#pasta

36
511
Dobra, bo @lubieplackijohn klasyki nie zna, to mu wrzucę.
=====
Julian Tuwim "Ślusarz"
W łazience co się zatkało, rura chrapała przeraźliwie, aż do przeciągłego wycia, woda kapała ciurkiem. Po wypróbowaniu kilku domowych środków zaradczych (dłubanie w rurze szczoteczką do zębów, dmuchanie w otwór, ustna perswazja etc.) - sprowadziłem ślusarza.
Ślusarz był chudy, wysoki, z siwą szczeciną na twarzy, w okularach na ostrym nosie. Patrzył spode łba wielkiemi niebieskiemi oczyma, jakimś załzawionym wzrokiem. Wszedł do łazienki, pokręcił krany na wszystkie strony, stuknął młotkiem w rurę i powiedział:
- Ferszlus trzeba roztrajbować.
Szybka ta diagnoza zaimponowała mi wprawdzie, nie mrugnąłem jednak i zapytałem:
- A dlaczego?
Ślusarz był zaskoczony moją ciekawocią, ale po pierwszym odruchu zdziwienia, które wyraziło się w spojrzeniu sponad okularów, chrząknął i rzekł:
- Bo droselklapa tandetnie zblindowana i ryksztosuje.
- Aha, - powiedziałem - rozumiem! Więc gdyby droselklapa była w swoim czasie solidnie zablindowana, nie ryksztosowała by teraz i roztrajbowanie ferszlusu byłoby zbyteczne?
- Ano chyba. A teraz pufer trzeba lochować, czyli dać mu szprajc, żeby tender udychtować.
Trzy razy stuknąłem młotkiem w kran, pokiwałem głową i stwierdziłem:
- Nawet słychać.
Ślusarz spojrzał doć zdumiony:
- Co słychać?
- Słychać, że tender nie udychtowany. Ale przekonany jestem, że gdy pan mu da odpowiedni szprajc przez lochowanie pufra, to droselklapa zostanie zablindowana, nie będzie już więcej ryksztosować i, co za tym idzie ferszlus będzie roztrajbowany.
I zmierzyłem ślusarza zimnem, bezczelnem spojrzeniem. Moja fachowa wymowa oraz nonszalancja, z jaką sypałem zasłyszanemi poraz pierwszy w życiu terminami, zbiła z tropu ascetycznego ślusarza. Poczuł, że musi mi czem zaimponować.
- Ale teraz nie zrobię, bo holajzy nie zabrałem. A kosztować będzie reperacja - wyczekał chwilę, by zmiażdżyć mnie efektem ceny - kosztować będzie... 7 złotych 85 groszy.
- To niedużo, - odrzekłem spokojnie - myślałem, że co najmniej dwa razy tyle. Co się za tyczy holajzy, to doprawdy nie widzę potrzeby, aby pan miał fatygować się po nią do domu. Spróbujemy bez holajzy.
Ślusarz był blady i nienawidził mnie. Umiechnął się drwiąco i powiedział:
- Bez holajzy? Jak ja mam bez holajzy lochbajtel kryptować? Żeby trychter był na szoner robiony, to tak. Ale on jest krajcowany i we flanszy culajtungu nie ma, to na sam abszperwentyl nie zrobię.
- No wie pan, - zawołałem, rozkładając ręce - czegoś podobnego nie spodziewałem się po panu! Więc ten trychter według pana nie jest zrobiony na szoner? Ha, ha, ha! Pusty miech mnie bierze! Gdzież on na litoć Boga jest krajcowany?
- Jak to, gdzie? - warknął ślusarz - Przecież ma kajlę na uberlaufie!
Zarumieniłem się po uszy i szepnąłem wstydliwie:
- Rzeczywicie. Nie zauważyłem, że na uberlaufie jest kajla. W takim razie zwracam honor: bez holajzy ani rusz.
I poszedł po holajzę. Albowiem z powodu kajli na uberlaufie trychter rzeczywicie robiony był na szoner, nie za krajcowany, i bez holajzy w żaden sposób nie udałoby się zakryptować lochbajtel w celu udychtowania pufra i dania mu szprajcy przez lochowanie tendra, aby roztrajbować ferszlus, który źle działa, że droselklapę tandetnie zablindowano i teraz ryksztosuje.
Grievous

@lubieplackijohn wstyd, po prostu wstyd

PanHeniek

@Nebthtet Za "gnoja" strasznie burzyłem się o ten tekst Tuwima, że jaktotak. Po czym dorosłem.

