189 + 1 = 190
Tytuł: Upadek smoków
Autor: Miles Cameron
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: MAG
ISBN: 9788366712041
Liczba stron: 688
Ocena: 7/10
Ostateczne zwieńczenie przygód Czerwonego Rycerza i kompanii. Sprzymierzone siły Dziczy i ludzi walczą w ostatecznej bitwie przeciwko Popiołowi i jego armii. W tym samym czasie Czerwony Rycerz uknuł sprytny plan, który może przechylić szalę zwycięstwa na jego korzyść, jednak nie wszystko pójdzie po jego myśli...
Piąty i ostatni tom cyklu Syn zdrajcy za mną! Z jednej strony dobrze się czytało, jednak czuję się rozczarowany – ale po kolei.
Generalnie cała książka to są opisy ostatecznych starć, potyczek i przegrupowań zmierzających do ostatecznej bitwy. Prócz tego wyłania się nam już sygnalizowany wcześniej wątek wieloświatów. No i tu się już pojawia pierwszy zgrzyt, bo moim zdaniem to miało bardzo duży potencjał, który został niewykorzystany. Nie chcę tutaj zbyt wiele zdradzać, ale powiem po prostu, że wszystko było opisane bardzo niejasno, chaotycznie i same wydarzenia dotyczące nich też nie zajmują zbyt wielu stron, patrząc na to, ile czasu autor poświęcił na opisy walk dziejących się w głównym świecie.
Natomiast drugi zgrzyt, to jest jeden z gorszych jakich może czytelnik doświadczyć, to znaczy – zakończenie. No i jak ono samo w sobie nie jest złe, tak nie uważam je za dobre. Chodzi mi o to, że jeśli ktoś poświęca tak długi czas na przeczytanie całej serii, to raczej spodziewa się tutaj paru odpowiedzi na pytania, rozwiązaniu jakichś kwestii, zagadnień (nie mówię, że wszystkich, ale przynajmniej kilku). Natomiast zakończenie wręcz pozostawia jeszcze więcej pytań bez odpowiedzi i ma się wrażenie jakby było pisane w pośpiechu. Wygląda trochę to tak, jakby autor zostawił sobie otwartą furtkę na jakiś ewentualny sequel.
Ten tom dla mnie był najgorszym ze wszystkim, (mimo tego, że dalej jest dobry, tak ewidentnie odstaje od reszty). Miejscami ciekawy, ale przez większość czasu mocno przewidywalny - brak tutaj nagłych zwrotów akcji czy jakichś większych niespodzianek (no może z jednym małym wyjątkiem). Niby cały czas coś się dzieje, akcja nie stoi w miejscu, ale właściwie dzieje się tylko, żeby się działo – nic za tym tak naprawdę nie idzie. Pominąwszy to wszystko, reszta rzeczy pozostaje mniej więcej na takim samym poziomie jak w poprzednich częściach.
Patrząc na całość, uważam cykl za przyjemny i całkiem wciągający, mający swoje małe zgrzyty w postaci średniego zakończenia czy zbyt dużej ilości przedstawianych perspektyw bohaterów (tom 1 i 2). Natomiast, za co muszę wyróżnić ten cykl to, co pisałem już kilka razy, czyli bardzo barwne i realne opisy scen batalistycznych oraz krwawych, brutalnych walk. Scenę, gdzie rycerz rzyga, mając zamkniętą przyłbicę, zapamiętam do końca życia . I przede wszystkim muszę pochwalić Milesa Camerona za zapadające w pamięć postacie (dobre i złe), takie jak: czarujący i bluźniący Gabriel Murien, wszechwiedzący Harmodiusz, straszny Tom Lachlan, ser Alison zwana Pyskatą, tajemniczy Mistrz Smith, czy (nie)najlepszy rycerz na świecie Jean de Vrailly, mogę tu wymieniać i wymieniać. Panu Cameronowi bardzo dobrze wyszło odwzorowanie średniowiecznych realiów i przekonanie mnie o prawdziwości oraz wiarygodności opisywanych wydarzeń, tak że naprawdę czułem, jakbym tam był i widział to wszystko własnymi oczyma. Polecam rzucić okiem na ten cykl ;).
