#gazetawyborcza

0
45
Redakcja gazety wyborczej ucieka z X (i trzeba dodać nazwę w nawiasie bo X jest kretyńską nazwą) i przenosi się na platformę Bluesky.

Do decyzji o wyjściu z X dojrzewaliśmy od dłuższego czasu. Obserwowaliśmy rosnące udziały fałszywych, trollerskich kont, które coraz mocniej sterują narracją na tej platformie. Widzieliśmy, że X nie tylko nie zwalcza, ale wręcz promuje posty o charakterze hejterskim i dezinformacyjnym.
Wykonujemy ten ruch, mając świadomość ryzyka.

https://wyborcza.pl/7,75398,31499226,wychodzimy-z-x-do-zobaczenia-na-bluesky.html

#wiadomoscipolska #gazetawyborcza
bafdf542-277b-4ae9-bb2e-57b55d001cb4
kodyak

Nie założyłem konta na twieeterze ale na bluesky też pewnie nie założę. Jest to tylko słup ogłoszeniowy i generator śmieci niestety. Nie widzę potrzeby napierdalania się na półsłówka ale rozumiem że są ludzie firmy którzy chcą coś oglosic

lurker_z_internetu

Czy bluesky ma community notes? To najlepszy feature Twittera.

mute

Ale facebook jakoś im nie przeszkadza gdzie fake goni fake i gÖwno leje się strumieniami

Zaloguj się aby komentować

Najnowszy zakup w końcu dotarł. Zabieram się za czytanie.

Tytuł: Snowden. Nigdzie się nie ukryjesz
Autor: Glenn Greenwald
Wydawnictwo: Agora
Seria: Biblioteka Gazety Wyborczej

Opis:
Edward Snowden wybrał Glenna Greenwalda, aby powierzyć mu dokumenty, które nieodwracalnie zmieniły świat. W maju 2013 roku wyruszył do Hongkongu na spotkanie z anonimowym informatorem, który twierdził, że dysponuje zdumiewającymi dowodami, że amerykański rząd szpieguje nie tylko podejrzanych o terroryzm, ale również własnych obywateli, światowych polityków, a do tego ma możliwość inwigilacji każdego z nas. Akta, które przekazał Greenwaldowi wywołały niedowierzanie, potem szok, a w końcu trwającą do dziś debatę na temat szans na uratowanie naszej prywatności w sieci. Ale kim jest Edward Snowden?

Bohaterem, który poświęcił własne życie, by ostrzec świat? Egocentrykiem, który w imię sławy zaryzykował bezpieczeństwo własnego kraju?

„Pożytecznym idiotą”, którego „sensacje” oddały wrogom Ameryki jej najcenniejszą broń – dostęp do informacji?

„Snowden. Nigdzie się nie ukryjesz” przynosi nieoczywiste odpowiedzi na te pytania. W swojej książce Greenwald po raz pierwszy składa również w całość wszystkie elementy tej historii: niezwykłe początki jego kontaktów ze Snowdenem, szczegóły ich intensywnych spotkań w Hongkongu, nowe informacje na temat globalnej inwigilacji poparte niedostępnymi wcześniej dokumentami, przenikliwą analizę skutków „afery Snowdena”.

Za ujawnienie i opisanie „sprawy Snowdena” redakcje gazet „The Guardian” i „The Washington Post” otrzymały Nagrodę Pulitzera w kategorii „Służba publiczna”.

#ksiazki #nastiviuspamuje #snowden #agora #gazetawyborcza
0bbd97fa-8abb-49bd-a815-da2ece9352d5

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
NiebieskiSzpadelNihilizmu

Ale pamiętajmy- mówienie o kacapskich wpływach w Polsce to szerzenie paranoi! Nic takiego nie ma miejsca!

Ragnarokk

@Klopsztanga

Wystarczy spojrzeć nieco głębiej niż miejsce urodzenia, i widzi się, że grubo od ponad dekady specjalizuje się w ludziach poszkodowanych przez system w Polsce(abstrahuję już teraz czy słusznie czy nie). I pisze o cały spektrum tematu - włączając Komendę, włączając tego Ukraińca co Grażyna biznesu odstawiła na przystanek zamiast do szpitala.


