W zeszłym tygodniu mój tata zapił się na śmierć. Musiałem przerwać swój urlop i awaryjnie wracać z Wietnamu. Czułem, że do tego dojdzie, ale nie myślałem, że to już. W wieku 34 lat nie mam już obojga rodziców, mamę pochowałem 5 lat temu.
Nie piszę tego posta szukając atencji i współczucia. Chciałbym tylko zwrócić uwagę na problem alkoholizmu. Wszystko jest dla ludzi, ale granica między drinkiem na odstresowanie i rozluźnienie, a uzależnieniem jest cienka. Moi rodzice nie widzieli problemu, a najważniejsze to samemu zrozumieć, że się już w tym siedzi i trzeba coś z tym zrobić. Nie wstydźcie się prosić o pomoc, gdy zaczynacie tracić kontrolę. Łatwo jest zniszczyć życie sobie i najbliższym.
#zalesie #alkoholizm #smierc
Sory za przykre słowa, ale prawda jest taka, że śmierć alkoholika to ulga dla wszystkich, też przez to przechodziłem
@smierdakow Też w takich kategoriach to traktuję. Jest to przykre, ale musiałem przejść bardzo wiele i dla mnie to nowy, lepszy etap w życiu.
@smierdakow to prawda, śmierć mojego brata zdjęła ze mnie i z siostry wiele stresu. Latami pasożytował na naszej mamie, nie przeżył 6 miesięcy bez niej.
@smierdakow Ano. Od śmierci teścia nie boli mnie tak jeżdżenie do rodziny narzeczonej. Te 8 lat temu był jeszcze znośny, ale jak poszedł na emeryturę to wielokrotnie myślałem, że mu wypierdole.
Najbardziej szkoda babci, 90 lat i już dwóch synów pochowała, a ten był jej oczkiem w głowie. Ech aż się smutno robi jak to piszę...
@smierdakow kolego ja jestem alkoholikiem i ulzylem wszsystkim jak przestalem pic i zaczalem sie leczyc z wlasnego wyboru, a nie jak zdechlem
@kopytakonia to popij 20 lat i zobaczymy jak ci pójdzie leczenie
@smierdakow pilem 11 lat i cpalem kilka lat
bylem na trzech odwykach w sumie zamknietych tak wiec troche to leczenie nie szlo przez w chuj dlugi okres czasu.
+ mam lęki od chlania i cpania przez co lecze sie psychiatrycznie i chodze do psychologa juz dwa lata
Twój przekaz jest bardzo waży, dziękuję za ten post. Trzymaj się tam (づ•﹏•)づ
@Earl_Grey_Blue wydaje mi się, że ta linia nie jest taka cienka. Nie da się nie zauważyć przejścia od odstresowujacego piwka do walenia wódy całymi dniami.
@cebulaZrosolu wyparcie to potężna broń umysłu i nie można jej bagatelizować.
@AdelbertVonBimberstein raczej nie wyparcie tylko pogodzenie się.
@cebulaZrosolu Od drinka, czy piwka się zaczyna. Później jest coraz więcej drinków i piwek, potem coraz większe proporcje na korzyść alko, aż w końcu łojenie wódy. Jak wróciłem do domu to wyrzuciłem po tacie 8 pustych butelek wódki (na jakieś 8-10 dni).
@Earl_Grey_Blue no wiem jak to wygląda jak się zaczyna itp.
Ale nie jest to cienka granica której się nie da nie zauważyć.
Sorry ale nikt kto umiera z alkoholizmu na łożu śmieci się nie obczaja, że był alkoholikiem, wie to już dużo wcześniej
@cebulaZrosolu patrząc z boku łatwo to zauważyć, ale sam zainteresowany tego nie widzi.
Problemy alkoholowe to w mojej rodzinie był standard. Dziadkowie, wujowie, wielu z nich zeszło bezpośrednio lub pośrednio od alkoholu.
Napatrzyłem się na tą tragedię. Dlatego nie piłem i nie piję alkoholu
@cebulaZrosolu tylko, że balansowałeś na cienkiej linie zauważasz dopiero jak się z niej spierdolisz. A niska wiedzą o nałogach w społeczeństwie i akceptacja alkoholu nie pomaga.
@cebulaZrosolu cienka linie jest między piję bo lubię, a piję bo muszę.
alkohol zniszczył całe pokolenia w naszym kraju i nie ma co się oszukiwać że hehe Polak nie wielbłąd. ale na szczęście te nowe pokolenia (chociażby mój brat, niecałe 10 lat młodszy) to jakieś pizdowate są.
@myoniwy ja piłem, tera nie pije.
Zauważyłem, że zaczyna się dziać źle. Serio nie da się tego nie zauważyć. Ale znam takich ludzi którzy piją i mówią wprost, że są alkoholikami. To jest to pogodzenie się.
