Zdjęcie w tle
JarlSkyr

JarlSkyr

Gwiazdor
  • 44wpisy
  • 43komentarzy

When you compare the sorrows of real life to the pleasures of the imaginary one, you will never want to live again, only to dream forever.

315 + 1 = 316

Tytuł: Czerwona kraina
Autor: Joe Abercrombie
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: MAG
ISBN: 9788374806688
Liczba stron: 640
Ocena: 8/10

Po przeczytaniu poprzednich samodzielnych powieści z Pierwszego Prawa, do tej książki nie podchodziłem ze zbyt wieloma oczekiwaniami. Jednak gdy w dedykacji ujrzałem Clinta Eastwooda, wiedziałem, że szykuje się coś naprawdę dobrego. Tym razem pan Abercrombie postanowił zaserwować nam raczej mało spotykaną mieszankę, jaką jest fantasy w realiach Dzikiego Zachodu. Jako że sam jestem ogromnym miłośnikiem westernów, to nie mogłem spodziewać się milszej niespodzianki. Toteż proszę moje spostrzeżenia brać z dużą dozą dystansu, gdyż w żadnym wypadku nie będą obiektywne!

Akcja Czerwonej krainy rozgrywa się w Dalekiej Krainie, w miejscu, do którego przybywają ludzie zewsząd w poszukiwaniu lepszego życia i mają nadzieję pogrzebać za sobą swoją przeszłość. Prócz nich masami ściągają wszelkiej maści awanturnicy, najemnicy, a także poszukiwacze złota. Jak też szybko się okaże, te tereny są zamieszkiwane przez Duchy (odpowiednik Indianów), którzy zostają powoli wypierani ze swoich terenów. Przyjdzie nam również wędrować wzdłuż brudnych ulic miasteczka, którego największymi atrakcjami są oczywiście burdele i speluny obfitujące w hazard, alkohol i seks. Jednym słowem są tutaj niezbędne, klasyczne elementy westernu dodatkowo posypane szczyptą fantasy.

Sama fabuła jest stosunkowo prosta (z małymi intrygującymi smaczkami). Płoszka Południe wraz z Owcą po powrocie do domu zastaje tylko popiół i zgliszcza. Razem ruszają na szlak, by zemścić się i odzyskać porwane dzieci. W tym samym czasie do Dalekiej Krainy przybywa Temple w kompanii Nicoma Cosci i Inkwizycji. Jednak pod wpływem wielu wydarzeń jego drogi krzyżują się z Płoszką.

Książka napisana jest w takim samym stylu jak poprzednie. Wszystko ocieka ironią i czarnym humorem, a dialogi to po prostu cud, miód, malina i orzeszki. Tym razem autor zrezygnował z narracji z punktu widzenia wielu postaci, a postawił na dwie główne (w znacznej mierze, bo są wyjątki) – Płoszkę Południe oraz Temple’a. Uważam to za strzał w dziesiątkę, dzięki temu czytelnik jest w stanie naprawdę wczuć się w klimat Dzikiego Zachodu, motyw wędrówki oraz poznać lepiej bohaterów. Przy okazji pan Abercrombie stosuje sporo nawiązań do poprzednich części, więc warto przeczytać Czerwoną krainę po lekturze pozostałych, aczkolwiek nie jest to wymagane do zrozumienia fabuły. Prócz tego w powieści licznie przewijają się kwestie oraz motywy dotyczące wiary, moralności, zabijania czy tchórzostwa.

Jak już pisałem wielokrotnie, ale muszę podkreślić to jeszcze raz, zwłaszcza w przypadku tej książki – głównym motorem napędowym powieści pana Abercrombiego są świetnie wykreowani i zarysowani bohaterowie, którzy zapadają w pamięć. Większość postaci (zarówno pierwszo- jak i drugoplanowych) występujących tutaj posiada większą głębię niż, by z pozoru się wydawało. Każda z nich jest na swój sposób inna, oryginalna, ze swoimi wadami, problemami, a także przeszłością, która będzie często próbowała dać o sobie znać. Czy to będziemy rozmawiać o pierwszoplanowych bohaterach pokroju Temple’a i Płoszki, czy o drugoplanowych: Savianie, Dabie Słodkim, Lestku i jego życiowej roli — każdego z nich pamiętam i każdy z nich odcisnął wyraźny ślad w książce. Śledzenie ich przygód i wzajemnych interakcji, często zabawnych dialogów, to jest coś, co po prostu uwielbiam doświadczać w powieściach. Powracają również stare postacie znane z poprzednich tomów, takie jak Owca, Nicomo Cosca czy pani Burmistrz. Natomiast dwie nowe, główne postacie wokoło, których jest pisana książka, zostały tak dobrze stworzone, że miałem wrażenie, jakbym już je znał.
Jeszcze tylko dodam, że bardzo podoba mi się to, jak autor konsekwentnie trzyma się historii danej postaci. Mam tu w szczególności na myśli sposób, w jaki pan Abercrombie przedstawia Owcę – jako człowieka, tchórzliwego, który za wszelką cenę próbuje unikać problemów i konfliktów. Jednak wszyscy, którzy czytali trylogię Pierwszego Prawa, dobrze znają powód jego pozornie tchórzliwego zachowania.

W wielkim skrócie - Czerwona kraina to wciągająca, inspirowana Dzikim Zachodem opowieść o przeszłości, odkupieniu oraz stawianiu czoła niemożliwym do pokonania przeciwnościom losu. Ze wszystkich standalone’ów z Pierwszego Prawa ta jest według mnie najlepsza.

Na świecie nie pozostanie żadne miejsce, do którego będzie można przybyć w poszukiwaniu magii, tajemnicy i tego, co dziwne. Oni przybędą do waszych świętych miejsc i wybudują… zakłady krawieckie. Centra pasmanteryjne. Biura prawników. Zmienią je w mdłe kopie innych miejsc.

#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz
5a15834e-da16-49a3-bb80-7e2422c7e83a

Zaloguj się aby komentować

309 + 1 = 310

Tytuł: Bohaterowie
Autor: Joe Abercrombie
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: MAG
ISBN: 9788374806657
Liczba stron: 752
Ocena: 7/10

Bohaterowie, czyli piąty już tom z serii Pierwszego Prawa ukazuje trzydniowy przebieg bitwy pomiędzy siłami Unii pod przywództwem marszałka Kroya a Północnymi Czarnego Dowa. Można by się spodziewać, że opis jednego starcia, który zajmuje ponad 700 stron, mógłby być nużący, to taki nie jest (przynajmniej dla mnie).

Autor serwuje nam bardzo sporo opisów dotyczących szeroko pojętych działań militarnych, problemów związanych z dowództwem, mobilizacją armii, ale prócz tego zręcznie wplata tutaj wątki filozoficzno-psychologiczne dotyczące sensu prowadzenia konfliktu. Podobało mi się to, w jaki sposób pan Abercrombie zestawił tutaj emocje oraz przemyślenia postaci. Po jednej stronie mamy młodych ludzi gotowych do poświęceń oraz bohaterskich czynów a po drugiej stronie starych weteranów wielu kampanii, którzy marzą o tym, by w końcu porzucić bitewny zgiełk.

Na plus zasługuje również to, jak została przedstawiona wojna – pełna chaosu, brutalności i bezsensowności. Przeplatana żmudnym czekaniem w błocie i moknięciem w zimnym deszczu, z jedynie krótkimi momentami szybkiej, krwawej jatki. Prócz tego konflikt śledzimy oczami obu stron – zarówno żołnierzy Unii, jak i Północnych, dzięki czemu wydarzenia ukazane są w sposób bezstronny i utrzymują stałe tempo.

Co do samych postaci, to tych pan Abercrombie serwuje nam masę. Całe szczęście, że na początku książki jest ich spis, bo człowiek mógłby łatwo się pogubić. Co do samych bohaterów, to niektórzy są wyraziści i interesujący, inni z kolei nudni jak flaki z olejem. Natomiast dostrzegam tutaj pewną powtarzalność pod względem budowy charakterów niektórych z nich, dla przykładu Finree – Ardee, Gnat – Rudd Trójdrzewiec. Ale jeżeli sprawdzony schemat działa, to po co z niego rezygnować, tylko pytanie, jak długo będzie działał. Jednakże muszę wyróżnić jedną postać, której poczynania najpilniej śledziłem – Bremer dan Gorst.
Postać Bremera mnie trochę zszokowała, ponieważ kompletnie inaczej ją sobie wyobrażałem. Zwłaszcza gdy już na samym początku miałem wgląd w jego myśli, tutaj mała próbka:

- Podejrzewam, że nie jesteś ze mną całkowicie szczery.
- Nigdy nie udaję. – Kocham cię kocham cię kocham cię kocham cię kocham cię kocham cię kocham cię…
- Dobrze się czujesz Bremerze? Mogę tak do ciebie mówić, prawda?
Możesz zmiażdżyć mi oczy obcasami. Tylko wypowiedz jeszcze raz moje imię.
- Oczywiście.

