Zdjęcie w tle
Historia

Społeczność

Historia

674
O pięknym Marianie Krzaklewskim, nijakim polityku bez zdolności i charyzmy, który podbił polską scenę polityczną.

Nigdy w historii III RP polityk tak mały nie znaczył tak dużo. W jego karierze znajdziemy w ani grama wybitności. Nawet cienia skrzydeł. Jedynie mozół powolnego pięcia się do góry. Cała jego droga do sukcesu była pełzaniem. Ciułaniem kolejnych atutów. Władza zdobyta z takim polotem sprawowana była potem z polotem podobnym.

Jego kariera zrodziła się z przypadku. Gdy Wałęsa został prezydentem, „Solidarność” musiała sobie poszukać nowego szefa. Jednak za dużo było wielkich liderów – do walki stanęli Lech Kaczyński, Borusewicz i Rulewski. Powstał pat, więc sięgnięto po postać z drugiego szeregu. Padło na Krzaklewskiego, szefa regionu śląskiego, najbardziej bezbarwną postać z całej związkowej elity. Został przewodniczącym „Solidarności”, bo on jeden nie naruszał niczyich ambicji. Był typem działacza, a nie lidera. Pracowity, zagrzebany w codzienne detale, pozbawiony wszelkiej charyzmy. Mówił źle, bez tezy, bez puenty, technokratycznym, inżynierskim żargonem. Słuchaczy zamęczał i zanudzał.

Co ciekawe, w związku Krzaklewski zbudował sobie pozycję silniejszą, niż miał Wałęsa. Ale zrobił to w swoim stylu. Wymęczył to. Jeździł po kraju i zjednywał sobie każdego działacza. Nawet gdy AWS (Akcja Wyborcza "Solidarność") sięgnął po władzę, Krzaklewski pilnował każdej komisji zakładowej. Dbał, dzwonił, interweniował, pomagał. Związkowcy byli armią Krzaklewskiego. A że generał nie budził posłuchu, więc musiał przekupić każdego żołnierza.

Miał wąskie horyzonty. Świetnie rozumiał sprawy związkowe, ale nic więcej. Jeśli chodzi o poglądy polityczne, był typem prowincjonalnego prawicowca. Bronił Kościoła, ale językiem nie inteligenta, lecz zakrystii. Językiem Radia Maryja. Przez wszystkie przypadki odmieniał pojęcie „lewica laicka”, zawsze ze zgrozą i wstrętem. Bał się wpływów masonerii i trockistowskiej lewicy. Popierał zakaz aborcji nawet w przypadku gwałtu. Nie był jednak fanatykiem, zgodnie pracował z ludźmi o zupełnie odmiennych poglądach. W swojej ideowości był raczej poczciwy niż groźny.

No i sprawa ostatnia. Nieco delikatna, ale dla zrozumienia tej natury podstawowa. Otóż Krzaklewski był figurą śmieszną. Naturalne cechy polityków – próżność, ambicja, zarozumialstwo – u niego ujawniały się w wersji komicznej. Na przykład bardzo dbał o swój wygląd, jak mówił Lech Kaczyński: „Lubił być piękny”. Twardo pilnował, aby jego waga nie przekroczyła 75 kilogramów, przed każdym występem w telewizji szedł do fryzjera, starannie dobierał koszule, krawaty. Ktoś powie: normalne. Owszem, gdyby nie to, że się z tym zdradzał. W kółko przeglądał się w lustrze, zadzierał śmiesznie brodę do góry, publicznie dowodził, że jest bardziej przystojny od Kwaśniewskiego.

W Krzaklewskim szybko się zbudziły polityczne ambicje. Już w 1995 roku zastanawiał się nad startem w wyborach prezydenckich. Ale w polityce niezbyt sobie radził. Nie wiedział jeszcze, co mówić, jak się zachować. W 1993 roku w czasie fali strajków zażądał spotkania z premier Suchocką. Przyjęła go razem z Rokitą. Krzaklewski chciał się zachować dumnie. Długo mówił, ze wzburzeniem, nie dopuszczając premier do głosu. Gdy skończył, szybko wyszedł. Rozbawiona Suchocka zwróciła się do Rokity: „Słuchaj, a o czym on mówił?”. I tak było za każdym razem. Nie znaczy to, że był politycznym ignorantem, miał sporo zdrowego rozsądku, ale brakowało mu stylu. Powagi. Komizm Krzaklewskiego rodził się z kontrastu między skalą jego ambicji a skalą jego osoby.

Takiemu człowiekowi przyszło jednoczyć prawicę. Słabą, skłóconą, podzieloną na kilkadziesiąt partii. Dla liderów tych partii był nikim. Intelektualnie, osobowościowo i biograficznie. Jednak Kaczyński, Niesiołowski, Hall czy Rokita nie mogli patrzeć na niego z góry. Bo Krzaklewski miał związek. Jedyną dużą strukturę po prawej stronie. Jedyną tratwę, na której można było dopłynąć do wyborczego sukcesu. Więc powoli zaczęli na tę tratwę wchodzić. Nie dlatego, że zaakceptowali Krzaklewskiego, ale ponieważ śmierć zajrzała im w oczy. Powstanie AWS było owocem prawicowej desperacji.

Krzaklewski stał się prawicowym monarchą. Miał związek, miał machinę wyborczą, podyktował więc swoje warunki. Zbudował AWS jako spółkę akcyjną, w której każdy podmiot dostał udziały stosownie do swojego znaczenia. „Solidarności” przypadło 50 procent udziałów, czyli pełnia władzy. Krzaklewski podejmował wszystkie polityczne decyzje. On także ustalił listy wyborcze, co sprawiło, że większość miejsc dostali związkowcy. Prawicowi liderzy patrzyli na to z rosnącą irytacją, ale zaciskali zęby i schlebiali Krzaklewskiemu. Byli tak słabi, że pochlebstwo stało się jedynym narzędziem w walce o własną pozycję.

Na zebraniach prezydium AWS licytowano się w hołdach. Mówiono: „Wodzu, prowadź” i „Marian, jesteś wielki”. Krzaklewski swoją pozycję celebrował ze związkową klasą. Jarosław Kaczyński opowiadał:

Nie jestem wybredny, ale miałem dość spotkań prezydium, gdzie wszyscy są głodni, a je tylko... Krzaklewski, który zagarniał kanapki.

