#takbylo

1
147

@mehow 5000? Macieeeek, Macieeeek... masz pożyczyć 500 zł?

Zaloguj się aby komentować

... kuuuuurwwaaaa i kolejna szmatka do wycierania monitora ze śliny się marnuje....

Zaloguj się aby komentować

To nie wóda. Nikt nie robi takiej miny po wypiciu.

@jiim wypił a w szkle pełno. Albo oszust, albo czarodziej.

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

@cebulaZrosolu jak juz w temacie jesteśmy to restauracja więzienie była kiedyś na Narutowicza, spore porcje nawet mieli

@cebulaZrosolu mi minęło 7 lat dwa tygodnie temu

A dzień oświadczyn jakby był wczoraj...

Cierpliwości, wytrwałości i szczęścia!

Zaloguj się aby komentować

Zupełnie niepowiązany z tematem obrazek.

424f22b2-7090-4502-9d3d-e7c77d30de74

7 metrów pod ziemią to świetny przykład że nie wszystko co widzi się w internecie to prawda

@kosa3633 te lewackie zjeby za molestowanie uznają np. "hej, ładnie wyglądasz"

Zaloguj się aby komentować

@RzecznikHejto nie tak k⁎⁎wa nigdy nie było, albo kompletnie jesteś pozbawiony wyobraźni.

to jeszcze bylo zrozumiale bo nikt nigdy nie spodziewal sie raytracing na SNESie czy okraglych cyckow Lary.

skam to dopiero jest w sklepie gugla, kazda gierka ma filmiki rodem z diablo a gameplay to kolejny klikacz zasobow z energia... powinni za to zakuwac w dyby na galerach i batorzyc az taki marketing wybije im sie z glowy

@RzecznikHejto

Matko, za każdym razem tak miałem jak kupowałem kartridże do mojego Pegasusa na giełdzie xD

(Tak nigdy nie było pudełek, tylko ładna naklejka z przodu kartridża.

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

& źródło #fizyka #prawda2info #heheszkinauka #takbylo
Jak Podróżuje Światło?
W tym filmie eksplorujemy fascynującą i kontrowersyjną ideę: że światło nie porusza się po liniach prostych, lecz w spiralach ze względu na rotację Słońca. Aby zwizualizować tę koncepcję, stworzyliśmy animację przedstawiającą dwie różne ścieżki światła.

Pierwszy film pokazuje promienie światła emitowane ze Słońca w prostych liniach, tak jak jest to powszechnie przedstawiane. Drugi film ukazuje promienie światła spiralnie rozchodzące się ze Słońca, podążając za kierunkiem jego rotacji.
Rozumiemy, że ta idea może wydawać się nieintuicyjna, a wśród naukowców toczy się debata na temat rzeczywistej trajektorii światła. Wierzymy jednak, że ta animacja stanowi wizualnie przekonujący sposób na eksplorację tej koncepcji i pobudzenie dalszej dyskusji.

Krzywizna światła w drugiej animacji została celowo wyolbrzymiona w celach ilustracyjnych. W rzeczywistości byłaby znacznie subtelniejsza. Można ją precyzyjnie obliczyć, wykorzystując złożone modele matematyczne.

Pomysł, że światło porusza się w spiralach, nie jest powszechnie akceptowany, a badania nad rzeczywistą ścieżką światła nadal trwają.
2

W mojej latarce też? ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Zaloguj się aby komentować

Nie zauważył jak nadchodzisz. Oficjalnie medytuje.

Może akurat wyrzucał wpis na tag #rokmedytacji i wyszła mu śmieszna liczba?

było pytać czy zna Harrego z Tybetu

Zaloguj się aby komentować

@RzecznikHejto ten to jeszcze ma fuksa, że pusto. Gorzej jak jakieś lokalne pato zjeby są.

@RzecznikHejto "Wyjdź na podwórko" - powiedziała mama. A później "kurłaaa, gdzie żeś się tak upierdolił!!!"

@RzecznikHejto

jprdl

pamiętam jak do kuzyna przyjeżdżałem

atrakcją było przeskakiwanie przez rów melioracyjny na polu

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

Dlaczego nie znoszę liberałów, burżujów, progresywistów i ludzi "nowoczesnych". Uprzedzam - będzie trochę długo, ale może ktoś przeczyta, zrozumie i podzieli się swoją opinią w kulturalny sposób.