Na zewnątrz próbuje pokazywać siebie jako opanowanego, dzielnego rycerza (za takiego go miałem), wręcz robi wszystko, by wszyscy uznali go za bohatera, ale patrząc w głąb jego osobowości, jesteśmy w stanie dojrzeć to, jak bardzo jest załamany i pełen smutku. Po incydencie w Domu Uciech Cardotti’ego został zdegradowany do roli królewskiego obserwatora i od tamtego czasu przechodzi załamanie, czując wstręt do wszystkiego w tym do siebie. W pewnym momencie zrobiło mi się nawet go trochę żal.

Oczywiście nie mógłbym także nie wspomnieć o Pierwszym z Magów, Bayazie, który jest wręcz swego rodzaju siłą natury, nieuchronnie napędzającą wydarzenia i konflikty ku swojemu celowi. Po przeczytaniu pierwszej trylogii Pierwszego Prawa miałem jeszcze co do niego pewne wątpliwości, ale tutaj zostały one ostatecznie rozwiane. Dobitnie jest tutaj ukazany w dialogach jego charakter oraz jego poglądy o ludziach i ich roli w jego planach. Trochę też mi zalatuje (zwłaszcza w zakończeniu) Aizenem z Bleacha.

Patrząc na całość, to całkiem dobrze się czytało, gorsze od trylogii, ale w moim odczuciu zdecydowanie lepsze niż Zemsta najlepiej smakuje na zimno. Fabuła nie powala, innowacji też tutaj za dużo nie znajdziemy, ale dla fanów Pierwszego Prawa jest to pozycja jak najbardziej do przeczytania.

Wojna to ambicje bogaczy i groby biedaków.

#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz
a6e2ea57-7dba-4d27-9137-6b5851fce34d

Zaloguj się aby komentować

294 + 1 = 295

Tytuł: Zemsta najlepiej smakuje na zimno
Autor: Joe Abercrombie
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: MAG
ISBN: 9788374806640
Liczba stron: 832
Ocena: 6/10

Zemsta najlepiej smakuje na zimno to kolejna opowieść dziejąca się w świecie Pierwszego Prawa. Opowiada ona o Monzcarro Murcatto, która zostaje zdradzona i prawie zabita. Przez następne setki stron opisywane są jej zmagania i zbieranie drużyny, by zemścić się na złych niegodziwcach. No i właściwie to tyle. Fabuła jest prosta, można powiedzieć, że wręcz banalna, a same postacie też dużo do zaoferowania nie mają (z nielicznymi wyjątkami). Wydarzenia w powieści dzieją się po tych przedstawionych w Ostatecznym argumencie, ale bez problemu można czytać bez znajomości poprzednich tomów.

Ogólnie rzecz biorąc, książka jest napisana dobrze, potrafi czasami zaskoczyć, natomiast przez większą część czasu bardziej nużyła. Z takich bardziej interesujących momentów, to na pewno scena z Morveerem, jego uczennicą i Królem Trucizn oraz wątek infiltracji do banku Valint i Balk były czymś, co mnie wciągnęło i zapadło w pamięć. Natomiast reszta to już w większości takie trochę „meh”, chociaż muszę oddać panu Abercrombiemu to, że czasami nawet w najprostszych sytuacjach potrafi całkiem nieźle namieszać i zaskoczyć.

Jak już wspominałem, w poprzednich tomach, głównym fundamentem były przede wszystkim wyraziste postacie, do których człowiek się przywiązywał albo niejako utożsamiał z nimi. Niestety w tej książce bohaterowie budzili u mnie niechęć z Murcatto na czele. Większość z nich była dla mnie po prostu nudna albo ich zachowania były dla mnie irytujące, więc ciężko było mi się wczuć w opowieść. Na szczęście całą sytuację w jakimś stopniu uratowali Nicomo Cosca, Caul Dreszcz oraz Castor Morveer, którzy są najbardziej barwnymi i interesującymi postaciami.

Jeszcze tylko wspomnę, że strasznie mnie drażniła niekonsekwencja w tłumaczeniu. Imiennych (Nazwanych) jeszcze przeżyję, ale na Boga, jak można przetłumaczyć Krwawą Dziewiątkę na krwawy-dziewięć. Przecież to wygląda, jakby było tłumaczone w jakimś translatorze, no, chyba że jest to jakiś zabieg, którego nie jestem w stanie pojąć.

Ostatecznie książka nie była zła, ale nie przekonała mnie do siebie. Niby dalej jest ten sam świat, ten sam charakterystyczny język Abercrombiego, ale coś po prostu tu nie pykło.

Uczciwi ludzie to taka rzadkość, że często bierze się ich za przestępców, buntowników albo szaleńców.

#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz
c3980d73-baab-48ac-88db-99398f442ca2
Cerber108

Ale lecisz z tym Abercrombiem.

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
286 + 1 = 287

Tytuł: Ostateczny argument
Autor: Joe Abercrombie
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: MAG
ISBN: 9788374807470
Liczba stron: 848
Ocena: 8/10

Za wiele do pisania to tutaj nie mam, więc pokrótce - książka nie odbiega w znaczący sposób od poprzednich tomów, dalej mamy na planie głównym ukazane działania wojenne oraz przygody bohaterów z poprzednich tomów, a wraz z nimi ich rozterki, zmagania, a także ich przemiany wewnętrzne. Akcja dzieje się szybko, a wydarzenia zbliżają się ku końcowi. Sam finał uważam za bardzo satysfakcjonujący - dostajemy wielką, ostateczną bitwę, zwieńczoną mistrzowskim pokazem magii, wiele wątków i intryg zostaje wyjaśnionych, a dalsze losy bohaterów, choć nieco naszkicowane, pozostawiają szerokie pole do następnych opowieści. Moim zdaniem troszkę słabsza od poprzedniej części, z uwagi na czasem nudne rozdziały na początku, ale zakończenie to wynagradza.

Generalnie całość (wszystkie trzy tomy) dostarczyła mi masę świetnej zabawy. Panu Abercrombiemu bardzo dobrze wychodzi kreowanie postaci, tętniących życiem, kierujących się swoimi wartościami oraz motywami. Każda z nich jest na swój sposób inna, oryginalna i przede wszystkim nie dająca szansy pomyśleć, że jest ona tylko i wyłącznie wytworem wyobraźni autora.
Fakt ten wzmaga również podejście do świata, a także ironiczny i często wulgarny język, który idealnie wkomponowuje się w ramy dzieła i podkreśla emocjonalność wypowiedzi bohaterów. Prócz tego pan Abercrombie zręcznie wplata tutaj przemyślenia, wartości życiowe czy problemy społeczno-filozoficzne, nad którymi warto czasami się zastanowić. 
Natomiast fabuła jak to fabuła, dużo innowacji tu nie ma. To co mi się w niej podobało to, że życie nie zawsze jest sprawiedliwe, a linia między dobrem i złem często jest zatarta.
Cieszę się, że w końcu zgłębiłem się w świat Pierwszego Prawa, który mogę każdemu z całego serca polecić, ponieważ jest to kawał dobrego, wciągającego fantasy.

Ludzie wolą dostać do ręki łatwe kłamstwo, niż z mozołem dociekać trudnej prawdy, zwłaszcza jeśli kłamstwo służy ich interesom.

#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz
c5b17140-c3bd-48df-af06-08468b5160f3

Zaloguj się aby komentować

263 + 1 = 264

Tytuł: Nim zawisną
Autor: Joe Abercrombie
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: MAG
ISBN: 9788374809269
Liczba stron: 720
Ocena: 9/10

Tak mnie wciągnęło, że nie będę się za dużo rozpisywał i napiszę w wielkim skrócie ( ͡~ ͜ʖ ͡°).
Nim zawisną, czyli kontynuacja wydarzeń dziejących się w Ostrzu, skupia się na trzech głównych wątkach: Glokty, który został awansowany i ma jakimś cudem obronić Dagoskę przed naporem Ghurkulczyków, przebiegu wojny Unii z Bethodem na Północy oraz drużyny Bayaza zmierzającej na Skraj Świata. Tym razem mamy znacznie więcej samych zmagań wojennych z polityką w tle, więc też jest tutaj sporo intryg, spisków oraz nie do końca jasnych zdarzeń.

