Kuroń zaczął ministrowanie 13 września 1989 roku.
Właściwie nic się w moim życiu nie zmieniło – mówił po objęciu urzędu. – Zawsze miałem kłopoty, skąd pożyczyć pieniądze.
I pierwsze, czego się dowiedziałem, to że brakuje 50 milionów. Było to moje pierwsze zderzenie z ministrowaniem. Skąd wziąć 50 milionów? Od tej chwili ja jestem odpowiedzialny za to, że prawie jedna trzecia emerytów nie będzie miała za co kupić nawet chleba.
Pieniędzy zabrakło akurat dla rolników. Kuroń postanowił pożyczyć je z innej instytucji państwowej, ale dowiedział się, że to sprzeczne z prawem.
Zapytałem wtedy: "Ile się za to siedzi?". Oni się roześmiali i pożyczyli te 50 milionów.
Byliśmy jedynym krajem postkomunistycznym, który od początku zadeklarował, że dla emerytów muszą zawsze być pieniądze. Gdzie indziej, jak brakowało pieniędzy w budżecie, emerytur po prostu nie wypłacano. To była zasługa Jacka.
Główną troską Jacka było pilnowanie, by emerytur nie zżerała inflacja. „Dokładał do puli emerytalnej wszystkie pieniądze, jakie mu się udawało wydusić z budżetu”– pisała „Gazeta Wyborcza”. Dokonał cudu: w drugim kwartale jego urzędowania emerytury i renty spadły o zaledwie cztery procent, podczas gdy płace – o trzydzieści dwa procent.
W 1990 roku, kiedy Polska zmagała się z szokiem radykalnej reformy ekonomicznej, Kuroniowi udało się – mimo kurczącej się gospodarki i pauperyzacji społeczeństwa – hojnie dofinansować emerytów, a także przewalczyć w Sejmie rewolucyjne zmiany w systemie emerytalnym.
Chroniąc emerytury przed inflacją, posunął się jednak za daleko.
Wprowadzony przez Kuronia mechanizm podnoszenia emerytur z góry, według prognozowanej inflacji, okazał się – gdy inflacja była niższa od założonej – ruiną dla budżetu. Nagle niektóre emerytury okazały się wyższe niż pensje.
___
Kiedy przyszła wolność, wszyscy uważali, że będziemy dobrze żyć, było niesamowite ciśnienie na socjalne państwo, które wszystko da, bo komuniści brali dla siebie. Jacek jedyny próbował z ludźmi o tym rozmawiać
Kilkanaście milionów ludzi słuchało co wtorek w TVP 1, zaraz po Dzienniku, a przed filmem, to jest w porze największej oglądalności, jak Kuroń tłumaczył i oswajał nową rzeczywistość.
To nie rzeczniczka naszego rządu usuwała Urbana z naszej świadomości, ale telewizyjne wystąpienia Jacka Kuronia. Mówił: „
Dobry wieczór państwu i dobranoc” i stawał się gościem w tysiącach domów. Dziś nie mogę sobie wyobrazić polityka, którego ludzie chcieliby mieć u siebie tydzień w tydzień.
Aleksander Kwaśniewski:
Pogadanki Kuronia miały dla przemian zasadnicze znaczenie. To on ten towar wepchnął ludziom do rąk.
Bez Jacka plan Balcerowicza by pękł. Byłby strajk generalny. Przy wszystkich popełnionych błędach Jacek był jedynym możliwym ministrem zdolnym zabezpieczyć ludzi.
Z książki
Jacek.
#historia #polityka