Argens

Pierwszy wpis, który dodałem do ulubionych

Zaloguj się aby komentować

Przypomniałem sobie o najbardziej zabawnej paście jaką znam, więc kradnę i wrzucam xD
Wierzcie lub nie, ale raz byłem aresztowany na jedną noc z powodu błędów ortograficznych, w dodatku nie moich xD
Był u mnie na osiedlu taki typek, zresztą z nim do podstawówki chodziłem, który miał ksywę GŻEGŻUŁ, bo raz taki podpis nasprejował na ścianie, podczas, gdy na nazwisko miał Grzegrzółka xD
Gżegżuł już w podbazie nie był zbyt bystry, a różnej maści substancje odurzające przyjmowane przez niego systematycznie od początku gimbazy nie poprawiły jego kondycji intelektualnej. Był oczywiście 100% sebixem i z samej gimbazy go wyjebali z dwa razy. Potem zaczął napierdalać jakieś dziesiony, kraść radia itd. Natomiast jako, że ja byłem "swój", bo mnie kojarzył z podbazy i ośki, to kontakty mieliśmy dobre i raz czy dwa rozpiliśmy nawet razem browar.
Pewnego wieczora szedłem do sklepu, na ławce siedzi Gżegżuł z jakimś ziomkiem, pozdrawia mnie ELO MORDECZKO i zagaduje, czy ma dem szluge. Dałem, stanąłem z nimi, palimy i gadamy co tam - jak tam. Nagle z krzaków wychodzą bagiety i się burzą, że przy ławce stoją butelki po alko - nie wiem, czy Gżegżuł to wcześniej wypił czy ktoś inny, no ale stały. Wiadomo, od razu spisywanie, ja daję dowód, a Gżegżuł mówi, że nie ma dokumentów.
NO DOBRA TO PAN POD DANE I MY SPRAWDZIMY PRZEZ CENTRALE. W11 TU 301 ODBIÓR, SPRAWDŹCIE NAM DELIKWENTA. JAK NA IMIE?
SEBASTIAN
NAZWISKO?
GŻEGŻUŁKA
JAK?
GRZEGŻÓŁKA
GŻE-GRZU-ŁKA, PRZYJĄŁEŚ MARIAN?
<z krótkofalówki> WEŹ PRZELITERUJ
GIE JAK GRAŻYNA... JAK SIĘ TO PANA NAZWISKO PISZE?
W tym momencie ja już parsknąłem śmiechem, a bagietmajster wkurwiony
A PANU CO TAK WESOŁO? ZARAZ KIESZENIE SPRAWDZIMY
Teraz wchodzi Gżegżuł
NO GRZEGŻÓŁKA
NO ALE JAKIE 'ŻET' SIĘ PYTAM?
Z KROPKĄ CHYBA
MARIAN ODBIÓR SPRAWDŹ NAM GŻEGŻUŁKA PRZEZ ŻET Z KROPKO
<z krótkofalówki> GŻE-GŻ.... A JAKIE 'Ó'?
Teraz już kurwa nie wytrzymałem i ryknąłem im śmiechem prosto w twarz. Ci bagietmajstrzy już byli niesamowicie wkurwieni sytuacją, więc
OOO A WIDZĘ, ŻE KOLEGA TO TROCHĘ ZA DUŻO DZISIAJ WYPIŁ. POJEDZIEMY NA ALKOMAT
Wezwali kurwa radiowóz, czekamy w piątkę, a Gżegżuł siedzi na ławce i zapatrzony w chodnik pod nosem sylabizuje szeptem swoje nazwisko, licząc sylaby na palcach xD
GŻE-GŻUŁ-KA, GŻE-GRZÓ-ŁKA, GRZE-GRZUŁ-KA
Więc ja dalej kisłem, a bagiety coraz bardziej się wkurwiały, że niby się z nich śmieję xD W końcu zapakowali mnie do bagietowozu i powieźli na owiany złą sławą komisariat przy ulicy Malczewskiego, którego gościnne progi, jak wkrótce miało się okazać, stały się na kolejnych kilkanaście godzin zarówno moim domem, jak i miejscem kaźni. Co opiszę jutro, elo.
Podjeżdżamy na komisariat, wprowadzają mnie na dyżurkę, ale ich przez radio wydzwonili, że gdzieś znowu mają jechać, więc mnie tylko oddali typowi ,co na tej dyżurce siedział
WEŹ GO NA ALKOMAT
A CO ZROBIŁ?
WESOŁEK TAKI KURWA, PODŚMIECHUJKI Z FUNKCJONARIUSZY. WIDAĆ, ŻE NADŹGANY
Typ mnie przejął, zaprowadził do pokoju z alkomatem, gdzie siedział jakiś inny policjant
WEŹ GO ZBADAJ, PATROL OBRAŻAŁ NAJEBANY
Wydmuchałem 0.3 promila, bo przed wyjściem z domu wypiłem z dwa piwa, a jak szedłem do sklepu po więcej to właśnie Gżegżuła spotkałem. Typ mi dał wynik na paragonie, zaprowadził do takiego pokoju, gdzie było kilka klatek a przed nimi stolik i kazał w jednej z tych klatek siedzieć, ale drzwi od niej nie zamknął. Siedzę, czekam, w klatkach obok jakieś seby i żule pozamykane też czekają. Mnie nie zamknęli, bo gołym okiem widać, że im nic nie zrobię ani nie spierdolę xD
Po chwili przyszedł policjant, taki kurwa brzuchaty były ZOMOwiec z wąsami koło 50tki, jak z filmów xD
TY NA PRZYSTANKU NAJEBANY KRZYCZAŁEŚ HWDP JAK ZOBACZYŁEŚ RADIOWÓZ?
NIC Z TYCH RZECZ, PANIE WŁADZO, JA GRZECZNY CHŁOPAK HEHE
TA? NO TO ZARA KURWA ZOBACZYMY, SIADAJ TU KONDONIE
Ja już obsrany, że tu się sprawy rozwijają jak w jakiejś kurwa Symetrii - co jakiś bagieciarz przyjdzie, to mnie oskarża o coraz cięższe zbrodnie, zaraz będzie, że policjanta nożem pchnąłem xD
Posadził mnie przy tym stoliku, wyjął protokół, z 5 minut coś tam pisał bez słowa, a potem zaczął hehe przesłuchanie i pyta co odpierdoliłem. Chciałem go podejść chwytem retorycznym, że najpierw takie niby niezwiązane pytanie zadam, a potem się rozsupła cała kwestia, on się zaśmieje serdecznie, poklepie mnie po plecach, powie SORY MŁODY POMYŁKA HEHE i mnie puszczą. No to walę z grubej rury zabiegiem retorycznym, czy wie, jak się pisze Grzegrzółka.
Oj kurwa, nie zadziałało. Jeb-jeb-jeb-jeb-jeb, jeszcze nie zdążyłem odpowiednio zaakcentować ostatniego słowa, a już mnie z plaskuna po mordzie wychlastał jak jakiś kurwa Obeliks rzymianina.
Wszystkie patologi co siedział zamknięte w klatkach dookoła skoczyły do krat i drą mordę EEEE ZOSTAW KURWO CHŁOPACZYNE i się rzucają jak w zoo xD Zrobił się taki kociokwik, że pół komendy się zleciało i napierdalają pałkami w te kraty, żeby sebów uspokoić, co w sumie tylko podnosiło napięcie. Wobec mnie została podjęta błyskawiczna decyzja
JAK NAJEBANY JEST TO I TAK Z NIM KURWA NIE MA CO GADAĆ DZISIAJ, DAWAJCIE GO NA DÓŁ, WIDZICIE CO TUTAJ NAM NAODPIERDALAŁ
Na dołek trafiałem więc już jako animator niepokojów społecznych i buntów więziennych xD
Na dołku mi zabrali sznurówki, telefon, pasek, potem hehe przysiady, czyli mówiąc wprost zaglądanie w dupę xD Potem jeb do celi. Nie powiem, moim pierwszym zmartwieniem było jak wytłumaczę mame, że wyszedłem do sklepu i wróciłem następnego dnia, a drugim, czy mnie tam pod celą ktoś nie wyrucha xD
W celi siedziało dwóch typów w średnim wieku. Powiedziałem tylko SIEMA i siadam na swoje hehe kojo, czyli kawałek betonu wystający nad podłogę xD Wypytywali się ogólnie co tu robię, to powiedziałem, że za obrazę funkcjonariusza xD 15 minut nie minęło i jeszcze nam dorzucili dla towarzystwa jednego z tych sebów, co siedział wcześniej w klatce koło mnie, a potem w mojej obronie wyklinał policjantów.
NO MAŁOLAT DOBRZE Z NIMI POJECHAŁEŚ SZTYWNO TRZEBA SIĘ TRZYMAĆ KURWA I SIĘ NIE ROZJEBAĆ, PIERDOLIĆ POLICJE CAŁY CZAS BO TO GESTAPO JEBANE
I zaczyna do mnie jechać taką grypserą, że może co trzecie słowo rozumiałem i zazwyczaj było to KURWA xD W swoim wywodzie czasami robił pauzy, jakby oczekując mojej wypowiedzi, więc wtedy mówiłem tylko
NO, DOKŁADNIE ZIOMUŚ, JEBAĆ KURWY
Na szybko wykminiłem, że JEBAĆ KURWY jest sformułowaniem dosyć ogólnym, pozostawiającym pewne pole do interpretacji -dyskutant ma prawo sobie pomyśleć, że mam na myśli dokładnie te same kurwy co on, czyli że się z nim zgadzam xD podczas, gdy w rzeczywistości nie miałem pojęcia co mówi xD Tę technikę zastosowałem zresztą z powodzeniem kilka miesięcy później, gdy idąc nocą przez pewną niewielką miejscowość zostałem przez lokalnych kibiców zapytany za kim jestem, ale o tym innym razem xD
Zadziałało to bardzo dobrze, ale niestety rozmowa zaraz zeszła na to, kto kogo zna, a tak się składa, że ja nie znam nikogo.
TY MAŁOLAT A KOGO ZNASZ
YYY EEE NOOOO GŻEGŻUŁA ZNAM
A TO JA GO NIE ZNAM, A ADIEGO ZNASZ?
NOOOO CHYBA COŚ KOJARZĘ, ALE ZNAM JESZCZE TAKIEGO ZIOMKA CO Z GŻEGŻUŁEM SIĘ BUJA, TYLKO KSYWY ZAPOMNIAŁEM, NO TAKI ŁYSY - miałem tutaj na myśli typa, który siedział z Gżegżułem na ławce jak mnie zawinęli xD
TEN ŁYSY CO PRZY POLACH MIESZKA, TEN OD NORBIEGO?
NO NO CHYBA TEN
Czułem, że długo tak nie pociągnę i zaraz nieopatrznie skłamię, że znam kogoś, kogo znać nie powinienem, bo na przykład jest z moim towarzyszem niewoli skonfliktowany, ew. nie trzymał się sztywno cały czas i się rozjebał.
Na szczęście rozmowę przerwał policjant, który wszedł do celi i ogłosił, że mamy zapierdalać po koce i materace i możemy iść do kibla zapalić szluga. Ja szlugów nie miałem, bo to je między innymi szedłem kupić jak spotkałem Gżegżuła, ale Seba spod celi kazał jednemu z dwóch pozostałych współwięźniów nas poczęstować xD
Z tymi dwoma typami była taka opcja, że jeden miał sprawę za to, że kopnął psa sąsiadki, bo się z nią kłócił na klatce i pies na niego szczekał. Ona mu założyła sprawę, ale on zmienił adres i nikomu nie powiedział, więc nie dochodziły do niego przez rok wezwania na rozprawy i w końcu za nim wysłali list gończy xD Systemowi administracyjno-mundurowemu objawił się dopiero, jak dostał pracę w jakimś supermarkecie i go zgłosili do ZUS i wtedy po niego przyszło z 6 tajniaków do tej jego Żabki, bo w końcu wielki bandyta, od roku poszukiwany xD
Drugi typ był jeszcze lepszy, bo sobie urządził na imieninach ciotki mortal kombat z familią xD Z tego co opowiadał wychodziło, że u nich każde spotkanie rodzinne kończyło się MMA i istniała nawet nieformalna sieć sojuszy, która jednak była dynamiczna jak w Grze o Tron xD
Z NIMI TO TAK ZAWSZE. WESOŁYCH ŚWIĄT, BUZI-BUZI, JEDNA FLASZKA, DRUGA, A POTEM SIĘ ZACZYNA PROSZEM JA CIEBIE BANDEROZA. A TEN SKURWYSYN MÓJ BRAT, TO JESZCZE JAK NA WIELKANOC SIĘ NAPIERDALALIŚMY ZE SZWAGREM I JEGO SYNEM, TO ZA MNĄ BYŁ, TEGO SIOSTRZEŃCA RÓWNO NAPIERDALAŁ, A TERAZ MNIE KURWA KRZESŁEM PRZEZ PLECY. MNIE, WŁASNEGO BRATA! JA JUŻ NIE MAM BRATA!!!
Potem dostaliśmy do jedzenia ten słynny chleb ze smalcem, o którym pamiętał Wilku WDZ w utworze pt. Nienawiść i poszliśmy spać. Rano mnie zabrali z dołka i kazali spierdalać do domu. Jeszcze na koniec zapytali
I CO, NAUCZYŁEŚ SIĘ CZEGOŚ?
TAK
NO I DOBRZE,
Odpowiedziałem zgodnie z prawdą, bo w końcu dowiedziałem się od Seby spod mojej celi, że sztywno się trzeba trzymać kurwa i się nie rozjebać.
xxxCZARNY