Więc sorry, kumplu, ale to to mniej więcej taki poziom argumentu jak Tusk uśmiechający się w Smoleńsku. Chyba że chcesz trzymać poziom takich geniuszy jak @bleblebator-bombambulator, to proszę.

Zaloguj się aby komentować

Minister Bartłomiej Sienkiewicz odwołał dziś prof. zw. Jana Żaryna z funkcji dyrektora Instytutu Dziedzictwa Myśli Narodowej..., a powołał na to miejsce prof. SWPS Adama Leszczyńskiego.

Janowi Żarynowi, historykowi i politykowi Prawa i Sprawiedliwości zarzucano, poza przekrętami finansowymi, również brak obiektywizmu w dziedzinie prowadzenia badań naukowych. Fajnie, że za "odpolitycznienie tej instytucji" odpowiadać będzie teraz profesor wcale nie lewackiej uczelni, współpracownik także wcale nie lewackiej Gazety Wyborczej, Oko.press oraz Krytyki Politycznej. Na ten nowy obiektywizm wszyscy czekaliśmy #bekazpo #bekazpisu #polityka #gazetawyborcza #krytykapolityczna #janzaryn #adamleszczynski #swps #bekazlewactwa #lewackalogika
Miedzyzdroje2005

@Cybulion - jak już do mnie coś piszesz, to mnie odblokuj, żebym to widział

wombatDaiquiri

@Miedzyzdroje2005 za idmn.pl;


Instytut Dziedzictwa Myśli Narodowej

im. Romana Dmowskiego i Ignacego Jana Paderewskiego

państwowa instytucja kultury powołana 17 lutego 2020 r. przez ministra kultury i dziedzictwa narodowego prof. Piotra Glińskiego. Instytut w swojej działalności koncentruje się na ochronie, kultywowaniu, badaniu oraz prezentowaniu myśli narodowej i chrześcijańsko-demokratycznej.


Kogo Ty chcesz apolitycznego wsadzić do zarządzania organizacją z tak zdefiniowanym i nacechowanym politycznie celem? Ja osobiście nie rozumiem czemu służy istnienie tego instytutu.

libertarianin

SWPS to lewacka uczelnia? A czemu? Myślałem że każda nauka jest lewacka

Zaloguj się aby komentować

Po śniadaniu, które jak wiadomo w #berlin kończy się około 17, można od razu iść na melo. Pola Dwurnik, berlinka z wyboru, w innym felietonie opisała jak bawią się w najlepszych berlińskich klubach. Drugi felieton jest jeszcze bardziej memiczny od tekstu o śniadaniach xD

Noc w Monarch - [POLA DWURNIK Z BERLINA]

Jestem niedopieszczona, niedoedukowana, niewypromowana i niespokojna i nie ma sensu udawać, że jest inaczej, wracać do domu, zamykać czerwonych butów w szafce i walić głową w komputer. Należy wreszcie ucieszyć się berlińską nocą i z pokorą przyjąć jej gorącą cielesność.

Jest początek lata 2010 roku, czerwiec, wczesny, radosny upał. Siedzę w pracowni i nie mam ochoty wychodzić, ale trójka znajomych od godziny uparcie dobija się do mojego telefonu. No, chodź. Chodź z nami w czarną, dziką noc. Tak ich lubię, ich bezwstydne spojrzenia, surrealistyczne poczucie humoru, błyszczące czubki nosów. Dzwonią i dzwonią, gdzie będziesz tam siedziała w swojej złotej pracowni, zejdź z tronu w mrok, do tłumu, bliżej ciała.

Mają rację, zaczynam myśleć i po chwili wsiadam w U1, które furkocząc i sapiąc niechętnie przewozi mnie z pachnącego Rolexem Charlottenburga do ociekającej moczem stacji Kottbusser Tor. W samo knajpiane centrum Kreuzbergu. Joasia, Roman i Tomek stoją pod sklepem Kaiser's i kręcą się niecierpliwie, gotowi odpalić bombę. Żadnych złudzeń, emaliowych obrazków, miętowej gumy do żucia i cukrzonego soczku. Ma być ostro; papierosy, wódka, pot, krew i szałowy taniec do rana w jednym z obskurnych klubików na ostatnim piętrze przy wiadukcie metra.

