Zdjęcie w tle
Krzakowiec

Krzakowiec

Autorytet

Dołączył/a: 05.10.2022

  • 161wpisy
  • 830komentarzy

Taki gość który notorycznie gubi się w świecie i odnajduje. Zazwyczaj podczas tworzenia, choć czasem też podczas krzyku. www.bido.com.pl

InPost to już grubo przesadził - wstawili paczkomat do łazienki moich starych xD

Tak naprawdę mieli wybór: ładnie, albo funkcjonalnie.
Wybrali furtkę trzecią, czyli chcemy paczkomat.
Ciekawe jak kurier będzie wchodzić xD

#heheszki
c6934b36-c150-4881-ad34-438cb894d271

Zaloguj się aby komentować

2z60, wyzwania ciąg dalszy, chcę tworzyć jeden film dziennie na swoje społeczniówki w imię walenia perfekcjonizmu prosto w ryj.
https://streamable.com/319snl

Ten nie przejdzie ze względu na prawa autorskie i go zablokują, ale i tak musiałem - tym bardziej że chciałem znaleźć roboczy sposób na trackera ruchu w Davinci i coś mam, choć doskonale nie jest.

Istnieje narzędzie w którym rysuje ruch "live" w trakcie trwania filmu by później przyczepić do niego daną grafikę? Bo z tego co widzę to byłaby najszybsza opcja, a zabawa z trackerem czy rysowanie piórem jest czasochłonna - może ktoś siedzi w DaVinci i doradzi? :>

#davinci #rozkminkrzaka

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
Zrobiłem sobie małe wyzwanie - będę tworzyć jeden film dziennie na swoje społeczniówki w imię walenia perfekcjonizmu prosto w ryj.

Od zawsze miałem z tym problem, zresztą jak kojarzycie #rozkminkrzaka wiecie, że jeśli chodzi o twórczość jestem straszną sinusoidą :D

https://streamable.com/65hkcw

Raz na jakiś czas, wrzucę Wam jakiś film który stworzę.

A jak jesteście ciekawi wiecej, odsyłam na Instagrama gdzie będę wrzucać codziennie coś, bo pora
https://www.instagram.com/bido.rekodzielo

#rozkminkrzaka

Zaloguj się aby komentować

Mam swoje ulubione drzewko i miejscówkę na której mogę być kilka razy w roku.

To w tym miejscu miewałem największe smiechawy ze znajomymi gdy zbieraliśmy się na dwa trzy auta żeby zamiast siedzieć w knajpie w kółeczku, staliśmy na zimnie właśnie tam w kółeczku podając sobie lolki, rzucając do siebie piłką czy zwyczajnie rozmawiając o rzeczach aktualnie cięższych.

Jestem dość sentymentalnym gościem, ale nawet pomimo tego, zdziwiłem się gdy w pewnej umysłowej grze miałem wyobrazić sobie miejsce pełne słońca i spokoju a w nim siebie samego ale w postaci dziecka.

Pojawiła mi się w głowie właśnie ta miejscówka i od tego czasu wracam do niej regularnie, szczególnie ostatnio. Jakoś nie umiem w uważność własnego ciała czy umysłu, trudno mi się na tym skupić gdy przez całe życie uciekałem od patrzenia wewnątrz ale w tym miejscu umiem przystanąć.

Byłem tam gdy czułem że wybuchnę od nadmiaru ciężkich sytuacji które się nagromadziły i byłem też ot tak z NieŻoną by pokazać jej miejsca które mnie ukształtowały.

Pewnie nie każdy potrzebuje takiego miejsca, ale dla mnie jest małym symbolem zmian które ciężko mi zauważyć w pędzie - to właśnie tam łatwiej mi o życzliwe podejście do samego siebie i dystans.

Pakuję mandżur i w końcu wracam do mojej pracowni, czyli drugiego miejsca na tej ziemi z którym jestem tak mocno emocjonalnie związany, choć to tylko wynajęty stary gabinet starego szpitala spisanego już dawno na straty przez deweloperów.

