Drodzy Hejtowicze,
Wczoraj duzo komentarzy wywolalo tlumaczenie art z topwar - wiec dzisiaj idac za ciosem prosze kolejny - bardziej skoncentrowany na silach powietrznych:
@alaMAkota - licze, ze Cie nie rozczaruje
"Być może najważniejsza lekcja SWO
Dzisiaj, 03:50.
SWO trwa już ponad półtora roku. Nic więc dziwnego, że w druku pojawia się coraz więcej analiz jego przebiegu. Ale zanim zaczniemy...
Ważny przerywnik
Chciałbym zwrócić szczególną uwagę: wszystko, co powiem poniżej, w żaden sposób nie wpływa na naszych dzielnych pilotów sił powietrznych, którzy z honorem i narażeniem życia wykonują misje bojowe w strefie NWO. I oczywiście oficerów, których obowiązkiem jest zapewnienie i bezpośrednie zarządzanie działaniami bojowymi Sił Powietrznych.
Pytania, które poruszam w tym artykule, powinny być skierowane do znacznie wyższych władz i osobistości: tych, którzy zdefiniowali wizerunek nowoczesnych sił powietrznych i kosmicznych Federacji Rosyjskiej i zgodnie z tym wizerunkiem ukształtowali państwowe programy zbrojeniowe.
Refleksja nad doświadczeniem bojowym
Doświadczenie bojowe jest oczywiście bezcenne. Ale każda nowa wiedza jest w pełni użyteczna tylko wtedy, gdy jest prawidłowo uogólniona i zinterpretowana. W przeciwnym razie lekcje, których nauczyło nas życie, nie zostaną w pełni przyswojone, co doprowadzi nas tylko do nowych błędów.
Dziś bez trudu można znaleźć wiele materiałów analitycznych na temat doświadczeń SWO zarówno w "VO", jak i w innych publikacjach. Przedwojenne poglądy na rolę i taktykę użycia zarówno stosunkowo starej broni, takiej jak czołgi i artyleria, jak i nowszej, takiej jak bezzałogowe samoloty szturmowe Lancet, są oceniane i weryfikowane. Nie sposób zliczyć opinii wyrażanych w komentarzach do takich artykułów.
Niestety, wielu analityków i komentatorów popełnia jeden bardzo istotny błąd: uważają operacje bojowe rosyjskich sił zbrojnych przeciwko ukraińskim siłom zbrojnym za pewnik, model nowoczesnej wojny i prototyp konfliktów zbrojnych przyszłości.
Ale czy rzeczywiście tak jest?
Trochę historii
Od czasów starożytnych jednym z najskuteczniejszych sposobów na osiągnięcie zwycięstwa w działaniach wojennych był manewr. Tak było na przykład podczas wojen napoleońskich. Znany jest przypadek, gdy dworzanin chwalił cesarza Francuzów w jego obecności za jego zdolność do pokonania znacznie przewyższającego go przeciwnika.
Jednak Napoleon stwierdził, że nigdy czegoś takiego nie zrobił, a jego zwycięstwa zawsze opierały się na przewadze liczebnej: jeśli armia wroga miała przewagę liczebną nad Francuzami, Napoleon albo pokonał wroga fragmentarycznie, albo osiągnął lokalną przewagę w kluczowych punktach pozycji i wygrał kosztem tego.
Suworow również wygrał manewrem. Pojawiał się tam, gdzie się go nie spodziewano, i z łatwością atakował przeważające siły wroga, licząc na zaskoczenie i atak, który nie pozostawiał wrogowi czasu na uświadomienie sobie jego przewagi liczebnej. Pierwsza wojna światowa została pomyślana i rozpoczęta przez strony jako wojna manewrowa, ale zamieniła się w pozycyjne piekło. Ale co stało się w przyszłości?
Zwycięscy Francuzi absolutyzowali doświadczenie wojny i przygotowali swoją armię dokładnie do wojny pozycyjnej i obrony. Przygotowali się dobrze i poważnie, inwestując w budowę Linii Maginota. Przegrywający Niemcy, przeciwnie, szukali dróg wyjścia z pozycyjnego impasu - i je znaleźli. Rezultat starcia tych dwóch koncepcji jest dobrze znany: niemiecki zakład na manewr wygrał, połączona armia angielsko-francuska została całkowicie pokonana i straciła zdolność bojową w ciągu miesiąca.
