Zdjęcie w tle
Kawiarnia "Za Firewallem"

Społeczność

Kawiarnia "Za Firewallem"

51

"Mnie to się marzy, żeby ona była miejscem wszelkich swawoli słownych" @George_Stark Obecnie trwające zabawy: #naczteryrymy #nasonety #naopowiesci

No i ten nie wygrałem ale jakoś tak wyszło ze ten,
Dobra co wy z policji? Rymować a nie wypytywać kogo nie udało się wrobić w ten wpis.

Temat : ruch wyzwolenia 100pkarstwa

Siema
Niema
Bomba
Trąba

#naczteryrymy #zafirewallem #tworczoscwlasna

Zasady znata zresztą tego nikt nie sprawdza a ja zamawiam szame więc nie będę kombinował.
ErwinoRommelo userbar

Zaloguj się aby komentować

Drodzy!

Nie dostąpiłem nigdy zaszczytu poprowadzenia żadnej edycji konkirsu #nasonety i jak głosi (lub nie) legenda, jest to szczęście (lub nie).

Nie przedłużając (choć trochę jedank tak), bo pewnie jesteście ciekawi (albo i nie) jak się potoczyły dalsze losy maga (a może czarodzieja) i jak jego podróż się dalej wiedzie. Więc nie przedłużając (choć trochę jednak tak), postanowiłem jego podróż ująć w (a jakże) utwór literacki #nasonety a także (a jakże) #diriposta

Więc tytuł tej historii (albo piosenki) jak kto woli (w nawiasie) brzmi podobnie (albo tak samo)

Trochę krótsza podróż maga

I szedł obieżyświat
I szedł jubilat
I szedł pędziwiatr
I szedł bezrad
I szedł padł

I szedł dumniej
I szedł połechce
I szedł zagdzieś
I szedł hipersten
I szedł skrew

I szedł zamyśli
I szedł nowicjuż
I szedł multirecydywiści
I szedł sukurs

#zafirewallem a obrazka nie dodaję bo też nie mam w zwyczaju (a może mi się nie chce)
ErwinoRommelo

@UmytaPacha Pa wypuscili Geroga o smaku blueraspberry. A wiersz fajny, odwazie, z jajem taki inny.

Zaloguj się aby komentować

Siedze i grzebie w google drive, do sonetu studenckiego zrobiłem wtedy też « grafikę » w gimpie xd. Przecie to wszystko było wczoraj a nie lata temu…
Édit : jak paszka pisała jest to mocno zmieniony mix Beksińskiego i Blair Leightona.
« Stakato tony szarpną sercem raz po raz
Aż nie chce się wierzyć, wszystko zdarzyło się wczoraj. »
DGE

#tworczoscwlasna ( tyle w niej własnego co mięsa w parówkach)
ErwinoRommelo userbar
432681dc-f4f1-48c4-85e0-f6ad318cf934
UmytaPacha

@ErwinoRommelo ale zerżnięte z Ginewry z Sir Lancelotem ( ͡° ͜ʖ ͡°) zagalopowałeś się z tym "własna"

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
Jako iż debiutancki występ spodobał się szanownemu gronu, dostąpił mnie zaszczyt wymyślenia dzisiejszego zadania, tak więc:
**Temat: Rave w wiejskiej remizie **
Rymy: znieś, parkiety, wieś, skarpety

#naczteryrymy
#zafirewallem
#poezja
#tworczoscwlasna

Dobrej zabawy i dzieki!
jakibytulogin

Kilka obelg dresów znieś,

Potem wbijaj na parkiety.

Rave się niesie poprzez wieś

Jak ojca smród skarpety.

CzosnkowySmok

Meduza w remizie 


Okiem rzuć na pannę, myśli wznieś

Odlicz do dziesieciu, szybko na parkiety

Swawol śmielej, niech sie dowie wieś 

Eleganckie przecież masz skarpety

Wrzoo

Jeszcze tylko krzesła znieś

I umyj wszystkie parkiety

O wczorajszym ravie zapomniała wieś

I pierze do kościoła skarpety

Zaloguj się aby komentować

Mam dla was tekst z koncepcji albumu. Z tego co obserwuję to muszą być nawiązania, aby ludziom się podobało więc coś musiałem skleić. Myślę, że spokojny gitarkowy podkład by tutaj pasował

AUTA
Chciałbym wyjechać z dala od zgiełku
wyścigów, meczy, dużego miasta
Wyjechać do zapomnianej dziury
Jednak przyjemnymi tubylcami

ref.
Zrobić rundkę na łonie natury
Spędzić miło czas we dwoje
Zostawić wszelkie troski za nami
Będziemy jak Zygzak i Sally
Ponad wszelkimi podziałami

2.
Poćwiczyć z starym mistrzem
Wyluzować się z ogórkiem
Odświeżyć całe ciało
Poznać serdecznego przyjaciela
Poznać życie na nowo

ref.

3.
Taki detoks dobrze by mi zrobił
Holistycznie bym się odnowił
Wracając do dawnego życia nie będę taki sam
Tłum mnie nie rozpozna, ale ja wszystkich
Będę inny za to szczęśliwy

#zafirewallem #tworczoscwlasna
UmytaPacha

@Dudleus xd podoba mi się, a Auta oglądałam więcej razy niż powinnam była

Zaloguj się aby komentować

#diriposta jeszcze jedna, bo mnie sonet @UmytaPacha zainspirował jesiennie.

Z dzieciństwa pamiętam już tylko papierówki

Zachodem słońca pieści mnie sad
Gdy zbieram ostatni tego lata spad
Wymknął się czasu młodości szmat
Wspominam go płaszczem złożonym z łat

Babim latem żegnam każdą ze strat
Zamknięte bramy do wspomnień kniej
I mógłby ochłodzić mnie cynizmu cień
Lecz wolę ten kosz papierówek nieść

Już wkrótce zapadnę w zimowy sen
Wygładzi się dawniej zmarszczona brew
Może o roztopach sen mi się przyśni

Z dzieciństwa wspomnę siłę letnich burz
Gdy petrichor duszę mi jeszcze oczyści 
Nim z barku strzepnie mi Bóg ziemi kurz

#zafirewallem #nasonety #tworczoscwlasna #poezja
Wrzoo userbar
d391d912-53ee-432d-9524-35f680ad8a25
ErwinoRommelo

Ja papierówek używałem do odganiania krukow od czereśni co rosły obok xd

splash545

@Wrzoo w pracy mam jabłoń z papierówkami i je sobie zajadam hurtowo w sezonie. Jeszcze dzień przed #hejtopiwo sobie jadłem Jutro się okaże czy jeszcze są bo to końcóweczka była

George_Stark

Sto lat nie jadłem, a to kiedyś były moje ulubione jabłka! Aż poczułem tę kruchość, kiedy się je gryzło.

