#psychologia #trauma #filozofia #ciekawostki
Często w internecie przewija mi się takie powiedzonko: „
Trudne czasy tworzą silnych ludzi, silni ludzie tworzą dobre czasy, dobre czasy tworzą słabych ludzi i słabi ludzie tworzą trudne czasy”, ale im dłużej zagłębiam się w takie tematy jak przywiązanie, trauma, emocje, praca mózgu, tym bardziej nie mogę znaleźć potwierdzenia dla tych słów. Właściwie to nigdy nie trafiłam na jakikolwiek trop potwierdzający te słowa (choć nie twierdzę, że jestem alfą i omegą i wiem wszystko). Wszystko wskazuje na to, że jest zupełnie odwrotnie - trudne czasy tworzą słabych ludzi, a dobre czasy tworzą silnych ludzi. Poniżej zamieszczam ciekawy fragment książki Gabora i Daniela Maté „Mit normalności. Trauma, choroba i zdrowienie w toksycznej kulturze”
Doktor Szyf wraz ze swoim montrealskim zespołem przeprowadził jedno z najczęściej cytowanych badań epigenetycznych, które ma znaczące implikacje dla naszego postrzegania rozwoju, zachowania i zdrowia. Pracując ze szczurami laboratoryjnymi, naukowcy analizowali wpływ interakcji matki z młodymi w pierwszych dniach po urodzeniu na reakcje na stres potomstwa przez resztę jego życia – czy jest ona adekwatna i pewna, czy nadmierna i podszyta lękiem. Skupiono się na osi HPA, regulującej stres pętli sprzężenia zwrotnego obejmującej podwzgórze, przysadkę mózgową i nadnercza. W szczególności badacze przyjrzeli się tym molekułom receptorów w mózgu, których zadaniem jest modulowanie stresu, czyli wywoływanie odpowiedniego zachowania w sytuacji stresowej. Stworzenia, u których reakcje stresowe są słabo regulowane, będą bardziej niespokojne i mniej zdolne do stawiania czoła nawet zwykłym wyzwaniom środowiskowym, a przy tym nadmiernie zestresowane nawet w normalnych warunkach.
Badanie pokazało, że jakość wczesnej opieki matczynej ma wpływ na biochemiczną zdolność mózgu potomstwa do zdrowego reagowania na stres w dorosłości. Decydujące markery epigenetyczne – sposób ekspresji pewnych genów – w mózgach szczurów różniły się w zależności od ilości opiekuńczego kontaktu z matkami1. Co zdumiewające, potomstwo przeniosło na własne niemowlęta rodzaj macierzyństwa, jakim samo zostało otoczone. Szyf i jego współpracownicy wykazali również, że jakość opieki matczynej wpływa na aktywność receptora estrogenu – podstawowego hormonu żeńskiego – u szczurzyc, co rzutuje na wzorce macierzyństwa w następnych pokoleniach2. Dzięki niezwykle pomysłowym manipulacjom badanej populacji szczurów – zabiegom nie do pomyślenia w przypadku badań na ludziach – stwierdzono, że zarówno fizjologiczne, jak i behawioralne następstwa wczesnych wzorców opiekuńczych mają charakter niegenetyczny, czyli nie są przekazywane poprzez tak zwany kod genetyczny, który pozostał niezmieniony. Były one raczej epigenetyczne – innymi słowy, zdeterminowane przez wpływ różnych rodzajów matczynej opieki na aktywność genów w mózgach potomstwa. (Badacze przyglądali się konkretnie temu, z jaką „czułością” szczurze matki „myły” czy też lizały swe młode).
„Rozumiem, ale mówimy o gryzoniach laboratoryjnych – powiesz być może. – Co te odkrycia oznaczają dla ludzi żyjących w prawdziwym świecie?” Słuszne pytanie, na które natura udzieliła wymownej odpowiedzi w postaci niszczycielskiej burzy lodowej, która w styczniu 1998 roku nawiedziła prowincję, gdzie dr Szyf i jego zespół prowadzili badania3. Uznana za jedną z najtragiczniejszych w historii Kanady klęsk żywiołowych, burza pozostawiła wielu mieszkańców Quebecu bez ciepła i elektryczności. Na im więcej „obiektywnych stresów” narażone były ciężarne kobiety w ciągu tych trudnych dni – na przykład w postaci konkretnych, mierzalnych czynników, takich jak ciemność, zimno i szkody w gospodarstwie domowym – tym mocniej fizjologia ich dzieci była naznaczona skutkami tych przeciwności losu nawet w okresie dojrzewania. (Uczestniczki badania wywodziły się z podobnych środowisk społeczno-ekonomicznych, kulturowych i etnicznych i mieszkały w tym samym podmiejskim obszarze). „Obserwując dzieci na przestrzeni lat – powiedziała Suzanne King, profesor psychiatrii na Uniwersytecie McGilla – odkryliśmy, że ten obiektywny stres tłumaczy wiele dzielących je różnic: słownictwo, BMI [wskaźnik masy ciała] i otyłość, wydzielanie insuliny i działanie układu odpornościowego”4. Zmiany dotknęły nawet IQ. „Zaobserwowaliśmy też zwiększoną częstotliwość występowania astmy – dodał dr Szyf – a także wzrost liczby genów zapalnych i odpornościowych mających związek z autoimmunizacją”.
