Dokładnie 3 lata temu na plac wjechały pręty zbrojeniowe oficjalnie rozpoczynając budowę.
Dzień wcześniej uzyskałem PnB, a za rok od tego dnia pojawił się prąd (wnioskowałem o docelową taryfę G, a nie budowlaną C).
Wprowadziliśmy się po 2.5 roku, aczkolwiek na dzień dzisiejszy jeszcze sporo zostało do zrobienia.
To były ciężkie 3 lata, nie ma się co czarować.
Budowę zaczynałem mając 250 tys. w gotówce, reszta w założeniu miała iść z bieżących.
Optymistyczny scenariusz oparty na kosztorysie architekta opiewał na 350 tys. do stanu deweloperskiego. Więc w czym problem?
Budowa, przynajmniej w .pl, mocno leczy z naiwności.
Ogólnie można powiedzieć, że to jest festiwal ruchania, gdzie inwestor jest tym, którego ru⁎⁎⁎ją, a przynajmniej mocno próbują.
Tylko swojej wiedzy i mocnemu dokształcaniu się zawdzięczam to, że obyło się bez większych fakapów, a przeruchanie było tylko z lekka w paru mniej ważnych tematach.
W porównaniu z tym jakie cyrki mają ludzie na budowach i z fachowcami, to u mnie był wręcz urlop i sielanka. Największym fakapem były chyba betony na wieńcach szczytowych, ale udało się to wyprostować.
Niemniej coś za coś. Praktycznie całe wykończenie od stanu surowego zamkniętego (poza wylewkami i tynkami) do "pod klucz" robiłem sam, z niewielką pomocą ojca, kumpla, potem długo nic i różowej - w tej kolejności.
Mniej tu chodziło o kasę, a bardziej o to, żeby zrobić porządnie. Choć ceny usług i tak były zabójcze (np. propozycja 60 tys. za łazienki).
Czy podjąłbym się drugi raz? Raczej nie, a na pewno nie w tak szerokim zakresie.
Jednak, co jest podstawą do dumy, wszelkie moje patenty, projekty i wykonanie, działają bez zarzutu i sprawdzają się w praktyce.
Największy w sumie fakap pozabudowlany to lokalizacja działki, przy drodze gminnej, która kiedyś była pusta, a teraz już tak pusta nie jest. Cóż, na obronę można tylko przywołać fakt, że ziemię kupowałem we wczesnym covidzie, gdzie cena działek i dostępność zmieniały się literalnie z godziny na godzinę - u mnie cena metra wzrosła o 20 pln w ciagu jednego dnia. Rano jechało się oglądać działkę, po południu już była komuś sprzedana - takie to byli czasy, młode nie znajo.
Ogólnie nie żałuję podjętej trochę na wariata decyzji o budowie. Przestrzeń, spokój, przyroda (las) za płotem wynagradzają pewne niedogodności.
Oczywiście chciałbym mieć willę śródziemnomorską z pięknym widokiem na morze i przystankiem SKM 200 metrów dalej, ale ponoć w życiu nie można mieć wszystkiego.
Fact check:
Do tej pory poszło ~650 tys (bez działki). Jeszcze trzeba włożyć jakieś 150 żeby zrobić "na wysoki połysk). 130m2 + garaż 50 m2, działka 10ar.
Gdybym budował w systemie generalnego wykonawcy musiałbym włożyć ponad milion, a z ekipami do wykańczania jakieś 850-900 tys.
Projekt własny w układzie "stodoły" z wysokim salonem i antresolą. Standard wykończenia średnio-wyższy, aczkolwiek w paru miejscach jest też tanizna. I mowa o materiałach, a nie marżach fachowców.
Dom jest energooszczędny, ja się śmieję że półpasywny, ok. 20-25 kwh/m2/rok z aktualnych szacunków. Rekuperacja, grzanie PC 5kw.
Co bym zmienił gdybym budował się drugi raz? Wszystko. Przede wszystkim dom parterowy z płaskim dachem i większą ilością przestrzeni na "graty".
#budowadomu #budujzhejto #budownictwo #hydepark