Jednak sam Kaczyński nie był bez winy. On też rozpieszczał Krzaklewskiego. Sławne było jego wezwanie: „Marian, weź w Akcji władzę dyktatorską!”. Sławne też było przemówienie, w którym porównał Krzaklewskiego do Stefana Batorego.

Krzaklewski stanął przed wielką szansą. W 1997 roku Krzaklewski zyskał pozycję, o jaką potem – Tusk w Platformie czy Kaczyński w PiS-ie – bić się będą latami. Na starcie został potężnym liderem. I to bez walki. Przejął cały prawicowy elektorat, nie dając reszcie w zamian ani grama władzy nad AWS, jedynie fikcyjne udziały.

Krzaklewski w 1997 roku miał komfort pełnej kontroli nad własną formacją. Bez silnych rywali. W dzień po zwycięskich wyborach partyjni liderzy budzili się w sytuacji, w której większość klubu AWS stanowili związkowcy, czyli wierna gwardia Krzaklewskiego. Cała dotychczasowa elita polityczna prawicy została spacyfikowana. Na decyzje AWS dawni liderzy prawicy nie mieli już wpływu.

Żaden przywódca solidarnościowej formacji nie był wcześniej tak silny jak Krzaklewski. Żadnego polityka w III RP los nie faworyzował tak bardzo jak jego. Dwa razy bez walki dostał coś, czego własnymi siłami nigdy by zdobyć nie potrafił.

AWS zebrał 34 procent głosów. Unia Balcerowicza 13 procent. Razem dało to 261 mandatów. „Solidarność” wracała do władzy. Bardzo symbolicznie, bo znowu zjednoczona.

___
Na podstawie książki Roberta Krasowskiego Czas gniewu. Rozkwit i upadek imperium SLD.

#polityka #historia #historiapolski #czytajzhejto
4d05e627-a13d-47ed-af83-30568f4b880d
tosiu

@smierdakow pamiętam wybory prezydenckie i hasło Krzak TAK

GrindFaterAnona

@smierdakow Piemkny Marian

BapitanKomba

@smierdakow Może i nijaki, ale przynajmniej nie namawiał ministra Siwca do dalszych szyderstw z Ojca Świętego

jeikobu__

@BapitanKomba Czy minister pobłogosławił już Ziemię Kaliską? Proszę pobłogosławić.

Zaloguj się aby komentować

Wyobraźcie sobie taką sytuację: nie ma desantu na Omaha Beach, Hitler nie wysyła von Paulusa do Stalingradu tylko dajmy na to rzuca oddziały Volkssturmu, a Józef Wisarianowocz pada ofiarą spisku Berii.
Jak wtedy wyglądałaby mapa świata?
#historia #ciekawostkihistoryczne
JanPapiez2

Każdy wariant jest tak samo prawdopodobny. Wróżenie z fusów i gdybanie

bori

@MikeleVonDonnerschoss Oberleutnant Hans Mietke poległby w '45 pod Villeroy-Bocage a nie w '44 pod Parzęchowicami

Dalmierz_Ploza

Panie Paździoch, napij się pan a nie pierdolisz takie kocopoły.

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
Pokój Brzeski 1918 część III na podstawie NELSON’S HISTORY OF THE WAR VOLUME XXI By John Buchan.

#iwojnaswiatowa #historia #pierwszawojnaswiatowa #rewolucja1917 #ciekawostkihistoryczne #pokojbrzeski1918

poprzednie wpisy pod tagiem #pokojbrzeski1918

Dziś będzie długi fragment. Na dole linia frontu w momencie negocjacji pokojowych w Brześciu

Aby zrozumieć sytuację, musimy rozważyć w skrócie położenie tych części dawnej Rosji innych niż Północ i Centrum na początku 1918 roku.

Rewolucja jest zawsze zdecentralizowana. Silny rząd centralny może przywrócić jedność, ale pierwsza tendencja jest w kierunku rozbicia na prowincje. Jest to szczególnie prawdziwe w przypadku sfery nieorganicznej, a Rosja, jak widzieliśmy, nie miała prawdziwej integracji. „W marcu była jedna Rosja od Polski aż po Pacyfik; teraz nikt nie był w stanie powiedzieć, czy było ich sześć, czy sześćdziesiąt. W nocy powstawały nowe republiki. Miasta i powiaty ogłoszały niepodległość. Nie było już królestwa Romanowów, Katarzyny i Piotra Wielkiego. Rosja cofnęła się w mroczne wieki”.

Rozważmy najpierw stanowisko państw granicznych — Estonii, Inflant, Litwy i Kurlandii. W Estonii z chwilą wybuchu rewolucji [lutowej] Rosyjski Rząd Tymczasowy powołał Sejm Narodowy. Zebrał się on w lipcu w Rewalu[Tallin] i utworzył administrację; a w listopadzie, po bolszewickim zamachu stanu, poszedł za przykładem Ukrainy i ogłosił niepodległą republikę. Następnie wkroczyli bolszewicy i rozwiązali sejm; ale tymczasowa administracja kontynuowała działalność i w styczniu 1918 r. powtórzyła swoje roszczenia do niepodległości. Administracja ta reprezentowała co najmniej 65% ludu, 30% stanowili bolszewicy i 5% proniemiecka arystokracja. Ta ostatnia część domagała się zajęcia Estonii przez wojska niemieckie, gdyż ich wielkim majątkom ziemskim groziło niebezpieczeństwo ze strony jakiegokolwiek rządu ludowego. 

W Inflantach, Kurlandii i Łotwie [org. Livonia, Courland, and Latvalia] od dawna istniał ruch na rzecz zjednoczenia narodu łotewskiego jako autonomicznego państwa w ramach Imperium Rosyjskiego. Po rewolucji [lutowej] w różnych okręgach utworzono rady terytorialne, a w sierpniu 1917 r. w Rydze odbyła się konferencja, na której żądano „zjednoczonej, niepodzielnej, politycznie autonomicznej Łotwy w ramach Republiki Rosyjskiej”. Potem przyszło natarcie von Hutiera i zajęcie przez Niemcy dużej części Lettlandii [Ryga i okolice zajęte we wrześniu 1917], a po rewolucji bolszewizm szybko rozprzestrzenił się na prowincji. To z wojsk łotewskich ściągnięto ochroniarzy przywódców Instytutu Smolnego i najlepsze elementy armii bolszewickiej. Kraj jako całość był zdecydowanie antyniemiecki, jedynie szlachta i wielcy właściciele ziemscy zwrócili oczy na Berlin. 

