#Konstruktorelektrykamator #elektronika #elektryka
Dzisiaj do porannej kawki czy szklanki mleka, kilka historii z tego tygodnia. Od której by tu zacząć?
Od tej do której mam film, o ten, uwaga, trwa dwie minuty:
https://youtu.be/M4TuFQDlqwQ
Dzwonią z tartaku że coś jest nie tak bo potrafi spalić im dwa BMy w ciągu dnia. I to zawsze środkowy w rozłączniku (rozłącznik bezpiecnzikowy to 3 równolegle tory, z wkładkami nożowymi). Dobra, skończę kopać dołki, to koło południa podjadę zobaczę co się dzieje.
Od razu założyłem miernik cęgowy na odpływy i patrzymy, eee, tu jest 30A, mało. No tak, tyle że pracuje tylko jedna maszyna. Uruchamiać wszytko tak jak normalnie pracujecie!
No i poszła w ruch jedna wielopiła (37 kW), druga wielopiła (22 kW), duży trak ramowy (37 kW), piła taśmowa (7,5 kW), jakaś mała krajzega (max 3 kW), trochę oświetlenia i małych dupereli. Finalnie łącznej włączonej mocy ok 100kW, bez obciążenie to nie jest problem, ale jak każda zacznie ciąć, to prąd idzie jak zły, co widać na wykresie.
Oscyloskop pokazuje wartość peak-peak, czyli wartość skuteczna to wartość szczytowa ( od 0 do max) podzielone przez √2
Czyli jakieś 150A średniego prądu.
Na wykresie zaznaczyłem charakterystykę wkładki 80A (czerwony), wartość 150A (niebieski) i czas po jakim powinna zadziałać ta wkładka przy tym prądzie (turkusowy).
Jak widać wkładka 80 A może puścić 150 A przez ok 6-7 minut zanim się przepali. Dla prądu 100 A są to już 2,5-3 h. A że nie biorą ciągle tych 150A, tylko chwilowo to bezpiecznik jeszcze daje radę.
A dlaczego pali się tylko środkowy. Przecież przy trójfazowej instalacji prądy powinny być symetryczne. No i są. Więc gdzie jest odpowiedź? Dwa skrajne BMy oddają ciepło w 3 strony, do tyłu, w jeden z boków i do przodu, a środkowy może oddawać tylko do tyłu i do przodu, bo po bokach ma takie same BMy, które też się grzeją. Więc siłą rzeczy jest cieplejszy i może się łatwiej przegrzać i przepalić.
Zaleciłem zmniejszenie obciążenia, lub zwiększenie mocy przyłączeniowej, co może być problematyczne na tej linii. Więc pewnie kupią zapas BMów i będą dalej tak jechać.
Druga historyjka
Montujemy instalację elektryczną w nowej hali przemysłowej. Taka mała, 9000 m² zabudowy, i jakieś 25000 m² (2,5 ha) podłóg (parter plus 2 piętra)
W jednej części magazynowej na suficie wisi 7 rzędów po 12 lamp. Podzielone na dwie sekcje plus po całości jest kilka lamp wydzielonych jako awaryjne.
Przez ostatnie dwa miesiące świeciło to podłączone prowizorycznie gdzieś do przedłużacza.
Taka mała dygresja, piętro niżej, podobna liczba lamp, trzeba było przewody wprowadzić do docelowej rozdzielnicy. Gadam z kierownikiem i pytam który przewód to który bo było ich 8 i każdy czerwony bez opisu.
A ten odpowiada: Zasilanie to ten, najcieplejszy.
Ok 5kW na przewodzie 5x1,5, to już zaczynało się grzać.
Dobra, wracamy piętro wyżej. Tu też już jest docelowa rozdzielnica i trzeba wprowadzić przewody od oświetlenia. Podpinam wszystko wg schematu. Załączam zasilanie, i jeb. RCD poleciały, i to dwie, jedna 300 a druga 100mA. Łooo kurde, ciekawie. Co się robi w takich sytuacjach? No jak wali RCD to znaczy że jest upływ prądu do PE (nie zawsze ale najczęściej). No to odpinamy żółto zielony i patrzymy co się dzieje. Power ON, i działa, lampy święcą. Fajnie.
A co z żółto zielonym? Zobaczmy jakie jest napięcie. Miernik w dłoń, sondy do PE i kabelka i mamy pełne 230 V. Uuuuu, to nie dobre tak, tak niedobrze. Po dotknięciu żyłą do szyny lecą iskry i wali RCD. Czyli mamy potencjalne 84 miejsca na usterkę i brak chęci na sprawdzanie każdej z nich.
Po kilku dalszych pomiarach znalazłem że jedna z czarnych żył ( bo przewód składa się z żółto zielonej, niebieskiej, brązowej i czterech czarnych bez żadnej numeracji) ma totalne zwarcie z żółto zieloną. Jak znaleźć miejsce usterki? Pierwsza myśl to TDR. Oto i wynik pomiaru. Widać wielki chuj, a bardziej to Wielką Krokwie. Dlaczego? Bo przewód zasilający jest jeden który później się rozdziela na 7 równoległych linii. Więc wypadkową impedancja takiej sieci jest nieznana i odbicia od poszczególnych końców nakładają się na siebie i nic nie da się wyczytać z tego.
No to zostaje metoda ręczna.
Tylko przecież nie będę rozbierał każdej lampy.
Podjechałem do takiej gdzie mogę rozpiąć przewody i rozdzielić całość na dwie części. Szybki test na której żółto zielonej żyle wraca mi 230V mimo że nie powinno być i już wiem w której części jest problem, czyli ograniczyłem liczbę potencjalnych miejsc o jakieś 50%. Podjeżdżam do kolejnej lampy w tej grupie, rozpinam PE, mierzę skąd wraca faza i całe szczęście akurat z tego rzędu gdzie stoję. Czyli już mam ograniczona liczbę potencjalnych usterek z 84 do 11 (bo jedną lampę właśnie sprawdziłem) podjeżdżam w połowę rzędu i kolejne testy, metodą dzielenia pozostałego odcinka na pół szybko znalazłem miejsce problemu.
W czasie składania lampy, wolne żyły ustawiły się między metalową obudowę zasilacza i metalową nitowaną płytę trzymającą pasek LED.
Pech chciał że nit idealnie się ustawił z żyłą i w czasie zamykania lampy odcisnął swoje oblicze na izolacji. Do tego stopnia że było metaliczne połączenie nit - miedziana żyła. A nit był połączony z PE więc obwód się zamykał.
A dlaczego wywaliło dwie różnicówki na początku? Bo prawdopodobnie była podobna usterka w pierwszej zasilanej lampie, i w czasie szukania przyczyny przypadkiem i nieświadomie została usunięta.
Ło kurde, ale ściana tekstu.