@B3loza Nie wiem, czy to ludzie są aż tak głupi, czy to sprawa agencji wywiadowczych i kontrwywiadowczych. Dosłownie nic nie można powiedzieć o ukraińcach. A już wspomnieć o ich niechlubnej historii, to tak jakby z automatu zostać zbrodniarzem.

hellgihad

@PanHeniek Ooo dawno gżegżuła nie widziałem, jedna z lepszych

B3loza

@xxxCZARNY pełna zgoda Panie kolego!

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
Posłuchaj mnie uważnie, jutro o 19:45 masz samolot do meksyku. Bilet wyśle Ci zaraz na e mail. Gdy wyjdziesz z lotniska pod czerwoną budką telefoniczną jest skrytka, otwórz ją tajnym hasłem : hajduszoboszlo. W niej znajdziesz nowy dowód osobisty, 3000 pesos i kluczyki do mieszkania na przeciwko. Od dziś nazywasz się Juan Pablo Fernandez Maria FC Barcelona Janusz Sergio Vasilii Szewczenko i jesteś rosyjskim imigrantem z Rumuni. Pracujesz w zakładzie fryzjerskim 2 km od lotniska. Powodzenia, zapomnij o swoim poprzednim życiu i pod żadnym pozorem się nie wychylaj, zerwij wszystkie kontakty, nawet z obsługą klienta z polsatu.
05700abe-1f14-41fb-bbd9-d5e9cdd85c77
muskutanin