@voy.Wu wiem, że jest zauważalna. I w żadnym stopniu nie neguje problemu alkoholizmu. Zauważam tylko, że to nie jest takie hop siup
@AdelbertVonBimberstein no nie pomaga, ale ja tego nie neguje
@cebulaZrosolu ja piłem i wiedziałem że jest źle i nie mogłem przestać chociaż chciałem i szukałem na siłę pomocy. niestety nie każdy ma na tyle woli życia żeby tą pomoc znaleźć. a pokolenia rodziców OPa tej pomocy nie miały w ogóle, często na odwrót zamiast pomocy dostawali ostracyzm. szukanie pomocy to wstyd. nikt nie okazywał słabośći tylko się piło "na wesoło", albo jak twardziel. do końca. problemu się nie zauważało.
@voy.Wu ehhh... Ale czy ja coś takiego gdzieś pisze? Zauważam tylko, że alkoholikiem się nie zostaje za sprawą pstryknięcia palcem.
Nie pije do tego, że ktoś zauważył a nie mógł, że ktoś się wstydził prosić o pomoc itp. zauważam tylko, że nie sposób tego nie zauważyć
@cebulaZrosolu Ty zauważyłeś, inni tego nie zauważają, dlatego wpadają w nałóg. Jest różnica, kiedy ktoś piwkuje dla towarzystwa lub tak, dla relaksu, a jest różnica kiedy ktoś reguluje w ten sposób swoje emocje i nie umie w inny sposób. Ten drugi pewnie też wie, że przekroczył cienką linię, ale on nie jest w stanie przestać, bo nie potrafi poradzić sobie inaczej sam ze sobą.
@koniecswiata kurwa mać... Czytajcie ze zrozumieniem xD
Sam piszesz, że ten drugi też zauważyłem ale nie jest w stanie przestać... I tylko i wyłącznie o to mi chodzi. Że alkoholik doskonale wie, że ma problem, że nie jest to cienka granica której nie widać jak od piwka przechodzisz w walenie 8 butelek wódki w 8 dni jak ojciec opa. Co myślisz, że on tyle pijąc nadal myślał, że jest wszystko git?
@cebulaZrosoluNie wiem co myślał i Ty też nie wiesz
@koniecswiata też racja, nie wiem, mogę się tylko domyślać
@cebulaZrosolu no ja się zgadzam z tym co napisałeś
@voy.Wu takie picie na zaś bo następnej okazji może nie być. Znam temat :/
@cebulaZrosolu odstresowujace piwko to nic innego jak regulowanie emocji alkoholem. „Cieńka linia” nie leży w dawce
@cebulaZrosolu dodam też od siebie, że przy "waleniu piwka" na odstresowanie to już można powiedzieć że coś nie tak się robi, a do tego nie trzeba nigdy przechodzić na wóde żeby mieć problem z uzależnieniem.
@Jnchl wiem, ja tam wódy mało piłem
@cebulaZrosolu też nie waliłem, a jednak. Piwko wieczorem na luz, wszystko pięknie w życiu i tak sobie wychowałem uzaleznienie
@Jnchl ale dlaczego Wy myślicie, że ja usprawiedliwiam alkoholizm?
Wiem jak on działa, jedynie zauważam, że alkoholik doskonale o swoim problemie wie. A to, że nie szuka pomocy czy coś to już inna sprawa
@cebulaZrosolu ale ja wcale tak nie pomyślałem, broń cię borze! Uzupełniłem tylko Twoją opinię o swoją:)
@cebulaZrosolu ale jak tego drinka pijesz codziennie i nie jesteś wstanie zasnąć bez kieliszka wina, to jesteś uzależniony a to nie jest walenie wódy całymi dniami
@camonday ehhhh.... Już mi się nie chce każdemu z osobna tłumaczyć
@cebulaZrosolu sorry, na hejto jest tylko jeden poziom odpowiedzi na komentarz, odpowiadałam na jeden z pierwszych w tym wątku, jak przeczytałam resztę to rozumiem, że ty zauważyłeś linię między jednym drinkiem a uzależnieniem, i ciężko nie zauważyć że coś jest nie tak jak się jest już w tzw ciągu. Tylko że możliwość doprowadzenia się do ciągu jest daleko za linią brak problemu/problem
@camonday druga sprawa jest taka, że od picia tego drinka codziennie to się nie umiera. Na prawdę trzeba ostro łoić.
@cebulaZrosolu odnośnie tego codziennego drinka to może i się nie umiera ,ale można sobie zniszczyć zdrowie. Mój teściu codziennie na wieczór dwa piwka (dosłownie codziennie przez kilka lat) oparł się w szpitalu ,wątroba rozwalona ,żółtaczka i cukrzyca. Nie wiem na ile to wina alkoholu, ale lekarz stwierdził, że wątroba nie miała kiedy odpocząć.
