#zycie

5
308
Wyniki ostatniej ankiety.

Pytanie ankiety: Czy większość swojego życia spędzasz w Polsce?
Głosowało: 384x

  • Tak, mieszkam w Polsce i nie potrzebuję spędzać czasu w obcym kraju (nawet urlopu). (100% czasu w Polsce): 23,96%
  • Tak, mieszkam głównie w Polsce, ale czasami jadę/lecę za granicę na wakacje bądź w innym celu. (spędzam więcej albo dużo więcej niż 50% czasu w Polsce): 58,85%

Tak więc 82,81% osób które oddały swój głos to użytkownicy którzy mieszkają w Polsce i przez większość czasu (58,85%) albo cały czas (23,96%) zostają w kraju.

  • Nie, przez swój styl życia/pracę/studia itd. mieszkam przez większość roku w innym kraju bądź innych krajach. (spędzam mniej niż 50% czasu w Polsce): 4,69%

4,69% ankietowanych hejtowiczów i hejtowiczek (proszę nie bić za słowa ) co prawda nie mieszka na stałe za granicą, ale większość czasu spędza poza Polską.

  • Nie, mieszkam na stałe za granicą, ale kilka/naście/(dziesiąt?) razy w ciągu roku odwiedzam Polskę. 7,81%
  • Nie, mieszkam na stałe w innym kraju i nie przyjeżdżam do Polski (bądź bardzo rzadko). 4,69%

12,5% ankietowanych mieszka na stałe w innym kraju, a Polski nie odwiedzają wcale bądź bardzo rzadko (4,69%). Z grupy żyjących na stałe poza Polską większość (7,81%) jednak regularnie wraca i odwiedza Polskę.

Urywki komentarzy
([...] oznacza, że przed bądź po cytacie jest jeszcze dłuższa część komentarza w oryginalnym wątku ankiety)

  • Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej?

Half_NEET_Half_Amazing: tak, mieszkam w Polsce i nie mam kiedy i za co spędzać czasu w obcym kraju (nawet urlopu)
wewerwe-sdfsdfsdf: ja dalej niż 2 powiaty od 10 lat nie podróżowałem xD

  • Nie na samej Polsce świat się kończy

Okrupnik: mieszkam na stałe w Polsce, nie planuje ruszać się z tego pięknego kraju i chętnie odwiedzam kraje UE, jak na razie RFN, Czechy i Słowacja
Cybulion: mieszkam w polsce. Ale popierniczam to tu to tam - za winnicami po niemczech, francji, wloszech, hiszpanii, a te czechy jak wspomnialem ostatnio tez mam w zasiegu reki czesto to korzystam.
AndrzejZupa: Chciałbym móc zaznaczyć przedostatnią opcję i kiedyś tego dopnę. Tam gdzie chcę mieszkać ludzie są zawsze uśmiechnięci, pomocni, widzą w tobie człowieka a nie bankomat i nie ma tej przygnębiającej szarzyzny zimowej, która potrafi trwać od listopada do kwietnia.
przemoko90: Kiedyś zarobkowo NL i bywałem 3-4 razy do roku na tydzień w kraju. Teraz na stałe PL i jedynie wakacje za granicą na te 8 dni typu Hiszpania, Chorwacja lub odwiedzam znajomych w Holandii.

  • Praca za granicą

jonas: Odpowiedź nr 3, zgodna z prawdą i interpretacją przepisów o rezydencji podatkowej (ponad 183 dni w roku za granicą). Taki już urok pracy w charakterze gastarbeitera. Mieszkać gdzie indziej bym nie chciał, nie znalazłem dotąd takiego kraju i raczej już nie znajdę.
bartek555: Teoretycznie mieszkam pol roku w kraju, ale dochodza mi podroze do/z pracy, kursy, wakacje, wiec mysle, ze moze wychodzi 5 mcy rocznie.

  • Zmiana Polski na inny kraj

lukmar: No ja niby mieszkam za granicą, ale dopiero 2 lata, więc ponad 90% swojego życia spędziłem w Polsce
l__p: od ponad 10 lat mieszkam za granicą. Na początku przyjeżdżałem w odwiedziny kilka razy w roku. Ale szybko zrozumiałem, że rodzina tylko wymaga bym przyjeżdżał, a sami mają problem mnie odwiedzić. Teraz pojawię się w domu rodzinnym tylko jak jest mi on po drodze lub jestem w dość bliskiej okolicy.
Stashqo: wyjechałem z kraju tuż po studiach w dość trudnych ekonomicznie czasach. Początkowo przylatywem dość często i praktycznie cały urlop spędzałem w Polsce. Powoli jednak zapuściłem korzenie, założyłem rodzinę, kupiłem mieszkanie, samochód, zacząłem żyć jak lokalsi. W międzyczasie to co mnie ciągnęło do Polski zaczęło się wykruszać. Teraz przyjeżdżam może na 1-2tyg w roku łącznie, głównie ze względu na rodziców. Wprawdzie obecnie w Polsce żyje się znacznie lepiej i łatwiej niż te 15lat temu kiedy wyjeżdżałem, ale nie mam zamiaru wracać i zaczynać wszystkiego od nowa. Dla mnie pociąg o nazwie "Polska" już odjechał.

Dziękuję wszystkim którzy brali udział w głosowaniu (384x), komentowali oraz pomogli wypromować wątek przy pomocy piorunów

#ankieta #kiciochpyta #zapytajhejto #zycie #polska
f3526908-e9d9-474b-8c58-64b090be2d54
poprostumort

Trochę jeździłem na saksy, później już w "poważnych" korporobotach jeździłem w delegacje, preacoweałem z ludźmi z innych krajów na codzień, mam znajomych na emigracji - w sumie to wszystko dało mi wiedzę o realnym życiu w Szwecji, Niemczech, USA, Singapurze, Chinach, Irlandii i UK. I wiesz co? Kurczę, przeciwnie do tego jak uważa wielu którzy jeszcze nie popracowali, wyjazd za granicę za dobrą robotą wcale nie jest specjalnie potrzebny - o ile ma się jakieś ambicje.


Jak masz chęć ogarnąć jakieś wykształcenie i pracować jako specjalista - to w Polsce wcale nie będzie gorzej niż gdzie indziej. Głównie dlatego że większość zagranicznych firm ma siedziby w Polsce i porównywalne zarobki (jeżeli chodzi o moc nabywczą). Inaczej ma się sytuacja jak nie masz wykształcenia, nie masz ochoty go zdobywać i chcesz pracować fizycznie albo podłapać jakąś fuchę w trakcie pracy. Wtedy ekonomii nie przeskoczysz i kraje na wyższym poziome rozwoju ekonomicznego będą miały dużo lepsze zarobki dla prostszych i/lub wymagających fizycznie prac. Ot po prostu waluta i gospodarka silna, więc korzystasz z tego, oraz cieszysz się że lokalsi rzadziej mają ochotę robić Ci konkurencje w branży.


