weselszego (klimaty Fallouta powrócą kiedy indziej)

Temat: Operacja na otwartym sercu
Rymy: sprawa - naprawa - zaszyte - odkryte 

Zasady:

- Układamy cztery wersy, lub wielokrotność jeśli ktoś ma ochotę.
- Każdy wers musi kończyć słowem zadanym przez OPa dokładnie w tej kolejności, która jest we wpisie.
- Rymowanka powinna, przynajmniej luźno, nawiązywać do tematu zadanego przez OPa.
- Zwycięża osoba, która kolejnego dnia do godziny 20 zdobędzie najwięcej piorunów.
- W nagrodę wymyśla nowe zadanie, czyli temat oraz rymy i publikuje do godz 21 nowy wpis
- Trzeba pamiętać w nowym wpisie o społeczności

#tworczoscwlasna #zafirewallem #poezja
splash545

Kierowniku jest sprawa

Serca mnie czeka naprawa

Drobne mam w nim zaszyte

To we mnie jest nieodkryte

Dziwen

Jezu jak mnie już męczy ta sprawa,

Auto nie jeździ, wymagana naprawa,

Serce pod maską szczelnie zaszyte,

Pan Zdzisio pogila bebechy odkryte.


W sumie nie było, że ma być ludzkie, albo ożywione. xD

UmytaPacha

@bojowonastawionaowca panie organizator, to kawiarenkowe wodopicie w lipcu to będzie? Bo coś nie było poruszane od dawna albo mnie ominęło

Zaloguj się aby komentować

#naopowiesci

Marzyło mi się, by pożenić Na Opowieści z #hejtodetectivesquad . Mam nadzieję, że @Dziwen i @ErwinoRommelo nie obrażą się, gdy dorzucę tu swoje trzy grosze. ;)

***

Wodzianka - origin story

Sountrack do opowiadania:
https://www.youtube.com/playlist?list=PLpswG7KvmTW4pFMHMqP26oP-fIoJSEGuo

- Nie, no kur&$a, nie! Koniec. Mam dość! - wrzasnęłam i rzuciłam dziurawą szmatą o podłogę. Przeskoczyłam przez bar, wywaliłam przy tym dwa hokery i szkło wiszące nad barem, po czym otrzepałam się i bezceremonialnie wyszłam z lokalu wprost na deszczowe Hejto City.
Decyzja, która gotowała się we mnie już miesiącami, w końcu wykipiała niczym ziemniaki, których kazała pilnować mama. Jasne, "Plemnik w piwie" nie był renomowanym lokalem gastronomicznym. Nie miałam wysokich oczekiwań. Wiedziałam to już wtedy, gdy się tu zatrudniałam. Byłam nowa w mieście, nagrana wcześniej robota w wodociągach nie wypaliła i musiałam pilnie coś znaleźć. To wtedy przypadkiem trafiłam na to miejsce i z desperacji zapytałam właściciela, czy znalazłoby się dla mnie miejsce za barem. W końcu pić umiałam, to czemu nie miałabym umieć tego picia robić?

Ale teraz miarka się przebrała, a wraz z nią ja przebrałam się w mój wysłużony żółty płaszcz przeciwdeszczowy. Kupiłam go za napiwki z pierwszego tygodnia pracy, kiedy zorientowałam się, że w tym mieście parasol nie wystarczy. Trzy lata minęły jak w mordę strzelił. Ale informacja, że mam zacząć nagle kasować ludzi za wodę z kranu tak podniosła mi ciśnienie, że decyzja o rzuceniu tej roboty przyszła szybciej, niż się spodziewałam. Owcen naprawdę jest pazerny. Kasować za kranowiankę! Ha tfu na tego kędzierzawego merynosa! Może sobie trząść lokalami w całym Hejto City, ale mną na pewno nie zatrzęsie. 

Przeciętna kobieta, będąc rozsierdzoną i podejmując tak ważną i spontaniczną życiową decyzję, poszłaby po prostu do fryzjera i radykalnie zmieniła swoją fryzurę. Moja głowa miała natomiast pozostać wolna od nieprzemyślanych trwałych i paziów, gdyż zaczął w niej już kłębić się plan. Plan na coś więcej. Plan na sięgnięcie po… władzę. A na pewno na wkurzenie Owcena. Bo choć Hejto City nie było miejscem, z którego się wywodzę, to stało mi się domem. A w moim domu woda to prawo, nie przywilej.
Nałożyłam słuchawki na uszy i odpaliłam na walkmanie swoją ulubioną kasetę.   
W takim miejscu jak Hejto City bycie kobietą miało swoje plusy. W mieście rządzonym przez mężczyzn, niepozorna dziewczyna może długo pozostawać niezauważona. Może pleść intrygi jak szaliczek i realizować swoje plany w ukryciu, zdobywając kolejne rangi półświatka i ze statysty stać się wreszcie grubą rybą. I może też liczyć na wsparcie paru dobrych znajomych. 