@cebulaZrosolu wiesz co, a ja się z Tobą nie zgodzę bo znam osoby które były alkoholikami i mimo, że ludzie mówili im to w twarz to one zaprzeczały. Wyparcie. Do samego końca taki alkoholik uważał że ma kontrolę nad piciem. Słuchałam też swego czasu audycji o alkoholizmie w radiu, gdzie jak mantrę alkoholicy powtarzali że pierwszy krok to przyznać, że jesteś alkoholikiem. I opowiadali też jak wiele lat im zajęło przyznać się do tego. To jak dać się pokonać samemu sobie. Nie twierdzę, że wszyscy tak mają, ale twierdzę że dla wielu przyznanie i zauważenie, że jest się alkoholikiem może być niemożliwe zanim odejdą z powodu choroby.
@cebulaZrosolu oczywiscie, ze sie da. Skad bedziesz wiedzial czy stres nie jest wywolany brakiem alkoholu? Wtedy wszystko cie stresuje, wiec walisz tylko odstresowujace piwko, prawda? a prawdziwej przyczyny mozesz nie zrozumiec latami, zwlaszcza ze jeszcze do tego dzialaja mechanizmy wyparcia
@cebulaZrosolu na tym polegają narkotyki, że nie widzisz tego przejście. Widać je tylko z zewnątrz i to też nie zawsze.
@Legendary_Weaponsmith skąd wiesz?
@cebulaZrosolu z autopsji. A jak chcesz zobaczyć jak działa mechanizm uzależnienia to polecam Dopamine Nation, Anny Lembke, zaczyna od hardkorowych przykładów inżyniera masturbującego się kilka godzin dziennie specjalnym wynalazkiem do elektrostymulacji. A kończy pokazując jak prawie wszystkich nas zdążyły już uzależnić social media, słodycze itp.
Ale pokazuje też mechanizmy do wychodzenia, oraz jak zdrowo dozować sobie dopaminę (np. czytając książki czy robiąc inne względnie nudne rzeczy).
@Legendary_Weaponsmith ja to się nawet na alkoholika i narkomana nie nadaje, że mam problem z alkoholem zauważyłem "dosyć wcześnie", że mam skłonności do uzależnień zauważyłem jeszcze wcześniej i nic poza zielonym w życiu nie próbowałem.
@cebulaZrosolu o tym jak cienka jest ta linia polecam podcast Joanny Flis "Osoba uzależniona dowiaduje się ostatnia".https://open.spotify.com/episode/4GoOrTWYNdH7TTjcOuolHY?si=iT1Rc8duRACbytJxxCZ6wA
@Earl_Grey_Blue Smutne w chuj jest nadużywanie alkoholu, mój kuzyn w wieku 30 lat też został z tego tytułu pochowany, alkoholizm to straszna kurwa z którą ciężko się rozstać więc uważajcie z piciem.
@suseu Rodzice chcąc, czy nie, nieświadomie wrodzili mi wstręt do wódki. Zdarza mi się wypić w towarzystwie, ale nie mam nigdy zamiaru skończyć jak oni.
@Earl_Grey_Blue u mnie wujas skończył z zapaścią krążeniowo-oddechową po wyłojeniu połówki na hejnał. Zmarł po dniu w szpitalu. Też można było się tego spodziewać. Miał dobre momenty jak nie pił, ale zazwyczaj pił.
@Earl_Grey_Blue
Mnie też liznęło, dziadek i jego syn zapili się według najpodlejszego scenariusza, nie było ratunku.
Trzymaj się, śmierć boli żyjących, postaw ojcu świeczkę.
Wszystko jest dla ludzi
@Earl_Grey_Blue zdecydowanie nie powinno się już powtarzać tego zdania w kontekście alkoholu. Alkohol podobnie jak narkotyki niszczą ludzi a zaczyna się właśnie od drinka na odstresowanie i rozluźnienie - potem kończy się czasem jak w przypadku Twojego ojca. Alkohol to najzwyklejsza trucizna.
Szukasz odstresowania czy rozluźnienia - nie szukaj ich w butelce, to najgorsze z możliwych miejsc bo alkohol będzie twoim największym przyjacielem a kiedy się zorientujesz jakie to kłamstwo to zazwyczaj będzie już za późno, rodzina którą miałeś się dawno rozpadnie, zdrowie się totalnie zniszczy, kariera bezpowrotnie przepadnie…
Mam to za sobą. Zjebane uczucie…niby z jednej strony ulga ale jednak pustka i przykro człowiekowi
Mój brat cioteczny zakrztusil sie wlasnyni wymiocinami poalkoholowymi.
Tak sobie czytam wasze historie i ja pierdole ile pecha dookoła was. I mówi to człowiek z rodziny gdzie alko było zawsze i przy wielu okazjach. Jeden wujas mocno ponoć wywijał za młodu ale w porę się ogarnął i rzucił całkowicie, za młody jestem żeby to pamiętać. To jedyny przypadek w rodzinie.
Przykro mi mordzia. I zgadzam się alkohol to najgorsza kurwa.
@ErwinoRommelo
Potwierdzam - z wódą niema żartów.
Dużo bohaterów poległo.
Nałóg niszczący siebie i bliskich.
