Zdjęcie w tle
Rumburaczek

Rumburaczek

Wirtuoz
  • 12wpisy
  • 73komentarzy

W wolnych chwilach badam częściowo nakładające się transpozycyjne rozgałęzienia i trojakie dupleksy wiążące się ze sprzężonymi pierwiastkami.

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
Atencyjny kurczak w łazienkach warszawskich :).
#mojezdjecie
466537df-fbfd-4433-8044-19005bc6aec1
derzaba

@Rumburaczek nie dość, że uciążliwe do skubania, to jeszcze pewno perfumami się będzie odbijać

Leszcz_pancerny_w_rzucik_malowany

@Rumburaczek a mają tam białe? niesamowite są.

Rumburaczek

@ZygoteNeverborn Mamy 2023! A może to helikopter bojowy?!

@ICD10F20 Chyba tak. Ale pewności nigdy nie ma...

@Navane Nie chciał rozłożyć :(. Ale uchwyciłem jak trochę podwiał wiatr, zawsze coś

@derzaba xD

@SpoconaPacha

@Leszcz_pancerny_w_rzucik_malowany Nie widziałem. Był jeszcze drugi, który prezentował wdzięki na środku sceny amfiteatru :).

Zaloguj się aby komentować

Nawiązując do poprzedniego wpisu - poniżej krótki opis objazdówki po Norwegii, mapa podróży oraz parę informacji, które mogą się przydać każdemu, kto chciałby, żeby fiordy mu z ręki jadły ;).
Objazdówkę po zachodniej Norwegi odbyłem pierwszy raz we wrześniu 2021 r a drugi w czerwcu 2022 r. Jechaliśmy w dwie osoby, moim samochodem VW Tiguan z 2017 r. - dobrze być pewnym auta, którym się podróżuje. Tiguś może bestią nie jest, ale jako że to stosunkowo nowy SUV z automatyczną skrzynią biegów to udało pomieścić się wszystkie toboły, jazda była komfortowa a poboczne drogi nie stanowiły większego wyzwania.
Do Szwecji dostajemy się promem TT-Line kursem Świnoujście-Trelleborg. Prom wypływa w okolicach północy co sprawa, że na miejscu jesteśmy nad ranem a w wynajętej kabinie można wziąć jeszcze ostatni wygodny prysznic i chwilę się przespać przed podróżą a to ważne, bo pierwszy dzień przygody właściwej to dość mozolna, 6-godzinna podróż przez Szwecję w okolice Oslo. Do samej stolicy zamierzamy zajechać w drodze powrotnej więc teraz zależy nam na rozbiciu pierwszego biwaku.
Drugi dzień to kolejna długa podróż na zachód, ale z każdą godziną pokonanej trasy krajobraz zaczyna się zmieniać a kraina troli ukazuje swą dzikość. Po drodze można zwiedzić Heddal stavkirke czyli największy w Norwegii kościół klepkowy z XIII wieku. Karpacz się chowa. Pod wieczór jest się już u podnóża najpiękniejszych rejonów. Fiordy, jeziora, góry… chwilami jest tego tyle, że człowiek jedzie z rozdziawioną mordką przez długie minuty i dopiero boląca żuchwa i kapiąca ślina wyrywa nas na chwilę z wizualnego transu!
Następnie kierowanie się na północ – jazda to bardziej wycieczka przez piękne, żywe muzeum natury, które co chwilę zaskakuje nas spektakularnymi wodospadami, tunelami, mostami no i fiordami rzecz jasna. Trasę obieram tak, by nie zbaczając zbytnio z drogi zahaczać o wcześniej przygotowane punkty na mapie. Jednego dnia decydujemy się, że przejdziemy 20 km ale za to urządzamy wędrówkę wokół niesamowitego jeziora a innego dnia spędzamy pół dnia w aucie by na koniec dnia obóz rozbić na szczycie wzniesienia z widokiem na fiord.
Dzień do dnia podobny, życie obozowe. To ma być wypoczynek. Leniwe śniadanie składające się zabranego suchego prowiantu z Polski i chleba kupionego już na miejscu. Następnie jedna osoba zwija obóz, druga myje gary a następnie również pomaga z namiotem, tarpem. Wyjazd w okolicach południa, podczas jazdy przekąski. Dojazd do miejsca kolejnego obozu popołudniu. Znów jedna osoba rozbija obóz a druga przygotowuje posiłek: makaron z gotowym sosem + podsmażana kiełbasa. Na deser jakiś kisielek, herbatka i czekolada.
Na tym zakończę część opisową podróży, przejdźmy do konkretów.
