Zdjęcie w tle
Książki

Społeczność

Książki

783
726 + 1 = 727

Tytuł: Dziesięciu Mulatków
Autor: Jacek Getner
Kategoria: kryminał, sensacja, thriller
Wydawnictwo: Lira
ISBN: 9788367388757
Liczba stron: 320
Ocena: 6/10

Prywatny licznik 37/48

Razem z Jackiem zaglądamy do wydawniczego światka "od kuchni". Nie jest za specjalnie miło, ani przyjemnie. Trochę brutalnie, mocno odarte to wszystko z magii, ale z drugiej strony - przynajmniej jeśli chodzi o uniwersum recenzji i promocji wydawniczych, ciężko się nie zgodzić. Ostatnia zagadka autorstwa kryminału trochę "naciągana", ale ostatecznie nie wypadło to źle.
Z fabuły chyba definitywnie odeszła Marzena (szkoda), wątek Basi został wyjaśniony ostatecznie (to akurat cieszy, po tylu tomach jej się to po prostu należało), a cała reszta jakoś się toczy, z większym lub mniejszym polotem.

Nadal da się czytać, nie czuć dużego zmęczenia materiałem, biorąc pod uwagę, że to był już siódmy tom.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #dwanascieksiazek #ksiazki #czytajzhejto
vredo

@moll Książki książkami ale co tam u Cię dzisiaj w piekarniku?

moll

@vredo planuję cebulę i czosnek, eksperymentuję z passatą

vredo

@moll Musisz mieć duuuży piekarnik, że się do vw passat zmieści

Zaloguj się aby komentować

Cytat na dziś:

– Babciu...

– Co?

– Wiecie, jak lubią być chowani magowie?

– Tak!

– No to jak?

Babcia Weatherwax zatrzymała się u stóp schodów.

– Wcale!

Terry Pratchett, Równoumagicznienie

#uuk
splash545

@moll i dlatego są tak słabi w chowanego

moll

@Suodka_Monia dzień dobry

Mr.Mars

@moll Czy ta babcia wie wszystko?

moll

@Mr.Mars i jeszcze więcej. Urocza osoba, polubisz ją

Zaloguj się aby komentować

725 + 1 = 726

Tytuł: Wczoraj
Autor: Juan Emar
Kategoria: literatura piękna
Ocena: 4/10

#bookmeter

Zegar w poczekalni wybił godzinę, odliczając stracony czas.

Nie mam pojęcia jak to jest, ale jest tak, że o ile lubię surrealizm w malarstwie, tak w literaturze zupełnie mi ten gatunek nie podchodzi. Po co za tę książkę się więc zabrałem? Ano nie wiem. Chyba nie miałem co czytać, a akurat była na czytniku (skąd?!). Albo może dlatego, że od czasu do czasu zabieram się za autorów rodem z Ameryki Południowej. I zwykle kończy się to źle. Tak było i tym razem.

A zaczęło się świetnie. Zaczęło się od ścięcia. Absurdalny opis procesu Rudecindo Malleco rozbudził mój apetyt na tę lekturę. Epizodyczna postać brata Canuto Co Wie Wszystko (a właściwie samo tylko jego imię) spowodowała, że wciągnąłem się w lekturę. Mój zapał został jednak szybko ścięty, niemal tak jak skazany Malleco.

Ta książka to opis spaceru z żoną w czasie którego narrator odwiedza kilka miejsc w Sam Agustin de Tango. W każdym z tych miejsc dzieje się coś surrealistycznego a on – taką ma widać naturę – analizuje zdarzenia (ale i obiekty, niekoniecznie prawdziwe, a też i ludzi) poprzez prowadzenie niekończących się niemal wywodów opartych na skojarzeniach, analogiach czy pytaniach. Ta opowieść snuta jest z jakąś wewnętrzną logiką i w zgodzie z charakterem narratora, tutaj nie mogę nic autorowi zarzucić. Chciałbym go tylko zapytać: – „Po co to wszystko?”.

Odpowiedź na to pytanie przychodzi pod koniec lektury i w jakiś sposób ją ratuje (i ratuje ją jeszcze, w mojej ocenie, oprócz opisu procesu z samego początku, podniesienie problemu witryn sklepowych). I tak się zastanawiam, bo zapytać autora nie mogę, jaki był cel powstania Wczoraj? Bo literacko nie ma w niej nic szczególnego (być może kwestia tłumaczenia), opisane sytuacje, poza tymi wymienionymi wyżej są czasami wręcz idiotyczne (jak cała scena w zoo). Miała pokazać – w jakimś szerszym ujęciu – bezsens codzienności? Wtedy może jej powstanie miałoby jakiś sens.

I, żeby nie było, ja nie twierdzę, że ta książka jest zła (może poza tą sceną w zoo). Mnóstwo myśli (a nie były to myśli z gatunku „a rzuć to w cholerę!”) i skojarzeń przychodziło mi w czasie lektury do głowy, a to zawsze plus. A jednak te myśli były tak rozproszone, że nie doprowadziły do żadnych, nawet najogólniejszych wniosków. Przeczytałem coś i nie jestem w stanie klarownie powiedzieć co i po co. Jeśli taki był zamysł autora, a być może był – to przecież surrealizm, to mu się udało. Nie doznałem też w czasie lektury nie tylko jakichś rozkoszy artystycznych, ale również zwykłej przyjemności. I właśnie dlatego, że nie do końca tę książkę rozumiem, nie twierdzę, że jest zła. Twierdzę tylko, że mnie nie bardzo się podobała.
b49934ca-8911-4b41-8a24-626b7ac4e086

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
724 + 1 = 725

Tytuł: W kleszczach lęku
Autor: Henry James
Kategoria: literatura piękna
Ocena: 6/10

#bookmeter

Jeśli dziecko tak potęguje atmosferę grozy, to cóż powiecie o dwójce dzieci…?