Czasem zastanawiam się nad genezą moich poglądów, awersji i sympatii, skupionych głównie wokół światopoglądu i konkretnych idei. Oczywiście, duży wpływ miało wychowanie w konserwatywnej rodzinie, wierzacej, ale to w sumie jeszcze nic takiego, z uwagi na to, że spora część młodych Polaków wychowywała się w bardzo podobnych klimatach.

Zacznijmy może od tego, że pochodzę z rodziny wykształconej. Moim rodzicom i dziadkom od strony ojca się "wiodło", nigdy nie nam z siostrą niczego nie brakowało. Jeździliśmy na wakacje (co roku w to samo miejsce, bo ojciec jest ultra sentymentalny, dziadkowie też tam jeździli, ciotka także - masa znajomości nabyta przez X lat, głównie Warszawka, ale nie tylko), mieliśmy pieniądze, wychowaliśmy się w domu rodzinnym. Mój tata z racji bardzo dobrego zawodu zarabiał bardzo dobrze na początku XXI wieku w czasach, kiedy innym się nie przelewało. Byliśmy taką "wyższą klasą średnią". ojca było stać wtedy na to, by inwestować w nieruchomości (nie inwestował, bo nie umie xD) dziadek pakował trochę w giełdę i jakieś akcje (on akurat miał łeb). Nie dostawaliśmy jednak drogich gadżetów i innych bajerów, bo uczono nas szacunku do pieniądza i rodzice wynieśli z PRLu syndrom kiszenia hajsu + katolicka wstrzemięźliwość. Na wszystko dostaniesz, ale nie na głupoty (jak inne dzieciaki - skutery, konsole, drogie ubrania etc. Dla mnie komputer, rower, wyjazdy na klubowe obozy sportowe, ale nie szpanerskie rzeczy). Tak czy siak sielanka.

Pochodzę ze średniej wielkości miasta. Rodzice otaczali się głównie innymi, wykształconymi ludźmi, ALE NIE TYLKO. Tak czy siak dużo czasu jako dziecko z przymusu spędziłem w towarzystwie samozwańczych ludzi sukcesu. Najbardziej dawało mi się to odczuć na wakacjach (Warszawka). Rodzice są ogólnie dobrymi ludźmi, więc trzymali się często z nimi (bardziej ciocia, turbo progresywistka, lubiąca wystawne życie, ale bardzo empatyczna i dobra osoba). Natomiast nigdy nie nazwaliby ich przyjaciółm,i.

Do sedna - to co pamiętam z tego otoczenia, to przede wszystkim narcyzm, klasizm, konsumpcjonizm. Takie towarzystwo lubiła też moja babcia (nigdy nie pracowała, bo żona adwokata) czy też moja ciotka (z mężem mają ogromne gospodarstwo i hurtownie kwiatów). Pamiętam dzielenie ludzi na lepszych i gorszych. Ci z niewykształconych rodzin, mniej majętnych.

Pamiętam też moralne skurwienie, czyli ludzi z "wyższych sfer", zdradzających swoich partnerów na wakacjach z innymi burżujami (ofc zdarza się w każdej grupie społecznej, ale wtedy byłem dzieckiem i tak to zapamiętałem). A przede wszystkim pamiętam propagandę sukcesu i wpajanie nam, dzieciakom od małego, jak to trzeba w życiu być kimś i coś osiągnąć, bo przecież poniżej pewnego poziomu to jakby nie człowiek.

Chodziłem do szkoły, do której uczęszczały głównie dzieciaki z osiedli domów jednorodzinnych, terenów na obrzeżach miast. Do dziś zapamiętam moją klasę, gdzie każdy rodzic ścigał się o to, które dziecko jest lepsze od drugiego. Brutalna walka niczym w zwierzęcym świecie. Ktoś się opuścił w nauce, bo miał problemy w domu? Dzieci zaraz go niszczyły, a rodzice nie reagowali.

Do dziś zapamiętam, jak jeden tyrany w klasie dzieciak miał przesrane (naraził się jednemu bananowi, który wykorzystywał siłą manipulacji szkolnych osiłków z patologicznych rodzin, żeby go tyrali), a na wywiadówce wychowawczyni przy aprobacie dzieciaków z bogatych rodzin stwierdziła, że sam jest sobie winien. Matka tego chłopaka (nie byli zamożni) poryczała się w sali przy wszystkich, na co większość z rodziców zareagowało zażenowaniem.

