Uwielbiam te marginalne tematy, ktore sluza temu zeby polaryzowac spoleczenstwo:
Aborcja: legalna do trzeciego miesiac i luz. Ile osob z tego skorzysta? Niech bedzie to 2-3% wszystkich urodzen:czyli ok. 6-9 tysiecy osob w skali kraju- totalny margines problemow spolecznych.
Tez mnie chuj strzela, ze w dobie wszechobecnej antykoncepcji ktos w ogole mysli o aborcji, ale swiata nie zmienimy.
Sluby homo/trans: W Polsce jest ok. 35 milionow osob 18+ lat, a osob homo/trans( bi nie biore pod uwage, bo uwaga- moga wziac slub par hetero) zalozmy ze 2%( mysle, ze realnie jeszcze mniej) - czyli 700 000 osob, a osob 60+ lat- to prawie 1/3 calego spoleczenstwa, wiec osob homo/trans realnie mogacych wziac slub jest ok. 470 tysiecy- a ile z tych osob wezmie taki slub? Niech to bedzie 10-15% zainteresowanych- to jest kolo 60 000 osob na caly kraj. Tez sprawa marginalna.
Zaplodnienie in vitro: jezeli para nie ma mozliwosci naturalnie zajsc w ciaze- pierwsze spoko, na koszt panstwa, bo to sie suma summarum wszystkim oplaca( nawet pomimo 800+)
Co do kolejnych dzieci- refundacja moim zdaniem nie jest potrzebna, jak chcesz miec kolejne dzieci to plac.
Wszelkie prawa wynikajace z religii powinny zostac zakazane- niech sobie te korporacje dzialaja, placa podatki, ale wara od stanowienia prawa.
Ale niestety watpie, zeby ktos to zrobil, bo politykom jest na reke rozwiazywanie takich problemow( nie rozwiazywanie) niz ustanowienie prostego prawa.
Bo nagle sie okaze, ze wystarczy 100 poslow zamiast 460,w urzedzie miasta
nie potrzeba 100 pracownikow, a 25-30 i tak dalej i tak dalej...
A przeciez oferujac stanowiska jako premier/minister/szef partii mozesz nimi kupczyc i ustawiac ludzi wedlug wlasnego widzimisie.