Jakiś czas temu została mi polecona książka Portret damy autorstwa pana Henryego Jamesa. Dowiedziałem się wtedy, że autor ten w ścianach tekstu, które tworzył, niesamowicie potrafi ukazać zawiłości psychiki – w przypadku Portretu damy psychiki kobiecej. Odkładałem tę książkę od dawna. Od tak dawna, że plik z nią gdzieś mi zaginął. Ostatnio, kiedy byłem na wyjeździe z błogosławieństwem ograniczonego dostępu do internetu, przeglądałem sobie czytnik i okazało się, że mam inną powieść tego autora. – „W zasadzie” – pomyślałem sobie – „to czemu by nie spróbować?”

W kleszczach lęku to powieść gotycka – gatunek dziś już chyba wymarły, a będący jednym z protoplastów współczesnego horroru. Wydana po raz pierwszy w 1898 roku, napisana jest zgodnie z panującą wówczas szeroko w literaturze modą, jako opowieść w opowieści. We wstępie czytelnik jest świadkiem rozmowy, z której wnioskuje, że zgromadzeni w jakimś zamku goście opowiadają sobie wieczorami przerażające historie. Jeden z nich, w reakcji na to, co usłyszał, posyła po będący w jego posiadaniu dziennik guwernantki, która pełniła służbę w posiadłości Bly. I to właśnie ten dziennik jest właściwą treścią tego utworu. A ja uwielbiam ten, zaniechany już chyba dziś, zabieg literacki!

Sama treść dziennika jest prowadzona w taki sposób, że niewiele się dzieje. Guwernantka zostaje przyjęta do pracy, przybywa do posiadłości, gdzie wuj dzieci, którymi ma się opiekować prosi tylko o jedną rzecz: żeby mu nie zawracała głowy i zajmowała się wszystkim sama. Następnie poznaje panią Grose – kogoś w rodzaju gospodyni w Bly a także Florę i Milesa – dzieci, którymi ma się zajmować. A później nie dzieje się niemal nic, choć to co się dzieje, jest niezwykłe.

Sprawdziło się to, co o tym autorze zostało mi powiedziane: ściany tekstu i dość głębokie wejście w postaci to zdecydowanie coś, co w tej książce można znaleźć. Rozbicie każdego zachowania i myśli na najdrobniejsze części buduje niesamowity klimat, ale też czyni tę książkę ciężko w odbiorze. A jednak, tak uważam, warto było. Choćby dla tego, że czułem w czasie lektury coś, czego dawno nie zdarzyło mi się czuć przy czytaniu: lekką nerwowość objawiającą się mrowieniem w dolnej części pleców, jakby wynikającą ze świadomości że „coś tam może w tej ciemności być, kiedy ja idę siku, a nie chce mi się światła zapalać”. A to, że wrażenia te zostały wywołane u mnie wyłącznie nastrojem lektury – bo, już pisałem, w niej w zasadzie nic się nie dzieje – w moim odbiorze wskazuje na kunszt autora. Bo to chyba najtrudniejszy sposób wywołania wrażeń u czytelnika. Coś jak to, co słyszałem o twórczości pana Lovecrafta, że u niego nie jest straszne to co widać, nawet nie to, co jest za rogiem, ale to co może być za rogiem. I choć akurat panu Lovecraftowi nie udało się przekonać mnie, że Cthulhu mógłby istnieć, tak pan James sprawił, że jeśli Bly istniałoby naprawdę, to za nic nie chciałbym zostać tam guwernantką. Już chyba wolałbym być przedstawicielem handlowym.
0c17b885-66ea-4ce3-b18c-079cd4a59ed4
Magnifice

@George_Stark dlaczego ocena 6/10 w takim razie?

George_Stark

@Magnifice Bo ta książka, jako całość podobała mi się na 6. Tak ją oceniam. Nie mam jakiegoś klucza w dawaniu tych numerków. Najchętniej w ogóle bym z nich zrezygnował.

Zaloguj się aby komentować

723 + 1 = 724

Tytuł: Wciąż o tobie śnię
Autor: Fannie Flagg
Kategoria: literatura piękna
Ocena: 7/10

#bookmeter

Mogła zostać również stewardesą, ale w tamtych czasach byłe Miss Alabamy nie zostawały stewardesami, tylko wychodziły za mąż i rodziły dwa i pół dziecka.

Czasami mam tak że, mimo czekających stosów „poważnej literatury” – czy to traktującej o faktach czy też rozdrapującej człowieka tak mocno, że zostaje z niego tylko te dwadzieścia jeden gramów, które to podobno stanowią duszę, nachodzi mnie ochota na jakąś prostą, ciepłą opowieść. Czasami takie książki przychodzą do mnie same, trochę przez przypadek – tak zdarzyło się na przykład ze Spacerującym z książkami. Ale kiedy przez dłuższy czas nie chcą jakoś przyjść, sam się ku nim kieruję. Zabieram się wówczas do jednego z dwójki autorów: pana Fredrika Backmana albo do pani Fannie Flagg właśnie. Pana Backmana w ostatnim czasie naczytałem się tyle, że mam lekki przesyt, więc tym razem wybór dokonał się sam przez się.

