Dawno, dawno temu, w okolicach roku 2013 zacząłem warzyć piwo w warunkach domowych. Ot, kumpel mnie zaciekawił, a do tego czasu nienawidziłem piwa. W 2017 przeprowadziłem się nach Warszau razem ze sprzętem, a że piwnica przynależna do mieszkania była duża, to trochę tego piwka się tam uwarzyło. Obstawiam że epizod warszawski to ponad 300 warek po 22 litry średnio. Ostatnią warkę popełniłem gdzieś na początku 2020 roku, bo od września już byłem przeprowadzony do Pruszkowa.
Teraz do sedna:
podczas sprzątania piwnicy wśród nalewek znalazłem butelkę z przezroczystym płynem i bardzo znajomym osadem. Pierwsza myśl to zagubiona buteleczka z moim piwkiem. Zabrałem do domu, postawiłem w kącie i zapomniałem.
Aż do dzisiaj.
Przed dzisiejszym treningiem wstawiłem do lodówki i oto nastąpiło otwarcie.
Ladies and Gentleman oto Polish Ale mojego autorstwa.
Zasyp najprawdopodobniej na 12 Blg zawartości cukru. Marynka na goryczkę i Lubelski na aromat. Mocno słodowe, wysładzane w temperaturze ok. 52 stopni (tak lubiłem). Aktualnie czuć goryczkę i zero aromatu. Alfa kwasy zawarte w chmielach aromatycznych utleniają się po 4-6 m-cach. Tutaj mamy piwo 4 letnie.
Taka niespodzianka, jaram się ( ͡o ͜ʖ ͡o)
#piwowarstwo #piwodomowe #piwo #chwalesie
Pisz co z tego wyszło!
@Yes_Man wysycone jak Kopyr na festiwalu ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Z dwa tygodnie temu znalazłem w piwnicy butelkę ale'a na amora preta, walorów smakowych nie było ale dało się wypić.
Zaloguj się aby komentować