Może po prostu życie w Gdyni jest chujowe a Ty ekstrapolujesz to na każde miasto? Bo większość Twoich wniosków jest troszku z dupy. Taka kwestia np. samochodu w miastach. Jeżeli miasto jest dobrze ogarnięte pod względem komunikacji, to taki samochód jest Ci potrzebny jak kurwie majtki. Bo zamiast ładować się w samochód i wpadać w korki to wsiadasz w zbiorkom i jesteś na miejscu omijając korki (pociągi, metro, tramwaje - mają w dupie zakorkowane ulice). Albo wsiadasz na rower/hulajkę elektryczną i śmigasz drogami rowerowymi. Tylko to wymaga tego żeby miasto było zarządzane a nie dojone. A od wielkiego dzwonu jak potrzebujesz transportu samochodem - masz Panki i inne samochody na godziny, Ubery i taksy, czy inne opcje "zapłacę i ktoś mnie będzie woził".
Koszt mieszkania też się z tym łączy. Jak masz ogarnięty zbiorkom to możesz mieszkać bliżej obrzeży i na luzie korzystać z czasu dojazdowego który będzie szybszy niż samochodem. A bliżej obrzeży możesz kupić mieszkanie w dużo sensowniejszej cenie.
Także problem który widzisz to jest kwestia gównianego zarządzania miastem, nie jakichś wielkich zmian pokoleniowych i nastawienia na konsumpcje. W chujowo zarządzanym mieście po prostu nie da się żyć godnie bo wprowadzają pewne rozwiązania bez wprowadzania zmian które powinny być wprowadzone wcześniej jako wsparcie.
> Mieszkanie na własność, samochód i dzieci to coś, co miało zapewne wiele z waszych rodziców, ale dla was, a na pewno dla młodszych pokoleń, będzie to za chwilę czymś nieosiągalnym.
A to, wybacz brutalną szczerość, jest kosmiczne XD. Mieszkanie na własność, samochód i dzieci to coś co jest osiągalne bez problemu - bo Twoja analiza pomija to jak to wyglądało w szczegółach dla naszych rodziców/dziadków. Mieszkanie na własność było albo małe albo na zadupiu bo ogarnięcie sobie M3 w dobrej lokalizacji to nie była łatwa sprawa. Samochód też był starociem (albo używką, albo nówką przestarzałą już przy wyjeździe z fabryki). Dzieci też były po prostu robione, a rodzice zapierdalali jak mrówki żeby je utrzymać.
Także jeśli chcesz dojść do tego tak jak Twoi rodzice/dziadkowie - możesz. Tylko na standardach będących ekwiwalentem tego co mieli Twoi rodzice/dziadkowie. Nie oczekuj że będziesz miał ciastko i zjesz ciastko.