Niemiecki blitzkrieg opierał się na manewrze. Stworzenie przewagi liczebnej w miejscach przełamania (nie trzeba było jej mieć na całym froncie), wprowadzenie do przełamania formacji zmechanizowanych, okrążenie przeciwnika, odizolowanie go od dróg zaopatrzenia i wzmocnienia, a następnie zmuszenie go do poddania się lub zniszczenie w bezowocnych próbach ucieczki z pierścienia - to alfa i omega sztuki wojennej drugiej połowy XX wieku.
Ale nic z tego nie widzimy w SWO. Wręcz przeciwnie! Wojna manewrowa ustąpiła miejsca wojnie pozycyjnej, a nasza operacja specjalna boleśnie przypomina historię I wojny światowej. Oto początkowa próba prowadzenia wojny manewrowej: uderzenie rosyjskich sił zbrojnych, podczas którego ponad 20% obszaru Ukrainy znalazło się pod naszą kontrolą, ale nie udało nam się pokonać głównych sił AFU. Tutaj mamy późniejsze przejście do obrony strategicznej. Tutaj też mamy desperackie próby przełamania tej obrony przez ukraińskie siły zbrojne, które zakończyły się ogromnymi stratami przy minimalnych postępach.
Czy oznacza to, że wojna manewrowa przestała być użyteczna? A może przejście do walki pozycyjnej było konsekwencją błędów i pomyłek w konstrukcji Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej? A jeśli tak, to jakiego rodzaju błędów?
Strategiczne Siły Obrony i Pustynna Burza
Kiedy myśli się o najbliższym konflikcie zbrojnym o porównywalnej skali, nieuchronnie przychodzi na myśl Pustynna Burza, w której koalicja sił wielonarodowych (MNF) pokonała irackie siły zbrojne. Istnieje wiele podobieństw.
Po pierwsze, wojska Saddama Husajna, które przeciwstawiły się MNF, miały doświadczenie bojowe zdobyte w konflikcie irańsko-irackim, który trwał przez wiele lat, czasami stawał się bardzo "gorący", ale nie mógł dać stronom umiejętności prowadzenia nowoczesnej wojny ze względu na znany archaiczny charakter sił zbrojnych zarówno Iraku, jak i Iranu. Podobne doświadczenie AFU zdobyła podczas walk w LNR i DNR.
Po drugie, MNF miały ilościową i jakościową przewagę w powietrzu. Rosyjskie siły powietrzne są oczywiście znacznie skromniejsze pod względem liczebności niż prawie 2000 samolotów MNF, które wzięły udział w Pustynnej Burzy, ale bez wątpienia są liczniejsze i nowsze niż ukraińskie siły powietrzne, a rosyjscy piloci są lepiej wyszkoleni.
Po trzecie, Irak miał bardzo rozwiniętą, ale do pewnego stopnia przestarzałą obronę powietrzną opartą na SAM-ach S-75 i S-125, które w 1990 roku wyraźnie nie były już w czołówce postępu technologicznego. To samo można powiedzieć o Ukrainie: do 2022 roku nawet jej najnowsze SAM-y zostały wyprodukowane w erze sowieckiej. Podczas gdy ten sam S-300 w Rosji był stale modernizowany, w "republice nieradzieckiej" nie było na to pieniędzy.
I oczywiście nie powinniśmy zapominać, że rosyjskie siły zbrojne, począwszy od 2010 roku, otrzymywały znacznie większe fundusze i (przynajmniej teoretycznie) powinny być znacznie lepiej wyposażone niż AFU.
Ogólnie rzecz biorąc, istnieje wiele podobieństw między NWO a Pustynną Burzą. Z wyjątkiem tego, że Pustynna Burza zakończyła się przekonującym zwycięstwem MNF w mniej niż półtora miesiąca od jej rozpoczęcia, podczas gdy Siły Zbrojne Federacji Rosyjskiej znajdują się w strategicznej obronie po półtora roku operacji bojowych. Dlaczego?
Rozbrajający cios
Siedemnastego stycznia 1991 roku siły powietrzne MNF, liczące do 600 samolotów bojowych, rozpoczęły zmasowane uderzenie na terytorium Kuwejtu i Iraku.