Przejechaliśmy 3600 km (trasa niebieska) i 4000 km (trasa czerwona). Jest w tym dojazd i przyjazd z mojego domu w lubuskim (mam około 200 km do Świnoujścia).
Nocleg każdego dnia był wybierany na spontanie (no, może oprócz dwóch lokacji podczas drugiej podróży, które mieliśmy już poznane). Oczywiście wcześniej spędziłem długie godziny na „jako-tako” planowaniu trasy i mniej więcej gdzie danego dnia chcemy dojechać i szukania w tej okolicy na mapie zakątków, które wydają się być odpowiednie na rozbicie obozu. Także parę razy kierowaliśmy się do z góry upatrzonej polanki w środku lasu, parę razy moja współtowarzyszka na bieżąco szukała miejsc w pobliżu naszej trasy a raz po prostu wjechaliśmy w poboczną dróżkę i rozbiliśmy obóz 30 m od głównej drogi. W najgorszym wypadku można zawsze pojechać po prostu do płatnych miejsc kempingowych/pól namiotowych, których jest bardzo dużo.
Kwestia higieny – prysznic można wziąć za małą opłatą na polach namiotowych lub spędzić noc w hotelu i tam się zregenerować. Załatwiać można się na stacjach benzynowych, specjalnie przygotowanych miejsc dla podróżnych lub po prostu na łonie natury korzystając z szpadelka :).
Temperatura i pogoda – podczas dwóch podróży dwie noce mieliśmy chłodne i temperatura spadła do okolic 3 stopni. Lekko zmarzliśmy. Pozostałe noce około 8 stopni. W dzień natomiast 15-20 stopni. Należy pamiętać, że to tereny górzyste i brać to pod uwagę w momencie kompletowania ekwipunku. Ponieważ chcieliśmy podróżować poza sezonem wakacyjnym i wybraliśmy koniec czerwca i września musieliśmy się pogodzić z tym, że będzie troszkę chłodniej niż w lipcu i sierpniu za to mniej turystów, na czym nam bardziej zależało. Należy nastawić się na deszczową pogodę. Nam udało się mieć sporo dni słonecznych, ale mżawka wieczorami/rano to norma.
Ekwipunek – ponieważ obozy rozbijaliśmy blisko auta nie zależało nam aż tak na wadze wyposażenia. Korzystaliśmy z namiotu Quechua 2 Seconds Easy Fresh&Black 2-osobowy. Do tego maty pod materace (teren bywał mocno kamienisty), materac i śpiwory na tcomf ~4st. Koszulki i skarpety wełniane to must have. Oprócz tego oczywiście dobre buty do trekkingu, spodnie trekkingowe etc.
Jedzenie jak wspomniałem kupiliśmy głównie w Polsce. Na miejscu raz porwaliśmy się na maca (ileż można jeść makaronu!) a raz w hotelu usmażyliśmy kupnego łososia. Poza tym kupowaliśmy tam pieczywo i owoce.
Koszty. Nie wliczam w to ekwipunku, który zakupiliśmy wcześniej. Namiot, śpiwory, ubrania, akcesoria kempingowe – gdy kupujesz od zera to również znaczący wydatek. Na ostatnią podróż natomiast rozkłada się mniej więcej to tak:
prom – 1500 zł
benzyna – 3000 zł
jedzenie w Polsce – 700 zł
jedzenie w Norwegii – 300 zł
zakupy przygotowawcze w Polsce typu rzeczy do higieny, jakieś drobiazgi, alko – 500 zł
ubezpieczenie – 200 zł
Łącznie wyszło na dwoje około 6200 zł za 12 dni podróży. Nie korzystaliśmy jednak z hoteli ani płatnych pól namiotowych. Opcja full cebula.
Reasumując – z obydwu wypraw jestem bardzo zadowolony. Norwegia to piękny kraj do takich objazdówek. Drogi są świetne, ruch znikomy, widoki powalające. Posiadając ekwipunek największym kosztem jest oczywiście benzyna i prom, ale tego nie da się uniknąć. Sama przygoda i poszerzanie horyzontów wart jest natomiast każdej ceny!
#podroze #norwegia #gory #fotografia
691f0582-8ea7-46d6-9e09-972630b9d411
1ef6daad-3ecd-447a-aed9-801695e88d02
1fa50bb5-c45a-451c-b5b4-9ef2d68b3532
03892e0d-e84a-4e3f-883c-ce8c6af31857
8a654cb3-815c-4ce9-ba32-b01cc15139ac
sla

@Zapster 12 dni jeśli o to chodzi.

madhouze

Właściciele hotelu, musieli być wniebowzięci ( ͡° ͜ʖ ͡°)

@Rumburaczek raz w hotelu usmażyliśmy kupnego łososia.