Zaloguj się aby komentować

Zainspirowany stworzonym w mojej durnej głowie duetem Stanisław Lem i @Wrzoo , w odpowiedzi do jej ostatniego wytworu publikuję coś takiego:

***

Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów

Ponoć pan Lem powiedział tak
a kontrdowodów do dziś brak,
bo weźmy nasz przykład:
@moll nic tylko obiad,
@Dziwen i jego squad,

czy Katie i jej liczne Anie,
lub @Wrzoo i jej nawodnienie.
Pacha co chce brukselkę jeść,
Aureliusz nasz grudziądzkich scen
i Smok z czosnkowym oddechem.

Na końcu Dżordż co mu się iści
że wieszczem będzie. Próżny trud.
Dołączcie więc młodzi artyści,
idiota znajdzie tu ogrom muz.

***

#nasonety
#zafirewallem
#poezja
#tworczoscwlasna
Wrzoo

@George_Stark Tak jakoś za słodko się ostatnio robiło, przyszedł pan Dżordż i nas zdiagnozował.

CzosnkowySmok

@George_Stark bardzo ładny wiersz panie wieszczu. Wybitny bym powiedział

UmytaPacha

@George_Stark każdy lubi bbrulselke!

Zaloguj się aby komentować

Tej @George_Stark coś ty wymyślił, te rymy to chyba układali po pijaku takie koślawe xd

"Do miłości lata"
strasznym dawniej był ten świat
świat zarobaczonych lat
lecz dziś szczęściem tchnie mnie wiatr
co wśród moskitiery krat
bez robactwa mi się wkradł

lampo całą noc mi grzej
cóż że pająk wleźć mi chce
że szczypawka blisko gdzieś
gdy w oknie zwieszony tren
przed ich włamem chroni krew

ćma nie przerwie żadnej myśli
pasikoń nie wierzga już
tak noc błoga mi się iści
słuszny postęp obrał kurs

obraz: 1908 "Moskitiery" - John Singer Sargent (1856-1925)
#zafirewallem #nasonety #tworczoscwlasna
UmytaPacha userbar
695c3ccb-e65b-40a2-8b52-964d1bd4a35b
George_Stark

@UmytaPacha To z rozgoryczenia im tak się zrymowało.


Ładny obraz. Temat taki duchowy.

Wrzoo

@UmytaPacha

lampo całą noc mi grzej

517dfc64-1efe-4d98-8644-4b3ed608a195
ErwinoRommelo

Super sonecik i jaki na czasie gryzą skurwiele non stop ehhh

Zaloguj się aby komentować

Ehhh lata temu jak Eriwnko nie miał jeszcze zakoli to sobie chodził na studia i na literaturze angielskiej wykładała taka pani ( były dziekan anglistyki).

Pod koniec roku zorganizowała konkurs sonetów Shakesperowskich w którym skończyłem na 2gim miejscu…. Wygrał beka sonet takiej jednej, o jedzeniu Xd z kurwa odnośnikami do stinga z the Police….

Było głosowanie i to studenci z roku głosowali.

Nauczyło mnie to ze demokracja to kpina bo 80% ludzi się chuja zna. Udawałem smutnego ale tak naprawę było mi to na rękę bo już wtedy kreowałem się na poetę wyklętego. W nagrodę dostałem od byłej pani dziekan książkę ( Emma , Jane Austin, nigdy nie przeczytałem bo 1 to sojowa literatura a 2 no szczypała mnie dupa po przegranej).

Znalazłem ten sonecik ( był w mailu który sam sobie wysłałem o temacie « print me bro »).

#zafirewallem #tworczoscwlasna #angielskizhejto
ErwinoRommelo userbar
e5c32bcf-d973-497a-b14e-daa59b04cf7a
ten_kapuczino

Nie wszystkie słowa znam, więc nie wiem, czy nie robisz nas wszystkich w bambuko, ale rytmicznie ten sonet jest zrobiony zajebiście

Oczk

@ErwinoRommelo no no, konkretna rymowanka

Szlachetkin_Szalony

Sojowa literatura, zapisane w zwojach

Zaloguj się aby komentować

Póki wszyscy zajęci czterema rymami, to cichaczem wrzucę swoją #diriposta w #nasonety

To, co cenniejsze od biletu do Ameryki

Urzeka mnie wciąż kawiarenki skład
Niby każdy obcy, a jeden drugiemu - brat

Jest Dziwen, w jego story Owca to kat
I Katie, jej twórczość odciska we mnie ślad
No i Dżordż, co z Pachą fundament tagu kładł

Każde dzieło Smoka wzbudza radosne "Jej!",
Wiersze entropy są jak narkotyczny sen
A łezką w oku zakręci od moll opowieść

Splash opowiada, jak godzić się ze złem
Głos Khana zaszepce szumem wielkich drzew
I Erwino parę zmyślnych linijek skreśli

Przycupnę sobie po chichu obok, tuż-tuż
Swawolnie posnuję swe opowieści
Bo przecież to nie jest żaden konkurs
(...Prawda?)

#zafirewallem #tworczoscwlasna
Wrzoo userbar
ErwinoRommelo

Noo super wierszyk i sama prawda, miłe mordeczki zawsze się jest z czego pośmiać tylko potem ciężko w 2 linijkach wytłumaczyć czemu się człowiek uśmiecha do tego telefonu …

splash545

@Wrzoo świetne - umiesz uchwycić ten klimat! Właśnie chciałem, żeby tak to zgrabnie z moim wyglądało!

Bo przecież to nie jest żaden konkurs

(...Prawda?)

No nie konkurs tylko poważna bitwa! ༼ ͡° ͜ʖ ͡° ༽

splash545

@Wrzoo ooo dopiero teraz ogarnąłem o co chodzi z tym tytułem xd

Zaloguj się aby komentować

Pierunów dostałem więcej niż płci,
i za to zwycięstwo przypadło mi!
Wobec tego, moje Misie
dam zadanie Wam na dzisiej:

rymy: pacha - róże - macha - dłużej
temat: pisanie sonetu

Doskonałej zabawy życzę, a i na efekt uboczny liczę.

#naczteryrymy
#zafirewallem
#poezja
#tworczoscwlasna
splash545

Nie napisze znów sonetu @UmytaPacha

Zamiast tego wącha bąki i zbija róże

Od tego zapachu skrzydełkiem macha

Licząc, że zostanie przy niej na dłużej

Dudleus

Z wycieńczenia śmierdzi mi pacha

Niestety nie są to świeże róże

Dłoń z piurem ciągle mi macha

Chciałbym umieć pisać sonety dłużej

jakibytulogin

Dziwnie śmierdzi mu dziś pacha.

Ewidentnie to nie róże.

Zamiast piórem, cepem macha -

Kąpać się dziś trzeba dłużej.

Zaloguj się aby komentować

#diriposta do najnowszej edycji bitwy #nasonety .

***

Modlitwa

Gdy nie było mnie to zmienił się sonetów świat:
@Dziwen udział wziął - a nie stałem nad nim jak kat
I Smok, choć od zeszłego jego minął czasu szmat
Podpuścić dała się też pewna Pani z kadr
A nawet swój ślad pozostawił @RogerThat

Błagam wszak by nie przestano!

