Zaloguj się aby komentować
ismenka
- 21wpisy
- 553komentarzy
tl;dr W czerwcu br. mieszkańcy osiedla Krowodrza Górka masowo zaczęli zgłaszać wnioski do UM ws. pozostawienia terenów zielonych. Udało się!
Konkretnie chodziło o to, że dla tego osiedla obowiązuje jeszcze ogólny plan zagospodarowania przestrzennego, teraz jest ustalany miejscowy (szczegółowy), w którym priorytetem jest zachowanie terenów zielonych, w tym — uwaga, to nowość w temacie — zablokowanie inwestycji dewelopera, który wykupił działkę przed jednym z bloków iiiiii... planuje wybudować blok ok. 10 metrów od balkonów tegoż, zabierając mu jeden z chodników dojściowych do klatki oraz miejsce na wiatę śmietnikową. xD
Bez zbędnego rozpisywania się – dziękuję wszystkim, którzy wypełnili wniosek on-line i nie szczędzili dobrych słów. Jak widać, aktywizacja mieszkańców może w tym zabetonowanym mieście coś przynieść dobrego, nawet powiew nadziei, wbrew pierdoleniu malkontentów, którzy i tutaj się zdarzali.
_ Tu trochę więcej:
We wrześniu 2024 r. odbyło się spotkanie z mieszkańcami osiedla, na którym przedstawiono Koncepcję Krowodrza Górka , czyli pomysł na plan szczegółowy. Obecni byli m.in. przewodniczący Rady Miasta Kraków, przewodnicząca dzielnicy i przedstawiciele Wydziału Planowania Przestrzennego. Z mieszkańców było ok. 30 osób. Zaprezentowano mapkę z nałożonymi elementami typu tereny zielone, działalność usługowa itd. Każdy mógł zgłaszać swoje uwagi.
Zanim ten plan zostanie wdrożony, minie trochę czasu i przewiduje się, że będzie to w kwietniu 2025 r. Zgodnie ze słowami osób, które zajmują się tym projektem, priorytetem jest zachowanie terenów zielonych, zwłaszcza w okolicy bloków, co plan odzwierciedla. Pocieszające były też słowa prezesa jednej ze spółdzielni, która sama stara się wykupować działki i tworzyć na nich punkty użyteczności publicznej, typu place zabaw, deptaki itd. (według jego słów, spółdzielnia nie zamierza tych działek nikomu odsprzedawać, by zachować charakter osiedla, które i tak już robi się coraz ciaśniejsze).
_ A co z tym deweloperem?
Tutaj (nie)śmieszna sytuacja, bo nawet nie wiedziałam, że jedna z działek należąca do spółki Skarbu Państwa była wystawiona na sprzedaż (przetarg) i akurat w czerwcu 2024 r. kupił ją deweloper, który w nazwie jednoznacznie wskazuje, czym się zajmuje i co tam może powstać. (Wcześniej, przy aktywizacji ludzi, była mowa o zmianie działek na budowlane i że MOŻE tam coś powstać, a tu jebs — tak się właśnie stanęło.)
Jest to teren zielony, ale zgodnie z aktualnym stanem prawnym i przez to, że obowiązuje tu ogólny plan ZP, to klasyfikacja tej działki może ulec zmianie na wniosek dewelopera [sic!]. Jeśli jednak uda się Miastu zaklepać plan szczegółowy, wówczas jego inwestycja zostanie zablokowana. Czy zdążą? Otóż prawne instrumenty zakładają, że procedura wydania WZ (warunków zabudowy) oraz PB (pozwolenia na budowę) zajmuje 9 miesięcy, a na ten moment nie złożył żadnego wniosku. Jeśli więc uda się zaklepać wszystko w kwietniu, to deweloperowi nie uda się nic postawić (chyba że sięgnie po środki nielegalne, co można założyć, bo deweloper doskonale wiedział, co kupuje).
Dodam, że mieszkańcy próbowali sami wykupić tę działkę, ale kwota była zbyt wysoka na możliwości wspólnoty. Dodatkowo ciągle próbują dogadać się z deweloperem. Byli w Urzędzie Miasta, mają prawnika itd., więc nie jest tak, że siedzą i tylko pierdzą w stołek, ale rzeczywiście działają i są mocno sfrustrowani całą sytuacją (i się nie dziwię).