Na Litwie był taki sam ruch w kierunku niepodległości. Wszystkie prowincje graniczne wyraziły więc zdecydowaną większością swoje poglądy co do swojej przyszłości, a o przyłączenie do Niemiec lub ochronę pod zwierzchnictwem niemieckim zabiegała jedynie znikoma część wielkich właścicieli ziemskich. Twierdzenie Niemiec, że wola ludów granicznych była po jej stronie, nie miało żadnego uzasadnienia. To nie te narody zwróciły się do Niemiec, ale Niemcy bez pytania, ustanowiły się ich patronem, jak wtedy, gdy von Bethmann Hollweg [kanclerz] ogłosił w Reichstagu, że państwa wybrzeża bałtyckiego, które zostały „wyzwolone” przez niemiecką broń, nie dadzą się nigdy więcej zniewolić Rosji. Chociaż wśród Łotyszów istniały potężne elementy bolszewickie, dominującym wyznaniem politycznym był nacjonalizm — nacjonalizm silnie posmakowany nieufnością do nowego reżimu w Rosji i strachem przed wtargnięciem teutońskimi.

Przejdźmy teraz do Polski i Ukrainy. Rząd Regencyjny Polski, mimo protestów, nie był reprezentowany w Brześciu Litewskim. Ta nieszczęsna ziemia stała się znikomą wielkością, a jej los został rozstrzygnięty między Niemcami a Austrią bez jej wiedzy i zgody. W opinii Polaków nie było jedności. Kraj nie stanął po stronie rewolucji rosyjskiej, gdyż jej warstwy wyższe obawiały się bolszewizmu w równym stopniu, jak nienawidziły prusycyzmu. Byt ich jako klasy był zależny od niemieckiego miecza i nie było zaskoczeniem, że na etapie, w jakim obecnie znajduje się konflikt, Polskę należy traktować z niewielkim szacunkiem. Niemcy były gotowe wykorzystać terytorium Polski, aby zapewnić sobie wsparcie każdego sojusznika, którego warto było kupić. Niepodległość Polski była artykułem wiary Rządu Tymczasowego; jej samostanowienie było polityką bolszewików; ale jej własne poglądy były zmienne i podzielone; ani prorosyjskie, ani prośrodkowoeuropejskie [tzn. niemiecko-austryjackie]; nacjonalistyczne, ale bez jasnego pojęcia, co powinno stanowić jej narodowość; oportunistyczne, a przez to nieskuteczne.

Inaczej było z Ukrainą. Lud „Pogranicza” (bo takie jest znaczenie nazwy Ukraina), "Mali Rosjanie", których było dwadzieścia pięć milionów na ziemi rosyjskiej i około czterech milionów w Galicji, ze względu na swoją historię, swój język i swoją literaturę, uzyskali wyróżnienie od swoich sąsiadów, które można było niemal zaszczycić nazwą narodowości. Ich aspiracje zostały stłumione przez stary reżim w Rosji; ale w pierwszych dniach rewolucji [lutowej] na pierwszy plan wysunęli się nacjonaliści. Kongres Ukraiński otwarto w Kijowie w kwietniu 1917 r., kiedy przyjęto politykę narodowej autonomii terytorialnej w ramach przyszłej Republiki Rosyjskiej. Granicami nowego państwa miały być Prypeć od północy, Morze Czarne i Azowskie od południa [bez Krymu], rzeka Kubań od wschodu oraz województwa lubelskie i grodzieńskie od zachodu [w wyłączeniem Galicji ze Lwowem i Tarnopolem]. Utworzono Parlament, czyli Radę Centralną, która po pewnych sporach z rządem księcia Lwowa [poprzednik Kiereńskiego] wydała w czerwcu manifest autonomii i przystąpiła do działania. Nie byli separatystami – podali się wprawdzie za głównych propagatorów idei federalnej – ale spieszyli się z uporządkowaniem własnego domu w obliczu ogólnego zamieszania w Imperium Rosyjskim.

Dojście bolszewików do władzy w listopadzie zmieniło stanowisko. Ukraina była w większości obszarem rolniczym, zamieszkiwanym przez ludność chłopską, której tam, gdzie nie posiadała gospodarstw rolnych, zależało głównie na przejęciu ziemi od wielkich właścicieli. Tylko w miastach panował inteligencki nacjonalizm. Ale bolszewicy sprzeciwiali się obu pragnieniom. Jako socjaliści sprzeciwiali się indywidualistycznym chłopskim właścicielom, a jako centraliści czy internacjonaliści nie bardzo lubili prowincjonalny szowinizm. 20 listopada 1917 roku Rada wydała proklamację przekazującą ziemię chłopom, ustanawiającą ośmiogodzinny dzień pracy, oddającą robotnikom kontrolę nad przemysłem i określającą granice Republiki Ukraińskiej. Była to odważna próba uprzedzenia bolszewizmu i na razie się powiodła. Nowa republika zawarła sojusz z Kaledinem [ataman kozacki] i Kozakami z Zagłębia Donieckiego oraz z Rumunią i Besarabią. Zajęła Odessę, a na północy i północnym wschodzie wokół Charkowa i Rostowa walczyła stale z wojskami bolszewickimi. Mniej więcej w połowie grudnia Trocki postawił jej ultimatum, grożąc wojną, jeśli Rada nie przestanie blokować przejścia wojsk bolszewickich [do walki z Kaledinem]. Rada odpowiedziała, że nie może tolerować ingerencji elementów bolszewickich w ich rząd narodowy. Trocki odpowiedział zarzutem, że Ukraina wspiera burżuazję, kadetów i Kaledina przeciwko suwerenności Rad i dlatego jest wrogiem Republiki. Taka była sytuacja, kiedy obradowała Konferencja w Brześciu Litewskim. Ukraina praktycznie ogłosiła swoją niepodległość i domagała się, aby była reprezentowana na Konferencji jako suwerenne państwo.

