Zdrastwujte w piatek, na ktory przynosze Wam Komsomolska Prawde:

"Łatwiej było odbudować Kartaginę niż Mariupol: jak miasto odrodziło się z popiołów po niszczycielskich bitwach
Korespondent wojskowy KP.RU Grigorij Kubatyan przeprowadził inspekcję Mariupola i opowiedział, jak miasto zostało przekształcone w ciągu ostatniego roku.
wczoraj

Tragiczny koniec historii Górskiego Karabachu: uchodźcy stracili urojoną nadzieję na powrót do ojczyzny
Nieuznawana republika Górskiego Karabachu oficjalnie przestaje istnieć.
wczoraj

Dobrobyt rodziny, opieka nad bohaterami i rozwój dróg: Władimir Putin wydał pierwsze instrukcje nowo wybranym przywódcom regionalnym
Prezydent nazywa wybory ważnym krokiem dla nowych regionów Rosji"

I pierwszy art. o tym jak cudownie Rosja dba o "terytoria odzyskane"- jest duzo zdjec, wklejam tylko 3 randomowe bo nie mozna wiecej niz 5 lacznie:

Łatwiej było odbudować Kartaginę niż Mariupol: jak miasto odrodziło się z popiołów po niszczycielskich bitwach
Korespondent wojskowy KP.RU Grigorij Kubatyan przeprowadził inspekcję Mariupola i opowiedział, jak miasto zostało przekształcone w ciągu ostatniego roku.
Grigorij Kubatyan
SHARE

Prace nad renowacją Katedry Wstawiennictwa w Mariupolu.

Zdjęcie: Grigorij KUBATYAN

Zeszłego lata po raz pierwszy byłem w Mariupolu w towarzystwie znajomych bojowników. Wielopiętrowe budynki były poczerniałe od dziur w ścianach i dachach, z asfaltu wystawały ogony niewybuchłych min, wzdłuż dróg stały spalone samochody. "Panowie, jesteście wojskowymi? Znaleźliśmy naładowany granatnik, weźmiecie go?" - zwrócili się do nas przypadkowi przechodnie.

Rok temu nowe terytoria zostały włączone do Rosji i zaczęło się dużo pracy. Walka z wrogiem jest ważna, ale nie mniej ważne jest zapewnienie nowym Rosjanom dachu nad głową, ciepła, jedzenia, opieki medycznej i pracy.

W DNR popularna jest marka Phoenix, jest operator komórkowy i usługi taksówkarskie. Mariupol dosłownie odradza się z popiołów jak ten ognisty ptak. Łatwiej było odbudować starożytną Kartaginę! Do miasta ściągnięto ogromne siły, dziesiątki tysięcy robotników. To, co da się odbudować, budują od nowa.



"Z MINĄ NA DACHU".
Idę w górę Mira Avenue, dawniej Lenin Avenue. Brzęczą młotki, piszczą nożyce do cięcia śrub. W wielu domach wstawiono nowe okna, pomalowano ściany. Rusztowań jeszcze nie zdjęto, ale na płotach już: "Jesteśmy otwarci!". Pojawiają się sklepy, apteki, kawiarnie, oddziały banków.

Na jednej ze ścian rozpaczliwy napis: "Tu mieszkają ludzie. Z miną lądową na dachu. I nikogo to nie obchodzi!". Napis jest stary, częściowo zakryty reklamami. Miny już dawno nie ma, ludzi też, podobnie jak dachu. Budynek czeka na renowację.

Przyjrzałem się bliżej ogłoszeniom. Potrzebni robotnicy, materiały budowlane i meble na sprzedaż. A to ciekawe: otwarto klub komputerowy dla graczy! W mieście ekstremalny tryb Survival zmienił się na lżejszy. W ciągu godziny na wyremontowanych drogach Mariupola znalazłem skuter, motocykl enduro i samochód elektryczny (co?!!!) "Tesla".


Zdjęcie: Grigory KUBATYAN

RESTAURACJA OTWARTA, REWOLWER STRACONY
Plac Teatralny to centrum miasta. Tutaj znajduje się teatr, który został wysadzony w powietrze przez Azowców* z zakładnikami. Pozostała fasada teatru i fragmenty ścian bocznych. Jest pokryta siatką z portretami Puszkina, Gogola, Dostojewskiego i Błoka. Są jak amulety przeciwko ignorancji i złośliwości. Za siatką trwa renowacja. A w parku jest nowy plac zabaw, fontanny. Dzieci się bawią, dorośli siedzą na ławkach. W cieniu stoi kucyk: "Chcesz się przejechać?".