_ Czy jest się z czego cieszyć?
No tak. Zaczął się wprawdzie wyścig z czasem dla mieszkańców bloku przy działce dewelopera, ale mnie cieszy to, że złożenie wniosków przyniosło efekt. Bo wniosek właśnie dotyczył ustanowienia planu szczegółowego – to właśnie się udało i to właśnie się dzieje.
ʕ•ᴥ•ʔ Jeszcze raz – dziękuję wszystkim za wypełnienie wniosków!
Mam nadzieję, że to szybkie podsumowanie uzmysłowi co niektórym, że czasem naprawdę nie warto siedzieć z założonymi rękoma, czy studzić zapał innych, którym się jeszcze chce działać.
/ wołam osoby, które skomentowały poprzedni wpis i dały znać, że wniosek wypełnią: @roadie @CzosnkowySmok + @Opornik i @Odczuwam_Dysonans też czytajcie, bo dopingowaliście
Zaloguj się aby komentować
Wczoraj jakiś gagatek podrzucił łupinkę orzecha, wcześniej znajdowałam jakieś truchła z piór i patyków. Dziś innego zalotnika przyłapałam na gadaniu do mojego ptaka. XD Krótko udało mi się go nagrać, bo niestety nie doczekał się odpowiedzi i odleciał #foreveralone - https://streamable.com/iizc54
Czy jest tu jakiś ornitolog lub wielbiciel kruków i może napisać, że to w ogóle możliwe? Czy mój wypaczony harlequinami umysł doszukuje się ptasiego love story? ʕ•ᴥ•ʔ #ptaki #zwierzaczki #smiesznypiesek #ornitologia
EDIT: tak, już wiem, że to nie kruk, tylko kawka
Kruki? Kruki sa o wiele wieksze, to gawron
Wydaje mi się że to jednak nie jest kruk ale to nie zmienia faktu że ta sytuacja ma gigantyczny potencjał.
Na twoim miejscu spróbowałbym oswoić tego ptaka niezależnie od tego jakiego jest gatunku bo krukowate mają opinie bardzo inteligentnych. Może zacznij od podkarmiania kawałkami mięsa bo to zawsze atrakcyjna rzecz dla takiego zwierzęcia. Mi się marzy sytuacja w której stado oswojonych i wyszkolonych krukowatych w zamian za jedzenie przynosi mi znalezione na mieście pierścionki monety i ogólnie kosztowności.
Nie spierdol tego! 😉
Krok pierwszy to podkarmianie i oswojenie z twoją obecnością
Krok drugi to przymocowanie rzeczy na których Ci zależy czyli monet i pierścionków do twojego plastikowego Kruka tak żeby nowi goście wiedzieli o co tutaj chodzi i powiązali dostawy żarcia z odpowiednimi przedmiotami.
Zaloguj się aby komentować
Zostań Patronem Hejto i tylko dla Patronów
- Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
- Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
- Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
- Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Temu kotku przyda sie Egzorcysta
Zaloguj się aby komentować
@ismenka uuu, gratuluję, człowiek sukcesu!
@ismenka hej irmina
Nieznośna lekkość bytu.
Zaloguj się aby komentować
Tl;dr Miasto zmieniło kwalifikacje działek na budowlane, co oznacza, że znikną tereny zielone, które są atutem tego osiedla.
Jak nie zgadzasz się z betonozą Krakowa i zawłaszczaniem każdego skrawka zieleni - podpisz i wyślij wniosek do 30 czerwca. Jest już wypełniony. Link do niego daje w komentarzu.
Jak się dowiedziałam, skargi mogą składać mieszkańcy całego Krakowa. Zachęcam!
____ Szczegóły:
Na drzwiach bloku znalazłam informacje od spółdzielni. Sprawą zajmuje się członek rady administracji; kobieta, która jest aktywistką, w radzie dopiero jest od 1 czerwca, dlatego tak mało czasu zostało.
Ogólnie na tym placyku ze zdjęcia wkrótce może powstanie blok. Jest to mój obecny widok z balkonu i aż strach sobie wyobrażać, co tam może powstać. I nie tylko tam. Sprawa dotyczy też lasku przy Netto (tam jest mnóstwo fajnych ptaszków), pasa zieleni przy deptaku, placu zabaw przy żłobku.
