ech co za chory system.
tldr; w celu wymiany zaworu musieliśmy odciąć od wody dwie spore miejscowości, pracowało nad tym 6 ludzi i zajęło to 12h.
Poszedł mi zawór główny w domu, woda sika ze sztycy, trzpienia czy co to tam jest. Niby najprościej wymiana głowicy, ale wiadomo, lepiej wymienić cały. Niemniej, przeszedł hydraulik szuka zasuwy - nie ma. Dzwonimy na alarmowy wodociągów żeby zakręcili. Przyjechali pojęczeli znaleźli w drodze żwirowej studzienkę. Żwir dosypywany do średnio dwa razy do roku przez gminę, na górkę, zerwał dekiel studzienki, wypadł do środka i złamał sztycę. Ktoś by powiedział - obkopać i zamontować nową sztycę? Otóż panowie obaj mają grupy inwalidzkie, do dyspozycji szpadel i breszkę. Nie dadzą rady. Poza tym już 15 oni jadą na bazę. Zaraz przyjadą chłopaki co do 17 robią. Nie przyjechali. Dzwoni telefon - jutro 7:30 będą na miejscu i zrobią porządnie, nawet mi mój zawór wymienią. Dobra, cieknie tak, że szkód nie powinno być, pracują czym mają, zaczekam. Godzina 8, siedzimy z hydraulikiem i nikogo nie ma. Dzwonię - mamy awarię, będziemy 8:30. O 9 przyjeżdżają Ci sami dwaj goście zaskoczeni, że mieli być o 7:30 jak oni zaczynali dzisiaj o 8:30.
-Dobra, zakręcajcie.
-Przecież się nie da.
Trudno trzeba zakręcić wcześniej/wyżej. Zakręcone, woda dalej na to samo ciśnienie. Poszukiwania hydrantu żeby spuścić wodę - hydrant będący na mapie na żywo nie istnieje. Panowie długo kursują w te i na zad szukając zasuwy, która odetnie dopływ wody do mojego domu. Aby nie przedłużać - ostatecznie zamknęli wodę w dwóch miejscowościach, spuścili wodę z jakiegoś zakładu (i tych dwóch miejscowości) i to dwukrotnie. Udało się. 8h dzisiaj i 4h wczoraj. Hydraulik chyba już będzie się zajmował wyłącznie pompami ciepła.
Chciałem się tylko wyżalić.
#zalesie
edit: wybaczcie błędy, jestem zmęczony i piszę z telefonu.