Powinienem podkreślić, że nie tylko matki przenoszą na potomstwo przewlekłe zaburzenia w działaniu mechanizmów stresu. W jednym z eksperymentów zdrowe samce myszy były drażnione różnymi stresorami: częstymi zmianami klatek, ciągłą ekspozycją na światło lub biały szum, zapachem lisa, trzymaniem w ciasnej rurce, i tak dalej. Następnie połączono je w pary z niezestresowanymi samicami, które otaczały młode znakomitą opieką. Mimo to ich potomstwo wykazywało zaburzone reakcje na stres i wzorce hormonów stresu. Innymi słowy, mimo najlepszych starań matek ojcowie niejako przenieśli niepokojące nieprawidłowości przez plemniki5. U ludzi stres ojcowski na wczesnym etapie życia dziecka również może mieć długofalowe następstwa, sięgające co najmniej wieku dojrzewania. Grupa badaczy stwierdziła, że przeciwności losu dotykające zarówno matki, jak i ojców mają „miarodajne powiązania” z epigenetycznymi profilami dzieci6.
Drugi cytat z książki Daniela Żyżniewskiego „Emocje i nastrój. Jak je zrozumieć i kształtować” - (wrzucam tu tylko cytaty, na które natrafiłam ostatnio, lecz to tylko wycinek, a nie całość literatury).
Neurony pod wpływem większej siły bodźców nie stają się bardziej wydolne. Jest dokładnie odwrotnie, tzn. im silniejszy bodziec, tym większe ryzyko śmierci komórki neuronalnej z tzw. przestymulowania. To jeden z powodów, dla których człowiek wychowywany w rodzinie, w której panuje przemoc słowna i fizyczna,ma istotnie mniej neuronów i mniej połączeń między nimi w całej korze mózgowej w porównaniu z człowiekiem wychowywanym w rodzinie bez przemocy. W rezultacie osoby, których emocjonalność kształtowała się w takich warunkach, mają większe trudności w panowaniu nad pobudzeniem i mniejsze poczucie wpływu na jakość swojego stanu psychicznego, więc i mniejszą odporność psychiczną w dorosłości. Uwidacznia się to w warunkach kłopotów życiowych a nie podczas względnie bezpiecznej rutyny dnia codziennego. A zatem ogólny potencjał sieci neuronalnych pozwalają zwiększyć nie coraz silniejsze bodźce, lecz coraz bardziej zróżnicowane.
[1] Moshe Szyf i in., Maternal Programming of Steroid Receptor Expression and Phenotype Through DNA Methylation in the Rat, „Frontiers in Neuroendocrinology 26”, nr 3–4 (październik–grudzień 2005), s. 139–162.
[2] Frances A. Champagne i in., Maternal Care Associated with Methylation of the Estrogen Receptor-1b Promoter and Estrogen Receptor-Alpha Expression in the Medial Preoptic Area of Female Offspring, „Endocrinology 147”, nr 6 (czerwiec 2006), s. 2909–2915.
[3]Lei Cao-Lei i in., DNA Methylation Signatures Triggered by Prenatal Maternal Stress Exposure to a Natural Disaster: Project Ice Storm, „PLoS ONE 9”, nr 9 (19 września 2014),
https://doi.org/10.1371/journal.pone.0107653 .
[4]Wendy Leung, Pregnancy Stress During 1998 Ice Storm Linked to Genetic Changes in Children After Birth, Study Suggests, „Globe and Mail”, 30 września 2014.
[5]Ali B. Rodgers i in., Paternal Stress Exposure Alters Sperm MicroRNA Content and Reprograms Offspring HPA Stress Axis Regulation, „Journal of Neuroscience 33”, nr 21 (maj 2013), s. 9003–9012.
[6]Marilyn J. Essex i in., Epigenetic Vestiges of Developmental Adversity: Childhood Stress Exposure and DNA Methylation in Adolescence, „Childhood Development 84”, nr 1 (styczeń 2013), s. 58–57.