Podobają mi się falujące książki na półkach, w sensie układ A mieszkanie z duszą, co bardzo mi się podoba. Sama teraz swoje urządzam i chciałabym, aby było klimatyczne, a nie katalogowe / instagramowe, tylko takie moje. Ale ciężko jest, bo człowiek tak mimowolnie podąża za trendem, bo jest tym bombardowany i coś mu się zaprogramuje, lub musi się sporo naszukać, aby nie mieć sofy czy obrazu jak wszyscy. Takie babcine wnętrze, z fotelem bujanym i ze ścianami zajebanymi książkami i roślinkami to moje marzenie, ale walczy tu mój minimalizm (a po co mi tyle rzeczy), wygoda (a kto ten kurz będzie sprzątać). Ale z drugiej strony wiem, że to moje mieszkanie na lata, nigdzie raczej się już nie wybieram, więc mogę mieć więcej rzeczy i po swojemu i nie tak sterylnie :P. Jak powiedziałam znajomym, że chce witrynki w salonie i w kuchni to od razu zaczął się festiwal spierdolenia i padło koronne „teraz nikt tak nie robi, to niemodne”. Jebać modę.
A co do wpisu, te 120 km w obliczu, że masz babcię, masz komu pomagać itd. to jest nic. Ciesz się chwilami z nią