Wiecie, trochę jestem nieprzygotowana, nie zjadłam kebabu, nie zrobiłam sobie makijażu, buty mam niewygodne i przesadnie strojne, zapomniałam kurtki. No co ty? Moim kompanom w to graj - poliamoryczna cholerna ich wspólnota - podają mi otwartą butelkę wina (w Berlinie można spożywać alkohol w przestrzeni publicznej) i cmokają na moje czerwone szpilki, które służą do siedzenia na krześle, i nie można w nich po prostu sobie odejść. Nie ma co, nie ucieknę, grzecznie podaję dziubek butelce, a potem Joasi, która kładzie na nim lepki błyszczyk, dobranockowo migoczący na ustach. Chłopaki kończą wino i wspinamy się po szkaradnej, szaro-burej klatce schodowej prosto w paszczę klubu Monarch. Spryciarze! Jest dopiero po dziesiątej, jeszcze nie płaci się za wjazd.

Za godzinę tę najohydniejszą klatkę schodową Berlina po brzegi wypełni kolejka złaknionych imprezy za dwa euro. Część z nich zrezygnuje i spróbuje sił w kolejce do bliźniaczej Palomy, w drugim skrzydle budynku. Wszyscy się nie dostaną, bo miejsca w obu klubach jest tylko na sto osób. Na razie w Monarch kilka grupek sączy drinki i wciąga papierosy. Palą wszyscy, od drzwi dym uderza nas w oczy jak piasek. Porozstawiane po kątach stalowe popielniczki świecą jak kły groźnych zwierząt. Głęboko wciągam powietrze. Spod nikotyny przebija zapach wczorajszej imprezy, która skończyła się kilka godzin temu. Wnętrze przewietrzono bryzą znad zakorkowanego ronda, które widać za oknem. Tak, jest już po mnie.

Jestem niedopieszczona, niedoedukowana, niewypromowana i niespokojna i nie ma sensu udawać, że jest inaczej, wracać do domu, zamykać czerwonych butów w szafce i walić głową w komputer. Należy wreszcie ucieszyć się berlińską nocą i z pokorą przyjąć jej gorącą cielesność. Zblazowany didżej z pokerową miną puszcza Dawida Bowie'ego, Roman stawia tequilę, Tomek zdejmuje bluzę. Ma na sobie podkoszulkę w granatowe paski, na której widok razem z Joasią lekko omdlewamy (już jestem trochę wstawiona). Roman na wszelki wypadek też zdejmuje, co ma na sobie, a pod spodem nie ma nic. Jestem więc w najseksowniejszym towarzystwie w stolicy. Ruszamy w taniec (w Monarch nie ma parkietu, tańczy się, gdzie się stoi), didżej udaje, że nie widzi, ale zaraz nastawia stary rock and roll i obraca winylową płytę jak ciasto na pizzę. Ma dobrą intuicję, to czwórka Polaków rozkręca mu imprezę, za chwilę nastawi Izabelę Trojanowską. Skąd on to wziął?

Ale nie dopchamy się już do niego, wokół urósł tłum, szyby zaszły parą, dym stanął w powietrzu jak weselna dekoracja z szarej waty. Odrzucam w kąt szpilki, porywa mnie czarnoskóry wysoki chłopak w białych spodniach, coś mówi, że jest z Tanzanii, ale nic nie słyszę, prawie uderza głową w dyskotekową kulę. Teraz rumiana dziewczyna z równą jak od linijki grzywką obraca się dookoła mnie jak bączek.

I znów Joasia, Tomek, Roman, niczym trójgłowy smok-ladaco, wiją się wokół lubieżnie. I jak to jest, że w berlińskich barach nigdy nie czeka się na swoją kolejkę, nie trzeba kusić zwitkiem banknotów i roztrącać innych łokciami, barman od razu do ciebie podchodzi? Mniejsza o to, jeśli kochasz Kraftwerk i Bowie'ego, szalej w mroku na Kreuzbergu, bo nie zapamiętasz samotnych godzin przed komputerem ani pancernej witryny na Charlottenburgu, za to żar rozkołysanej nocy zostanie ci w sercu jak oblana miodem gruszka; lepka i niesamowita, soczysta i krucha. O, już jej nie ma.