@Aquamen porwanie przez kartel narkotykowy w pakiecie

Zaloguj się aby komentować

Autor pasty: Pisma procesowe napisane na odpierdol
Dużo osób narzeka na profesję prawnika, na stres, ilość obowiązków, na wynagrodzenie za urzędówki i narastający brak solidarności wśród kolegów po fachu. Ale to wszystko nic, bo najgorsi w tym zawodzie są grzybiarze. Grzybiarze-juryści w ogóle się nie ukrywają, grzybiarza w sądzie poznasz od razu. Brudne łapska, mały nożyk w kieszeni, teczka dziwnie rozjebana po bokach, jak gdyby ktoś tam próbował upchnąć koszyk oraz śmierdzące maślakami akta. Na dodatek goście notorycznie spóźniają się na rozprawy, bo jak tylko po drodze zobaczą las, to z miejsca próbują wpierdolić się tam swoim dżipofiatem 4x4. Potem siedzą przed salą z telefonami w ręku i wzajemnie pokazują sobie znalezione okazy, rzucając teksty jak z taniego pornosa - "O, ten jest naprawdę wielki!", "Jaki korzeń!", "Ale wielkolud!", itd. Grzybiarstwo to zresztą ekshibicjonizm w czystej postaci. Grzybozbokom nie wystarczy przecież, że mają grzyba, muszą go przede wszystkim pokazywać innym i to właśnie z tego czerpią, niemalże seksualną satysfakcję. Poza sezonem można ich jeszcze jakoś przeżyć, typy zamykają się w sobie, zapadają wewnętrznie, jak jeże w sen zimowy, ale w sezonie - masakra.
Siedzimy dziś sobie na rozprawie w Nowym Targu, gdzie zwykłe rzeczy nie dzieją się zbyt często. Sprawa sporna jak lądowanie obcych w Emilcinie. Niby jeszcze cywilna, ale wystarczyłoby zostawić na pięć minut klientów bez opieki, to zrobiłaby się karna. Sąd nawet nie proponuje ugody, tylko mocno trzyma w ręku młotek, żeby w razie czego bronić siebie i protokolantki. W pewnej chwili trzeba jednak przerwać rozprawę bo w sąsiedniej sali tak mocno wiercą, że nic nie słychać. Kto był w sądzie, ten się nie dziwi - w sądzie zawsze gdzieś napierdalają wiertarami z taką intensywnością, jakby próbowali dokopać się do Balroga i go przesłuchać.
Wychodzimy więc na korytarz, siedzimy i czekamy. Mój klient - niestety też grzybiarz, wyciąga telefon - oczywiście z dorodnym prawdziwkiem na tapecie i zaczyna mi pokazywać.
"- O, ten jest naprawdę wielki!" - mruczę pod nosem, żeby mu było miło, bo sprawa jest skomplikowana, a to Nowy Targ i jak zaraz ogłoszą wyrok, to może przestać być taki zadowolony (przynajmniej, do zakończenia postępowania w drugiej instancji). Dokonywaną przezeń myko-prezentacją zaciekawia się jednak pełnomocnik strony przeciwnej, typowy "grzybdwokat".
"- Jaki korzeń!" - wrzeszczy nam nagle nad głowami.
"- Nooo..." - klient uśmiecha się z zadowoleniem - "Sam rwałem...".
Jego przeciwnik choć wrogi i niechętny jak władze Krakowa niezależnym dziennikarzom, chyba też jest grzybiarzem, bo zerka swojemu pełnomocnikowi przez ramię.
"- Tu w brzezinach za Starym Baciorkiem zbierałeś?" - pyta.
"- Nie myśl, kurwa, że ci powiem" - odpowiada klient, wbrew pozorom - wcale bez specjalnej agresji.
- "Tu w brzezinach rwałeś..." - jego przeciwnik już wszystko wie.
- "Ale wielkolud!" - słyszę nagle głos protokolantki, która chyba miała nas z powrotem zaprosić na rozprawę (bo najwyraźniej albo skończyła się ropa w wiertarkach, albo akurat zmieniała się wachta wiercących krasnoludów), ale przypadkiem dostrzegła dorodnego grzyba w telefonie mojego klienta i najwyraźniej nie mogła się powstrzymać.
Ale to nie koniec!
Z sali rozpraw, już w todze i w łańcuchu na szyi - naraz wypada sam Sąd!
"- Niech Pan pokaże!" - krzyczy. - "Tu w brzezinach za Starym Baciorkiem było rwane!?" - dopytuje gorączkowo. "- Na zasadzie art. 236 § 1 w zw. z 232 k.p.c. zobowiązuję Pana do odpowiedzi!"
Ja, jakoś się wyślizgnąłem z tego zbiegowiska, żeby mnie czasem nie zadusili, ale półprzytomny jeszcze słyszę, jak wszyscy grzybo-zbiegowicze zgodnie ustalają pomiędzy sobą:
"- To co? Szybka ugoda i do lasu!"
"- No jasne, szybka ugoda i do lasu!"
Sam nie wiem co o tym myśleć. Chyba jednak kupię sobie Atlas Grzybów.
Wczorajszego popołudnia wpadł do naszej apteki sympatycznie wyglądający łysiejący czterdziesto-coś-latek. Stał w kolejce, rozglądał się nerwowo na boki, czytał raz po raz żółtą karteczkę, no recepta życia. Odstał swoje, obejrzał za siebie i wypalił hardo:
  • Poproszę sildenafil w tabletkach.
O, takiego to tutaj dawno nie miałem.
  • Może Pan powtórzyć głośniej? - powiedziałem. Facet wyraźniej wycedził:
  • Poproszę SIL-DE-NA-FIL.
  • Sildenafil? W sensie Viagrę, lek na IMPOTENCJĘ? - powtórzyłem głośno i wyraźnie.
Facet poczerwieniał na łysince. Pokiwał tylko głową, wyraźnie nie drążąc tematu.
  • No dobra, zaraz poszukam. Gdzie my to... MAGDA! Pamiętasz gdzie trzymaliśmy LEKI DLA IMPOTENTÓW? - wrzasnąłem na zaplecze
  • Petentów? - odkrzyknęła koleżanka - Nie słyszę, powtórz.
  • IMPOTENTÓW!
  • Komponentów? GŁOŚNIEJ!
  • IM-PO-TEN-TÓW, no jak komu PRĄCIE NIE SZTYWNIEJE, WZWODU nie może osiągnąć!
  • A, no tak, już idę, już szukam!
Nie musiałem długo czekać. Ktoś z kolejki podchwycił:
  • Ludzie, słyszeliście? Facetowi NIE STAJE!
I się zaczeło: najpierw chóralne: "uuuUUUuuu!!!", potem:
  • Konar mu nie chce zapłonąć i nie ma fiku-miku?
  • Nie ma fiku-miku!
  • Fiku-miku na patyku, a patyczek giętki! Tak się nie da!
  • Mały problem, problemcio, gięciutki problemik, hehe!
Facet zaczerwienił się na łysince i spurpurowiał na twarzy. Wyraźnie wkurzony odwrócił się do kolejki:
  • No proszę państwa, możecie mnie zostawić w spokoju? To… to normalna przypadłość medyczna w tym wieku!
Starsza pani z końca kolejki pokręciła głową:
  • Nie, panie kochany, tu się nie zgodzę. Pamiętacie tego listonosza Henia? Siedem dych miał na karku, jak zginął, a stał mu na zawołanie do końca jego dni. Jeszcze tydzień przed jego pogrzebem stukał tak, że aż żyrandol spadł piętro niżej!
  • Oj tak – westchnęła inna – Żelazny Henryk! Pamiętam doskonale, całe osiedle pamięta. Co trysnął, to trysnął! Ileż to dzieci spłodził, ile rogów doprawił, a jak na patelni się znał!
  • Ale to był mężczyzna prawdziwy, a nie mężczyzna-parodia.
  • Ech, Żelazny Henryk to tężyzna i marka była, a nie, tfu, IMPOTENT.
Facet zgrzytał zębami, myśląc wyraźnie nieskutecznie nad jakąś ripostą. Łysinka parowała z wysiłku. Jakiś mały chłopiec z kolejki zapytała mamy:
  • Mamusiu, a co to jest impotent?
  • To ten pan. Taki pół-mężczyzna. Nie pokazuj palcem.
  • Ale ja nigdy nie spotkałem impotenta. Proszę pana, czy trudno zostać impotentem?
Facet konsekwentnie ignorował kurdupla, ale ten nie dawał za wygraną.
  • Pan aptekarz mówił, że nie może pan osiągnąć wzwodu, co to znaczy?
  • MOŻE PANI TRZYMAĆ TEGO GÓWNIARZA NA SMYCZY? - warknął impotent.
Babka na to oburzona:
  • Nie dość, że mu nie staje, wzwodu nie osiąga, to jeszcze gbur i wariat. Synku, nie słuchaj tego impotenta.
Magda przyniosła w końcu upragnione pudełko. Facet warknął:
  • Co tak długo!?
  • Wie pan, nieczęsto miewamy tu pacjentów z podobnymi problemami. Pańskie problemy ze wzwodem to wyjątek, a nie reguła, to i leki głęboko schowane. Wie pan jak to stosować? Bierze pan jedną tabletkę przez planowanym stosunkiem ze swoim partnerem...
  • partnerką! – warknął.
  • ...albo własnoręczną stymulacją prącia. Wie pan, masturbancją, czyli onanizmem. Nie mieszać z alkoholem. Sto dziewiećdziesiąt dziewięć złotych, groszy dziewięćdziesiąt dziewięć.
Facet rzucił szybko dwie stówy, wymamrotał jakieś "dziękuję" i wybiegł, nie czekając na grosika na szczęście i paragon. Kolejka odprowadziła go rozbawionym wzrokiem, pokazując po drodze gest żałośnie zginanego małego paluszka. Starsze panie dalej wzdychały za Żelaznym Henrykiem, narzekając na impotencję obecnych pokoleń.
Następna w kolejce była taka młoda dziewczyna. Nachyliła się do mnie i mówi cichutko:
  • Poproszę podpaski i coś na grzybicę intymną.
  • Może pani powtórzyć głośniej?
Praca farmaceuty to coś więcej niż -tylko- praca. To powołanie i misja.
sullaf