Podobnie jest z mieszkaniem i życiem. Jak chcesz mieszkać i żyć w mieście, to Polska jest nawet lepszym wyborem - nie dość że mamy bardzo dobry zbiorkom w porównaniu do większości miejsc, to do tego dostępność i cena usług gniecie "Zachód". Za to jak wolisz mieszkać w małej miejscowości lub wiosce, to znów silna waluta i gospodarka oraz lata rozwoju przeważają na korzyść emigracji. Nasze wsie i miejscowości jeszcze nie dawno były dziurami zabitymi dechami i będzie potrzeba czasu żeby dogonić ten poziom komfortu.


Wiadomo że są rzeczy które denerwują w Polsce. Ale nie udawajmy że inne rzeczy nie będą denerwować na emigracji. Jak to mawiają hamerykańce "grass seems greener on the other side, usually because it is fertilized with bullshit".

camonday

Miałam skomentować i zapomniałam. Chciałam powiedzieć że jak się mieszka przy granicy to bardzo łatwo, ze szkoly dwa czy trzy razy do Roku 1dniowe wycieczki na ktorych zachacza sie o czechy Bo jak juz jestesmy w lesie przy granicy to czemu nie pójść kawałek dalej, albo z drugiej strony jest fajniejsze podejście ale druga strona góry to już nie Polska. Wycieczka na jarmark do drezna bo w sumie czasowo wychodzi tak samo jak do Wrocławia a tak to się trochę świata i kultury zobaczy. Jak pracujesz w Bogatyni i dojeżdżasz to najbardziej opłaca się przejechać przez Czechy.

Taxidriver

A ja bym wrócił do Polski ale nie chce tego robić dzieciom.

Mogą mieć Brytyjską mentalność, native English i edukację, która na wyższych studiach zjada tą w PL.

No i w razie wojny UK to jednak wyspy, czołgi tutaj tak łatwo nie wjadą.

Z Polski brakuje muli tylko pogody (głównie zimy żeby na nartach pojeździć)

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
W dzisiejszej ankiecie zapytam gdzie spędzacie w swoim życiu najwięcej czasu.
Może to być trochę dziwne pytanie, ale chodzi o to ile osób z hejto większość czasu (więc ponad 50%) spędza w Polsce a ile poza krajem (np. stała emigracja bądź praca w innym kraju).
Orientacyjnie może to być okres ostatniego roku

Pytanie oraz dostępne odpowiedzi:
Czy większość swojego życia spędzasz w Polsce?

  • Tak, mieszkam w Polsce i nie potrzebuję spędzać czasu w obcym kraju (nawet urlopu). (100% czasu w Polsce)
  • Tak, mieszkam głównie w Polsce, ale czasami jadę/lecę za granicę na wakacje bądź w innym celu. (spędzam więcej albo dużo więcej niż 50% czasu w Polsce)
  • Nie, przez swój styl życia/pracę/studia itd. mieszkam przez większość roku w innym kraju bądź innych krajach. (spędzam mniej niż 50% czasu w Polsce)
  • Nie, mieszkam na stałe za granicą, ale kilka/naście/(dziesiąt?) razy w ciągu roku odwiedzam Polskę.
  • Nie, mieszkam na stałe w innym kraju i nie przyjeżdżam do Polski (bądź bardzo rzadko).

Może są jakieś osoby które mieszkają w Polsce i planują zamieszkać w innym kraju, albo wrócić do Polski z emigracji?
Ktoś z hejto pracuje/uczy się/odpoczywa przez większość czasu w ciągu roku w innym kraju? :)
Jakieś przemyślenia co do samego miejsca do życia? Może macie jakiś cel do zamieszkania na świecie poza Polską (albo w Polsce) na kolejne lata?

Zachęcam do oddania swojego głosu i napisania komentarza oraz ewentualnie piorun do wypromowania ankiety.

Wyniki i podsumowanie dodam najpóźniej w środę wieczorem

#ankieta #kiciochpyta #zapytajhejto #zycie #polska
7a50c073-e2d2-443d-b362-9e952870048d

Czy większość swojego życia spędzasz w Polsce?

388 Głosów
wewerwe-sdfsdfsdf

@nobodys ja dalej niż 2 powiaty od 10 lat nie podróżowałem xD

przemoko90

Kiedyś zarobkowo NL i bywałem 3-4 razy do roku na tydzień w kraju. Teraz na stałe PL i jedynie wakacje za granicą na te 8 dni typu Hiszpania, Chorwacja lub odwiedzam znajomych w Holandii.

Stashqo

@nobodys wyjechałem z kraju tuż po studiach w dość trudnych ekonomicznie czasach. Początkowo przylatywem dość często i praktycznie cały urlop spędzałem w Polsce. Powoli jednak zapuściłem korzenie, założyłem rodzinę, kupiłem mieszkanie, samochód, zacząłem żyć jak lokalsi. W międzyczasie to co mnie ciągnęło do Polski zaczęło się wykruszać. Teraz przyjeżdżam może na 1-2tyg w roku łącznie, głównie ze względu na rodziców. Wprawdzie obecnie w Polsce żyje się znacznie lepiej i łatwiej niż te 15lat temu kiedy wyjeżdżałem, ale nie mam zamiaru wracać i zaczynać wszystkiego od nowa. Dla mnie pociąg o nazwie "Polska" już odjechał.

Zaloguj się aby komentować

#psychologia #ankieta #zycie #satysfakcja #zdrowie
74812665-4618-4f6f-a84e-79b7974ebc1d

Jak oceniasz swój poziom satyfakcji z życia?

117 Głosów
Half_NEET_Half_Amazing

@Ugulem_to_troche_wygryw_troche_przegryw 

1/5, żyćko to scam

bobse

5/5. Żyję w najlepszym możliwym świecie...kurwo.

Sezonowiec

2/5. Dlatego, że doskonale wiem jak nisko mogę upaść ale się ślizgam po powierzchni spierdolenia. Już prawie łapię gałązkę żeby się podciągnąć wyżej. Za rok będzie w pytę czyli jakieś 3/5.

Zaloguj się aby komentować

Dajcie mi statystyki, że jak dożyjesz x lat, to przeciętnie dożyjesz do y lat.
Widziałem coś podobnego do tego.