Ja odbiłem stosunkowo szybko od tego świata. Jakoś w okolicach 5 klasy podstawówki zbuntowałem się i zacząłem trzymać się z chłopakami ode mnie z podwórka/osiedla (przy mojej ulicy poza domami są bloki i kamienice). Zwykłe chłopaczki z robotniczych rodzin. Oczywiście w 6 klasie sam stałem się ofiarą prześladowania, ponieważ stwierdzili mi nadpobudliwość psycho-ruchową i wychowawczyni w akcie zemsty na godzinie wychowawczej poświęciła 45 minut na "przedstawienie" mojego problemu, czym nastawiła klasę przeciw mnie. Jak możecie się domyśleć - rodzice dzieciaków z "tego fajnego chłopaka" też przez dwa powyższe powody (inni kumple, "diagnoza") odbierali mnie już inaczej.

Lata 2007-2015 w polityce zapamiętam jako propagandę "buraki z prowincji, niewykształcona hołota, zaściankowy ciemnogród, katolickie mohery, Polska B" vs "młodzi, wykształceni, liberalni i tolerancyjni z dużych miast, elita". POTEM (od 2016) na studiach pamiętam z jaką pogardą profesorowie traktowali ludzi z "Polski B" albo pochodzących z robotnicznych rodzin. Bo to przecież nie tacy sami ludzie, co nie?

Ja nauczyłem przez te wszystkie lata wykształciłem w sobie bardzo silne przekonania i wartości. Braterstwo, wierność i lojalność (wobec kobiety, przyjaciół, rodziny - za wszystkich dam się pokroić, moje przyjaźnie trwają od dziecka), duma, honor i jakaś dziwna chrześcijańska chęć niesienia pomocy poszkodowanym (nawet menelowi nie potrafię odmówić jak spyta czy kupię mu bułkę).

Patrzę sobie na tych wszystkich "wspaniałych" dzieciaków z mojego rocznika i ich życie. Liceum jak w amerykańskim filmie, dobre kierunki studiów. A co potem? Niektórzy zderzenie z rzeczywistością (nie zawsze oceny w szkole przekładają się na radzenie sobie w życiu zawodowym), niektórzy są dziś tymi prawnikami, lekarzami i architektami z "wyższych sfer".

Miałem trochę okazję swego czasu podczas studiów z nimi poprzebywać. Przyjaźń - póki się opłaca, wartości - takie jak głosi mainstream. Generalnie ugodowicze, dorobkiewicze, karierowicze, śliscy ludzie, bez skłonności do poświęceń, bez ideałów i zrozumienia dla osób z poza ich otoczenia. Ludzie żyjący w złotej klatce w deweloperskich kurnikach, dla których jest KAPITOL I JEST DYSTRYKT 12 (pozdro igrzyska śmierci), prawie nic pomiędzy.

Ja dziś mam spoko pracę, idzie mi, w życiu prywatnym bardzo dobrze, mam swoje plany na zycie. Niewątpliwie moja droga była bardziej kręta i zajęło mi więcej czasu, by zrozumieć co chcę w życiu robić, ale daję sobie radę. W życiu przebywałem w naprawdę różnych środowiskach - osób wykształconych i bogatych, kiboli, prostych chłopaków z osiedla, rolników ze wsi, studentów, biznesmenów, k⁎⁎wa no w moim życiu szkolno-zawodowo-prywatnym miałem dużo kontaktu z absolutnie każdym i od każdego się czegoś nauczyłem i coś wyniosłem.

Problem w klasizmie polega na tym, że ci uważający się za lepszych od innych nigdy w życiu nie zmienili otoczenia choćby na 5 minut i przez życie w złotej klatce i wyścigu szczurów uważają się za lepszych od innych.

#polityka #gownowpis #przemyslenia #zycie #rozwojosobisty #takbylo #psychologia #pieniadze
17

@Lopez_ kultywujesz w tym wpisie wszystko to, co było złe w poprzednich pokoleniach, dzieląc ludzi według portfela czy urodzenia.

Ludzi uważających się za lepszych od innych znajdziesz i na polu i na najwyższym piętrze biurowca - i portfel nie zmienia tu aż tak wiele.

