Dzisiaj w kubku gości cejlońska czarna herbata Blackwood OP. Wybór nie jest przypadkowy, wczoraj omawiałem herbatę ze Sri Lanki w wersji budżetowej, więc dzisiaj czas na droższą markę. Herbata pochodzi z ogrodu herbacianego Blackwood, znajdującego się w prowincji Uwa na południu wyspy. Skrót OP to tzw. scoring herbaty (czyli sposób oceny jakości), w tym przypadku oznacza on Orange Pekoe, czyli cały mocno zwinięty liść.
Wygląd suszu jest ładny, liście w znacznej większości są całe i jednolicie wybarwione. I tutaj pierwsza ciekawostka — na zdjęciu numer dwa znajduje się porównanie herbaty Blackood OP (po lewej) i Jones (po prawej). Różnica w wyglądzie jest bardzo niewielka, delikatnie różni się odcień i Jones ma odrobinę więcej połamanych liści. W ślepym teście na pewno nie byłbym w stanie rozróżnić jednej od drugiej. Aromat suszu jest bardzo przyjemny, owocowy, słodki. Napar jest bursztynowy. Sporo dzieje się w jego aromacie — na początku jest sporo nut owocowych, uderzających w dżem, które przechodzą w skórę, tytoń, kadzidło i drewno. Herbata ma kompleksowy smak, dosyć zbieżny z aromatem. Sporo jest tutaj nut ostrych — pieprzu, skóry, drewna, oraz owocowo-dżemowych. Kontruje to body, które jest słodkie, maślane, a odczucie w ustach aksamitnych. Cierpkości nie stwierdzono.
Obie herbaty są, mimo pewnych podobieństw, inne. Jones to fajna herbata codzienna, która sprawdzi się ze wszelkimi dodatkami. Blackwood OP to napar degustacyjny, z dosyć zniuansowanym smakiem, fajnie prezentujący to jak dobre mogą być cejlońskie herbaty. Czy warto zapłacić za niego dziesięć razy więcej? Moim zdaniem tak, ale to oczywiście kwestia indywidualna.
Cena: 24€ za 100 gramów
46/∞
#herbata #herbatacodzienna
Bywalem czasami w tym sklepie,naprawde bardzo fajny panel herbat maja, drogo tam troche ale od czasu do czasu sobie pozwole.
Zaloguj się aby komentować