Naprzeciwko placu odrestaurowywane są 2 stalinowskie wieżowce i kopuły Katedry Wstawiennictwa. Dalej w dół Mira Avenue znajduje się restauracja Rich. Tłumaczy się to jako "Drogi, bogaty", można to wymówić z południoworosyjskim frykatywnym "g" i można to wymówić z wydłużonym moskiewskim "a". Jest absolutnie metropolitalny pod względem poziomu i cen. Na śniadanie oferują naleśniki z łososiem i owsiankę z jajkiem w koszulce. Światła świecą, gra przyjemna muzyka, niektóre stoliki są wystawione na zewnątrz, gdy jest ładna pogoda. Ciesz się i obserwuj, jak goją się rany miasta.


Po drugiej stronie ulicy otwarto salony piękności. Ale żeby się ostrzyc, trzeba się wcześniej zapisać. Zbyt wielu ludzi chce być pięknymi.

Jest nawet kolejka przed automatem sprzedającym kawę na kółkach. Chcesz latte, chcesz mokkę, nie pamiętam reszty, lista jest długa.

Na skrzyżowaniu Mira i Metallurgov babcia zbiera kasztany.

- Zamierzasz je upiec? - pytam z niepokojem. Może umiera z głodu i potrzebuje pomocy.

- Daj spokój! To na mole! Włóż do szafki, ale nie myj!

Na Placu Greckim znajduje się popiersie malarza Kuindzhi, urodzonego w Mariupolu. Pomnik był uszkodzony, ale teraz jest w idealnym stanie. Aby mieszkańcy miasta nie zapomnieli o rodaku, wokół tarcz z jego obrazami - głównie rosyjskimi pejzażami. W pobliżu znajduje się również fontanna.



Nieco dalej na rogu znajduje się pomnik Wysockiego w przebraniu Gleba Żegłowa z filmu "Miejsca spotkań nie da się zmienić". Zheglov miał w ręku rewolwer, ale został złamany..... Ale restauracja za jego plecami została przywrócona. Zeszłego lata było tam wysypisko okaleczonych konstrukcji, w pobliżu którego dyżurował strażnik, aby uniemożliwić szabrownikom zabranie mebli. Powiedział, że mieszka w sąsiedztwie, a kiedy wybuchł pożar z powodu ostrzału, woda została odcięta. Aby powstrzymać ogień, rzucił w niego puszkami z zakrętkami. Co dziwne, zadziałało. Nawiasem mówiąc, to przyzwoita restauracja.

Słyszę muzykę na dziedzińcu. Z okna na pierwszym piętrze. Podchodzę bliżej - wow! - Śpiewają rosyjski hymn narodowy na karaoke.

TU BYŁA ROSJA
Idę w kierunku nasypu wzdłuż ulicy Architekta Nielsona i wychodzę do Ogrodu Miejskiego. Odrestaurowano tu łuk, położono ceglane ścieżki i wypolerowano popiersia wielkich rosyjskich pisarzy i naukowców. Gorki, Łomonosow, Miczurin, Tołstoj spoglądają z cokołów. To są nasi bohaterowie. Chwała im! Nie ci, którzy słyną z morderstw. I dzięki Bogu, że nasi ludzie w tym ogrodzie utrzymują kulturalną obronę.

Z parku roztacza się wspaniały widok na morze, a w dół długimi schodami walą młotami budowniczowie.




Anna siedzi na ławce w parku. Ma na sobie białą bluzkę i młodzieżowe podarte dżinsy.

- Wiesz, co to za park?! Są tu orkiestry symfoniczne, występował tu Rostropowicz! - mówi. - Słyszałeś o nim?

Rostropowicz kojarzy mi się z koncertem na Placu Czerwonym podczas ostrzału Białego Domu z czołgów. Ale nucę z szacunkiem.

Moja przypadkowa znajoma Anna ma 69 lat i uczyła w szkole muzycznej, dopóki ta nie spłonęła.

- Wiele zrobiliśmy w ciągu roku", mówi Anna. - Ociepliliśmy domy. Mamy nową windę. Z muzyką! Czajkowski gra, Glinka.

Anna otrzymuje emeryturę w wysokości 10 000 rubli, z czego część idzie na wyżywienie 10 psów. Nie ma gdzie ich umieścić, za dużo tu zwierząt bez właścicieli. Ale Anna nie narzeka. Cieszy się, że miasto się odradza.