Co więcej, na tym osiedlu oprócz seniorów grasują też wiewiórki i naprawdę nie chciałabym, aby to się zmieniło. Jest to ewenement na skalę Krakowa, bo na innych osiedlach spotkasz co najwyżej dziki XD
No kurde, wkurwiłam się. Weźże pomóż ʕ•ᴥ•ʔ
#hejtoefekt
@ismenka To zupełnie jak na autostradzie. Jedziesz za kimś zachowując bezpieczny odstep, to na 90% ktoś się wpierdoli między ciebie a auto przed tobą. Tutaj też. Powstały wieżowce, właśnie po to, żeby na określonym terenie mogło mieszkać równie dużo osób, co przy całej powierzchni pokrytej 4-piętrowymi blokami, dzięki temu zachowując przy tym więcej terenu na zieleń i rekreację. I już ktoś się chce tam wpierdolić ze swoimi blokami.
Tyle fetoru w mediach a nie wiecie co z tym zrobić? Zieleń zamienić na tęczowe kolory i już nie do ruszenia
Nie jestem z Krakowa ale dam komentarz dla zasięgu (czy na hejto to tak działa? Nie wiem)
Zaloguj się aby komentować
Pierwsze w roku kajaczki zaliczone (ʘ‿ʘ) - rzeka Wieprz od Obrocz do Szczebrzeszyna, baza w Zwierzyńcu, trasa 25 km. Polecam. Spokojnie, malowniczo, kilka przenosek; na początku trasy bary przybrzeżne, więc z pragnienia się nie umrze ;- ) #kajaki #splywkajakowy #chillout
PS Drugiego dnia mieliśmy płynąć Hutki-Guciów, ale burza zmieniła nasze plany. Zamiast tego pojechaliśmy zwiedzać #zamosc - piękne miasteczko (ʘ‿ʘ)
@ismenka Świetna jest ta trasa
@ismenka Wal więcej takich fotek, fajne są, a jakbyś potrzebowała pomocy...(wiem, tani chwyt na podryw ale może zadziała?) Jestę fotografę
@moll mamy kolejną osobę do lubelskiego hejtopiwo
Zaloguj się aby komentować
I koniec na dziś. Może kolejna porcja memów pojawi się za tydzień ʕ•ᴥ•ʔ
@ismenka dawaj te rasistowskie i zboczone
Zaloguj się aby komentować
Oj, dobra to była niedziela. Naprzemiennie padało, grzało i ciągle wiało xD Jestem z siebie mega dumna, bo to moja dłuższa trasa na rowerze. Nie dość, że mknęłam lekko i bez marudzenia (a nawet miałam siły na więcej), to dzisiaj zero bólu czy innych dowodów na to, że 2. raz w życiu wykręciłam więcej niż moje graniczne 40 km.
Trasa z Krakowa do Oświęcimia - Wiślana Trasa Rowerowa (powrót z Oświęcimia pociągiem). W przerwie polecam domową i niepozorną knajpkę w Kamieniu z jedzeniem - jadłam gołąbki i były prawie takie, jak sama robię. Do spróbowania koniecznie proziaki z rozmaitym nadzieniem
#rowerowyrownik
@ismenka ależ świetnie!
Lekko i 90km, i to jeszcze pod wiatr to już wysoki lvl rowerzysty
Zaloguj się aby komentować
@ismenka mamo, możemy na Diunę do kina?
Mamy Diunę w domu.
Diuna w domu:
@ismenka obwodnica krakowska?
ten grobowiec będzie waszym grobowcem, HAHAAAA!