Swoją drogą pora chyba jednak zacząć szukanie nowego miejsca bo zegar tyka a ja nie mam dobrej alternatywy ;D

#rozkminkrzaka
3db9bc3e-69af-48f5-9577-38bac6ad767f

Zaloguj się aby komentować

Kontynuuję akcję wyprzedaży całego mojego sklepu >>LINK<< więc ponowne #rozdajo - jedna osoba zgarnia świecący wisiorek (albo brelok!) w drewnianej prezentowej skrzyneczce ( ͡°͜ʖ͡°)

No i dla chętnych by zrobić u mnie zakupy wpada kupon -40% “ZA -40% TO BIORĘ”. Jutro ostatni kupon -50% który zostaje do końca stycznia, ale wysyłki robię do soboty do godziny 11 - Pan Inpost obiecał, że wszystkie przesyłki które trafią do godziny max 13 w niedzielę, trafią do odbiorców przed wigilią więc widać postaranko w tym roku.

Z Waszą pomocą zamknięcie tego rozdziału nie jest tak smutne, jak się spodziewałem - tym bardziej, że naprawdę wykupiliście większość mojego sklepu za co cholernie Wam dziękuję. Dla mikroprzedsiębiorcy taka akcja to często być albo nie być i przyznam, że cała ta akcja daje mi wewnętrzny spokój, że w styczniu mogę powoli startować z nowymi rzeczami, bez nie wiadomo jakiej presji.

ALE. Pamiętajcie, że rękodzieło to rękodzieło i choć ten sklep idzie w zapomnienie, to nie oznacza że całkowicie kończę działalność - strona będzie sobie wisieć, a jeśli komuś z Was rzecz którą kupiliście się zepsuje albo stwierdzicie na przykład, że dana rzecz Wam się nie podoba, albo to jednak nie dla Was - piszcie do mnie.
Zrobimy wymianę, wysyłkę czegoś innego, naprawę czy po prostu zwrot kasy. Wiem jak jest z takimi prezentami kupowanymi przez internet i czasem w szale zakupów ktoś za bardzo zaszaleje na święta, a później mu głupio pisać o zwroty.
Od tego to jest i rękodzielniczo rzecz biorąc, za ludzkie podejście zawsze lubiłem kupować u rękodzielników ; D

Pora zacząć montować stare już nagrane rzeczy. Uruchomię swojego Youtubka i może uda się tam jednak nagrać jakąś dłuższą formę, a krótką zostawię na instagrama i TT. No i chyba zrobię to, czego się bałem a jednocześnie zawsze chciałem zrobić - wezmę lekcje grania na klawiszach.
Od kilku lat nie mogę znaleźć dobrej, skutecznej metody walki ze stresem. Kiedyś to było rękodzieło właśnie, ale jak już ustaliliśmy, prowadząc firmę pewna magia musi uciec (na szczęście lubi też wrócić:))

Na muzykę nie było czasu. W zasadzie to na nic nie było czasu, więc chyba rzeczywiście pora na nagrywanie video, montowanie, pisanie i muzykowanie. Chciałbym to połączyć w jedną dużą twórczą całość ale to przyszłość i to odległa.
A póki co - będzie krótka forma. Będę o tym pisać na #rozkminkrzaka bo ten tag to cząstka mnie i pozostawiam go sobie na swoje rozkminy i atencyjne pisanie o swoim życiu w którym trochę uczestniczycie.

A jeśli ktoś chciałby podziałać jeśli chodzi o nagrywanie we #wroclaw - piszcie. Chętnie podziałałbym z kimś a nie tylko zawsze samemu. Może nagramy jakiś teledysk dla kogoś? Albo walniemy krótką 30 sekundową formę? A może po prostu potrzebujecie kogoś do pomocy, zaś ja chętnie nauczę się czegoś nowego bo jestem amatorem. Generalnie pobawmy się formą - mam miejsce, słaby sprzęt i słabe oświetlenie: To idealny zestaw by zrobić coś twórczego xD Jak coś PW do mnie.

PS: W trakcie gdy leciały te wszystkie promki, ja tak naprawdę byłem w 2 różnych miejscach a mój sklep wędrował ze mną razem w aucie robiąc 1500km przez ten czas, zdjęcie zostawiam Wam w komentarzu - cały sklep spakowany w dwie skrzynie i kilka kartonów :)

Zaloguj się aby komentować

Kontynuuję akcję wyprzedaży całego mojego sklepu [>LINK<] więc #rozdajo **dla dwóch osób** - jedna osoba zgarnia świecące niespodzianki w drewnianej skrzyneczce o wartości 200zł, druga kupon na 100zł do mojego sklepu.