Wiadomo, jak ktoś przeżyje poród, to automatycznie nie dotyczą go statystyki, w których uwzględnione są śmierci przy porodzie. I podobnie można dać to dalej.
Jeszcze uwzględnić obecność/brak jakichś chorób w rodzinie, i też ten przeciętny wiek do jakiego dożyjesz się przesuwa.
Do tego uwzględnienie rasy, regionu pochodzenia, tryb życia...

#statystyka #statystyki #wiek #zycie #smerc #polska #choroby #zdrowie
Siemka,
od jakiś kilku tygodni czuję się dość mocno przytłoczony. Krótko o mnie: 29 lvl, pracuje w IT (cybersecurity), mieszkam razem z dziewczyną (lvl 27) w promieniu 50 km od wojewódzkiego miasta. Jestem aktywny na rynku zawodowym od 4 lat, łącznie obydwoje wyciągamy ~13k/miesiąc netto.
Pierwszy powód mojego przytłoczenia to sprawa mieszkania. Obecnie je wynajmujemy, ale czuję, że to już czas, aby zakupić nieruchomość. Oczywiście będziemy musieli wziąć kredyt no i tutaj zaczynają się schody. Moja najwyższa jednorazowa transakcja w życiu to jakieś 3,5k za lapka, a kredyt to co najmniej 350k. Totalnie mnie to przeraża, że co miesiąc przez 25/30 lat będziemy musieli płacić ratę, dajmy na to, 3k (obecnie za sam najem płacimy 1,6k). Teraz żyjemy w powiatowym 60k mieszkańców, bo też są ku temu warunki - oboje pracujemy zdalnie. Ale wiadomo, eldorado może się skończyć i trzeba będzie jeździć do biura. A ciężko byłoby tracić 2h dziennie na dojazdy w dwie strony przez 5 dni w tygodniu. Więc teraz pojawia się kwestia: zostajemy w obecnej miejscowości i bierzemy tutaj kredyt czy jedziemy do wojewódzkiego, gdzie jest więcej pracy? Z jednej strony mieszkanie w mniejszej miejscowości będzie o wiele tańsze (nawet o 200k), ale z kolei ewentualna droga do pracy jest dość spora.
Druga kwestia to sama praca. Jestem już chwilę na rynku pracy i wiem, że jestem dla kogoś tylko numerem w excelu. I jak ten numer się nie będzie zgadzał (będzie za mało wydajny etc.) to pożegnają się z pracownikiem raz dwa. I co z tego, że mam UoP na czas nieokreślony. I to mnie przeraża, już były takie sytuacje u mnie w firmie, że pożegnali się z kimś z dnia na dzień (przynajmniej tak to wygląda z mojej perspektywy - nie znam wszystkich szczegółów). Boję się, że to też może mnie czekać. Niby co z tego, bo pracuje w perspektywycznej branży, ale co chwilę czytam o jakiś masowych zwolnieniach etc.

Dodam też, że z dziewczyną mamy takie same spojrzenie na przyszłość, oboje chcemy tych samych rzeczy od związku i ogólnie od życia, oboje też jesteśmy zdecydowani, że kolejny krok to własne mieszkanie.
Er polacy, co począć, jak żyć?

#nieruchomosci #zycie #jakzyc
pokeminatour

Nie rozumiesz kredytu hipotecznego i pojęcia wartości pieniądza w czasie, jak większość ludzi.


Żyjemy w świecie sztucznie wykreowanego pieniądza którego wartość zmienia się dynamicznie, dynamicznie też zmieniają się nasze przychody i koszty.


Pracujesz w cybersecurity, twoje i wasze dochody nie są małe, tym bardziej powinieneś brać pod uwagę że twoje przychody bedą rosnąć a nie malec. Do tego trzeba też brać pod uwagę że w tym systemie MUSISZ pracować przez całe swoje życie, nie jest warto na siłe oszczędzać pieniędzy bo nie kupisz za nie w większości przypadku czasu - większość ludzi nie ma możliwości by żyć z dywidend, pracować na część etatu, a przy dłuższej przerwie w pracy robią się problemy w późniejszym powrocie. Jasne dobrze jest odłożyć pieniądze na jakieś nieprzewidziane wydatki/ mieć oszczędności na jakiś czas, ale co potem ? I z takiej perspektywy należy patrzeć - tobie o ile nie chcesz mieć dzieci bardziej niż poważne bezrobocie, śmierć z głodu grozi bardziej samobójstwo bo osiągniesz swoje cele finansowe, wydawanie pieniędzy przestanie dawać szczęście i nie będziesz miał celów, niestety najprawdopodobniej trauma pokoleniowa skłania nas ku zabezpieczeniu się przed pierwszą opcja i z takiej perspektywy nie należy się panicznie bać wydawania pieniędzy, zwłaszcza że to tak naprawdę inwestycja.


1. Średni czas spłacania kredytu to chyba 13 lat, nie znam nikogo kto by kredyt splacał lat 25-30.

2. Bedąc kredytobiorcom jesteś bardziej zabezpieczony niż na wynajmie. Jeżeli stracisz pracę to dostaniesz wsparcie w postaci dofinansowania do rat spłacanego później nieoprocentowanie przez 10 lat, albo wakacje kredytowe spłacasz tylko odsetki, albo to że gdy rata wynsosi powyżej 50 proc dochodów to masz wsparcie itp. Dla porównaniu wynajmując dostaniesz ciemnych typów którzy będą ci tak uprzykrzać życie byś się wyniósł a za wynajem tak czy siak będziesz musiał prędzej czy później zapłacić.

3. Liczysz 30 lat 3k nie biorąc pod uwagę że te 3k będzie się dewaluować, przy bk2 masz 10 lat po 3k, ile te 3k będzie warte po np 8 latach ? Inflacja /wzrost wynagrodzeń jest większy od wzrostu rat nie mówiąc już o kredycie z tych programów. Nie bierzesz pod uwagę że najem będzie rosł a rata w przypadku np bk2 nie.


Krótko mówiąc głupotą pod względem ekonomicznym jest nie brać kredytu mieszkaniowego gdy ma się taka możliwość i stabilną sytuację zyciową a alternatywa jest najem.


Dojazd 1h w jedną stronę nie jest tragedia, zależy jeszcze jaki dojazd, w stolicy masa osób tak dojeżdża. Tak czy siak można oszczędzać na różnych rzeczach ale na mieszkaniu raczej nie warto, nie mówię też że należy ładowac się pod korek, ale na mieszkanie w wojewódzkim przy tej branży jest cię stać, oczywiście można kupić jakieś mieszkanie na start.