Kierowałam się więc do miejsca, w którym wiedziałam, że należy rozpocząć swój plan. Szum deszczu przybrał na sile, gdy zaczęłam iść wzdłuż głównej alei miasta. Do przejścia miałam spory kawałek, ale nie przeszkadzało mi to - zawsze lubiłam deszcz. Mieszkańcy Hejto City, którzy na niego narzekali, zwyczajnie mnie dziwili. Przecież ta woda z nieba jest jak manna z nieba.
Moje rozmyślania przerwała srebrna Toyota Yaris, która nadjeżdżała z naprzeciwka. Ten dzban jedzie na długich w środku miasta! I chyba nawet nie patrzy się na drogę, tylko grzebie w schowku! Dopiero po chwili dotarło do mnie, jak blisko krawężnika jedzie. I jak blisko krawężnika znajduję się ja. 
Zanim zrozumiałam, co się ma stać, Yariska już mnie wyminęła, wjeżdżając z całym impetem w chyba największą kałużę w mieście. Żółty płaszczyk nie pomógł. Byłam cała przemoczona, od stóp do głów. 

Zaklęłam szpetnie i poczułam rosnący we mnie wkurw. Ale po chwili przypomniałam sobie, co mówił mój mentor, Stoik: “Dzisiaj może się stać wszystko to, co może zdarzyć się też kiedy indziej”. Przymknęłam na chwilę oczy, wzięłam głęboki oddech i ruszyłam dalej. 

Przemoknięte do cna stopy powiodły mnie na ulicę Pod Ułamanym Zębem wprost do Kawiarenki Za Firewallem. Ten niepozorny lokal, który mimo zakazu palenia śmierdział lekko dymem papierosowym skradł moje serce od pierwszego wejrzenia, gdy zobaczyłam jego właściciela, Georga Starka, wyrzucającego przez drzwi jakąś niewiastę. Jak dziś pamiętam, że krzyknął wtedy “I już nigdy więcej się tu nie pokazuj, Kaśka! To jest porządny lokal, a nie jakieś polityczne szambo!”.

Wchodząc do kawiarenki z mokrymi włosami lepiącymi się do twarzy, jak zwykle zapomniałam o tym nieszczęsnym schodku i, potknąwszy się jeszcze o zakurzony turecki dywan (którego więcej nie było, niż było z uwagi na aktywność molli), wywinęłam orła wprost przed barem. 

- Nic ci nie jest? - zapytał George, który niewzruszony moim wejściem spokojnie pucował kufel. Zapewne zadał to pytanie wyłącznie z barmańskiej uprzejmości. Żadnego barmana nie obchodzi, z czym klient przychodzi do baru. Ale uprzejmość daje napiwki, i choć Za Firewallem nie było miejscem, w którym zostawiało się napiwki, to George reprezentował sobą starą szkołę barmanów. A z takiej szkoły nie wyrugujesz mechanizmów zdobywania napiwków.
- Trochę obiłam sobie cztery rymy. I godność. Ale poza tym, oczy całe, uszy całe, zęby całe, to najważniejsze.
- To, co zwykle? - George oderwał wzrok od kufla, i, nie czekając na moją odpowiedź, nalał mi szklankę wody z kranu. 
- Dzięki. Ale mam nadzieję, że Owcen jeszcze tu nie dotarł i nie zmusił cię do tego wodnego haraczu. - wypiłam wodę duszkiem i dodałam - Bo za kranowiankę płacić nie będę.
- Owcen? Tutaj? - George się lekko obruszył i spojrzał na mnie z pretensją. - Przecież wiesz, że ten sfilcowany safanduła nie ma tu wstępu. Nie odważyłby się po tym, co wtedy zrobił.
Nie drążyłam, o co chodziło z przeszłością George’a i Owcena. Wiedziałam, że temat jest drażliwy i kiedyś Stark sam o tym opowie. Pokiwałam jednak głową z szacunkiem i zrozumieniem, co ewidentnie udobruchało właściciela kawiarenki.
- Jeśli szukasz reszty pijaków, to są w tylnej części - dodał, gdy poprosiłam go o dolewkę.
- Nigdzie indziej bym się ich nie spodziewała.

Tylna część Kawiarenki była pieszczotliwie nazywana Owczym Zadupiem. Głównie dlatego, że wszyscy tu mieli Owcena w dupie. I po troszę dlatego, że nieco w niej capiło. W sumie to było to bardziej niewielkie pomieszczenie techniczne, niż jakaś loża. Ale wstęp do niej mieli tylko wybrani (albo ci, których George nie chciał, by byli widziani w tej bardziej reprezentacyjnej części lokalu), i ta ekskluzywność skutecznie wynagradzała nam bliskość kibla oraz kanciapy George’a, w której chyba on sam jeden nie wiedział, co się rozkładało.
- Uwaga, dzik! - krzyknął ktoś przy drzwiach, przez co podskoczyłam i uderzyłam głową we framugę. Na szczęście, gdy zaczęłam rozcierać głowę i przyzwyczajać wzrok do ciemności, zobaczyłam, że to tylko Severin.
W mroku rozpoznałam sylwetki jeszcze dwóch postaci, których nie szło zrozumieć: Conrada, będącego dalekim siostrzeńcem Sowena, którego hejto-szkocki pidżyn pokonałby nawet największego poliglotę, oraz Geparda, który - choć nie mówił - to intensywnie porozumiewał się z nami dzięki Libijskiemu Językowi Migowemu. Kiwnęłam do nich głową, odpowiedzieli mi tym samym.
- Co tam, Włodzia? Nie za wcześnie się tu dzisiaj zjawiasz? Zazwyczaj pojawiasz się koło dziesiątej - zapytał Severin, szczerząc się i popijając swój ulubiony arbuzowy drink.
- Plany się pozmieniały. Z Plemnikiem koniec. I pora w końcu na rozkręcenie misji o kryptonimie "Wodopój".
Severinowi, Conradowi i Gepardowi zrzedły miny i spojrzeli na mnie z lękiem.
- Elye tie steim ney zhotvalays? - wybebłał Conrad. Kompletnie nic z tego nie zrozumiałam, więc Gepard szybko wymigał mi tłumaczenie.
- Nie, nie żartowałam. Poważnie, dość już dyktatu Owcena - powiedziałam stanowczo, odstawiając pustą szklankę po wodzie na stół. - Pora coś z tym zrobić. Ktoś musi coś z tym zrobić. I jeśli nikt inny nie chce tego zrobić, to ja to mogę zrobić. 
- Ale wiesz, z czym to się wiąże? Wiesz, jak ona uzależni ludzi? - zapytał z lękiem Severin. 
- Wiem. - wzdechnęłam. - Jestem tego świadoma. Ale musimy poświęcić parę jednostek. Większość będzie z niej korzystała rekreacyjnie. A chodzi przecież o to, żeby przestali brać towar od Owcena. - gestykulując, próbowałam wytłumaczyć swój plan chłopakom. - Kiedy ludzie zaczną pić naszą Wodę, wyjdą w końcu z marazmu, który serwuje im Owcen swoim doprawionym alko i syntem. Może wtedy zobaczą, na co cały czas przyzwalali. Może w końcu coś się zmieni.