Tak jak w pierwszej części główny filar całej powieści podtrzymujący wszystko stanowią bardzo wyraziste postacie, obok których nie można przejść obojętnie. Śledzenie ich relacji, zachowań, nagłego przypływu emocji czy wzajemnych interakcji naprawdę było dla mnie niezwykłe oraz wyjątkowe. W tej części wyraźnie jest pokazany ich rozwój, a także w przypadku niektórych ich przemiana wewnętrzna. Nie myślałem, że pan Abercrombie sprawi, że postacie, których nienawidziłem albo ich sama obecność mnie drażniła, staną się dla mnie znośne, a nawet (o, zgrozo) interesujące. Jednak dalej moimi ulubieńcami pozostają Logen Dziewięciopalcy oraz Sand dan Glokta, ich nikt nie przebije. Co do samej fabuły, to bez większych niespodzianek. Natomiast przyznam, że końcówka mnie zaskoczyła i naprawdę jestem ciekaw, jak to wszystko się dalej potoczy.

Jeżeli pierwszy tom wam się spodobał, to ten tym bardziej powinien was zachwycić, bo mnie wciągnął jeszcze mocniej niż poprzedni. Dobra, lecę czytać dalej!

Lepiej coś zrobić niż wiecznie się bać.

#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz
7de5f408-385d-436b-8125-559f78801f4b
cotidiemorior

@JarlSkyr jedynka mi się strasznie nie podobała, ale muszę się zabrać za dwójkę, bo tak wszyscy chwalą ten rozwój postaci, ich przemiany, że aż mnie to ciekawi xd

Zaloguj się aby komentować

244 + 1 = 245

Tytuł: Ostrze
Autor: Joe Abercrombie
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: MAG
ISBN: 9788366065338
Liczba stron: 688
Ocena: 9/10

Już od dłuższego czasu w mojej skromnej biblioteczce spoczywały książki z uniwersum Pierwszego Prawa i za każdym razem, gdy obok nich przechodziłem, wołały: „Przeczytaj mnie!”. Zawsze znajdowałem wymówkę, żeby to odwlec, no ale w końcu nadszedł czas, gdzie miałem do wyboru albo zabrać się za Johna Gwynne’a, albo Abercrombiego. Po naczytaniu się opinii jakiż to ten autor jest genialny, jest zbliżony do Martina i tak dalej, sięgnąłem po tego drugiego i jedyne, co mogę powiedzieć o tych opiniach – to wszystko prawda!

Zaczynając od fabuły, to książka podąża śladami już dawno utartych schematów (czego w żadnym razie nie uważam za złe!). Mamy konflikt zbrojeń mocarstwa z barbarzyńcami z północy, stare cesarstwo odzyskuje siły, pojawia się zły czarnoksiężnik i tak dalej. Oczywiście większość książek można tak dosadnie spłycić, natomiast tak się przedstawia główny rdzeń fabularny (przynajmniej jeżeli chodzi o ten jeden tom, bo jak słyszałem, jest to tylko ogromny wstęp do świata Pierwszego Prawa), więc proszę mnie nie linczować. Jak więc mówiłem, pan Abercrombie serwuje nam porządną dawkę solidnego fantasy, w którym możemy na pewno spodziewać się spisków politycznych, krwawych tajemnic oraz brutalnych pojedynków. A wszystko to doprawione szczyptą magii.

Świat wykreowany jest brudny i brzydko prawdziwy. Nie ma lepszego uczucia, gdy kibicujemy jednej postaci tylko po to, by przekonać się, jak bardzo jej starania są niweczone w brutalny i nieuczciwy sposób (czyli to, co tygryski Martina lubią najbardziej). Oczywiście nie ma tego tak wiele, natomiast liczę, że w następnych tomach autor gorzko mnie zaskoczy.
À propos postaci, to są one stworzone tak, byśmy nie mieli wątpliwości z kim mamy do czynienia (odważny i waleczny wojownik, arogancki szlachcic, wszechwiedzący mag itd.). Jednocześnie nie są one przerysowane i wyidealizowane, ale często mają swoje ciemne lub jasne (w przypadku tych „złych”) strony. Każda postać jest jakaś, ma swoje motywy, pragnienia oraz przeszłość, która odcisnęła na niej swoje piętno (zwłaszcza na Glokcie). Nie zabraknie tutaj bohaterów, z którymi będziemy mogli się utożsamiać i życzyć im jak najlepiej (Logen, West), ale też możemy się spodziewać obecności osób, które będą nas doprowadzać do białej gorączki (kapitan Luthar, Ferro).

Ponadto muszę bardzo pochwalić pana Abercrombiego za jego lekki, przyjemny styl oraz język, który ocieka sarkazmem i cynizmem. Opisy są obrazowe i szczegółowe, ale nie za długie. Dialogi to jest absolutny majstersztyk. Bardzo podobało mi się to, jak autor wplata przemyślenia oraz emocje bohaterów między wypowiedziami, dzięki czemu wszystko nabiera o wiele większej głębi i prawdziwości. Tutaj mała próbka od mojego ulubionego Sanda dan Glokty:

- Jak się miewasz przyjacielu?
Jestem kaleką, ty nadęty bufonie! I skąd nagle ten „przyjaciel”? Od mojego powrotu minęło tyle lat, a ty ani razu nie próbowałeś się ze mną spotkać. Ani razu. To ma być przyjaźń?
- Dziękuję, nie najgorzej, lordzie marszałku.

Również wrażenie na mnie zrobiły zachowania konkretnych postaci pochodzących spoza Unii, ich reakcja na świat oraz rzeczy, których wcześniej nie mieli szans poznać czy doświadczyć, tylko przydaje autentyczności, a czasem nawet i dawki śmiechu (szczególnie w pamięć mi zapadła scena Logena przy fontannie).

Gdybym miał jednym zdaniem opisać o czym, jest ta książka, to brzmiałoby ono mniej więcej tak:
Ostrze to niesamowita książka o ludziach różnorakich, o ich pragnieniach i złożonych charakterach, napisana lekkim, barwnym językiem pełnym czarnego humoru i sarkazmu.
Pan Abercrombie stworzył fantastyczny, wiarygodny świat i wypełnił go wyrazistymi, pełnymi życia postaciami, których na pewno nie zapomnę. Od dawna żadna książka mnie tak bardzo nie wciągnęła, polecam z całego serca!

Jeśli o mnie chodzi, może się pani ruchać z kim chce, aczkolwiek z doświadczenia wiem, że w wypadku młodych kobiet i ich reputacji, im mniej tego ruchania będzie, tym lepiej. W wypadku młodych mężczyzn zależność jest oczywiście odwrotna. To nieuczciwe, ale życie jest nieuczciwe pod tyloma innymi względami, że tego jednego nie warto nawet komentować.

#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz
4f6c96e0-1473-486d-9133-9708e0b3e0ca
Cerber108

Cholera, Pierwsze Prawo, Malazana, ABŚ, Koło Czasu i jeszcze jakieś inne cykle-krowy zostawiam sobie na później, ale z drugiej strony wreszcie kiedyś trzeba będzie zacząć. Koniec końców chyba właśnie na Abercrombiego padnie. Może w przyszłym roku.

JarlSkyr

@Cerber108 No właśnie, też zwlekam z tymi krowami, zwłaszcza że nie lubię zaczynać serii, która nie jest zakończona. Ale jak tak dalej pójdzie, to chyba nigdy nie tknę Sandersona .

Erka

Przekonałeś mnie, będzie czytane.

jelonek

@Jarl_skyr Jestem wielkim fanem Abercrombiego. Przeczytałem abstolutnie wszystko, łacznie z Morzem Drzazg (cykl dla młodszego czytelnika) i o ile ten ostatni jest po prostu słaby, to Pierwsze Prawo absolutnie wymiata. Tak wielkim skrócie: jest trylogia główna, 4-5 powieści niezależnych, rozwijających pewne wątki, gdzie bohaterowie z głównego nurtu narracji stają się jakby tłem i napisana "ostatnio" druga trylogia, trochę jakby "następne pokolenie. Swiat stworzony przez Joe jest świetny: spójny, brutalny, nieuchronnie zmierzający ku swojemu przeznaczeniu. Intryga jest przemyślana i moze nie w 100% zaskakująca, ale na pewno nie przewiduwalna. Z doskonałymi, wyrazistymi bohaterami. Krawa dziewiątka to taki trochę Geralt z Riwii, trochę Roland Deschain, trochę Franz Maurer: cięgle śmiertelnie zmęczony, ciągle próbujący zaznać spokoju, legenda za życia, już na skraju grobu, ale ciągle nie do zajebania.

Na początku styl autora wydaje się naiwny i błahy. I taki trochę jest. Ale z tomu na tom zwyczajnie widać jak jego warsztat się poprawia, żeby na koniec stać się naprawdę solidny.

Moje personalne top top.

JarlSkyr

@jelonek Cholibka, solidny komentarz.