Amerykańskie i sojusznicze siły powietrzne wykorzystały pełen zakres swoich możliwości. Tam, gdzie było to uzasadnione, użyto helikopterów niskiego pułapu do tłumienia obrony przeciwlotniczej. Pozycje irackich SAM-ów i radarów były badane przez specjalnie utworzone lotnicze zespoły demonstracyjne, które używały wabików TALD do symulowania wystrzeliwania pocisków rakietowych. To oczywiście zmusiło irackie kalkulacje do włączenia radarów i walki, całkowicie się demaskując.
Ale radary irackiej obrony powietrznej zostały stłumione przez samoloty wojny elektronicznej (REB), które wprowadziły ogromne zakłócenia i użyły wielu pocisków antyradarowych, a pozycje SAM zostały zniszczone przez broń precyzyjną. Amerykanie użyli również pocisków manewrujących Tomahawk, ale w stosunkowo niewielkiej liczbie. Co ważne, ich użycie było skoordynowane w czasie z działaniami samolotów uderzeniowych MNF.
Rezultat - główne irackie siły obrony powietrznej zostały zniszczone podczas pierwszego uderzenia. Pierwsze uderzenie! Niewątpliwie Irak do samego końca działań wojennych dysponował pewną liczbą sprawnych SAM-ów, które walczyły, a nawet zestrzeliwały samoloty MNF. Iracka obrona przeciwlotnicza przegrała oczywiście nie na sucho, ale z hukiem: Irakijczycy nie byli w stanie ochronić swoich sił lądowych i infrastruktury przed systematycznym niszczeniem z powietrza.
Niestety, rosyjskie siły powietrzne nie były w stanie zniszczyć, ale przynajmniej nie były w stanie nawet poważnie zarysować obrony powietrznej Ukrainy. I do dziś są zmuszone unikać przestrzeni powietrznej nad terytorium kontrolowanym przez ukraińskie siły zbrojne.
Dlaczego?
Pytanie pierwsze - eksploracja i zapewnienie
Zwycięstwo sił powietrznych MNF nad iracką obroną powietrzną było przesądzone na długo przed rozpoczęciem działań wojennych. Natychmiast po zajęciu Kuwejtu przez Irak, Amerykanie wysłali do irackich granic potężną grupę samolotów zwiadowczych, w tym TR-1, U-2, RC-135 i oczywiście wszechobecne latające radary E-3. W ślad za nimi do Arabii Saudyjskiej poleciały taktyczne samoloty zwiadowcze RF-4C.
Następnie zorganizowano całodobowy rekonesans terytorium Iraku i Kuwejtu z wykorzystaniem całego dostępnego Amerykanom sprzętu radiowego i oczywiście konstelacji satelitów USA i NATO. W trakcie "badań", które trwały prawie sześć miesięcy (sierpień 1990 - styczeń 1991) MNF zdołał uzyskać wystarczająco jasny obraz rozmieszczenia irackich sił zbrojnych w strefie konfliktu i, co ważne, ujawnił lokalizację obrony przeciwlotniczej.
Jednocześnie można śmiało stwierdzić, że w rzeczywistości rozmieszczenie wojsk irackich zostało ujawnione znacznie wcześniej, ponieważ trzy miesiące przed rozpoczęciem działań wojennych MNF rozpoczął regularne ćwiczenia sił lądowych i powietrznych, opracowując szczegóły nadchodzącej operacji. Amerykanie nie próżnowali i na poligonach bazy lotniczej Nellis (Nevada) zbudowali symulacje irackich rozkazów obrony powietrznej w Kuwejcie i w samym Iraku. Następnie większość pilotów Stanów Zjednoczonych i sił wielonarodowych została "przejechana" przez te zakresy podczas ćwiczeń "Desert Flag".
Oznacza to, że przed rozpoczęciem operacji bojowych piloci sił wielonarodowych dokładnie wiedzieli, kogo, gdzie i jak trafią, i ćwiczyli to podczas ćwiczeń.
Uwaga, pytanie. Co z tego wszystkiego zrobiły Rosyjskie Siły Powietrzne przed rozpoczęciem działań bojowych?