Boże! Wenę Doktora Doom w opiece swej miej!
Pisze niech częściej! Bo talent ma i wcale nie kpię!
Pomysłowość zwycięzców Ty weź proszę wznieś!
By mącili w zasadach też jak niegdyś @Dziwen !
Nie gardź @entropy_ też! Choć pisze regułom wbrew!

O Pachę Cię nie proszę - bo znowu coś wymyśli:
"Nie napiszę cóż, bo muszę liczyć płatki róż"
O resztę też nie proszę - nie wynika to z zawiści:
Szefu i @Wrzoo dobrze pchają ten sonetów wóz

***

Wystąpili również: @CzosnkowySmok @moll @ErwinoRommelo @UmytaPacha @George_Stark
Parę osób nie zmieściłem bo mi się sonet skończył, sorry
#zafirewallem #tworczoscwlasna
UmytaPacha

@splash545 ja już jestem starym dziadem w zarządzie z brzucholem co trwoni cudze piedziądze, pojawia się na ściankach dla utrzymania sławy i wiezie nazwisko na garbie porządnych członków którym się chce xd

ErwinoRommelo

No i wrócił @splash545 i odrazu się zrobiła super edycja na sonety ! Za samo szkalowanie @UmytaPacha ze już nie pisze to powinieneś wygrać. (( ͡ಥ ͜ʖ ͡ಥ) @George_Stark ).

Dziwen

@splash545 kiedyś jeszcze zrobię coś bez wy @Dziwen iania. xD

Kurde tak cieplutko, że sobie śpię. Chyba stary się robię. xD

Zaloguj się aby komentować

Dobra, starałem się, żeby miało sens, ale może nie mieć, bom @Dziwen
To piosenka nawiązująca do Hejto Detective Squad, w ramach zabawy #nasonety .

To taka seria trochę noir, którą piszę, choć nie zawsze sam, w której hejto City jest przejęte, przez złą Owcę. Obecnie @DiscoKhan zaginął, dlatego jest w zwrotce dodatkowej, która nadal (chyba) trzyma wielokrotność zadanego sonetu. Chciałem sprawdzić, czy uda mi się jakoś zamknąć tematykę HDS w ograniczeniach rymowych i rytmicznych.

No i nie mam na tyle tokenów, by zrobić jakąś lepszą piosenkę. 
Jak coś jest źle, to mam licencję. xD

---------

HEJTO CITY

Miasto, jak usychający kwiat,
Tajemnice skrywające jad,
W świetle neonowych watr,
I serenadzie kłamstw i zdrad,
Blask pustych oczu bladł.

Zatarte ślady w mgłach kniej,
Ulewny deszcz smutne cienie rwie,
Wietrze, słowo nadziei nieś,
Niczym płomień w ruinach Aten,
Budzony jest odwagi zew. 

Niech los nowe historie kreśli,
Ma nas w opiece anioł stróż,
Uwolni z twardego uścisku pięści,
Życiu ktoś przybędzie w sukurs.

----------
Dodatkowe zwrotki:

W labiryncie ulic i zjaw,
Zatrutej nadziei, smutnych dram,
Cichego szeptu uliczny teatr,
Odbite w szybach cienie szarad,
Biada temu, kto owcy podpadł.

Uchowaj ofiary od doli okrutnej,
Wrogie powietrze duchy bechce,
W złamane piwnicą serca wmieś,
światła ratunek, najmilszy sen,
Niech zabrzmi znów Mongoła śpiew.

---------
Jak coś jest nie tak, to po prostu uznajemy, że nie umiem w język polski. xD
#nasonety
#zafirewallem
#poezja
#tworczoscwlasna
#diproposta

ZASADY I ZADANIE
ErwinoRommelo

Ale Khan wakacje czy piwnica?

Zaloguj się aby komentować

Ehhh... Gdzie kucharek sześć tam nie ma co jeść i do czego rymować xD

Ponieważ panowie się wykruszyli, dzisiejsze zadanie:

Temat: bez jaj!
Rymy: ona - woda - kłoda - ona

#naczteryrymy #zafirewallem #poezja #tworczoscwlasna

Zasady nie uległy zmianie, pamiętaj o społeczności!
bojowonastawionaowca

@moll

Kolejny dzień już ignoruje mnie ona

Przyszła organizatorka #hejtowoda

Jestem już męczący niczym martwa kłoda

Z nadzieją, że zgodzi się w końcu @moll ...ona


XD

PaczamTylko

Pasta jajeczna bez jaj zrobiona

to prawie sama w miseczce woda

kwiaty już podlane, pozostała tylko kłoda

belka nawodniona puściła pędy jak szalona

Piechur

Drepcze klacz wyraźnie nakręcona

Nosi ją mocno, wszakże krew nie woda

Zaczepia partnera, lecz ten leży jak kłoda

Był ogierem, jest wałachem - nadzieja stracona

Zaloguj się aby komentować

#naopowiesci

Jak opowiadanie obyczajowe, to romans. Jak koza, to szatan. Jasne? Jasne.

***

Przepychacze i podgrzewacze

Mijając wczoraj drzwi do mieszkania sąsiadki zobaczyłem przywiązaną do ich klamki kozę. Może zdziwiłoby mnie to, gdyby nie to, że ledwie półtora miesiąca temu przeżyłem porwanie, ukartowane przez czczące piekielne siły norweskie nastolatki. Od tamtej pory zacząłem jednak bardziej szanować zwierzęta (R.I.P., łosiu), dlatego choć wczorajszego wieczoru śpiąca koza wywołała we mnie wyłącznie rozczulenie, to zobaczywszy ją dziś rano, przyjrzałem się jej nieco dokładniej.

Tak, zdecydowanie koza była zadbana i należycie zabezpieczona. Nie była przywiązana byle jakim jutowym sznurkiem czy łańcuchem: z klamką łączyła ją markowa skórzana smycz ze złotymi okuciami. U jej szyi, na pasującej do smyczy obróżki, dyndała adresówka z numerem telefonu i imieniem - Józefina - która cicho pobrzękiwała, gdy kózka ruszała głową. Jej białe futerko było zadbane i błyszczące, a prostokątne źrenice patrzyły wprost na mnie ze zwierzęcą mądrością.

Sąsiadki nie udało mi się, co prawda, jeszcze poznać; sprowadziła się niedawno, i widziałem wyłącznie zarys jej sylwetki, gdy tydzień temu wieczorem rozładowywała swoje klamoty z paki Traficara. Zastanawiałem się nawet przez chwilę, czy jej nie pomóc w ramach nawiązywania dobrych relacji sąsiedzkich, jednak dopiero co sam wróciłem do domu i wymagałem solidnej dezynfekcji po zleceniu (pan Zenek zawsze mi oddawał zatkane szamba mówiąc, że on już się w życiu nanurkował w Baj-kale).

