Zdjęcie w tle
koniecswiata

koniecswiata

Kosmonauta
  • 143wpisy
  • 908komentarzy

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
Zapraszam na spotkanie z Martą Niedźwiedzką w podkaście "O zmierzchu". Tym razem zapraszam do posłuchania i do dyskusji o dotyku.

https://open.spotify.com/episode/1uSfblchCqQIAMZcZGqklA?si=E9Q-Ao1WQSuEk0U8-dKO1Q

TLDW
By przeżyć, trzeba nam czterech uścisków dziennie. By zachować zdrowie, trzeba ośmiu uścisków dziennie.
By się rozwijać, trzeba dwunastu uścisków dziennie.
Virginia Satir

Dotyk uruchamia w naszym ciele produkcję oksytocyny, serotoniny, dopaminy, redukuje stres - oksytocyna działa bardzo skutecznie na redukcję kortyzolu. Układ nerwowy przepina się z reakcji walcz/uciekaj/zastygnij na reakcję poszukiwania interakcji społecznych - jest to najbardziej przystosowawcza część, młodsza od tych starych reakcji stresowych. Działa wtedy, kiedy aktywuje się nerw błędny, pojawia się pobudzenie dotykowe - albo ktoś nas dotyka albo my siebie.
Poszukiwanie relacji międzyludzkiej jako odpowiedź na stres emocjonalny jest zdrowe i przystosowawcze.

Jakość dotyku - i dotykany, i dotykający są naprawdę połączeni i w kontakcie emocjonalnym, w którym gadanie nie jest potrzebne. Dawca i biorca są zaangażowani i obecni.
Najlepiej działa taki dotyk, który jest w miarę wyraźny i w miarę powolny 3-5cm/sek.

Dotyk jest pierwszym zmysłem, którego uczymy się jeszcze w życiu płodowym i zaczyna działać zaraz po urodzeniu.

Deprywacja dotyku jest dla nas katastrofą psychiczną. Dla niemowląt jest wręcz śmiertelna (w XIII wieku niemiecki cesarz Fryderyk II Hohenstauf nakazał przeprowadzić słynny „eksperyment deprywacyjny" polegający na wychowywaniu grupy dzieci w całkowitej izolacji od mowy - czyli również od opiekunów posługującym się językiem - w celu sprawdzenia, jaki język wytworzy taka grupa - w rezultacie wszystkie dzieci zmarły).
Dzieci bez dotykania nigdy nie rozwijają się zdrowo emocjonalnie i intelektualnie.
Niedotykane niemowlęta zaczynają mieć bardzo szybko neurologiczne zmiany w mózgu.

W tym miejscu należy wspomnieć o kolejnym, kontrowersyjnym eksperymencie Harlowa na małpkach rezuskach - dla ssaków ważniejsze jest doświadczenie bliskości i dotyku i wynikające z tego poczucie bezpieczeństwa, zaopiekowania i łączności niż nawet jedzenie.

Tiffany Field przeprowadzała badania nad dotykiem - tzw. skin hunger - mają to wszyscy ludzie, którzy cierpią na brak interakcji z innymi, np więźniowie, kosmonauci. Odczuwanie "skin hunger" jest zbliżone do odczuwania głodu pożywienia, zostawia nas w podobnym dystresie. Cywilizacyjne na głód dotyku najczęściej cierpią starsze osoby i mężczyźni, którzy są wyjątkowo nieuprzywilejowani pod kątem dotyku w naszej kulturze. Młodzi mężczyźni, dorastając, są jakby z dotyku wyjmowani, czyli coraz mniej osób dotyka młodego chłopaka jak on dorasta, matki przestają dotykać, ojcowie najczęściej nie dotykają, oni nie dotykają się też między sobą, bo "faceci się nie dotykają". Nawet w pewnym momencie dotyk między mężczyzną a kobietą zaczyna być bardzo obciążony ewidentną dwuznacznością i w związku z tym mężczyźni potrafią żyć bardzo długo w braku nieseksualnego dotyku. Ten głód dotyku często się nawarstwia latami i skutkuje np. agresją. Nawet jeżeli to nie pójdzie w tą stronę to może się skończyć tym, że ci mężczyźni mają wielkie ciśnienie na seks, dlatego, że stosunek seksualny jest jedynym miejscem gdzie mogą nakarmić ten głód dotyku. Taka relacja jest uboga, bo tam nie ma nic z nasycania się i celebracji, tam jest łagodzenie tego głodu. Jeżeli tacy mężczyźni wrócą do siebie i uświadomią sobie ten mechanizm i zaczną sięgać po różne formy dotyku (to nie musi być dotyk erotyczny), to zazwyczaj to kompulsywne ciśnienie na seks spada a wzrasta możliwość przeżywania tego spotkania seksualnego na innym poziomie.

W kulturach wysokodotykowych, w których ten dystans międzyludzki jest mniejszy, jest dużo mniej agresji bezpośredniej, dużo większą skłonność do załatwienia agresji w sposób inny niż przemocowy.

Wszystkie najważniejsze komunikaty: jesteś bezpieczny, widzę cię, kocham, pożądam da się przekazać bez gadania. Wycofanie dotyku jest jednym z pierwszych komunikatów o osłabieniu więzi, o tym, że ludzie się od siebie odwracają i nie chcą być tak blisko i nie chcą mieć tego połączenia.
Dotyku nie można zakłamać, tzn. można dotykać nieświadomie, ale jeżeli dotyka się świadomie, to nie można dotykać z zainteresowaniem czy z pożądaniem, kogoś kto nas nie interesuje albo kogo nie pożądamy. Nie można dotykać ciepło i kojąco kogoś, co do kogo mamy negatywne uczucia, albo np. gniew. Można uprawiać seks bez zaangażowania emocjonalnego ale ciężko jest w takim układzie uzyskać ten rodzaj emocjonalnego nakarmienia, o które bardzo wielu osobom w intymności chodzi. W każdej relacji, czy to intymnej czy przyjacielskiej dotyk mówi o tym co się tak naprawdę dzieje, przez to, że kształtuje to takie najbardziej pierwotne i niedające się przekłamać doświadczenie kontaktu. Całą resztę możemy "pościemniać", możemy oszukać komunikaty wzrokowe, dźwiękowe , ale w dotyku możemy być w tym, co jest naprawdę.

Poniżej ćwiczenie, którego celem jest powrót do świadomego dotykania, czyli wyjście z tego automatycznego miziania i miętolenia, a wejście w aktywne dawania, branie i obecność . To ćwiczenie zaproponowała Betty Martin, nazywa się "Three minutes game". Ono jest z definicji aseksualne.

Dwie osoby siadają na przeciwko siebie:
Osoba 1 - dawca dotyku - pyta osobę 2 jak chce być dotykany/dotykana przez 3 minuty. Osoba 2, która ma być dotykana ma się spokojnie zastanowić co, jak i gdzie będzie ok i ma to jasno określić. 
Dający dotyk daje dotyk biorcy, a biorca nie może zostawać w tym momencie pasywny, musi aktywnie odbierać to, co się dzieje.
Po 3 min osoba 1, która będzie teraz biorcą dotyku pyta osoby 2 jak będzie ją dotykać przez 3 min i świadomie zgadza się albo nie na dany dotyk. Potem się zamieniają.

Ćwiczenie to pomaga nam zauważyć jak bardzo dotykamy się "na automacie", jak bardzo nie wiemy co nam sprawia przyjemność, jak bardzo jest nam ciężko poprosić, jak często robimy coś wbrew sobie, bo druga osoba tego od nas oczekuje. Ludzie często mają tak, że dawanie dotyku przychodzi im z łatwością, ale utrzymanie tego świadomego kontaktu w braniu jest dosyć skomplikowane.