Ja czekam aż mój wujek zapije się na śmierć i da w końcu spokój mojej babci.
Czytam twój wpis, i nie będę zdziwiony jak napisze podobny za kilka lat
@Earl_Grey_Blue pełna zgoda. Życie z alkoholikiem to nie są przelewki, a wręcz ciągła walka o przetrwanie psychiczne. Nawet moja koleżanka psychiatra wprost mówi w takich sytuacjach, że to lepiej dla rodziny.
Tak czy inaczej trzymaj się byku.
Współczuję... Był moment, kilkanaście lat temu, kiedy mój ojciec był bliski zapicia się na śmierć - trafił do szpitala i trochę walczyli, żeby go doprowadzić do ładu. Na szczęście od tamtej pory sam się wziął za siebie i nie pije, choć miał kilka potknięć - za każdym razem myślał, że "już teraz może się jednego napić", a kończył zwolniony z pracy po tygodniowym ciągu alkoholowym.
Za to jego brat, a także syn tego brata, obaj zeszli z powodu rozjebanej wątroby od chlania ¯\_(ツ)_/¯
Ale nas tu jest. U mnie rodzina alkoholików. Wszyscy wysoko funkcjonujący. Dziadek, mama, tata, ciocia, stryj, kuzyn, 2x kuzynka itd. Totalne wyparcie, bo przecież wszystko działa. Dzieci ubrane i nakarmione, firmy rozbujane itd., więc "problemu nie ma". Może i "wszystko jest dla ludzi", ale patrząc na nasze społeczeństwo zaczynam w to poważnie wątpić.
Nie wspomniałem o narkotykach. Może i faktycznie młodzież dziś pije mniej, ale za to mam wrażenie, że co drugi ćpie. Kiedyś myślałem, że widocznie obracam się wśród takich ludzi, ale teraz widzę, że to szersze zjawisko, a na pewno wykracza daleko poza moje kręgi. Źle się dzieję w państwie polskim, parafrazując klasyka.
@Olmec o to to to z tym ćpaniem jest myślę sporo racji
@Olmec jest jeszcze cos takiego jak pijak wysokofunkcjonujacy. Tacy ludzie w weekend zaleja sie w trupa, ale w poniedzialek dzieci beda wyszykowane do szkoly a oni sami pojda do pracy. Tym sie roznia od alkoholikow ze potrafia odstawic alkohol gdy trzeba. Alkoholicy po jakims czasie niszcza swoje rodziny, domy, traca prace i w koncu ladują na bruku..
@mitsue tryb weekendowy to jedno, sa wysokofunkcjonujacy alkoholicy, ktory pija codziennie, ale w taki sposob, zeby nie bylo widac. Korposzczury walacy codziennie setkę przed rozpoczeciem pracy o 7 rano i konczacy butelką wina do kolacji, przedsiebiorcy, ktorzy od walą driny od popoułdnia i przyjezdzaja rano do firmy lekko przetrąceni itd. Tak na prawdę pieniądze i stanowisko pomagają dłużej funkcjonowac akoholikowi w wyparciu i wzglednej normalnosci. Robil z produkcji, ktory pije od razu po wyjsciu z zakladu i nie ma zadnego innego zajecia po pracy, leczacy sie o 5.30 małpką lub piwkiem od razu rzuca się w oczy - pije więcej, nie kryje się z tym zbytnio i po prostu po jego wygladzie i stanie widać, że ma problem.
Pan derektor albo manager, ktory po pracy ma jeszcze kilka waznych zajec, spotkan, hobby i sprawy rodzinne, moze nie wychleje tyle w ciagu dnia co ten robol, nie doprowadza sie tak czesto do zniszczenia i umierania rano, wyglada lepiej, bo musi dbac o wizerunek i stac go na maskowanie symptomów, ale tez funkcjonuje w pętli 'kac->zaleczenie->dzien na spietej dupie->picie na 'odstresowanie / do snu'. Z biegiem czasu i postępowaniem choroby coraz trudniej jest ukryć zmęczenie, zdarza się, że poranny kac jest zbyt zauważalny, zdarza się, że ludzie wyczuwają zapach alko w ciągu dnia, przykrywka się sypie.
Świeczka dla człowieka którego zniszczył nałóg
@kotlin [°]
Polecami w temacie miniserial "Informacja Zwrotna" na Netflixie...
@GazelkaFarelka rowniez polecam, bardzo dobry, ciekawie zagrany
@mitsue a jakubikiem, dobry był taki przekonujący
"drink na odstresowanie" to już jest bardzo pomarańczowa (jak nie czerwona) lampka ostrzegawcza!
Moje kondolencje. Trzymaj się!
@Arkil Podobno właśnie niebezpieczne bo tworzy połączenie.
@Arkil tyle, ze wiekszosc ludzi wlasnie po to pije alkohol. jeszcze dla zabawy, zeby wrzucic na luz. wlasnie zeby sie odstresowac.
