Pierwsze było SUZUKI GS400 rocznik '80. Hmm, to było ze 20 lat temu. Ależ to była piękna maszyna. Taka fanaberia, moto kupione zanim zapisałem się na kurs na prawo jazdy. Głupi ja na kurs przyjeżdżałem na moto... Sam egzamin praktyczny w tamtych czasach to był dla mnie tylko plac manewrowy. Slalom, ósemka, ruszanie pod górkę i koniec! Nie do pomyślenia w dzisiejszych czasach. Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że kompletnie nie umiałem jeździć. Niewiele nacieszyłem się tym motorkiem: studia, praca, wyjazd za granicę. Nie był to też szczęśliwy zakup bo jak się później okazało rama była spawana. Mimo wszystko jednak wspominam z sentymentem.
Po wielu latach w momencie dołka emocjonalnego i (tak to sobie teraz tłumaczę) jako lekarstwo na zbliżającą się deprechę związaną z sytuacją osobistą w jakiej się znalazłem kupiłem znowu GS'a. Tyle tylko, że z innej stajni i innej kategorii. BMW G310GS, tzw. "Baby GS". Mały, w miarę lekki. Nie chciałem przesadzić po ponad 15 latach przerwy. To były wspaniałe dwa sezony. Nauczyłem się w asfaltu. A możliwości terenowe motocykla pokazały mi, że bezdroża i szuter to coś co sprawia mi ogromną frajdę (mimo braku umiejętności). Każda kolejna wycieczka to planowanie trasy jak najbardziej bocznymi drogami. Im szybciej skończy się asfalt tym lepiej ;). Z motocyklem pożegnałem się pod koniec zeszłego sezonu.
Ten sezon miał być spalony bo finanse itp. Nie wytrzymałem jednak no i jest. Nie ważne, że stary grat, za to trzęsie, wibruje i w ogóle
Dzień dobry
#motocykle
@Maniek
Głupi ja na kurs przyjeżdżałem na moto...
ja kiedyś przyjechałem na egzamin na kartę motorowerową swoim motorowerem i akurat zatrzymała mnie ta sama policja co mnie zaraz egzaminowała xD powiedziałem im, że właśnie jadę zdawać xD
@sleep-devir @Yes_Man @SuperSzturmowiec @Erebus @GrindFaterAnona Oto i on(a,o)
Zaloguj się aby komentować