Gdy wracałem z roboty popołudniu (to była ostatnia z 12 prac, które pan Zenek zlecił mi w ramach odpracowania grzechu wzięcia nieplanowanego wolnego z uwagi na sytuację norweską i zniechęcenia klienta, do którego nie zdążyłem dotrzeć na zaplanowane odtykanie kanalizy) i zobaczyłem, że koza dalej stoi, nie wytrzymałem i postanowiłem zapukać do sąsiadki. Jasne, mogłem pójść do siebie, ogarnąć się trochę, zostawić przepychacze i dopiero wtedy wrócić do sąsiadki, ale ta sytuacja trwała już trochę za długo. W końcu trzymanie kozy na klatce bez choćby miseczki wody przez tak długi czas podchodziło pod znęcanie się nad zwierzętami! 

Po chwili usłyszałem człapanie kapci za drzwiami, a następnie ciche przesunięcie klapki na wizjerze. Stanąłem prosto, żeby jak najlepiej się zaprezentować.
- Kto tam? - usłyszałem przytłumione pytanie zza drzwi.
- Dzień dobry, hydr… to znaczy, sąsiad z góry! - wyrzuciłem niepewnie. Sąsiadka widać równie niepewnie odebrała moje przywitanie, ale po chwili otworzyła drzwi.

Przed moimi oczami stanęła drobna dziewczyna mniej-więcej w moim wieku z farbowanymi czarnymi włosami, przypominającymi nieco hełm. Albo kask. Ewidentnie nie była gotowa na przyjęcie kogokolwiek, bo pod oczami miała przyklejone te takie śmieszne żelowe plasterki, które wyglądają z daleka jak limo, a na piżamę w batmana zarzuciła błękitny pluszowy szlafrok.

- Dzień doo..OOOOO! Co, do cholery?! CO TU ROBI TA KOZA?! - wrzasnęła sąsiadka, gdy tylko jej wzrok padł na Józefinę. - Skąd ją masz i dlaczego ją tu przyprowadziłeś?!
Zatkało mnie. Odsunąłem się nieco od drzwi i wskazałem palcem na smycz.
- A to nie jest pani koza? Od wczoraj siedzi tu, biedna, przywiązana do pani klamki… Nikt jej nie dał wody, siana… Nie wiedziała pani o niej?
- Nie, do diabła, nie wiedziałam! - sąsiadka wciąż była zdenerwowana, choć pierwszy szok już ewidentnie opadł. Wyglądała nawet trochę uroczo z tymi wybałuszonymi oczami i ciemnoczerwonymi plamami na policzkach. - Przecież… przecież miało jej już nie być! 
- Nie do końca rozumiem. To w końcu jest pani opiekunką tej kozy, czy nie? Bo ja nie mogę pozwolić na takie znęcanie się nad zwierzęciem, żeby stało ciągle…
- Nie! To znaczy… nie, to nie jest moja koza! Nie chcę jej! Mam już dość! Niech już zniknie, niech mi da spokój! - sąsiadka rozkleiła się, a łzy jak grochy popłynęły z jej oczu. Żelowe paski zaczęły spływać po policzkach, ale zdawała się tego nie zauważać. - Rytuał się znowu nie udał…
Usłyszawszy słowo rytuał, serce zaczęło mi walić. “Oooooo nie, znowu!”, krzyczało wszystko we mnie. Miałem po dziurki w nosie alternatywek kombinujących z nieczystymi siłami, które ściągają grzecznych polskich hydraulików w środek mroźnego lasu i przeprowadzają czary przy pomocy zwierząt.
- To ja może panią zostawię z tą kozą, bo to w sumie nie moja sprawa, jaką pani ma z nią relację… - wydukałem i zacząłem się wycofywać, jednak sąsiadka w jednej chwili przypadła mi do nóg i zakwiliła:
- Proszę… proszę mnie nie zostawiać z nią samej! Proszę mi pomóc! 
Serce zabiło mi szybciej, jednak tym razem nie z lęku przed powtórką z Norwegii, a z dziwnego, nieopisanego współczucia dla dziewczyny. Wydawała się być naprawdę zdesperowana, nie mogłem jej tak po prostu zostawić na pastwę rogatej bestii. Nawet, jeśli bestia nazywała się Józefina i była naprawdę uroczą kózką.

Sąsiadka otarła łzy widząc, że nie zamierzam uciec, i wstając z kolan, bezgłośnie zaprosiła mnie do mieszkania. Miało ono bliźniaczy układ do mojego - dwupokojowa klitka w PRL-owskim bloku, typowe kopiuj-wklej. Nosiło ono ślady świeżej wprowadzki: gdzieniegdzie stały kartony z rzeczami, ubrania leżały złożone w kosteczkę pod ścianą, obok nich na podłodze stały roślinki pokojowe, których nazw kompletnie nie pamiętałem, choć matka próbowała mi wpoić tę wiedzę latami (no, kojarzyłem paprotkę, gdy matka po powrocie z wczasów krzyczała: “Znowu mi paprotkę zabiłeś, łachudro!”). Barłóg z koca na kanapie z towarzyszącym mu laptopem i miską zupki chińskiej informował, że to z tego miejsca wyrwałem sąsiadkę swoją wizytą. 

Rozłożyła stojące w kącie składane krzesło i zaprosiła mnie gestem, żebym usiadł. Bez słowa poszła wstawić wodę w kuchni i po chwili wróciła z dwoma kubkami herbaty. Widząc jej podłamanie nie miałem serca mówić, że piję tylko słodzoną, więc z pokerową miną przełknąłem pierwsze łyki ewidentnie Sagi przeznaczanej zwykle dla gości. Pewnie została w tym mieszkaniu jeszcze po poprzednich lokatorach.

- Przepraszam pana strasznie. Może od tego zacznijmy. - powiedziała, wzdychając, gdy już usadowiła się w swoim gnieździe na kanapie. - mam na imię Mariola.
- Grzechu jestem, miło mi. - kiwnąłem głową, niepewny, czy powinienem wyciągnąć rękę, ale stwierdziłem, że wtedy na bank rozleję herbatę, której sąsiadka nalała po góralsku.
- To naprawdę nie jest moja koza. - zaczęła Mariola, zarzucając sobie na ramiona poły koca. Wyglądała przy tym trochę jak baby Yoda. - To znaczy… Może tak: to ja ją sprowadziłam na świat. …W sensie, nie urodziłam jej! Sprowadziłam ją chyba do naszego świata.
- Domyślam się, że rytuałem?
- Tak, ale ja naprawdę nie chciałam! Chciałam Kozę, Józka Kozę. To mój były. Ja… chciałam, żeby ze mną został. Znalazłam takie norweskie forum w internecie, na którym jakaś dziewczyna opisywała rytuał uwiązania mężczyzny. - Mariola poprawiła się trochę w swoim gnieździe i wzięła łyk herbaty. Nie patrząc mi w oczy, kontynuowała. - Był cały po norwesku, ale przetłumaczyłam sobie przepis Tłumaczem Google. Wiesz, jakieś tam pentagramy na podłodze, świece, takie tam. Tylko tekst trzeba było powiedzieć po norwesku. 

