#zycieismierc

6
31
Przedwczoraj zmarła moja babcia. 89 lat, od 2 tygodni już bardzo ciężki stan, od kilku lat alzheimer, wiedziałem od kilku miesięcy, że to kwestia czasu. 3 tygodnie temu powiedziałem, że niestety pewnie stanie się to do końca roku. Co chwila szpitale, złe wyniki itd. Problemy z jedzeniem, gasnący organizm, pogłębiający się brak świadomości. Wegetacja.

Odeszła 2 dni temu. Bez bólu, spokojnie. Pierwszy dzień byłem bardzo przybity. Trochę popłakałem, ale bez większej rozpaczy. Pogrzeb w środę. I mam teraz duże wyrzuty sumienia. Dlaczego? Bo funkcjonuję w miarę normalnie.

Tego samego dnia pojechałem do mojej kumpeli na zerówkę się wygadać, poprawił mi się humor, bo z czasem trochę pożartowaliśmy. Dziś umówiłem się z moim przyjacielem (takim od dziecka) i zaproponował mi piwo, powiedziałem, że jedno mogę wypić. Ale wczoraj też zrobiłem trening, żyję trochę jakby się nic nie stało. Odwołałem tylko spotkanie z laską co się z nią spotykam, bo powiedziałem, że jakiekolwiek uniesienia to już jak babcię pożegnam.

Moja siostra (turbo wrażliwsza) dużo bardziej to przezywa. Naturalnie ciocia też (załatwia pogrzeb i wszelkie formalności). Zastanawiam się czy dobrze robię - czy powinienem zostać zamknięty w domu z rodziną, czy w ogóle mogę sobie pozwolić na wyjścia towarzyskie (przy wstrzemięźliwości, nie mam ochoty na nic poza pogadaniem z kimś i niesiedzeniem w domu), czy jestem po prostu egoistą wyprutym z żalu? Może źle robię wychodząc, może zachowuję się jakby nic się nie stało? Nie wiem.

Wiem, że pogrzeb będzie mnie dużo kosztował emocji i tam na pewno wszystko wróci ze zdwojoną siłą i do tego czasu człowiek tak czuje, jakby to nie doszło do niego (bo i tak takie życie to nie było życie). Druga sprawa - w bardzo podobny sposób odchodził mój dziadek i też każdy czekał, az odejdzie i nie będzie się męczyć, więc jakieś doświadczenie nabyłem z takich pożegnań.

Z drugiej strony - co mam siedzieć w domu i zmuszać się do rozpaczy, płaczu i starać się nie zająć czymś głowy i nie być na siłę przybity? Inaczej bym zareagował, gdyby teraz umarł nagle mój tata lub moja mama lub ktokolwiek, czego bym się nie spodziewał, inaczej jest teraz, kiedy miałem pełną świadomość co się za chwilę wydarzy i że jest to po prostu kropka nad i od dluzszego czasu....

No ale na imprezę nie idę, alkoholu pić nie chcę, więc to chyba nie grzech się z kimś spotkać i wyjść z domu albo pozwolić sobie na godzinę-dwie pożartować i zresetować...

#zycieismierc #zycie #zalesie #psychologia #gownowpis #przemyslenia
bartek555

Szkoda ze skasowales swoj poprzedni post, w ktorym miales w powazaniu babcie, ktora zmarla kilka h wczesniej i interesowala cie tylko ta dupa. Zdecyduj sie typie.

mehdnpl

Może to nie powód do świętowania, ale to naturalna kolej rzeczy - fajnie, że się nie męczyła i tyle. Powspominajcie dobre momenty, obejrzyjcie stare zdjęcia i idźcie dalej.

Komenda_Miejska_Polucji

Twój wpis jest pięknym przykładem, jak konstrukt społeczny (albo religia, nie wiem) potrafi nałożyć człowiekowi fejkowe kajdany na ręce. Taki wiek i płakać? Przecież tyle przeżyć to jeden z największych sukcesów.

Zaloguj się aby komentować

Dziś odeszła moja babcia. Miała dość zaawansowaną chorobę alzheimera (do końca życia poznawała tylko moją ciocię, która jeszcze na wczesnym etapie brała ją często do siebie i potem regularnie przyjeżdżała dopilnować opieki nad nią), do tego od kilku tygodni stan jej zdrowia fizycznego mocno się pogarszał i od 2 tygodni wiedziałem, że może lada dzień umrzeć, mimo tego, że były momenty poprawy i nawet raz ją do domu wypisali.

Dziś moja ciocia jak się obudziła i jeszcze nie dostała telefonu, to zauważyła, że zegar w domu stanął na godzinie 3:00, choć babcia umarła nad ranem. Tak samo było w przypadku mojego dziadka, kiedy umierał, zegar w domu stanął. I stanął tylko 2 razy przez cały swój okres "użytkowania". Nie wkręcam - naprawdę, nie musicie wierzyć. Ciocia się przeraziła jak rano to zobaczyła, godzinę potem dostała info, że babcia odeszła.

Strasznie dziwne zjawisko i ciężko to racjonalnie wytłumaczyć.