Tak mi się wydaje, że są autorzy obdarzeni niezwykłą umiejętnością opowiadania i nie sama treść tego, co mi przekazują jest istotna, ale chodzi raczej o sposób w jaki to robią. Bo jak inaczej wytłumaczyć to, że z taką pasją czytałem o byłej Miss Alabamy (obecnie po menopauzie), która zajmuje się handlem nieruchomościami? Żaden przecież z wymienionych obszarów nie jest dla mnie interesujący! – no, może gdyby Maggie, bo tak na imię ma agentka, była jeszcze przed menopauzą, to może patrzyłbym na to wszystko inaczej. Z drugiej strony jak tu nie zapałać sympatią, jak nie utożsamić się z Maggie, która (trochę jak ja) do tej pory, po latach prób nie nauczyła się parkować równolegle a w dzieciństwie naoglądała się stanowczo za dużo filmów i niepotrzebnie spodziewała się szczęśliwego zakończenia? Tak, pani Flagg ma wyjątkową zdolność do tworzenia sobie właściwych wyraźnych, choć trochę pierdołowatych i przesłodzonych postaci. Ale na tym polega właśnie ich ciepło i urok.

Sama treść Wciąż o tobie śnię to zmagania opisanej wcześniej Maggie (i jej dwóch współpracownic-przyjaciółek) z… życiem, jakkolwiek banalnie by to nie brzmiało. Takim życiem przeciętnym, zwykłym, choć akurat przedstawionym w momencie życiowego dołka. I właśnie o tym pisałem w tym akapicie wcześniej. Bo to wszystko jest przedstawione w taki lekki, sympatyczny sposób, że aż chce się o tym czytać. Tej nocy, kiedy zabrałem się za tę książkę nie śniłem. Wciągnąłem ją na raz. A jeśli komuś jest mało albo nudno czytać o takim przeciętnym, zwykłym (choć kapitalnie przedstawionym) życiu, to i jakiś tam trup w szafie się znajdzie. Bo w książce jest i drugi ciekawy wątek – kryminalno-historyczno-przygodowy, powiedzmy.

I mógłbym tutaj narzekać, że to wszystko za słodkie (bo to prawda), że już w zasadzie od początku wiadomo, jak się problem głównej bohaterki rozwiąże (jeśli zna się twórczość pani Flagg), że przemiana głównej bohaterki zachodzi nagle i trochę za sprawą deus ex-machina (a tak w ogóle to nie jest tak do końca przemianą), że feministyczne, że kolejny raz w opowieści jest postać, która swoje problemy „zajada”, że wątki rasistowskie są wprowadzone w zasadzie niepotrzebnie. I na coś tam jeszcze pewnie mógłbym narzekać. No ale wiedziałem przecież na co się piszę sięgając po książkę autorstwa pani Flagg i to właśnie dostałem: noc z miłą, cukierkową bajeczką, ale bajeczką podnoszącą jednak na duchu, więc narzekać nie będę.

***

A z takich rzeczy, przy których uśmiechnąłem się mocniej, to dowiedziałem się, że Amerykanie (a przynajmniej niektórzy) również trzymają kosz na śmieci pod zlewem. Ciekawe czy zakładają też skarpetki do sandałów?
bd1fec80-d89c-495e-9a1d-e769f62313d3

Zaloguj się aby komentować

722 + 1 = 723

Tytuł: Joseph Conrad i narodziny globalnego świata
Autor: Maya Jasanoff
Kategoria: biografia
Ocena: 6/10

#bookmeter

Nie da się znaleźć źródła rzeki, stojąc w jej środku, ale można tam określić jej prąd.

Trochę przypadkiem sięgnęło mi się po tę książkę, bo szukałem informacji na temat życia codziennego w Londynie na przełomie XIX i XX wieku albo czegoś na temat codziennego życia w brytyjskich koloniach w tymże okresie. No i tak przeglądałem sobie tytuły z tagiem „kolonializm” aż tu w oczy wpadła mi ta pozycja. Kraj się z moimi wymaganiami zgadał, okres mniej więcej też, to pomyślałem: – „A, co mi tam. Spróbuję!”. No nie tego szukałem.

To znaczy książka nie jest zła, przynajmniej jeśli wziąć pod uwagę przyjemność z jej odbioru. Mój osobisty zarzut dotyczy tego, że nie znalazłem w niej tego czego akurat szukałem. No ale to akurat wynika głównie z mojej ignorancji i choć wygodnie byłoby mi zrzucić winę za to na panią Jasanoff, to jednak tego nie zrobię. Wytknę jej za to kilka innych rzeczy.

Po pierwsze zastanawiam się do kogo ta książka była adresowana. Bo jeśli wziąć pod uwagę jej wartość merytoryczną, to nie będzie to kompletna biografia opowiadająca o pisarzu. Na to jest w niej za mało faktóe. Owszem, autorka dotarła do mnóstwa rozmaitych źródeł (książka zawiera 934 przypisy, z których większość to cytaty pochodzące z dzieł pana Conrada, z jego korespondencji czy rozmaitych dokumentów). Owszem, przedstawiła wydarzenia w porządku chronologicznym: od narodzin Józefa Teodora Konrada Korzeniowskiego w Berdyczowie na dzisiejszej Ukrainie (niech o szerokości jej researchu świadczy fakt, że przytoczyła w tekście przysłowie „pisz do mnie na Berdyczów”), przez jego kariery: żeglarską i pisarską aż do śmierci autora. Owszem, na końcu książki znajdujemy kalendarium (tak bardzo mi go brakowało w biografii profesora Bronisława Malinowskiego!). Zrobiła to jednak (moim zdaniem) trochę po łebkach.