Pokiwałem głową, próbując nie okazywać po sobie, że sam mam złe doświadczenia z norweskimi forami okultystycznymi.
- Przepuściłam go sobie parę razy przez TTSa, żeby mniej-więcej ogarniać wymowę. Mówię Ci, norweski jest naprawdę dziwny w wymowie! I ponoć wystarczyło tylko podstawić imię i nazwisko faceta, no i chyba coś pomieszałam w tym wszystkim, bo pojawiła się ta koza. To było trzy miesiące temu. Ja już nawet nie chcę tego nieszczęsnego Józka! 
- I… ona ma jakieś szatańskie moce?
- No… nie. Ale ciągle za mną chodzi.
- Okej, ale to nie dlatego, że to w sumie czujące zwierzę, które potrzebuje opiekuna, i dodatkowo powiązałaś je ze sobą jakimś rytuałem, więc po prostu cię lubi? - zapytałem ze zwątpieniem, drapiąc się po głowie.
- Nie, nie rozumiesz! Ona pojawia się wszędzie tam, gdzie jestem ja. Szłam na uczelnię, po chwili ona też tam była. Wychodzę z supermarketu - znowu ona. Nawet, gdy poszłam do kumpeli, to z balkonu widziałam tę przeklętą kozę na trawniku pod blokiem!
- I nic nie pomogło? Zawsze cię odnajdywała?
- Niestety. - Mariola zwiesiła głowę i objęła rękoma kolana. - tydzień temu przeprowadziłam rytuał odpędzający, który wrzuciła na forum ta sama wiedźma. Myślałam, że się udało, bo koza zniknęła… Postanowiłam się przeprowadzić, żeby tym razem na pewno mnie nie odnalazła. I tydzień temu sprowadziłam się tu ze Szczecina. Miałam nadzieję, że to wystarczy, i przez tydzień był spokój, aż do teraz. 

Z oczu Marioli ciekły łzy, na widok których czułem dziwne drżenie serca. Chciałem pomóc tej uroczej dziewczynie, choć nie do końca wiedziałem jak.
- Masz gdzieś zapisany ten wątek z forum o rytuale odpędzenia? Może coś ci umknęło? - zapytałem, postanawiając zrobić to, co robił w takich sytuacjach pan Zenek - zacząć od źródła zatkania. 
Mariola chwyciła laptopa i po kilku kliknięciach pokazała mi stronę. Zrobiło mi się trochę słabo, bo było to forum “Heksegummistøvler” - to samo, na którym szukałem gumiaków, a znalazłem traumazol.
Przełknąłem gulę w gardle i przerzuciłem tekst zarówno do Tłumacza Google, jak i do ChataGPT, by mieć porównanie. 
- Bingo! - krzyknąłem i pokazałem palcem na linijkę, przetłumaczoną przez ChatGPT. - tu, zobacz! Jest napisane, by trzymać drugą osobę za rękę. Tłumacz przetłumaczył to jako “trzymać się za ręce”. Może to dlatego nie wyszło?
Mariola przysunęła się bliżej, a ja poczułem jej ciepły oddech z nutą krewetkowej tajskiej. 
- O cholera, rzeczywiście. Wtedy, podczas rytuału, po prostu złapałam się za rękę i tak stałam jak sierota.
Wiedziałem, co trzeba było zrobić. Nie uśmiechało mi się branie udziału w jakimkolwiek norweskim rytuale, tym bardziej z kimś, kogo ledwo znałem… Ale z drugiej strony, Mariola wydawała się bardzo zdesperowana i poczułem, że potrzebuje mojej pomocy. Kto wie, może to będzie początek czegoś piękniejszego?
Sąsiadka patrzyła na mnie z pełną smutku nadzieją, a ja poczułem, jak klata mi rośnie. Wziąłem duży łyk zerujący herbatę i bez krzywienia się powiedziałem:
- To co, wypędzamy kozę?

***

Na łazienkowej podłodze wyłożonej folią malarską wdzięczył się pentagram, namalowany przy pomocy czerwonej farby Dekoral o nazwie “Płachta na byka” (wykończenie satynowe), którą znaleźliśmy w pawlaczu. Łazienka była trochę mała, ale w razie, gdyby coś poszło nie tak, łatwiej będzie ją umyć. Musieliśmy trochę rozszerzyć pentagram o ustęp i kawałek brodzika, ale ostatecznie się pomieściliśmy.
 Na środku pentagramu leżał otwarty słoik, do którego - według przepisu rytuału - miała trafić koza, uwiązana obecnie do grzejnika. 
Mariola, okryta teraz czarną peleryną, stanęła niepewnie obok mnie u brzegu pentagramu, i zapytała:
- Jesteś gotowy?
Nie chciałem jej mówić, że normalny człowiek w życiu nie powiedziałby, że jest gotowy odwalać jakiś szajs z dopiero co poznaną kobietą po to, by wypędzić stworzenie ewidentnie zajumane samemu belzebubowi, ale ugryzłem się w język i tylko pokiwałem głową.

Gdy Mariola wyciągnęła z kieszeni peleryny kartkę z fonetycznym zapisem słów rytuału i chwyciła mnie za rękę, poczułem motylki w brzuchu. To wtedy zrozumiałem, że zaczyna mi zależeć na tej dziewczynie. Gdy na nią spojrzałem, zobaczyłem jej wpatrzone we mnie sarnie oczy. Ona chyba też poczuła to, co ja. Usłyszałem jej przyspieszony oddech, gdy z lekko rozchylonymi wargami zbliżała twarz w moją stronę…
Koza zameczała, a my odsunęliśmy się od siebie, wychodząc z transu. Musieliśmy skupić się na swoim zadaniu. Najpierw rytuały, potem przyjemności. 
Mariola odchrząknęła i zaczęła wymawiać słowa zaklęcia:
- Borte, mørk sjel, djevelen inkarnert!
Ścisnąłem ją za rękę, dodając otuchy.
- …Jeg, jomfruen, driver geiten din ut av dette badet…
Światło łazienki migało, przygasając co chwilę. Znikąd poczuliśmy chłodny powiew, który kręcił płomykami rozstawionych naokoło wierzchołków pentagramu podgrzewaczy.
- Gå bort, horndemon, forlat dette huset rent og geitfritt!
Z gardła kozy wydobył się piekielny ryk, gdy podniosła się w powietrze i kręciła w szumie wiatru. Naokoło niej wirowały ręczniki i papier toaletowy. 
Ściskając się mocno za ręce, patrzyliśmy, jak koza przeobraża się powoli w brązową maź, i kręcąc się, schodzi w dół, w dół…
- Kieruje się do kibla! - krzyknęła Mariola.
I rzeczywiście, niczym gówniane tornado, kozie pozostałości skierowały się wprost na taflę wody w otwartej toalecie. Było jej jednak za dużo… Zdecydowanie za dużo…
Niewiele myśląc, wychyliłem się z łazienki do przedpokoju, w którym stała moja torba z narzędziami, i chwyciłem przepychacz. Wciąż trzymając Mariolę za rękę, rzuciłem się do kibla i zacząłem go przetykać.
Szatańskie dźwięki przybrały na sile, gdy gumowym kielichem przepychacza wypędzałem kozie ekskrementy. W końcu głośne bulgotanie zastąpiło głos piekła, i cały brąz zniknął. Nacisnąłem spłuczkę i patrzyłem, jak resztki kozy zastępowała świeża, czysta woda.