Tylko jak już bym prześledził dynamikę zmian cen, zwykle jeżeli te ceny spadają albo rosną bardzo mało w porównaniu do miasta większego to oznacza że te miasto jest pod różnymi względami nie do życia - np rynek pracy.


Co do tego byś brał mieszkanie tylko na siebie to też popieram ten pomysł, nie masz żadnej gwarancji że ten związek przetrwa a wszystkie statystyki są przeciwko tobie - to jest o wiele realniejsze zagrożenie niż długotrwale bezrobocie.

GazelkaFarelka

Bardzo dobrze ci wyżej napisali, ja dodam od siebie.

- Bierz pół na pół nieruchomość i kredyt z dziewczyną. Łatwiej dostaniecie kredyt na dwie pracujące osoby. W razie rozstania sprzedacie nieruchomość, spłacie kredyt, zostanie wam kasa do podziału, tyle. Ludzie w związkach małżeńskich i z dziećmi się też rozwodzą, nie ma co gdybać na zapas. Taki układ będzie uczciwy dla obu stron. Bo inaczej jak? Ona ma ci się dokładać do raty mieszkania, które jest tylko twoje? Słabo. Nie dokładać i mieć wypominane, że mieszka za darmo? Też źle.

- Dobrze zarabiacie, odkładajcie co miesiąc jakąś kasę, żeby w razie straty pracy przez jakiś czas mieć na życie i ratę. Macie dobre zawody, przy 3 mc wypowiedzenia można spokojnie znaleźć inną robotę. W najgorszym razie to będzie praca za mniejszą kasę, ale bez roboty nie zostaniecie.

- Jeżeli tu, gdzie mieszkacie macie rodzinę, znajomych, to jest bardzo ważne. Nie ma co całego życia rzucać i podporządkowywać je pracy. Rodzice na miejscu bardzo się przydają jak są dzieci - odebrać z przedszkola, popilnować.


Pamiętaj, nieruchomość w każdej można sprzedać a pozostały kredyt spłacić pieniędzmi z transakcji. I jeszcze wam coś zostanie, bo będzie część spłacona, trochę wzrośnie pewnie nominalna wartość też.


Więc jak nagle zmienią wam się życiowe plany bo się rozstaniecie albo będziecie jednak chcieli mieszkać we własnym domu, albo wyprowadzić się gdzieś - naprawdę, kredyt nie jest żadnym uwiązaniem i decyzją na resztę życia.

jomazafaka

Przygotuj sobie poduszke finansowa, idealnie na 6 miesiecy, minimum 4 miesiace, tak zebys na pewno splacil raty banku + mial na zycie. W ciagu 4-6 miesiecy powinienes spokojnie znaleac nowa prace i taka podusza Ci pomoze przede wszystkim psychicznie, ale jak sie cos spieprzy z praca w Twoim zyciu.

Zaloguj się aby komentować

#zycie #prezent #medycyna

Czytam tu czasem, że dziś nikt nie potrafi rozmawiać i takie tam podobne żale i być może miałbym dla was historyjkę, która mogłaby być początkiem interesującej rozmowy.
Leciałoby to tak (macie jeszcze kilka dni do Świąt i jeszcze więcej do Sylwestra, więc możecie się nauczyć na pamięć):

"Wchodzę czasem na takie forum w necie [wiadomo, że nie możecie powiedzieć, że całymi dniami przesiadujecie na hejto; i całe dnie i hejto dyskwalifikuje was jako potencjalnych rozmówców wykop jeszce bardziej, owszem] i tam gościu napisał, że będzie miał operację i że jak przestanie pisać, to znaczy, że nie przeżył. Napisał 'jutro mam operację, jak nie przeżyję, to się zorientujecie, bo przestanę pisać'. I nie wiadomo, czy naprawdę się liczył z opcją, że nie przeżyje, czy tylko tak pisał, ale to był jego ostatni wpis. Taka sytuacja. Nie znasz dnia ani godziny. Za chwilę zima się skończy, przyjdzie wiosna, potem lato, jesień [wiecie jak to dalej leci, nie?] i kolejny rok minie. Takie życie, Halinko".
Rozmówca powinien wtedy coś ze swoich doświadczeń przytoczyć, że ktoś zmarł, a potem jeszcze ktoś i jeszcze (bo każdy znał kogoś, kto zmarł) i impreza się powinna rozkręcić.

Ten ostatnio wpis z historyjki to trochę taka licencia poetica, bo pewnie jeszcze dziś coś skomentuję, ale mam jutro taką... taki zabieg i jak przestanę pisać - wiadomo.
Od razu informuję, że nie potrzebuję słów ani piorunów wsparcia. Uważam, że szkoda byłoby umrzeć tak bez niczego, więc jakby co, to chociaż ta historyjka zostanie.
tyci_koks

@KLH2 trzymam kciuki!

Zaloguj się aby komentować

Mój tata (55 lvl, konserwa) podesłał mi (28 lvl, centrum) artykuł wPolityce broniący religii w szkołach. Skomentował: "Długi tekst ale bardzo analityczny i mądry."

Poniżej wrzucę moją odpowiedź jaką mu przed chwilą wysłałem. Dzielę się nią z dwóch powodów:

  1. Szkoda mi godziny stukania w klawiaturę, żeby przeczytała to jedna osoba xd
  2. Dużo widzę w Internecie narzekań młodych ludzi (do których mam nadzieję, że się jeszcze zaliczam xD) jakich to mają beznadziejnych rodziców, z którymi się nie da rozmawiać i że żadne argumenty nie trafiają. Mam nadzieję, że mój tekst może być przykładem jak można przekazywać starszym ludziom inny światopogląd. Z szacunkiem i próbą znalezienia wspólnej narracji.

No i ten, nie mówię że macie pisać od razu listy do rodziców XD To akurat specyficzna cecha, którą dzielimy z tatą, że nie boimy się dłuższych wypowiedzi xD

#religia #kosciol #rodzina #przemyslenia #wojnapokolen #katolicyzm #chrzescijanstwo #zycie

Szczerze to nie do końca się z nim zgadzam.

Doceniam, że wytyka błędy Kościoła co do braku wewnętrznej lustracji, czy systemowej walki z pedofilią, tylko że mam wrażenie, że nic z tych wytknięć w tym tekście nie wynika. Nie kontynuuje tych wątków w żaden sposób, ani nie przedstawia konstruktywnej krytyki jak te błędy naprawić. Tak samo wspomina o Katolikach, którzy popierają przeniesienie religii do sal parafialnych i też później w ogóle się do nich nie odnosi. 