Ludzka egzystencja bez dotyku jest pozbawiona bardzo istotnego, więziotwórczego materiału.
W tym świadomym dawaniu dotyku jest coś totalnie ważnego, jeżeli chodzi o relacje, bo tylko tą drogą jesteśmy w stanie przekazać pewien rodzaj ciepła i uwagi, który jest nieprzekazywalny żadną inną drogą.

#psychologia #gruparatowaniapoziomu #qualitycontent #rozwojosobisty

Zaloguj się aby komentować

Dzisiaj wrzucam trochę inspiracji "poradnikowych", zgodnie z zasadą: jak coś jest głupie, ale działa, to nie jest głupie.
O co chodzi w tych "językach miłości"? Po prostu o to, że ludzie w różny sposób okazują sobie miłość. Te sposoby zazwyczaj wynoszą z domu rodzinnego i jeżeli partner/partnerka ma inny "język miłości" to trudno nam to zauważyć i stosować, no bo przecież znamy tylko "nasz język".
Komunikacja i współistnienie w związku to bardzo złożony temat i nie ogranicza się jedynie do sposobów okazywania sobie miłości, ale warto być świadomym tego zagadnienia.

A jaki Wy macie język miłości? Zapraszam do głosowania w ankiecie.

5 języków miłości wg Gary'ego Chapmana:

1. Wyrażenia afirmatywne (używanie słów do wyrażania afirmacji drugiej osoby - docenianie, komplementy)
2. Dobry czas (spędzanie razem czasu, skupienie się na partnerze - w tym czasie nie zajmujemy się jednocześnie czymś innym; rozmawianie, utrzymywanie kontaktu wzrokowego, słuchanie, wspólne działanie)
3. Przyjmowanie/dawanie podarunków (widzialne symbole miłości - ich koszt ma niewielkie znaczenie, "prezent z samego siebie" - bycie przy partnerze, gdy ten cię potrzebuje)
4. Drobne przysługi (chęć robienia tego, co nasz współmałżonek chciałby, żebyśmy robili - chcemy sprawić mu przyjemność, służąc mu; wyrażamy swoją miłość wyręczając go w czymś)
5. Dotyk (trzymanie się za ręce, całowanie, przytulanie, akt płciowy)

Myślę, że każdy intuicyjnie czuje jaki jest jego język miłości, ale można sobie pomóc wykonując test, np.:
https://www.idrlabs.com/pl/style-milosci/test.php

A jaki jest Wasz język miłości?

Źródło: książka Gary'ego Chapmana "5 języków miłości" Poniżej fragmenty:

W każdym dziecku znajduje się"zbiornik na emocje", który należy wypełnić miłością. Gdy dziecko czuje się naprawdę kochane, rozwija się emocjonalnie, ale jeśli zbiornik na miłość jest pusty, dziecko nie będzie się zachowywać właściwie. Wiele złych zachowań dzieci jest konsekwencją niespełnienia zbiornika na miłość." Ross Campbell

Emocjonalna potrzeba miłości nie jest jednak zjawiskiem dotyczącym tylko dzieci. Towarzyszy nam ona w naszym dorosłym życiu i w małżeństwie. Stan "zakochania" tymczasowo ją zaspokaja, ale - jak się później przekonujemy - jest to tylko rozwiązanie tymczasowe, o ograniczonym i przewidywalnym czasie trwania. Gdy mija szczytowy moment obsesyjnego "zakochania", ponownie pojawia się potrzeba miłości, ponieważ uczucie to jest podstawowym składnikiem ludzkiej natury. Znajduje się w centrum naszych potrzeb emocjonalnych. Potrzebowaliśmy miłości, zanim się "zakochaliśmy", i będziemy jej potrzebować przez całe życie.

Gdy zbiornik na uczuciową miłość twojego współmałżonka jest wypełniony i czuje się on bezpiecznie, doświadczając twojej miłości, cały świat nabiera kolorów, a twój mąż czy żona osiąga w życiu największe spełnienie. Jeśli jednak ten zbiornik jest pusty, a twój współmałżonek nie czuje się kochany, lecz wykorzystywany, postrzega życie w ponurych barwach i prawdopodobnie nigdy nie wykorzysta swoich możliwości związanych z czynieniem dobra w świecie.

Prawdziwy świat małżeństwa, gdzie w umywalce zawsze są jakieś włosy a lustro pokrywają małe białe plamki, gdzie prowadzi się spory na temat sposobu zawieszania papieru toaletowego i tego, czy deska klozetowa ma być opuszczona, czy podniesiona. To świat, w którym buty nie przemieszczają się same do szafki, szuflady nie zamykają się samodzielnie, płaszcze nie lubią wieszaków, a skarpetki po praniu są nieobecne i nieusprawiedliwione. W tym świecie spojrzenie może przynieść ból, a słowo może zmiażdżyć. Kochankowie mogą stać się wrogami, a małżeństwo przekształcić w pole bitwy. Fałszywą informacją było przekonanie, że stan zakochania będzie trwał wiecznie (pamiętaj - okres ten trwa średnio dwa lata). Niektóre pary są przekonane, że koniec okresu zakochania stawia przed nimi tylko dwie opcje: poddać się marnemu życiu w towarzystwie współmałżonka bądź opuścić ten tonący okręt i spróbować jeszcze raz. Badania wskazują też, że istnieje trzeci, lepszy wybór: możemy uznać stan zakochania za to, czym w rzeczywistości był (ograniczony czasowo okres nasilenia uczuć), i zacząć szukać "prawdziwej miłości" wspólnie z naszym małżonkiem. Tego rodzaju miłość obfituje w emocje, nie stanowi jednak obsesji. Jest to miłość, która łączy rozum i uczucia. Jej elementem jest akt woli; wymaga dyscypliny i uznaje potrzebę osobistego rozwoju.

Dlaczego - mimo pomocy licznych ekspertów - tak niewielu parom udaje się odkryć tajemnicę utrzymania wzajemnej miłości po ślubie? Problem polega na tym, że przeoczyliśmy podstawową prawdę: ludzie mówią różnymi językami miłości. Twój język miłości i język, jakim posługuje się twój małżonek, mogą się różnić tak bardzo jak chiński i angielski. Niezależnie od tego, jak bardzo się starasz wyrazić swoją miłość po angielsku, jeśli twój partner rozumie tylko chiński, nigdy nie nauczycie się wzajemnej miłości.

#psychologia #zwiazki #5jezykowmilosci #ankieta #ciekawostki

Jaki jest Twój język miłości?

24 Głosów
GtotheG

@koniecswiata dla mnie to 1, 2 i 5, nie umiem powiedzieć co najważniejsze, wszystko równie ważne.

e5aar

@koniecswiata dla mine to jest coś co muszę na nowo odkryć. Jednak wydaje mi się że 5, 3, 1.

Mikry_Mike

@koniecswiata dawno temu, zanim nie odkryłem, że jestem aromantyczny, po prostu robiłem. To mój sposób okazywania uczuć rodzinie - rodzicom i rodzeństwu. Po prostu robię dla nich rzeczy, nie zastanawiam się długo czy nie wygłaszam peanów. Nawet jeśli miałbym uskutecznić moje - rzekome - umiejętności pisarskie w służbie tego okazania uczuć, to po prostu napisałbym list.


Jak się zastanowię nad przeszłością, to zawsze to było robienie. Nie jestem dobry w mówieniu o tym co czuje, bo obecnie jeśli chodzi o "romantyczne" pierdololo, to jestem kompletnie pusty, ale to wynika z tego co napisałem na samym początku.