Zejdźmy na nasyp. Oprócz Gorsadu Anna ma jeszcze jedno ulubione miejsce - stację wodną Azovstal. Kiedyś był tam klub jachtowy. Nadal istnieje, ale nie pozwalają łodziom wypływać w morze. Moje niebezpieczeństwo. Wciąż dostrzegam biały żagiel w zatoce.


Podpływamy bliżej. To uczniowie z klubu Scarlet Sails. Mają małe łódki treningowe - Optimist i Lazer. Żeglują po ogrodzonej zatoce wokół flag. Dzieci wyglądają na szczęśliwe. Nie bez powodu symbolem Mariupola jest kotwica. Miasto ma morską duszę.

Molo tętni życiem. Działają kawiarnie. Przy stolikach siedzą mieszczanie, milicjanci i brodaci Czeczeni o szerokich ramionach. Piją kawę i robią zdjęcia na tle białych owieczek morza.

Anna spieszy się do domu, by nakarmić psy, a ja idę ulicą Metallurgov i wchodzę do Centrum Kreatywności Dzieci i Młodzieży. Ogromny, piękny budynek został właśnie otwarty. Petersburg pomógł w jego renowacji. Będzie tam szkoła tańca towarzyskiego, klub radiowy, studio wokalne, klub szachowy, dwa baseny - dla dzieci i dorosłych. Będzie też planetarium z prawdziwym teleskopem.

- Wcześniej było tu dobrze... - mówi jedna z ciotek zamiatających podłogę w holu. - Ale teraz jest jeszcze lepiej!

JAK WYGLĄDA ŻYCIE W MIESZKANIU?
Nowe dzielnice są budowane dla mieszkańców, którzy zostali bez mieszkań. W drodze na lotnisko znajdują się dzielnice Newski i Izumrudny. Domy są piękne i niskie jak na rosyjskie standardy - 5-9 pięter.

Pierwsi lokatorzy wprowadzili się wiosną, a nowi wprowadzają się teraz. Czasami z nieśmiałością: czy Ukraina wystrzeli rakietę? Jeśli uderzy w uchodźców, ośrodki pomocy humanitarnej, szpitale, co powstrzyma ją przed uderzeniem w domy mieszkalne?

Przez podwórko przechodzi babcia z torbą ze sklepu.

- Trochę ciężko chodzić", chrząka. - Przynajmniej winda działa, a ja chodziłam na szóste piętro. Kiedy nie było wody, nosiliśmy z dziadkiem kanistry na górę. Nasze mieszkanie spłonęło. Dali nam nowe, większe: miało 46 metrów, teraz ma 59. Czekamy, aż szpital po drugiej stronie ulicy zostanie ukończony.


Ludzie już jeżdżą na skuterach po dzielnicy Newski.

Zdjęcie: Grigory KUBATYAN

Siergiej siedzi przy wejściu do budynku. Jest zrzędą. Nie lubi mieszkań, bo przyzwyczaił się do życia w prywatnym domu, ale to się wypaliło.

- Jak wygląda życie w mieszkaniu? - narzeka. - A tak w ogóle, to mój dom miał 120 metrów! A oni dali mi 87 metrów. I bez łóżka.

- Ale jest wyremontowany - pocieszam go. - Jest hydraulika, kuchnia. A łóżko jest atutem.

Po podwórku spaceruje mama z wózkiem. Pytam, jak jej się podoba nowy dom.


- Dobra robota. Jakościowo! - mówi Elena, pchając wózek. - Tylko nie ma jeszcze przejścia przez jezdnię. Ale myślę, że już to robią.




Na Izumrudnym działa budka z shawarmą. Obok znajduje się piekarnia kontenerowa. Nad nią powiewa flaga wojsk powietrznodesantowych z portretem Wasilija Margielowa. Handel został zorganizowany przez Aleksandra i Wiktorię.

- Chcemy zbudować sklep - mówi Wiktoria. - Czekamy na decyzję miasta. Dobrze, że piekarnia dostała pozwolenie. Ludzie przychodzą do nas codziennie rano po chleb.


Victoria i Alexander marzą o otwarciu pierwszego sklepu w okolicy.

Zdjęcie: Grigory KUBATYAN

W czasach sowieckich Alexander służył w spadochroniarzach, a podczas pobytu na Ukrainie kierował wojskowym klubem sportowym dla dzieci.