Co jest najciekawsze, wiecie w jak nietypowy sposób przeniosła się na tamten świat? Podczas śniadania. Pielęgniarki ją karmiły, rano była dość żywotna, rozumiała co się do niej mówi. Zjadła całe śniadanie. Jak kobitki odkładały talerz, to przyszła lekarka na obchód. Babcia położyła głowę na poduszkę, wzięła wdech, potem głęboki wydech i zgasła. Umarła w moment, zakładam że nagłe zatrzymanie akcji serca i było po sprawie.

#zycie #smierc #zycieismierc #gownowpis #przemyslenia
the_good_the_bad_the_ugly

Wyrazy współczucia.


A taka nagła poprawa przed śmiercią to tzw. zryw.

Taxidriver

Niech spoczywa w spokoju.

A o takich historiach z zegarem słyszałem już wcześniej.

Amhon

@Lopez_ kiedyś obudziłem się i miałem atak hiperwentylacji. Nigdy w życiu nic takiego mi się nie zdarzyło, ani nic podobnego też się nie działo. Niedługo po tym mój dziadek mial stwierdzoną śmierć przez lekarza. Do dziś nie potrafię tego racjonalnie wyjaśnić.

Zaloguj się aby komentować

Grób podleśniczego Leopolda Kałuży (1900-1924)

Na szczycie wzniesienia zwanego Malinową Górą, pośrodku lasu wśród Wzgórz Dylewskich, znajduje się samotny grób.

Grób należy do młodego leśnika, który opiekował się bednareckimi lasami za czasów hrabiego Albrechta zu Eulenburg.
Okoliczne lasy obfitowały w zwierzynę płowną, a młody ambitny leśnik postanowił wytoczyć wojnę okolicznym kłusownikom - niszczył ich sidła i zasadzki, płoszył ich z kryjówek, demaskował je i na różne inne sposoby się im narażał.

Zdawał więc sobie sprawę, że może go spotkać zemsta i zawczasu prosił wszystkich, aby w przypadku śmierci - pochowano go w środku lasu..

No i.. wykrakał.. Jesienią 1924 roku podczas zasadzki na kłusownika Wilhelma Senderrka z Pietrzwałdu, trafiony został przez niego kulą w głowę - zmarł i zgodnie z życzeniem został przez hrabiego pochowany w lesie - po to by strzec go z zaświatów..

Rozgarnęliśmy nieco liście (choć następnym razem wezmę chociaż rękawiczki ;P), zapaliliśmy znicz, wypiliśmy skromny toast i ruszyliśmy w kierunku północnym, już bez konkretniejszego celu, aby zamknąć pętlę.

Wracając jeszcze do Leopolda - w roku swojej śmierci 'zasłynął' (sam ponoć miał z tego powodu wyrzuty sumienia) zastrzeleniem, jak niektórzy mówili - ostatniego Rysia w Prusach Wschodnich. Jak pisano w niemieckim czasopiśmie ustrzelony okaz miał mieć długość od nosa do ogona 119 cm, mierzyć 64 cm w kłębie, oraz ważyć około 22 kg.

#ciekawostki #historia #warminskomazurskie #wzgorzadylewskie #zuchpostuje #zuchwedruje #prusy #krajobraz #przyroda #zycieismierc

____________________
To tylko fragment dłuższego spaceru. O tego - https://www.hejto.pl/wpis/spacer-krajobrazowy-las-bednarecki-park-krajobrazowy-wzgorz-dylewskich
zuchtomek userbar
f4ed0ceb-9b08-4898-a917-57303aa003c7
aba338c9-c38f-4e10-9a97-ff625cbd8653
53a1c0f5-2496-4664-a8ee-85dc6085d2a4
602e58d4-55ff-42e5-9740-706d6b09c287
5b2bf9d8-11ff-423f-b356-74d4f9195fbd
enkamayo

Strzelał choć nie wiedział do czego. Hmm...

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
Mam straszny problem z cierpliwością, skupieniem się na teraźniejszości i zdrowym balansem. Nie wiem jak temu zaradzić. Prawdopodobnie jest to związane z dwoma rzeczami:

1.Jestem nadpobudliwy, bardzo dynamiczny, potrzebuję dużej ilości bodźców, jestem ogólnie przeładowany emocjami
2.Moje życie jakiś czas temu zmieniło się o 180 stopni i dążę do tego, by jak najszybciej sobie zapełnić luki.

Obecnie pracuję w firmie, gdzie po 3 miesiącach podpisałem kilka "kalorycznych umów", dostałem kilka klientów drugiego handlowca/opiekuna i obecnie mam pod swoją opieką tych, co płacą najwięcej. Zacząłem trochę ogarniać w firmie to, co kulało i teraz sam dużo wymagam od współpracowników (nieduża firma, dostałem trochę decyzyjności, sporo ustalamy wspólnie) i chcę to wszystko bardzo szybko pchać do przodu.