@mitsue Dlatego jest to tak niebezpieczna substancja. Bo wytwarza trwałe połączenie z ośrodkiem nagrody w mózgu.
@GazelkaFarelka no dokładnie, ale mowienie, że to jest czerwona lampka uwazam za przesadzone, no chyba, ze uwazamy ze nikt nie powinien pic alkoholu
poza tym, nie jestem pewna, czy to wlasnie to jest glowna przyczyna alkoholizmu. Ludzie pija, zeby zapomniec, zeby nie myslec o innych nierozwiazanych problemach.
@mitsue No właśnie niżej się rozpisałam. Wszystko zależy co jest u ciebie na pierwszym miejscu przy poprawianiu sobie nastroju. Jeżeli alkohol cię rozluźnia i poprawia ci nastrój, ale nie jest u ciebie w top 10 rzeczy poprawiających ci nastrój, to luz. Jeżeli jest TOP 1 to nawet jak rzadko pijesz, to owszem, czerwona syrena alarmowa. Jak masz doła, jak ci smutno, jak jesteś wściekły, zły, nic ci nie wychodzi, chcesz się odstresować albo po prostu poprawić sobie humor to pierwsze co myślisz to coś innego - np. nie wiem, zadzwonienie do przyjaciółki i wiszenie godzinę na telefonie, zamknięcie się w pokoju i granie, wyjście pobiegać, kupienie sobie nowej torebki, dwulitrowego boxa lodów i odpalenie netflixa i tak dalej - to ok. Jak pierwsze co myślisz, to sięgnięcie po alkohol, bo to jest pierwsze i najsilniejsze co kojarzy ci się z hasłem "poprawa nastroju" to tak, czerwona syrena alarmowa. Taka jest właśnie różnica.
I dokładnie tak jak od alkoholu, od innych naszych TOP1 poprawiaczy humoru można się identycznie uzależnić, jest zakupoholizm, jest uzależnienie od gier, od słodyczy, są ludzie uzależnieni od wysiłku fizycznego, adrenaliny. Uzależniamy się od rzeczy dających nam największą przyjemność. Tylko nie wszystkie te rzeczy są w takiej samej mierze szkodliwe i niszczące jak alkohol.
@GazelkaFarelka zgadzam się z Tobą:)
@Earl_Grey_Blue Bardzo współczuję, że musiałeś tego doświadczyć jako dziecko alkoholika.
Ale muszę zwrócić uwagę, że picie dla odstresowania się to już symptom uzależnienia od alkoholu. Używa się wówczas alkoholu do regulacji emocji (w tym wypadku napięcia związanego z odczuciem stresu).
@Wrzoo w jakim innym celu się uzywa alkoholu? Do ciasta? Czy idziesz na imprezę czy jakies spotkanie towarzyskie to zawsze jest regulacja nastroju za pomoca alkoholu
@GrindFaterAnona a musisz pić alkohol, żeby się spotykać ze znajomymi?
@GrindFaterAnona Jeżeli wyrobisz sobie w mózgu silne połączenie alkohol = lepszy nastrój to już jest właśnie uzależnienie. Wszystko, co poprawia nastrój uzależnia, możesz identycznie uzależnić się od słodyczy, gier, sieci społecznościowych, sportu, kosmetyków, zakupów, książek, ratowania bezdomnych kotów - różnica jest tylko w tym, że nie wszystko jest tak niszczące ciebie, rodzinę i bliskich jak alkohol.
@Wrzoo ale to nie ma znaczenia czy ja piję alkohol i kiedy. Chodzi mi o te slowa:
picie dla odstresowania się to już symptom uzależnienia od alkoholu. Używa się wówczas alkoholu do regulacji emocji (w tym wypadku napięcia związanego z odczuciem stresu).
Śmiem twierdzic, ze zawsze sie uzywa alkoholu do regulowania emocji. Czy nie po to go wlasnie pijemy? Jesli tak to wtedy z twoich slow wynika, ze zawsze pijac alkohol mamy ten symptom uzaleznienia
Jeżeli wyrobisz sobie w mózgu silne połączenie alkohol = lepszy nastrój to już jest właśnie uzależnienie.
@GazelkaFarelka połączenie? Przeciez on tak wlasnie dziala. Gdyby nastroj sie pogarszal to chyba nie bylby najpopularniejszym narkotykiem na swiecie.
@GrindFaterAnona Ale nie wszystkim sprawia jednakową przyjemność, relacja nie zawsze jest silna, zależy od sytuacji, częstotliwości, indywidualnych cech. Mi na przykład praktycznie wcale, prawie nie piję. Jest impreza i mogę pić to wypiję niewielką ilość, ale nigdy nie mam tak że sama z siebie "ale bym się coś napiła". Nie będzie imprezy przez rok to nie będę piła przez rok. Jak mam gorszy dzień, humor, stres to nie przychodzi mi na myśl alkohol jako poprawiacz humoru. Nie mam w głowie wyrobionego silnego skojarzenia z poprawą nastroju.