Nie będzie to też opowieść o człowieku. Bo jako człowieka za mało pana Conrada udało mi się poznać. Owszem, jest w książce kilka fragmentów demaskujących bzdury, jakie panu Conradowi zdarzało się o sobie opowiadać i wypisywać. Zostały one skonfrontowane z relacjami świadków dotyczących tych samych zdarzeń i wychodzi na to, że autor Jądra ciemności był nie tylko powieścio- ale i bajkopisarzem. Przynajmniej jeśli chodzi o opis siebie. Z drugiej strony nie ukrywał tego, że pewne rzeczy ubarwia. Ale, tak czy tak, za mało dostałem opisów tej ludzkiej strony pana Josepha Conrada żeby uważać, że jest to coś w rodzaju fabularyzowanej biografii.

Nie będzie to też, wbrew tytułowi, opowieść o narodzinach globalnego świata. Ani globalnego świata jako takiego ani też o tych narodzinach widzianych przez pryzmat (czy oczami) pana Conrada. Bo tego „świata” zwyczajnie też w tej książce jest za mało. Owszem, jest informacja o zastępowaniu żaglowców parowcami (i o niechęci pana Conrada do tych drugich). Owszem, jest trochę o koloniach (głównie o belgijskim Kongu Leopolda II) i metodach stosowanych przez kolonizatorów (ukrywanie w dłoni baterii przy podawaniu ręki miejscowym ażeby ci, porażeni prądem, byli w stanie uwierzyć w nadnaturalne moce białych! – a to jedna z najłagodniejszych). Ale też nie tyle, żebym mógł napisać, że to książka o kolonializmie. W ogóle dziwi mnie to jak mało miejsca (w tym, ale i również w innych opowieściach o tamtym okresie rozpatrywanym jako ten, który rozpoczął globalizację) poświęca się telegrafowi. No ale to już uwaga na marginesie.

Czym zatem jest ta książka, którą przeczytałem? Ująłbym to tak: jeśli biografie rozpatrywać jako opowieści przeszłości ludzi to można by wówczas znaleźć dla nich miejsce w gatunku „historia”. Jeśli zaś historię brać jako naukę, to ja Josepha Conrada i narodziny globalnego świata nazwałbym wówczas książką popularnonaukową. Owszem, napisaną ciekawie, wciągająco. Rzucającą światło nie tylko na postać, o której autorka zdecydowała się napisać, ale też na czasy w jakich tej postaci przyszło żyć. Tylko że to światło jest dość słabe – jakby z trochę przykręconej lampy naftowej. Jeśli ktoś byłby zainteresowany głębszym poznaniem czy to pana Conrada czy przełomu XIX I XX wieku to można potraktować ją jako wstęp do tego (raczej do tego pierwszego jednak niż drugiego). A jeśli ktoś chciałby sobie po prostu o jednym bądź drugim poczytać dla czystej przyjemności, to do tego nada się zdecydowanie jeszcze lepiej.
6ba49c89-0c8a-4fa5-9ab5-19a6fc57639a
Wrzoo

@George_Stark biografia pana Conrada na tym samym poziomie, co jego twórczość?

George_Stark

@Wrzoo


Ciekawsza. I napisana ciekawiej.


No i dowiedziałem się, skąd Kongo w Jądrze ciemności!

Wrzoo

@George_Stark Skąd?

Zaloguj się aby komentować

721 + 1 = 722

Tytuł: Królestwo z tego świata
Autor: Alejo Carpentier
Kategoria: literatura piękna
Wydawnictwo: Państwowy Instytut Wydawniczy
ISBN: 9788306034608
Liczba stron: 152
Ocena: 6/10

Akcja tej powieści rozgrywa się na Haiti w drugiej połowie XVIII w. oraz na początku XIX w. Oczami niewolnika Ti Noela śledzimy przełomowe dla wyspy wydarzenia – bunt czarnoskórych pod wodzą Mackandala, wojnę z Francuzami, wyzwolenie się kolonii, zakończone tragedią panowanie Henriego Christophe’a i początki republiki.

Mocno specyficzna książka, która pomimo niewielkiej objętości może okazać się dość nieprzystępna w odbiorze. Powód? Fragmentaryczna fabuła opisująca wydarzenia historyczne i postacie w sposób bardzo, bardzo pobieżny. Przed lekturą polecam przeczytać na Wikipedii o początkach Haiti, bo inaczej trochę ciężko się połapać w wydarzeniach.

Pobieżność fabuły rekompensują opisy, czuć klimat Karaibów. Mamy też tu sporą dawkę karaibskiego folkloru, co będzie gratką dla fanów wątków dotyczących wierzeń ludowych.

A, i uprzedzając – niestety nie ma wzmianki o polskich legionistach.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter
6a9598f4-2d13-455c-b864-34501a36e289

Zaloguj się aby komentować

Arkil

A teraz pytanie kto jakie ma koszty i na kim spoczywa np. transport i sprzedaż (w sensie np. utrzymanie lokali, ekspedientów itp.).