Wraz z Mariolą opadliśmy na podłogę łazienki. Dziewczyna wtuliła się we mnie, a ja odrzuciłem przepychacz na bok.
- Mój bohaterze… - wyszeptała, zbliżając swoje usta do moich.

***

Twór na licencji kawiarenki #zafirewallem , gdzie #tworczoscwlasna pisze najlepsze scenariusze
Wrzoo userbar
ad5956a8-3018-4154-8571-4dfed2c2fea7
Dziwen

@Wrzoo a tak na serio, dobra robota. Flashbaki przez ostatnie fragmenty, ale zostawię takie rzeczy poza tym wątkiem. xD

George_Stark

Czy w poprzedniej części padła ta wspaniała nazwa firmy pana Zenka, czy to świeży pomysł? Bo jeśli padła, a ja jej zapomniałem, to zaczynam się martwić o swoją pamięć.


I w ogóle uznanie za użycie bokmål a nie nynorsk (przynajmniej tak podopwiada DeepL). Tak jest mrocznej, północniej i piekielniej!

splash545

@Wrzoo a jednak jest kontynuacja! Myślałem, że się nie doczekam Fajne, wciągnąłem się, pasuje mi taki humor i ta końcówka xd

Zaloguj się aby komentować

Widzę, że w tej edycji prowokacje i wszelakie zabawy słowne idą jak z płatka, to postanowiłem się dołączyć ze swoim wytworem, który również chciałem utrzymać w stylu zabawy słowami.

***

Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem

Słodkawy napój w kolorze white,
czy pełnotłusty, czy wersji light,
można też podać go w wersji „_bite_”:
tak zwany cheese. (I wtedy smile.)
I wapń ma, więc z kośćmi będzie all right.

Ale – to zgroza – o mamo! Bo mleko sklepowe pasteryzowano!

Smakuje teraz jak fake and gay
ten płyn co w kartonie się kupuje
więc może lepiej pojechać na wieś
i w życie wcielić nasz mleczny sen?
Hej! Gospodynie! Udójcie nam! Hej!

– My mleka właśnie wam udoiłyśmy,
skopek na stole stoi tuż tuż…
Lecz się przewrócił! Nasz koszmar się ziścił!
But: don’t cry, baby! Wytrzyjcie obrus!

***

#nasonety
#zafirewallem
#poezja
#tworczoscwlasna

No i wpis z zadaniem konkursowym .
splash545

Smakuje teraz jak fake and gay

xd

Ogólnie bardzo oryginalna edycja sonetów wychodzi póki co

Zaloguj się aby komentować

Widząc dzisiejsze zabawy @entropy_ i podpuszczanie @George_Stark , postanowiłam sama się pobawić.

W poniższym "potworku" słowa do zarymowania z di proposty znalazły się w środku każdego wersu i jednocześnie słowo kończące każdą linijkę się do nich odpowiednio rymuje.

Wiersz fatalistyczny

Dziecka oczami cały świat zdawał się piękny, jak rajski kwiat...
Lecz w miarę upływu kolejnych lat, bywa mu bliżej do więzów i krat.
Gdzie podział się w żaglach mych wiatr, co od Bałtyku dął aż do Tatr?
Kiedyś prosto człowiek był rad, nie liczył czasu, nie gonił dat,
I na niejeden pomysł wziął wpadł, i łatwiej wstawał, gdy czasem padł.

A teraz iskry jest jakoś mniej, z siłami bywa też już skromniej
I jak mi się nie chce, aż skręca mnie. Bo kiedy znowu mi się zachce?
Tak łatwo bywa mieć wszystko gdzieś, jeszcze wyjechać, może na wieś?
Tak nęci strasznie mnie pomysł ten, lecz po karierze zostanie tren.
Życie leci jak z nosa krew, już nawet nie drgnie od tego brew.

I tylko kłębią się w głowie myśli, choć człowiek niewiele nowego wymyśli.
I chciałby czasami końca już, choć się go boi, gdy stoi tuż.
Bośmy życia recydywiści, tak samo jak ono, rzeczywiści.
Na trumnę każdy obiera kurs, nic nie przychodzi nam w sukurs.

#diriposta #nasonety #zafirewallem #tworczoscwlasna
ErwinoRommelo

Super wyszedł ale jeśli pójdziemy dalej w ta stronę to nowi kawiarenkicze będą musieli jeździć na weekend integracyjny z seminarium z zasadami Xd

George_Stark

Miło się bawiło? Bo efekty zabawy oglądało się miło.

splash545

@moll co za piękną edycja wyszła, że tak się ładnie dajecie podpuszczać i to w jakim stylu - super wiersz

Zaloguj się aby komentować

Nowy dokument tekstowy(17)
...świat nie kończy się na kawiarnii
...lat dożyłem już wielu
...wiatr we włosach hula między pchłami
...rad nie słucham bo jestem po chmielu
...wpadł temat to zasady łamię,

...mniej dać z siebie nie mogę
...chce odejść stąd nad ranem
...gdzieś głęboko wzbudzam w sobie trwogę
...ten stan nazwę świadomości banem
...krew wciąż płynie, choć wolałbym być bananem

...myśli blask! Znów w poprzek zdarzeń
...już wytyczone są korytarze
...recydywiści #nasonety zniszczyli wiele marzeń
...kurs obrany, na złość tej fujarze xD

https://streamable.com/ihz3mt
Wołam również podpuszczacza @George_Stark oraz osoby które haniebnie piorunują jego prowodyrski komentarz @Wrzoo @KatieWee @Dziwen
To Wasza wina, że ta kiepska poezja tu trafia xD

#diriposta #zafirewallem #tworczoscwlasna
f20936dc-1ebe-40f2-806b-c9cafe919508
Wrzoo

@entropy_ pięknie podniesiona rękawiczka, winszuję ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Piechur

Uuu, tego to jeszcze nie było, powiew świeżości

splash545

@entropy_ super, że się dałeś podpuścić bo wyszło bardzo dobrze i wierszowo i aimusicowo też

A

rad nie słucham bo jestem po chmielu

I

krew wciąż płynie, choć wolałbym być bananem

To xd

I z tymi recydywistami też dobre było

Zaloguj się aby komentować

#naopowiesci #zafirewallem

@George_Stark - musiałam zmodyfikować pomysł na kozę, ale myślę że przy okazji poruszyłam ciekawy temat.

Przyjemnej lektury wszystkim

Pan Szczepan

Kiedy pan Szczepan mijał wczoraj drzwi do mieszkania sąsiadki zobaczył przywiązaną do ich klamki kozę. Mały, wyleniały pluszak bimbał się coraz leniwiej na doszytym czyjąś niewprawną ręką sznureczku, aż w końcu zawisł nieruchomo. Zbył ten widok wzruszeniem ramion i otworzył drzwi wejściowe pod, swoim, numerem 7.