Natomiast słodycze, o, to co innego. U mnie pierwsze skojarzenie to słodycze. Jak niepijący alkoholik nie ma w domu alkoholu, tak ja nie mam w domu słodyczy, bo każda paczka czegokolwiek dla gości kończy finalnie w moim brzuchu gdy potrzebuję się odstresować.
Każdy ma coś takiego i to normalne chyba. Tylko że jedne rzeczy którymi się pocieszamy są bardziej szkodliwe niż inne. Więc warto jako ten podstawowy poprawiacz nastroju mieć coś innego niż alkohol.
@GrindFaterAnona każdy ma jakieś swoje ulubione rzeczy na poprawę nastroju, powiedzmy ktoś lubi biegać, jeść słodycze, pracować w ogrodzie, iść na siłownię, pograć w jakaś grę, wyjść ze znajomymi na piwo... Wszystko sprawia przyjemność ale nie wszystko tak samo, są rzeczy które wybierasz jako pierwsze bo najsilniej działają, a te pozostałe dużo rzadziej. Jeżeli twoim pierwszym wyborem, czymś co najsilniej kojarzy ci się z poprawą humoru jest coś nieszkodliwego to ok, zamkniesz się np. w pokoju i pograsz, albo pójdziesz pobiegać. Jeżeli jest nim alkohol czy narkotyki to słabo, bo niesie ze sobą konsekwencje społeczne i zdrowotne.
Ale nie wszystkim sprawia jednakową przyjemność
@GazelkaFarelka no dlatego sie wlasnie nie uzależnisz. tylko to nie jest tak, ze trzeba sobie wypracować mechanizm, ze alkohol = przyjemnosc, tylko u wiekszosci ludzi on juz tam jest, bo "relaksuje/odmóżdża" oraz pobudza. nie znam przypadkow, ze ludzie musieli sie zmuszac do picia alkoholu, przekonywac do niego, a pozniej zostali alkoholikami. jak komus nie odpowiada to nie pije. jak komuś sprawia przyjemnosc to pije. ale nie każdy sie uzależnia, komu sprawia to przyjemnosc
@GrindFaterAnona "ze trzeba sobie wypracować mechanizm, ze alkohol = przyjemnosc, tylko u wiekszosci ludzi on juz tam jest"
zapewne jest jakieś podłoże genetyczne ale jest to też kwestia po prostu "tresury" jak pies Pawłowa, regularnie stosując coś i otrzymując w zamian przyjemność budujesz pozytywne skojarzenia, zwiększając szansę na to że twój mózg będzie podróżował po tej najbardziej udeptanej, znanej i sprawdzonej ścieżce.
jak bezdomny kot który będzie do ciebie tym częściej przychodził, im częściej wystawisz mu jakieś żarcie.
Mam z moim ojcem podobnie. Twierdzi że nie jest alkoholikiem bo nie pije wódy tylko piwo. 6 piw dziennie. No kurwa. Na szczęście nie mieszka z moją rodziną i nie muszę w tym uczestniczyć. Czekam tylko na to samo info co ty. Matka zmarła z powodu choroby 5 lat temu.
@DKK
Mój dobry znajomy marynarz wali po 8-10 mocnych piw dziennie.
Twierdzi, że w morzu nie może, to na lądzie mu się należy.
Próbowałem mu uświadomić, że to ekwiwalent mniej więcej litra wódy dziennie - wyparł, nie uwierzył.
@UncleFester rozwalają mnie ludzie, ktorzy nie wierzą w matematykę
@GrindFaterAnona Głupi nie jest, ma Kpt. ż.w. i tu raczej chodzi o wyparcie.
@UncleFester pokutuje mit, że alkohol w wódce działa inaczej niż alkohol w piwie
@GrindFaterAnona
Piwosze mogą odnosić takie wrażenie.
Spożycie rozkładają na cały dzień i nie ma takich efektów jakby obalił litra wódy na jedno posiedzenie.
Niestety mózg, nery, wątroba i trzustka mają inne zdanie na ten temat.
@Earl_Grey_Blue z czystej ciekawości bez żadnej ironii jak to jest zapić się na śmierć? Wypił tak dużo że umarł?
Szczerze współczuję
@Michumi Był w ciągu ok. 10 dni. Pił, nie jadł i nie brał swoich leków na serce. Zapalenie trzustki, wątroba i nerki na skraju. Ostatecznie niewydolnosc serca, organizm nie poradził sobie z trucizną. Na jednej próbie wątrobowej gdzie zakres referencyjny to 5-40 miał wynik 3000.
@Earl_Grey_Blue w sensie 10 dni non stop ale choroba trwała dłużej zapewne, raczej też deficyty witamin i elektrolitów pewno.
@Michumi Choroba ok. 15-20 lat, poczynając od drineczków i piwek kończąc na butelce wódki, albo więcej dziennie.