Zaloguj się aby komentować

Najskuteczniejsza technika, na jaką trafiłam w swoim życiu odnośnie „zarządzania” swoimi emocjami to Technika Uwalniania Davida R. Hawkinsa, którą załączam do posta.

Napiszę swoimi słowami jak ja rozumiem tą technikę i jak ona wygląda z mojej perspektywy.

Po pierwsze, emocje są nierozerwalnie połączone z naszym ciałem – są pewnego rodzaju „reakcjami ciała”. Nie można odczuwać emocji i nie mieć odzwierciedlenia tych emocji w ciele (w postaci różnych odczuć, np. napięć). Jeżeli ktoś nie czuje, to znaczy, że ich po prostu nie zauważa albo je wypiera, tłumi lub robi jeszcze inne dziwne rzeczy – ale te tłumione emocje nie znikają, gdy zbierze się ich odpowiednia ilość, pojawią się później najczęściej jako dolegliwości psychosomatyczne.
Żeby móc zacząć używać tej techniki trzeba złapać kontakt ze swoim ciałem – zacząć zwracać uwagę na to, co dzieje się w ciele. To kwestia praktyki.

Kiedy już wiem, że pojawiła się we mnie jakaś emocja, to skupiam się na tym odczuciu z ciała i przyglądam się mu. Nie angażuje w to myśli - mielenie danej sytuacji w umyśle zazwyczaj jeszcze bardziej nakręca emocje. Trzeba pozwolić sobie na to, żeby „przepłynęła” i „wyczerpała się”, wtedy taka emocja trwa paręnaście sekund, może minutę – generalnie chwilkę.

Oto cała technika. Jest naprawdę bardzo prosta.

Zauważam taki trend ostatnio, że modne jest bycie wdzięcznym. Moda na bycie wdzięcznym atakuje mnie ze wszystkich stron - często spotykam się z tym na różnych warsztatach, podcastach, można nawet kupić dzienniki, "wdzięczniki" wydane na tysiąc różnych sposobów. I oczywiście nie ma w tym nic złego, to ważne, żeby doceniać to, co się ma, nawet jeżeli możemy sobie wyobrazić lepszą sytuację niż tą, w której się obecnie znajdujemy. Zastanawiam się tylko - czy my rzeczywiście czujemy tą wdzięczność, czy my bardziej "myślimy" wdzięczność? Wdzięczność jako koncept pochodzący z umysłu, myślę, że jest dostępny praktycznie dla każdego - prawie każdy tu i teraz potrafi zrozumieć, że są gorsze kraje do życia, że są miliony ludzi w gorszej sytuacji życiowej (nie tylko materialnej) niż my. Oczywiste. Ale czy rzeczywiście czujemy tą wdzięczność? Czy czujemy ją w ciele?
Pierwszy raz w życiu odczułam to "rozwibrowane" w ciele uczucie wdzięczności kiedy "uwolniłam", za pomocą właśnie tej techniki, wiele przykrywających wdzięczność emocji: smutku, gniewu, lęku. To było dla mnie naprawdę poruszające przeżycie.
#psychologia #emocje #davidhawkins #technikauwalniania

Dla zainteresowanych tematem polecam książki:
David R. Hawkins - Technika uwalniania (książka dotyczy samej techniki i emocji)
Gabor Maté - Kiedy ciało mówi nie. Koszty ukrytego stresu (książka dotyczy wpływu tłumionych/wypieranych emocji na choroby, które nas dotykają)
314254c4-ffd2-4dac-9727-456c1c20b3f3
KLH2

Po pierwsze, emocje są nierozerwalnie połączone z naszym ciałem – są pewnego rodzaju „reakcjami ciała”.


Dodam jako ciekawostkę - wg teorii.. nie pamiętam - jakiś Europejczyk, ale nazwisko chyba nie ma znaczenia te reakcje ciała są pierwotne, pierwsze. Mózg dopiero po reakcji ciała niejako identyfikuje emocję jak taką, siaką czy owaką.

Jest to ciekawe o tyle, że teoretycznie w różnych kulturach te same reakcje mogłyby być identyfikowane jako różne emocje. I nie chodzi mi o to, że kulturowo różnie identyfikowany jest bodziec - cieszę się na widok szczeniaczka, a ktoś inny niekoniecznie, bo mechanizm reakcja<identyfikacja jest bardziej pierwotny. Ale to teoretycznie, bo nie znam żadnych badań, które by tę opcję potwierdzały

GtotheG

@KLH2 no chyba nie jest do konca tak jak piszesz, bo robiono badania na temat rozpoznawania emocji i niezaleznie od kultury kazdy czlowiek potrafi rozszyfrowac, ze smiech to radosc, a placz to smutek itd.

KLH2

@GtotheG Napisałem coś o rozpoznawaniu emocji innych ludzi?

Gepard_z_Libii

Przed rozpoczęciem uwalniania polecam najpierw przeczytać kilka książek.

”Siła i moc” „Technika uwalniania” i „Przywracanie zdrowia” to według mnie absolutne minimum.

Pomoże to w zrozumieniu pewnych zjawisk i pomoże ujarzmić ego, które doskonale wie, jak groźna dla niego jest technika uwalniania i zrobi wszystko aby przekonać Cię że ta technika, to tylko strata czasu.

Jakby kogoś interesowało to służę pomocą, bo swojego czasu byłem mocno zafascynowany Hawkins’em i mam dość sporą wiedzę w temacie.

koniecswiata

@Gepard_z_Libii Dzięki za rekomendacje. Nie czytałam innych książek oprócz techniki uwalniania, zaczęłam po prostu stosować tą technikę, tak jak umiałam najlepiej - myślę, że jest prosta jak już zaczniemy ćwiczyć.

W kolejce u mnie czeka "Siła czy moc", na pewno wkrótce chcę ją przeczytać, a w dłuższej perspektywie może wszystkie jego książki, bo uważam, że mogę tam znaleźć dużo mądrości.

Ciekawi mnie Twoja perspektywa - używasz techniki uwalniania na co dzień? Co Ci sprawiło największą trudność w stosowaniu jej?

Gepard_z_Libii

@koniecswiata od jakichś trzech miesięcy nie stosuje( to błąd), ale ja już jestem na takim etapie, że uwalniam na bierząco i dzięki temu nic nowego się we mnie nie kumuluje, ale wiem że jest we mnie jeszcze dużo z przeszłości.

Problem w tym, że pewne negatywne energię są z nami już od tak dawna że nie zdajemy sobie sprawy z ich istnienia.

Przyzwuyczajenie.

Mało tego sporo ludzi na początku zaprzestaje stosowania, bo albo nie widzą efektów, co jest dużym błędem, bo ludzie mają to do siebie, że to co od nich odpadło jest szybko zapominane i dopiero pewne okoliczności pokazują nam jak wielkie zrobiliśmy postępy, drugi powód jest taki jak mój czyli zbytnia pewność siebie, popadanie w samozachwyt i myślenie że już wszystko uwolnione.

To normalne że jak człowiek czuł się jak gowno przez pół życia i nagle dostaje coś, co zabiera z niego tyle bólu, to wydaje mu się jakby się na nowo urodził i w ogóle, ale to nie znaczy że nie mogło by być jeszcze lepiej.

