Wesprzyj nas i przeglądaj Hejto bez reklam

Zostań Patronem

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
#anime #animedyskusja
Working!!
Popura, dorabiająca sobie w restauracji nastolatka o karłowatym wzroście dostaje od szefowej zadanie - brakuje rąk do pracy, więc ma znaleźć kogoś do roboty, ale ino raz. Gdy żadna z koleżanek nie jest zainteresowana i kończą się jej pomysły, w akcie desperacji zaczyna zaczepiać ludzi na ulicy. Ku jej nieukrywanemu zdziwieniu, pewien chłopak po krótkim namyśle się zgadza. "Ale mam farta" pomyślała Popura. "A to w dodatku taki miły chłopiec". Niestety, nie wiedziała, że to pedofil.
Konstrukcyjnie Working jest okruchami życia z gatunku januszex ze sporą dozą klasycznego amerykańskiego sitcomu. Akcja dzieje się dosłownie w kilku lokalizacjach i w całości opiera się na perypetiach pomiędzy postaciami, beż żadnego wiodącego wątku fabularnego. A postaci w tej bajce jest nie mniej niż członków rodziny polityków pis w spółkach skarbu państwa. Poza pracownikami restauracji są też ich rodziny i szeroko pojęci znajomi, którzy regularnie pojawiają się w mniejszych lub większych rolach. A prawie wszyscy to jakieś dziwadła. Kierowniczka restauracji to dawna przywódczyni grupy chuliganów, szefowa sali biega z mieczem samurajskim u pasa, jedna z kelnerek jest największą fanką One Punch Mana, na kuchni pracują doomer z podglądaczem. No i jest jeszcze Yamada, koń pociągowy tej bajki, której super mocą jest tłuczenie talerzy i wchodzenie w kadr jak ktoś akurat robi zdjęcie. Jest mega sympatycznie i z przyjemnością ogląda się tę zgraną paczkę.
Seria jest wizualnie ładna, potrafi czasami zaskoczyć sprytną reżyserią lub dbaniem o szczegóły, które dodają jej uroku. Humor jest dosyć specyficzny i choć baja potrafi kilka razy zagrać to samo, ale jakimś cudem przez bite trzy sezony wcale a wcale mi się nie przyjadło, głównie dzięki zrzuceniu okazjonalnej bomby oraz zagrywki w stylu tworzenie podbudówki pod jeden gag przez półtora (!) sezonu lub awangardowa ekspozycja postaci "Jedynej normalnej kelnerki Matsumoto". Coś, czego nie miałem przyjemności zobaczyć nigdy w żadnym anime, wręcz Monty Pythonowski fikołek scenariuszowo/reżyserski zostawiający widza z pytaniem - "Ale... ale, dlaczego w ogóle i po co?"
Świetna zabawa, choć szczerze przyznam, przed seansem myślałem że to będą generyczne slice of life pomyje i dałem się bardzo przyjemnie zaskoczyć.
A teraz specjalnie dla was Yamada nakurwiająca przez 15 minut na tamburynie. Wiem, że krótko, ale można nacisnąć replay.
https://youtu.be/26mC5O3LvUQ
Wojbody

@kinasato Namówił. Chociaż miałem już dodane do obejrzenia.

Zaloguj się aby komentować

#animedyskusja
Po trzech miesiącach aktywności nieoficjalnego serwera animedyskusji pt. dziadkon, doskonale mamy już obcykane te internety, i pora otworzyć trzeci link z inwitacją. Jak i poprzedni, ten również będzie aktywny przez tydzień i prowadzi do pokoju przechodniego, zainteresowanych proszę o zgłoszenie się tam nickiem z hejto.
https://discord.gg/n4q67PXC
88bc7aeb-fee0-4ab1-9595-94497c83bf46