Zamiast tego większa część artykułu jest straszeniem “zachodnią ideologią gender” i wypominaniem jak to to Kościół jest “ostatnim bastionem”.

Żaden młody człowiek tego nie kupi. Mieszkam na tym “zachodzie” już ponad dwa lata, w tym sporo czasu w Brukseli, która jest przecież centrum całego nowoczesnego zła, i jakoś nie widzę tej całej ideologii gender. Coraz bardziej zgadzam się z tezą że jest to chochoł, wymyślony przez polską prawicę, żeby jednym zbiorczym określeniem nazywać wszystko czego “prawdziwi Polacy” mają się bać i czego mają nienawidzić. 

A Kościół ma przecież dużo do zaoferowania. Jest ogromną wspólnotą, zbudowaną na tradycji i pozytywnych wartościach. Są badania udowadniające, że ludzie wierzący mają mniej chorób psychicznych. Jeżeli ktoś chce zachęcić ludzi do większego zaangażowania w wiarę to powinien używać takich argumentów. Wspólnotę należy budować na radości z bycia razem, a nie na nienawiści do odmiennej ideologii. Nienawiść łączy łatwiej i szybciej, ale to nie jest dobra droga. To jest toksyczna relacja oparta na strachu.

Autor słusznie wspomina o tym, że Kościół przespał lustrację, przespał problem pedofilii, przespał popularyzację Internetu, ale mam wrażenie że nie wyciąga z tego żadnych wniosków. Zamiast tego wraca do zdartej płyty o tym, że “Musimy. Bronić. Wartości.” Okopuje się coraz głębiej w oblężonej twierdzy obrońców jedynej prawdziwej moralności.

Kościół powinien więcej się skupić na marchewce, niż na kiju. Ludzie mają wystarczająco dużo negatywnych bodźców dookoła siebie. Jeżeli ludzie mają wrócić do Kościoła, to coś musi ich do tego zachęcić. Sama ilość godzin religii w szkole tego nie naprawi. 

Na koniec - nie podobają mi się też chwyty erystyczne, których używa autor. Pisanie, że usuwanie religii jest złe, bo Gomułka usuwał religię ma tyle samo sensu co mówienie że wegetarianizm jest zły, bo Hitler był wegetarianinem. Tak samo z nazywaniem sztuki sakralnej piękną, a nowoczesnej brzydką, co jest czysto subiektywne, a autor używa tego jako obiektywnego dowodu na wyższość religii.

Kolejny chwyt to pisanie, że “Socjologia dostarcza wielu przykładów wykorzenionych społeczeństw, które popadają w moralną anarchię” ale przy unikaniu podania jakichkolwiek przykładów. A tymczasem Dania jest przykładem bardzo zsekularyzowanego państwa. Jednocześnie 70% społeczeństwa jest członkami Kościoła, a społeczeństwo jest w gruncie rzeczy konserwatywne i homogeniczne. Problematyczna sytuacja w Belgii, Francji, czy Niemczech to w większej mierze pokuta za grzechy kolonializmu, oraz błędy w polityce socjalnej, niż efekt laicyzacji. Czechy też są przecież laickim krajem. Dopiero co wybrali wojskowego na prezydenta i generalnie radzą sobie raczej dobrze. Nikt nie mówi o “upadku Czech”.
monke

@lukmar jeśli religia będzie w szkołach to dzieci z rodzin niekatolickich będą się z niej wypisywać. Jeśli religia będzie poza szkołą to dzieci z rodzin niekatolickich nie będą na nią chodzić. Jak chcą ratować ojczyznę zostawiając religię w szkołach? Chyba że się boją, że bez straszenia ocenami żadne dziecko nie będzie chciało chodzić na religię poza szkołą ale to tylko świadczy o rodzicach.

monke

@lukmar poza tym jest wiele przydatnejszych rzeczy do nauki w szkole niż religia.

ciszej

@lukmar szanuję za umiejętność dyskusji i przekazywania swojego punktu widzenia w sposób uporządkowany, bez obrażania oponenta, czy ukrytego poczucia wyższości, z jednoczesnym obstawaniem przy swoich poglądach.


Z takimi osobami jak Ty lepiej się współpracuje i lepiej rozmawia. Niestety nie jest to umiejętność aż tak częsta, zwłaszcza w zakresie pogardy z którą można się zderzyć, próbując podjąć rozmowę na tematy które polaryzują i elektryzują ludzi.


Osobną kwestią jest zauważenie wojny kulturowej, która sobie rozkwita w najlepsze w różnych społecznościach obecnie, nie tylko w naszym kraju - starzy kontra młodzi, chrześcijanie kontra ateiści, czarni kontra biali, hetero konta homo, kobiety kontra mężczyźni, itd.


Jest takie stare powiedzenie że zgoda buduje niezgoda rujnuje - i można tylko się zastanawiać kto zbija na tym kapitał, bo trwanie w wojnach kulturowych i przekładanie ich do swojego środowiska, na pewno nie wpływa na polepszenie sytuacji w rodzinach, domach, czy naszych małych społecznościach.


I tak jak kościół zbija kapitał na wyświechtanych hasłach i odwoływaniu się do swojej boskiej misji, jednocześnie obawiając się realnej utraty wpływów, które przekładają się na dobra materialne, tak oponenci przypisują kościołowi wyłącznie negatywne cechy i zrzucając wierzących na margines debaty, nie przyczyniają się do jej polepszenia.

Zaloguj się aby komentować

Kurde nie prostowałem od 7msc. Jakoś po pierwszym bumie za emigrancją z pfu wypoku .ru nie chciało się. Ale żyłem z tym. Bez hejto bez wykopu.
#hejto #emigracjazwykop #zycie #hejtpark
DiscoKhan

@SpaceDuck co też pana skłoniło do powrotu w takim to razie?

wewerwe-sdfsdfsdf

@SpaceDuck co robiłeś w tym czasie?

Opowiadaj

VonTrupka

>Kurde nie prostowałem od 7msc.


czego nie prostowałeś od 7msc?

łokcia? (´・ᴗ・ ` )

Zaloguj się aby komentować

PODNOSIMY KOMFORT SWOJEGO ŻYCIA

Celem tego postu jest opisanie jakie urządzenie, wynalazek lub sposób użytkowania diametralnie poprawiło Wasze życie.

