#rokmedytacji
Zaloguj się aby komentować
Zaloguj się aby komentować
@koniecswiata smutne jak dużo zależy od szczęścia jakich rodziców się wylosuje.
W ostatnim sezonie "ślubu od pierwszego wejrzenia" (pod względem relacji międzyludzkich i ogólnie psychologii można traktować te reality-show jako dobrą ciekawostkę) można poznać historię Marka (30+), który postawił wszystkie karty na małżeństwo w ciemno by uciec od swojej matki.
@monke Tak, to jest naprawdę smutne, że inni ludzie mogą nam zrobić bałagan w głowie, a my to później musimy sprzątać. Zazwyczaj sami.
Co do Marka - z drugiej strony można powiedzieć, że coś próbuje robić, próbuje jakoś wydostać się z tej sytuacji. Może to nie jest dobra strategia, ale jest krok przed tymi, co jednak się poddali. Nie znam kontekstu, bo nie oglądam tego programu, ale to jest moja pierwsza myśl po przeczytaniu tego co napisałeś.
@koniecswiata krok bardzo ryzykowny ale w jego przypadku chyba udany. Podobno w trakcie programu różni ludzie zaczęli do niego pisać, że są w takiej samej sytuacji i daje im nadzieję. Innym, co nie mieli wcześniej do czynienia z tego typu problemem pokazał jak ciężka jest to sytuacja bo matka nie dawała za wygraną.
Taktyczny komentarz, do poczytania na spokojnie
@Tytanowy-Owsik można dodać post do ulubionych i wtedy pojawia się w zakładce ulubione wpisy <- niedawno to odkryłam ( ͡~ ͜ʖ ͡°)
Zaloguj się aby komentować
Zaloguj się aby komentować
Zaloguj się aby komentować
A ja się dla odmiany nie zgodzę. Rodzice czasem zajebali mi klapsa albo pasem przez pośladki i to zajebiście mocno. Może pewnych rzeczy bym się inaczej nie nauczył, bo zdarzało się to tylko przy nagminnym popełnianiu tych samych błędów. Nie twierdzę też że to dobra metoda wychowawcza, ale starzy też byli tylko ludźmi dla których wychowanie dziecka było czymś nowym i jak każda nowa rzecz wymagająca od nas pełnego zaangażowania musiało być na jakimś etapie w końcu frustrujące.
I ogólnie chodzi mi nie o to by takie zachowania usprawiedliwiać, ale o to że mnie nie straumatyzowaly. Rozumiem z czego i jakich słabości wynikały i może dzięki temu nie popełnię niektorych ich drobnych błędów. Gdzie summa summarum starych mam mega super i może t z by tacy nie byli jak by nie przepracowali pewnych rzeczy "na produkcji"
@bizonsky Myślę, że akurat takie zapieprzenie pasem za złe zachowanie, może nie jest czymś aż takim złym. Faktycznie są lepsze metody wychowawcze, ale jeśli poza tym rodzice dawali radę, to chyba nie było jakoś traumatyczne czego jesteś dowodem.
Uważam też, że jeśli nasi rodzice przez swoje nieudolne próby wychowawcze faktycznie nas straumatyzowli, nie jest to powód, żeby zwalać całą winę na rodziców i może się jeszcze na nich za to obrażać. Tak jak piszesz każdy jest tylko człowiekiem i poza przypadkami kiedy rodzic świadomie krzywdził swoje dziecko, to nie ma co mieć wyrzutów do rodziców o błędy wychowawcze.
@bizonsky @splash545 Przemoc w jakiejkolwiek formie jest zawsze zła. Zawsze. Rodzice bijący dzieci robią to, bo nie potrafią sami regulować swoich emocji. Niemowlę jak się rodzi to wiele z ośrodków jego mózgu jest jeszcze nierozwiniętych, i będzie się rozwijać przez wiele, wiele lat. Dla przykładu te najbardziej "ucywilizowane" ośrodki jak np. kora nowa odpowiadającą m.in. za planowanie, myślenie abstrakcyjne nie jest jeszcze w pełni rozwinięta nawet w wieku nastoletnim. Dzieci po prostu nie są w stanie przewidzieć wszystkich konsekwencji swoich czynów, nie potrafią planować, są bardziej impulsywne i to nie wynika z ich złośliwości, tylko z tego, że ich mózg nie jest w pełni ukształtowany i wielu rzeczy musi się nauczyć. I tak, dziecku trzeba powtarzać do skutku, jeżeli popełnia jakiś błąd.