@anervis xD twardy zawodnik

Rashan

@anervis och, są recepty na 12, albo i 24 opakowania xD

anervis

@Rashan czyli to musiało być coś większego, na pewno było zero dopisane xD może wtedy 100 opakowań

Zaloguj się aby komentować

"Rok 2022
PiS dalej odbiera smak życia
Tym razem padło na Żabki
Wchodzi ustawa, że tylko sklepy z dewocjonaliami mogą działać w niedziele
SmutnaŻaba.xD
Niedziela kilka dni później
Wracam z rodziną z kościoła, bo trzeba
Widzę zielony neon, pod nim tabliczka otwarte
Ociebaton.jpg
Podbiegam sprawdzić, matka drze ryja, że mielone u babci
Mały tłum ludzi z niedowierzaniem zerka do sklepiku
Ekspedientka pomiędzy gumami do żucia a hot-dogami rozkłada różańce
Konflikt zażegnany
Kilka miesięcy później
HeHe Mati, teraz to mamy tego płaza
Wchodzi ustawa, że w niedziele tylko sklepy co są na terenie miejsc kultu
Jakoś dwa dni później obok pieczywa układają pierwsze kapliczki
Jezus jest zielony
Maryja trzyma gazetkę z promocjami za żapsy
Zysk rośnie, bo część ludzi wpada się pomodlić i od razu kupują rzeczy
Polska zatrzęsła się, jak KK ogarnął co i jak
Trzask.wav
Zwołali jakieś nocne posiedzenie
Nuncjusz grzmi z mównicy, że herezje
Ministerstwo Sprawiedliwości zaczęło nawet płacić stażystom, żeby coś wymyślili
Ustawa_3.pdf
Tylko osoba ze święceniami może sprzedawać w niedzielę
Żabka była już przygotowana
1/3 księży została podkupiona wcześniej
Połowę pracowników wysłali do seminarium
I jeszcze zarejestrowali związek wyznaniowy
W mediach mowa o wojnie
Sejm przepycha kolejne ustawy
Każda gorsza od poprzedniej
Żabka zaczyna prowadzić spowiedź
Za każdy grzech dostajesz 10 żapsów
Msze są codziennie o 8 i 15
Śluby są w alejce obok alkoholi
W zamrażarce z lodami trzymają trupy do pogrzebów
Już 3 lata biją się o to
Żabki to jedyne działające firmy w kraju
Państw zablokowało wszystko inne kolejnymi ustawami antypłazowymi
Nawet USG jest łatwiej z Żappki ogarnąć
Prezydent zwołuje orędzie
Mamy prezydenta?
A no tak, były wybory
W żabce, bo lokale nie miały odpowiednich pozwoleń xD
Andrzej Duda staje w telewizji
Jest ubrany w zielony garnitur
Czekaj, on nie był z PSLu
Cały kraj obserwuje to co zrobi
Prezydent uśmiecha się
Wyciąga telefon i pokazuje zieloną aplikację
W tym tygodniu długopisy w wielosztuce"
Smacznyy

@Daniel_krol ( ͡° ͜ʖ ͡°) z tym zielonym garniturem mnie rozwalilo @pimenista

Zaloguj się aby komentować

Znacie to uczucie, kiedy Wasza postać jest już całkiem silna i ma stosunkowo dobre eq, i czujecie się jak młody bóg, zdolni do heroicznych czynów? I wtedy wchodzi on, cały na czarno, diabeł z piekła rodem, dzika świnia wysłana przez samego szatana, król wieprzy i herold belzebuba, mobilna maszyna śmierci i zniszczenia, zdolna do anihilacji całych cywilizacji, zabijająca samym oddechem, który smrodem przypomina swąd spalonych ogniem piekielnym ciała grzeszników, którzy śmieli mieć czelność nazywać siebie bohaterami?...
Przedstawiam Wam Pumbę. Chory żart programistów serii AC. Ile razy mnie ten knur zajebał - nie mam pojęcia. Przy pierwszej setce przestałem liczyć. Ale, koniec konców udało mi się ostatecznie wygnać tego demona do najgłębszych czeluści hadesu. Także, pijcie ze mną nektar tomki!
lubieplackijohn userbar
07e34c34-0695-4a91-8007-eabab94cf9e3
lubieplackijohn

@pescyn To cholerstwo zmarnowało mi ponad 2h życia

pescyn

@lubieplackijohn dany był jakiś achievement przynajmniej?

lubieplackijohn

@pescyn A nawet nie wiem, tak się cieszyłem gdy padł, że nie zwracałem na to uwagi


Generalnie, to była część grubszego questa.