Mam nadzieję że dość jasno piszę

e5aar

@koniecswiata dla mnie punktem zwrotnym w zyciu (doslownie) było jak dowiedzialem sie i przczytalem książkę, ktora tłumaczy nasz system myslenia. To znaczy, ze mamy 2 systemy, jeden automatyczny, niskoenergetyczny, który działa non stop i drugi wysokoenergetyczny. I nie mówimy tu jakiś hipotezach, tylko nagrodzie nobla za to odkrycie i eksperymentalne ugruntowanie tej teorii. Ten drugi to w praktyce 'my', używamy ta część, gdy staramy się logicznie cos przemyśleć, liczyć i wykonujemy wymagające skupienia zadanie umysłowe. Znowu ten pierwszy odciąża ten drugi, jest naszym błogosławieństwem i przekleństwem. Oraz nigdy nie powinnismy podejmować decyzji na podstawie tego co nam podsuwa, ze względu na to, ze jest mega głupi (z paroma wyjątkami).

Dam pare prostych przykładów, pierwszy to, dajmy na to, ze się nie przygotowaliśmy na lekcje w szkole, strasznie nas to stresuje. System automatyczny podsuwa nam pomysł, żebyśmy po prostu nie poszli na lekcje. No i nie idziemy, spełnił swoje zadanie - ochronić nas przed stresem. Szkopuł jest taki, ze on nie potrafi w myślenie przyczynowo skutkowe oraz nie widzi konsekwencji.

Kolejny przykład: macie podejrzenia, ze wasz partner ma na was zły wpływ. Cały czas tak czujecie, umysł podrzuca to wam, czym więcej o tym myślicie, tym wsrodku lepiej się czujecie, bo w rzeczywistości, to wy jesteście winni sytuacji, która was zestresowała. Jednak, system jest głupi, i dopóki dopnie swego, jest z siebie zadowolony, uratował was.

Inny przykład, to jak czasami jesteście czegoś świecie przekonani, ze tak jest, bo mozg wam podrzucił (nie wiem, ze 2+2=5), jesteście pewni. Jednak jak sprawdzicie informacje, to potem zdziwko! jest zupełnie inaczej, no ale byliście pewni!

Ostatnim przykładem będzie prokrastynacja - jak odkładacie cos na później i robicie cos przyjemnego w danej chwili, system jest z siebie zadowolony! Zniwelował stres

Stad tez miesiące temu postanowiłem, ze nigdy nie będę podejmował żadnych decyzji, bo tak czuje, bo tak mi się wydaje, bo tak mi mówi instynkt (wyjątkiem jest jak jesteście mega specami w jakieś dziedzinie). Teraz jak mi się pojawia jakaś myśl w głowie i mnie probuje dręczyć, lub sprowokować u mnie jakaś reakcje staram się ja najpierw przemyśleć, rozumnie. Ofc, staram się, bo to praca do końca życia, nie jest proste, ale tez nie da się wszystkiego pilnować.

Komfort mojego życia zmienił się totalnie. Liczba złych decyzji diametralnie się zmniejszyła, a sam więcej robie to co lubie, świadomie.

Zaloguj się aby komentować

Skoro już poznaliśmy różne style przywiązania, to teraz pora trochę poćwiczyć Mam dla Was zabawę - zobaczymy czy można rozpoznać styl przywiązania z tekstu piosenki? Zapraszam do zabawy - mam dla Was trochę boomerskiej muzyki - spróbujcie odgadnąć styl przywiązania "podmiotu lirycznego", ewentualnie, jak się da, styl "adresata" do którego adresowane są słowa. Koniecznie uzasadnijcie dlaczego tak myślicie Miłej zabawy

Dla nieobecnych - wyjaśnienie co to są style przywiązania znajduje się w moich poprzednich postach: https://www.hejto.pl/wpis/style-przywiazania-styl-bezpieczny-z-latwoscia-przychodzi-ci-okazywanie-w-zwiazk i https://www.hejto.pl/wpis/zdrowe-zwiazki-sa-nudne-dla-ludzi-ktorzy-sa-przyzwyczajeni-do-relacji-wypelniony

1. https://youtu.be/qSI7dDZsD6U?si=shuJlCM3QHfNGvXe

2. https://youtu.be/KOY_05KwJYk?si=k8dvLXbMOZeB0guZ

3. https://youtu.be/eVapbhUdI34?si=KYoVMSR6tdci1r1O

4. https://youtu.be/7lChQ4VcmF4?si=snPoNBdFcOeaogat

5. https://youtu.be/qQcF6cYEkc0?si=lhUyLwFTKOwz8lGB

6. https://youtu.be/8-02C_4VA44?si=d4ymusuF8jKfhD4R

#muzyka #glupiehejtozabawy #styleprzywiazania #psychologia
splash545

3 i 4 pozwolę sobie pominąć ponieważ jakoś nie leży mi twórczość pani Justyny, a dodatkowo chcę dać wykazać się innym


5. Pani Cerekwicka, to ponownie styl lękowy. Wyraźnie boi się, że partner ją opuści. Używa nawet słów znikniesz nagle, wymkniesz się - wyraźne nawiązanie do strachu jakie dziecko lękliwe okazuje jak matka wychodzi z pomieszczenia.

Autorka nie chce odpuścić partnerowi nawet w snach, chce żeby ją nawiedzał nawet tam, a do tego wieszczy @koniecswiata "Kiedy zniszczy nasz cały świat" - to wszystko wyraźnie ukazuje jej lęk i niepewność.

Adresat podobnie jak w 1 utworze - możliwe, że styl unikający stąd wynikają kłamstwa, choć jego kłamstwa mogą wynikać z osaczenia przez styl lękowy autorki.


Na koniec podzielę się jeszcze przemysleniem na temat stoicyzmu. Tak jak stoicyzm może być pomocny dla wielu osób, to nie jest dla każdego. Twórczość różnego rodzaju artystów np. muzyków, pisarzy mogłaby ucierpieć jeśliby przestali mocno, czy wręcz nadmiernie przeżywać swoje emocje, wliczając w to lęk, strach, niepewność, gniew itd. (Nie chcę używać tu wyrażenia emocji negatywnych, bo każda emocja niesie z sobą jakaś informacje i powinna być to informacja dla nas użyteczna.) Tacy artyści w takim wypadku mogliby nie mieć już o czym pisać swoich książek czy piosenek


Połowę zrobiłem, resztę zostawiam, żeby ktoś inny miał szansę się pobawić w psychologa, bez moich sugestii

Fajna zabawa, ale taka mała podpowiedź ode mnie - mogłabyś dać 1 albo 2 utwory w tym poście, a jakby już ktoś 'zgadł' to zrobić następny post, z następną piosenką. Ja jak zobaczyłem tego posta, to pierwsze co się przestraszyłem jak będę musiał się wysilić, żeby zrobić to zadanie(nie było tak źle jak myślałem :P), może to niektórych odstraszyć od zabawy. Druga rzecz przyjdzie Ci tu taki jeden co wszystko przekonująco rozpyka i już po zabawie, a tak byś wrzuciła następnego posta z inną piosenką i znów by każdy miał szansę

koniecswiata

@splash545 Dziękuję Ci za udział w zabawie i za sugestie. Ciekawa byłam, czy taka zabawa zainteresuje użytkowników, jak widać - nie za bardzo, i to jest dla mnie jakaś informacja jakie są potrzeby


Stoicy nie zarobili by za dużo, gdyby pisali piosenki ze stoickim spokojem


Zgadzam się z tym, że w piosence "Bez ciebie" możemy odnaleźć lękowy styl przywiązania. Pani tutaj, jeszcze zanim cokolwiek się stało, idzie bardzo mocno w czarnowidztwo - właściwie cała piosenka jest takim wyobrażaniem sobie historii odnośnie przyszłości.