Szacun za otworzenie się. Ja też się zbieram na wylanie w innej kwestii ale jeszcze póki co to się zastanawiam
@DeGeneracja cokolwiek się dzieje, trzymam za ciebie kciuki. Za mnie też możesz. Co domek to ulomek jak mawiają
@Earl_Grey_Blue mama też się zapiła? Serdecznie współczuję
@GrindFaterAnona Zmarła na raka, ale alkohol pewnie w tym nie pomogł. Była bardziej uzależniona od taty, nawzajem się w tym napędzali...
Ja niedawno byłem na szkoleniu z identyfikacji ludzi uzależnionych. Jako ekspert pojawił się człowiek, który jest w klubie AA od 30 lat. Znalazł się tam gdy żona położyła na stole pozew rozwodowy i poczuł , że dalej już śmierć go czeka bo jest na końcu drogi. Wyszedł z nałogu i innym pomaga. Była też na tym szkoleniu dziewczyna, która prowadzi terapie dla uzależnionych. Co mnie zaskoczyło: 30 lat temu na spotkaniu AA nie było kobiet, teraz na 25 osób ok 14 to kobiety; Pani od terapii widzi coraz więcej dziewczyn ok 25 lat, które już są po terapii uzależnień; po pierwszym spotkaniu w klubie AA na kolejne wraca 10-15% (reszta uważa, że nie ma problemu); kobiety piją w domu, zaczyna się od lampki wina na rozluźnienie bo to nie alkohol albo od piwa smakowego; budowa zawsze piła (pan był z branży) i pije; kobiety się szybciej uzależniają; picie to choroba całej rodziny; historie ludzi, którzy trafiają do AA są bardzo podobne i niezmienne od lat - alkohol ma raptem kilka podobnych scenariuszy, które kończą się w tym samym bagnie; generalnie obniża się wiek ludzi w AA. Pan żałował, że nie wyleciał z roboty bo być może to by nim wstrząsnęło 30 lat temu. Teraz ma szczęśliwe życie, ma firmę, tryska energią i jak twierdzi, nawet piwa 0% nie wolno. I tak jak z Twoim Tatą - czasami nawet bodźce od rodziny nie podziałają. Zrobiłeś wszystko - odkąd nie ma wszywek to sytuacja jest prawie że beznadziejna jeśli chodzi o zmuszenie do leczenia. Bardzo Tobie współczuję.
@Farmer111 co to znaczy, że nie ma wszywek? Kojarzę, że wujek miał, ale tak poza tym to nie wiem o co chodzi
@Legendary_Weaponsmith są.
@voy.Wu mnie nie ważyli, ale wiem dlaczego - bo esperal wszywa się 1 na każde 10 kg masy ciała, a ja wyglądałem jakbym miał im napocząć drugie opakowanie. Jestem zawsze pod wrażeniem Twoich komentarzy . Chuj z scratch mix mikem, jesteś autorytetem i tyle:)
btw: przepita, ale było warto.
btw2: rodzinne, ale jestem pierwszy odważny "samobójca"
btw3:.... nie tracę wiary w rozsądek który ma prawo wygrać
Znalazł się tam gdy żona położyła na stole pozew rozwodowy i poczuł , że dalej już śmierć go czeka bo jest na końcu drogi. Wyszedł z nałogu i innym pomaga.
@Farmer111 ekspertem nie jestem ale czy to troche nie podwaza teorię, ze alkoholizm to choroba? Z jakiej choroby wychodzisz w momencie, w ktorym uznajesz ze juz nie chcesz dluzej chorowac, bo umrzesz? W dodatku bez leków.
@Heheszki z przelicznika wagowo mi wychodziło chyba 3 tabletki. poprosiłem o 6 (tak naprawdę to dopłaciłem :P) bo za pierwszym razem miałem 2 i przepiłem. przy 6 to jak się dezodorantem w kulce przejechałem raz to miałem ślad jak po żelazku, a i na ogórki kiszone musisz uważać xD.
ostatnią wszyswkę to se już tak profilaktycznie zapodałem, bo czułem że już jestem "wyleczony", a to zawsze groźne. polecam jak zmieniasz otoczenie, na przykład jak będę jakoś wracał do UK to może też się zaszyje. mi to po prostu wyłącza myślenie o alko całkiem.
@Legendary_Weaponsmith esperal się wszywało pod skórę jako "lek" na alkoholizm, mial powodowac potwornego kaca od razu po wypiciu malych ilosci alko. przestali, bo szło się tym zabić wypijając flaszkę na hejnał zanim zaczął działać.