(´・ᴗ・ ` )
Zaloguj się aby komentować
Wywiało mnie aż do Ojcowa, a miała być krótka przejażdżka
#rowerowyrownik
Wpis dodany za pomocą https://hejto.sztafetastats.pl/rowerowyrownik/
Zaloguj się aby komentować
@ismenka to mi raczej wygląda na niedźwiedzia
Zaloguj się aby komentować
Trasa: Młyńczyńska - Modyń - Cichoń - Ostra - Jeżowa Woda - Młyńczyńska (11 km)
#gory #chillout #wedrujzhejto #beskidy #spacer
I jeszcze #smiesznypiesek (taki trochę z rodzaju „gapisz mi sie na bebech?” :D)
Nie chce Cie martwic, ale dzisiaj poniedzialek
Gapię ci się na bebech bo jest olbrzymi! 😁
Zaloguj się aby komentować
Jaram się (ʘ‿ʘ) W weekend zrobiłam życiówkę na rowerze. Dotąd to zawsze emeryckie 40 km i do domu. Teraz był test nowego roweru i widzę, jak zmiana sprzętu wiele daje. Wiem, co trzeba poprawić (m.in. ustawić i dokręcić kierownicę - zaczęła mi latać podczas podjazdu XD) i że nie trzeba hiper drogiego koła, by mieć frajdę z jazdy. Nawet dupa niespecjalnie boli - życiowy ból dupy boli bardziej ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Trasa rozbita na 2 dni (z noclegiem). W pierwszy dzień pochmurno i deszcz, w drugi piękne słoneczko, które zrekompensowało trudy i szarość dnia poprzedniego.
Mega polecam trasę Velo Natura - EuroVelo 11. Póki co zero ludu, super asfalt i okoliczności przyrody. Ale nie wbijajcie tam licznie, bo chcę się jej spokojem jeszcze nacieszyć
#rowerowyrownik #rower
Gratulacje! To fajna pora roku na wycieczki rowerowe
@ismenka rower kupiony przez internet ? wstępnie złożony ? jeśli tak, to bardzo wiele osób popełnia ten błąd z niedokręceniem kierownicy
Ładnie i zielono, cieszę się, że Ci się dobrze kręci
Zaloguj się aby komentować
@ismenka jak drogo kosztuje pet sitting?
Zaloguj się aby komentować
Chcę się pochwalić, że zaliczyłam pierwszego samotnego tripa za granicę. Na lekkim spontanie – bilet kupiłam, jak tylko pojawiło się info w apce Ryanair o promocji, a trasę wytyczyłam w 30 minut na podstawie tego, jak przebiega linia kolejowa i dostępnych noclegów na Booking. Czy było warto? Jeszcze jak. A dlaczego sama? Bo chciałam i mogłam. ( ͡° ͜ʖ ͡°) Uczciłam tam swoje urodziny, spędziłam czas na luzie (i bez porannych kolejek do kibla xD), robiąc codziennie około 17 km pieszo i skwiercząc w słoneczku. Polecam.
Co zwiedziłam? Byłam 4 noce i każdy dzień spędzałam gdzie indziej:
-
Podgorica (zwiedzanie stolycy)
-
Bar (tu zwiedzanie Stari Bar i portu)
-
Sutomore (spacer z Bar wzdłuż morza i chillout na piaszczystej plaży)
-
Zatoka Kotor (podziwianie kotków w Old Town i suszących się gaci na murach starego miasta + zwiedzanie fortyfikacji = ok. 1500 schodków w upale w południe... z plecakiem xD)
Dzięki takiemu zwiedzaniu zobaczyłam chyba wszystkie twarze Czarnogóry – górzystą, zieloną, morską; biedną, rozdmuchaną turystycznie, spokojną i wiejską, słodko kocią, a nawet niebezpieczną, dzięki panu Vladimirowi z Serbii, którego przesadne zainteresowanie moją osobą obudziło we mnie instynkt ucieczki...
#czarnogora #zwiedzanie #podroze #podrozujzhejto #balkany #wakacje #taniewakacje #turystyka
@ismenka Co to za czarnogóra bez zwiedzenia durmitoru
Elegancko 😁 samotne tripy rządzą!
Ohh Budva, Bar, Boka Kotorska coś pieknego
Zaloguj się aby komentować
@ismenka Widziałem was z balkonu ( ͡° ͜ʖ ͡°)
@ismenka ale kozacko!
Zazdro, ja u roboty.