Lachlan za Aa!
#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto
Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz
Tytuł: Upadek smoków
Autor: Miles Cameron
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: MAG
ISBN: 9788366712041
Liczba stron: 688
Ocena: 7/10
Ostateczne zwieńczenie przygód Czerwonego Rycerza i kompanii. Sprzymierzone siły Dziczy i ludzi walczą w ostatecznej bitwie przeciwko Popiołowi i jego armii. W tym samym czasie Czerwony Rycerz uknuł sprytny plan, który może przechylić szalę zwycięstwa na jego korzyść, jednak nie wszystko pójdzie po jego myśli...
Piąty i ostatni tom cyklu Syn zdrajcy za mną! Z jednej strony dobrze się czytało, jednak czuję się rozczarowany – ale po kolei.
Generalnie cała książka to są opisy ostatecznych starć, potyczek i przegrupowań zmierzających do ostatecznej bitwy. Prócz tego wyłania się nam już sygnalizowany wcześniej wątek wieloświatów. No i tu się już pojawia pierwszy zgrzyt, bo moim zdaniem to miało bardzo duży potencjał, który został niewykorzystany. Nie chcę tutaj zbyt wiele zdradzać, ale powiem po prostu, że wszystko było opisane bardzo niejasno, chaotycznie i same wydarzenia dotyczące nich też nie zajmują zbyt wielu stron, patrząc na to, ile czasu autor poświęcił na opisy walk dziejących się w głównym świecie.
Natomiast drugi zgrzyt, to jest jeden z gorszych jakich może czytelnik doświadczyć, to znaczy – zakończenie. No i jak ono samo w sobie nie jest złe, tak nie uważam je za dobre. Chodzi mi o to, że jeśli ktoś poświęca tak długi czas na przeczytanie całej serii, to raczej spodziewa się tutaj paru odpowiedzi na pytania, rozwiązaniu jakichś kwestii, zagadnień (nie mówię, że wszystkich, ale przynajmniej kilku). Natomiast zakończenie wręcz pozostawia jeszcze więcej pytań bez odpowiedzi i ma się wrażenie jakby było pisane w pośpiechu. Wygląda trochę to tak, jakby autor zostawił sobie otwartą furtkę na jakiś ewentualny sequel.
Ten tom dla mnie był najgorszym ze wszystkim, (mimo tego, że dalej jest dobry, tak ewidentnie odstaje od reszty). Miejscami ciekawy, ale przez większość czasu mocno przewidywalny - brak tutaj nagłych zwrotów akcji czy jakichś większych niespodzianek (no może z jednym małym wyjątkiem). Niby cały czas coś się dzieje, akcja nie stoi w miejscu, ale właściwie dzieje się tylko, żeby się działo – nic za tym tak naprawdę nie idzie. Pominąwszy to wszystko, reszta rzeczy pozostaje mniej więcej na takim samym poziomie jak w poprzednich częściach.
Patrząc na całość, uważam cykl za przyjemny i całkiem wciągający, mający swoje małe zgrzyty w postaci średniego zakończenia czy zbyt dużej ilości przedstawianych perspektyw bohaterów (tom 1 i 2). Natomiast, za co muszę wyróżnić ten cykl to, co pisałem już kilka razy, czyli bardzo barwne i realne opisy scen batalistycznych oraz krwawych, brutalnych walk. Scenę, gdzie rycerz rzyga, mając zamkniętą przyłbicę, zapamiętam do końca życia
Lachlan za Aa!
Nasza nowa dewiza – powiedział Gabriel – Sprawiamy, że niemożliwe wydaje się tylko naprawdę bardzo trudne.
#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto
Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz
Zaloguj się aby komentować