Sam kiedyś chciałbym mieć swoją działalność. Ale już teraz wiem, że byłbym strasznie wymagający i sam byłbym pracoholikiem. Moim problemem jest też perfekcjonizm, jeśli mi na czymś zależy, przesadnie chcę, żeby było najlepiej, idealnie. Nadinterpretuję często problemy, idealnością chcę wymazać katastroficzne myśli i negatywne scenariusze, generalnie wpadam ze skrajności w skrajność. Najczęściej jak się za coś zabieram jestem bardzo efektywny, ale kosztuje mnie to sporo sił psychicznych. Mam wrażenie, że istnieje dla mnie czarne i białe - idealnie i beznadziejnie. Jeśli się coś nie udaje, to jest bardzo źle, jak się udaje, to jest dobrze, ale nie znaczy, że zawsze będzie i musi być lepiej. Nie doceniam małych rzeczy, progresów w swoim życiu i drobnych kroków.

Przeszedłem przez absolutne piekło w swoim życiu w ostatnich miesiącach. Jeszcze pół roku temu nie miałem pracy, miałem rozwalone zdrowie (i to 2 problemy - pooperacyjny + choroba, którą nabyłem w międzyczasie), byłem świeżo po końcu 6 letniego związku, wróciłem na tarczy do domu rodzinnego z dużego miasta, spędzałem 24h w domu leżąc na łóżku z depresją, moje plany życiowe legły w gruzach, straciłem ok 15k oszczędności. Ale się nie poddałem i walczyłem o siebie jak lew i dalej to robię.

Dziś mam fajną pracę, duże możliwości, nowe plany na życie, moje zdrowie uległo znaczącej poprawie, dostałem sporo wsparcia od bliskich i spędziłem zajebiste lato z przyjaciółmi, otworzyłem się na nowe znajomości (zawsze byłem tu hermetyczny), poznałem fajnych ludzi, wróciłem po problemach pooperacyjnych do sportu i nawet udało mi się formę życia zrobić, z leżenia w wyrze i zamartwiania się co dalej, udało mi się wejść na tempo 5 bardzo intensywnych treningów w tygodniu.

Czy doceniam? No właśnie problem jest taki, że nie. A różnica jest kolosalna, naprawdę. Dlaczego? Bo nie wszystko ze zdrowiem jest jeszcze tak jak chcę + mam czarne myśli o to, jak się to dalej potoczy (przede mną kilka weryfikujących miesięcy, badań i leczenia). Kolejna rzecz - nie mam jeszcze tego, co chciałbym osiągnąć życiowo/zawodowo i gonię za tym. Wiem, że prędzej czy później przy ciężkiej pracy mi się to uda, ale mam problem z cierpliwością i skupieniem się na teraźniejszości, bo moje myśli wypełnia lęk przed jutrem.

Wydaje mi się, że źle to wszystko znoszę, bo miałem ciężki krzyż do udźwignięcia, a w pewnym momencie zabrakło osoby, która mnie wspierała i dawała mi poczucie spokoju. Samotność to nasiliła. Wiecie, brakowało mi takiego wieczoru, że siadam z kimś przy paczce chipsów, oglądam film i gadam o pierdołach.

Wsparcie - moja mama rozmawia ze mną jak Adaś Miauczyński w dniu świra, generalnie mnie nie rozumie. Mój ojciec w ogóle niewiele rozumie, bo jest inteligentny, ale inteligencja emocjonalna u niego jest zerowa, nie czuje ludzi i ich problemów, zawsze był trochę z boku. Moja siostra dała mi mega dużo wsparcia, ale obecnie jesteśmy 100km od siebie, a ona sama nabawiła się depresji po 15 latach wspinania się po drabinie kariery w korpo (aż po dyrektora) i obecnie się leczy i sama szuka we mnie wsparcia jak gadamy, co zawsze jej daję.

Czuję się trochę wypompowany. Chciałbym zwolnić, pożyć trochę z dnia na dzień. Nie martwić się przyszłością, mieć odrobinę spokoju. Moim marzeniem jest założenie rodziny, własna działalność i czerpanie z życia ile się da.

Problem w tym, że wszędzie czuje presję. W pracy presja, bo muszę (w sumie to nawet chcę) poukładać tak procesy sprzedaży i obsługi, żeby wejść na wyższy poziom (dla mnie to ekstra kasa). Zaoszczędzić pieniądze. Założyć działalność (2 kumpli mnie już piłuje czy możemy zacząć planować).

Na domiar złego - mieszkam w rodzinnej kamieniczce i moja babcia w drugim mieszkaniu (które kiedyś dostanę) jest bardzo schorowana, ma alzheimmera. Tego lata uratowałem jej praktycznie życie, bo byłem na zdalnej i usłyszałem huk, rozwaliła se łeb i była kałuża krwi, ojciec oczywiście nic nie słyszał i sam musiałem wezwać pogotowie i tamować krwawienie. I tutaj też się martwię, ale to nie wszystko.