Zaloguj się aby komentować
@ismenka najsmniejszniejsze dla mnie jest to, że to najlepiej wydana kasa ever przeze mnie xD
koleś licytował miejsce na szybie i wygrałem za 200 to miejsce "na reklame" xD Do dzisiaj czasem sobie myśle że jest ktoś na śląsku, co jeździ z srającym kotem na tylnej szybie z powodu heheszkow internetowych xD
Zaloguj się aby komentować
Właśnie zakończyłam 8-tygodniowy program terapii poznawczej MBCT-L (ang. Minfulness Based Cognitive Theraphy for Life) i chciałam się z Wami podzielić wrażeniami. Dlaczego? Bo warto. Wpis taguję jako #depresja #medytacja #uwaznosc #mindfulness #psychiatria #psycholog #medycyna i też #stoicyzm bo to wszystko się łączy.
Będzie długo, ale mam nadzieję, że chociaż dla 1 osoby wpis będzie wartościowy i zachęci do pracy nad sobą. (ʘ‿ʘ)
- Czym jest MBCT?
To kurs, łączący elementy psychoterapii poznawczo-behawioralnej z praktykami uważności. Głównym celem jest pomoc pacjentom ze zdiagnozowaną depresją w zapobieganiu jej nawrotów. Co ważne, nie jest to jakieś „psychopierdololo” czy też ezoteryczne/buddyjskie podejście, które będzie uczyć czerpania energii ze słońca. Nie. Jest to program opracowany przez naukowców, prowadzony przez psychoterapeutów, a nie samozwańczych „kołczów” czy innych „oświeconych”. Terapia jest oficjalnie stosowana w ochronie zdrowia w UK i naukowo udowodniono jej wyższą skuteczność nad terapią PB. Moje zajęcia dodatkowo były poddane superwizji przez Uniwersytet w Oksfordzie (Oxford Mindfulness Centre).
W internecie jest mnóstwo badań i opracowań na ten temat, więc nie będę się rozwodzić, tylko odniosę do 3 spoko źródeł:
→ Strefa Psyche Uniwersytetu SWPS (wideo YT)
→ Instytut Psychoterapii Integralnej (strona www)
→ The British Journal of Psychiatry (publikacja z badaniami PDF)
- A to nie jest czasem MBSR?
Nie. MBCT wywodzi się z MBSR, czyli z terapii skupiającej się na redukcji stresu. MBCT uczy bardziej świadomego podejścia do życia, w tym wyciszenia przebodźcowanego umysłu, niepodlegania emocjom i myślom oraz skupienia na odczytywaniu sygnałów wysyłanych przez organizm (szybciej wtedy można reagować na objawy depresji czy też chorób).
- Studium przypadku, czyli dlaczego tam w ogóle poszłam?
Nie chcę się za bardzo rozwlekać na tematy prywatne. W skrócie: bo tego potrzebowałam. Końcówka zeszłego roku była dla mnie mega stresująca, angażująca i ogólnie pozbawiła mnie zdrowia. W nowy rok weszłam o 5 kg lżejsza, bez połowy włosów na głowie, z utraconą serią 350 dni w Duolingo (xD), z permanentną bezsennością i nerwobólami (na tyle poważnymi, że wspomagająco wjechały leki nasercowe). Dotarło do mnie, jak bardzo jestem wycieńczona i że jestem w trybie przetrwania (autopilota). Jakby tego było mało, zaobserwowałam u siebie stany depresyjne, co też nie było dla mnie zaskoczeniem, bo przeżywałam żałobę, której wcześniej do siebie nie dopuszczałam. No po prostu kombo.
- Skąd mój pomysł na MBCT?
Bo MBCT znałam wcześniej. Kilka lat temu zakończyłam psychoterapię, ponieważ stwierdziłam, że doszłam do ściany, i szukałam innych sposobów na rozwój (zwłaszcza że terapia wyzwoliła we mnie emocje, a nie pokazała, co z nimi robić dalej). Zapisałam się wtedy na kurs MBCT stacjonarny, jednakże przyszedł lockdown i przenieśli to do online, ale tak nie chciałam. Dlatego też zaczęłam techniki uważności zgłębiać na własną rękę. Muszę jednak przyznać, że w tym czasie to więcej o tej całej uważności czytałam, niż praktykowałam. Ale pandemia i tak była swego rodzaju nauką uważności (przynajmniej dla mnie) – świat spowolnił i tak naturalnie człowiek cieszył się chwilą, sobą i doceniał np. to, że może wyjść z domu i po prostu popatrzeć na trawę...