W rzeczywistości czasu na przygotowania było aż nadto, biorąc pod uwagę, że to strona rosyjska określała moment rozpoczęcia misji obrony powietrznej. Istniało również doświadczenie sugerujące znaczenie rozpoznania - sukcesy MNF w Pustynnej Burzy były badane i analizowane przez naszych wojskowych, a operacja powietrzna w Syrii wiele wskazywała.
Niestety, nie mam odpowiedzi na pytanie, jak rosyjskie siły powietrzne przygotowywały się do obrony powietrznej, z oczywistych powodów cele, harmonogram i inne szczegóły takich przygotowań nie są ujawniane opinii publicznej. Nietrudno się jednak domyślić - wystarczy przypomnieć przybliżony (dokładne dane są utajnione) skład rosyjskich sił powietrznych pod względem lotnictwa rozpoznawczego.
Podczas gdy Amerykanie wykorzystywali do rozpoznania Iraku dziesiątki wyspecjalizowanych samolotów zwiadowczych, nasi mogli użyć... czego? Kwartet An-30, z których ostatni wyprodukowano w 1980 roku?
Tuzin Ił-20 wyprodukowanych w latach 1968-1976?
Co można odkryć dzięki tym latającym rarytasom z dawno minionej epoki socjalizmu?
Cóż, oczywiście mamy też nowoczesne samoloty, takie jak Tu-214R. Istnieją dwa lub nawet cztery egzemplarze, które nawet w teorii nie mogą być wykorzystywane do całodobowego rozpoznania....
Nieco lepiej jest z kontrolą przestrzeni powietrznej. W końcu od 2011 roku przekazaliśmy żołnierzom siedem A-50U, ale czy wszystkie były "na skrzydłach" do lutego 2022 roku? Liczba samolotów w siłach zbrojnych nigdy nie jest równa liczbie samolotów gotowych do walki.
Amerykanie zaangażowali w Pustynną Burzę cztery tuziny w pełni sprawnych i aktualnych w tamtym czasie samolotów DRLO. Nawiasem mówiąc, ta klasa samolotów z nowoczesnymi radarami może wykonać dobrą robotę rozpoznania nie tylko celów powietrznych, w tym nisko latających, ale także celów naziemnych.
Jest całkiem oczywiste, że nasi zniszczyliby ukraińską obronę powietrzną, gdyby mieli taką możliwość. Jednocześnie dysponujemy wystarczającymi środkami obrony przeciwlotniczej przeciwko SAM-om, których pozycje są znane. Nawet nie biorąc pod uwagę lotnictwa załogowego z jego pociskami przeciwradarowymi, zauważam, że dla tego samego S-300 pierwszej serii zarówno Kalibr, jak i Kinzhal są niezwykle trudnymi celami.
I znowu możemy powiedzieć, że S-300 to niezwykle zaawansowany kompleks jak na swoje czasy. Ale należy zrozumieć, że w zasadzie nie ma czegoś takiego jak broń absolutna, a my mieliśmy tutaj wielką przewagę - konstrukcja S-300 jest nam dobrze znana. Oznacza to, że byliśmy w stanie odpowiednio dostosować sprzęt i wybrać taktykę ich zniszczenia.
Stąd następujące założenie: jednym z powodów, dla których ukraińska obrona powietrzna żyje i ma się dobrze, jest to, że środki rozpoznania kosmicznego i powietrznego, którymi dysponują Wszechukraińskie Siły Powietrzne, są kategorycznie niewystarczające do ujawnienia pozycji obrony powietrznej AFU.
Pytanie drugie - osłona operacji powietrznych
Należy powiedzieć, że nasi przeciwnicy (USA i NATO) mają bardzo bogate doświadczenie w prowadzeniu wojny powietrznej w warunkach nie w pełni, jeśli w ogóle, stłumionej obrony przeciwlotniczej wroga. W tym przypadku Amerykanie utworzyli specjalne grupy do osłony samolotów uderzeniowych. Zadania takich grup obejmowały działania demonstracyjne w celu zidentyfikowania pozycji wrogich SAM-ów, elektroniczne tłumienie i niszczenie tych ostatnich. Nacisk położono na sprzęt do walki elektronicznej, symulatory celów powietrznych i pociski przeciwradarowe.
Jednocześnie Stany Zjednoczone nadały szczególną rolę samolotom REB: w Iraku użyto ponad 60 takich maszyn. Mamy ... kilka śmigłowców.