Zaloguj się aby komentować

#anime #animedyskusja
Ga-Rei Zero (2008) to, rzekomo, jakiś prequel do mangi Ga-Rei, której nie znam ni w ząb, ale może to i lepiej? Opowiada o tym, jak to bohaterka mangi została jej to bohaterką, i prezentuje jej pierwszą traumę, a naszą w Zero oś fabularną - jak to jej przyszywana starsza siostra, Yomi, stała się zła, i trzeba ją było zabić. 
To zdecydowanie produkt swoich czasów. Historia upadku Yomi jest o tyle przebrzmiałą dramą pełną juchy i walki na miecze, co nieustannie też detonują ją brednie pokroju wózka inwalidzkiego ze schowanym gatlingiem, gołego australijskiego weaboo wykuwającego bojowe żelazka na parę święconą, czy przeciwskutecznej operacji specjalnej, mającej na celu zbliżenie do siebie zakochanej pary. Bardzo sprawnie poprowadzony jest sam wstęp, i z reżyserskiego punktu widzenia ta historia naprawdę się broni. Być może byłaby znacznie lepszą, gdyby odeszła od materiału źródłowego, i zostawiła same tony poważniackie.
Pewnych rzeczy się jednak nie przeskoczy. Mamy tu akcyjniak, w którym dziewuszki w szkolnych mundurkach likwidują duchy i potwory, i w międzyczasie usiłują łyknąć chociaż nieco zwykłego rodzinnego życia, zanim znowu się coś nie sypnie. A sypie się grubo, oj sypie. Intryga nt. pochodzenia Yomi, a więc też jej prawa do dziedziczenia pozycji w rodzie, wprowadzana jest mimochodem, by w końcu stać się kołem zamachowym najważniejszego kryzysu w fabule, a potem już brniemy w rozsypujący się jak domek z kart obrazek wspólnego życia przekreślonego już na dobre. Nie jest źle, gdy nie jest akurat źle. Bywa źle, ale też nie wydziwiajmy przesadnie - chińskie bajki to, było nie było, chińskie bajki. 
Bardzo przyjemny OST, stojący jakością wykonania o ligę wyżej, niż rysunki - a zwłaszcza do stylu rysowania twarzy nie zdołałem się przekonać, autor designów miał idiotyczny pomysł rysować twarz z frontu z wargami jak u Simpsonów, a z profilu już normalnie. Po co, dlaczego? Gra głosowa też powyżej średniej branżowej, chociaż na nagrodę zasługuje tu przede wszystkim p. Norio Wakamoto, podkładający głos pod bliźniaków Nabu. 
Zdecydowanie warto łyknąć bajkę jako jakiś odchamiacz między cgdct, czy co tam teraz młodzież lubi oglądać. 
https://www.youtube.com/watch?v=98E2fVwwgck

Zaloguj się aby komentować

Crying Freeman
https://myanimelist.net/manga/1449/Crying_Freeman
Jakiś czas temu JPF ogłosił dodruki tego tytułu. Na półeczce leżały 4 pierwsze tomy, więc postanowiłem kupić resztę, aby dopełnić kolekcję. Pamiętam że to co już przeczytałem nawet mi się podobało, więc była to idealna okazja aby po tylu latach zapoznać się z całą historią Freemana.
Ale zacznijmy od początku. Nasz główny bohater to najlepszy zabójca na świecie, który pracuje dla chińskiej mafii. Pseudonim "crying freeman" zawdzięcza swojemu zachowaniu po każdym morderstwie, mianowicie płacze. Beczy, bo tak naprawdę jest zahipnotyzowanym niewolnikiem mafii, a to jest jego jedyna "wolność" na jaką może sobie pozwolić.
Historia śledzi jego losy od momentu uprowadzeni przez mafię, wykonywania dla niej zleceń, znalezienia sobie żony i zostania głową tej organizacji.
Jest to opowieść 18+, mamy tu morderstwa, mafijne porachunki i sex. Ogromne ilości sexu. Duet autorów chciał zaserwować nam opowieść dla dorosłego odbiorcy, ale wyszedł z tego jakiś marny pornos. Za mało tutaj "zleceń" czy większych intryg, za dużo nagości i kopulacji. Ludzie na akcje biegną nago, albo w samych majtkach, a problemy Freeman rozwiązuje penisem równie często co nożem.
Czyta się to słabo, bo protagonista jest najlepszym mordercą. Nikt nie stanowi dla niego zagrożenia, a wszystko zwykle idzie zgodnie z jego planem. Chyba właśnie dla tego nawet jako szef organizacji, lata sobie na jakieś niebezpieczne misje. Wychodzi to dość nieciekawie. Pierwsze tomy są ok, ale potem wieje nudą. Zakończenie praktycznie nie istnieje, kolejna misja zakończona i nara.
Za dużo ruchania, za mało zabijania. Dlatego mogę zaproponować zmianę tytułu na "Crying Freeman - żigolak morderca".
5-/10
Dodatkowo wyszła 6-odcinkowa seria OVA, którą niedługo mam zamiar obejrzeć. Może ta historia w ruchu będzie trochę lepsza.
Co ciekawe są też 3 filmy kinowe. Dwa z Hongkongu i jeden międzynarodowej produkcji. Jak je obejrzę to postaram się coś o nich napisać.
#anime #animedyskusja
b6f993da-42ab-4361-9117-45c9cfcbbf73

Zaloguj się aby komentować