Severin pokiwał głową ze zrozumieniem i wyczułam, że jest gotowy na realizację planu i przejęcie przeznaczonej mu roli. 
To on pomógł mi odkryć Wodę. Podczas jednego z wieczorów, gdy woda z rynsztoka wdarła się do kawiarni i pomagaliśmy George’owi opanować zalanie, do jednego z wiadek z deszczówką Severin wlał odrobinę swojego arbuzowego drina i wyzwał mnie do napicia się tej mikstury. Stawka była wysoka, bo do wygrania było najlepsze miejsce w Owczym Zadupiu, czyli fotel w najdalszym rogu pomieszczenia, z którego najmniej czuć było smród kanciapy i kibla. Nie mogłam odpuścić takiej szansy.
Gdy wzięłam niewielki łyk, poczułam powoli narastającą ekstazę. Pomieszczenie momentalnie rozjaśniło się, a ja czułam na języku wszystkie jego kolory. Przed oczami roztaczały mi się zapachy arbuzów, melonów i ogórków, pod palcami czułam słodką muzykę wody. 
- Severin, dziku, jesteś geniuszem… - powiedziała moja przepona.

Okazało się, że mieszanka w proporcji 2.1 litra kwaśnej deszczowej wody z Hejto City i 37 mililitrów arbuzowego drinka tworzy związek zbliżony działaniem do MDMA, jednak sto razy silniejszy i intensywniejszy w działaniu, przy - jak się później okazało - znacznie mniejszych skutkach ubocznych, gdyż wywoływał wyłącznie lekkiego kaca. Zrobiliśmy badania pilotażowe na grupie kawiarenkowiczów, i tylko Łoś zaliczył po nim zgona. Reszta była zachwycona i prosiła o więcej.

Przyszła więc pora na to, by kuć to żelazo, póki gorące. Choć kontakty w Plemniku były spalone i nie mogłam prosić ich o pomoc, to dzięki trzem latom obserwacji wiedziałam, jak prowadzić lokal (a raczej, jak go nie prowadzić) i wyrobiłam sobie pewne kontakty. Pewien znajomy marynarz znał się na rynku nietypowych nieruchomości. Sam mieszkał w bunkrze, który własnoręcznie postawił, korzystając z planów architektonicznych pozostawionych jeszcze przez Nazistów. Podał mi namiary na gościa, który chciał się pozbyć niepozornego lokalu w czystym zakątku Hejto City. Lokal okazał się być byłym burdelem, który jakimś cudem umknął radarowi Owcena. Nadawał się więc idealnie. Na szczęście przez lata kariery za barem odkładałam wszystkie napiwki, które uzbierały się w całkiem pokaźną sumkę. Wystarczyło w sam raz na zakup domku z dziesiątkami małych pokoików wielkości kurników. No, dobra, w grę poszło też zastraszenie sprzedawcy i wymuszenie obniżenia ceny. Ale koniec końców był chyba zadowolony, że Mongoł, który rozpoczął u mnie pracę w roli wykidajły w zamian za pełną akceptację, dyskrecję i pokój o numerze 69 na pełną wyłączność zostawił go przy życiu. 
No i, najważniejsze, dzięki dobremu systemowi rynien wystarczyła tylko lekka przeróbka, i po pociągnięciu kilku dodatkowych rur do piwnicy mogłam w niej urządzić swoje laboratorium.

Po dwóch tygodniach ciężkiej pracy mogłam nareszcie stanąć, wyprostować się i spojrzeć na swoje dzieło. Sterylne, niewykrywalne laboratorium z Severinem za sterami, marketing szeptany ogarniany przez Geparda oraz dbałość o pokoje zapewniana przez Conrada. I pośrodku tego wszystkiego ja, Włodzia Anna - na tronie wykonanym z plastikowych butelek, na które nie było w moim lokalu miejsca.