I znowu, to nie jest tak, że Federacja Rosyjska nie jest zaangażowana w wojnę elektroniczną. Ale kładliśmy nacisk na podwieszanie kontenerów dla myśliwców wielozadaniowych i bombowców. Jest to ważne i konieczne, ale nadal pod względem wydajności specjalizacja jest zwykle lepsza niż wszechstronność.
Trudno oczekiwać równej skuteczności od pilota jednomiejscowego myśliwca lub załogi bombowca, którzy otrzymali do dyspozycji pojemniki REB, i wyspecjalizowanego samolotu zaprojektowanego do zadań walki elektronicznej z załogą przeszkoloną we wszystkich jej niuansach.
Oczywiście możliwości naszej i amerykańskiej wojny elektronicznej nie są ujawniane w prasie i można się spierać o to, co jest lepsze, ale faktem jest, że nasze siły powietrzne unikają wchodzenia w strefę działania wrogich SAM-ów w każdy możliwy sposób, podczas gdy dla Sił Powietrznych USA i NATO nie jest to norma, ale całkiem działająca sytuacja. W związku z tym można założyć, że taktyka grup demonstracyjnych, gdy specjalnie wyznaczone samoloty wzywają ogień do siebie, zmuszając radary wroga do włączenia, nie może być stosowana przez rosyjskie siły powietrzne z powodu niewystarczającego wsparcia środkami REB.
O korzyściach, jakie daje Siłom Powietrznym pokonanie obrony przeciwlotniczej przeciwnika
Gdy Amerykanie znaleźli się na średnich i dużych wysokościach nad Irakiem (niskie wysokości zawsze były i zawsze będą niebezpieczne ze względu na MZA i MANPADS, których nie da się całkowicie stłumić), zyskali następujące możliwości i korzyści.
Pierwszą z nich jest możliwość skutecznego niszczenia sił powietrznych wroga w walce powietrznej. Trzeba powiedzieć, że niezwykle trudno jest zniszczyć nawet znacznie słabsze siły powietrzne na ziemi: jak wiemy, ogromna siła sił powietrznych MNF nie mogła całkowicie sparaliżować pracy irackiej sieci lotnisk.
Ale czy ocalałe lotniska i bazujące na nich myśliwce były dla Irakijczyków użyteczne? Amerykańskie samoloty bezzałogowe wykryły irackie samoloty wkrótce po starcie i przechwyciły je z siłą wystarczającą do ich zniszczenia. Podczas gdy Irakijczycy (a później Jugosłowianie) byli zmuszeni walczyć na ślepo, polegając jedynie na swoich myśliwcach.
Innymi słowy, konfrontacja w powietrzu zamieniła się w ewidentnie daremną walkę samotników z systemem. I często zdarzało się, że samotnicy zdawali sobie sprawę, że są atakowani dopiero w momencie, gdy pocisk, który ich dopadł, wybuchał..... Owszem, nawet w takich warunkach Irakijczycy mieli udane loty i sukcesy w walce powietrznej, ale w takich warunkach nie mogło być mowy o jakimkolwiek trwałym i skutecznym oporze.
Gdyby rosyjskie siły powietrzne miały podobny poziom kontroli nad ukraińską przestrzenią powietrzną, działalność sił powietrznych AFU zostałaby szybko zredukowana do zera, a transfer wszystkich tych Storm Shadow i podobnych pocisków dalekiego zasięgu wystrzeliwanych z powietrza byłby bez znaczenia.
Drugim jest izolacja obszaru walki, co oznacza krytyczne ograniczenie zaopatrzenia i uzupełnień grup wojsk wroga. Z jednej strony osiąga się to poprzez niszczenie infrastruktury - węzłów kolejowych, mostów itp. Teoretycznie można to również osiągnąć za pomocą precyzyjnej broni - pocisków manewrujących dalekiego zasięgu, ale praktycznie nie ma na to wystarczającej liczby pocisków: konieczne jest użycie potężniejszej, ale tańszej amunicji, takiej jak bomby planujące.