Zaloguj się aby komentować

-bądź synem mojego ojca
-ojciec ma firmę ogrodniczą
-firma specjalizuje się w sprzedaży ziemi ogrodniczej i kamieni
-inne rzeczy też są, ale teraz nieistotne
-chciej dokoksować firmę, wiesz młody jesteś, to ty w te internety umiesz, może ktoś coś kupi
-no to pyk, sklep internetowy
-jakoś idzie, ktoś coś kupił, mamy pierwszych klientów
-czym to wysłać, czym to wysłać
-kurier płatny od kilograma, a kamienie to jednak ważą jakby ktoś co najmniej kamienie nosił
-PACZKOMATY
-w paczkomacie byle żeby się zmieściło na wymiar, waga to tam kij
-firma oszczędza na wysyłce
-klienci stonks, bo nie przepłacają za dowóz
-ludzie kupują ziemię i kamulce jakby mieli kłaść drugą warstwę na cmentarzu
-wrzucaj energicznie kamienie do paczkomatu coraz częściej
-cały paczkomat zapchany worami z ziemią
-wśród dostawców z paczkomatu krążą legendy o PRZEKLĘTYM PACZKOMACIE NA BRONOWICACH
-jak jeden kurier pozna ten rejon, to tylko szuka jak tam nie jechać
-zawsze wysyła się dostawców lvl 19, żółtodziobów, niech oni się pieszczą z worami z podłożem do różyczek
-kto normalny hurtowo pakuje rozdrobnione głazy do paczkodziupli
-interes idzie przez rok
-12 miesięcy zarzucania skałą przesyłkomatu
-kurier, którego najczęściej tam wysyłali przechodzi załamanie nerwowe, kamulce śnią mu się po nocach, krzyże krzyczą że już dość, już koniec
-typ nie wytrzymuje, przenosi się do innej firmy
-w międzyczasie firma twojego ojca wystrzeliwuje w kosmos, przerasta oczekiwania, bitches love stones, gruz wędruje na całą Polskę
-#DAJKAMIENIA
-nie ma bata, tyle żwiru się nie zmieści do paczkomatu
-podpisz umowę z firmą kurierską
-trade offer, you receive kamienie, I receive dostawę
-pierwszy odbiór, przyjeżdża kurier
-proszę bardzo, tu od groma kilo ziemi i jeszcze tamte menhiry do zabrania
-kurier blednie, prawie schodzi na zawał, po czym zaczyna krzyczeć
-TO TY !!!1!11!
-typ płacze, w histerii mamrota tylko coś o kamieniach, paczkomatach
-coś o Syzyfie, gość też chyba jest z biznesu Głaz sp. z o. o.
-BURŻUJE JEDNE KAMIENIE KUPUJĄ PRZEZ INTERNET we łbach im się przewraca, potem to wozić muszę, co to mało kamieni na polach czy co
-kurier zrywa czapkę, przeklinając wraca do furgonetki, odjeżdża z wpienieniem stulecia
-chłop przepadł jak kamień w wodę
-kij ci w oko i kotwica w plecy, wykolejeńcu ty, nie masz co robić tylko kamienie sprzedawać
-popatrz na telefon
-spójrz na zamówienia na jutro
-szykuje się dwa razy tyle towaru
-żal ci kuriera
-niech mu ziemia lekką będzie
-przemyśl swoje życie
-może warto handlować czym innym
-pomysł.jpg
-genialne, to jest to, w to idę
-MAGNESY NEODYMOWE
pescyn

@adrian-wieczorek śmiechłem w opór - dziękuje

adrian-wieczorek

@Nebthtet Tak ale wykop nie bedzie ma spisow afer

Zaloguj się aby komentować

W ogóle wczoraj nie zachlałem, o 5 rano już dawno spałem. Zasnąłem gdy leżałem w łóżku. Teraz mnie nic nie napierdala. Długo spałem, bo nie musiałem wstać rano, bo nie mam obowiązków. Mam wakacje. Niektórzy mówią że nie można nie chlać jak ma się wakacje, ale to nie prawda. Można. Na tym polega brak uzależnienia od alkoholu.
maiahi

@Admiral Jeszcze ta wersja jest fajna xD


Strasznie wczoraj gorączkowałem, łykałem gripexy do 5 rano, film mi się urwał przy 40 stopniach. Teraz mam kaszel i duszności. Troche się przespałem ale musiałem wstać rano bo mam obowiązki, mam pracę. Niektórzy mówią że nie można chodzić do pracy jak ma się koronowirusa ale to nieprawda. Można, tylko trzeba nosić maseczkę i często myć ręce. Na tym polega odpowiedzialność.

Zaloguj się aby komentować

"O tym jak ten trzeci z Ich Troje stał się moim hostingiem zdjęć na facebooku (inb4, wiem że teraz można wysyłać do siebie, ale nasz jednostronna współpraca trwa od dwóch lat xD)
Niec chę mi się przez kabel USB przesyłać zdjęć na komputer, więc wysyłam je Jackowi na Messengerze i potem zgrywam sobie na PC. Lecą filmy, zdjęcia, skopiowane teksty itp. Nic drażliwego wbrew pozorom, raczej głupie obrazki.
Przez 2 lata nie odczytał żadnej wiadomości, a jako że mi niedawno wyskoczył artykuł w google, że jest bankrutem to idąc tokiem wykopowych eksperymentów społecznych, byłem ciekaw czy zareaguje na słowo powiązane z "pieniądze". Tym sposobem pierwszy raz od dwóch lat odczytał wiadomości ode mnie xD ciekawe co sobie pomyślał jak przescrollować wiadomości do góry xD"
https://www.wykop.pl/wpis/54010257/lifehack-thebestofmirko/
c60521f6-f6a9-47d6-ac7f-36cc3438d350
adrian-wieczorek

@mejwen nie fanie nabijać sie ze ludzi głupich XD

Zaloguj się aby komentować

wchodzi cejrowski na Xepo
– DZIEŃ DOBRY
– DZIEŃ DOBRY KURWA PO POLSKU NIE ROZUMIESZ?
– DAJ MI TO CO MASZ W RĘCE
– NO DAJ
– PROSZĘ PAŃSTWA TO JEST DRAGO
– HEHE PATRZCIE JAKI GŁUPI xD
– DOBRA IDZIEMY DALEJ
– O! A TU MAMY KOD. KOJARZĄ PAŃSTWO NA PEWNO KODY HEJTO? PORZĄDNE, PRZEMYŚLANE I WDROŻONE W MASYWNYCH AKTUALIZACJACH.
– A TU KOD Z GÓWNA. COMUNITY SRA CZEGO POTRZEBUJE, PROSZĘ PAŃSTWA, WSZYSCY Z PORTALU NA GŁÓWNEGO WALLA I POTEM, PAN SIĘ PRZESUNIE, DRAGO TO CZYTA, MYŚLI I, UWAGA STOPIEŃ, I NA ŻYWCA IMPLEMENTUJE.
– I TO SIĘ PROSZĘ PAŃSTWA TRZYMA. JEST SOLIDNE, TANIE W KODOWANIU I CO NAJWAŻNIEJSZE! SPEŁNIA SWOJĄ FUNKCJĘ. A NA WYKOPIE? NO NA WYKOPIE JAK W LESIE.
Rastablasta

@Lebiediew a ja jeszcze na tym całym xepo nie byłem Czas zerknąć i coś naspamować. Morze mi się spodoba.