Byłam gotowa, by rozpocząć walkę o władzę nad Hejto City. Nawet, gdybym to nie ja miała wygrać. Nawet, gdybym miała swoim interesem dać tylko prztyczka w nos Owcenowi. Ktoś musi popchnąć ten pierwszy klocek domina.

Gepard spojrzał na mnie i wymigał pytanie, nad którym zastanawiałam się od tych dwóch tygodni. Ale teraz, patrząc na nasze wspólne dzieło, znałam odpowiedź.
- Nazwiemy go “Codzienne piciu”.

#tworczoscwlasna #zafirewallem
Wrzoo userbar
291e4692-ab67-4ba4-8ba3-1a4c01cea261
UmytaPacha

@Wrzoo podoba mi się ilość i kreatywność w obrażaniu owcy xd

koszotorobur

@Wrzoo


Na opowieści,

Za długie,

Unikam,

Krótsze formy,

Mnie bawią,

Je czytam.

splash545

@Wrzoo świetne! Przede wszystkim szanuję za zachowanie tradycji umieszczenia stoickiego cytatu i za stoicki spokój z nim związany. ( ͡° ͜ʖ ͡°) Owcze zadupie xd Jakoś mnie urzekło to plecenie intrygi jak szaliczka Poza tym ilość śmiesznych nawiązań zatrważająca

Zaloguj się aby komentować

Jakimś cudem się udało mi wygrać tedy mi przypada zaszczyt poprowadzenia dzisiejszego konkursu Na Cztery Rymy!

Rymy: iguana - srebro - felerną - Havana
Temat: zstąpienie do piekła

Zasady:
Ukladany wiersze tak żeby używać wyznaczonych rymów wedle wzoru:

Bla bla bla iguana
Bla bla bla srebro
Bla bla bla felerną
Bla bla bla Havana

#naczteryrymy #zafirewallem #poezja
George_Stark

Powracając do mojego ulubionego nurtu poezji pijackiej:


jakby w łeb igłę wbijała mi iguana

jakby mi w żyłach żywe płynęło srebro

musiałem trafić na flaszkę felerną

taki to był z przemytu rum: Havana

jakibytulogin

Pryszła do piekła pewna iguana.

A Szatan do niej: "Gdzie moje srebro?"

Iguana na to: "Partię felerną

Przysłali. W środku był rum Havana".

jakibytulogin

To piekło! - wszędzie rzygi i guana.

A miało być i złoto i srebro.

Zapewne w łódkę wsiadłem felerną -

Z wolna składam sylaby: HA-VA-NA.

Zaloguj się aby komentować

Mamy tegoroczny rekord upałów, więc chyba nadeszła pora.

Chciałbym Wam przedstawić wiersz, który nieskromnie uważam za swój opus magnum. Ma on potencjał "piosenkowy" z czego być może kiedyś skorzystam.

LATO CEBULAKA

Znowu jest upałów pora, słychać smród wentylatora
Od miesiaca wciąż pracuje, dzielnie powietrze świdruje
Lecz Grażyna, moja żona, ciągle chodzi upocona
Aż jej pot spod pachy kapie, gdy się po swej głowie drapie.

Mam już dość tego ukropu, ale nie chcą dać urlopu
O wyjeździe nie ma mowy, musi starczyć świat domowy
Zresztą jak wykupić wczasy, skoro wiecznie nie ma kasy?
U Chwilówek, Providenta, złotą kartę mam klienta.

Oto lato cebulaka - rzeka, piwo, chipsów paka
Mały remont w domu babki, czapka, skarpety i klapki
Wydatki na każdym kroku, wczasy raczej w przyszłym roku
Zamiast morskiego upału sprawię sobię tonę miału.

Ale o to w życiu chodzi, aby z losem się pogodzić
Lepiej znajdźmy rozwiązanie i ukróćmy użalanie
Bo pieniądze choć są miłe starczają tylko na chwile
Aby dobrze spędzić czas, potrzebuję tylko Was.

Skoro mamy biedny kraj stwórzmy sobie własny raj
Parę kropli alkoholu i ognisko w szczerym polu
Każdy mędrzec Ci to powie, luksus żyje w naszej głowie
Toteż zamiast Malediwa mnie wystarczy beczka piwa.

#wiersze #tworczoscwlasna #przesranetworzycjakcorytrevor
DiscoKhan

@CoryTrevor jak zawsze fenomenalne są te twoje teksty stary!

Zaloguj się aby komentować

Ups, wypadło mi z głowy, ale już jestem To szybciutko:

Rymy: znaki - leżaki - drzew - lew
Temat: piosenka jest dobra na wszystko

#naczteryrymy , czyli #poezja i #tworczoscwlasna w kawiarence #zafirewallem

#owcacontent <- do zablokowania moich wpisów
Dziwen

@bojowonastawionaowca

Ovis, Cogitationes, et Labrum

Leży se wełniak dla niepoznaki,

Myśląc okupuje wszystkie leżaki,

Po co te małpy zlazły z drzew,

Żeby je zeżarł jakiś tam lew.


Na niebie gwiazdy, raciczki, znaki,

Konstelacje, systemy, gwiezdne leżaki,

Melodia liści, szum pięknych drzew,

Jak tak rozmyślał, zatkał się zlew.