Kamieniczka/dom jest generalnie do remontu. Ojciec typowa sknera, ma kasę, że mógłby sobie kupić jeszcze spokojnie jedno mieszkanie w powiatowym, ale twierdzi, że to na czarną godzinę, a jak nie to w spadku odda mi i siostrze XD A my potrzebujemy termomodernizacji budynku. Ja na razie nie mam oszczędności, by się za to zabrać. A opieka nad domem spadnie na mnie, ja mam być tym, który się wszystkim zajmie. Wiecie - założe rodzinę, wprowadzę się tam, wyremontuję dom. A do tego wszystkiego bardzo daleka droga.

Chciałbym tak po prostu sobie chodzić do pracy, na zajęcia dodatkowe, być w pełni zdrowym i nie mieć takich wysokich oczekiwań i dużej presji na sobie. Pożyć sobie z dnia na dzień. A zarówno zawodowo, jak i prywatnie, są duże plany, które wymagają bardzo dużego nakładu sił. I goni mnie czas. Mam jeszcze drugą babcię, która też chce mnie widzieć jak najwięcej, bo ma 88 lat i też potrzebuje pomocy. Zawieź tu, pomóż tu, przywieź babcię, załatw.

W skrócie: muszę pracować na wysokich obrotach (handel b2b), przestawić się za rok-dwa na własną działalność (jest pomysł i narzędzia), nawiązywać dalej kontakty, a przy tym uzbierać kasę jeszcze na remont domu, poznać kogoś, zaim będę starym zgredem, założyć rodzinę.

Mi to chyba najbardziej przeszkadza to, że jestem toksycznie męski. No wiecie - mężczyzna to ten, co spłodzi syna, posadzi drzewo, ogarnie dom i będzie głową rodziny, a reszta niech się niczym nie martwi. W dodatku męzczyzna musi być silny, wyzbywać się słabości, tłumić emocje i zawsze stawiać czoła problemom, nigdy nie uciekać przed niczym.

#psychologia #depresja #zycie #zycieismierc #rozwojosobisty #nerwica
NatenczasWojski

Ja tu widzę opis epizodów maniakalno depresyjnych. Porozmawiaj o tym z psychiatrą. Lekkie leki mogą pomóc Ci złapać równowagę.

Zaloguj się aby komentować

Kurwa, nigdy nie sądziłem, że dopadnie mnie coś takiego jak samotność xD Wiele lat w związku robi swoje, a do tego doszło mi rozczarowanie miłosne w ostatnim czasie i autentycznie mam zwałę siedząc z samym sobą. Przez ostatnie miesiące czułem się dobrze, ponieważ lubiłem pochillować sam ze sobą. Miałem mega intensywne lato, pełne imprez, wypadów i atrakcji, więc często w tygodniu zajeżdżałem sobie na fajkę na górkę (widoczek na całe miasto, fajna sprawa), otwierałem colę zero i sobie siedziałem w aucie przy otwartych drzwiach i ciepłym powietrzu lub dzwoniłem pogadać z siostrą (mieszka 100km ode mnie). Z jednej strony las, z drugiej widok na miasto, mogłem tak siedzieć godzinę i się relaksować. Tym bardziej, że od piątku do niedzieli atrakcji po samą szyję i ciągle mnie gdzieś kumple wyciągali. No a teraz jest zimno i o te plany ciężej, raz w tygodniu coś robimy.

Teraz mnie dopadła choroba, odpadły 4 treningi w tygodniu, pogoda inna i człowiek czuje się od razu gorzej. Najnormalniej w świecie nie ma do kogo ryja odezwać, pogadać o głupotach, zostać wspartym na duchu, spędzić z kimś chwilę czasu. Jednak chłop bez baby jak bez ręki, co gorsza kiedy jesteś silnie zauroczony w tej jednej, z którą nie masz na co liczyć.

Najgorszą cechą jest brak cierpliwości. Mam plany na życie, część wdroży się właściwie sama (potrzeba czasu), część potrzebuje wielomiesięcznej pracy nad czymś (co nawet już zacząłem), ale gorzej mi w okresie przejściowym.

Chciałbym mieć własną działalność (będę to ogarniać z kolegami), więcej zarabiać i nawiązywać kontakty(zaraz będą prowizje, więc to już powoli się dzieje, kontakty regularnie nawiązuje w mojej pracy), mieć własne mieszkanie (to też będę kiedyś mieć, bo mamy rodzinna kamieniczkę), kobietę i założyć rodzinę (a tu już problem).

Wszystko do osiągnięcia jako cel długoterminowy. Tylko problem jest teraz, że ja chciałbym to na już. Mam 28 lat. Żyję 3-4 lata do przodu, zawsze tak było, może to jest powodem tego, że rzadko się czułem dobrze, bo nie korzystałem z życia tu i teraz, tylko żyłem planami, a jak się zrealizowały, to wtedy planowałem coś na nowo do przodu.

Najgorsze też, że tej przyszłości się boje, że nie pójdzie po mojej myśli, że przegram i się nie podniosę, choć zawsze walczę.