Z drugiej strony, przewaga powietrzna daje dramatyczny wzrost świadomości lokalizacji i ruchu wojsk wroga. Nowoczesne środki rozpoznania powietrznego, z ich potężną optyką, podczerwienią, radarami z syntetyczną aperturą, pozwalającymi uzyskać "obraz" podobny do zdjęć lotniczych itp. itd. sprawiają, że niezwykle trudno jest zakamuflować ruch i rozmieszczenie jednostek wojskowych. I oczywiście pojazdów, które próbują je zaopatrywać.
W związku z tym każdy manewr, każdy transfer rezerw dla wroga będzie wiązał się z wrażliwymi stratami. Ponieważ czas reakcji samolotów szturmowych i śmigłowców w służbie powietrznej lub w gotowości do natychmiastowego odlotu jest stosunkowo krótki i umożliwia zadawanie miażdżących ciosów jednostkom w marszu. Zostało to dobitnie zademonstrowane przez Siły Powietrzne MNF podczas Pustynnej Burzy.
Teraz Leopardy, Bradleysy i inne pojazdy wroga płoną na polach minowych naszych linii obronnych. Ale one atakują, atakują - ostrzeliwują i pozbawiają życia naszych żołnierzy, zanim sami zginą. Jednocześnie, gdyby krajowe siły powietrzne kontrolowały ukraińską przestrzeń powietrzną, znaczna część zagranicznego "zoo" po prostu nie dotarłaby do linii frontu.
Trzeci to niszczenie personelu i sprzętu grup wojskowych wroga
Po raz kolejny tezę tę doskonale udowodnili Amerykanie podczas "Pustynnej Burzy", "wyrzucając" niektóre irackie dywizje do 50-60% ich pełnej siły etatowej (aby być uczciwym, autor nie zna stanu osobowego tych dywizji na początku działań wojennych). I nawet biorąc pod uwagę podwójne liczenie (TBM-y trafione wcześniej z powietrza mogły zostać trafione ponownie), powinniśmy mówić o setkach zniszczonych czołgów, nie licząc innych rzeczy.
Nie ma w tym nic dziwnego - na średnich i dużych wysokościach Amerykanie prowadzili dość skuteczne rozpoznanie lotnicze i niszczyli wroga w miarę jego wykrywania. A naloty dywanowe bombowców strategicznych, z których na Irakijczyków spadło prawie 30 procent całkowitej ilości amunicji lotniczej, były strasznym ciosem dla morale wojsk irackich.
Tak, pustynia to jedno, a Ukraina to zupełnie co innego. Tak, istnieje doskonałe doświadczenie armii jugosłowiańskiej, która nie poniosła znaczących strat podczas operacji powietrznej NATO. Kamuflaż jest archiwalny i archiwalnie potrzebny. Ale należy zrozumieć, że jugosłowiańska armia lądowa leżała nisko i nie walczyła - przygotowywała się do odparcia inwazji, która nigdy nie nastąpiła. A walka oznacza manewr, ruch, a tutaj Jugosłowianie byliby bezbronni.
Nawet w obronie. Tak więc, gdyby nasze lotnictwo dominowało w powietrzu, ta sama bitwa przeciwbateryjna, która wiąże się z koniecznością ciągłej zmiany pozycji artylerii, byłaby strasznym bólem głowy dla ukraińskich sił zbrojnych, a straty ukraińskiej artylerii byłyby niewiele wyższe niż obecne straty.
I wreszcie, po czwarte, przewaga powietrzna zapewnia manewry armii. Jako przykład można podać działania amerykańskiej 101 Dywizji Powietrzno Szturmowej.
Amerykanie chcieli przeciąć strategiczną linię komunikacyjną - autostradę nr 8 As-Samah-Basrah, która służyła do zaopatrywania kuwejckiej grupy wojsk, ale pojawił się mały problem - autostrada znajdowała się 200 kilometrów od linii kontaktu.
Ponieważ przewaga w powietrzu należała bezwarunkowo do MNF, Amerykanie podczas pierwszego dnia operacji naziemnej dość spokojnie dokonali desantu śmigłowcowego 80 km za linią frontu: 2000 żołnierzy z 50 wozami bojowymi i 105-mm artylerią. A do rana drugiego dnia na miejsce lądowania przybyło 700 (!) ciężarówek z amunicją i paliwem, kolejne 2000 bagnetów i 30 pojazdów opancerzonych. Wydaje się to niezwykle ryzykownym przedsięwzięciem, ale Amerykanie wyraźnie wiedzieli, gdzie znajdują się węzły obronne wojsk irackich. I minęli je.