@GrindFaterAnona przestali, bo szło się tym zabić
nie przestali. idzie się tym zabić.
esperal jak najbardziej się wszywa dalej, były chyba tylko trzy lata kiedy się nie produkowało disulfiramu w Polsce, co spowodowało wysyp zabiegów "na czarno" z podróbkami lub wschodnimi odpowiednikami.
jedyna różnica jest taka że obecnie można zaszyć pacjenta tylko jak sam przyjdzie i poprosi i w dodatku jest rokujący, a podobno za komuny zdarzały się przpadki zaszywania przymusowo pacjentów.
za to nie zaszywa się już pod skórę na łopatce, teraz zawsze podmięśniowo w tyłek. każdy kogo znałem (no dwa przypadki) z wszywką podskórną na łopatce wyciął to sobie przy pierwszej okazji. pół biedy jak masz ziomków co ci wytną, gorzej jak sam kombinujesz długim nożem. z tyłka nie wytniesz.
działa tak jak opisałeś, to są kwestie minut. ja dodatkowo się duszę jeszcze, więc flaszka na hejnał to pewny zgon. ale jak ktoś wali flaszke na hejnał, to zgon wcześniej czy później nastąpi i tak, z esperalem czy bez.
@voy.Wu a to nie wiedziałem, słyszałem jakis czas temu, ze to zastąpili czymś przez co nie przyswaja się alkoholu. w związku z czym nawet jak się napijesz to nie odczuwasz efektów, wiec przestajesz pic bo to nie ma sensu. ale moze cos pojebalem
@Earl_Grey_Blue trzymaj się tam mordo
Niezbywalne prawo człowieka.
@Earl_Grey_Blue Pełna zgoda, ja swojego Taty nigdy nie znałem a Mamę pochowałem w tym roku, ech. Z opowieści Mamy mój Ojciec się odsłonił z alko jak była blisko porodu, gdy miałem 3 miechy Matka się z typem rozstała. Ja osobiście alkoholu kijem dotykać w życiu ze względu na to nie zamierzam.
Współczuję Ci bardzo straty obojga rodziców, ta pustka, ta nicość, to przejdzie kiedyś, a przynajmniej tak chciałbym myśleć. Dobre wspomnienia niech pozostają na zawsze! Miej siły, no bo co pozostaje. Życie jest bez sensu, ale trzeba brnąć, może jeszcze coś ciekawego zobaczymy, stworzymy, przeżyjemy, może komuś się uda w czymś pomóc.
@Earl_Grey_Blue to ja moze swoje dorzuce
Moja matka nie żyje od 10 lat i stary też alkoholik. Był taki okres 3-4 lata temu, ze pił całkowice na umór, jak przyjezdzalem, to w chacie byl chlew, a on nieprzytomny lezal, czasami na kanapie, czasami na podlodze. Jezdzilem tam i go pilnowalem, zeby sie nie nachlal po raz kolejny i wytrzezwial, zalatwialem mu dwa razy odwyk, bo sam nic nie potrafi ogarnac, nawet jak niby chce.
Po skonczonym odwyku nie pił jakiś czas, a teraz znowu sobie popija - bez takich ekstremów, ale jak dla mnei to mała różnica, wiadomo, ze predzej czy pozniej znowu zaskoczy bo tak to dziala.
Szczerze mówiąc, jak był w takim najgorszym okresie i do niego jezdzilem, to bylem w takim stresie, ze czasami jak tam jechalem to juz mialem nadzieje ze sie zapił i będzie po wszystkim. Teraz mam silne opory żeby nawet do niego zadzwonić, bo jest ryzyko, że będzie najebany i to obudzi we mnie to całe gówno, które czułem wtedy.
Wiadomo, że to jego życie i nie jestem za nie odpowiedzialny, ale nie pomaga to osiagnac pelnego spokoju - mimo ze alkoholik, to nie byl nigdy chamem ani przemocowcem, byl niedostepny emocjonalnie i wycofany, a jak jest trzezwy, to nawet spoko gosc, wiec po prostu mi go szkoda, ale nie potrafie sie otworzyc na bliska relacje.
Za radą psychologa zapisałem się na NFZ na terapię DDA i czekam na termin rozpoczecia, w sumie juz pół roku. Okazuje sie, ze moje zachowania, reakcje i triggery oraz problemy z odczuwaniem i wyrazaniem emocji sa typowe dla dorosłych dzieci alkoholików. Mam nadzieję, że ta terapia pomoże mi nie tylko unormować mój stosunek do ojca i doprowadzic relacje z nim do wzglednej normalnosci, ale tez zaczac odczuwac jak zdrowy czlowiek - w wieku 35 mam jeszcze szanse sie wyleczyc i wiem, ze tego chce i potrzebuje.
@hesuss Przykro mi to słyszeć. Mój ojciec też nie był przemocowy, ale on się nawet nie chciał leczyć, uważał że wszystko jest ok. Matkę kiedyś zaciągnąłem do AA, ale była tam ze 3 razy i koniec. No nie mamy na to realnego wpływu. Znam dobrze temat DDA, też tworzy mi to sporo problemów. Mimo, że rodzice nie żyją to zamiast spokoju czuję się obecnie przytłoczony sytuacją. Wcześniej byłem w ciągłej gotowości na to, że coś się wydarzy. Jestem jednak dobrej myśli, że to się naprawi, chodzę do terapeuty.
Zaloguj się aby komentować