Także ten. xD

splash545

bek i wełna to są znaki

żeby składać swe leżaki

i się schronić pośród drzew

to śpiew owcy czy ryczy lew?

Porsze

Euro daje się we znaki

Piłkarzom w głowie leżaki

Zamiast nóg sęki drzew

Z turnieju odpada Albionu lew

Zaloguj się aby komentować

HEJTO DETECTIVE SQUAD After Dark VOL 3
#tworczoscwlasna #hejtodetectivesquad #owcagate
w #zafirewallem
Wszelkie podobieństwo do zdarzeń i osób jest przypadkowe.
PROLOG
VOL 1
VOL 2
17DSOL
SOUNDTRACK : MF DOOM ; FIgaro.
ART : Nighthawks, 1942 Edward Hopper.
----------------------------------
OSOBY:
Erwin Rommelo: Diler wierszokleta, trencz detektywistyczny Sowena, pod nim czarna bluza z kapturem, na twarzy ma maskę Dr. DOOM'a, ale szczęka jest odsłonięta, ryj lekko nieogolony. Na nogach dres Manchesteru United oraz czarne najeczki.

Maxi Komarnan: Taksówkarz, były polityk z Hejtocity, jeździ srebrną Toyotą Yaris rocznik 2018, pewien anonimowy mechanik z Hejto przerobił mu ją na gaz. Burza czarnych włosów, biała lniana koszula, szara marynarka i podrabiane Levisy, ślady ketchupu przy prawej kieszeni.

George Stark: Właściciel lokalu Za Firewallem, kawiarnia w Hejtocity, miejsce uczęszczane przeważnie przez wszelakich lokalnych poetów. Podobno raz przejazdem sama Wisława Szymborska musiała się tam awaryjnie wysrać. Wierszokleta, barman oraz członek gangu Juggalos. Ubrany jest w gruby świąteczny czerwono-zielony sweter z reniferami.

Czosnkowy: Detektyw amator, razem z Sowenem odnaleźli Paszkę, także wierszokleta i bywalca kawiarenki za Firewallem. Grafik oraz znany w Hejtocity mememaker. Oryginalne Levisy, ramoneska oraz biały t-shirt. Na głowie irokez zafarbowany na hejto-blue.

MIEJSCE:
Hejtocity, ciemne słabo oświetlone ulice (update z latarniami będzie na tygodniach, nie panikować), wnętrze samochodu Maxia w drodze do i z kawiarenki.
Kawiarenka Za Firewallem, przytulny lokal, drewniane wnętrze, szerokie ciemnoczerwone wpadające w truskawkowy blond fotele, tylko stoliki przy fotelach są oświetlone małymi lampkami, ale zielone abażury blokują większość światła. W rogu jest mały bar z kilkoma drewnianymi stołkami. Słoiki z ziarnami kawy, wszelakie trunki oraz asortyment szklanek i kubeczków.

AKT TRZECI
SCENA PIERWSZA
Wnętrze Toyoty Maxia, który siedzi za kierownicą, Erwin rozjebany na tylnym siedzeniu, pasy zapięte.

Maxiu: Stuka palcem w kierownicę w rytm muzyki, z radia leci The Growlers; Vacant Lot.

He's looking like a sailor who hasn't a ship
Same salty song and curled up lips

Erwin: Podnosi oczy znad telefonu i szuka wzroku Maxia w lusterku.

In the land of the brave and running out of vain
Waiting for a guy, silver-eyed like a bullet train

Maxiu: Dalej stuka w kierownicę, oczy skupione na drodze.

Kinda wishes that he wouldn't show up
'Cause it's all become a stain of the terra-cotta mud

Erwin: Ehh, ale leje, ja pierdolę.

Way down in the valley of the mud ...

Maxiu: Ścisza całkowicie radio.
Już jesteśmy.
Zaparkował przed kawiarenką.

Erwin: Poczekasz? Mam tam sprawę do załatwienia.

Maxiu: Wyciąga 4.69g zielska ze schowka na rękawiczki, a z wewnętrznej kieszeni marynarki waporyzator.
Nie ma problemu, i tak wątpiłem w jakikolwiek kurs tej nocy.

Erwin: Jakbym nie wrócił do godziny, to masz tu numer do Vredo, dzwonisz i mówisz, że jest akcja, panterka zatankowana, ma tu wjechać na pełnej kurwie.

Podaje karteczkę.

Maxiu: OK.

Erwin: Wysiada i zamyka za sobą drzwi.

Maxiu: Podgłaśnia radio i zaczyna mielić susz.

Gotta crawl out of the vacant lot
But the helping hands have all been burned
Cried wolf, a thousand times
Used up every line
Lady Luck won't turn again

SCENA DRUGA

Kawiarenka Za Firewallem. George Stark wyciera szklankę przy barze, nikogo innego nie ma w lokalu.

Erwin: Podchodzi do baru.
Siema George, to co zawsze.

George: Czy ty kiedyś nauczysz się poprawnie interpretować tabliczkę "ZAMKNIĘTE"? Erwin?
Obraca się i przygotowuje podwójne espresso i Jamesona z Colą.

Erwin: Wyciąga z płaszcza malboraska, zapala go srebrnym porysowanym zippo.
Sprawa jest, Sowen zaginął, miał hotel zarezerwowany na słupie*. (*Słup: slang, tożsamość oparta na fałszywych dokumentach).
Nie ma go tam, znalazłem ślady krwi w łazience.