#zycie #zycieismierc #gownowpis #przemyslenia #pieniadze #zwiazki #randkujzhejto #rozwojosobisty #psychologia
Rudolf

>Kurwa, nigdy nie sądziłem, że dopadnie mnie coś takiego jak samotność


patrząc na wpisy które ostatnio produkowałeś hurtowo to mnie to absolutnie nie dziwi

Sweet_acc_pr0sa

@Lopez_ nie wiem chlopie mi sie zycie posypalo i poukladalo pratycznie w 2 miesiace xD okazuje sie ze wystarczy nie byc brzydkim a ustawia sie kolejka i mozna wybierac to wybralem xD


jak bym jednak stwierdzil teraz ze to nie to, to weekendy mial bym zajete na randki przez nastepne pol roku xD i nie wydal bym na nie nawet 10 zlotych xD

Zaloguj się aby komentować

7 miesięcy temu rozstaliśmy się z ex i wróciłem z dużego miasta do domu rodzinnego. Związek trwał 6 lat. I wiecie co? Wyleczyłem się ekspresowo (też przez zauroczenie w innej dziewczynie, nad czym dalej chcę pracować), ale to tylko tytułem wstępu, żebym został dobrze zrozumiany (tak, wiem, że często o tym wspominam).

Obecnie mieszkam z rodzicami. Mamy duży dom/kamieniczkę, na górze mieszka starsza schorowana babcia i ja prawdopodobnie kiedyś to mieszkanie przejmę. Ale też nie o tym wątek - choć tutaj też wstęp nr 2 do dalszej części posta.

Wiecie co jest najgorsze, kiedy życie wam się zmienia o 180 stopni? Nauczyć się żyć od nowa. Pożegnać się z pewnymi rutynami, zająć sobie czas, nie myśleć za dużo. Jestem dość nadpobudliwy i przebodźcowany i w moim życiu potrzebuje dużo zajęć, przy czym chciałbym jak najmniej być w domu - najlepiej tylko rano i późnym wieczorem. Latem nie miałem z tym problemu. Obecnie błądzę.

Z rodzicami mi się ciężko dogadać. Mam 28 lat, strasznie mnie irytują. Nie chcę na razie wynajmować mieszkania, bo sporo się wykosztowałem utrzymując się na 3 miesięcznym bezrobociu i teraz czas odłożyć kasę, a w ostatnich miesiącach nie odłożyłem nic (ubezpieczenie auta, naprawa auta, kawalerski, wesele, lekarz, leki etc). Do tego prawda jest taka, że mi się to nie kalkuluje - inwestować w urządzenie mieszkania, w którym pomieszkam ze 2-3 lata i będę musiał się przenosić z powrotem do rodzinnej kamieniczki. A oszczędzać musze zacząć już.

Pracuje praktycznie sam, jestem handlowcem b2b w małej firmie, poprzednio pracowałem w dużych. Często nie mam do kogo odezwać japy poza spotkaniami z klientami. Na siłownię chodzę sam (kumple trenują inne sporty). I wiecie co? Czuję trochę życiową pustkę, samotność. Tak jakbym był dosłownie sam na planecie. Staram sobie organizować czas, czasem uciekać od samego siebie. Nie mam rutynowych zajęć i obowiązków, które miałem i to serio człowieka dobija. 8-16 praca, potem siłownia i co dalej? Brakuje mi bardzo interakcji z ludźmi w tygodniu (w weekendy mam co robić), brakuje mi bliskości drugiego człowieka (choć walczę o moją relację z w/w koleżanką), brakuje mi dosłownie sensu.

Mam plany na siebie, na przyszłość, ale czuję ogromną niepewność i strach przed przyszłością. Martwię się na zapas. Analizuję czarne scenariusze. W moim życiu w tym roku wydarzyło się tyle złego, że każdy mój lęk/obawa jest potęgowany do 110 % z katastroficznymi wizjami. To strasznie przytłacza.

To jest paradoks - z jednej strony jestem szczęśliwy, że zakończył się związek bez chemii i prawdziwej miłości, z drugiej nie umiem odnaleźć się obecnie jako singiel i osoba, która może decydować o tym co chce robić od rana do nocy.

Autentycznie zastanawiam się nad zapierdolingiem i znalezieniem drugiej pracy po godzinach. Tylko nie wiem co. Na pewno nie praca typowo fizyczna. Muszę wypełniać sobie czas, jak najmniej myśleć, jak najmniej przebywać w domu z rodzicami.

#gownowpis #przemyslenia #psychologia #depresja #zycie #zycieismierc #rozwojosobisty
emdet

@Lopez_ pomyśl nad tym, czy nie wprowadzić czegoś oprócz siłowni - nie wiem czym tam kumple się zajmują, ale warto spróbować nowych sportów, a nóż coś siądzie. No i pewnie jakiś sport zespołowy byłby tu dobrym wyborem.