"Niuchronnie zmierzający ku swojemu przeznaczeniu", oho, to mnie zaciekawiłeś ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Zaloguj się aby komentować

223 + 1 = 224

Tytuł: Jonathan Strange i pan Norrell
Autor: Susanna Clarke
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: MAG
ISBN: 9788367793490
Liczba stron: 912
Ocena: 8/10

Jonathan Strange i Pan Norrell to nietypowa książka i dosyć nietypowe fantasy. Świat wykreowany przez panią Sussanę Clarke jest przesiąknięty atmosferą i klimatem czasów dziewiętnastowiecznej Anglii (pełen ówczesnych konwenansów i obyczajów), lecz posiada drobny - albo duży, w zależności jak patrzeć – szczegół: magia, czarodzieje oraz magiczne istoty nie są mitami czy bajkami, jak to ma miejsce w naszym, współczesnym świecie, lecz stanowią integralną (choć bardzo zapomnianą) część przeszłych, jak i przyszłych dziejów tego kraju.

Dawno, dawno temu, za górami za lasami i tak dalej… magia była wszechobecna i w powszechnym użyciu. Był swego czasu, nawet potężny, król-mag przez wielu zwanych Kruczym Królem, który władał trzema królestwami. Jednak jak to zwykle bywa, z czasem wiedza magiczna popadła w zapomnienie, a o samym królu też już rzadko się wspomina (ba, wręcz niektórym mocno zależy, by o nim zapomnieć). Właśnie w tym momencie, zaczyna się akcja naszej opowieści, gdzie magii już się nie praktykuje, a jedynie się o niej czyta (bowiem dżentelmen nie para się magią, ale tylko o niej rozprawia). Mamy liczne stowarzyszenia magów-teoretyków, które z zapałem studiują magiczne księgi, toczą zażarte dysputy na jej temat i stawiają ważne pytanie – dlaczego w Anglii magii się już nie praktykuje? Wtem na scenę wchodzi cały na biało (albo czarno jak kto woli) Gilbert Norell.

Pan Norell to jeden z dwóch głównych bohaterów powieści, cichy i skryty, żyje sobie na uboczu w Yorkshire i zazdrośnie strzeże swej biblioteki wypełnionej tysiącami woluminów traktujących o magii. Jednak pod wpływem pewnych wydarzeń, postanawia całą tę sytuację zmienić i wyrusza do Londynu, mając na celu ożywić angielską magię. Szczerze mówiąc, początek książki (bodajże pierwsze 100 stron) był dla mnie żmudny i nawet namyślałem się, by dać sobie spokój. Jednakże gdzieś tam w oddali, na horyzoncie majaczyło światełko zainteresowania i powoli zaczynało być coraz ciekawiej, a późniejsze pojawienie się Jonathana Strange’a (będącego całkowitym przeciwieństwem pana Norella) kompletnie wywróciło książkę do góry nogami i od tamtego momentu mogę z całym przekonaniem powiedzieć, że zostałem wciągnięty.

Fabuła koncentruje się na opisie wydarzeń dotyczących życia dwóch praktykujących magów, ale niekiedy przeplata ona wydarzenia dotyczące, powiedzmy pobocznych postaci. I to, co mi się bardzo podobało w tej książce, to kreacja bohaterów - nie tylko tych tytułowych, ale zwłaszcza tych drugo- i trzecioplanowych. Każda postać przedstawiona jest na swój sposób „jakaś”, ma swoje motywy, przekonania i przede wszystkim wiarygodność. Nie są to bohaterowie tępi, nijacy albo po prostu źli, bo źli, tylko coś za ich akcjami rzeczywiście stoi. Wyróżnić tutaj na pewno muszę tajemniczego służącego, Childermassa, nieprzewidywalnego dżentelmena o włosach jak puch ostu czy tytułowego, introwertycznego Gilberta Norella. Też bardzo zaintrygowało mnie przedstawienie postaci obłąkanych i szalonych, ale nie będę tutaj więcej zdradzał.

Najczęściej w powieści przeważają momenty, gdzie akcja płynie powoli (czasami wręcz monotonnie), ale na pewno nie brakuje w niej niespodziewanych zwrotów akcji czy wydarzeń trzymających w napięciu, a samo zakończenie było kompletnie inne, niż oczekiwałem - co nie znaczy, że czuję się zawiedziony. Na plus też zasługuje wplecenie wątku historycznego w postaci wojen napoleońskich oraz wpływu magów na przebieg tychże zmagań wojennych.

Natomiast, muszę też wspomnieć o dwóch rzeczach, które mi się szczególnie nie spodobały.
Primo, w książce znalazło się mnóstwo przypisów, w których są odniesienia do przeszłych wydarzeń lub ksiąg magicznych, co samo w sobie nie jest złe, ale często te przypisy były bardzo długie, wręcz POTĘŻNE, gdzie zajmowały kilka stron (patrz zdjęcie w komentarzu) – czytanie ich, a później powracanie do tekstu głównego powieści było irytujące i powodowało gubienie rytmu. Myślę, że lepszym rozwiązaniem byłoby wplecenie tych opowieści w główny tekst albo zrobić je w formie dodatków na końcu książki.

Jednak według mnie jeszcze gorsze było coś innego. Za każdym razem jak się zaczynałem wczuwać w opowieść, moja immersja była bezlitośnie miażdżona nagłymi zwrotami narratora w moją stronę, typu: „szanowny Czytelniku”, „jak zapewne czytelnik pamięta” i tak dalej. Może trochę się czepiam, ale uważam to za niepotrzebne, a wręcz szkodliwe.

Słowem podsumowania, Jonathan Strange i Pan Norell to bogata, wielowarstwowa powieść, zwinnie wplatająca wątki fantastyczne w obraz dziewiętnastowiecznej Anglii. Czytało się dobrze, choć wciągająca dopiero gdzieś od połowy (no może troszkę wcześniej). Jeżeli ktoś lubi powolną narrację opatuloną bogatymi opisami i szeroko pojęte angielskie klimaty z małą dozą magicznego folkloru, to powinno mu się spodobać.

W cieniu na czarnym zasiadam tronie, lecz mnie nie dostrzegą.
Deszcz utworzy mi wrota i ja je przekroczę;
Kamienie tron mi utworzą i na nim zasiądę…

#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz
2885c44f-0d49-40f1-a2ec-cd74c7d7b780
TomAsh

@JarlSkyr Te przypisy to byl koszmar. Do tego mialem problem z przebrnieciem przez pierwsza czesc. Mialem wrazenie, ze sie tam nic nie dzialo. Bohaterowie chodzili z przyjecia na przyjecie i dialogi wygladaly mniej wiecej tak:


-jestem magiem

-fajnie, my tez


xD


Pan Norrell to strasznie antypatyczna postac, jak na "scene" wszedl Strange to sie wtedy dopiero zaczalem dobrze bawic.

Cerber108

Szkoda, że nie dodrukowali wersji UW. Lubię klimaty Londynu tego czasu, ale nie spieszy mi się aż tak z kupnem tego wydania.

JarlSkyr

@Cerber108 Akurat to wydanie jest o wiele lepsze niż z UW, przynajmniej w moim odczuciu. Eleganckie, przypominające księgę magii wpasowywuje się idealnie w klimat książki. No, ale każdy ma swój gust

Zaloguj się aby komentować

189 + 1 = 190

Tytuł: Upadek smoków
Autor: Miles Cameron
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: MAG
ISBN: 9788366712041
Liczba stron: 688
Ocena: 7/10

Ostateczne zwieńczenie przygód Czerwonego Rycerza i kompanii. Sprzymierzone siły Dziczy i ludzi walczą w ostatecznej bitwie przeciwko Popiołowi i jego armii. W tym samym czasie Czerwony Rycerz uknuł sprytny plan, który może przechylić szalę zwycięstwa na jego korzyść, jednak nie wszystko pójdzie po jego myśli...

Piąty i ostatni tom cyklu Syn zdrajcy za mną! Z jednej strony dobrze się czytało, jednak czuję się rozczarowany – ale po kolei.

Generalnie cała książka to są opisy ostatecznych starć, potyczek i przegrupowań zmierzających do ostatecznej bitwy. Prócz tego wyłania się nam już sygnalizowany wcześniej wątek wieloświatów. No i tu się już pojawia pierwszy zgrzyt, bo moim zdaniem to miało bardzo duży potencjał, który został niewykorzystany. Nie chcę tutaj zbyt wiele zdradzać, ale powiem po prostu, że wszystko było opisane bardzo niejasno, chaotycznie i same wydarzenia dotyczące nich też nie zajmują zbyt wielu stron, patrząc na to, ile czasu autor poświęcił na opisy walk dziejących się w głównym świecie.