Dziecko powinno mieć oparcie w rodzicu, powinno postrzegać relację z rodzicem jako bezpieczną, jako "przystań" gdzie znajdzie pomoc w razie jakiejś niebezpieczniej sytuacji. Podnoszenie ręki na dziecko sprawia, że na tej relacji pojawia się rysa, ona nie jest bezpieczna, no bo jak może być skoro w każdej chwili rodzic może zrobić coś, co sprawi ból? Dziecko traci wtedy kontakt ze sobą i poczucie własnej wartości, ponieważ jest zależne od rodzica, więc jak rodzic się złości, to nie myśli o tym, że rodzic miał zły dzień, albo stracił cierpliwość, albo że nie umie regulować swoich emocji - nie, dziecko pomyśli, że to ono jest złe i coś z nim jest nie tak, skoro rodzic tak zareagował.
I oczywiście nie twierdzę tutaj, że każdy klaps jest traumą (choć może być), nie twierdzę również, że istnieją idealni rodzice, którzy nigdy nie stracą panowania nad sobą i nie twierdzę że bycie rodzicem jest łatwe. Rodzice nie są winni, ale są odpowiedzialni za swoje błędy. Ale przemoc, czy to w formie klapsa, czy krzyku, wyzwisk jest zawsze zła.
@koniecswiata Pieprzenie głupot przewrażliwionej paniusi i wrzucanie wszystkich do jednego wora, aby pasowali do schematu, że zdrowy może być tylko ten, kto spełnia jakieś określone kryteria. Gdzie w tym ludzka różnorodność?
Jednak może być tak, że pomimo niespełniania wielu kryteriów można znaleźć swoje miejsce na przykład w izolacji od innych, pomimo tego, że wmawia się to, że człowiek jest zwierzęciem stadnym i nie może żyć w osobności, jak inne zwierzęta (a właśnie, że może!).
@976497 Jeżeli Ty wiesz lepiej, to ja nie będę Cię przekonywać. Po co miałabym to robić?
@koniecswiata
> Jeżeli Ty wiesz lepiej, to ja nie będę Cię przekonywać. Po co miałabym to robić?
Zadając takie pytanie sugerujesz, że nie chcesz nikogo do niczego przekonywać, tylko bezwzględnie wymagać podporządkowania.
Dorzucam jeszcze, że widocznie samemu trzeba stać się bezwzględnym, tak jak i inni są bezwzględni wobec nas - a stąd już blisko do radykalizmu, wojen, a nie do pożądanej harmonii, spokoju.
Podkreślam jeszcze raz - ludzie różnią się od siebie, dlatego nie można wszystkich traktować jedną miarą.
Ciekawy artykuł.
Zaloguj się aby komentować
Zaloguj się aby komentować
Zaloguj się aby komentować
Zaloguj się aby komentować
Zaloguj się aby komentować
Zaloguj się aby komentować
Zaloguj się aby komentować
Zaloguj się aby komentować
Zaloguj się aby komentować
Zaloguj się aby komentować
Zaloguj się aby komentować
Zaloguj się aby komentować
@koniecswiata ogólnie spoko ale to całe "kocham cię"... No niestety ale to hasełko w dzisiejszych czasach ogólnie jest dosyć bezwartościowe, wyświechtane I tanie.
Nie wyobrażam powiedzieć komuś, że go kocham jeżeli nie znam danej osoby przez co najmniej rok, uczucie wcześniej to jest zauroczenie.