W styczniu br. byłam w takim stanie, że stwierdziłam, że dłużej tak nie pociągnę. Szczególnie że dotąd skuteczne metody nie dawały efektów. Wiedziałam, że czas udać się po profesjonalną pomoc i wspomóc się farmakologią, czego nie chciałam, bo wiązałoby się to z braniem mocnych, uzależniających leków (been there, done that).
I tutaj muszę podziękować Panu Cukierbergowi, bo zaledwie dzień po mojej rozmowie ze znajomym o tym całym MBCT na fejsbuku wyświetlił mi się post z kursem. Przypadeq? Nie sondze. Nie wahałam się. Zapisałam się, stwierdzając, że to dla mnie ostatnia szansa. Jak nie pomoże, to kierunek psychiatra.
- Jak wyglądają zajęcia MBCT?
Zajęcia prowadzone są stacjonarnie przez 8 tygodni. W mojej grupie było 8 osób + 1 osoba prowadząca. Spotykaliśmy się 1 raz w tygodniu na 2-godzinnych zajęciach, podczas których wykonywaliśmy po kolei różne praktyki (ćwiczenia). Dodatkowo wykonuje się ćwiczenia w domu i średnio przeznacza się na to 40 minut dziennie (można mniej, można więcej). Dostaje się skrypt z omówieniem zajęć, ćwiczeń oraz nagrania audio do medytacji.
Dodatkowo odbył się Dzień Uważności, podczas którego przez bite 5 godzin się milczało. Tak, dokładnie. Mówiła tylko prowadząca. Nawet jak była przerwa na posiłek, to się nie rozmawiało, nawet nie nawiązywało kontaktu wzrokowego z innymi. Dla ekstrawertyków taki dzień może być mordęgą, ale o dziwo, w moim przypadku, tak dobrze zadziałał, że zrobiłam sobie sama taki dzień w domu (z wyłączonym telefonem, telewizorem itp.), naprzemiennie medytując i drzemając (xD). POLECAM.
Co bardzo chciałabym podkreślić, MBCT to nie są zajęcia, podczas których analizuje się swoje problemy i klepie po pleckach. Nie. Nie jest to terapia grupowa. Są to zajęcia/spotkania, które ułatwiają wejście w cały ten świat, szczególnie jeśli jest się osobą, która potrzebuje poprowadzenia za rączkę, rutyny i motywacji ze strony grupy. Mówi się wyłącznie o ćwiczeniach - doświadczeniach i przemyśleniach związanych z wykonywaniem ich.
- Jakie praktyki się stosuje?
Praktyk jest mnóstwo, są formalne i nieformalne. Większość była mi znana. I to też nie jest tak, że trzeba robić WSZYSTKO. Nie. Wybiera się takie, które najbardziej Ci leżą i są największe szanse, że staną się Twoim nawykiem. Dobrze jest też spróbować ich wszystkich, a nie od razu odrzucać, że „to nie dla mnie” lub „to robiłam, nie działało”, bo akurat w tym momencie może akurat ta praktyka „siądzie”. No i najważniejsza jest konsekwencja, czyli robimy to codziennie, najlepiej o stałych porach.
Tak na przykład u mnie do stałego repertuaru weszły:
-
medytacja 20 min
-
skanowanie ciała 10 min
-
3 stopniowa przerwa na oddech
-
spontaniczne akty życzliwości (ale to już robiłam wcześniej, bo świat ogólnie jest lepszy, gdy jesteśmy dla siebie mili :))
-
naprzemiennie: medytacja dobroci (metta) i medytacja z trudnościami, kiedy chcę
-
dołożyłam też więcej stretchingu po treningach
WAŻNE: Też nie jest tak, że jak medytacja czy uważność, to tylko na siedząco, w pozycji kwiatu lotosu, z ryjkiem do słońca, w totalnej ciszy lub ze specjalną muzyczką. Nie. Medytować można wszędzie. Możesz w tramwaju zamknąć oczy i skupić się na oddechu. Możesz przed snem zrobić szybkie skanowanie ciała (skupiać się na wybranych jego partiach i oceniać, co tam czujesz). Możesz po oddech sięgać w sytuacjach, kiedy tego potrzebujesz – gdy widzisz, że „odpływasz” lub się denerwujesz, policzyć spokojnie do 10. Możesz też bez słuchawek na uszach przespacerować się 10 minut, próbując nie nadepnąć na linię na chodniku lub po prostu liczyć swoje kroki. Możesz też po prostu wyłączyć TV przy posiłku i skupić się na jedzeniu, bez rozpraszaczy – to właśnie uważność.