Natomiast drugi zgrzyt, to jest jeden z gorszych jakich może czytelnik doświadczyć, to znaczy – zakończenie. No i jak ono samo w sobie nie jest złe, tak nie uważam je za dobre. Chodzi mi o to, że jeśli ktoś poświęca tak długi czas na przeczytanie całej serii, to raczej spodziewa się tutaj paru odpowiedzi na pytania, rozwiązaniu jakichś kwestii, zagadnień (nie mówię, że wszystkich, ale przynajmniej kilku). Natomiast zakończenie wręcz pozostawia jeszcze więcej pytań bez odpowiedzi i ma się wrażenie jakby było pisane w pośpiechu. Wygląda trochę to tak, jakby autor zostawił sobie otwartą furtkę na jakiś ewentualny sequel.

Ten tom dla mnie był najgorszym ze wszystkim, (mimo tego, że dalej jest dobry, tak ewidentnie odstaje od reszty). Miejscami ciekawy, ale przez większość czasu mocno przewidywalny - brak tutaj nagłych zwrotów akcji czy jakichś większych niespodzianek (no może z jednym małym wyjątkiem). Niby cały czas coś się dzieje, akcja nie stoi w miejscu, ale właściwie dzieje się tylko, żeby się działo – nic za tym tak naprawdę nie idzie. Pominąwszy to wszystko, reszta rzeczy pozostaje mniej więcej na takim samym poziomie jak w poprzednich częściach. 

Patrząc na całość, uważam cykl za przyjemny i całkiem wciągający, mający swoje małe zgrzyty w postaci średniego zakończenia czy zbyt dużej ilości przedstawianych perspektyw bohaterów (tom 1 i 2). Natomiast, za co muszę wyróżnić ten cykl to, co pisałem już kilka razy, czyli bardzo barwne i realne opisy scen batalistycznych oraz krwawych, brutalnych walk. Scenę, gdzie rycerz rzyga, mając zamkniętą przyłbicę, zapamiętam do końca życia . I przede wszystkim muszę pochwalić Milesa Camerona za zapadające w pamięć postacie (dobre i złe), takie jak: czarujący i bluźniący Gabriel Murien, wszechwiedzący Harmodiusz, straszny Tom Lachlan, ser Alison zwana Pyskatą, tajemniczy Mistrz Smith, czy (nie)najlepszy rycerz na świecie Jean de Vrailly, mogę tu wymieniać i wymieniać. Panu Cameronowi bardzo dobrze wyszło odwzorowanie średniowiecznych realiów i przekonanie mnie o prawdziwości oraz wiarygodności opisywanych wydarzeń, tak że naprawdę czułem, jakbym tam był i widział to wszystko własnymi oczyma. Polecam rzucić okiem na ten cykl ;). 

Lachlan za Aa!

Nasza nowa dewiza – powiedział Gabriel – Sprawiamy, że niemożliwe wydaje się tylko naprawdę bardzo trudne.

#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz
f7cd84e0-81bf-45b6-b882-033f7aac8d21

Zaloguj się aby komentować

176 + 1 = 177

Tytuł: Plaga mieczy
Autor: Miles Cameron
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: MAG
ISBN: 9788366065000
Liczba stron: 528
Ocena: 8/10

Po wielkiej bitwie zraniony Popiół ucieka i zaczyna tworzyć największą armię w dziejach ludzkości, w tym samym momencie nieznane siły Ciemności starły z powierzchni ziemi armię króla Galii i oblegają Arles. Żeby tego było mało, dookoła wszyscy zaczynają chorować na tajemniczą, śmiertelną chorobę i zaczynają krążyć pogłoski o powrocie pradawnej rasie Odynów, której obawiają się nawet potężne smoki. Czerwony Rycerz wraz z pomocą swoich braci oraz kompanii po raz kolejny zostanie postawiony przed niemożliwym zadaniem i będzie musiał walczyć na wielu frontach, a jakakolwiek przegrana na którymkolwiek z nich, może zaważyć o losach świata…

Za mną czwarty tom przygód o Czerwonym Rycerzu i ponownie świetnie się bawiłem. Tym razem, autor daje nam trochę czasu na odsapnięcie - akcja znacznie zwalnia, a czytelnik ma szansę prześledzić następstwa po wydarzeniach dziejących się w Strasznym smoku. Jednocześnie na horyzoncie rysują się nowi, enigmatyczni wrogowie, jeszcze mroczniejsi i straszniejsi od poprzednich, a sama stawka też zostaje podbita, bo już nie chodzi tylko o królestwo Alby, ale prawdopodobnie będzie to walka o los całego świata. Przez większość książki są opisywane zmagania logistyczno-finansowe, przegrupowania armii, treningi i przygotowania wojenne, życie codzienne i miłostki bohaterów, walka z zarazą i dopiero pod koniec zaczyna się coś dziać. Wszystkie te rzeczy na szczęście są, przynamniej według mnie, dawkowane w odpowiedniej ilości, nie nużą i stanowią ogromny wstęp przed następnym tomem.

Ponadto dostajemy wątek z perspektywy szpiega Julesa Kromnira, którego zadaniem jest pozyskać jak najwięcej informacji o Ciemności i wydarzeniach w Arles i poza nim. Spodziewałem się, że będzie on o wiele mocniej skupiał się na samych działaniach wywiadowczych, skradaniu się i tak dalej, ale ostatecznie i tak bardzo dobrze się to czytało. Prócz tego, będziemy mieli szansę lepiej się zapoznać z gryfem Czerwonego Rycerza – Ariostem, który jest dosyć osobliwy i urokliwy na swój sposób. Przez całą książek bitew jest niewiele, ale za to część z nich odbywa się na morzu, więc całkiem przyjemna i odświeżająca odmiana. 

Tak jak miało to miejsce z drugim i trzecim tomem, Plaga mieczy to udana kontynuacja, którą z czystym sercem mogę polecić każdemu miłośnikowi Czerwonego Rycerza. Opisy walk oraz bitew stanowią mocną stronę tego cyklu, a barwny styl pana Camerona dobrze oddaje realia powieści (chociaż czasami natknąłem się na parę nieścisłości - nawiązanie do Kopciuszka albo królewny śnieżki, których w średniowieczu raczej nie znano, ale to już czepianie się).

[…] Pieprzyć koniec świata. Jest przereklamowany. Niech smoki i robaczki się walą. Bez względu na to, co zrobimy, jakiś dupek w rodzaju Morgana wetknie kutasa w szparkę przeznaczenia i nasze dzieci będą musiały robić to wszystko od nowa.

#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz
f6960c5d-75e2-4577-a050-9db011f78712
Cerber108

Myślałem na początku, że to jakiś jednostrzałowiec, a wyszło tego 5 tomów.

Zaloguj się aby komentować

165 + 1 = 166

Tytuł: Straszny smok
Autor: Miles Cameron
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: MAG
ISBN: 9788374808262
Liczba stron: 752
Ocena: 9/10

Po wydarzeniach w Morei Czerwony Rycerz wraz z kompanią powraca do królestwa Alby, aby wziąć udział w turnieju rycerskim. Szybko jednak się okazuje, że będzie ponownie musiał zmierzyć się z siłami Dziczy, na których czele stoi Głóg wraz ze swoim mrocznym panem. Jednocześnie w Harndonie wybuchają zamieszki, Galowie są coraz bliżej przejęcia władzy, a królową czeka ciężka próba. Liczne spiski i intrygi pochłoną wiele ofiar, a najlepszy rycerz na świecie, Jean de Vrailly będzie musiał udowodnić, że zasługuje na swój tytuł.

Trzeci tom przygód Czerwonego Rycerza i kompanii czytał mi się wyjątkowo szybko i wprost nie mogłem się oderwać, gdyż jedno ważne zdarzenie goniło kolejne, a same tempo rozgrywanych wydarzeń cały czas przyspiesza. Tym razem, w przeciwieństwie do dwóch poprzednich części, mamy znacznie mniej ukazanych perspektyw, autor bardziej skupia się na głównych postaciach, przez co całość staje się spójniejsza, bardziej wciągająca i przede wszystkim przystępniejsza w odbiorze. Same wątki były bardziej interesujące, a te z poprzednich tomów przeplatają się lub zostają wchłonięte i zaczynają tworzyć całość. 

Widoczny też jest tutaj wyraźnie rozwój bohaterów, nie tylko tytułowego Czerwonego Rycerza, który stał się znacznie potężniejszy i przestał się dziecinnie zalecać do Amicji, ale też postaci takich jak były giermek kapitana, Ser Michael czy chociażby sam Głóg. Zaś same motywy bohaterów nie są czarno-białe. Niektóre „złe” postacie, zaczynają wątpić w to co robią, te których nienawidziłem, zacząłem nawet trochę żałować, a te „dobre”, jak się okazuje, tak do końca dobre być może nie są.
Poza tym, dostajemy to, do czego już zdążył przyzwyczaić nas pan Cameron, czyli świetny opis zmagań militarnych, epickie pojedynki hermetyczne czy po prostu przekonywujący świat dobrze oddający realia średniowiecza.