Zaloguj się aby komentować

Starszy pan przyniósł swoje wiadomości na hejto do naprawy.
Mężczyzna pracujący nad portalem powiedział:
  • Z pańskimi wiadomościami jest wszystko w porządku.
Starszy pan odrzekł:
  • Więc dlaczego użytkownicy mi nie odpisują?
//

Zaloguj się aby komentować

Janusz Kowalski nie istnieje. To znaczy istnieje, ale nie jest człowiekiem. Wizerunek Janusza Kowalskiego został wygenerowany przez sieć neuronową na podstawie analizy kilkunastu tysięcy twarzy przeciętnego Polaka. Reprezentuje coś w rodzaju super-polaka. Jego imię i nazwisko jest mrugnięciem okiem w stronę obserwatorów, mówi nam: patrzcie hehe JANUSZ KOWALSKI, JANUSZ. KOWALSKI. Jest taki jak wy, wasz kolega, wiecie Janusz ten no. Kowalski.
Powiecie może, że przecież pisze na Twitterze albo widać go w telewizji. Ale czy na pewno? Wszystkie jego Twitty są kompilacją losowych zlepków programu PiS i Solidarnej Polski. Ten twór nie wyraził nigdy żadnej oryginalnej myśli, która nie byłaby już w pewien sposób przeżutym materiałem propagandowym swojej partii. Stawiam dolary przeciw kasztanom, że mamy tutaj do czynienia z chińskim pokojem - "Janusz" posługuje się pustomową partyjną (która już sama w sobie jest pozbawiona przekazu, przy nadmiernej formie) ale sam nie rozumie tego co mówi. Wizerunek w TV? A co to za problem go wygenerować albo wstawić potem?
A może ktoś go widział na żywo? Ja nie. Nie znam też nikogo kto widziałby Janusza Kowalskiego na żywo. Dlaczego? Bo on po prostu nie istnieje.
Nad istnieniem Janusza Kowalskiego panuje w Polsce zmowa milczenia. Dlaczego politycy opozycji nie protestują przed wykorzystywaniem złośliwego SPI (Sztuczna Pato Inteligencja) w polityce? Bo to wygodne mieć takiego (dosłownie!) chochoła do bicia. Istnienie SPI o nazwie Janusz Kowalski.exe jest na rękę Budce, Czarzastemu i Hołowni.
Żądam natychmiastowego przedstawienia dowodów na istnienie Janusza Kowalskiego.
ce9b6174-bab2-4bcc-8e49-852439833a7f
lech_walesa

To prawda. Nie mam jego teczki w archiwach a teczkę mam na każdego

mejwen

@Lebiediew zaczynam się obawiać, pierwsze wyniki z generatora...

1dd7ff8a-ac89-4ace-94bc-58bcc5d0e12d
Lebiediew

@mejwen wiedziałem!!!!

Zaloguj się aby komentować

Z Wykopu ale jak dla mnie piękne.
Historia, którą opowiem, miała miejsce w czasie największego boomu na Pokemon GO.
Pamiętacie co się wtedy działo? Kompletna dzicz.
Z kumplami zgodnie stwierdziliśmy, że jesteśmy zbyt dojrzali na takie gierki i nie będziemy brać w tym udziału.
Nasze liceum było jednym z największych w Polsce. Klasy od A do G pomnożone razy trzy roczniki + gimnazjum w sąsiednim budynku dawało razem kilkaset dzieciaków.
Sam nie wiem dlaczego, chyba z nudów, podczas jednej z przerw rzuciłem ten szalony pomysł.
  • stwórzmy własną wersję gry.
Nikt nie podjął tematu, więc kontynuowałem.
  • skoro jesteśmy za starzy na łapanie Pokemonów, łapmy dziewczyny. Kto zaliczy najwięcej ten wygrywa. Czas do końca roku.
Tomaszowi wyraźnie spodobał się ten pomysł.
  • nie powinniśmy się skupiać wyłącznie na ilości, czasem żeby zaliczyć wystarczy poczęstować papierosem, a za innymi trzeba biegać miesiącami.
  • słusznie. Pogrupujemy je według trudności, za każdą będzie można otrzymać odpowiednią liczbę punktów. Kto ma kartkę? - spytałem i zabraliśmy się za pisanie regulaminu.
  1. startuje pięciu uczestników, każdy wpłaca po 100zł wpisowego.
  2. za każdą zaliczoną dziewczynę gracz dostaje określoną liczbę żetonów.
  3. każda dziewczyna może zostać wyruchana tylko przez jednego gracza. (to znaczy mogą wszyscy, ale tylko pierwszy dostaje żetony.)
  4. po upływie terminu podliczamy żetony i zwycięzca zgarnia pieniądze.
  5. wszystkie sporne sytuacje rozstrzygamy wspólnie, kierując się duchem sportowej rywalizacji.
Przez dobry tydzień spotykaliśmy się po lekcjach żeby każdej przyporządkować unikalnego stworka.
Szare myszki dostawały pospolite Pokemony, jak Pidgey czy Rattata i nie miały wielkiej wartości.
Silne osobowości i szanujące się dziewczyny parowaliśmy z Pokemonami unikalnymi jak Charizard, czy Gyarados i były bardzo cenne.
Te, co do których nie mieliśmy pewności, dopasowaliśmy na zasadzie prostych skojarzeń typu: ruda - pokemon ognisty, dużo się poci - wodny, a psychicznie chore
zostawały Kadabrą albo innym Psyduckiem.
Wszyscy zgodnie stwierdziliśmy, że z konkursu wyłączamy dziewczyny o imieniu Klaudia, bo wyruchanie ich to żadna sztuka.
W sumie 151 pozycji.
W międzyczasie Wojtek, stworzył coś na kształt Pokedexa. Każdy z nas dostał unikalny profil i mógł na bieżąco w telefonie śledzić wynik rywalizacji.
Igrzyska wystartowały.
Każdy przyjął inną taktykę.
Kuba w tydzień uzbierał sto pięćdziesiąt żetonów za pospolite okazy, za to Roman cierpliwie uwodził córkę katechetki za czterysta.
Ja miałem dobre kontakty z kilkoma dziewczynami więc liczyłem na koleżeński gest z ich strony.
Jeden po drugim wykreślaliśmy z listy kolejne nazwiska, poza Przemkiem, który ze swoją aparycją był skazany na porażkę. Wzięliśmy go tylko dla stówy.
Konkurs powoli zbliżał się do końca, a ja wysunąłem się na prowadzenie dupcąc Laprasa, czyli gwiazdę Instagrama z IIIC.
Wszystko szło po mojej myśli, do czasu gdy kilka tygodni przed zakończeniem roku dopadła mnie angina.
Leżąc w domu bezradnie przyglądałem się jak koledzy jeden po drugim przeskakują mnie w rankingu.
Wiedziałem, że aby wygrać muszę postawić wszystko na jedną kartę.
Po powrocie rzuciłem wszystkie siły na Snorlaxa.
Grubą Beata została wyceniona na 500 żetonów, plus stówa bonusu za poświęcenie.
Dopadłem ją płaczącą w szkolnym bufecie. Znowu jej dokuczali.
  • co się stało? chodź, postawię Ci herbatę.
Przy kasie zorientowałem się, że nie mam przy sobie portfela.
  • można płacić żetonami. - rzuciła sprzedawczyni.
Zamurowało mnie. Skąd wiedziała?
Okazało się, że pod moją nieobecność sfrustrowany niepowodzeniami Przemek rozpowiedział wszystkim o konkursie.
Koledzy uspokoili mnie, że gdy pozostali dowiedzieli się o zawodach, w szkole zapanował szał.
Jedni chcieli wziąć udział, inni przyjmowali zakłady na zwycięzcę.
Część dziewczyn była oburzona, że wyceniliśmy je tak nisko, niektóre oferowały pomoc w zwycięstwie za odpowiednią działkę. Za to nasze żetony trafiły do obiegu jako nieformalny środek płatniczy.
Postawiłem na siebie u szkolnego bukmachera i wróciłem do Beatki.
Jeżeli o wszystkim wie, nie ma sensu udawać, że mi się podoba. Postawiłem na szczerość i zaproponowałem jej połowę udziału w zyskach.
Odpowiedziała, że wszystko jej jedno.
Kiedy dzień później dowiedziałem się, że wracając z mojego mieszkania zginęła w wypadku ugięły się pode mną nogi.
Cały ten wyścig, uprzedmiotowienie kobiet, to wszystko nagle wydało mi się skrajnie głupie.
Obwiniałem się o to co się stało. Może gdyby nie nasza debilna zabawa do niczego by nie doszło?
Zastanawiałem się czy powinienem iść na pogrzeb, jednak zgodnie uznaliśmy, że nie może mnie tam zabraknąć.
W końcu od trzech lat uczyłem ją polskiego.
piwowar