> A jeśli spadnie na nas deszcz

> Po którym wszystko zmieni się

> I znikniesz nagle w środku dnia

> Wymkniesz się kiedy będę spać


Ale ja lubię tą piosenkę, oczywiście można ją interpretować w ten sposób, że ta pani bardzo kocha kogoś i boi się go stracić, ale ja lubię ją interpretować jako... modlitwę do Boga:


> Choć w snach do mnie przyjdź

> I ze wszystkich sił

> Obejmij jak umiesz tylko Ty

> Tak długo jak chcę

> Aż przekonasz mnie

> Że miłość silniejsza jest niż śmierć


Dla mnie to jest fragment o boskiej miłości - no bo jaka ludzka miłość jest silniejsza niż śmierć? Dopiero po naszej śmierci możemy doświadczyć co to jest bezwarunkowa miłość (przynajmniej w teorii) - spotykając się z Bogiem, bo to on jest tą idealną miłością bez ludzkich skaz. Oczywiście, jeżeli ktoś wierzy w Boga Czyli piosenka wg mnie jest prośbą do Boga, że jeżeli wydarzy coś, co zachwieje relację tej kobiety z Bogiem, co sprawi, że straci sens w życiu, to żeby się objawił (choćby we śnie) i dodał otuchy swoją miłością i obecnością.

splash545

@koniecswiata Ale spróbuj jeszcze kiedyś wrzucić jakaś zabawę, mi się podoba Może innym razem siądzie, wydaje mi się, że się ludzie przestraszyli wysiłku


No powiem Ci, że ciekawa interpretacja. Ma to sens. Mi się właśnie gryzło w tej piosence ta miłość silniejsza niż śmierć, jako straszna bzdura. W sumie to tak na pierwszy rzut oka, bo nie wiem czy czytałaś "Człowiek w poszukiwaniu sensu"? Tam autor właśnie udowadniał, że mógł się skupićna miłości(przeżywać ją i się w niej realizować) do swojej żony w dramatycznych chwilach i nie było ważne czy ona żyje, czy nie i chyba prawdopodobnie nie żyła. Więc też jest to możliwe, żeby ludzka miłość była silniejsza niż śmierć.

Czyli rozumiem, że jesteś wierząca? Powiem Ci, że też kiedyś byłem wierzącym katolikiem i przez pewien czas było mi szkoda, że już nie wierzę. Wydaje mi się, że życie jest łatwiejsze jak się jest prawdziwie wierzącym

splash545

6. Pani Kayah ma styl przywiązania unikający. W piosence wielokrotnie powtarza, że ucieknie i np. we fragmencie:

"Ucieknę od przepaści tych ramion z których się nie wyrwę nigdy już

Od jezior Twoich oczu utopię się gdy wskoczę"

Widać, że obawia się nadmiernej bliskości.

A tu:

"Bo im więcej Ciebie chce

To mam siebie coraz mniej"

widać jej wyczulenie na naruszenie jej terytorium przez osobę bliską

Adresat tego tekstu prawdopodobnie ma styl przywiązania bezpieczny, wnioskuje to po tym wersie: "Gdy ufność Ciebie zmoży" i ogólnie całej piosence, w której wybrzmiewa, że partner autorki wcale nie ucieka od tej bliskości.


Z panią Justyną jeszcze się chwilę wstrzymam, bo może ktoś coś? Jeśli nie, to dziś popołudniu, lub pod wieczór też pewnie ją rozkminie co tam jej w głowie siedzi

splash545

3 i 4.

To już takie szybkie podsumowanie pani Justyna reprezentuje styl przywiązania lękowy. W obu tekstach widać jej lęk przed utratą partnera. A jej partner to styl unikający, w szczególności wynika to z piosnki nr 4, a konkretnie wersu: "Ty zamknąłeś się w sobie."


To chyba jest najgorsze z możliwych połączeń jeśli jeden partner reprezentuje styl lękowy, a drugi unikający. Jeśli żaden z partnerów nie ma stylu bezpiecznego, to chyba z takiego związku może wyniknąć tylko jakieś nieszczęście. Chyba, że taka para będzie w jakiś świadomy sposób nad sobą pracować, bądź pójdą po pomoc do specjalisty. Tak mi się wydaje. Chociaż połączenie 2 osób ze stylem lękowym może nie byłoby takie złe. Bo 2 osoby ze stylem unikającym to chyba tylko jakiś luźny związek


Dziękuję za fajną zabawę

Zaloguj się aby komentować

„Zdrowe związki są nudne dla ludzi, którzy są przyzwyczajeni do relacji wypełnionych toksycznością i dramatem. Nie są pewni, co zrobić z miłością, która jest spokojna, dobra, wolna od dramatu, nietoksyczna i która nie wymaga od nich ciągłych bolesnych poświęceń” Glory Osei

w nawiązaniu do mojego poprzedniego wpisu: https://www.hejto.pl/wpis/style-przywiazania-styl-bezpieczny-z-latwoscia-przychodzi-ci-okazywanie-w-zwiazk

Skoro już znamy swój styl przywiązania, to możemy określić styl przywiązania partnera.
Pomocny w tym może być kwestionariusz pochodzący z książki „Partnerstwo bliskości. Jak teoria więzi pomoże ci stworzyć szczęśliwy związek.” autorstwa Rachel Heller, Amir Levine, który załączam do posta.

#psychologia #styleprzywiazania #bowlby #zwiazki
da51d61e-c5f8-4abf-87b7-03137baadf57
MiernyMirek

@koniecswiata podaję odpowiedź "segz"

artur200222

@koniecswiata wspaniałe wpisy. Doceniam napracowanko. Ja z partnerką mamy bezpieczny styl przywiązania. Miłego

koniecswiata

@artur200222 To są fragmenty książki, więc napracowanko było raczej ze strony autorów pozdrawiam!

splash545

Dwa te same style z żoną. Nawet nie musiałem tych ankiet robić, żeby wiedzieć, ale zrobiłem

Zaloguj się aby komentować

STYLE PRZYWIĄZANIA

STYL BEZPIECZNY: Z łatwością przychodzi ci okazywanie w związku ciepła i miłości. Lubisz bliskość i nie wiąże się ona u ciebie z przesadną troską. Bez trudu radzisz sobie w romantycznych relacjach i kwestie te nie wyprowadzają cię łatwo z równowagi. Umiesz skutecznie komunikować swoje potrzeby i uczucia partnerowi, z łatwością czytasz jego emocjonalne komunikaty i potrafisz na nie reagować. Potrafisz też zarówno dzielić się z bliską osobą swoimi sukcesami i problemami, jak i okazywać jej wsparcie, gdy tego potrzebuje.

STYL LĘKOWY: Uwielbiasz bliskość i masz w sobie zdolność do wielkiej intymności. Często jednak boisz się, że bliska osoba nie życzy jej sobie w takim samym stopniu. Relacje pożerają sporą część twojej energii emocjonalnej. Masz skłonność do wrażliwości na niewielkie wahania nastrojów i zachowań bliskiej osoby; mimo że często trafnie te emocje i zachowania odczytujesz, bierzesz je zanadto do siebie. W ramach relacji przeżywasz wiele negatywnych emocji i łatwo się denerwujesz. W rezultacie często zdarza ci się wybuchać i powiedzieć coś, czego później żałujesz. Jeśli druga osoba zapewni ci bezpieczeństwo, jesteś w stanie przestać aż tak silnie zajmować się waszym związkiem i poczuć zadowolenie.

STYL UNIKAJĄCY: Twoja niezależność i samowystarczalność są dla ciebie bardzo ważne i często przedkładasz autonomię nad bliskość. Mimo że pragniesz tej ostatniej, jej nadmiar sprawia, że czujesz się niekomfortowo i masz skłonności do trzymania partnera na dystans. Nie poświęcasz wiele czasu na martwienie się o swoje romantyczne relacje, nie przejmujesz się potencjalnym odrzuceniem. Często nie otwierasz się przed bliskimi osobami, które narzekają na twój emocjonalny chłód. W relacji często jesteś bardzo wyczulony na wszelkie sygnały kontroli czy naruszania twojego terytorium przez bliską osobę.