- Czego się obawiałam?
Jestem ateistką, racjonalistką, ale też cynikiem; na co dzień twardo stąpam po ziemi. Wszelkie sprawy duchowe i ogólnie metafizyka to dla mnie „meh”. Moje obawy dotyczyły tego, co w sumie wybrzmiało w pierwszym akapicie. Obawiałam się jakiejś przesadnej duchowości, ezoteryczności i... no, odklejenia. Na szczęście tak nie jest. Zajęcia są konkretne, z akademickim podejściem. Czasem może miałam jakieś zgrzyty, bo nie do końca rozumiałam instrukcji, ale właśnie po to jest grupa, by rozmawiać i by rozumieć.
- Co mi się najbardziej podobało?
Różnorodność osobowości. Zebrali się różni ludzie. Były osoby, które miały już do czynienia z medytacją; osoby praktykujące jogę, ale też osoby, które zastanawiały się, „co tam w ogóle, kuFa, robią”. Nawet trafił się jeden psychoterapeuta pracujący z osobami z uzależnieniami, który szukał dla siebie „narzędzi odciążających”. Była też osoba ze zdiagnozowanym ADHD.
Podobało mi się to, że można było przyjść wkurwionym, zmęczonym i ogólnie w stanie „nie do ludzi”, a i tak nikt nie oceniał. Nie było też konieczności odzywania się i brania czynnego udziału w ćwiczeniach z rodzaju burzy mózgów. Czy spowiadania się z prac domowych.
Na koniec każdy uczestnik otrzymał laurkę, zawierającą kilka słów od innych (wypełnialiśmy wcześniej ankietę). Ta laurka jest dla mnie tak budująca, że, kurde, no... Pokazuje, że wykonałam kawał solidnej roboty przez te 8 tygodni (i ogółem przez ostatnie lata). I co ważne dla mnie – że ludzie mnie widzą taką, jaką ja siebie widzę (lub chciałabym widzieć :)), ale przestałam widzieć przez to, że moje myśli zbłądziły. Laurka poszła na ścianę i stała się moją codzienną motywacją (i nagrodą).
- A ile to MBCT całe kosztuje?
Ceny się wahają od 1200 zł do 1800 zł.
- Czy mogę ćwiczyć uważność samodzielnie, bez kursu, ZA DARMO?
Jasne, jeszcze jak. Jest to dobrze opisany temat i jest też dużo materiałów, książek, w tym nagrań audio; są nawet na Spotify. Ale mam tu fajne 2 źródła:
→ Kursu redukcji stresu MBSR (ang.)
→ Kursu uważności – kierunek medytacje (pol.)
- Jak ogólnie oceniam kurs MBCT?
Mnie pomogło. W sensie zebrałam się do kupy. Mam oczywiście momenty załamań, smutku i stresu, jak każdy człowiek, ale już tak nie pochłaniają. Częściej jednak obserwuję u siebie typowy (i ceniony przez innych – pozdro @somskia :* ) wyjebanizm.
Ale też nie należy tego rozumieć tak, że nagle ZNALAZŁA SKUTECZNY SPOSÓB NA DEPRESJĘ. LEKARZE JEJ NIENAWIDZĄ. Po prostu zyskałam narzędzia, by dalej pracować nad sobą i się rozwijać. Wyszłam też z własnej głowy i zadbałam o własne potrzeby. Bo musisz też wiedzieć, że jak nie zadbasz o 3 podstawowe filary, mianowicie: jedzenie, spanie i aktywność fizyczna, to żaden sposób na smutek, depresję, lęki czy ból dupy nie pomoże.