Ja to bym nie łapał drugiej roboty, bo trudniej będzie z tego zrezygnować na wypadek gdyby dziewczyna już się pojawiła na stałe, a wtedy to czas się przyda


A że w wieku 28 lat irytuje cię mieszkanie z rodzicami, no to już trzeba po prostu przeboleć ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Sweet_acc_pr0sa

@Lopez_ jestes na etapie poprawy siebie i to w najgorszym jej etapie


zbyt sie zmieniles aby czuc miete do starych znajomych


jednoczesniej zamalo aby zdobyc nowych


pracuj nad soba nie przestawaj, sama odejdzie tez jestem w tym miejscu co ty tylko moj zwiazek trwal 13 lat i ja wyjebalem z malego miasta do wwa

DerMirker

Mnie 3 miesiące temu zostawiła narzeczona po 4 latach związku. Aktualnie jestem na etapie rozważania emigracji/samobójstwa. Znając siebie, skończy się na niczym, ale to życie jest nie do zniesienia.

Zaloguj się aby komentować

Znajomi z terapii uzależnień mi umierają. Na trzech króli zmarł mi kolega. Wczoraj podobno umarła kolejna znajoma. Życie to jednak mega zmienny i tymczasowy stan jak się ćpa. No ale trud jej skończon.
#zycieismierc #uzaleznienie #psychiatria
#narkotykizawszespoko
Pstronk

No ale wiadomo #narkotykizawszespoko xD

w0jmar

@Zjedzon


Ale pisz tag narkotykizawszespoko co?


Bo jeszcze ktoś nie połączy kropek.

Odczuwam_Dysonans

@Zjedzon ech, współczuję. Takie coś raczej nie buduje pewności siebie. Szkoda ludzi.

Zaloguj się aby komentować

Wczoraj zmarł mój tato...

Nie czuję nic.

#rodzice #zycieismierc
GitHub

@RKS_Huwdu_Hooligans moje najszczersze kondolencje. Pamiętam jak o niego pytałeś i chciałem poradzić jak mogłem. Jeżeli brak jego cierpienia może być dla Ciebie pocieszeniem w tej sytuacji, niech tak będzie. Jesteśmy z tobą!

DirtDiver

@RKS_Huwdu_Hooligans Trzym się chłopie, przerobiłem ten ból.

PanNiepoprawny

Podpalić, skoro nie zrozumiał aluzji

Zaloguj się aby komentować

Oto Gary Hoy. Były prawnik.
Co odjebal, że były? Ano kitę.
Kiedy kolejnym razem będziecie się starali udowodnić komuś coś organoleptycznie na podstawie tego co usłyszeliście od eksperta w danej dziedzinie przypomnijcie sobie co ten typ odwalił.
A przypominam, że odwalił kitę.
Za niecały tydzień rocznica jego smierci, chociaż tyle mu zostało z jego krotkiego życia że kilkadziesiąt osób przeczyta o nim 30 lat później na portalu że śmiesznymi obrazkami w Polsce.
A oto co miało miejsce.
W dniu 9 lipca 1993 roku pan mecenas Gary Hoy oprowadzał po swoim biurowcu grupę studentów. W pewnym momencie postanowił pochwalić się młodziakom czego to oni teraz w tych szklanych domach nie mają. Jedną z takich rzeczy godnych pochwały były niezniszczalne okna.
Dokładny przebieg zdarzeń nie jest nigdzie dobrze zachowany jednak można wyobrazić sobie to tak:
- A tu mam niezniszczalne okna! - mówi mecenas do grupy
- Akurat - mówi Mati z trzeciej C.
- To pa tera.
Potem nastąpiła demonstracja siły i Gary rzucił się z pełnym impetem na szybę.
I tu pewnie myślicie sobie "o kurwa co za debil, pewnie pękła XD".
A właśnie, że nie.
Szyba w momencie uderzenia nie nosiła najmniejszych śladów zarysowań czy pęknięć. Po prostu wyleciała ze zniszczonej framugi, razem z Garym.
#zycieismierc #samobojstwo
#ciekawostki #usa #niewiemjaktootagowac
65077be8-2ea9-4441-891c-51900ec87c94
Mr_Cucumber

@bizonsky Ciekawe czy dostał nagrodę Darwina?

sraty-pierdaty

W sumie mi się smutno zrobiło :(

banan-smietana

@bizonsky co więcej gary był najlepszym prawnikiem w firmie w której pracował i po jego śmierci firma upadła.

Jarem

@banan-smietana

O chuj. Serio czy bredzisz?

Zaloguj się aby komentować

Czekaj , co ?
#memy #filozofia #zycieismierc
75b0acbe-de6a-4275-a0f6-06a02b0573ec
Barabarabasz7312

@Seele no właśnie, a jeżeli będzie dużo lepiej i w ogóle? ( ͡° ͜ʖ ͡°)

MartwyKrolik

@Barabarabasz7312 Patrząc jak żyje większość świata po za zachodem i jak żyła w przeszłości. To powiem, że szanse na urodzenie się w jakimś gówno kraju z gówno życiem są zbyt wielkie żebym losował ponownie.