Nie wiem zazdraszczać czy nie? Znaczy dzieciństwa. Chodź moje dzieciństwo było bardzo fajnie nie narzekam. Tyle że w domu zawsze mówili ale to już później, skończyć szkołę do pracy i przynosić pieniążki. Wykształcenie musiałem później uzupełniać. Choć wiele tego nie ma ale wystarcza, znaczy wykształcenia. Z perspektywy czasu widzę że choć czasami lekko nie było to niczego nie żałuję. Fajny wpis pozdrawiam serdecznie.

@Lopez_

Lata 2007-2015 w polityce zapamiętam jako propagandę "buraki z prowincji, niewykształcona hołota, zaściankowy ciemnogród, katolickie mohery, Polska B" vs "młodzi, wykształceni, liberalni i tolerancyjni z dużych miast, elita". POTEM (od 2016) na studiach pamiętam z jaką pogardą profesorowie traktowali ludzi z "Polski B" albo pochodzących z robotnicznych rodzin. Bo to przecież nie tacy sami ludzie, co nie?


Czyli łyknąłeś propagandę, jak młody pelikan i sam zacząłeś w to wierzyć ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Zaloguj się aby komentować

@Half_NEET_Half_Amazing ja myslalem ze kazdy tak ma i ze tak ma byc, dopoki nie umyla mnie ciocia. Od tamtej pory lubilem jak ciocia przyjezdza

Trochę nie rozumiem jakim zamkiem po myciu.

@rm-rf

całość może być procedurą wyjścia z domu np do lekarza gdzie finalnie trzeba założyć odzież wierzchnią

@Half_NEET_Half_Amazing widzisz co człowiek to inne skojarzenia, mi bardziej ten zamek przypomina zmywanie śladów dna przed zamknięciem w czarnym worku, ale w takim przypadku raczej szampon w oczach nie przeszkadza i znów w kropce jestem...

Zaloguj się aby komentować

No pewnie, od fety mu nos pęka

Zaloguj się aby komentować

Naszła mnie pewna rozkmina o roli ojca. Mój tata jest w głębi duszy dobrym człowiekiem. I to jest jego najgorsza wada. W życiu często kierował się dobrem innych, ale rzadko kiedy swoim. Miał dużą potrzebę bycia lubianym, zamiast wzbudzać tę potrzebę w innych, by to on ich lubił. Jako prawnik brał zawsze najmniejsze stawki, nie potrafił kłócić się o pieniądze, nie umiał negocjować, nie miał serca wołać za dużo. W tej branży to rzadkość. Mimo to miał pieniądze, bo w latach jego świetności w moim mieście prawników było jak na lekarstwo, a my mieliśmy znane nazwisko.

Rodzice wychowali mnie po chrześcijańsku. Moje dzieciństwo było bliskie Kościoła i tradycyjnych wartości. Zawsze byłem im za to wdzięczny, bo dzięki temu mam coś takiego jak moralność, honor, zasady. Wiecie, takie na serio, a nie hipokryzja pseudokatolików. Spragnionych napoić, słabszym pomóc, kobietę uszanować, dzień święty święcić, szanować bliźniego jak siebie samego i tak dalej.

Im jestem starszy, tym bardziej dochodzę do wniosku, że w taki sposób może żyć albo ksiądz (taki z powołania), albo niestety frajer lub Boży męczennik. Bo świat jest stworzony dla indywidualistów i silnych osobowości, a za tym zawsze wiąże się często podejmowanie decyzji, które mogą być odbierane jako egoistyczne, autorytarne, ryzykowne.

Dziś dochodzę do wniosku, że akty miłości wobec bliźniego to coś, co powinno być przywilejem, a nie normą. Dobrzy ludzie zawsze tracą. Kierować powinniśmy się tylko i wyłącznie dobrem swoim i swoich bliskich, co do reszty niestety trzeba zachować chłodny dystans.

Sentymentalizm to kolejna rzecz, którą próbował mu wpoić, z biegiem czasu uważam to za ludzką słabość i coś, co hamuje nas przed zrobieniem kroku naprzód.

Bardzo lubię psychologicznie analizować, szukać rozwiązań, czytać ludzkie emocje, na co dzień pracuję w handlu B2B. Byłem raczej typem buntownika, narwańca, niepokornego dzieciaka z ADHD. Ciężko mnie było ustawić, ale rodzice wpoili mi wszystkie swoje wartości.

