309 + 1 = 310

Tytuł: Bohaterowie
Autor: Joe Abercrombie
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: MAG
ISBN: 9788374806657
Liczba stron: 752
Ocena: 7/10

Bohaterowie, czyli piąty już tom z serii Pierwszego Prawa ukazuje trzydniowy przebieg bitwy pomiędzy siłami Unii pod przywództwem marszałka Kroya a Północnymi Czarnego Dowa. Można by się spodziewać, że opis jednego starcia, który zajmuje ponad 700 stron, mógłby być nużący, to taki nie jest (przynajmniej dla mnie).

Autor serwuje nam bardzo sporo opisów dotyczących szeroko pojętych działań militarnych, problemów związanych z dowództwem, mobilizacją armii, ale prócz tego zręcznie wplata tutaj wątki filozoficzno-psychologiczne dotyczące sensu prowadzenia konfliktu. Podobało mi się to, w jaki sposób pan Abercrombie zestawił tutaj emocje oraz przemyślenia postaci. Po jednej stronie mamy młodych ludzi gotowych do poświęceń oraz bohaterskich czynów a po drugiej stronie starych weteranów wielu kampanii, którzy marzą o tym, by w końcu porzucić bitewny zgiełk.

Na plus zasługuje również to, jak została przedstawiona wojna – pełna chaosu, brutalności i bezsensowności. Przeplatana żmudnym czekaniem w błocie i moknięciem w zimnym deszczu, z jedynie krótkimi momentami szybkiej, krwawej jatki. Prócz tego konflikt śledzimy oczami obu stron – zarówno żołnierzy Unii, jak i Północnych, dzięki czemu wydarzenia ukazane są w sposób bezstronny i utrzymują stałe tempo.

Co do samych postaci, to tych pan Abercrombie serwuje nam masę. Całe szczęście, że na początku książki jest ich spis, bo człowiek mógłby łatwo się pogubić. Co do samych bohaterów, to niektórzy są wyraziści i interesujący, inni z kolei nudni jak flaki z olejem. Natomiast dostrzegam tutaj pewną powtarzalność pod względem budowy charakterów niektórych z nich, dla przykładu Finree – Ardee, Gnat – Rudd Trójdrzewiec. Ale jeżeli sprawdzony schemat działa, to po co z niego rezygnować, tylko pytanie, jak długo będzie działał. Jednakże muszę wyróżnić jedną postać, której poczynania najpilniej śledziłem – Bremer dan Gorst.
Postać Bremera mnie trochę zszokowała, ponieważ kompletnie inaczej ją sobie wyobrażałem. Zwłaszcza gdy już na samym początku miałem wgląd w jego myśli, tutaj mała próbka:

- Podejrzewam, że nie jesteś ze mną całkowicie szczery.
- Nigdy nie udaję. – Kocham cię kocham cię kocham cię kocham cię kocham cię kocham cię kocham cię…
- Dobrze się czujesz Bremerze? Mogę tak do ciebie mówić, prawda?
Możesz zmiażdżyć mi oczy obcasami. Tylko wypowiedz jeszcze raz moje imię.
- Oczywiście.

Na zewnątrz próbuje pokazywać siebie jako opanowanego, dzielnego rycerza (za takiego go miałem), wręcz robi wszystko, by wszyscy uznali go za bohatera, ale patrząc w głąb jego osobowości, jesteśmy w stanie dojrzeć to, jak bardzo jest załamany i pełen smutku. Po incydencie w Domu Uciech Cardotti’ego został zdegradowany do roli królewskiego obserwatora i od tamtego czasu przechodzi załamanie, czując wstręt do wszystkiego w tym do siebie. W pewnym momencie zrobiło mi się nawet go trochę żal.

Oczywiście nie mógłbym także nie wspomnieć o Pierwszym z Magów, Bayazie, który jest wręcz swego rodzaju siłą natury, nieuchronnie napędzającą wydarzenia i konflikty ku swojemu celowi. Po przeczytaniu pierwszej trylogii Pierwszego Prawa miałem jeszcze co do niego pewne wątpliwości, ale tutaj zostały one ostatecznie rozwiane. Dobitnie jest tutaj ukazany w dialogach jego charakter oraz jego poglądy o ludziach i ich roli w jego planach. Trochę też mi zalatuje (zwłaszcza w zakończeniu) Aizenem z Bleacha.

Patrząc na całość, to całkiem dobrze się czytało, gorsze od trylogii, ale w moim odczuciu zdecydowanie lepsze niż Zemsta najlepiej smakuje na zimno. Fabuła nie powala, innowacji też tutaj za dużo nie znajdziemy, ale dla fanów Pierwszego Prawa jest to pozycja jak najbardziej do przeczytania.

Wojna to ambicje bogaczy i groby biedaków.

#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz
a6e2ea57-7dba-4d27-9137-6b5851fce34d

Zaloguj się aby komentować