Ostatecznie trochę wahałem się nad oceną (więc takie 9 na szynach niech będzie), ale Straszny smok jest dla mnie najlepszą częścią, wyróżniającą się na tle poprzednich, o bardzo wartkiej i trzymającej w napięciu do samego końca akcji. Jednocześnie mam wrażenie, że dałoby się tutaj zakończyć cały cykl, więc jestem ciekaw, cóż ciekawego Miles Cameron przyszykował w dwóch następnych tomach.

- Była dzika! I niebezpieczna!
- To samo można powiedzieć o tobie, matko.

#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz
cdba7369-026e-40f2-a193-165da159a84b

Zaloguj się aby komentować

149 + 1 = 150

Tytuł: Okrutny miecz
Autor: Miles Cameron
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: MAG
ISBN: 9788374806565
Liczba stron: 832
Ocena: 8/10

Czerwony Rycerz przybywa do Morei, by tylko dowiedzieć się, że jego zleceniodawca, cesarz został właśnie uprowadzony! Dlatego, po raz kolejny wraz ze swoją dzielną kompanią muszą stawić czoła zadaniu graniczącego z cudem. Intrygi i spiski są na porządku dziennym, a skrytobójcy czają się na każdym kroku. W międzyczasie pokonany czarnoksiężnik Głóg wyrusza w głąb Dziczy, starając się odzyskać swą moc, a panoszący się Galowie z Jean de Vraillym na czele zaczynają destabilizować królestwo Alby.

Historia zawarta w Okrutnym mieczu jest ponownie złożona oraz naszpikowana wątkami z perspektywy różnych osób (chociaż wydaje mi się, że jest ich trochę mniej niż w pierwszym tomie) – czy to nowych, czy znanych z poprzedniej części. Toteż warto zacząć czytać od razu po skończeniu, bo bardzo łatwo można się pogubić. Tym razem książka o wiele bardziej skupia się na aspekcie politycznych rozgrywek o władzę, a konflikt ludzi z Dziczą stanowi bardziej wątek poboczny. Dlatego przyjdzie nam zwiedzić nie tylko dwór cesarski w Morei, ale również galijski czy znany już z pierwszej części dwór w Harndonie. Prócz tego czeka na nas masa nowych, interesujących przygód z perspektywy obłąkanego Czarnego Rycerza, ucznia Akademii zwanego Dżumą czy Baśniowego Rycerza.

Tak jak miało to miejsce w Czerwonym rycerzu, muszę tutaj wyróżnić, to jak pan Cameron bardzo dobrze oddał realia średniowiecza. Mam tu na myśli życie codziennego rycerza, podział świata na księstwa, wasalstwa, lenna, role społeczne, ale przede wszystkim prawdziwe, soczyste opisy licznych potyczek i scen batalistycznych, które trzymają w napięciu i przenoszą nas na pole bitwy przesycone szkarłatną krwią i wiszącej w powietrzu ops. Poza tym, w mniejszym lub większym stopniu dostajemy to, co w pierwszym tomie.

Natomiast poziom głupoty królów jest na wyjątkowo wysokim poziomie, co zresztą przyznają postacie w książce, więc rozumiem, że jest to celowy zabieg autora.
Muszę też zwrócić uwagę, mimo że, nie wspominałem o tym w pierwszym tomie, myśląc, że to będzie jednorazowy wypadek przy pracy, ale niestety, nader często występują tutaj literówki i błędy w zdaniach (parsknąłem, gdy przeczytałem „z każdym uderzeniem sera”).

Moje życzenie się spełniło i Okrutny miecz to udana kontynuacja, która jeszcze bardziej mnie wciągnęła w swój świat zawiłej polityki i wszechobecnego hermetyzmu. Jeżeli ktoś lubi takie klimaty, a narracja z perspektywy kilku (czy kilkunastu) osób mu nie przeszkadza, to jak najbardziej polecam zapoznać się z tym cyklem (zwłaszcza, że na ten moment tom trzeci zapowiada się jeszcze lepiej). 

- [...] Przywołam go do porządku i nakłonię do spełniania dobrych uczynków.
Wishart obdarzył go krzywym uśmiechem.
- Już je spełnia, Arnaudzie. Tyle że robi to, przeklinając Boga. - Pochylił się - Podczas gdy ty grzeszyłeś, sławiąc Jego imię.
#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz
6363b2ca-dfbf-4e2f-871c-6b86c6e4fca3
Wrzoo

@JarlSkyr a propos tych literówek, to chyba jest znak rozpoznawczy MAGa... Ich korekta leży i kwiczy

JarlSkyr

@Wrzoo Dobrze wiedzieć, to się nastawię, bo mam jeszcze sporo od nich książek ( ͡° ͜ʖ ͡°)

JustKebab

@Wrzoo Ostatnio czytałem Ostrze i w pewnym momencie zamiast "Ty kurwo" jest "To kurwo", a kontekst był jasny - nawet w takim miejscu literówka, ręce opadają ( ͠° ͟ʖ ͡°)

Zaloguj się aby komentować

113 + 1 = 114

Tytuł: Czerwony rycerz
Autor: Miles Cameron
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: MAG
ISBN: 9788374806305
Liczba stron: 864
Ocena: 8/10

Czerwony rycerz to wielowątkowa, fantastyczna powieść osadzona w realiach europejskiego średniowiecza, w której nie zabraknie charakterystycznych elementów dla tego okresu (feudalizm, etos rycerski, chrześcijaństwo i tak dalej). Jednocześnie autor serwuje nam potężną dawkę klasycznego fantasy – pełnego mitycznych stworzeń (po kroju olbrzymich trolli, zabójczych wiwern, czy przerażających demonów), widowiskowych i śmiercionośnych pojedynków na fantazmy oraz szeroko pojętej magii zwanej hermetyzmem.

Bohaterem jest tytułowy, enigmatyczny Czerwony Rycerz mający pod swym dowództwem kompanię najemników, złożoną z rycerzy, łuczników, giermków i pachołków, w której nie brakuje typów spod ciemnej gwiazdy. Wróciwszy z wojen galijskich otrzymują oni pozornie łatwe zlecenie. Szybko jednak, okazuje się, że wpadli w niezłe bagno, a Czerwony Rycerz nie jest jedyną osobą, która skrywa sekrety.

Przede wszystkim ogromny plus należy się pisarzowi za duży nacisk, jaki położył na wiarygodność walk oraz ich brutalność. Dostajemy krwawe i mięsiste fantasy, w którym najwięksi twardziele, opancerzeni od stóp do głów, widząc ogromnego wiwerna, zamierają w bezruchu i próbują opanować drżące im kolana. Zaś sama walka z mitycznym stworem obfituje w dużą ilość rozprutych flaków, trupów i… wymiocin - jak się okazuje, rzeczą normalną jest, że po strasznej walce rycerz zgina się w pół, otwiera przyłbicę (albo i nie) i rzyga do utraty sił. Niezbyt to piękne, ale jak brutalnie prawdziwe. A wszystko to okraszone fachowym językiem, którego autor nie szczędzi w szczegółowych opisach uzbrojenia czy scen batalistycznych.

Jak już wspomniałem powieść jest wielowątkowa, a co za tym idzie przedstawiane są nam tak duże ilości bohaterów, z tak różnych perspektyw, że początkowo trudno się połapać w tym wszystkim i bardzo wiele osób może to odrzucić. Znajdziemy tu wszystko, co można znaleźć w klasycznym fantasy: magia, smoki, rycerze, pojedynki na kopie, oblężenia, trebusze, intrygi, zdrady, walka dobra ze złem i wszystko czego dusza zapragnie. A no i oczywiście prawie bym zapomniał o wątku miłosnym, co do którego, muszę wyznać, iż mam mieszane uczucia. Z jednej strony, dzięki niemu poznajemy inne oblicze Czerwonego Rycerza, jednak, nie wiem czy to oblicze każdemu się spodoba. Natomiast muszę tu wyróżnić jeden wątek, a mianowicie: scenę w Lorice, gdzie pierwszy raz spotykają się Gawin i Jean de Vrailly, a to spotkanie kończy się trochę w sposób „martinowski”, czyli to co tygryski lubią najbardziej

A skoro o Martinie mowa… to można zaobserwować (zresztą sam autor to przyznaje), że książka czerpie z takich autorów jak: J.R.R. Tolkien (irki – orki, bogliny – gobliny, ale też Gawin i Zielony Rycerz), C.S. Lewis (tu mi się chyba nic nie rzuciło w oczy, może pod koniec książki, ostatnia scena w chacie? Jak ktoś czytał to niech da znać, czy coś wypatrzył ), Glen Cook (Czarna Kompania) czy Steven Erikson (tu się nie wypowiem, bo nie miałem przyjemności czytać). Jednak Miles Cameron nie kopiuje bezmyślnie, lecz bardzo dobrze wykorzystuje i wplata pomysły innych twórców w fabułę tak, iż dodają jej swoistego i charakterystycznego stylu. W taki sposób powstała mieszanka jest przemyślana, spójna oraz co najważniejsze całkiem wciągająca.