**No i dla chętnych by zrobić u mnie zakupy wpada kupon -30% “W KOŃCU 30” - we wtorek wrzucam kupon -40%, a w środę -50% który zostaje do końca stycznia.

A jeśli coś Ci wpadło w oko kupuj, bo nie wiadomo czy nie zniknie przez ten czas, wiecie jak to działa ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Pomimo tego, że zamykam ten sklep nadal uważam że to świetna forma na dorobienie sobie do pensji.
Ale jest gigantyczna różnica pomiędzy dorobieniem, a pełnoprawnym sklepem - dlatego też w zasadzie cieszę się, że wracam do korzeni i będę mógł hobbistycznie potraktować tworzenie. Co oznacza też, że na jakiś projekt będę mógł poświęcić np. MIESIĄC a nie tylko kilka godzin bo więcej “się nie opłaca”, co brzmi strasznie ale takie realia prowadzenia firmy niestety.

Opowiem Wam od kuchni, jak wyglądało u mnie prowadzenie tego sklepu (pomijając początek w którym uczyłem się jak to robić). Może komuś to pomoże przy decyzji czy iść w tą stronę, czy robić jednak coś innego.

W momencie, gdy podjąłem decyzję o przejściu “na pełen etat” rękodzielniczo zmieniła się zasadniczo jedna ważna rzecz: trzeba było dobrze ocenić co jest opłacalne, a co nie. I tu magia rękodzieła poniekąd się kończy niestety.

Galaktyki wygrały, jeśli chodzi o proces tworzenia, bo wiedziałem że ta forma jest jednocześnie unikalna, prawdziwie rękodzielnicza i proces jestem w stanie dopracować w taki sposób, by robić je setkami zapełniając sklep towarem który mogę odpowiednio reklamować w różnych miejscach.

Więc rękodzielniczo, 70% moich wyrobów to były galaktyki, raz na kwartał robiłem świecące drzewka, a pomiędzy wpadały unikaty które były improwizacją, wypadkiem przy pracy albo chwilową moją zachciewajką którą po prostu CHCIAŁEM zrobić. Były oczywiście jeszcze mechanizmy i różne serie pomiędzy, bo ileż można malować galaktyki?

**Otóż można długo xD Samo malowanie galaktyk to proces kilku etapów.**

  • ETAP 1: Przygotowuję 7 małych zamykanych słoiczków, dodaję tam żywicę fotoutfardzalną i pokolei zabarwiam pigmentami. 4 z nich: niebieski, turkusowy, zielony i żółty to mieszanka 3 różnych pigmentów, reszta kolorów to 2 pomieszane pigmenty. Przygotowanie czegoś takiego, to ok. 1.5h pracy, ale wystarcza na kolejny miesiąc mojej pracy.

  • ETAP 2: Przygotowuję wszystkie wybrane przeze mnie bazy do odlewania. Jest ich na tym etapie ok. 200-300 więc tutaj wszystko trwa. Trzeba je nakleić na taśmę kaptonową, rozłożyć na specjalnie przygotowane przeze mnie tacki które później wkładam do pudełek (żeby na odlane rzeczy nie opadł kurz) i to trwa… No różnie, ale jest to jeden dobry długi podcast ( ͡° ͜ʖ ͡°)

  • ETAP 3: Do ułożonych baz wlewam czarną żywicę i rozprowadzam ją, by wszystko było równo. Gdy już to mam zrobione, zaczynam etap malowania. I tutaj to rzecz która jest przeze mnie niepoliczalna. Bywały dni w których malowało mi się cudownie, podcasty i filmy leciały w tle a ja po 8-10h miałem zrobionych już ponad 100-150 sztuk. A bywały dni w których nawet po całym dniu połowy tego nie mogłem zrobić bo po prostu nie szło. Ale zazwyczaj w 4 dni, jestem w stanie namalować ok 200szt, gdzie ten proces jest rozbity, bo po namalowaniu ok, 30-50 przekładam je pod specjalną lampę UV przygotowana w warsztacie, żeby się “wygrzewały” a tak naprawdę twardniały pod wpływem właśnie światła UV. Więc maluję - przekładam - naświetlam - maluję dalej.