Takie porównanie może być bardzo krzywdzące na pierwszy rzut oka.

wiatrodewsi

Czyli że chłop co pocił się co najmniej miesiącami, żeby spłodzić 300 stron poczytnej książki, weźmie za to na koniec 8380 nowych polskich cebulionów?

No ja wiedziałem że szału z pisania literatury nie ma, ale że aż tak??

Zielczan

@wiatrodewsi niech pisze tak, żeby miały większy nakład ( ͡° ͜ʖ ͡°)

AndzelaBomba

@wiatrodewsi życie polskiego pisarza nie ma nic wspólnego z hollywoodzkim obrazem tego zawodu, gdzie pan pisarz mieszka sobie w wypasionej willi albo apartamencie na szczycie wieżowca. Chyba oprócz Mroza to reszta polskich pisarzy z topki Empiku robi na etacie.

Odczuwam_Dysonans

@smierdakow dlatego tyle osób dzisiaj wydaje się samemu, chyba Kotarski mówił że to była przepaść jeśli chodzi o % jaki zgarnia za książkę.

Zaloguj się aby komentować

720 + 1 = 721

Tytuł: Dym i Lustra
Autor: Neil Gaiman
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: Wydawnictwo MAG
ISBN: 978-83-7480-896-5
Ocena: 4/10

Prywatny licznik: 39/52 (30 książek / 9 komiksów)

W czytaniu zbioru opowiadań najlepsze jest to, że przypomina ono wyciąganie czekoladek z nieznanej nam bombonierki. Nigdy nie wiadomo na co natrafimy i czy się nam spodoba. Czytając „Dym i Lustra” od Gaimana miałem jednak wrażenie, że zamiast odkrywać nowe czekoladki, to bardziej byłem świnią ryjącą w gnoju w poszukiwaniu trufli. I choć kilka smakołyków znalazłem (Rycerskość; Trollowy Most; Mikołaj był…; Szkło, śnieg i jabłka), to samo rycie nie było tego warte.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto #czytamponocach
35a4f1ec-e891-4e98-af7c-07667b48232e
eksplozymeter

Jestem na tak. Gainman może wybitnym pisarzem nie jest, ale zrób lepiej jak umiesz. mocna 7

Zaloguj się aby komentować

719 + 1 = 720

Tytuł: Batman: Year One
Autor: Frank Miller, David Mazzucchelli
Kategoria: komiks
Wydawnictwo: DC Comics
ISBN: 978-1-4012-0752-6
Ocena: 7/10

Prywatny licznik: 38/52 (29 książek / 9 komiksów)

Bardzo ciekawe podejście do początków historii Batmana. Bardzo mi się podobał, jednak zakończenie troszeczkę przekombinowane. Spadające jednoroczne dziecko z mostu trochę mi nie pasowało. Za to podobał mi się Bruce i to jak uczył się być Batmanem. Dobrze też była ukazana korupcja w Gotham i sam Gordon.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto #czytamponocach #batman
001819aa-9490-4af7-b16f-a2d76a290b74
eksplozymeter

a dobra Batmanowi dałeś siedem, zkim ja tu mieszkam. niech te wakacje sie skończą... ja pierdole

Zaloguj się aby komentować

Cytat na dziś:

Kobiety nie mogą być magami! To dla kobiet nieodpowiednia magia, te czary magów: same księgi, gwiazdy i gommetria.

Terry Pratchett, Równoumagicznienie

#uuk
Mr.Mars

Strach pomyśleć, co by się działo, gdyby kobiety dorwały się do zaklęć.

moll

@Mr.Mars tego dowiemy się w przeciągu najbliższych 2-3 miesięcy

Amebcio

@Mr.Mars Mmmm rosół na zaklęciach z Octavo

splash545

Przeklęta gommetria!

moll

@splash545 tak! Wszystko przez nią!

moll

@starszy_mechanik i nie potrzebują do tego ksiąg, gwiazd i gommetrii

Zaloguj się aby komentować

Newsy książkowe od Whoresbane'a!

Drugi news / 22.08.2024

Wydawnictwo Vesper zapowiada następny zbiór opowiadań Howarda Phillipsa Lovecrafta. "Sny w domu czarownicy" trafią do księgarń 10 października 2024 roku. Wydania w miękkiej i twardej oprawie, w cenie detalicznej kolejno 29,90 i 39,90 zł. Poniżej okładka i spis treści.

Spis treści*

Dagon (Dagon, 1917)
Grobowiec (The Tomb, 1917)
Zeznanie Randolpha Cartera (The Statement of Randolph Carter, 1919)
Ustalenia dotyczące zmarłego Arthura Jermyna i jego rodu (Facts Concerning the Late Arthur Jermyn and His Family, 1920)
Rycina w starym domu (The Picture in the House, 1920)
Wyrzutek (The Outsider, 1921)
Muzyka Ericha Zanna (The Music of Erich Zann, 1921)
Księżycowe moczary (The Moon-Bog, 1921)
Reanimator Herbert West (Herbert West – Reanimator, 1922)
Ogar (The Hound, 1922)
Szczury w murach (The Rats in the Walls, 1923)
Święto (The Festival, 1923)
On (He, 1925)
Zimno (Cool Air, 1926)
Model Pickmana (Pickman’s Model, 1926)
Sny w Domu Czarownicy (The Dreams in the Witch House, 1933) (przekład: Marek Król)

Posłowie: Lovecraft nieskończony (autor: Mikołaj Kołyszko)

* Jeśli nie zaznaczono inaczej, wszystkie opowiadania są w przekładzie i opracowaniu Macieja Płazy.