Sytuacja w Finlandii była osobliwa. Uzyskała autonomię od Rosyjskiego Rządu Tymczasowego, ale to jej nie satysfakcjonowało i nie ukrywała, że jej ostatecznym celem jest niepodległość. Kiereński tuż przed swoim upadkiem rozwiązał sejm fiński, co skłoniło ludność do powołania na własny rachunek administracji, która w grudniu zadecydowała o oderwaniu się od Rosji. Bolszewicy tolerowali ten czyn, w związku z czym rząd fiński zorganizował tournée po dworach europejskich, prosząc o uznanie ich niezależności. Zostało to przyznane przez Skandynawię, Francję i Niemcy, ale Wielka Brytania tylko tymczasowo, pod warunkiem zgody Kongresu Pokojowego. Tymczasem było jednak jasne, że fińscy konstytucjonaliści będą cierpieć z powodu sąsiedztwa z Rosją. "lam proximus ardet Ucalegon"[lat. cytat z Enejdy przy spaleniu Troi "A obok niego płonie Ucalegon"]. Ludzie odpowiedzialni za niepodległość Finlandii należeli w większości do Prawicy lub Prawicowego Centrum, a sprzeciwiali się im ekstremiści, którym nie zależało na zmianach konstytucyjnych, a wszystko na rewolucji społecznej. W związku z tym rozpoczęły się walki Czerwonej i Białej Gwardii, a sytuacja na Ukrainie się powtórzyła. Wydawało się zatem bardzo prawdopodobne, że te dwie prowincje starej Rosji nigdy nie przyjmą rozkazów z Instytutu Smolnego i że jeśli będą negocjować z wrogiem, zrobią to na swój sposób i dla własnego celu.

Jak widzieliśmy, Rumunia znajdowała się w rozpaczliwych tarapatach. Odcięta od zachodnich sojuszników, z nieprzejednanym wrogiem przed sobą oraz chaosem i głodem za plecami, stawało się jasne, że jej bohaterska postawa nie może być dłużej utrzymywana. Bolszewicy odnosili się do niej z nienawiścią, częściowo ze względu na jej niezachwiane postanowienie walki, częściowo ze względu na zdecydowane traktowanie elementu rewolucyjnego w oddziałach Szerbaczowa, a częściowo ze względu na sojusz z Besarabią[obecne państwo Mołdawia]. Ta mała prowincja, zamieszkana w większości przez ludzi rumuńskiej krwi, leży pomiędzy Dniestrem a Morzem Czarnym, Prutem i Dunajem. Było to jedyne możliwe wsparcie Rumunii, a proklamowanie w grudniu niepodległej republiki umożliwiło Besarabii nawiązanie przyjaznych stosunków ze swoimi braćmi krwi. Bolszewicy na swój sposób potępiali nowe państwo jako burżuazyjny rząd reakcyjnych obszarników i dawali jasno do zrozumienia, że przy pierwszej nadarzającej się okazji zaprowadzą porządek zarówno w Rumuni, jak i jej sojusznika.

Reszta Rosji nie włączyła się na razie w kwestie omawiane w Brześciu Litewskim. Na Kaukazie panowało dzikie zamieszanie – Ormianie, Gruzini i Tatarzy[Azerowie] teraz pod naciskiem Turków zmierzali w kierunku unii, teraz koncentrując się na różnicach narodowych i tworzeniu państw zalążkowych. W Azji Środkowej muzułmanie, bolszewicy i umiarkowani pod różnymi nazwami nie zgadzali się ze sobą: na Syberii, w rosyjskim Turkiestanie oraz w chanatach Buchary i Chiwy. W tych stronach panturanizm i panislamizm wzmogły ferment i na początku 1918 roku byłby człowiekiem odważnym, który odważyłby się przepowiedzieć przyszłość dowolnego obszaru między Morzem Czarnym a Pacyfikiem. Jedynym pewnym faktem było to, że odżyły na nowo dawne niepokoje, że zniknęły stare bariery polityczne i że trucizna Europy niesiona jest z każdym wiatrem przez stepy. Rozpad Rosji zrobił dla mocarstw centralnych to, czego nie udało im się zrobić samym; przygotował dla Turcji i Niemiec drogę do zakazanej krainy. Być może Kühlmannowi w Brześciu Litewskim bardziej chodziło o poszerzenie tej alei i jej zabezpieczenie niż jakiekolwiek majsterkowanie przy państwach granicznych. Przy odrobinie szczęścia szaleństwo bolszewizmu mogłoby dać Niemcom nie skromne ujście do Zatoki Perskiej, którego od dawna pragnęła, ale imperialną autostradę na Pacyfik.
85d5ae02-6f43-4d87-8506-982dd657bc71

Zaloguj się aby komentować

Początek prezydentury Kwaśniewskiego i od razu wielki kryzys - premier Józef Oleksy oskarżony o współpracę z Ruskimi

Kwaśniewski najpierw musiał walczyć z aferą związaną z jego studiami. Okazało się, że studiów nie skończył, ale twardo brnął w to kłamstwo. Sprawa niby błaha, ale o mało nie unieważniono wyborów - opozycja argumentowała, że wykształcenie Kwaśniewskiego było ważnym elementem kampanii i gdyby wyborcy znali prawdę, to by na niego nie głosowali - sędziowie po długich dyskusjach uznali jednak ważność wyborów. Ale aż pięciu sędziów – na siedemnastu – wobec wyroku zgłosiło votum separatum. Do unieważnienia wyborów nie było daleko.

Dzień później na Kwaśniewskiego spadł kolejny cios. Zjawili się u niego dwaj związani z Wałęsą ministrowie. Szef MSW Andrzej Milczanowski wręczył prezydentowi informację, że urzędujący premier Józef Oleksy jest rosyjskim agentem. Zdumiony Kwaśniewski powoli czytał papiery, z coraz większym zdenerwowaniem. Dwa razy materiały wypadły mu z rąk. Po lekturze powiedział, że nie widzi dowodów, żadnych raportów, żadnych kwitów. Milczanowski odparł sucho, że Kwaśniewski się myli, że dowody są pewne. Tak pewne, że ich ujawnienie wywoła aferę, która „od Bałtyku po Karpaty będzie miała swoje polityczne efekty”.