Podział na różne style przywiązania powstał na podstawie obserwacji zachowań dzieci (9–18 miesięcy) podczas testu obejmującego sytuację stresującej rozłąki z matką i następującego po niej ponownego spotkania.
Styl lękowy: Gdy matka opuszcza pokój, dziecko reaguje dużym zdenerwowaniem. Gdy matka wraca, dziecko reaguje ambiwalentnie – z jednej strony cieszy się na jej widok, z drugiej jest złe. Uspokojenie się zajmuje mu dużo czasu, a nawet gdy już się uspokoi, to tylko na chwilę; kilka sekund później w złości odpycha mamę, wyrywa się jej i znów zaczyna płakać.
Styl bezpieczny: Gdy matka wychodzi z pokoju, dziecko wyraźnie okazuje niepokój. Gdy matka wraca, dziecko cieszy się i chętnie ją wita. Obecność mamy budzi w nim poczucie bezpieczeństwa, więc szybko się uspokaja i wraca do zabawy.
Styl unikający: Gdy matka wychodzi z pokoju, dziecko zachowuje się, jakby nic się nie stało. Gdy matka wraca, dziecko wydaje się nieporuszone, ignoruje ją i dalej obojętnie się bawi. Jednak za tą obojętną fasadą kryją się emocje. W rzeczywistości wewnątrz dziecko nie jest ani spokojne, ani opanowane. Badania pokazały, że u takich dzieci tętno jest tak samo przyśpieszone jak u tych, które okazują znaczny poziom zdenerwowania; wysoki jest również u nich poziom kortyzolu (hormonu stresu). Mimo że na zewnątrz tego nie okazują, unikające dzieci przeżywają w środku burzę emocji.
To jedno z najważniejszych odkryć teorii przywiązania: że jeśli chodzi o relacje związane z bliskością, obojętność nie oznacza ani spokoju, ani poczucia bezpieczeństwa. Dalsze badania pokazały, że te zaskakujące wnioski dotyczące unikających dzieci, które na zewnątrz zdają się odporne, okazują się także zdumiewająco trafne w przypadku dorosłych wykazujących unikający styl przywiązania. Jeśli o nie chodzi, także u dorosłych obojętne zachowanie nie świadczy o spokoju ani nie przekłada się na poczucie bezpieczeństwa czy odporność. Tak naprawdę jest dokładnie odwrotnie: unikające dzieci (i dorośli) bardziej przypominają lękowe dzieci; również ich styl przywiązania charakteryzuje się dużą wrażliwością, jednak strategie radzenia sobie z nią są u nich dokładnie przeciwne do tych, z których korzystają osoby lękowe – unikający tłumią emocje, podczas gdy lękowi protestują. Obu stronom trudno jest osiągnąć spokój.

TEST NIEZNANEJ SYTUACJI
Sarah i jej dwunastomiesięczna córka Kimmy wchodzą do pokoju pełnego zabawek. Czeka tam na nie miła młoda asystentka, która na powitanie zamienia z matką i córką kilka słów. Kimmy zaczyna odkrywać zabawkowy raj – raczkuje po pokoju, podnosi zabawki, rzuca je na ziemię i sprawdza, czy będą grzechotać, turlać się czy świecić; jednocześnie od czasu do czasu zerka na mamę.
Następnie matka dziewyczynki zostaje poproszona o opuszczenie pokoju, więc wstaje i szybko wychodzi. Gdy tylko Kimmy orientuje się w sytuacji, zaczyna się denerwować. Pochlipując, raczkuje w stronę wyjścia tak szybko, jak tylko potrafi. Woła mamę i uderza rączką w drzwi. Asystentka próbuje ją zainteresować pudełkiem pełnym kolorowych klocków, ale to tylko jeszcze bardziej denerwuje małą, która w końcu rzuca w nią jednym z tych klocków.
Gdy po krótkiej chwili mama wraca do pokoju, Kimmy szybko raczkuje do niej i wyciąga rączki, żeby ją podniosła. Sarah przytula córkę i delikatnie ją uspokaja. Dziewczynka mocno wtula się w mamę i przestaje szlochać. Gdy znów jest spokojna, powraca też jej zainteresowanie zabawkami, którymi ponownie zaczyna się bawić.
Eksperyment, w którym wzięły udział Sarah i Kimmy, jest prawdopodobnie jednym z najważniejszych badań w dziedzinie teorii przywiązania. Nazwano go testem nieznanej sytuacji (historia opisana powyżej jest wersją skróconą). Mary Ainsworth była zafascynowana tym, jak instynkt poznawania otoczenia u dziecka – który przekłada się na jego umiejętność zabawy i nauki – może zostać wzbudzony lub zduszony w zależności od tego, czy mama jest obecna, czy też nie.
Badaczka zauważyła, że dziecko chętnie poznaje nieznane sobie wcześniej otoczenie i okazuje przy tym pewność siebie, o ile ma przy sobie obiekt swojego przywiązania. Obecność tego obiektu znana jest pod nazwą „bezpiecznej bazy”. Jest to świadomość, że stoi za tobą ktoś, kto cię wspiera, na kim możesz w 100% polegać i do kogo zawsze możesz się zwrócić w potrzebie. Bezpieczna baza jest podstawą, bez której dziecko nie będzie się prawidłowo rozwijać, uczyć i poznawać otoczenia.

POTRZEBA PRZYWIĄZANIA – NIE TYLKO DLA DZIECI
Bowlby zawsze twierdził, że przywiązanie jest integralną częścią zachowania człowieka przez całe jego życie. Potem Mary Main odkryła, że również dorosłych da się przypisać do konkretnych kategorii w oparciu o to, jak wyglądały ich wczesne relacje z bliskimi osobami, co z kolei ma wpływ na ich własne rodzicielskie zachowania. Niezależnie od pracy tej badaczki, Cindy Hazan i Philip Shaver również odkryli, że dorośli posiadają konkretne style przywiązania, które ujawniają się w ich związkach uczuciowych. Dalsze badania, przeprowadzone między innymi przez Hazan i Shavera, potwierdziły, że – tak jak przypuszczał Bowlby – przywiązanie odgrywa znaczącą rolę nie tylko w dzieciństwie, ale przez całe życie człowieka. Różnica polega jedynie na tym, że dorośli są zdolni do wyższego poziomu abstrakcji, więc nasza potrzeba stałej fizycznej obecności obiektu przywiązania może być czasami przejściowo zastąpiona świadomością, że ta osoba jest dla nas dostępna psychicznie i emocjonalnie. Koniec końców chodzi jednak cały czas o tę samą potrzebę bliskości z drugim człowiekiem i pewności, że jest on dla nas dostępny.
Style przywiązania u dorosłych określają ich stosunek do bliskości i sposoby, w jakie na nią reagują w romantycznej relacji. Podobnie jak u dzieci, wyróżniamy tutaj trzy główne style przywiązania: bezpieczny, lękowy i unikający.
Wszystkich ludzi, nieważne, czy dopiero zaczęli się z kimś spotykać, czy też od czterdziestu lat pozostają w związku, można przypisać do jednej z tych trzech kategorii albo (rzadziej) do kategorii stanowiącej połączenie dwóch ostatnich (chodzi o osoby wykazujące jednocześnie cechy lękowe i unikające). Do kategorii „bezpieczni” zalicza się nieco ponad 50% populacji: „lękowi” stanowią około 20%, podczas gdy „unikający” 25%; pozostałe 3-5% to osoby należące do rzadszej kategorii stanowiącej połączenie stylów lękowego i unikającego.