Ja zacznę:
Odkurzacz bezprzewodowy.
Mieszkam na wsi, mam psa. W domu było zawsze dużo kurzu(z drogi), sierści i piachu. Mam stary, ale mocny (1800W) odkurzacz, ale z rozkładaniem dużo pierdololo. Nie chciało mi się. Kupiliśmy robota odkurzającego - niby lepiej, ale albo się gdzieś zatrzymał, albo dokładnie nie odkurzył.
I wtedy kupiłem odkurzacz bezprzewodowy wraz z różnymi końcówkami. Największym plusem jest to, że wystarczy go ściągnąć z ładowarki i można działać. Czy to tylko wiatrołap, czy cały dom łapię i jadę.
Odkurzam codziennie, bo to kilka minut. A rożne końcówki serio pozwalają odkurzyć wszystko ( tapicerka, deska rozdzielcza, orbitrek).
Jestem mega zadowolony.

Stacja parowa i porządną deska do prasowania.
Nie jest to profesjonalny sprzęt, ale i tak dwie ligi wyżej niż zwykła deska i żelazko. Pracuje zazwyczaj w koszuli, więc muszę mieć wyprasowane. Para pomaga w szybkim i dokładnym prasowaniu. Lubię pracować.

Elektryczna szczoteczka do zębów.
Teraz to może już standard, ale parę lat temu to było novum.
Kiedy użyłem pierwszy raz naprawdę poczułem różnicę i nie wróciłbym do zwykłej szczoteczki.
Wystarczy wymienić końcówki i można elegancko zęby czyścić.
Żonie kupiłem jakiś czas temu soniczną i jest zadowolona. No, ale moja elektryczna jeszcze działa, to na razie nie będę wymieniał.

Teraz zastanawiam się nad beztłuszczową frytownicą, czytałem dobre opinie, że jest naprawdę przydatna.

Co Waszym zdaniem poprawia standard życia i warto w to zainwestować? Zapraszam do dyskusji i dzielenia się swoimi odkryciami.

#zakupy #gadzety #zycie #dom
CoryTrevor

Z nieoczywistych wynalazków to odkurzacz do gorącego popiołu -o 3/4 syfu mniej podczas czyszczenia pieca.

monke

Parownica - super do odkażania powierzchni, czyszczenia trudno dostępnych miejsc w łazience, do mycia szyb.

Kemot

ZMYWARKA! Moim zdaniem top1 w domu

Zaloguj się aby komentować

czasami trzeba się najebać w środku tygodnia a że nie ma z kim to trzeba samemu po prostu tak to jest
może przejże w końcu tą książkę co ja kiedyś przeczytałem a nie wdrożyłem tych porad tam zawartych do życia kto wie
#alkoholizm #alkohol #zycie
1a412135-0d30-4c6e-8ae2-c37584a246b6
rakokuc

@syriusz a weź przeczytaj tę książkę. Może są tam jakieś fajne zagrychy wymienione, albo praktyczne porady dotyczące alkoholizmu wysokofunkcjonującego (HFA)?

Zaloguj się aby komentować

Chciał bym być takim farmerem gdzieś w Ameryce południowej. Miał bym 20 000 hektarów ziemi gdzieś w górach i wypasał na nich stadko 100-200 owiec. Miał bym psa albo nawet dwa i młodą piękną osiemnastoletnią żonę z pobliskiej wioski. Raz w miesiącu jeździli byśmy do miasta naszym starym pikapem sprzedać ser i kilka owiec za zarobione pieniądze kupić potrzebne rzeczy na następny miesiąc. Świece, sól, jakieś przetwory w puszkach fasolkę pomidory sardynki tuńczyka i kilka butelek przyzwoitego czerwonego wina (do baraniny) etc..
W domku w salonie był by kominek opalany drewnem a na podłodze skóra z niedźwiedzia. Domek wykonany z lokalnego kamienia nie jakichś pustaków czy cegieł. Drewniane stropy, kuchnia tez na drewno, prąd tylko z solarów i akumulatora do najpotrzebniejszych rzeczy.

pomarzyć sobie można

#chuopizm #marzenia #resentyment #zycie
7e6e91f9-35ff-4934-a1d8-beefc9e77a41
73e561b4-d9c2-4f7b-b9ae-ef0f2985852d
Magulord

Szybko by Ci się znudziło xD

Zaloguj się aby komentować

W ostatnich miesiącach podjąłem kilka decyzji, co do których miałem jakieś wątpliwości. Muszę przyznać, że póki co, absolutnie każda z nich wyszła mi na dobre. Jak zwykle, fart mnie nie opuszcza xD Życzę Wam tego samego.

#gownowpis #zycie
038b1db3-39d7-4238-865a-ce38ebff8005
sireplama

@evilonep no ja właśnie patrzę na kurs dolara obliczam straty z decyzji sprzed miesiąca gdy stwierdziłem, że może zarobię na decyzjach jaszczembia - na razie 500zl w plecy.

evilonep

@sireplama hold, odbije Po ile kupiłeś?

sireplama

@evilonep 4,42 xD poszły plotki przed obradami RPP, że jaszczomb zostawi na tym samym poziomie stopy. Pomyślałem - złotówka poleci, zrobię szybką spekulację, tak w sumie dla zabawy. Stopy zostały, eksperci powiedzieli, że spodziewali się tego więc złotówka się umocniła a ja wpadłem w prowizję Revoluta. Pomyślałem - wybory (to dwa miesiące temu było jednak!), coś zmajstrują, poczekam... No i mam właśnie 3,97PLN/USD i 512,66zl w plecy xD


No potrzymam, niech wróci chociaż do 4,20

Zaloguj się aby komentować

Tomeczki, chciałem się tu docenić, ponieważ nie stać mnie na to, by zrobić to przed samym sobą lub bliskimi, jestem raczej typem osoby, która zawsze jest z siebie niezadowolona. Moje studia I stopnia choć ciekawe i związane z moimi zainteresowaniami, były niestety stratą czasu. Mgr robiłem zaocznie z czegoś, co jest bliższe rzeczom, którym się zajmuję. Zacząłem od samego zera i nie było łatwo. Większość mojej rodziny jest wykształcona w konkretnej dziedzinie i szła "starym modelem", czyli jeden zawód, rozwój, dorobek, ja natomiast swoją krętą ścieżką, ale powoli widzę światełko w tunelu

Zaczynałem w 2019 roku jako konsultant ds sprzedaży w pośredniku biur turystycznych i zarabiałem minimalną + premie, które często były ucinane

W 2020 roku zacząłem pracę w fajnej branży jako handlowiec b2b (spotkania na zywo i teams) ale znów minimalna (2800 zł brutto) + premie, które na początku wynosiły 500-1000 zł

W 2021 roku dostałem podwyżkę i zarabiałem zawrotne 3800 zł brutto (przy minimalnej 3010 zł brutto) + premie. Tutaj sporo się nauczyłem, zyskałem pewność siebie, uczyłem się na błędach, złapałem lekkość w pracy i momentami szło zarobić nawet niecałe 6k z premiami, choć moja średnia to było coś nieco ponad 4k, bo rynek ciężki, a teren to głównie miasta 30-50-100k w województwie.