Po półtoragodzinnej rozmowie Milczanowski przedstawił swoją ofertę. Sprawa pozostaje w tajemnicy przed opinią publiczną, ale premier musi zrezygnować z funkcji szefa rządu oraz złożyć mandat poselski, aby prokuratura i służby mogły śledztwo doprowadzić do końca.

Po wyjściu ministrów Kwaśniewski natychmiast spotkał się z liderami Sojuszu. Marian Zacharski, oficer, który zebrał materiały przeciw Oleksemu, twierdzi, że blady Kwaśniewski podszedł do Oleksego z pytaniem: „Brałeś pieniądze czy nie?”. W odpowiedzi usłyszał soczyste: „Odpierdol się!”.

Oleksy przyznał się do znajomości z Ałganowem (radziecki dyplomata, szpieg), ale twardo zaprzeczył agenturalnym oskarżeniom. Kwaśniewski mu uwierzył, uznał, że oskarżenie jest prowokacją ze strony Wałęsy. Dzień później Kwaśniewski spotkał się z Milczanowskim i jego ofertę odrzucił. Postanowił jednak osobiście spotkać się z Wałęsą, ale ten śmiertelnie pogniewany za debatę telewizyjną, spotkania z Kwaśniewskim odmówił.

Minęło kilka dni, ostatnich dni prezydentury Wałęsy. Tuż przed odejściem Wałęsa wezwał do siebie marszałków Sejmu i Senatu oraz prezesów SN, TK oraz NSA. Powitał ich krótkim stwierdzeniem, że bezpieczeństwo państwa jest zagrożone, a potem oddał głos Milczanowskiemu. Wysłuchawszy oskarżenia, goście osłupieli. Jak opowiadał Wałęsa: „Jedni byli biali, inni czerwoni”. Sam Wałęsa powiedział tylko kilka zadań:

Proszę panów, nie mogłem z tym pojechać do Gdańska. Macie teraz taką samą informację jak ja. Proszę, zgodnie z sumieniem i prawem róbcie, co chcecie.

Milczanowski skierował sprawę do prokuratury.

Informacja natychmiast wyciekła, podekscytowani posłowie wezwali do Sejmu Milczanowskiego i zażądali wyjaśnień. 21 grudnia 1995 roku odbyło się jedno z najdziwniejszych posiedzeń Sejmu. Przy pełnej loży dziennikarskiej, w trakcie transmisji na żywo, w obecności premiera siedzącego w ławie rządowej, minister spraw wewnętrznych oskarżył szefa rządu o to, że od 1982 roku pracował na rzecz obcego wywiadu.

Głos zabrał Józef Oleksy. Był wyraźnie poruszony, ale nie było w nim śladu tremy czy paniki. Przemawiał jak człowiek śmiertelnie urażony. Materiały zebrane przez służby uznał za sfabrykowane, zaś oskarżenie Milczanowskiego nazwał polityczną prowokacją. Opowiadał, że jako polityk spotykał wielu dyplomatów, także rosyjskich. W jednym przypadku został ostrzeżony przez służby, że dyplomata jest agentem KGB, więc zerwał z nim wszelkie kontakty. Przemówienie Oleksego z obrony coraz wyraźniej zmieniało się w atak. Dlaczego Milczanowski sprawę ujawnia teraz? – pytał premier. I odpowiadał: nie dlatego, że zebrał realne dowody, ale ponieważ wraz z odejściem Wałęsy skończyło się dla niego polskie państwo.

Za premierem stanął jedynie Sojusz, cała opozycja zażądała natychmiastowego urlopu. Dwa dni później, 23 grudnia, odbyło się zaprzysiężenie Aleksandra Kwaśniewskiego. W drodze do Sejmu witały go transparenty „Ave magister” oraz „SLD = KGB”. W Sejmie nie było lepiej. Ceremonię zbojkotował nie tylko Wałęsa, lecz także prymas Glemp oraz prawicowi posłowie. To nie była wesoła uroczystość. Podobnie wyglądały kolejne dni prezydentury.

Po raz pierwszy w swojej politycznej karierze Kwaśniewski stanął w obliczu realnych problemów. Kwaśniewski zawsze był pchany przez korzystne wiatry. Nawet klęski spadające na jego formację dla niego były szczęśliwym trafem. Włącznie z tą największą, czyli upadkiem komunizmu, który dał mu władzę nad partią. Nigdy o nic walczyć nie musiał, nawet buławę dostał na tacy. Potem było podobnie, logika wydarzeń ciągle pracowała na niego. Co sprawiło, że nauczył się chować w bezpiecznym kokonie. Zostawszy prezydentem, Kwaśniewski był zatem dziwem natury. Politykiem niekompletnym, mającym rześki rozum i cienką skórę. Politykiem, który ani razu nie wąchał prochu. Jednostronności jego doświadczenia nikt jednak nie widział. W oczach świata był wielkim zwycięzcą idącym od sukcesu do sukcesu.

Zarzuty wobec premiera okazały się kłamstwem, ale dokładne wyjaśnianie trwało 10 lat. Sfałszowane dowody przekazał szpieg KGB. Rosyjskie służby przeprowadziły akcję, aby zapobiec wejściu Polski do NATO. Za kilkanaście miesięcy, pod koniec 1996 roku, Zachód miał podjąć decyzję o rozszerzeniu Paktu. Celem afery szpiegowskiej było wystraszenie Amerykanów, wywołanie obawy, że wraz z Polską wpuszczą do NATO rosyjską agenturę. I tak też było, Amerykanie byli mocno poruszeni, po wybuchu afery do Warszawy zjechali dyplomaci najwyższego szczebla. Ale po przejrzeniu dowodów uznali, że sprawa jest rosyjską prowokacją. Polska polityka na wyciągnięcie podobnego wniosku potrzebowała dużo więcej czasu.

Po oskarżeniu premier Oleksy ogłosił, że cała sprawa jest prowokacją Wałęsy, i twardo odmówił zdania urzędu. Sojusz mocno go poparł, choć już pierwsze przesłuchania przed komisją sejmową pokazały, że służby działały prawidłowo.

Po wybuchu kryzysu Kwaśniewski zrozumiał, że SLD nie może udawać, że nic się nie stało. Nie może akceptować kuriozalnej sytuacji, w której śledztwo w sprawie szpiegostwa premiera prowadzą instytucje podległe oskarżonemu. Nie tylko solidarnościowa opinia publiczna wrzała z oburzenia. Widząc te nastroje, Kwaśniewski zaapelował do Oleksego, aby się udał na urlop, jednak Oleksy odmówił.