WPŁYW EWOLUCJI
Teoria więzi opiera się na założeniu, że potrzeba bycia w bliskiej relacji jest wpisana w nasze geny. Ewolucja zaprogramowała nas tak, byśmy wybierali w życiu kilka konkretnych osób i nadawali im szczególną wartość. Jesteśmy zaprogramowani do pozostawania w relacji zależności z ważnymi dla nas osobami. Potrzeba ta zaczyna się jeszcze przed naszym narodzeniem i kończy wraz ze śmiercią. W toku ewolucji selekcja naturalna wybierała te osobniki, które przywiązywały się do innych, ponieważ przywiązanie oznaczało przewagę ułatwiającą przeżycie. W czasach prehistorycznych ludzie, którzy polegali jedynie na sobie i nie mieli nikogo, kto by ich obronił, łatwiej padali ofiarą różnych nieszczęść, podczas gdy ci, którzy byli w relacji z osobą, która o nich dbała, częściej przeżywali i przekazywali skłonność do tworzenia bliskich więzi swoim potomkom. W rzeczy samej, potrzeba posiadania bliskiej osoby jest tak ważna, że w naszych mózgach wykształcił się osobny biologiczny mechanizm odpowiedzialny wyłącznie za tworzenie i regulowanie relacji z ludźmi, do których jesteśmy przywiązani (rodzicami, dziećmi, partnerami). Nazywa się on „systemem przywiązania” i składa z emocji oraz zachowań, które zapewniają nam poczucie bezpieczeństwa i ochrony płynące z samego tylko faktu przebywania blisko kochanej osoby. Mechanizm ten tłumaczy, dlaczego dziecko rozdzielone z matką wpada w rozpacz, panicznie jej szuka albo zaczyna w niekontrolowany sposób płakać i nie przestaje, aż matka znów się pojawi. Tego typu reakcje nazywamy zachowaniami protestacyjnymi; wszyscy, nawet jako dorośli, czasem je wykazujemy. W czasach prehistorycznych obecność ważnej osoby mogła się okazać kwestią życia lub śmierci, więc nasz system przywiązania rozwinął się w taki sposób, że traktuje bliskość jako absolutną konieczność.
Niezwykle ważnym aspektem ewolucji jest heterogeniczność. Ludzie są bardzo heterogenicznym gatunkiem – poszczególne osobniki znacznie różnią się od siebie wyglądem, konstrukcją psychiczną i zachowaniem. Tę różnorodność tłumaczy się naszą ogromną liczebnością, jak również wysokimi umiejętnościami adaptacyjnymi, które pozwalają nam żyć w niemal każdej ekologicznej strefie na Ziemi. Gdybyśmy byli identyczni, istnieniu naszego gatunku zagrażałaby każda pojedyncza zmiana środowiskowa. Odmienność podnosi nasze szanse na przetrwanie – zawsze znajdzie się jakaś część populacji, która będzie w pewien sposób wyjątkowa i przetrwa, gdy inni zginą. Style przywiązania nie różnią się pod tym względem od innych ludzkich cech. Mimo że wszyscy mamy podstawową potrzebę tworzenia bliskich więzi, różnimy się pod względem sposobu, w jaki to robimy. W bardzo niebezpiecznym środowisku intensywne inwestowanie czasu i energii tylko w jedną osobę jest mniej korzystne ze względu na niskie prawdopodobieństwo, że taki człowiek pozostanie z nami na dłużej; sensowniej jest wówczas nie przywiązywać się aż tak bardzo, by w miarę łatwo przystosować się do konieczności życia bez niego (w takich warunkach wykształcił się styl unikający). Innym sposobem na przetrwanie w trudnym otoczeniu jest działanie przeciwne – przewrażliwienie na punkcie pozostawania blisko obiektu przywiązania i nieustępliwość w tym względzie (styl lękowy). W spokojniejszych okolicznościach bliskie więzi tworzyły się na zasadzie konsekwentnego inwestowania w konkretną osobę, które przekładało się na korzyści dla zarówno jednostki, jak i jej potomstwa (tak powstał bezpieczny styl przywiązania).
Oczywiście nam, ludziom żyjącym we współczesnym społeczeństwie, nie zagrażają już dzikie zwierzęta, których mogli obawiać się nasi przodkowie. Jednak w sensie ewolucyjnym od starych wzorców dzielą nas zaledwie setne sekundy. Nasz emocjonalny mózg dostaliśmy w spadku od homo sapiens, którzy żyli w zupełnie innych czasach, a nasze emocje wciąż działają podobnie jak wówczas i wciąż są gotowe pomagać nam mierzyć się z podobnymi do tamtych problemami. Uczucia i zachowania, które obecnie przeżywamy w bliskich relacjach, nie różnią się zbytnio od tych, jakich doświadczali nasi odlegli przodkowie.

BIOLOGICZNE SPOJRZENIE
Obecność partnera reguluje nasze ciśnienie krwi, tętno, oddech i poziom hormonów we krwi. Fizyczna bliskość i dostępność partnera regulują naszą reakcję na stres.
Szczególnie dużo światła rzuca na to badanie przeprowadzone przez doktora Jamesa Coana, dyrektora ośrodka badawczego Affective Neuroscience Laboratory przy University of Virginia. Zajmuje się on badaniami mechanizmów, poprzez które bliskie społeczne związki i szersze sieci regulują nasze reakcje emocjonalne. W tym konkretnym badaniu, które Coan przeprowadził we współpracy z Richardem Davidsonem i Hilary Schaefer, wykorzystano rezonans magnetyczny MRI do przeskanowania mózgów zamężnych kobiet w sztucznie wywołanej stresującej sytuacji (kobiety biorące udział w badaniu były informowane o tym, że za chwilę zostaną lekko porażone prądem).
W stresujących sytuacjach aktywuje się część mózgu zwana podwzgórzem. Gdy kobiety czekały na zapowiedziane rażenie prądem w samotności, na rezonansie widać było w tym obszarze podwyższoną aktywność. Następnie jednak sprawdzano reakcje uczestniczek eksperymentu na tę samą sytuację, gdy podczas oczekiwania na rażenie prądem mogły trzymać za rękę obcą osobę. Tym razem badanie wykazało nieco niższą niż poprzednio aktywność podwzgórza. Natomiast, gdy dłoń, którą kobieta mogła ściskać, należała do jej męża, wówczas reakcja jej mózgu okazywała się jeszcze mniej zauważalna – na tym etapie eksperymentu stres ledwie dawał się zarejestrować. Co więcej, te kobiety, które wcześniej najlepiej oceniły jakość swoich małżeństw, również najwięcej zyskiwały na możliwości trzymania małżonka za rękę podczas badania.
Eksperyment ten pokazuje, że gdy dwoje ludzi tworzy związek uczuciowy, wpływają wzajemnie na swoje fizyczne i psychiczne samopoczucie.