George: Ta sprawa śmierdzi, ja w tym nie siedzę, nie chcę problemów z sam-wiesz-kim, jak tańczy na rurze to lokal jest pełny. Wiesz dobrze jak jest, trochę wełny, trochę tyłeczka i kawiarenkowicze kwiczą z zachwytu.
Podaje kawę i drinka.

Erwin: Kładzie kiepa w popielniczce, kawa na raz, przepija drinkiem.
Dobra, mnie tu przecież nie było, ale potrzebuję namiarów na Czosnkowego, byłem kiedyś na imprezie, skończyło się gdzieś na przedmieściach. Muszę odnaleźć pewnego typa, który tam był.

George: Że w lokalach nie wolno palić, też ci nie będę przypominał...

Erwin: To po kiego te popielniczki?!
Przenosi kiepa do wary.

George: Estetyka lokalu.

Erwin: Dobra, ale do Czosnkowego zadzwonisz?

George: Nie trzeba. Podnosi filiżankę po kawie i obraca się w stronę zlewu.

Czosnkowy: Wychodzi z toalety, trochę spocony i czerwony na twarzy.
Ehh, nigdy więcej z podwójnym ostrym...

Erwin: Hej Czosnkowy, pamiętasz mnie? Byłem tu parę razy na wieczorkach poezji. Erwin.
Wyciąga rękę.

Czosnkowy: No wiadomo, miło cię znowu spotkać.

Przybija grabę z Erwinem i rozsiada się przy barze.

George: Stawia przed Czosnkowym potrójną wódkę z Red Bullem.
Wychodzi z za baru przez drzwi dla personelu.

Czosnkowy: Dzięki, kierowniku!
Popija drinka.

Erwin: Pamiętasz może taką imprezę? Skończyło się u Sewerynka w piwnicy, muzyka jakaś, wiesz, gadanie o niczym, wszyscy wstawieni, totalna umieralnia.

Czosnkowy: Coś mi to mówi...

Erwin: Był tam wtedy taki koleś, koszulka z kolorowym nadrukiem, z tyłu numerek 17, mówi ci to coś?

Czosnkowy: Nie za bardzo, trzeba by było Sewerynka zapytać.
Dopija drinka i odstawia szklankę na bar.

Erwin: A czciciele białej wełny? Sekta wyższych sfer Hejtocity.

Czosnkowy: W co ty się pakujesz, Erwin? Że ci zdjęli zawiasy i kuratora, to nie znaczy, że trzeba od razu z mostu skakać.

Erwin: Wstaje wyraźnie zdenerwowany.
Sowen zaginął, to twój partner, nie chcesz go odnaleźć? Może być w poważnych tarapatach!

Czosnkowy: Myślisz, że nie robię wszystkiego, żeby go odnaleźć? Trzeba zachować ostrożność. Oczk ma wiele oczu, widzi, co się dzieje na mieście. Nie chcesz chyba, żeby Owca się dowiedział? Wiesz dobrze, co się dzieje z tymi, co zadają zbyt wiele pytań.

Erwin: To będzie po prostu wizyta u znajomego, mam taryfę, czeka przed lokalem, Sewerynek będzie wiedział, o kogo chodzi. Znajdziemy kolesia z tej imprezy, jestem przekonany, że będzie wiedział coś, co pomoże nam odnaleźć Sowena.

Maxiu: Wchodzi do lokalu. Oczy wyraźnie przekrwione.
Sorka, ale zachciało mi się siku, a tak na oponę to nie wypada.

Erwin: Maxiu, to Czosnkowy, prywatny detektyw, a to Maxiu, nasz kierowca.

Czosnkowy: Maxiu? Ten Maxiu z m...

Wymieniają uścisk dłoni.

Maxiu: Tak, ten, długa historia.

Idzie w stronę WC.

Erwin: No to jak? Idziesz na to? Głowy trzymamy nisko i tylko rozmawiamy ze znajomymi, nic poza tym.

Czosnkowy: Zgoda, może dowiemy się czegoś wartościowego, lepsze to niż ukrywać się u George'a.

Maxiu: Wraca uśmiechnięty.
Jak to mówią, nie muszę myć rąk po jedynce, mam czystego ch... Co jest, jedziemy już?

Erwin: Tak, Czosnkowy da ci adres do Sewerynka.

Czosnkowy: Bierze od Maxia telefon i pokazuje mu, gdzie zawiedzie ich noc.

Maxiu: Dobra, wiem gdzie to, spokojne osiedle, jedziemy dalej bez nawigacji?

Erwin: Zero śladów i żadnej fakturki, jak coś, to jesteś naszym znajomym i jedziemy na sesję Warhammera.

Maxiu: OK, dobra, panowie, trzaśniem, bo tu zaśniem, a trzeba się zatrzymać na Orlenie na dwójkę i hotdoga.

Erwin: To brzmi jak plan, też mi się chce, a tutaj nie mogę, złe wspomnienia w kawiarenkowym kiblu mam...

Czosnkowy: Ano, było parę dziwnych akcji.

Maxiu: Spogląda na wypchaną głowę łosia wiszącą nad barem.
Zastanawialiście się kiedyś, czy w innej rzeczywistości jest kawiarenka, gdzie łosie sobie piją kawę, a nad barem wisi moja głowa?