  • ETAP 4: To etap odlewania pierwszej warstwy żywicy epoksydowej na namalowaną już galaktykę. Więc mam już całą tackę powiedzmy 50szt. moich galaktyk i powoli wypełniam bazy przeźroczystą żywicą. Tutaj nie mogę pozwolić sobie na błędy - każde nieprecyzyjne odlanie będzie oznaczało, że albo żywica wypłynie bo będzie jej za dużo, albo gdy będzie za mało, będzie wyglądać kiepsko. Na tym etapie psuję zazwyczaj kilka galaktyk. Tacki z odlanymi galaktykami przedmuchuję gorącym powietrzem żeby pozbyć się bąbli, pilnuję ok godziny czy na pewno wszystko jest ok i przekładam do szczelnego pojemnika który odkładam na ok 3-5dni. Najczęściej malowałem pod koniec tygodnia, żeby następny etap zaczynać od poniedziałku. Niektóre rzeczy wymagają powtórzenia tego etapu z tyłu (bo są podwójne i muszę tył zabezpieczyć czarną żywicą). To etap który jest dość szybki, ale stresujący. Średnio zajmuje mi ok. 3-4 godzin.

  • Etap 5: To już finalne sprawdzenie które sztuki nadają się do fotografii, a które nie. Pomimo szczelnego pojemnika, odlewam to wszystko w swojej pracowni w której szlifuję, pracuję w drewnie i generalnie jest tam trochę pyłu. A to oznacza, że czasem czy tego chcę czy nie bywają sztuki które mają na sobie jakieś skazy. Albo bąbelek. Albo COŚ. No i zaczynam dodawanie krawatek - przy 150-250 sztukach to nadal kilka godzin roboty ale dość przyjemnej, bo już bez stresów i przy jakimś filmie.

  • Etap 6: Fotografowanie. Przy ilości 150 sztuk jest to dla mnie ok 10-12h rozbite na dwa dni. Później obróbka zdjęć i wrzucenie ich na serwer strony żeby się optymalizowały przez noc (więc ten etap w całości zajmuje jakieś 3dni robocze)

  • Etap 7. To wrzucanie tych rzeczy na moją stronę. I znowu, tutaj dużo zależy od tego jak mi idzie praca. Bywały zajebiste dni w których po 8h miałem w zasadzie większość pracy za sobą, może i całą. A bywało tak, że takie wrzucanie było rozbite na dwa trzy dni.

  • Etap 8. O którym zapomniałem - kręcenie baz wisiorków, czyli rzemieni razem z zapięciem/regulacją xD Jako mały rękodzielnik mam wybór: Kupić wisiorki z chin za 1zł za sztukę, kupić w PL albo w Czechach lepszej jakości za 10zł za sztukę, albo zrobić to samemu za ok 1zł w materiałach, ale poświęcając jeden pełen dzień by zrobić ich 150szt. Chyba wiecie co wybieram

I po czymś takim mamy w naszym rękodzielniczym sklepie wrzuconych ok 150szt. galaktyk w cenach od 50 do 90zł. Pomiędzy oczywiście muszę tworzyć kolejne serię, bo żywica ma to do siebie, że do pełnej twardości musi leżeć ok 10-14dni więc trzeba wszystko dobrze rozplanować, także wszystko u mnie dzieli się zawsze na jakieś etapy, a etapy wskakują w inne etapy i przy całym moim ADHDowym chaosie nie dziwię się już sobie że się w tym jakoś odnajduję.
Bo nawet jeśli zrobiłem sobie totalny rozpierdziel w kalendarzu, albo pracowni ja w tym chaosie i tak się odnajduję jakoś.

Tylko ciężko się zmusić do np. siedzenia nad zdjęciami przez dwa dni, jak wiesz że za tydzień kończą Ci się pieniądze a ty nie wiesz czy na pewno nowa seria się przyjmie i czy będzie na ZUS.

A gdy robisz dokładnie to samo ale hobbistycznie? Zamieńcie te 150szt galaktyk, ok 80szt drzewek świecących, 20szt unikatów i 200szt. fiolek kwartalnie na 10 sztuk rzeczy nad którymi sobie siedzisz kiedy chcesz i masz czas.