Natomiast z takich istotniejszych zgrzytów tej książki to, że niektóre rozwiązania fabularne oraz zachowania bohaterów w konkretnych sytuacjach nie do końca mnie przekonywały, tzn.: albo przeszły bez jakiegoś głośniejszego echa albo zostały ukazane w mało znaczący sposób. Dodatkowo według mnie sporo wątków można byłoby pominąć lub znacznie skrócić, gdyż nie wnoszą nic szczególnego do fabuły, a niepotrzebnie przeciągają. Często też, niektóre intrygi były mocno przewidywalne, ale też parę razy zostałem zaskoczony.

Patrząc na całość, Czerwony rycerz to emocjonująca, przekonująca i fantastyczna powieść, która wciągnęła mnie w swoje odmęty, rzuciła na mnie swój fantazm i każe sięgać po kolejny tom – oby był tak samo dobry, a nawet lepszy!

Starajcie się. Postępujcie z honorem i godnością. Nie dlatego, że czeka was jakaś obiecana nagroda, ale dlatego, że tylko w ten sposób, można żyć.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto
0182a973-eb67-4599-ba83-bad0e03ca751
Cerber108

Solidny wpis, kurka wodna. Poza tym, co ciekawe, nigdy o tej książce nie słyszałem, a fanem wydawnictwa jestem raczej niemałym.

JarlSkyr

@Cerber108 A co ciekawe, książka zbiera dobre opinie, więc aż dziwne, że przeszła bez większego echa. Trochę szkoda, zwłaszcza, że Miles Cameron dalej pisze, dalej zbiera dobre opinie, tylko że tych opinii coraz mniej...

Dla porównania, wzięte z goodsreads:

The Red Knight (Traitor Son Cycle #1) (2012) - 4.10 avg rating — 17,372 ratings

Cold Iron (Masters & Mages, #1) (2018) - 4.05 avg rating — 4,473 ratings

Against All Gods (The Age of Bronze #1) (2022) - 4.15 avg rating — 1,073 ratings

Zaloguj się aby komentować

81 + 1 = 82

Tytuł: Gwiezdny pył
Autor: Neil Gaiman
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: MAG
ISBN: 9788374806725
Liczba stron: 200
Ocena: 6/10

Po przeczytaniu poprzednich dzieł autora (m.in. intrygującej Koraliny czy genialnego Oceanu na końcu drogi) podchodziłem do tej pozycji z dosyć dużą dozą optymizmu i nadziei na kolejną wciągającą opowieść. Przyznaję, że się zawiodłem. Gdyby nie słowa układające się w "Neil Gaiman", to bym powiedział, że napisał to zupełnie ktoś inny. 
Mam jeden duży problem z tą książką - jest strasznie nierówna. O ile sam główny wątek i postać Tristrana Thorna kompletnie mnie nie kupuje, wręcz bym powiedział odrzuca, tak na szczęście całość ratują wątki poboczne (bracia Cytadeli Burz, czarownice). Prócz tego nie za bardzo książka wpasowywuje się (przynajmniej według mnie) w jakieś konkretne grono odbiorców, bo z jednej strony mamy sceny rodem z dziecięcych baśni, a z drugiej strony autor serwuje nam brutalność i erotyczne wstawki.
Natomiast sam świat Krainy Czarów trąci mi mocno tym z Niekończącej się historii, co właściwie powinno być jego zaletą, ale niestety stanowi zaledwie jego cień, brak mu głębi i duszy. Czytając też nie mogłem się oprzeć wrażeniu, że autor sporo czerpie nie tylko od Micheala Ende'a ale również z Tolkiena (złylas, mały ludek, piczarki i tak dalej), co ponownie, powinno wyjść na dobre opowieści, ale moim zdaniem, nie wychodzi. Mało rzeczy trzyma się tu kupy, brak tutaj jakichś panujących reguł w przedstawionym świecie, dostajemy miszmasz fantastycznych elementów wrzuconych do jednego wora i przemieszanych, które nie do końca komponują się w spójną całość.
Generalnie, całość określam jaką przyzwoitą - jest baśniowo, jest dynamicznie, jest jakaś fabuła, ale brak temu wszystkiemu "tego czegoś".

W życiu nie często zdarzają się podobne chwile - chwile, gdy wiemy, bez cienia wątpliwości, że naprawdę żyjemy, czujemy powietrze w płucach, mokrą trawę pod stopami, dotyk bawełny na skórze; chwile, gdy żyjemy całkowicie teraźniejszością i nie liczy się przyszłość ani przeszłość.

#ksiazki #bookmeter

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz
c28090dd-e953-420f-ae83-bce3ac9a77ad

Zaloguj się aby komentować

74 + 1 = 75

Tytuł: Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć
Autor: J.K. Rowling
Kategoria: literatura młodzieżowa
Wydawnictwo: Media Rodzina
ISBN: 9788380082984
Liczba stron: 152
Ocena: 6/10

Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć to kolejny dodatek dla fanów Harry'ego Pottera, tym razem w postaci bestiariusza magicznych stworzeń. Jest to cieniutka książeczka, ale muszę przyznać, że czuję się trochę rozczarowany. Oprócz paru ciekawych i śmiesznych wzmianek, całość oceniam jako lekko nużącą, mało wciągającą i okrojoną. Brakowało mi dłuższych, rozbudowanych opisów poszczególnych zwierząt, ciekawostek czy w wielu przypadkach ilustracji.

Niepełne zrozumienie jest często groźniejsze niż całkowita niewiedza.

#harrypotter #ksiazki #bookmeter

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz
18342b18-173e-407d-8695-76d31abb8be8

Zaloguj się aby komentować

64 + 1 = 65

Tytuł: Quidditch przez wieki
Autor: J.K. Rowling
Kategoria: literatura młodzieżowa
Wydawnictwo: Media Rodzina
ISBN: 9788380082991
Liczba stron: 144
Ocena: 7/10

Quidditch przez wieki to małe kompedium wiedzy o quidditchu, z którego dowiemy się między innymi jak wyglądały początki czarodziejskiej gry, jak się ona rozwijała na przestrzeni wieków oraz skąd w ogóle się wziął złoty znicz i dlaczego za złapanie go dostawało się 150 punktów.
Całkiem ciekawy i sympatyczny dodatek dla fanów Harry'ego Pottera zawierający masę informacji i ciekawostek dotyczących historii quidditcha, rozwoju latających mioteł czy rodzajów fauli i technik stosowanych przez zawodników. Jedyne do czego można by się doczepić to, że książka opisująca sportową dyscyplinę, której początki sięgają XI wieku, zajmuje tylko 144 stron.
Podobnie jak w przypadku Baśni Barda Beedle'a książeczka jest opatrzona bardzo ładnymi rycinami, a zysk ze sprzedaży trafia do organizacji charytatywnych Lumos i Comic Relief.

W 1972 roku zmieniono hasło klubu, które do tej pory brzmiało: "Zwyciężymy". Obecnie brzmi ono: "Trzymajmy kciuki i nie traćmy nadziei".

#ksiazki #harrypotter #bookmeter

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz
cedc215f-2255-49aa-ac1a-883387fea482

Zaloguj się aby komentować

62 + 1 = 63

Tytuł: Baśnie Barda Beedle'a
Autor: J.K. Rowling
Kategoria: literatura młodzieżowa
Wydawnictwo: Media Rodzina
ISBN: 9788380082977
Liczba stron: 144
Ocena: 6/10

Baśnie Barda Beedle'a to zbiór pięciu krótkich opowiadań ze świata magii opatrzony przepięknymi ilustracjami Tomislava Tomica i uwagami Albusa Dumbledore'a. Same opowiastki oceniam jako przyjemne i krótkie. I właściwie to tyle.
Z rzeczy, które mi przeszkadzały to przypisy rozwleczone na dosłownie pół strony. Generalnie to nic nadzwyczajnego, bardziej ciekawostka dla Potteromaniaków niż jakaś warta uwagi pozycja. Dodam jeszcze tylko, że pieniądze ze sprzedaży tej książki przeznaczane są na pomoc organizacji charytatywnej Lumos.