W wyniku takich działań 101. ISR udało się rozmieścić na tyłach wrogiej wysuniętej bazy operacyjnej (zwanej "Cobra"), w której mogły bazować zarówno śmigłowce transportowe, jak i szturmowe. I te śmigłowce natychmiast rozpoczęły swoje okrucieństwa na autostradzie nr 8, ze śmigłowcami transportowymi lądującymi małym (trzy kompanie przeciwpancerne) desantem bezpośrednio na tej strategicznie ważnej arterii transportowej.
Następnie, pod osłoną śmigłowców szturmowych Cobra, siły desantowe zostały wzmocnione, najpierw do batalionu, a następnie do pełnoprawnej brygady powietrznodesantowej, która "utrzymała" autostradę do końca działań wojennych.
Oczywiste jest, że baza "Cobra" nie była bastionem nie do zdobycia i mogła zostać zburzona przez atak czegoś w rodzaju dywizji czołgów. Jednak Irakijczycy nie mogli skoncentrować tej dywizji czołgów w warunkach dominacji lotnictwa MNF, nawet na własnych tyłach.
Dziś jest wiele spekulacji na temat lądowania w Gostomlu, ale jest mało prawdopodobne, aby ktokolwiek obalił fakt, że naszym udało się przeciągnąć duże siły desantowe przez "ucho igielne" niewspieranej obrony przeciwlotniczej na tyły wroga, a następnie poprowadzić tam kolumnę wojsk.
To, co Amerykanie zrobili w warunkach całkowitej przewagi powietrznej, nasi żołnierze zrobili bez tej przewagi. Już sama ta operacja całkowicie obala mit o "niewyszkolonych rosyjskich pilotach".
Ale męstwo i wyszkolenie to nie wszystko, potrzebny jest jeszcze odpowiedni sprzęt. Bez stłumienia obrony przeciwlotniczej wroga i bez możliwości swobodnego działania w rejonie Gostomla, siły powietrzne nie były w stanie odpowiednio wesprzeć rozmieszczonych tam sił i nie mogły stłumić ogniem ukraińskich kolumn nacierających na linie ataku.
Lotnictwo czołgiem XXI wieku?
Na początku XX wieku, podczas pierwszej wojny światowej, doszło do paradoksalnej sytuacji. Armie stały się naprawdę ogromne, wcielono do nich miliony ludzi, co oznaczało, że rozkazy bojowe wroga rozciągały się "od morza do morza" - flanki, które można było ominąć, przestały istnieć. W związku z tym, aby wprowadzić swoje wojska na tyły wroga, konieczne było przełamanie jego rozkazów bojowych, co można było zrobić, atakując piechotą lub kawalerią.
Jednak karabiny maszynowe i szybkostrzelna artyleria sprawiały, że ataki z użyciem siły ludzkiej były formą masowego samobójstwa. Próby przekształcenia szyków obronnych obrońców w księżycowy krajobraz poprzez długotrwałe wystawienie ich na ostrzał artyleryjski również były skazane na niepowodzenie - wróg, zdając sobie sprawę, że wielodniowe bombardowanie artyleryjskie jest wstępem do ofensywy, ściągał rezerwy, formując szyki obronne za ostrzeliwanymi pozycjami.
Innymi słowy, z technicznego punktu widzenia obrona jako rodzaj działań bojowych odniosła przekonujące zwycięstwo nad ofensywą.
Sposobem na wyjście z pozycyjnego impasu był czołg, który prawidłowo użyty (tj. w połączeniu z piechotą, artylerią itp.) okazał się zdolny do przełamania niemal każdej obrony wroga. Jednak 100 lat później, na początku XXI wieku, rozwój środków przeciwpancernych doprowadził do tego, że czołg utracił tę zdolność. Nie oznacza to, że czołg jest przestarzały, a jedynie, że jego funkcje na polu bitwy wymagają korekty.
Moim zdaniem dziś rola "miażdżyciela obrony" należy do lotnictwa. Jednocześnie nasi piloci mają wystarczające kwalifikacje i sprzęt, aby wypełnić to zadanie. Ale - tylko z niezbędnym wywiadem i wsparciem, które miały te wszystkie F-15, F-16 itd. F/A-18 podczas Pustynnej Burzy. I wydaje się, że "nie mamy dostępności": ponieważ po stworzeniu pierwszorzędnych samolotów bojowych nie zadaliśmy sobie trudu, aby stworzyć narzędzia do uzyskania tych informacji i wsparcia.