Tymczasem na jaw wychodziły kolejne fakty. Kontakty Oleksego z pierwszym sekretarzem rosyjskiej ambasady daleko wykraczały poza oficjalną rutynę. Obaj panowie spędzali z sobą bardzo dużo czasu, razem spacerowali, razem rozmawiali, razem polowali, razem pili. Kontakty nie zerwały się, gdy Oleksy został marszałkiem Sejmu, a nawet wtedy, gdy został ostrzeżony przez polskie służby, że Ałganow jest oficerem KGB. Kiedy Ałganow wyjechał do Rosji, Oleksy nawiązał kontakty z jego następcą w rosyjskiej ambasadzie, także oficerem KGB.

Obóz solidarnościowy był wstrząśnięty brakiem elementarnych odruchów. Nawet Rakowski przyznał, że choć żył w czasach sowieckiej dominacji, nigdy by sobie nie pozwolił na prywatne kontakty z rosyjskim dyplomatą.

Oleksy ignorował wszystkie pretensje. Twierdził, że nie popełnił niczego złego, co najwyżej wykazał się „pewną nieroztropnością”. Powołano sztab kryzysowy, którym pokierował Miller. I rozwiązywał problem w swoim stylu, hardo dowodząc, że nic się nie stało. Miesiąc po wybuchu afery prokuratura wojskowa wszczęła oficjalne postępowanie. Po raz pierwszy w dziejach demokratycznej Europy śledztwo w sprawie o szpiegostwo dotyczyć miało urzędującego premiera. Lewica nie miała wyboru, Oleksy musiał ustąpić.

Wygłosił w telewizji orędzie, w którym oświadczył: „Rezygnuję, bo jestem niewinny”. Jednak lewica broniła go dalej. Nie mógł być premierem, więc zrobiono go szefem partii. Ofertę złożył mu Kwaśniewski i kilka dni potem Oleksy został szefem SdRP. Z wyboru nowego szefa lewica zrobiła wielką demonstrację, Oleksego poparło 95 procent delegatów, a Kwaśniewski z wylewną serdecznością publicznie „Józkowi” pogratulował. Polityk, przeciw któremu toczyło się śledztwo w sprawie zdrady państwa, został szefem rządzącej partii.

Solidarnościowa opinia publiczna była wstrząśnięta. Powszechnie uznano, że postkomuniści są nowym przebraniem starego zła. Miesiąc po przejęciu pełni władzy Sojusz miał gorszą reputację niż w chwili narodzin, gorszą niż w grudniu 1989 roku. Wielki wysiłek pięciu lat został zmarnowany. Kiedy po trzech miesiącach prokuratura potwierdziła niewinność Oleksego, nie było to ważne. Zapamiętano, że w ekstremalnej sytuacji, mając do wyboru interes państwa oraz interes partii, Sojusz ostentacyjnie wybrał ten drugi.

___
Na podstawie książki Roberta Krasowskiego Czas gniewu. Rozkwit i upadek imperium SLD.

#historia #historiapolski #polityka #czytajzhejto
3162505c-6425-4cf3-85d2-d09e4caed3d2
Lurriel

I to jest prawdziwy 'kontent'.

Dzięki, bardzo ciekawe. Za młody wtedy byłem aby to pamiętać.

Gadu_gadu

@smierdakow teraz już rozumiem przyczyny emocji towarzyszącym kłótniom dziadka ze swoim bratem przy obiedzie kiedy ja miałem z 5 lat... Rzeczywiście ludzie musieli to wtedy przeżywać bardzo emocjonalnie.

Topia

Nie ostatni raz SLD przełożyło interes partyjny nad państwowy. Kilka lat później wybuchła afera Rywina i było to samo.

Gena nie wydłubiesz, a dla tych postkomuchów państwo było tylko narzędziem do uzyskiwania własnych korzyści.

Zaloguj się aby komentować

Pokój Brzeski 1918 część II na podstawie NELSON’S HISTORY OF THE WAR VOLUME XXI By John Buchan.

#iwojnaswiatowa #historia #pierwszawojnaswiatowa #rewolucja1917 #ciekawostkihistoryczne #pokojbrzeski1918

Propozycji rosyjskich było siedem. 
Niedopuszczalne było przymusowe zawłaszczanie terytoriów [aneksja] zajętych w trakcie kampanii, a armie okupacyjne miały zostać natychmiast wycofane. 
Całkowita niezależność polityczna miała zostać przywrócona wszystkim narodom, które utraciły ją w czasie wojny. 
Prawo do samostanowienia miało zostać przyznane wszystkim narodom, a w przypadku terytoriów zamieszkałych przez kilka narodowości należało wprowadzić szczególne postanowienia chroniące prawa mniejszości. 
Nie wypłacono żadnych odszkodowań, rekwizycje wojenne miały zostać zwrócone, a ofiary wojny otrzymały rekompensatę ze specjalnego funduszu pobieranego od wszystkich stron wojujących według ich zasobów. 
Wreszcie kolonie miały być traktowane na tych samych zasadach, co kraje macierzyste, a wszelki bojkot gospodarczy po wojnie był zabroniony.