#ksiazkiwhoresbane 'a - tag, pod którym chwale się nowymi nabytkami oraz wrzucam newsy o książkach
Chcesz mnie wesprzeć? Mój Onlyfans ( ͡° ͜ʖ ͡°) ⇒ patronite.pl/ksiazkiWhoresbane
#ksiazki #czytajzhejto #horror #vesper #lovecraft #cthulhu
ec8743ed-ac2b-4b56-86c2-f690879c5a79
Tomekku

@Whoresbane Kurcze jeszcze poprzednią mam jeszcze do przeczytania ༼ ͡° ͜ʖ ͡° ༽

Zaloguj się aby komentować

Newsy książkowe od Whoresbane'a!

Wydawnictwo IX wznowi Trylogię Księżycową Jerzego Żuławskiego. "Na srebrnym globie""Zwycięzca" i "Stara Ziemia" ukażą się we wrześniu 2024 roku. Poniżej okładki i krótko o wydaniu kolekcjonerskim.

Edycja, którą przygotowaliśmy ma wiele dodatkowych aspektów, które przedstawimy poniżej:

– dotychczas uznawana za wzorcową edycja powieści „Na srebrnym globie”, którą opublikowało Wydawnictwo Literackie, kompilując wydanie pierwsze z wydaniem poprawionym z roku 1946, pominęło kilka fragmentów wydania pierwszego, które przywróciliśmy w edycji obecnej, a których pominięcie nie wydało się nam zasadne;

– dołączyliśmy do wydania wszystkie oryginalne ilustracje oraz ikonografiki;

– każda z książek została opatrzona wstępem dr Emmanuelli Robak, z kolei „Na srebrnym globie” zawiera nigdy wcześniej niepublikowane archiwalne skany korespondencji Juliusza Żuławskiego z dr inż. Mieczysławem Bekkerem, który projektując łazik księżycowy dla programu Apollo inspirował się koncepcjami polskiego pisarza. Korespondencję tę opracował i wstępem opatrzył dr inż. Tomasz Barciński;

– obecne wydanie doczekało się również unikatowego hołdu dla twórczości Jerzego Żuławskiego. Jest nim album muzyczny "Commentarii Lunares: W Hołdzie Jerzemu Żuławskiemu", którego autorami są Przemysław Rudź, Roman Odoj, Norbert Palej, Wojciech Gunia i Michał Karcz. Płyta zawiera trzy utwory odpowiadające poszczególnym tomom "Trylogii Księżycowej".

#ksiazkiwhoresbane 'a - tag, pod którym chwale się nowymi nabytkami oraz wrzucam newsy o książkach
Chcesz mnie wesprzeć? Mój Onlyfans ( ͡° ͜ʖ ͡°) ⇒ patronite.pl/ksiazkiWhoresbane
#ksiazki #czytajzhejto #sciencefiction #scifi #wydawnictwoix #jerzyzulawski
95c0656b-0029-4121-b033-516caf9481da

Zaloguj się aby komentować

Cytat na dziś:

Akuszerka nazywała się Babcia Weatherwax. Była czarownicą. W Ramtopach nikomu to nie przeszkadzało i nikt nie mówił o czarownicach złego słowa. W każdym razie, jeśli chciał się rano zbudzić w tej samej postaci, w jakiej kładł się do łóżka.

Terry Pratchett, Równoumagicznienie

#uuk
Mr.Mars

@moll Babcia wiedziała jak wypracować sobie respekt.

moll

@Mr.Mars jeszcze jak xD

Zaloguj się aby komentować

718 + 1 = 719

Tytuł: Chcę twojego życia
Autor: Amber Garza
Tłumaczka: Kaja Gucio
Kategoria: kryminał, sensacja, thriller
Wydawnictwo: Marginesy
ISBN: 9788367022576
Liczba stron: 328
Ocena: 5/10

Niezbyt często czytam tego typu literaturę, ale za namową, oraz po przeczytaniu opisu, postanowiłem dać szansę tej książce. Po ukończeniu mam do niej ambiwalentny stosunek. 

Ostrzegam, że w niniejszej opinii zdradzam niektóre bardzo ważne informacje dla fabuły.

Zacznijmy od tego, co mi się spodobało, czyli historii. Osamotniona Kelly (mąż przyjeżdża jedynie na weekendy, syn wyjechał na studia) zupełnym przypadkiem dowiaduje się, że w jej mieście mieszka kobieta o identycznym imieniu i nazwisku. Dodatkowo druga Kelly umówiła syna do tego samego pediatry, do którego kiedyś „oryginalna” chodziła z swoim. 

Uruchamia to w głównej bohaterce niezdrową ciekawość odnośnie tego, kim jest jej młodsza imienniczka i czy na pewno jest dobrą matką, co prowadzi do coraz to śmielszych prób wejścia w jej życie: zakolegowania się, kupowania jej ubranek i rzeczy dla dziecka et cetera. 