Dzięki temu, co wyniosłam z zajęć, łatwiej mi było i jest odpuszczać pewne sprawy. Na przykład dedlajn nie był tak palący i szłam na siłownię, a po niej nie spieszyło mi się tak bardzo do domu, przez co mogłam spokojnie zrobić stretching lub wypić jogurt na ławce w parku. Ba, nawet rezygnowałam z siłowni na rzecz spaceru lub książki, gdy stwierdzałam, że to jest właśnie to, czego teraz potrzebuję.
To wszystko ma znaczenie, tj. te wszystkie małe decyzje. To są takie puzzle, które układasz metodą małych kroczków, aż w końcu układają się w całość. AMENT.
___
Masz pytania? Wal śmiało
___
PS Jeśli ktoś dobrnął do końca, to gratuluję i dziękuję.
Ale buddyzm to proszę szanować, albo przynajmniej się zapoznać przed pisaniem takich bredni, jak czerpanie energii że słońca
@ismenka oo, quality post, trafne użycie Twoich umiejętności
Ciekawy temat i chętnie puszczę sobie jakiś podcast czy rozmowę o tym sposobie pracy nad sobą. Wydaje się nieco zbieżny z tym, co sam poniekąd staram się realizować żeby nie wracać do gorszych stanów psychiki, aczkolwiek bardziej instynktownie niż rozmyślnie. Nie słyszałem wcześniej o tego typu terapii, ale oceniając po Twoim wpisie, to zdaje się być namiastką remedium na dzisiejsze tempo i, poniekąd, narzucany styl życia, co dla większości z nas ciągnie za sobą nieciekawe konsekwencje jeśli chodzi o głowę
Ciekawe ile osób nurzających się, i w efekcie oddalajacych od samych siebie, w farmakologii mogłoby w zamian skorzystać z tego typu spotkań. I nie żebym miał coś przeciw samej psychiatrii, bo bardzo dobrze że ludzie nie mają już takich oporów w sieganiu po pomoc, jednak spotkałem już ludzi dla których stało się to bardziej celem niż drogą, a to już ociera się o ćpanie. Często przez to, że wcale nie działa tak dobrze jak by mogło.
Podobnie z resztą uważam że dla alkoholików lepszą drogą ku trzeźwości są grupy wsparcia, niż wszywka. Mimo że wszywka też czasem jest potrzebna.
Ciekawy temat i na pewno zgłebię skoro sprawdziłaś na własnej skórze, kiedyś bardzo mnie takie tematy fascynowały, bo sposoby naprawiania ludzi dużo mówią o samych ludziach
<<< LITERATURA >>> Wrzucam kilka tytułów dla zainteresowanych tematyką. Są to IMO najważniejsze publikacje do rozpoczęcia praktyk związanych z mindfulness. Książek jest więcej, więc jak czujesz niedosyt, mogę coś dorzucić :))
→ Wprowadzenie do uważności i medytacji:
1. Cud uważności. Prosty podręcznik medytacji , Thích Nhất Hạnh (mega podstawy).
2. Medytacja wglądu. Praktyka wolności , J. Goldstein.
3. Życie, piękna katastrofa. Mądrością ciała i umysłu możesz pokonać stres, choroby i ból , J. Kabat-Zinn.
→ MBCT:
4. Praktyka uważności. Ośmiotygodniowy program ćwiczeń pozwalający uwolnić się od depresji i napięcia emocjonalnego , Zindel V. Segal, John D. Teasdale i inni (podręcznik skierowany głównie do osób borykających się z obniżonym nastrojem i depresją).
5. Mindfulness. Trening uważności (Jak znaleźć spokój w pędzącym świecie) , D. Penman, M.Williams (uproszczona wersja kursu MBCT).
→ Walka z bezsennością:
6. Pokonaj bezsenność w 6 krokach z terapią poznawczo-behawioralną, E. Walacik-Ufnal, M. Fornal-Pawłowska.
Zaloguj się aby komentować
trasa 21 km - Jurków - Mogielica - Kutrzyca pod Jasieniem - Jurków. Warunki z wczoraj, czyli sobota 9.03. #gory #beskidy #chill
@ismenka Walić góry (tak serio to nie walić) ale kiełbę z ogniska to bym wszamał. Do tego chleb z ognia i musztarada
Fajny klimacik
Ino pozazdrościć. Mam nadzieję, że bałwanek nie towarzyszył przy ognisku. Bałwanki są topliwe
Zaloguj się aby komentować