Ludzie mają dziwną skłonność do wybierania tego, co prowadzi ich do zguby.

#ksiazki #harrypotter #bookmeter

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz
cc68c986-17f8-4bd3-a75f-0884e7006e8d

Zaloguj się aby komentować

55 + 1 = 56

Tytuł: Harry Potter i Insygnia Śmierci
Autor: J.K. Rowling
Kategoria: literatura młodzieżowa
Wydawnictwo: Media Rodzina
ISBN: 9788372782816
Liczba stron: 782
Ocena: 9/10

Tak, niestety! Po raz kolejny (i na pewno nie ostatni!) skończyłem cykl przygód o Chłopcu Który Przeżył. Cóż to była za wspaniała podróż, pełna wzlotów i upadków, śmiechu i łez, i przede wszystkim wszechotaczającej magii! Można wytykać tej serii, że jest pełna niespójności, że miejscami jest naciągana i naiwna, ale ma jedną, najważniejszą (przynajmniej dla mnie) cechę - że mogę dalej ją czytać drugi, trzeci, czwarty raz z wypiekami na twarzy i bez opamiętania, nie bacząc na to, że jest już dawno po północy.

No, ale wypadałoby coś napisać o samym, ostatnim tomie. Ponownie mógłbym nabazgrać, to samo, co pisałem wcześniej, ale wymienię tylko te rzeczy, które według mnie są najistotniejsze/wyróżniające się.
Książka jest przepełniona po brzegi wartką akcją, trzymającą cały czas w napięciu. Co jakiś czas mamy tylko kilka chwil na odsapnięcie, w których najczęściej autorka zakreśla nam tło zdarzeń, dzięki czemu możemy dowiedzieć się nieco więcej o przeszłości niektórych postaci. Prócz tego, jest to najmroczniejsza część ze wszystkich, gdzie widmo śmierci nieustannie wisi nad naszymi bohaterami i nie daje o sobie zapomnieć.
Nie znajdziemy tutaj utartego schematu z poprzednich tomów (wakacje - podróż do Hogwartu - lekcje - wątek główny), bo tym razem przyjdzie nam zwiedzić wiele różnych miejsc i doświadczyć nieoczekiwanych zwrotów akcji.
Poza tym, dostajemy to, do czego nas przyzwyczaiła już pani Rowling, to znaczy - niesamowitą opowieść pełną czarodziejów, magicznych stworzeń, zagadek i niebezpiecznych przygód. Chociaż dla mnie jest to przede wszystkim opowieść o przyjaźni i jej różnych obliczach, wielkiej odwadze, a także poświęceniu.

Nie żałuj umarłych, Harry, żałuj żywych, a przede wszystkim tych, którzy żyją bez miłości.

#ksiazki #harrypotter #bookmeter

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz
e0353a42-13ae-459c-8edf-15044f8f60a6

Zaloguj się aby komentować

44 + 1 = 45

Tytuł: Harry Potter i Książę Półkrwi
Autor: J.K. Rowling
Kategoria: literatura młodzieżowa
Wydawnictwo: Media Rodzina
ISBN: 9788372781680
Liczba stron: 704
Ocena: 9/10

Dla mnie jest to najbardziej wzruszająca i przepełniona cierpieniem część z całej serii o Harrym Potterze. Bierze z poprzednich tomów wszystko, co najlepsze i pozbywa się tego, co niepotrzebne.
Następuje tutaj definitywne pożegnanie ze starym, "beztroskim i radosnym" (opętanie nauczyciela czy wąż atakujący uczniów, raczej nie należą do lekkich tematów, but you know what i mean ) światem magii znanym z pierwszych części, a jednocześnie następuje wprowadzenie do szarej i brutalnej rzeczywistości, której Harry oraz jego przyjaciele muszą stawić czoła.

Kiedy patrzymy na śmierć albo na ciemność lękamy się tylko nieznanego, niczego więcej.

#bookmeter #ksiazki #harrypotter

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz
32f7c8a8-dbfa-40f2-b661-9a40b6456435
l__p

@JarlSkyr mi najbardziej podobał się motyw poznawania historii Voldemorta.


W całej serii boli mnie to, jak bardzo ten świat jest dziurawy i niespójny 🙄

Zaloguj się aby komentować

39 + 1 = 40

Tytuł: Harry Potter i Zakon Feniksa
Autor: J.K. Rowling
Kategoria: literatura młodzieżowa
Wydawnictwo: Media Rodzina
ISBN: 8372780978
Liczba stron: 959
Ocena: 8/10

I kolejna część przygód Harry'ego Pottera za mną. Muszę przyznać, że zapamiętałem ją trochę lepiej, niż jest w rzeczywistości. Dzieje się wiele, jednak momentami miałem wrażenie, że się troszkę dłuży (akcja przyspiesza znacząco dopiero pod koniec). Mamy całą masę nowych, ciekawych wątków (z czego moje ulubione to: spotkania GD, wszechobecna Dolores Umbridge i lekcje oklumencji), ale jakoś nie wciągnęło mnie to, aż tak, jak to miało miejsce we wcześniejszych częściach (ale dalej dobrze się bawiłem ).
Niestety, poziom głupotek i absurdów (głównie zachowania niektórych postaci) w tej części osiąga apogeum i nawet, jeżeli w poprzednich tomach przymykałem na to oko, tak tutaj, już mnie zdecydowanie to irytowało. Natomiast inne aspekty książki, trzymają mniej więcej ten sam poziom, co poprzednie odsłony serii.
Dalej czyta się szybko i przyjemnie

Zawsze uważałem, że my z Fredem powinniśmy dostać ze wszystkiego P, bo sam fakt, że pojawiliśmy się na egzaminach, był powyżej oczekiwań.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazki #harrypotter
f24a0942-5b10-4919-bd45-9778321e6fc4
Zielczan

@JarlSkyr Snape jest odpowiedzialny za śmierć Syriusza

Bystrygrzes

nie czytałem HP od pewnie 15 lat. książkę czytałem na premierę... warto wracać?

Bystrygrzes

@Bystrygrzes właśnie sprawdziłem kiedy wydano HP i ZF... o kurwa to było 20 lat temu. warto wracać?

JarlSkyr

@Bystrygrzes Jak najbardziej tak. Już pomijam, że dla samej nostalgii warto wrócić, to sam fakt, że ten świat po tylu latach jest dalej tak popularny o czymś świadczy. Dalej potrafi zachwycić młodych i starych Ja, co jakiś czas wracam do do starych książek, które się namiętnie czytało za dzieciaka i bawię się prawie tak samo (wiadomo, nic nie przebije radości pierwszego razu) jak to miało x lat temu. Ponadto często gęsto dostrzegam rzeczy, których się nie widziało wcześniej, więc polecam wrócić

Zaloguj się aby komentować

20 + 1 = 21

Tytuł: Harry Potter i Czara Ognia
Autor: J.K. Rowling
Kategoria: literatura młodzieżowa
Wydawnictwo: Media Rodzina
ISBN: 8372780226
Liczba stron: 768
Ocena: 9/10

Właściwie mógłbym skopiować swoje opinie o poprzednich tomach, wkleić je tutaj i by mniej więcej się zgadzało, ale naskrobię jakieś głupotki :). Z takich głównych rzeczy, które mi się spodobały to:
Tym razem książka nie zaczyna się w domu Dursley'ów, ale w wiosce Little Hangleton z perspektywy mugola Franka Bryce'a, gdzie udaje mu się podsłuchać rozmowę Voldemorta z Glizdogonem, o tym, co będzie się działo w najbliższym czasie. A będzie się działo i to dużo.
Poza głównym wątkiem Turnieju Trójmagicznego i unoszącej się dookoła niego intrygi, dostajemy również możliwość oglądania oczami bohaterów mistrzostw świata w quidditchu. Prócz tego nie zabraknie również innych, pomniejszych wątków znanych z poprzednich części (nocne eskapady Harry'ego po zamku), ale też nowych, takich jak: wywiady Rity Skitter, Front Wyzwolenia Skrzatów Domowych czy Bal Bożonarodzeniowy.
Mimo, że książka objętością zajmuje tyle, co dwa pierwsze tomy, to akcja nie stoi w miejscu, a świat przedstawiony jest o wiele bogatszy, mroczniejszy i dalej mocno wciąga :).

Jeśli chcesz poznać człowieka, patrz jak traktuje podwładnych, a nie równych sobie.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazki #harrypotter
renkeri

@JarlSkyr Oj, zachęciłeś do powrotu do serii

JarlSkyr

@renkeri Śmiało ( ͡~ ͜ʖ ͡°)つ──☆*:・゚

Zaloguj się aby komentować