Autorka mocno igra z czytelnikami, wykorzystując do tego narrację pierwszoosobową. Wiele ważnych dla historii szczegółów wychodzi dopiero z czasem, zresztą całkiem naturalnie, czym pani Amber miesza. Przykładowo: Kelly opowiada swojej przyjaciółce o nowej koleżance, jednakże ta pamięta, że Kelly w dzieciństwie miała epizod, podczas którego wymyśliła sobie towarzyszkę zabaw, którą, jak można się domyślić, widziała tylko ona. 

Siedzenie w głowie postaci, która może mieć nawrót choroby psychicznej, która może udawać, że coś istnieje, gdy w rzeczywistości już dawno tego nie ma, której myślom nie do końca można wierzyć, a w kontrze do jej słów/przemyśleń stoją jej przyjaciółka, mąż czy nawet terapeuta, to bardzo ciekawy koncept. Wprowadzający zamęt, ale zdecydowanie o to chodziło pani Amber. 

Jednakże uważam, że powieść została napisana co najwyżej przeciętnie. Nie jestem w stanie jednoznacznie wskazać, co przeszkadzało mi w stylu autorki. Niby poprawnie, ale jednak nie do końca i to coś nieustannie mi wadziło. 

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto #hejtoczyta
baa4ac46-c377-4769-a5c2-46820d90d21a

Zaloguj się aby komentować

717 + 1 = 718

Tytuł: Śmierć nadejdzie w urodziny
Autor: Jacek Getner
Kategoria: kryminał, sensacja, thriller
Wydawnictwo: Lira
ISBN: 9788367084772
Liczba stron: 320
Ocena: 6/10

Prywatny licznik 36/48

Przypadki chodzą tym razem po kobietach. I gejach. I zahaczają o transa... W dodatku Klempuch, zgodnie z ogólnie przyjętymi dobrymi praktykami, zwiał za granicę, a Agnieszka odeszła z policji, za to wrócił duet Łoś-Smańka, za którym trochę się stęskniłam.

Chociaż nie tak dobre, jak poprzedni tom, nadal trzyma poziom.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazki #dwanascieksiazek #czytajzhejto
moll

@SuperSzturmowiec czyli luz

SuperSzturmowiec

@moll kurde jeszcze tyle czasu trzeba żyć. mehhh

l__p

@moll i pyk! Cel na ten rok się zwiększa! Gratki, bo pierwotnie było chyba 12 książek z tego co pamiętam. 😁

moll

@l__p dziękuję tak, pierwotnie było 12, więc zwiększam o krotność

Mr.Mars

@moll Zainteresowałaś mnie przypadkami Jacka Przypadka.


Tom pierwszy namierzony.

moll

@Mr.Mars cóż za przypadek!

Zaloguj się aby komentować

716 + 1 = 717

Tytuł: Biały snajper: Simo Häyhä
Autor: Tapio A. M. Saarelainen
Kategoria: biografia, autobiografia, pamiętnik
Wydawnictwo: Vesper
ISBN: 9788377312971
Liczba stron: 240
Ocena: 5/10

"Niniejsza książka poświęcona jest jednemu z takich snajperów, legendarnemu fińskiemu bohaterowi wojennemu – Simo Häyhä, który doskonale zasłużył się krajowi podczas wojny zimowej, toczonej na przełomie 1939 i 1940 roku z byłym Związkiem Sowieckim. Cel tej pracy jest dwojaki – po pierwsze, ma przedstawić niezwykłą historię żyjącego niemal sto lat człowieka, a po drugie, złożyć hołd skromnemu wojownikowi uosabiającemu najważniejsze cechy zawodowego żołnierza, bez zastrzeżeń służącego rodzinnemu krajowi – spełniając swój obowiązek wobec ojczyzny i robiąc to najlepiej jak można."

Liczyłem na jakieś opisy tego co się działo jak był na froncie. Niestety tylo kilka linijek dotyczyło informacji z pola walki.
Sam Simo nie był chętny do opowiedzenia tego co działo się podczas wojny.
Także w książce zawarto to co robił przed i po wojnie, opis karabinu Mosin M28 i jego wcześniejszych wersji, ogólną tematyka działań snajperów.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter
#czytajzhejto
7c363e6e-a683-46e5-be56-52c471a31643

Zaloguj się aby komentować

715 + 1 = 716

Tytuł: Portret pani Charbuque. Asystentka pisarza fantasy
Autor: Jeffrey Ford
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: Mag
ISBN: 9788374802864
Liczba stron: 528
Ocena: 6/10

Niniejsza książka dzieli się na dwie części: zbiór opowiadań z tytułowym Asystentka pisarza fantasy oraz powieść Portret pani Charbuque.

Powieść Portret pani Charbuque rozgrywa się w Nowym Jorku na początku ubiegłego wieku. Jej główny bohater, rozchwytywany portrecista Piero Piambo, otrzymuje zlecenie namalowania portretu tytułowej pani Charbuque. Byłaby to robota jak każda inna, gdyby nie fakt, że zleceniodawczyni nie zamierza pokazywać się malarzowi na oczy, a jedynymi informacjami, na których Piambo ma się opierać tworząc swoje dzieło, są opowieści bogaczki o jej dzieciństwie i młodości.
Jak dla mnie ta część to solidne 7/10, dobra, intrygująca historia z wiarygodnymi bohaterami.