Obecnie wiele mówi się o tym, że rosyjskie siły zbrojne nie mają wystarczającej liczby samolotów, że nie produkuje się wystarczającej liczby wielofunkcyjnych myśliwców, samolotów uderzeniowych itp. Całkowicie się z tym zgadzam. Ale moim zdaniem nawet gdybyśmy mieli dwa razy więcej Su-35, Su-30, Su-34 itp., nie wpłynęłoby to zasadniczo na skuteczność AFKS na Ukrainie. Ponieważ w działaniach wojennych wygrywa systematyczne podejście, którego braku nie można zrekompensować wybitnymi wynikami jednostek bojowych.
Jeśli porównamy Siły Powietrzne do włóczni, jej grotem będą wszystkie te samoloty rozpoznawcze, radary pokładowe, samoloty walki elektronicznej, samoloty do tankowania w powietrzu i tak dalej. Bombowce, lotniskowce rakietowe i myśliwce wielozadaniowe są czubkiem włóczni. To one w końcu uderzą, to one uderzą we wroga, ale bez grotu włóczni, tylko z grotem włóczni, nie można wiele zdziałać.
Niestety, wydaje się, że rosyjskie siły zbrojne pompują tyle samolotów bojowych i śmigłowców, ile tylko mogą, ale nie ma nikogo, kto zapewniłby ich pracę, ponieważ praktycznie nie ma w służbie nowoczesnych samolotów rozpoznawczych / DRL / REB.
Wnioski
Są przerażające.
W wyniku tego, że rosyjskie siły powietrzne nie mają materiału do zniszczenia obrony powietrznej Ukrainy, nie mogą dominować w powietrzu nad terytoriami kontrolowanymi przez AFU, nie mogą izolować obszarów działań bojowych, nie mogą... Tak, prawie nic z tego, do czego powinny być zdolne nowoczesne siły powietrzne.
Gdyby mogły, ukraińskie siły zbrojne po prostu nie byłyby w stanie przeprowadzić zeszłorocznej, a nawet obecnej "kontrofensywy": koncentrujące się siły zostałyby "wyjaśnione" na długo przed jej rozpoczęciem.
A wtedy nie byłoby sensu robić maszynki do mięsa w Artemiwsku, ponieważ te same, a nawet znacznie większe straty można by zadać wrogowi, izolując z powietrza lokalizacje brygad AFU. Nie ma wątpliwości, że w tym przypadku ramy czasowe przeprowadzenia operacji wojskowej byłyby znacznie krótsze, a straty sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej, PMC i ochotników byłyby znacznie mniejsze niż obecne.
Cóż, z tym, co mamy - armia rosyjska jest zmuszona walczyć z AFU "ściana w ścianę", jedna siła systemowa przeciwko drugiej. Amerykanie podczas naziemnej fazy operacji Pustynna Burza osiągnęli szybki sukces właśnie dlatego, że zanim się ona rozpoczęła, machina bojowa irackich sił lądowych została nieodwracalnie złamana przez wysiłki sił powietrznych sił wielonarodowych. Amerykańskie siły lądowe nie pokonały armii irackiej - po prostu ją wykończyły.
Dlatego, moim zdaniem, najważniejszymi lekcjami Strategicznych Sił Obrony Powietrznej są dziś słabość komponentu rozpoznawczego naszych sił powietrznych i kosmicznych - w przestrzeni i w powietrzu - oraz brak wyspecjalizowanych samolotów REB. W rezultacie rosyjskie siły powietrzne wykazują dziś zaledwie 10-15% swojego rzeczywistego potencjału, a operacje bojowe osiągnęły impas pozycyjny z czasów I wojny światowej. "
W zadnym wypadku nie zgadzam sie z cytowanymi materialami a sa one prezentowane jako ciekawostka i jawne klamstwo rosyjskie. Zamieszczam je jedynie aby uczulic czytelnikow na rosyjska propagande ( #pravda ) i pokazywac ich sposob dzialania.
#wojna #rosja #ukraina