Erwin: ...

Czosnkowy: Tak, ale pogadamy o tym w drodze. Bywaj, George, dzięki za pomoc.

Erwin: Do zobaczenia, kierowniku! Dopisz mi to wszystko do rachunku.

George: (głos spoza sceny) Na razie chłopaki, po co, i tak nie zapłacisz, wolę zachować ołówek na wiersze.

Wszyscy trzej wychodzą z kawiarenki.
ErwinoRommelo userbar
4adb0ba6-5fd7-4666-acf4-3983c9b6e74c
splash545

@ErwinoRommelo ale to jest świetne, uśmiałem się A lepszego opisu kawiarenki być chyba nie może, że Szymborska kiedyś przyszła się tu wystać

Wrzoo

@ErwinoRommelo Z Szymborskiej parskłam tak, że aż mi woda nosem poleciała. Musiałam zrobić przerwę i ogarnąć biurko. 10/10, czytam dalej xD

ErwinoRommelo

@moderacja_sie_nie_myje wyszło ze przynajmniej jeden były moderator nie myje rąk po siku więc chyba miałeś racje.

Zaloguj się aby komentować

Siema,
Propozycja na dziś:

Rymy: tłok - duch - ruch - mrok
Temat: rewolucja

#naczteryrymy , czyli #poezja i #tworczoscwlasna w kawiarence #zafirewallem
PaczamTylko

Dziś myśli natłok

umęczony mój duch

czas na snu bezruch

spokój, cisza i mrok

psalek

Do krytyki to zawsze tłok

Narzekać to dziś świata duch

Ten kto wykona pierwszy ruch

Nim dotknie światła ujrzy mrok

PaczamTylko

Przeminął myśli tłok

obudzony już duch

ciało wprawiam w ruch

odegnany został mrok

Zaloguj się aby komentować

Rozliczanamy..! 4? Tak, czwartą edycję konkursu #naopowiesci którego zasady można przeczytać poniżej.

Żeby bardziej nie przedłużać, bo już i tak wyszedł poślizg to nie będę kombinował i przedstawiam to co trzeba:

Temat: przejęcie władzy

Kategoria: dowolna

Liczba słów: 900 - 2000

Termin: 21.07.2024 (prawie 14 dni)

Zasady:

Zadający konkurs może ogłosić wygranego według własnego widzimisię oraz zmienić kryterium oceniania w dowolnym momencie.
Zwycięzcą zostanie osoba, której opowiadanie zdobędzie największą ilość piorunów i w nagrodę będzie miała zaszczyt ogłoszenia następnego zadania.
Za każde 100 słów poniżej lub powyżej zadanego limitu - 1 punkt.
Za znaczne rozminięcie się z tematem - 5 punktów.

#zafirewallem
splash545

Taki mały apel do przyszłej zwyciężczyni bądź zwycięzcy, żeby może jednak zacząć wykorzystywać tę kategorię na inną niż dowolna. Mi się to wydaje właśnie fajne jak każdy by pisał w jednolitej kategorii. Łatwiej się porównuje takie opowiadania i fajne jest wtedy jak w jednej kategorii każdy jednak próbuje jakoś się wyróżnić i zrobić coś inaczej. Jest też wtedy jakiś klimat danej edycji. W każdym bądź razie takie są moje odczucia, a zrobicie jak chcecie

splash545

@DiscoKhan czyli rozumiem, że opiszesz przygody Czyngischana? xd

Yes_Man

@DiscoKhan szuka scenariusza na nowy podbój Czyżby szykowała się jakaś wojenka?!

Zaloguj się aby komentować

Siema,
Na szybkości - rymujcie dziewczynki i chłopcy, bo się owca zbobcy:

Rymy: konewka - zalewka - koc - moc
Temat: apokalipsa

#naczteryrymy , czyli #poezja i #tworczoscwlasna w kawiarence #zafirewallem
Piechur

Żar zleją niebiosa jak wodę konewka

I świat skoryguje ognista zalewka

Glob cały pokryje czarnego dymu koc

Kiedy czterech jeźdźców pokaże swoją moc

bojowonastawionaowca

Panowie @splash545 @m-q @Piechur macie po piątaku

Zaloguj się aby komentować

Dzisiaj tanabata, znana także jako Festiwal Gwiazd, japońskie święto celebrujące romantyczne spotkanie dwóch gwiazd – Altair i Wegi, które mogą się zobaczyć tylko raz w roku. W trakcie festiwalu ludzie piszą swoje życzenia na kolorowych karteczkach i wieszają je na gałązkach bambusa, licząc na trochę kosmicznej magii. Legenda głosi, że im bardziej kreatywne życzenie, tym większa szansa, że kosmos się uśmiechnie i je spełni!
Podczas festiwalu można odwiedzić mnóstwo stoisk z jedzeniem, zobaczyć tradycyjne tańce, parady i pokazy fajerwerków.

Bóg mleczną drogę sobie po niebie raz maźnie
życie na odległość ułoży najwyraźniej
tak daleko od siebie mamy być, poważnie
Według niego ja i ty mamy żyć w marazmie

Dla nas to że chcemy być razem jest ważne
Nawet mój ojciec rozumie, że to poważne

Czy słyszysz? Tam z daleka skrzek srok się niesie
My zawieśmy nasze życzenie na bambusie

Dziś pośród gwiazd twoje wołanie się rozlega
A ja chętnie na nie na nie odpowiem - tu Wega!