Spośród tych propozycji wszystkie z wyjątkiem pierwszych trzech były wystarczająco akceptowalne dla mocarstw centralnych; żaden jednak nie był do zaakceptowania przez aliantów, gdyż ignorowały one odpowiedzialność Niemiec za początek wojny oraz specyfikę ich wiary politycznej i ambicji narodowych. Jeśli chodzi o pierwsze trzy, Niemcy miały nadzieję ograniczyć ich faktyczny wkład, a w międzyczasie wykorzystać je do sprawiania kłopotów aliantom. 
W Boże Narodzenie hrabia Czernin został wydelegowany, aby ogłosić gotowość państw centralnych do wyrażenia zgody na pokój bez aneksji i odszkodowań, pod warunkiem, że alianci niezwłocznie zobowiążą się do tych zasad i zgodzą się na włączenie się do rokowań. W związku z tym zdecydowano, że Konferencja powinna wstrzymać obrady do 4 stycznia 1918 r., aby dać aliantom możliwość rozważenia tej propozycji. 28-go osiągnięto tymczasowe porozumienie w sprawie wznowienia normalnych stosunków między Rosją a Państwami Centralnymi. Należało wznowić przerwane wojną ustalenia traktatowe oraz przywrócić służbę dyplomatyczną i konsularną. W rezultacie Piotrogród został natychmiast zalany delegacjami niemieckimi. W międzyczasie państwa centralne przygotowały dwa artykuły jako projekt ewentualnego traktatu pokojowego. Pierwszy przewidywał, że Rosja i Niemcy mają zakończyć stan wojny i że po zawarciu pokoju i zdemobilizowaniu wojsk rosyjskich Niemcy mają ewakuować okupowane terytorium Rosji. Ale drugi wprowadził kwalifikację. Specjalna komisja miała zająć się prowincjami przygranicznymi – Polską, Litwą, Kurlandią oraz częścią Estonii i Inflant. Tam, powiedział Berlin, została już zamanifestowana wola ludu na rzecz oddzielenia się od Rosji i przyjęcia niemieckiej opieki. Rząd rosyjski musi wziąć pod uwagę takie przejawy, które Niemcy chciały ratyfikować w drodze plebiscytu przeprowadzonego bez nacisków wojskowych.

Propozycje te nie były do przyjęcia dla przedstawicieli bolszewików w Brześciu, a tym bardziej dla przywództwa bolszewików [w Piotrogrodzie]. Trocki natychmiast wszedł na boisko. Sugestia dotycząca prowincji granicznych wydawała mu się buntem i impertynencją; jego próżność została zraniona i miał paskudne poczucie, że bawią się nim zręczni manipulanci z Berlina i Wiednia. 2 stycznia 1918 roku przed KC Sowietów potępił „obłudne propozycje pokojowe Niemiec” i oświadczył, że gdyby narodowościom granicznym nie przyznano prawa do „samostanowienia, w ich obronie stanęłaby bojowa rewolucja”. W tej chwili centralizm, który, jak widzieliśmy, był częścią wiary bolszewickiej, był najważniejszy i nie miał on zamiaru oddawać jakiejkolwiek części państwa rosyjskiego Niemcom ani przyznania im całkowitej niepodległości.
6c397630-41ee-4770-87cc-851668c401d1

Zaloguj się aby komentować

#ciekawostki #ciekawostkihistoryczne #iiwojnaswiatowa #historia #suseuspamuje

Ale urwał!
Amerykański myśliwiec Grumman F6F-5P Hellcat z eskadry myśliwców VF-23 rozbił się podczas lądowania na pokładzie lotniskowca USS Princeton i rozpadł się na dwie części. 1943r.
c16ec816-ce1b-40d1-80f3-643cda74e52d

Zaloguj się aby komentować

#ciekawostki #ciekawostkihistoryczne #iiwojnaswiatowa #historia #suseuspamuje

Brytyjski premier Sir Winston Leonard Spencer Churchill przy fotelu Hitlera w Kancelarii Rzeszy w Berlinie.
Za Churchillem stoi generał major Iwan Susloparow, szef radzieckiej misji wojskowej przy kwaterze głównej aliantów we Francji. Lipiec 1945 r.
2dc224bf-8bcc-4e9c-b306-1d1d29241dd4

Zaloguj się aby komentować

#ciekawostki #ciekawostkihistoryczne #iiwojnaswiatowa #historia #suseuspamuje

Generał porucznik Nikita Chruszczow (1894-1971), członek Rady Wojskowej 1 Frontu Ukraińskiego, w towarzystwie oficerów i cywilów rozmawia z dzieckiem na przedmieściach wyzwolonego Kijowa.
Za Chruszczowem stoi pułkownik Aleksander Pietrowicz Dowżenko (1894-1956), słynny radziecki reżyser filmowy i scenarzysta, dyrektor i kierownik artystyczny kijowskiego studia filmów fabularnych oraz dyrektor filmowy Centralnego Studia Kronik Filmowych.
listopad 1943 r.
4cf54b6f-325d-453e-8f9c-c477845ff397
Yossarian

Zdobytego, nie wyzwolonego, powielasz sowiecką i ruską propagandę.


Wyzwolony by był, gdyby zrobiła to armia ukraińska, nie sowiecka.


No, ewentualnie polska

Zaloguj się aby komentować

#ciekawostki #ciekawostkihistoryczne #iiwojnaswiatowa #historia #suseuspamuje

Linia montażowa myśliwców odrzutowych Heinkel He-162 Salamander w podziemnej fabryce Junkersa w Tartun w Niemczech. Ogromne hale dawnej kopalni soli zostały odkryte przez 1. Armię USA podczas ofensywy na Magdeburg.

W sumie zbudowano około 320 He-162, ale w podziemnych niemieckich fabrykach samolotów wciąż znajdowało się ponad 1000 samolotów w różnym stopniu gotowości. Kwiecień 1945 r.

Na zdjęciu są samoloty bez silników.
2f61ce81-a2f0-42b4-a1ab-044fdf6e79e9
36cc34b1-b8d9-4dc3-b20c-0227e8905516

Zaloguj się aby komentować

#ciekawostki #ciekawostkihistoryczne #iiwojnaswiatowa #historia #suseuspamuje

Niemiecki ciężki samolot transportowy Messerschmitt Me.323 Gigant.
a5103926-baeb-46f9-90ef-7ab1b25f2e1b
the_good_the_bad_the_ugly

@suseu wygląda jakby stał z otwartą paszczą

Corrosive_Dust

@the_good_the_bad_the_ugly

2ced089a-5456-4652-8523-293b5aca40c0
lukmar

@suseu Ciekawe ile owiec mieścił

suseu

@lukmar Jedną ale bojowonastawioną ( ͡° ͜ʖ ͡°)

UncleFester

@lukmar kierdel z bacom

Johnnoosh

Ciekawe co by było jak by mu się ta paszcza otworzyła w czasie lotu

Zaloguj się aby komentować

Pokój Brzeski 1918 część I na podstawie NELSON’S HISTORY OF THE WAR VOLUME XXI By John Buchan.