PARADOKS ZALEŻNOŚCI
Jeszcze na długo przed tym, zanim powstała technologia umożliwiająca skanowanie mózgu, John Bowlby rozumiał, że potrzeba posiadania kogoś, z kim możemy dzielić życie, jest częścią naszego wyposażenia genetycznego i nie ma nic wspólnego z tym, jak bardzo kochamy samych siebie albo czy czujemy się spełnieni. Odkrył, że w chwili, gdy zaczynamy postrzegać jakąś osobę jako szczególną, do gry wkraczają potężne i często niekontrolowane siły. Niezależnie od tego, jak niezależni byliśmy do tej pory, a czasem nawet wbrew naszej świadomej woli, zaczynamy zachowywać się inaczej. Gdy już wybierzemy partnera, zależność od drugiej osoby staje się faktem. Zawsze tak jest. Elegancka współegzystencja, która nie wiązałaby się z niewygodnym uczuciem bezbronności i lęku przed stratą, brzmi nieźle, ale biologia zaprogramowała nas zupełnie inaczej. W toku ewolucji okazało się, że największe korzyści przynosi jednak sytuacja, w której dwoje ludzi zaczyna tworzyć fizjologiczną jedność: jeśli ona na coś reaguje, on też nie pozostaje obojętny; jeśli on jest zdenerwowany, ta emocja udziela się również jej. Druga osoba staje się częścią nas i zrobimy wszystko, żeby ją ocalić. Uczucie, że dobro drugiej osoby jest naszym żywotnym interesem, przekłada się na bardzo ważną korzyść, jaką jest przetrwanie obu zaangażowanych w relację osobników.
Mimo odmiennych sposobów, w jakie osoby o różnych stylach przywiązania uczą się radzić sobie z tymi potężnymi siłami – typy bezpieczny i lękowy przyjmują je z otwartymi ramionami, podczas gdy typ unikający starają się je tłumić – wszyscy jesteśmy zaprogramowani na to, by wchodzić w bliski związek z wybraną osobą.
Czy to oznacza, że aby być szczęśliwym w związku, musimy być stale razem z partnerem albo poświęcać inne aspekty naszego życia, jak praca czy przyjaciele? Paradoksalnie jest dokładnie odwrotnie! Okazuje się, że umiejętność samodzielnego poruszania się w świecie wyrasta ze świadomości, że jest obok nas ktoś, na kogo możemy liczyć – na tym polega paradoks zależności. Początkowo trudno jest zrozumieć jego logikę. Jak mamy być bardziej niezależni, mimo że całkowicie od kogoś zależymy? Gdybyśmy mieli streścić podstawowe założenie teorii przywiązania jednym zdaniem, brzmiałoby ono tak: jeśli chcesz znaleźć drogę do niezależności i szczęścia, znajdź najpierw odpowiednią osobę, od której możesz być zależny, i idź z nią przez życie. Gdy to zrozumiesz, pojmiesz również istotę tej koncepcji. Aby zilustrować działanie powyższej zasady, przyjrzyjmy się jeszcze raz okresowi, w którym wchodzimy w nasze pierwsze bliskie relacje, czyli dzieciństwu. Mimo że style przywiązania u dorosłych i dzieci nie są dokładnie tym samym, nic lepiej nie demonstruje tego, co chcemy przekazać, niż tzw. „test nieznanej sytuacji” (strange situation test).

BEZPIECZNA BAZA DLA DOROSŁYCH
Jako dorośli nie bawimy się już co prawda zabawkami, ale musimy stawiać czoło światu i radzić sobie z nowymi sytuacjami i trudnymi wyzwaniami. Chcemy być wysoko wydajni w pracy, robić ciekawe i odprężające rzeczy w wolnym czasie i znajdować w sobie dostatecznie dużo ciepła i cierpliwości, żeby dbać o naszych bliskich. Jeśli czujemy się bezpiecznie, jak dziecko w teście nieznanej sytuacji, gdy matka jest obecna w pokoju, świat leży u naszych stóp. Mamy dość odwagi, by podejmować ryzyko, szukać inspiracji i podążać za naszymi marzeniami. Jeśli jednak nam tego poczucia bezpieczeństwa brakuje, jeśli jesteśmy niepewni tego, czy najbliższa nam osoba, nasz romantyczny partner, naprawdę w nas wierzy, wspiera nas i będzie z nami, gdy będziemy tego potrzebować, będzie nam znacznie trudniej skoncentrować się na zadaniach, jakie stawia przed nami życie. Jak w teście nieznanej sytuacji, świadomość, że można całkowicie polegać na kimś bliskim, i poczucie bezpieczeństwa, jakie on nam daje, zwłaszcza jeśli wie, jak nas uspokoić w trudnych chwilach, pozwalają nam skupić uwagę na wszystkich innych aspektach życia, które nadają mu sens.
Działanie bezpiecznej bazy w relacjach pomiędzy dorosłymi dobrze tłumaczy Brooke Feeney, dyrektor ośrodka badawczego Carnegie Mellon University Relationship Lab. Feeney szczególnie interesuje się tym, w jaki sposób partnerzy mogą się wzajemnie wspierać, i tym, jakie czynniki przekładają się na jakość tego wsparcia. W jednym ze swoich badań Feeney poprosiła pary, by w laboratorium porozmawiały ze sobą o swoich osobistych celach i możliwościach. Okazało się, że gdy uczestnicy eksperymentu mieli poczucie, że partnerzy ich w tych celach wspierają, rozmawianie na ten temat podnosiło u nich poziom pewności siebie i poprawiało im nastój. Ponadto już po rozmowie wyżej niż przed nią oceniali prawdopodobieństwo osiągnięcia tych celów. Osoby biorące udział w badaniu, które czuły, że ich partnerzy są mniej wspierający lub chcieliby silniej ingerować w ich wybory, mniej chętnie rozmawiały o swoich celach, nie rozważały z taką pewnością siebie sposobów na ich osiągnięcie i częściej pomniejszały ich znaczenie.

Powyżej przytoczyłam fragmenty książki „Partnerstwo bliskości. Jak teoria więzi pomoże ci stworzyć szczęśliwy związek.” autorstwa Rachel Heller, Amir Levine. Książkę bardzo polecam – dla mnie była niezwykle odkrywcza.

Dołączam też kwestionariusz, również pochodzący z tej książki, który pomaga określić jaki mamy styl przywiązania.
Kwestionariusz doświadczeń w bliskich związkach” (Experience in Close Relationship, ECR) stworzony w 1998 roku przez Kelly Brennan, Catherine Clark i Phillipa Shavera.

A Wy jaki macie styl przywiązania?

#psychologia #ankieta #styleprzywiazania #bowlby
9cc85884-406d-4814-bdcf-a3f8f08baf2b

Jaki jest Twój styl przywiązania?

61 Głosów
GtotheG

@koniecswiata ja chyba jestem miksem trzech wszystkich - okazuje bardzo dużo emocji, mówię, że kocham i przytulam x razy na dzień, jednocześnie potrzebuje czasem swojej przestrzeni i bycia samemu, jednocześnie nadmiernie analizuje i skupiam się na tej drugiej osobie. Wszystko w zależności od dnia/nastroju i rodzaju osoby z którą tworzę relacje.

Tank1991

@koniecswiata nic nie pasuje. psychologiq powinna byc na rowni z tarrotem, religia i horoskopami bo to nie oparta na metodzie naukowej a na korelacji i widzimisie kabała.

koniecswiata

@Tank1991 oczywiście, trawa jest niebieska #pdk

Tank1991

@koniecswiata nie roznisz sie niczym od ksiedza na religii w szkole. Te same odwracanie kota ogonem

Mikry_Mike

@koniecswiata melduje się jako przedstawiciel stylu obojętno-unikowego, rodzaj samotny kowboj - mam wrażenie, że będziesz wiedziała o czym mówię. Przeczytanie książki pani Stahl było bardzo otwierającym doświadczeniem, dowiedziałem się czegoś o sobie i zostało to w klarowny sposób nazwane, co pomaga ułożyć w głowie pewne sprawy.

Właściwie wyjaśniło się dlaczego zachowuje się tak i nie inaczej, ale to dość ciekawy styl przywiązania z którym można żyć w pojedynkę, toteż nie mam zamiaru nad nim pracować by zmienić.

Zaloguj się aby komentować