-Przecież mówię ci, Beata, że wczoraj widziałem kozę na tej klamce! - senior, z coraz większą nerwowością w głosie rozmawiał ze swoją córką, wskazując drzwi do sąsiedniego mieszkania.
-Tato, ale tam żadnej kozy nie było, wracałam do domu zaraz po tobie i nic na tej klamce nie wisiało. - córka pana Szczepana próbowała sprowadzić ojca “na ziemię” - Nie mogło być. Pani Tereska zmarła 7 miesięcy temu, mieszkała sama, skąd koza na klamce?
-Jak to skąd?! To ty nie pamiętasz? Madzi koza! Przecież nadal Madzia biega z tym wyleniałym stworem. Stara lola, 10 lat, a beczy gorzej od kozy, jak zapodzieje tego starego pluszaka.
-Tato, Madzia jest już po trzydziestce i ma własne dzieci… - Beata wciąż cierpliwie i spokojnie tłumaczyła ojcu rzeczywistość. Martwiło ją jednak, że ojciec coraz częściej bywał roztargniony lub tak jak w tym momencie, jakby jego życie cofnęło o kilka dekad. Zaskakujące, jakie szczegóły był w stanie spamiętać i odtworzyć w przypadkowych momentach.
-Może ma, może nie ma, a mieszkanie po Teresce tyle czasu już stoi. Wyrodna córka, matką się nie zajmowała w ostatnich latach życia, za to łapy na spadku od razu położyła. Braciszka to pięknie wysiudała z maminej krwawicy.
-W dożywocie miała zapisane - broniła koleżanki z lat dziecięcych Beata - i nie mów, zajmowała się panią Tereską. Dbała o matkę, codziennie była, a jak pani Malinowska trafiła w końcu do szpitala to wzięła bezpłatny urlop, żeby być przy matce. A teraz, czego ma tu siedzieć? Mieszkanie pouprzątała krótko po pogrzebie, wynajmować go na razie nie chce, to i stoi puste. Ciesz się, lepiej tak, może któreś z jej dzieci za jakiś czas tu zamieszka, niż mieć za ścianą znowu studentów. Pamiętasz imprezy u tych z góry dwa lata temu? Sam tego wytrzymać nie mogłeś.
-A kto by wytrzymał to tupanie po suficie i wieczne umcy-umcy?! - panu Szczepanowi ciśnienie skoczyło na samo wspomnienie - Przypomnij mi, żebym zadzwonił do Stachowiaka, żeby ich w końcu wyrzucił za te ciągłe hałasy.
-Tato, ale on przecież tych studentów dwa lata temu wyrzucił. Nawet semestru nie wytrzymali. Teraz wynajmuje pan Błażej, ten od komputerów. Niedawno z internetem nam pomagał.
-Internetem… podsłuch zakładał. - burknął starszy pan, niby pod nosem, ale tak, by córka z pewnością mogła go wyraźnie usłyszeć.
-Jaki podsłuch, co ty tato wygadujesz? - nie pierwszy raz w ostatnich tygodniach Beata usłyszała coś takiego od ojca. - Nieważne, jesteśmy pod przychodnią, to ja lecę do pracy. Potem zrobię zakupy. Pamiętaj zabrać recepty od doktorki, to jutro wykupię ci leki.
-Jakbym kiedykolwiek o tym zapomniał. - obruszony pan Szczepan nawet nie pożegnał się z Beatą. Odwórcił się na pięcie i nie oglądając się na nikogo ani na nic, wszedł do budynku.

Kilka godzin później Beata zastała otwarte i puste mieszkanie. W pierwszej chwili pomyślała, że z roztargnienia zapomniał za sobą zamknąć drzwi na klucz, ale jej powitaniu odpowiedziała cisza. Po ojcu nie było widać ani śladu - zniknęły kurtka i buty z przedpokoju. Nie zostawił kartki na stole, chociaż zwykle to robił. Nawet, jeśli tylko schodził do pobliskiego sklepiku po drobne zakupy.
Nie ma się czym przejmować, na pewno niedługo wróci. Pomyślała Beata i zajęła się dokończeniem obiadu.
Godziny mijały, lecz pan Szczepan nie wracał. Zaniepokojona córka coraz bardziej nerwowo spoglądała przez okno. Było już po dwudziestej pierwszej, gdy wreszcie postanowiła zadzwonić na telefon komórkowy ojca. Po kilku sygnałach dzwonek telefonu zaczął rozbrzmiewać w kuchni przytłumionym dźwiękiem. Szybkie przeszukanie pomieszczenia pozwoliło jej odnaleźć aparat w szufladzie z przyborami kuchennymi. To ją zaniepokoiło jeszcze bardziej. Zaczęła zastanawiać się, gdzie tata mógłby się udać o tej porze. Nie należał do zbyt towarzyskich osób, szczególnie od śmierci mamy 5 lat temu. Ona jedna była w stanie wyciągnąć tego mruka do ludzi. Przeważnie spędzał czas w domu, próbując coś naprawiać, w przerwach od kolejnych wizyt u specjalistów. A jego stan, miała wrażenie, od jakiegoś czasu, po cichu, nieubłaganie się pogarszał.
Bała się, w tym momencie już strasznie się bała. Nie wiedząc co robić, zadzwoniła do starszej siostry. Może ojciec postanowił nagle ją odwiedzić? Nie byłoby to normalne, widywał się z Iloną rzadko i niechętnie, zbyt mocno przypominała panią Mariannę i nie mógł tego znieść, mimo upływu czasu od pogrzebu ukochanej żony. Ale może właśnie do niej się wybrał?
-Cześć, przepraszam że tak późno dzwonię… Tata się do was nie wybierał? - rozważania przerwało nawiązanie połączenia, skupiła się na rozmowie z siostrą.

-Nie wiem, ostatnio trochę dziwnie się zachowywał. Jak wróciłam do domu drzwi były otwarte, a nie było jego, pomyślałam, że może wybrał się do was, skoro nie zostawił kartki na stole, dokąd wychodzi.

-Jasne, rozumiem. Gdyby się u was pojawił, daj mi znać.

-Pewnie, odezwę się, jak tylko wróci. Dobranoc. Pozdrów Jacka i chłopców.

Rozłączyła się. Czuła, jak rośnie jej coraz większa gula w gardle. Teraz naprawdę była w kropce. Co robić? Policja jeszcze nie przyjmie zgłoszenia, nie mam pojęcia, gdzie go szukać…
Strapiona jeszcze długo nie poszła spać. Chciała czuwać do rana, jednak w końcu przegrała walkę ze zmęczeniem i zasnęła na niewielkiej kanapce w salonie. Rano, gdy obudził ją budzik do pracy, ojca nadal nie było w domu. Sprawdziła telefon - żadnej wiadomości od siostry ani z innego numeru. Gdyby ojcu coś się stało, w jego portfelu w kieszonce z dokumentami już kilka lat temu umieściła karteczkę z numerem telefonu do siebie. Przydało się to dwa lata temu, gdy zasłabł na przystanku i zabrało go pogotowie. Więc i tym razem, gdyby to było to, raczej ktokolwiek spróbowałby się z nią skontaktować.
Tym razem jednak telefon milczał. Powinna już zbierać się do pracy, ale nie potrafiła. Zamiast tego zadzwoniła do biura i wzięła dzień wolny. W środku miesiąca w księgowości nie dzieje się aż tyle, więc przełożona bez zbędnego drążenia tematu zgodziła się na “użetkę”.

