Plany były zupełnie inne. Miało być poza Krakowem, miało być rano, miało być krótko... A tu żonę jakieś choróbsko dopadło i wyjazd odwołany, a ja od 6 rano zarządzałem domowym lazaretem.
Potem już żonie trochę się poprawiło, ze starszymi udało się nauczyć na sprawdziany, najmłodszy wyszalał się i padł... no to stwierdziłem że to jest dobry moment na spokojnego długasa ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Start o 15:15. Ciepło, nawet bardzo, wiatr trochę chłodził chwilami. Wziąłem na wszelki wypadek wodę i dwie krajanki ze Skawy (kto jadł ten wie że najlepsiejsze!) i poleciałem. Biegło się fajnie, zwłaszcza że odpuściłem sobie żyłowanie tempa i wyszło takie jakie ma być na luzie. Pod koniec już zaczęło mi się to dłużyć, ale zacisnąłem zęby i dociągnąłem pętelkę. Cóż, późne starty to nie moja bajka.
Tym samym weekend dociągnąłem do 51 km, a kwiecień do 300 (dokładniej to 307,5) km.
Miłej reszty niedzieli!
#enronczlapie #sztafeta
@enron leci piorun za uśmiechniętego pysia. Zawsze mi się humor poprawia jak widzę twoje posty.
@tak_bylo uśmiechem służę
Ja nie wiem kiedy ostatni raz rowerem tyle przejechałem a chłop se wstał pomyślał i dojebal 25km
biegi w środku dnia są kiepski,bo jesteś już po śniadaniu-obiedzie i się kiepsko biega. Lepsze poranne biegi albo po pracy 18-19.
@Rmbajlo zdecydowanie. Śniadanie już było, a obiad musiałem przesunąć do kolacji i takie nienaturalne to było. Nie ma to jak poranna dyszka (albo dwie, albo trzy) na czczo
Zaloguj się aby komentować