My dzisiaj nie mamy czasu na żale
Spędźmy podarowane chwile wspaniale

#nasonety #zafirewallem
edd8413c-a768-4fa9-be09-85c284d2d26b
moderacja_sie_nie_myje

Jak zwykle, sonet pierwsza klasa!

Wrzoo

@KatieWee ależ to jest ładne 💛

Pan_Buk

@KatieWee co to za niedorzeczność? Jak gwiazdy mogą się "spotkać" na niebie? to nie planety!

Zaloguj się aby komentować

Pleszko, błagam, zamknij dziób

Do tego sonetu podejść należy rozważnie
Nie żałować liter "a", stosować rym doraźnie
I choć nawiązałam tu już miłe przyjaźnie
To zawsze boję się, że się przed Wami zbłaźnię

Każdym nowym wierszem pobudzać wyobraźnię
Owcę jeszcze wspomnieć, zażartować odważnie
Piorunka może zdobyć, albo nawet i dwa
Dorzucić społeczność, i tag #diriposta

A może jakiś obrazek? Pomoże mi AI
Narysuje mi pannę, co w komputer klika
I popija wodę, trochę podmęczona

Za oknem znów "Ćwir, ćwir" - to świergocze pleszka
Od piątej piętnaście słucham jej otępiale
I pisząc sonet ten, marzę o celnym strzale

***

#nasonety #zafirewallem #poezja #tworczoscwlasna
Utwór di proposta znajduje się tu


Licznik "a": 43 + 3 w tytule
Wrzoo userbar
88bed447-27c7-48fb-adc6-22a3fa6bd13b
moll

@Wrzoo puść jej odgłosy miejscowych drapieżnych ptaków przez głośniczek. Zmieni lokal xD

moderacja_sie_nie_myje

@Wrzoo No, no. sonet pierwsza klasa, proszę Pani A ten ptaszek ma Ci coś do powiedzenia. Sniło mi się kiedyś że byłem wróbelkiem, zaplątałem się w kołdrę i tylko mordę darłem ludziom pod oknami jako wróbel. A przestrzegałem przed katastrofą jakąś.

splash545

@Wrzoo elegansior nawiązań w bród, szanuję

Zaloguj się aby komentować

Uważam, że pora na #podsumowanienaopowieści . Raczej nikt więcej niczego nie dopisze - wstyd mój wielki, sama się nie wyrobiłam, za to mam chwilkę na to, by docenić autorów, którzy dokonali tej wspaniałej sztuki i zdecydowali się wziąć udział w bieżącej edycji #naopowiesci . Chwała i cześć Wam wszystkim!

Aby utrudnić sobie matematykę wyboru, od przyznanej liczby odejmuję 10 tychże osobnikom wcześniej zadającym oraz pomysłodawcy - przykro mi @splash545 i @KatieWee , za to dodatkowymi 10 punktami obdarowuję debiuty trzeciej edycji - gratuluję @DiscoKhan

W związku z powyższym zwycięzcą zostaje @DiscoKhan ! Gratuluję!

Jako zwycięzca wyznaczasz trendy pisarskie prozy kawiarenkowej na kolejne 2 tygodnie

O przygodach postanowili z wielkim zaangażowaniem napisać

@DudleusWakacje - 8
@WrzooGumiaki - 16
@DiscoKhanCZARNO TO WIDZĘ - 16 + 10 = 26
@splash545Turysta - 25 -10 = 15
@KatieWee opowiadanie bez tytułu - 31 -10 = 21

Dziękuję za wspólną zabawę. Czytać Was to była prawdziwa przyjemność

#zafirewallem
bojowonastawionaowca

Jak zwykle wschodnie standardy liczenia głosów XD Gratulacje @DiscoKhan :D

DiscoKhan

Jak to wygrałem? xD @splash545 @KatieWee @moll @Wrzoo@bojowonastawionaowca


No ale zaraz coś będę kombinować, ale nie ukrywam że się nie spodziewałem xd

a284673d-b2e8-4a9a-a0fc-c36ddfe4c8c0
Enzo

Nie wiem o co chodzi w tej zabawie ale liczenie głosów wygląda ciekawe

Zaloguj się aby komentować

Egzamin z Przygotowania do życia

z nadzieją

Kiedyś miałeś mnóstwo pragnień,
dzisiaj mało co jest ważne:
w pył rozpadły się przyjaźnie,
samotności cierpisz kaźnie.

Nie wierzyłeś, głupi błaźnie
gdy mówili: "razem raźniej".
A dziś nie żyjesz, wyłącznie już trwasz:
jedyne co widzisz, to twa smutna twarz.

Choć szczęścia teorię na pamięć wszak znasz,
wyklepać ją umiesz, tak jak "Ojcze nasz",
świadectwo ostatnie ze szkoły gdzieś masz,
a na nim, z Przygotowania do życia: dwa.

Lecz zrozum, że na nic te wszystkie twe żale
bo ten egzamin nie skończył się wcale.

***

#nasonety #zafirewallem #poezja #tworczoscwlasna

I utwór di proposta


Licznik "a": 39 + 4 w tytule
Piechur

Jaki ciepły promień nadziei po tym wiadrze zimnej wody

Zaloguj się aby komentować