#iwojnaswiatowa #historia #pierwszawojnaswiatowa #rewolucja1917 #ciekawostkihistoryczne #pokojbrzeski1918

W sobotę 22 grudnia 1917 roku oficjalnie otwarto spotkanie w Brześciu Litewskim w celu omówienia warunków pokoju. Wśród mało znanych rosyjskich delegatów światu znane były jedynie nazwiska Joffe i Kamieniewa. Niemcy wysłały Kühlmanna, swojego Ministra Spraw Zagranicznych, jednego z najsprytniejszych z mniejszych mężów stanu Europy; a z Austro-Węgier przybył hrabia Czernin, który naśladował manierę Kühlmanna i dążył do połączenia minimum praktycznego liberalizmu z maksimum demokratycznego profesjonalizmu. Postawę obu stron można ocenić na podstawie wstępnej deklaracji Kühlmanna: „W naszych negocjacjach będziemy kierować się duchem ugodowego człowieczeństwa i wzajemnego szacunku. Musimy brać pod uwagę fakty dokonane, abyśmy nie stracili oparcia na solidnym gruncie rzeczywistości; ale z drugiej strony musimy być inspirowani nowym wielkim dominującym motywem, który nas zjednoczył. Uważam za pomyślną okoliczność, że nasze negocjacje rozpoczynają się w obliczu tego święta Bożego Narodzenia, które przez wiele stuleci obiecywało ludziom pokój na ziemi i dobrą wolę." To znaczy Niemcy jako zdobywca nie były gotowe zrezygnować z żadnego podboju materialnego, lecz były gotowe zadowolić bolszewików każdą pobożną deklaracją, która brzmiała odważnie i nic nie znaczyła.

Jeśli taka postawa nie dawała nadziei na zadowalające rezultaty, bolszewicy byli nie mniej bezkompromisowi. Zawróciło im w głowach, to co uznali za sukces w pierwszej rundzie[zawieszenie broni]. „Nie obaliliśmy cara” – powiedział Trocki w Piotrogrodzie w dniu otwarcia Konferencji – „aby paść na kolana przed cesarzem i błagać o pokój. . . . Wzywamy wszystkich do świętej wojny przeciwko imperializmowi w każdym kraju. Jeśli z powodu naszej ruiny ekonomicznej nie będziemy w stanie walczyć i będziemy zmuszeni wyrzec się walki o nasze ideały, powiemy naszym zagranicznym towarzyszom, że walka ta nie jest zakończona, a jedynie odroczona”. W jego oczach Brześć Litewski był okazją nie tyle do dyplomacji, co do propagandy. W międzyczasie, ku zawstydzeniu Niemiec, jego agenci rozrzucali swoje apele wszędzie wśród nieaktywnych wojsk niemieckich na froncie, który obecnie znajduje się w stagnacji. Bolszewicy w tym okresie byli wierni swoim antymilitarystycznym ideałom. Walczyli nie tylko o własną władzę, ale o triumf swojej wiary w każdym kraju, do którego mogli uzyskać dostęp.

Scena w Sali Rady Miasta [negocjacje nie odbywały się w budynku Ratuszu który został spalony podczas odwrotu wojsk rosyjskich lecz w barakach w cytadeli] w Brześciu Litewskim była godna kunsztu jakiegoś wielkiego malarza historycznego. Po jednej stronie siedzieli nijacy i podejrzani przedstawiciele Państw Centralnych, ubrani na czarno, z licznymi wstążkami i gwiazdami, niezwykle uprzejmi, ale często popełniający błędy, dając niepotrzebne „von” jakiemuś rosyjskiemu Żydowi lub tytuł „Ekscelencji” jakiemuś kudłatemu „towarzyszowi” z Instytutu Smolnego. Wśród nich można było zauważyć wąską twarz i złowrogie oczy Kühlmanna, którego uprzejmość w dyskusjach nigdy nie zawodziła; przystojną obecność Czernina, którego przywódca wysłał do puszczania dzikich latawców [tzn. pozbył się go ze swojego otoczenia], ze względu na jego bezmyślną dobroduszność i pulchną jak pickwickowską z powieści Dickensa twarz generała Hoffmanna, który od czasu do czasu robił się czerwony i waleczny, gdy czuł, że konieczne jest jakieś oświadczenie wojskowe. Za delegatami teutońskimi szła ogromna grupa oficerów sztabowych i urzędników państwowych oraz profesorskich ekspertów w okularach. 

Każda delegacja posługiwała się własnym językiem, a dyskusje często trwały długo. Naprzeciwko szeregów Teutonów siedzieli Rosjanie, przeważnie brudni i źle ubrani, którzy spokojnie palili swoje duże fajki podczas debat. Wydawało się, że większość dyskusji ich nie interesuje, więc interweniowali monosylabami, z wyjątkiem sytuacji, gdy wtargnięcie w etos polityki wywołało powódź zagmatwanej metafizyki. Konferencja wyglądała po części jako zgromadzenie dobrze wychowanych pracodawców, próbujących uporać się ze szczególnie tępą delegacją robotników, po części zaś przez wytwornych gospodarzy przewodniczących poczęstunkowi w wiejskiej szkole.
58e52960-b58b-4770-8806-a3031449ad83
f2f1a7df-1e25-4462-a2f9-895e2df66cf4
Helio09.

Widać z kim sympatyzuje autor -ze swoją klasą społeczną.

Zaloguj się aby komentować

#ciekawostki #ciekawostkihistoryczne #iiwojnaswiatowa #historia

Niemiecka 4 Armia Pancerna w ofensywie na Stalingrad, przekraczająca rzekę Sal, lewy dopływ Donu. W tle czołg Pz.Kpfw. IV. 1942 r.

Z tego co wyczytałem w komentarzach w źródle to wielbłądy w tamtym okresie w tym rejonie nie były czymś egzotycznym.
d6252853-7224-4223-b3c4-cb003d867b59
Pan_Buk

@suseu Odpowiadając komuś na komentarz ze zdziwieniem dowiedziałem się z Wikipedii, że Niemców pod Stalingradem było 41% składu oddziałów, reszta to inne narody. Pewnie gdyby Polska dołączyła do państw Osi, to my byśmy ginęli pod Stalingradem na pierwszej linii.

JaktologinniepoprawnyWTF

@suseu Podstawowa jednostka w codename panzers 2

Augustyn_Benc-Walski

@JaktologinniepoprawnyWTF Wielbłąd, czy Panzer IV?

Zaloguj się aby komentować