@CzechGangbang Piękny koniec

Zaloguj się aby komentować

jesteś mną.
żyjesz w Cesarstwie Rzymskim
pochodzisz z Galii Przedalpejskiej
nie przelewa się
chodzisz do gimnazjonu bo tate nie stać na niewolnika do nauki
mimo tego nie uczysz się źle
lubisz grekę
nauka motzno
idziesz do gaju oliwnego odpocząć
spotykasz loszkę 9/10
troche taka typowa Tulia, ale to nic
wstydzisz się
na Jowisza co tera
a chuj zagadam
podchodząc widzisz że czyta Homera
Adonis_mode on
mówisz "mowa słodsza niż miód" bo znasz Homera
"porozmawiajmy więc"
dobrzeposzło.jpg
spotykacie się jeszcze kilka razy
zaczynacie chodzić za rękę
wszystko pięknie jak w eposie
pewnego dnia niewolnik przynosi list
to od niej
czujesz kłopoty
"Anonus, jest ktoś inny"
wkurwiasz się
idziesz do gaju zobaczyć co to za fagas
widzisz ją
prowadzi się z poetą - Horacym
kurwa przecież on nawet nie jest Rzymianinem
pytasz co on ma czego ja nie mam
no wiesz, on taki poeta, a ty tylko pierdolisz o tym homarze
on mówi "chwytaj dzień, ale nie pytaj co przyniesie jutro"
wkurwiasz się
wracasz do domu
czujesz wielkie feelsy
zaczynasz pisać wiersze
"będę lepszym poetą niż ten kutasiarz"
zawsze zmienną jest kobieta
"no, to jest dobre"
co dziewczyna mówi zakochanemu, na wietrze i płynącej wodzie można zapisać
wydajesz swoje wiersze
zdobywasz sławę
Oktawian prosi cię o napisanie eposu o Rzymie
czujesz dobrze
wydajesz Eneidę
jesteś wielkim poetą
zaprzyjaźniasz się z Oktawianem Augustem
loszek i daktyli pod dostatkiem
myślisz o zemście
będzie wielki konkurs poezji na sympozjonie
będzie Horacy
teraz mu pokażę i tej jego Curvii czy tam Tulii
mówisz swój wiersz i zbierasz oklaski
wygrywa Horacy
czemu kurwa
napisał odę do Mecenasa, lizus jebany
wkurwiasz się
chuj z tą poezją, postanawiasz zająć się rzemiosłem
chcesz zapomnieć o wszystkich upokorzeniach
rzeźbisz
mija wiele lat
zdobywasz duże umiejętności
w nowej świątyni na Kapitolu ma stanąć posąg
ogłoszono konkurs
ma być twardy jak Rzym xD
rzeźbisz zajebisty pomnik ze spiżu
idziesz pokazujesz go jakiemuś Gajuszowi
no sorry Anonus ale wygrywa Horacy
cokurwa
pytasz dlaczego
"wybudował pomnik twardszy niż ze spiżu"
coś w tobie pęka
przypominasz sobie wszystkie złe chwile
łzy w oczach
wściekłość lvl 9001
widzisz tego kutasiarza
nie wytrzymujesz i podbiegasz do niego
"zabiję cię kurwiu"
"nie wszystek umrę"
zaczyna spierdalać
gonisz go przez Kapitol
gonisz przez miasto
wbiega w ślepą uliczkę
już prawie go masz
odwraca się i ściąga maskę
co tu się odjebao
to Oktawian August, princeps zawadiaka i twój kolega
nie wiesz o co tu chodzi
dlaczego zniszczyłeś moje marzenia?
patrzy na ciebie wzrokiem Augusta
rozdziera szaty i mówi
"czy dobrze odegrałem swoją rolę w tej życiowej farsie?"
piwowar

@Inspektor_RODO Piękne, normalnie piękne

Zaloguj się aby komentować

Dzisiaj w moim korpo poruszenie, od rana awaria całego systemu, nic się nie da zrobić a deadline'y cisną mocno. Dział techniczny postawiony na nogi, walczy żeby ogarnąć ten burdel. Ja ( obsługa klienta ) staram się jak mogę, ale klientów przybywa. Przychodzi jakaś szycha z dużym zamówieniem a ja nie mam jak go obsłużyć bo inny dział ma opóźnienia. Patrzę przez ramie manager pokazuje mi żebym grał na czas, no to ja zaproponowałem klientowi kawę. Zgodził się, próbuję zagaić żeby przełamać ciszę, ale gość mnie ignoruje i w ciszy popija naszą zajebistą Arabicę. Ja czekam na te różowe z innego działu, słyszę tylko jak manager wydziera mordę żeby się pośpieszyły. W końcu jest produkt, pakuje cztery BigMaci i dwa McFlurry w torbę, dorzucam 2 puszki coli i podaje klientowi. Bałem się że pójdzie na skargę do szefa ale na szczęście darmowa kawa chyba go uspokoiła i wyszedł bez słowa. Chwilę potem technicy ogarnęli tę awarię dystrybutora do coli i wszystko wróciło do normy. Uff co za dzień, nienawidzę pracy w korpo.

Zaloguj się aby komentować