760 + 1 = 761
Tytuł: Kroniki Czarnej Kompanii
Autor: Glen Cook
Tłumacze: Michał Jakuszewski, Beata Jankowska-Rosadzińska
Kategoria: fantasy
Wydawnictwo: Rebis
ISBN: 9788381881739
Liczba stron: 920
Ocena: 7/10
Lekkie przekłamanie, ponieważ w jednej książce znajdują się trzy powieści z serii („Czarna Kompania”, „Cień w ukryciu”, „Biała Róża”), ale nie chce mi się tego rozbijać na osobne wpisy. Tym bardziej, że te trzy tytuły stanowią swego rodzaju mini-cykl.
Od powieści Glena Cooka mogą odrzucić dwie rzeczy:
1. Bohater zbiorowy, czyli Czarna Kompania. Przypomina mi to bardzo „Star Treka” - tam mamy załogę Enterprise, tu członków Kompanii. I załoga statku, i Kompania liczy sobie przynajmniej kilkaset osób, czasem nawet więcej, jednakże historia skupia się na ich najważniejszych członkach. Pozostali stanowią głównie tło i najczęściej służą do tego, żeby autor miał kogo uśmiercać. :') Oficerów niestety otacza fabularna zbroja.
2. Styl pisania autora. Historia opowiedziana została głównie z perspektywy kronikarza Czarnej Kompanii, Konowała, który jednocześnie jest także lekarzem. Przekłada się to na dosyć oszczędną w słowach narrację pierwszoosobową, iście żołnierski zapis historii Czarnej Kompanii. Konował często coś uprościł, pominął czy nawet przemilczał - zresztą, jedną z zasad Kompanii jest to, że nie pytają członków o ich przeszłość, zakładając, że przed dołączeniem zostawili ją za sobą, a wszystkie „rachunki” zostały uregulowane.
W drugiej powieści autor trochę od tego odszedł i postanowił przedstawić wydarzenia, w których Konował nie zawsze był świadkiem. Podobało mi się także to, że w jednym rozdziale można było najpierw przeczytać o tym, że pewna postać rozmawia z kimś tam, a w następnym okazało się, że tym kimś był Konował właśnie, który opowiedział swoją wersję rozmowy/spotkania.
Szkoda tylko, że autorowi kiepsko wyszły fabularne zawijasy - można je bardzo łatwo przewidzieć. Na przykład w trzeciej części taki zawijas ma miejsce pod sam koniec, gdy mnie udało się przewidzieć go już na samym początku. Finalnie nie było zaskoczenia.
No i ostatnim moim zarzutem jest to, że spodziewałem się trochę bardziej przyziemnej historii o grupie najemników, którzy imają się różnych zadań, a dostałem prawie że tradycyjną opowieść o walce Dobra ze Złem, tylko że Czarna Kompania nie bawi się w moralne dylematy i walczy dla tego, kto dobrze płaci. Jednakże nie traktuję tego jako wadę.
Wygenerowano za pomocą
https://bookmeter.xyz
#bookmeter #fantasy #fantastyka #czytajzhejto #ksiazki