Po szybkim prysznicu i śniadaniu Beata postanowiła spróbować poszukać ojca. W ostatnich latach bywał głównie w osiedlowym dyskoncie, przychodni i regularnie zaglądał na cmentarz, odwiedzić grób żony. A co jeśli nie tam? Biorąc pod uwagę, że coraz częściej gubił się w czasie i przestrzeni, zaczęła się zastanawiać, gdzie jeszcze bywał regularnie w ciągu ostatniej dekady. Jego zakład pracy zamknięto niedługo potem, jak przeszedł na emeryturę, ale przecież budynek nadal stoi… i ten mały bar, gdzie chadzał z kolegami na piwo, jak on się nazywał? I może jeszcze tam, gdzie łowił ryby z panem Janem?
Zjeździła cały dzień w te i z powrotem, i nigdzie nie znalazła ojca. Sam również nie wrócił do domu. Zastanawiała się, czy to już ten moment, kiedy powinna zacząć obdzwaniać szpitale. Wciąż miała jednak nadzieję, że pan Szczepan sam wróci do domu. Gdziekolwiek się teraz nie podziewał.

Całodzienne poszukiwania niczego nie przyniosły. Wykończona Beata postanowiła kolejną noc przekoczować w salonie. Niespokojną drzemkę, w która zapadła na kanapce, przerwał jej dzwonek telefonu.

-Tak, przy telefonie.

-Ale jak to w Kołobrzegu? - senność, którą jeszcze przed chwilą była ogarnięta Beata, ustąpiła szokowi.

-Tak, jeśli mogę poprosić, żeby ktoś miał na niego oko. Przyjadę najszybciej jak to możliwe. Mógłby pan powtórzyć, który dworzec?

-Rozumiem, bardzo dziękuję. Będę za kilka godzin.
Zakończyła połączenie z ulgą. Od razu postanowiła zadzwonić do siostry.
-Ilona, tata się znalazł.

-Tak, nic mu nie jest. Raczej nic. Jest w Kołobrzegu.

-Ja też nie wiem jakim cudem.

-Obsługa dworca go zawinęła. Wysiadł z autobusu i kręcił się jak błędna owca przez kilka godzin po dworcu, to się w końcu zainteresowali. Był skołowany, nie potrafił powiedzieć jak się nazywa. W portfelu znaleźli dokumenty i numer do mnie, i zadzwonili.

-Tak, trzeba go odebrać. Zanim zaczęłam się zbierać, zadzwoniłam do ciebie.

-Pewnie, podjadę po ciebie.

-Za godzinę będę.

Po kilku godzinach siostry dotarły na dworzec autobusowy w Kołobrzegu. Zaparkowały auto i weszły do niezbyt pięknego budynku, typowej PRL-owskiej kostki, w której miał na nie czekać pod nadzorem ochrony pan Szczepan.
-Dzień dobry, Beata Suszka, przyjechałam odebrać ojca.
-A, panie od tego dziwnego pana, co się tu zgubił? Kierownik zabrał go do swojego biura. Korytarzem prosto i w lewo.
-Dziękujemy bardzo.
Kobiety szybko znalazły gabinet kierownika.
-Witam panie serdecznie.
-Dzień dobry, przepraszamy za kłopot i bardzo dziękujemy za zajęcie się tatą. - zaczęła Beata, ledwo przekroczyły z Iloną próg niewielkiego pomieszczenia. Cztery osoby to był już tłok.
Pan Szczepan siedział na krześle z lekko błędnym wzrokiem, który prześlizgnął się bez większej refleksji po Beacie, za to nieoczekiwanie dłużej zatrzymał się na Ilonie.
-Marynia? - poderwał się z krzesła i ruszył, ku starszej córce.
-Ilona, tato. Mama nie żyje od pięciu lat. Pamiętasz? - Ilona patrzyła skołowana na ojca.
-Nie, Ilonka jest malutka i Beatka też. Przyjechałyście do naszego ośrodka wczasowego 3 dni temu. A ja dopiero dzisiaj mogłem dojechać. Maryniu, gdzie masz dziewczynki?

---------
1462 słowa
George_Stark

I bardzo się cieszę, że musiałaś, bo całość wyszła świetnie! A i mnie teraz jeszcze jeden pomysł przyszedł do głowy, zainspirowany Twoim opowiadaniem. Tylko żeby czasu wystarczyło.

splash545

@moll tak, poruszyłaś ciekawy i ważny temat i zrobiłaś to w bardzo dobry sposób. Bardzo dobrze się czytało i było czuć to napięcie co to mogło się wydarzyć.

Temat mi bliski bo tuż po #hejtopiwo odwiedziłem babcię, która ma alzheimera i dziadka, który chyba właśnie do niej dołącza albo z alzheimerem albo demencją, a moja mama musi się nimi zajmować. No i powiedzieć, że ma ręce pełne roboty to jak nic nie powiedzieć. O tyle dobrze, że babcia zachowuje się dobrze i z nią takich przebojów nie było. Z dziadkiem jest gorzej, ale szczęście w nieszczęściu, że ostatnio dziadek ma problemy z poruszaniem się i też za dużo zwojować przez to nie może.

Wrzoo

@moll piękne opowiadanie. Cały czas miałam w głowie film "Ojciec" z Anthonym Hopkinsem i Olivią Colman, i sztukę teatralną na jego podstawie, którą widziałam w Szczecinie... Wtedy pierwsze, co zrobiłam po wyjściu z teatru, to telefon do taty.

Teraz też zadzwonię.

Zaloguj się aby komentować

Copyright Infringement
(Wers 1)
Wchodzę do kawiarni, znów witam świat,
Wszystko tak znajome, jak sprzed lat,
Szepcze mi do ucha cichy wiatr,
Czy to tylko sen, czy jestem rad?
Bo do tej chwili znów jak w sen wpadł.

(Wers 2)
Czasu jest coraz mniej, a serce chce,
By odnaleźć spokój, gdzieś tam, gdzieś,
Czy to znowu on, czy to ten sam sen,
W którym szybciej płynie krew?

(Wers 3)
Oczy pełne myśli,
Czuję, jakby wszyscy to recydywiści,
Czas prowadzi w przód, zmienia się mój kurs,
Lecz ten deja vu powraca już.

https://streamable.com/74sdzd <-- Tu jest zaśpewany ten sonet. (Przez Ai) Hejto ma ostatnio problemy z miniaturkami to podkreślam aby chętni sobie kliknęli xD

#nasonety #tworczoscwlasna #diriposta #zafirewallem
Wrzoo

@entropy_ słuchaj, jutro z samego rana masz samolot do Meksyku…

George_Stark

Ale tak, żeby te słowo co są na końcu wersów użyć na początku, to pewnie nie dasz rady.

splash545

@entropy_ widzę wyrasta konkurencja dla @Dziwen ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Zaloguj się aby komentować