Zaloguj się aby komentować

Czasem odnoszę wrażenie, że ludzie w wieku 26-30 lat to najbardziej przygaszone osoby. Często też rozpaczliwie szukające wrażeń z młodszych lat. To jest taki okres dołka, w którym uświadamiasz sobie, że nie jesteś już studenciakiem, który może się cały czas bawić, bo zacząłeś sobie jakoś stabilizować życie. Pracujesz, czasem wchodzisz w poważny związek, zaczynasz mieć wydatki, o których do tej pory słyszałeś głównie za dzieciaka w domu.
Oczywiście bawić się też można, ale mam wrażenie, że osoby, które chcą naśladować swoje życie sprzed lat, mimo wszystko tego nie czują. To tak jakbyś zaczął grać w gierkę, którą pykałeś za dzieciaka i usilnie szukać tamtej dziecięcej radości.
Do pewnych rzeczy tracisz wenę. Jeszcze podyrwasz się do walki, ale z czasem dochodzi do ciebie, że niektóre rzeczy masz w dupie i przestają cię jarać. Godzisz się z tym.
Z moich obserwacji wynika, że często dopiero po 30 odżywasz na nowo. Czemu? Bo dojrzałeś, pogodziłeś się z niektórymi rzeczami, dochodzą ci nowe hobby i zainteresowania(ale stare też pielęgnujesz) , zaczynasz zarabiać sensowne pieniądze, masz już sporą wiedzę w życiu i kiełkująci fajne pomysły w głowie i tak jakby kwitniesz na nowo, ale już dojrzalszy. Warunek? Pieniądze, wiedza i czas, a więc lepiej ten okres 25-30 przepracować solidnie...
#pracbaza #zycieismierc #przemyslenia #gownowpis #takaprawda #zwiazki
Mario_Puzon

@Lopez_ w tym wieku szczególnie kopa do przodu i motywację dają Ci dzieci. JA bez nich pewnie bym siedział przed kompem i walił browary całymi dniami

tellet

@Lopez_


Z moich obserwacji wynika, że często dopiero po 30 odżywasz na nowo.


No to niech ten czas przyspiesza, bo za kilka miesięcy wbiję lvl 28 i mam dokładnie jak w opisie. Niby zarabiam nieźle, według przeciętnego polaka to powinienem mieć śmigłowiec i penthouse pewno, a ja tymczasem dobijam się myślami, że i tak by kupić cokolwiek sensownego (niech to będzie lepsze auto czy mieszkanie), to i tak musiałbym się załadować w kredyt tyle że nie na 30 a na 5 czy 10 lat.


I właśnie teraz człowiek dostrzega, że niechybnie zbliża się do wieku, gdzie "bolą plecy i kolana" i już generalnie ze wszystkich stron ma sygnały że trzeba się ustatkować, czyli G E H E N N A pt. "kobieta, związek, dzieci, dom". I nie, to nie jest takie fajne, gdy chcesz jeszcze trochę być wolnym ptakiem. Może 30-40 lat temu, jak wszyscy robili w pracach na miejscu, to już tak wrastali w ten rytm życia, że im to się wydawało jako naturalna kolej rzeczy. Teraz przy zdalnych, kilkunastu różnych opcjach, człowiek nie chce się zamykać w jednej.


Jak ja dopiero zarabiam na tyle, by choć trochę powydawać na głupoty, nim przepadnie mi w mig 20 lat życia na to wszystko powyższe, uznawane za "poważne życie dorosłego człowieka". A i tak sobie ani mocno lepszej fury nie kupię, ani mieszkania/domu w ciepłych krajach, by się wyszaleć jeszcze.

Znajomi się zaręczają, żenią etc. zaraz będą pierwsze gówniaki, a wtedy to już po zawodach, bo "nie no MY JEDZIEMY do jej/jego rodziców na wieś bo brajaneg" albo inne planowanie błahych weekendowych wyjazdów jak wypraw na K2.


Pozostaje nadzieja, że jeszcze trochę poskaczę po szczebelkach zarobków, odłożę trochę kasy i zrealizuję swoją definicję "wygrania w życie", nim właśnie wpadnę w tą 3x-4x gehennę każdego człowieka.


@Mario_Puzon


w tym wieku szczególnie kopa do przodu i motywację dają Ci dzieci.


Odważne stwierdzenie, że w późnym 20-leciu frajda to dzieci- osobiście mnie taka wizja przeraża, bo to de facto zamienianie pracy, którą lubię, na ogarnianie dzieciaka.

BettyLou

@Lopez_ @tellet To jak będziesz się czuł sam ze sobą w wieku 3X-4X zależy od tego jak sobie poukładasz wszystko w głowie. Jeśli pogodzisz się z tym że pewien etap został zamknięty i nie wróci, że nie zawojujesz świata, że nie doświadczysz i nie zrealizujesz wszystkiego co chciałeś i będziesz starał się odnajdywać radość w tym co masz to wiek po 30 to jest najlepsze co może być - masz doświadczenie, zebrane wnioski ze swoich błędów, ustabilizowane i satysfakcjonujące życie zawodowe, pieniądze (o ile do 30 dobrze wykorzystałeś swój czas), ale wciąż jesteś młody więc możesz realizować różne rzeczy - na nic nie jest za późno!


Ponadto wiesz co lubisz a co nie, plus często masz wywalone co myślą o tobie inni i masz odwagę żyć po swojemu. Oczywiście można też zgnuśnieć zaraz po 25 jeśli będzie się żyło przeszłością i tęskniło do beztroskich lat wczesnej młodości kiedy nie było obowiązków, odpowiedzialności itd.