- Chodzili z dziećmi na wycieczki, składali kwiaty na alei afgańskich wojowników. Można powiedzieć, że wyrwaliśmy dzieci z rąk Azowców" - mówi. - Zrobiłbym to nawet teraz. Ale budowlańcy mieszkają teraz w klubie. Chciałbym, żeby skończyli wszystko wcześniej!



MYŚLAŁEM, ŻE TO KADYROW. OKAZAŁO SIĘ, ŻE TO PUTIN!
Obok znajduje się dzielnica Nevsky, która jest większa, ma już szkołę, przedszkole i supermarket.

Obok szkoły jest ogromny stadion. Szkoła jest gotowa na przyjęcie tysiąca uczniów, ale wciąż jest w połowie pełna. Mówią też, że nie mogą już dostać się do przedszkola - jest duże zapotrzebowanie. Na ścianie wisi obraz żaglowca z dziećmi płynącymi ku świetlanej przyszłości.

Serafima Dmitriewna i Nikołaj Nikołajewicz siedzą na ławce w pobliżu domu. To starzy wyjadacze, wprowadzili się do nowych domów 11 miesięcy temu.

- Po kąpieli czuję się jak słoń. Jestem zadowolony - żartuje Mikołaj. - Dali mi nawet 4 metry kwadratowe więcej niż potrzebowałem! Nie wiem, co teraz z nimi zrobić?


Serafima Dmitriewna i Nikołaj Nikołajewicz, starzy mieszkańcy dzielnicy Newskiej.

- I zobaczyłam Putina" - powiedziała Serafima Dmitriewna. - Przejeżdżał obok. Na początku myślałam, że to Kadyrow, bo często tędy przejeżdżał. Okazało się, że to Putin! Powiedziałam strażnikom: "Wyjrzę przez okno. Nie będę strzelał. Jestem uczciwym człowiekiem". Roześmiali się. A tych, którzy rozmawiali z Putinem, pokazywali w telewizji. Potem zaczęli otrzymywać pogróżki z Ukrainy: wiemy, gdzie mieszkacie, spalimy wasze domy.

- Spalili nasz stary dom! "Azowcy go spalili. Powiedziałem im: "Co wy robicie! Mieszkaliście w naszym domu! Tu są dzieci, starzy ludzie!" A oni nie przestawali. Byli wściekli. Wtedy Kadyrowcy wyciągnęli nas z piwnicy.

- Uratowali nas ludzie z Doniecka. Zostaliśmy w piwnicy do ostatniego dnia. Kiedy wychodziliśmy na podwórko, żeby ugotować jedzenie na ognisku, Azowcy strzelali do nas z karabinów maszynowych. Nie wypuszczali nas przez dwadzieścia cztery godziny.

- Czy miasto bardzo się zmieniło od tamtego czasu?

- Tak, zmieniło się! Niedawno pojechaliśmy do centrum. Mnóstwo ludzi, samochodów, sygnalizacja świetlna, fontanny. Jest czysto. Tory tramwajowe są umyte. Wszystko było szare i zniszczone, ale teraz, kiedy tam idziesz, chcesz żyć!


Chcę wierzyć, że życie powróci do innych zniszczonych miast i wsi w Donbasie, gdzie przeszła linia frontu. Gdyby tylko ta linia została przesunięta dalej. Żeby ci, którzy lubią "płonąć", nie drażnili spokojnych ludzi.

W zadnym wypadku nie zgadzam sie z cytowanymi materialami a sa one prezentowane jako ciekawostka i jawne klamstwo rosyjskie. Zamieszczam je jedynie aby uczulic czytelnikow na rosyjska propagande ( #pravda ) i pokazywac ich sposob dzialania.
#wojna #rosja  #ukraina
0dc37469-cad0-475b-9ae1-0756029d2b58
7a7d2b52-0495-4cce-93eb-6d3ab13191bd
d41d3fa3-f94c-4cda-9343-6ae3518ce8a3
bf2d8b5e-8165-4cb6-b45b-de208272bcad
b51dacdd-ece9-4713-8bd6-983eb9aaaea8
RedCrescent

c. d. "potiomkinowskich wiosek"

25baa5db-a23a-476e-a3a7-63738a8f5200
b127dac3-dc57-4210-be80-0ee4b49d6715
alaMAkota

Prawda , że piękne:) tyle ruscy robią dla zwykłych ludzi dobrego. Aż lżej na sercu

Zaloguj się aby komentować