A to zaledwie mały fragment. Te liczby dają do myślenia i chyba będę musiał zrewidować swoje plany

Przejechaliśmy 3600 km (trasa niebieska) i 4000 km (trasa czerwona)

sla

@madhouze Ktoś się tu nie przyznał. W Oslo wylądowaliśmy w hostelu ponieważ pewien pan źle kliknął w bookingu. Po pierwszym szoku (łóżka piętrowe, gumoleum na podłodze) uznałam, że w sumie nie jest źle - nowe, czyste, pokój dla siebie, z łazienką no i aneksem kuchennym. Także za łososia nikt nie był zły - bardziej martwiłam się o namiot już w faktycznym hotelu.

Zaloguj się aby komentować

Jako że pogoda dziś jednoznacznie pokazała, że musimy jeszcze trochę poczekać do wiosny a co za tym idzie do rozpoczęcia sezonu podróżniczego to naszło mnie na wspominki.
Podzielę się dziś z Wami paroma zdjęciami z mojej zeszłorocznej podróży po Norwegii. 12 dni - 4 tysiące kilometrów, każda noc* spędzona pod namiotem. Był to mój taki drugi trip. Coś wspaniałego i nie drogo!
Jeśli są chętni to oglądać, to mogę wrzucić też zdjęcia z poprzedniej podróży, dodać mapkę oraz po krótce opisać co, jak i za ile, bo uważam, że zachodnia Norwegia oraz fiordy same w somie to jest coś, co warto w życiu zobaczyć a mamy tam na prawdę stosunkowo niedaleko!
*ciężko mówić o nocy, bo byłem tam na przełomie czerwca i lipca - zdjęcie z namiotem na skarpie w fiordem w tle zrobione jest w okolicach godziny 1 w nocy :).
#podroze #norwegia #gory #fotografia
7459efbd-33e0-4082-9409-27708ac8aa3b
11d9fe1a-ef84-4965-bf94-875125ef366f
f47d1584-1df1-42f9-b4d3-e3de3477d5db
7aa5c038-954c-4cef-8af6-652b35500fd4
b4a6af0f-11b9-492a-8d24-b47ac12281e0
kiwikiwi

@Rumburaczek daj mnie tę mapę, człowieku!

A tak serio to ja poproszę, dokładnie taki plan się zrodził w tym roku na wakacje i czas obmyślić szczegóły.

Basement-Chad

A jak przemieszczałeś się po Norwegii? Samochód?

Rumburaczek

@mhu @kiwikiwi okej - dziś wieczorkiem wrzucę dłuższy wpis z opisem obu wyjazdów i praktycznymi poradami.

@Sniffer pogoda była świetna! Nawet będąc w Bergen trafiłem na bezdeszczowy dzień! Oczywiście to nadal zachodnia Norwegia i właściwie codziennie była mniejsza lub większa mżawka, ale generalnie było całkiem słonecznie :).

@Basement-Chad tak, jechałem swoim samochodem.

Zaloguj się aby komentować

Chevrolet Cheyenne szwagra. Taki tam do zbierania chrustu w lesie ;).
#fotografia #mojezdjecie
34dcaa5f-dd7b-445f-9fbc-886c5f92ffb4
26a585cc-6adf-4c1c-aca1-74cb56e26e52
9944db47-3f67-4cee-9217-958d452db374
a1ad7555-8fa9-446c-aefb-3c0dee9ddbbb
Rumburaczek

@PanHeniek To zupełnie na odwrót - ja zamknąłem autko w swoim zamku

Atom

@Rumburaczek nie no paniee gdzie zabytkowym autem chrust zbierać


Swoją drogą nie wiedziałem, że Chevrolet miał kiedyś stojące logo na masce, w detalach bardzo fajny sprzęt

Zaloguj się aby komentować