Ajmal / Amir One
Amir One otwiera się fajną kwaśną bergamotą w bardzo klasycznym wydaniu w stylu Eau Sauvage. Generalnie przez większość trwania zapachu cały czas przewija się w tle nawiązanie do klasycznej męskiej cytrusowo-kwiatowo-mydlanej wody kolońskiej w stylistyce zbliżonej do tej znanej z wód Acqua di Parma. Ten akcent koloński pozostaje jednakże na drugim planie. Pierwszy plan jest zdominowany przez oud i piżmo. Temat oudowy jest akurat całkiem ciekawy, bo pomimo lekkiej obory zachowuje jakąś niespodziewaną świeżość. Natomiast piżmo to tani, gryzący syntetyk podobny to tego z Bergamaska i to jest okropne. Nie rozumiem polecania tego zapachu to na lato, chyba że jako nowy mem zastępujący Kourosa, bo jednak trochę obora jest, a to piżmo jest po prostu okropne, a przy tym trwałe jak skuczybyk.
Ajmal / Purely Orient Incense
Purely Orient Incense otwiera się zaskakująco świeżo, kwaśnym cytrusem, a potem znów na pełnej k⁎⁎⁎ie wjeżdża pulpa, tylko tym razem nie oudowo-piżmowa, a oudowo-skórzana z różą i ciepłym orientalnym kadzidłem w tle. Akcent oudowy tym razem bardzo fajny i przyjazny: suchy, drewniany, żywiczny i lekko przypalony, nie wali brudną krową i jest zmienny w czasie. Natomiast skórka to jest taka, jak w zapachach pustynnych tej mniej naturalnej części niszy (kojarzą mi się jakieś Mancery/Montale/Galivanty) i mnie osobiście drażni. W sumie byłoby nawet nieźle, gdyby nie bliżej nieokreślona nuta słodkawa stanowiąca składnik wspólny mainstreamowych ulepów klepanych na jedno kopyto pokroju serii SWY/Wanted, która pewnie miała się przypodobać europejskim nosom (w końcu gurls luv chemole), ale dla mnie rujnuje te perfumy. Parametr mocarny.
Podsumowując, gdyby ktoś myślał naiwnie, że te droższe araby są lepsze niż te tanie to może w jakimś stopniu są, ale nadal jest to poziom co najwyżej chemicznego piotrusia (z małej, bo szacunku nie mam za grosz).
#perfumy #arabskieperfumy #recenzjeperfum #smrodysaradonina

@znany_i_lubiany no właśnie też tego nie rozumiem