#pasta #heheszki #logikarozowychpaskow #gazetawyborcza
PaczamTylko

Większość zdań aż się prosi żeby wpisać do jakiegoś generatora obrazów AI

Zaloguj się aby komentować

Wpisy na tagu #pasta zainspirowały mnie do odświeżenia sobie i wrzucenia dla potomności kilku tekstów #gazetawyborcza którym, wbrew intencjom autorów, najbliżej do past, a nie felietonów publikowanych w poważnym dzienniku.

Jako, że jest jeszcze rano, to pewnie niektórzy jedzą teraz #sniadanie . A jak prawdziwe śniadanie, to tylko w #berlin

Pola Dwurnik - Śniadanie na Oranienstrasse, czyli czemu Pola wybiera Berlin.

Z Warszawy do Berlina przeprowadziłam się z kilkudziesięciu różnych powodów i każdemu z nich poświęcę jeden felieton. Od którego zacznę? Wiadomo. Ab ovo - od śniadania.

Bez niego nie umiem funkcjonować i nie mogłabym żyć w miejscu, w którym po przetańczonej lub przepracowanej nocy i przebudzeniu się w południe nigdzie nie można już zjeść śniadania. W stolicy Niemiec serwowanie tego posiłku w drugiej połowie dnia jest standardem, a w Bateau Ivre śniadanie podawane jest do godziny siedemnastej. Stricte berlińska, niedbale chybocząca się pod papierowymi lampionami knajpa o obdrapanych, jasnozielonych ścianach znajduje się w klubowo-barowym zagłębiu północnego Kreuzbergu - na rogu Heinrichplatz i kultowej Oranienstrasse, po której w 1987 roku chodziły anioły w "Niebie nad Berlinem" Wima Wendersa. Do Bateau nie wolno przynosić laptopów i nie działa wi-fi, ale pomimo tego prawie nigdy nie można znaleźć wolnego stolika.

Tak też było w duszne, majowe południe 2010 roku, gdy trafiłam tu zataczając się niczym rower bez koła, prosto z łóżka kolegi, który tej nocy okazał się moim kochankiem. Albo pseudokochankiem, bo miłość po dwóch butelkach wina jest raczej przedłużeniem alkoholowej euforii; mechanicznym, bezmyślnym i beznadziejnym. Oboje o tym wiedzieliśmy i czuliśmy się fatalnie, szarzy na twarzach i utykający na słabszą nogę.

Dochodziła pierwsza po południu. Zaczerwienionymi oczami próbowaliśmy wyświetlić sobie wolne miejsce, aż wreszcie padliśmy obok pary młodych Duńczyków, którzy uprzejmie oddali nam połowę solidnego, drewnianego stołu. Chwyciłam się jego krawędzi, żeby poczuć masywność drewna i urealnić własną obecność - stary trik zalecany przy napadach paniki. Przed Duńczykami dumnie prężyła się ogromna deska serów i pomyślałam, że dobre śniadanie odwróci nurt złych wydarzeń. Od śniadania zacznie się nowy, lepszy dzień. Będzie to musli z owocami i jogurtem, a towarzyszyć mu będzie prawdziwe, włoskie latte machiatto z gęstą, zwartą pianą. Mój pseudokochanek zamówił piwo (mnie na klin zabrakło śmiałości) oraz talerz wędlin (później powie, że przecież jest wegetarianinem i nie rozumie, dlaczego wcina mięso, gdy jest pijany lub ma kaca).

Wiedzieliśmy, co robimy. Wkrótce w czeluść naszego poimprezowego rozstroju wjechał lunapark - ogromny talerz kolorowych owoców, śmiejących się do nas szeroko znad białego jak śnieg jogurtu i chrupkiego musli oraz wesoło kręcąca się na nóżce okrągła taca zachwalająca błyszczące, różowe wędliny pachnące ziołami. Od razu zabłysły nam oczy i zapomnieliśmy o przeszłości, jak przystało na wprawnych członków konsumpcyjno-klubowej wspólnoty. Ananas, kiwi, winogrona, jabłka, granat, orzechy, szynka parmeńska, salami i płatki kukurydziane szczelnie wypełniały wszystkie opustoszałe w nas miejsca, niczym słodkie cukierki buzie zapłakanych dzieci. Łapczywie połykaliśmy dary śniadania i nie zauważyliśmy momentu, kiedy nieprzyzwoicie trzeźwa duńska para opuściła nasz stolik. Pozostawiła siedem lekko tylko nadkrojonych francuskich serów, jak siedem nie całkiem popełnionych grzechów. Spojrzeliśmy po sobie i bez cienia wątpliwości sięgnęliśmy po nie swoje dobra, podobnie jak noc wcześniej zgodnie wpadliśmy sobie w ramiona.