A jeśli chodzi o ten przysłowiowy "ból kolan i pleców" to tak, organizm będzie się psuł jeśli o niego nie zadbasz. Ale jeśli rozsądnie podejdziesz do odżywiania i aktywności fizycznej to nie odczujesz żadnej różnicy względem tego jak było za 20-latka.


Ja wraz z biegiem lat bardziej doceniam to że jestem starsza i myślę że nie chciałabym się cofnąć do młodszych lat - brak pieniędzy, brak stabilizacji, brak wiedzy o życiu no i naiwność, ogromna naiwność co do tego jak wygląda świat, życie, ludzie, kariera. Jasne że miałam kryzys 30-latki, ale od kiedy przetłumaczyłam sobie sama pewne rzeczy to świetnie się czuję ze swoim wiekiem i wierzę że najlepsze wciąż jeszcze przede mną.

Zaloguj się aby komentować

Moja kochana kotka odchodzi. Przyjechałem dziś do domu rodzinnego do rodziców na weekend i się dowiedziałem. Zdążyłem się z nią jeszcze raz zobaczyć. 17 lat z nami, a ja mam 26. Przecież to całe życie i bez niej ten dom będzie inny. Miała piękny żywot i była naszym oczkiem w głowie, nie każdy kot ma tyle szczęścia. Oddałbym wszystkie pieniądze jakie mam, żeby pożyła jeszcze chociaż rok.
Najmądrzejsze zwierzę jakie kiedykolwiek spotkałem. Reagowała na imię kiedy się ją wołało, nadstawiała uszy kiedy się o niej mówiło jej imię bez wołania jej personalnie, czasem miałem wrażenie, że rozumiała co się do niej mówi. Reaagowała na mój ton głosu (warcząc, kiedy nawet delikatnie podniosłem głos mówiąc NIE WO-LNO i wtedy kiedy byłem dla niej mily). Potrafiłą być przy tym strasznie wredna i nas wykorzystywać lub robić nam na złość, ale za to ją kochamy.
W moim życiu ostatnio jest mi bardzo ciężko i cholernie mnie przytłacza myśl, że być może w niedzielę będziemy musieli się pożegnać na zawsze. Była przez 3/4 mojego życia, a tej 1/4 to przecież prawie nie pamiętam, bo byłem małym dzieckiem. Była ze mną zawsze i widziała wszystko w moim życiu. Jak dorastałem, jak się zmieniałem, jak odnosiłem sukcesy i zaliczałem niepowodzenia. Nie wiem co mam zrobić. Jestem raczej twardy i bardzo dobrze radzę sobie ze smutkiem, choć często tłumie i żale się anonimowo, ale teraz się rozkleiłem jak małe dziecko...
Nie chcę mieć już nigdy żadnego zwierzaka.
#koty #pokazkota #zalesie #depresja #zycieismierc #zwierzeta
OrestesGaolin

Po domowych pupilach przechodzi się żałobę tak samo jak po ludziach. Szczególnie jeśli dorastało się razem z nimi. Rozumiem, co czujesz, bo też miałem takiego zwierzaka. Suczkę kundelka. Tak wrosła w rodzinę, że często wspominamy o niej do tej pory, mimo że od jej odejścia minęło już z 15 lat. Mogę cię tylko pocieszyć, że ten smutek kiedyś, powoli przejdzie. Wtedy zastanowisz się nad przygarnięciem kolejnego pupila. Ja wziąłem i nie żałuję. Chociaż taka więź jak z psiną z dzieciństwa już się nie powtórzy.

Kalifornix

@Lopez_ Współczuję, mój kot dotrwał tylko do 13.

Lopez_

@Kalifornix Ona jest słaba i śpi prawie cały dzień, ale potrafi zejść po schodach całe piętro (pokonać kilkanaście schodów, duży dom rodzinny) żeby zjeśc. Znalazła sobie miejsce pod stolikiem, gdzie nikogo nie ma i spędza tam dnie, jest słaba. Może odejdzie lada dzień, ale może to po prostu już domena tego wieku i odejdzie w ciągu kilku miesięcy.


Zaskoczyła mnie dziś, że rano pokonała schody i kręciła się po pokojach prosząc o żarcie. Zjadła, wypiła, wróciła leżeć i leży całyd zień.

Zaloguj się aby komentować

#gownowpis #starosc #przegryw #zycieismierc #przemyslenia
w robocie plotki babskie były na temat czy BS miała operację plastyczną...
w sumie to wiem, że uj Was to obchodzi i mnie też, ale sobie wygoglowałem zdjecie
i faktycznie ona wygląda staro - nie byłem tego świadomy
w związku z powyższym mam pytanie
a58361ed-34a0-41fa-ba87-f3bbf4571832

czy starzecić powinno się z godnością i dobrze tobi?

25 Głosów
Suodka_Monia

ale dziwne odpowiedzi w ankiecie

Zaloguj się aby komentować

Następna