W 2022 roku świadom tego, że na początek będę stratny i skurczą się oszczędności, wyprowadziłem się do dużego miasta i zacząłem pracę w start upie i odrzuciłem lepszą ofertę finansową, bo widziałem tam duże szanse rozwoju i zbudowania czegoś od zera z teamem. Zarabiałem 5000 zł brutto bez premii. Po dokładnie roku rzuciłem to w cholerę, bo za dużo niepowodzeń tam było i chaosu. Straciłem rok, ale to była cenna lekcja

W 2023, teraz, zaczynam pracę jako Handlowiec B2B w fajnej branży, gdzie wpis do CV już waży (to mityczne IT) za 7000 zł brutto + premie. Więc realnie mogę tę kwotę zarabiać netto jak się wdrożę, na to przynajmniej bardzo liczę, a może i jak się uda, to więcej? Zobaczymy, podchodzę do tego z pokorą. Obecnie mam 27 lat.

Dlaczego piszę ten wpis? Bo może muszę spojrzeć na to "na papierze", może mam potrzebę się wygadać.

Przeszedłem dość ciężką drogę, na przekór radom z rodziny i także opinii zewnętrznych. Czasem koledzy patrzyli na mnie z politowaniem, kiedy ja ciągle mówiłem o jakichś mitycznych horyzontach i perspektywach, oni zarabiali zawsze więcej w państwówce (mundur, ale nie mówimy o szeregowych trepach) lub pracując w zawodach typu Operator CNC patrzyli czasem na mnie z uśmiechem pod nosem i politowaniem, bo nie rozumieli, że u prywaciarza/w korpo muszę się napracować i zaczekać aż dostanę dobrą szansę, zwłaszcza tam, gdzie reprezentujesz firmę i wybiera się ludzi z większym doświadczeniem. A znajomi to osoby też po studiach (ale pracujący w państwówce, nie znający realiów rynku), jak i bez ( tok myślenia: umiesz robić, to robisz i przy nadgodzinach zarabiasz).

Zawsze byłem typem dyskutanta, osoby dobrze czującej się w rozmowie, prezentacji, pisaniu, więc znalazłem chyba coś dla siebie i fajnie byłoby dalej się edukować i nawet podjąć jakieś studia. Choć miałem wsparcie w rodzinie, było mi ciężko zaakceptować czasem to ile zarabiam i dlaczego od razu nie robię czegoś super dla dużego korpo, bo np rodzina czy znajomi ze szkoły to osoby, które po studiach zaczęły od stażu a potem pracy dla jakiejś firmy na specjalistycznym stanowisku. Teraz powoli wszystko wychodzi na prostą i widzę dla siebie fajne perspektywy.

Teraz biorę sobie za cel wycisnąć ile się da z siebie w nowej pracy i podnosić dalej kwalifikacje, żeby w przyszłości móc założyć własną rodzinę i zapewnić jej wszystko, czego będzie potrzebowała. Trzymajcie za mnie kciuki.

#pracbaza #wyznanie #gownowpis #chwalesie #zalesie #takbylo #zycie #praca #rozwojosobisty
bojowonastawionaowca

@Lopez_ dobra robota, ważne że coś ruszyło z miejsca i czujesz się dzięki temu lepiej, tak trzymać :)

Ziutson

Typie, naprawdę dobra robota. Ja mając 27 (czyli bagatela 7 lat temu) dostałem zawrotne 3500 brutto i cieszyłem się jak głupi, bo poprzednie 3 moje firmy i 3 lata to było krążenie między 2 i 2,5.

Lata minęły, siadło 10k+ (choć wciąż psia mać brutto), człowiek się ohajtał i kupił dom. A to tylko ostatnie 3 lata. Więc uwaga, jesteś na bardzo zajebistym etapie z 7k brutto w tym wieku, pamiętaj że teraz to już raczej tylko lepiej.

Lopez_

@Ziutson Dzięki za miłe słowa. Oby było do przodu. Zależy mi żeby zarabiać pieniądze na coś, nie dla samego posiadania i pokazywania się, dlatego tym bardziej czuję presję na sobie, żeby się trzymać i nie zaliczyć wtopy. Mam jakieś swoje cele i marzenia i fajnie byłoby w twoim wieku wypracować tyle co ty wypracowałeś. Zrobiłeś duży skok jakościowy, każdy idzie innym rytmem

DiscoKhan

@Lopez_ właśnie przez te stawki i chore wymagania walnąłem korpo w cholerę.


Jak się człowiek dobrze zakręcił to 5 koła na rękę na magazynie można wyciągnąć i nie siedzi się cały czas wydrążonym w stołek. Zaś można się rozwijać przy majsterkowaniu i się przebranżowić później, tak obecnie kombinuję.


Te stawki to jest ogólnie żart. Wiadomo, że na start cudów nie będzie ale żeby wymagać tytułu i dawać minimalną to już jest jak splunięcie w twarz.

Zaloguj się aby komentować

To, że nasz system edukacji jest zły, wiemy wszyscy. Wiemy także, że nie nadąża on za realiami rynkowymi, ale czy to takie trudne? Mam wrażenie, że nawet nie próbujemy. Należy zadać sobie pytanie, co dziś znaczą studia? Całe nic. Wykształcenie wyższe ma znaczenie w przypadku osób, które pracują w zawodach "regulowanych" - Fizjoterapeuta, Psycholog, Prawnik, Lekarz, Farmaceuta. Istotne są również dla inżynierów, architektów etc.

A co z ludźmi, którzy chcieliby mieć wykształcenie wyższe, natomiast ich studia nie dają im trampoliny na rynek pracy? Skoro istnieją rozmaite kierunki studiów, dlaczego nie mogą one odpowiadać realiom rynkowym. Dlaczego na uniwersytetach uczy się tyle nieistotnej teorii, bazuje się na lekturach z lat 70 i książkach napisanych przez uczących profesorów?

Na rynku jest naprawdę sporo bardzo dobrze płatnych zawodów, gdzie często brakuje dobrych specjalistów, natomiast żadna uczelnia (lub znikoma ilość uczelni) jest w stanie choćby w 30 % wyszkolić taką osobę. Dać jej odrobinę wiedzy, choćby zachęcić ją do pracy w danym sektorze i dać odpowiedź na pytanie "czy to dla mnie?".