More is more, do złupionych serów zamówiliśmy wino i sałatę oraz kolejną kawę. W milczeniu i bezczasie pozwalaliśmy smakom panować po horyzont i dopiero kiedy poczuliśmy nagłą, obezwładniającą senność, zorientowaliśmy się, że minęło sześć godzin. Czym prędzej zapłaciliśmy i uciekliśmy do domu. Przez cały ten czas nikt nas nie pośpieszał, nie przynosił rachunku, nie proponował lanczu ani kolacji i nie pytał, czy mamy rezerwację na wieczór. W Berlinie długo się tańczy i długo się śpi, a po długiej nocy je się długie śniadanie.

#heheszki #logikarozowychpaskow
DiscoKhan

@AndzelaBomba opiniotwórcza gazeta, taa... Xd

8addace2-1482-4f65-9c42-ddabcbd49035

Zaloguj się aby komentować

Dzielą się spółki i spółeczki w tej Agorze. Jakaś nowa Wyborcza sp. z o.o. powstała. Nawet nie pamiętam, żebym kiedykolwiek to prenumerował (może bezpłatne promki były) #agora #media #gazetawyborcza

* Chodzi teoria, że akcjonariusze uznali gazetkę Michnika i Kurskiego za zbyt duży wydatek komercyjny.
38d1690d-29d9-44b9-be0d-faeee08cde8e

Zaloguj się aby komentować

Historia Simona Mola przypomina o sobie po latach #bekazlewactwa #gazetawyborcza
3f0161b9-491e-4e22-bf1b-adeeab764010
c2bc1259-afda-4f81-8d45-0f6c778aabf7
0ddf566c-7957-49f4-a256-9333ed10b23d
4fd6799c-0287-429e-aaf4-714e86859be7
Miedzyzdroje2005

@maximilianan tytuł mi się skojarzył. Przyjechał kiedyś do Polski taki bambus, który udawał uchodźcę politycznego i kręcił się w środowiskach lewackich. Gdy łaził do łóżka z poznanymi kobietami ze środowiska to chciał bez gumy, bo to rasizm. Babki potem odbierały pozytywne wyniki badań na HIV

wonsz

@Miedzyzdroje2005 dobry sposób na radzenie sobie z niebezpiecznymi nałogami - pójść w surogatkę za pieniądzę (kurwa co ja właśnie przeczytałem XD )

Miedzyzdroje2005

@wonsz Wysokie Obcasy od dawna promują nowoczesność u kobiet

AndzelaBomba

@Miedzyzdroje2005 wygląda to na kolejną historię wyssaną przez pismaka z dupy, surogacja jest nielegalna w PL

Zaloguj się aby komentować

To ta trochę wścibska z Wyborczej. Ciekawe ile w tym prawdy #polityka #gazetawyborcza #cba #justynadobroszoracz
c4550e1e-f4f8-4e89-9ce9-18398d0d8bca
pinbecker

Patrząc co robi pupil ,,agent Tomek " jest wysokie prawdopodobieństwo odnoszenia na byłych mocodawców

bejonse

Ogólnie przydatna postać. Ostatnio ma fazę na brauna ibiega za nim, sprawdza czy z klamką lata i czy nie knuje czegoś w kiblu. Zawsze coś?


Nie może zabraknąć.

48fcaf63-f6e5-4f66-86d9-b12654ed6284
jimmy_gonzale

Ona jest straszna i paskudna.

bejonse

@jimmy_gonzale no widzisz ona ma paskudny wyglad, ty co najmniej osobowość. Razem możecie mieć wszystko.

jimmy_gonzale

@bejonse odnoszę się też do osobowości. Może nie pamiętasz jej z TVP 10 lat temu. Obejrzyj jej "wywiady". Znam ją osobiście też ale w to już nie musisz mi wierzyć.

Zaloguj się aby komentować

Następna