Czasem zastanawiam się gdzie bym zaszedł, gdyby oni byli bardziej przystosowani do nowoczesnego świata. Takie podejście było dobre, ale 100 lat temu lub więcej. Obecnie chrześcijańsko-konserwatywne wartości w sferze społecznej ograniczyłbym do minimum, najlepiej swojej rodziny. Czyli konserwatystą mogę być w swoim domu, ale nie poza nim.

Interesowność to coś, czego dalej się uczę. Tata jest typem aspergerowca (choć go nie ma), jest bardzo słaby w odczytywaniu ludzkich emocji i uczuć. Mój dziadek był w tym dużo lepszy, był typem biznesmena (także prawnik, ale i przedsiębiorca). Niestety niewiele tatę nauczył, bo narzucił sobie rolę gościa, który wszystko za wszystkich robi i jest w 100 % decyzyjnym w rodzinie.

Trochę wysryw, ale wiecie czego mi całe życie brakowało? Męskiej rozmowy. Tak po prostu usiąść, pogadać, dostać kilka cennych, życiowych rad. Coś, co wykorzystam w życiu. Takiej silnej, męskiej osobowości w moim domu nigdy nie było. Tata w wielu sytuacjach był nieporadny, pasywny, czasami brakowało mu jaj.

Mnie życie w wielu sytuacjach przeorało i zbieram swoje doświadczenia, noszę jakiś swój krzyż. Minie jeszcze z 10-15 lat, może więcej, zanim nauczę się wszystkiego na własnych błędach, na życiu ogółem. I ja na pewno od dziecka chciałbym wpajać je swojemu synowi. Wiecie - jak się zachować w konkretnej sytuacji, czego i kogo unikać, jak się nie rozczarować. Nigdy w życiu nie czułem (po śmierci dziadka - byłem dzieckiem), że w domu jest głowa rodziny i Pan domu.

Staram się robić ile się da na odwrót, często jednak się potykam, często wplątuje się we mnie ten wpojony altruizm, sentymentalizm i dobroć, które chciałbym na dobre wyplenić. Smutne jest to, że nawet jeśli ja kiedyś powiem o sobie, że jetem silnym mężczyzną i osiągnąłem sukces, to będę już stary i całe życie wykorzystam na naukę na błędach, których mogłem uniknąć. A moje dziecko dostanie X % tego co ja za frajer i będzie miało w wielu sprawach z górki.

Podsumowując: nikt nie nauczył mnie bycia twardym i chłodnym skurczybykiem, kiedy jest to konieczne i staram się być bardziej egoistyczny, stanowczy, myśleć o sobie, ale nie zawsze się to udaje tak jak chcę. Trochę szkoda, bo z natury mam twardą d⁎⁎ę (bo serce miękkie), jestem dość odważny, lubię wyzwania, mam pewne skłonności do liderowania, co na koniec wszystkie te atuty tłumi ta wkręcana mi w łeb śruba, że trzeba za wszelką cenę być dobrym człowiekiem i kierować się dobrem innych.

Dziękuję za uwagę.

#przemyslenia #gownowpis #rodzina #zalesie #takaprawda #takbylo #logikaniebieskichpaskow #chrzescijanstwo #katolicyzm #zycie #zycieismierc
25

Pewne błędy i tak się w życiu popełnia pomimo przestróg.

Dopiero wtedy przestrogi nabierają sensu i wieńczą dzieło stwierdzeniem: "niby wiedziałem o tym, ale przed niczym mnie to nie ustrzegło".


Gorzej z tymi, co się na własnych błędach niczego nie uczą.

@Lopez_ Wg. mnie szukasz przyczyny nie tam gdzie ona leży. Bycie dupkiem nie jest rozwiązaniem na lepsze życie.

Natomiast trzeba być otwartym na to by brać od ludzi i życia tego czego się chce z gotowością, że ktoś może powiedzieć Ci "nie".


I to co mnie mierzi w tym wpisie to coś w stylu oczekiwania, że od rodziców dostaniesz wszystko co potrzebne do życia. Tak nigdy nie będzie, każdy ma swoją drogę do przejścia.


I na koniec jestem ciekawy jak swoje życie i siebie samego opisałby Twój ojciec i jak różny byłby to opis od Twojej oceny.

Iiii już za 30 lat syn @Lopez_: "Mój ojciec nie nauczył mnie być dobrym..."


I tak do zajebania ¯\_(ツ)_/¯ dorastamy, żeby później być ściganym przez błędy w wychowaniu. Cud życia.

Zaloguj się aby komentować

Następna