Mamy masę bezsensownych kierunków, więc może zadbajmy chociaż o dobre specjalizacje i zatrudniajmy praktyków, którzy będą organizować ćwiczenia i warsztaty?

Problem jest taki, że mamy gro osób, które mają potencjał, ale nie mają szansy wykształcić się w danej dziedzinie. Oczywiście zgodzę się w 100 %, że najwięcej nauczysz się w pracy. Ale co jeśli nie masz możliwości znalezienia pracy, która da ci możliwość rozwoju i twoje plany skończą się na jakichś kursach, książkach i tkwieniu w tym samym?

Sam kończyłem 2 kierunki studiów. Pierwsze takie, które sobie kiedyś wymarzyłem, ale potem zacząłem myśleć portfelem i uznałem, że pewne umiejętności i taletny mogę wykorzystać lepiej. Zdecydowałem się na studia na Uniwerku bliższe dziedzinom Zarządzania/Marketingu. Opinia? Zrobiłem sobie tylko drugi papier, ale nic się nie nauczyłem. Teoretycznie mógłbym wybrać uczelnię w Warszawie zamiast tej z Trójmiasta (jestem z północy), ale za 10k/rok na ALK lub SGH, na co mnie wówczas nie było stać i teraz zresztą też mam inne wydatki.

Z perspektywy czasu bardzo żałuję, że nie studiowałem psychologii. Byłbym świadomym studentem i wiedziałbym, w jaką stronę pójść. Myślę, że dziś 70 % studentów idzie tam się zdiagnozować, albo uważa to za atrakcyjny kierunek humanistyczny, wobec (przepraszam) chujowej Polonistyki, Historii etc.

Obecnie chętnie poszukałbym jakościowych studiów z Psychologii Biznesu, Psychologii Społecznej, jakaś specjalizacja, która dużo nauczyłaby w takich tematach jak wywieranie wpływu, perswazja, analiza określonych zachowań człowieka, analiza mowy ciała. I wiecie co? Studia online - podziękuję, bo wiem, że teams+power point na odpękanie. Reszta to oklepany uniwerkowy bullshit bazujący na przepisywaniu podręczników i oglądaniu slajdów. Są jeszcze podyplomówki, gdzie w 99 % każda uczelnia ma ten sam program i ponownie są to oklepane rzeczy.

Jasne, że książki i materiały video w Internecie są super, ale bardzo zależy mi na warsztatach i ćwiczeniach. Uniwersytety powinny zacząć być praktyczne. Mamy też sporo programistów nauczonych na własną rękę, bo na Uniwerku wałkowali z nimi stos tematów, które nigdy w żadnej pracy się nie przydadzą.

W sumie wcale mnie nie dziwi, że w kraju rządzonym przez historyków, socjologów, politologów i niepraktycznych bajerantów, odeszliśmy nie tylko od nauczania podstawowych czynności technicznych (uderza to w poprawność polityczną), ale także przybraliśmy model nauczania w postaci przepisywania podręczników, uczenia się na pamięć i tak dalej.

Kluczowe pytanie brzmi. Po jaką cholerę utrzymujemy na państwowych uniwersytetach kierunki takie jak Filozofia, Kulturoznawstwo, Politologia, Turystyka, Wiedza o teatrze, Krajoznawstwo, Amerykanistyka i masę innych? Po prostu szkoda kasy z naszych podatków na coś, co jest niepraktyczne i po tych studiach pewnie 90-95 % osób będzie rozczarowanych swoim życiem zawodowym i będzie klepać denną robotę, jeśli nie ma pleców lub bogatych starych czy własnego biznesu.

Problemem już nie jest tylko sama oferta edukacyjna, to czasem wierzchołek góry lodowej. PROBLEMEM JEST TO, ŻE OD WCZESNEJ EDUKACJI SZKOŁY KOMPLETNIE NIE DBAJĄ O TO, JAKIE DZIECKO POSIADA TALENTY I DO CZEGO BY SIĘ NADAWAŁO.

Żyjemy w systemie, gdzie wzorowym uczniem nie jest ten, który ma pasję i kocha to co robi, ale ma 5 z Biologii, 5 z Chemii i 3 z innych przedmiotów. Wzorowym uczniem jest ten, który ma średnią 4,7 i ze wszystkiego jest w stanie się WYKUĆ, ale poza tym nic konkretnie go nie interesuje.

Obciążeniem psychicznym dla takiego dziecka, które rzutuje na jego wybory w przyszłości i poczucie własnej wartości są takie zachowania jak wyżej, któremu winny jest system i kadra nauczycielska. To trochę jak tresura idealnie posłusznego i niegroźnego solidniaka.

A TERAZ PYTANIE KLUCZOWE. O ilu wybitnych jednostkach w historii (a także zbrodniarzach!) słyszeliście, że "w szkole się nie wyróżniał, był cichy, nauczyciele za nim nie przepadali, skrywał swoje zainteresowania"? No bingo xD Jak do tego doszło i jak to się stało? Największy problem jest taki, że część osób po traumatycznych latach edukacji zżera chęć rewanżu, narcyzm i obsesja doskonałości, która często pcha ich w "ciemną stronę mocy". Któż by pomyślał, że taki cichy akwarelista z Wiednia, totalnie przeciętny człowiek, zbuduje wielkie imperium i rozjebie pół Europy? Zbrodniarz, lekoman i psychol, ale co by nie było, ile osób byłoby w stanie zostać zapamiętanym przez cały świat?

#przemyslenia #gownowpis #zycie #edukacja #szkola #studbaza #pracbaza #licbaza #studia #takaprawda
Nemrod

@Lopez_ Strasznie długie to masz, odpowiedź będzie krótsza: praktycy zwykle pracują w zawodzie i zarabiają więcej, niż by zarabiali na uczelni. Więc ten pomysł odpada. Dwa: wyższe jest często po prostu wymagane - prawdopodobnie jako dowód na to, że potrafisz się nauczyć absolutnie dowolnej głupoty. Praca w korpo? Wyższe wymagane. Pokazać dyplom, nawet się nie wgłębiali co to za studia i kierunek, ważne, że jest.

Gdzieś też trzeba kształcić ludzi od kultury, sztuki, filozofii i tej całej reszty. Świat to nie tylko technika. A możliwość znalezienia odpowiedniej pracy pewnie się przyczynia do odpowiedniego zainteresowania tym studiami - to raczej nie są lata 90., gdzie ludzie studiowali cokolwiek, byle studiować (i byle do woja nie wzięli).

Zaloguj się aby komentować