Z mojego doświadczenia to kobiety nie chcą poznać kogoś tylko właśnie jak tylko znajdują kawałek miejsca w przyjaznym sercu to są tak zdesperowane, że gdy widzą trochę miejsca to chcą całe to miejsce upolować, na raz, od razu zaś to nie do końca tak działa. Miłość zaczyna się wtedy kiedy wygasa pasja, ja w sobie mam pasji sporo stąd minimum aż rok.
Zresztą ten amerykański slang, "inwestowanie w związek", wszystko przechodzi tym cholernym kapitalizmem. W związek się po prostu wchodzi i się w nim uczestniczy. Ja nie inwestuję swojego czasu czy uwagi, bo to by oznaczało, że to robię właśnie z premedytacji i czystej kalkulacji tak jak gdy patrzę na wartość akcji firmy w Indiach. Po prostu daję i tyle.
@DiscoKhan Dziękuję Ci za ten wpis, nie wiem czy oglądałeś film, czy tylko przeczytałeś moje podsumowanie, jednak te kawałki o mówieniu kocham cię to są tylko przykłady obrazujące o co chodzi z tą podatnością na zranienie. Ja to rozumiem tak, że jeżeli nie będziemy podchodzić do życia z odwagą (a tej odwagi trzeba dużo, bo np. jeżeli człowiek kocha, to jest bezbronny, jest podatny na zranienie i nie ma tu dużej różnicy czy akurat jesteśmy zakochani, czy nasze zauroczenie przerodziło się w coś więcej - bez względu na etap, w którym jesteśmy to zranienie, opuszczenie zawsze boli), jeżeli zamkniemy się na uczucia i na przeżywanie życia właśnie że strachu że będziemy cierpieć, to zamkniemy się na wszystko, na to co dobre też. I właśnie ona nazywa tych ludzi, którzy mają związki z innymi ludźmi, mają przyjaciół, mają "swoje plemię" whole-hearted people i jedną z cech tych ludzi, których ona badała jest to, że nie boją się żyć, nie boją się doświadczać i wiedzą, że ludzie mogą ranić, ale mimo tego oni mają wiarę w siebie, że sobie poradzą z tym i idą dalej.
@koniecswiata w 100% już taki nie jestem, bo jednak życie pewne rzeczy weryfikuje i chociażby jest dobry przyjaciel którego znałem od lat został wycyckany podczas rozwodu przez puszczalską żonę która go zdradzała z kim popadnie i jeszcze na koniec to on jej alimenty płaci i ona dostała opiekę nad dzieckiem. Bla bla, interes dziecka, płać frajerze bo ona się w sądzie popłakała a ty trochę też - widać facet pizda, jak widzisz dobrze robiła ciebie zdradzając, płać frajerze.
Ja w jego sytuacji bym psychicznie nie wytrzymał, że moje dziecko z taką osobą zostało, zwłaszcza że jestem burzliwym charakterem. W dzisiejszych czasach nawet jeżeli się jest do cna uczciwym to łatwo się wkopać w konkretną minę.
Z tymi zranieniami zaś, polecam potrenować sobie sztuki walki. Brzmi banalnie ale do bólu po prostu można się przyzwyczajwć i nie robi on już takiego wrażenia. Wiadomo, fizyczny, psychiczny to nie jest do końca to samo i sam pomimo, że większość rzeczy spływa po mnie albo od razu odpowiem co myślę i zostawiam sprawę za plecami to i tak mam parę wrażliwszych miejsc... Ale to i tak pomaga, przyzwyczaja do pewnego stanu.
Tutaj się ze Spartanami zgadzam, dosłownie każdy powinien znać podstawy walki, to jest zwyczajnie zdrowe dla umysłu.
Zaloguj się aby komentować
Zaloguj się aby komentować
Bywa i tak. Ja ostatnio miałem okres, że moja medytacja bardziej zamieniła się w rozmyślania, ale i tak okazało się to wartościowe. Teraz ten okres minął i jest prawie, że pełna koncentracja, trzeba robić swoje i tyle
@splash545 No właśnie, mam nadzieję że to przejściowe.
@koniecswiata Uwierz mi, przejdzie, nie ma co się zniechęcać;)
Zaloguj się aby komentować
Zaloguj się aby komentować