Niestety, zbiór opowiadań już nie osiąga tego poziomu, gdybym miała oceniać go jako odrębną całość, to dałabym 5/10. Historie są nierówne, od słabych do dobrych, ale żadna nie sprawia większego wrażenia. Gdybym miała oceniać każde z opowiadań pojedynczo, to oceny prezentowałyby się następująco:

  • Stworzenie - 5;
  • Z głębi kanionu – 5,5 (ta historia miała potencjał, który imho zostałby lepiej rozwinięty i spożytkowany w formie powieści);
  • Asystentka pisarza fantasy – 6;
  • Daleka oaza – 6;
  • Kobieta, która liczy swoje oddechy – 5;
  • Reparata – 6;
  • Pansolapia – 4;
  • Miasto egzoszkieletów – 6;
  • Słodki węzeł – 5,5;
  • Coś nad morzem – 4;
  • Delikatny – 3;
  • Zombie Malthusiana – 6;
  • W drodze do Nowego Egiptu – 5 (to historia w stylu uniwersum GF Darwin);
  • Pływanie w Lindrethool – 6 (to z kolei historia z vibem filmu Ona);
  • Podwieczorek z Juliuszem Vernem – 3;
  • Jasny poranek – 6.

Całą książkę oceniam na 6/10. Szczerze, to Mag mógłby sobie darować to łączenie w jednym wydaniu powieści i opowiadań (ktoś mi wyjaśni, skąd wgl taka polityka?), wolałabym przeczytać Portret pani Charbuque bez dodatków

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter
4bd34d0e-bdbe-49d5-b4a5-2a72547b7bda
KLH2

Tytuły opowiadań fajne. Jakieś takie oldschoolowe

Zaloguj się aby komentować

Newsy książkowe od Whoresbane'a! 

Dominik Broniek przygotowuje okładkę dla wydawnictwa Vesper. "Navola" Paolo Bacigalupiego trafi na sklepowe półki prawdopodobnie dopiero w 2025 roku. Poniżej krótko o treści.

Navola to tętniące życiem miasto-państwo, zdominowane przez garstkę wpływowych rodów. W tym świecie biznes oznacza władzę, a władza jest wszystkim. Ród di Regulai od pokoleń budujący swą pozycję dzięki handlowi z najdalszymi zakątkami znanego świata jest jednym z nich. Choć odcinają się od polityki ich fortuna pozwalała im zdobywać miasta i obalać królestwa. Davico di Regulai wkrótce ma przejąć od ojca rolę głowy rodziny. Musi więc wykazać się umiejętnościami godnymi mistrza dyplomacji, musi wiedzieć komu może zaufać, czyje słowa traktować z dystansem, co kryje się za uśmiechami innych ludzi. Navola to jednak nie tylko miasto kupców i bankierów. Pod pełnymi przepychu i majestatu fasadami kryje się starożytna moc. W posiadaniu Davico jest skamieniałe smocze oko - rodzinna pamiątka, talizman będący symbolem ich władzy, artefakt który zdaje się wzywać go do działania . Wkrótce młodzieniec zostaje poddany próbie, która wyznaczy granice jego możliwości. Los Davico i całej jego rodziny zależy od smoczego reliktu oraz tajemnicy skrywanej przez jego przybraną siostrę – Celię di Balcosi, której rodzina padła ofiarą brutalnych intryg politycznych.

#ksiazkiwhoresbane 'a - tag, pod którym chwale się nowymi nabytkami oraz wrzucam newsy o książkach
Chcesz mnie wesprzeć? Mój Onlyfans ( ͡° ͜ʖ ͡°) ⇒ patronite.pl/ksiazkiWhoresbane
#ksiazki #czytajzhejto #vesper #fantasy #paolobacigalupi #navola
cb15d8c5-c967-427c-b282-0178fe50042d
Grzesinek

@Whoresbane Bez szału ta okładka. Ta biała w oryginalnym wydaniu mi się niesamowicie podobała.

09b2c872-8387-4d17-9401-69871f6f73f8

Zaloguj się aby komentować

Cytat na dziś:

– A co z reinkarnacją?

Śmierć zawahał się.

NIE SPODOBA CI SIĘ, stwierdził. UWIERZ MI NA SŁOWO.

– Słyszałem, że niektórzy robią to bez przerwy.

KONIECZNE JEST PRZESZKOLENIE. MUSISZ ZACZYNAĆ NISKO I POWOLI PRZESUWAĆ SIĘ CORAZ WYŻEJ. NIE MASZ POJĘCIA, JAKIE TO STRASZNE BYĆ MRÓWKĄ.

– Aż tak źle?

NIE UWIERZYŁBYŚ. A PRZY TWOJEJ KARMIE TRUDNO OCZEKIWAĆ AŻ MRÓWKI.

Terry Pratchett, Równoumagicznienie

#uuk
Apaturia

@moll Nawet po śmierci nie ma lekko i trzeba zbierać expa, żeby wbić kolejny level

moll

@Apaturia życie to niekończące się wyzwanie

conradowl

A może po życiu jako człowiek mrówka to jest awans? czy pies lub kot, który nie musi pracować, chodzi na spacery lub do ogrodu, jest głaskany po brzuszku - czyż to nie lepsze od kilkunastu lat obowiązkowej edukacji, kilkudziesięciu lat pracy i kilku lat w kolejkach do przychodni?

moll

@conradowl a to już zależy od wyznawanej hierarchii istnień

Tapporauta

“Jeżeli o ciebie chodzi, to nie wróżę ci żadnych rewelacji. Kaczka – to max, co może z ciebie być.” ( ͡° ͜ʖ ͡°)

moll

@Tapporauta taka w pomarańczach? XD

Zaloguj się aby komentować