Różnica jest kolosalna i w tym baaardzo długim wpisie sam sobie udowadniam, że zamknięcie sklepu to dobra decyzja. Dobrze będzie wrócić do hobbistycznego działania

#rekodzielo #rozkminkrzaka #wlasnafirma #tworczoscwlasna
6c14da90-f899-4cea-bdbd-62df5d3120fc

Zaloguj się aby komentować

Kontynuuję akcję wyprzedaży całego mojego sklepu więc #rozdajo **dla dwóch osób** - jedna osoba zgarnia zestaw prezentowy **o wartości 200zł w drewnianej skrzynce**, druga kupon na 100zł do mojego sklepu -> KLIK -<
No i dla chętnych by zrobić u mnie zakupy wpada kupon -20%  “NIE CZEKAM NA 30”** - tak, jutro wpada następne rozdajo i kupon rabatowy -30%, we wtorek -40% a w środę -50% więc jeśli chcesz coś kupić u mnie taniej, poczekaj.

A jeśli coś Ci wpadło w oko kupuj szybko, bo nie wiadomo czy nie zniknie przez ten czas - wiecie jak to działa ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Podrzucam trochę statystyki. Skoro wyciszam swój sklep, dobrze zrobić małe podsumowanie:

  • oficjalnie z samego sklepu wysłałem 2192 paczki i sprzedałem 2794 rzeczy. Myślę, że do dnia dzisiejszego spod moich rąk wyszło ponad 3500szt. różnorakich tworków, bo miałem trochę zamówień hurtowych oraz działałem swego czasu dużo na targach i konwentach.

  • sklep internetowy mam od 2018 roku (choć prowadzę go z przerwami) i wychodzi, że z samego rękodzieła zarobiłem ok 250k zł. Dziwna to perspektywa. Na same wysyłki przez ten czas poszło ponad 18k, z czego 90% to usługi Inpostu co chyba oczywiste. Inpost baaardzo dużo zmienił w mojej działalności, szczególnie jeśli chodzi o prostotę tworzenia etykiet i nadawania paczek.

  • Co najlepsze, policzyłem ile mniej więcej od tego czasu do teraz kosztował mnie ZUS i US - **ponad 150k** Nie jest źle, nie jest dobrze, ale jakbym miał liczyć na to, że utrzymam się tylko z rękodzieła, musiałbym sprzedawać co najmniej 2x więcej.

Na szczęście w ramach tej działalności robię też inne rzeczy poza rękodziełem - Np. wypalam ploterem drewniane elementy (głównie jedno stałe zlecenie), tworzę filmy dla podobnych, małych działalności jak moja i generalnie robię różne fikołki w tym jazda ciężarowym czy prowadzenie warsztatów artystycznych więc mój PKD jest dość szeroki i ciekawy, a bez mojej księgowej za cholerę bym sobie z tym nie poradził.

  • Nie jestem najlepszym przykładem przedsiębiorcy - przypominam, że pod koniec 2019 zadecydowałem że 2020 to jest mój rok i skoro targi mi nieźle idą WSZYSTKIE SWOJE OSZCZĘDNOŚCI WYDAŁEM NA TARGI RĘKODZIELNICZE W 2020, więc był to cudowny covidowo ruch, brawo ja xD Niby nikt tego nie mógł przewidzieć, ale dupa mnie piecze do dzisiaj przez to, choć teraz już się z tego śmieję bo w sumie wybrałem naprawdę idealny moment xD

Tak naprawdę dopiero od tego roku jakkolwiek zarabiam, głównie właśnie dlatego, że przestałem się kurczowo trzymać prowadzenia tego sklepu. Poprzednie lata były cholernie ciężkie pod względem finansowym, zresztą stany depresyjne w które sam się trochę wpakowałem zrobiły swoje i jakby na to nie patrzeć dopiero po tych 6 latach takiej tułaczki jestem w stanie sobie pozwolić na to, by móc sklep traktować całkowicie hobbistycznie i wrzucać tam 1 czy 2 przedmioty miesięcznie.

Stąd też decyzja o wyciszaniu sklepu. Myślę co jeszcze z tym zrobić ale prawdopodobnie zmienię nazwę (mam drugi sklep na Etsy więc nazwę mam) bo jakoś po tych latach chciałbym zamknąć pewien etap.

Jak przypomnę sobie moment covidu gdy firmy którym zapłaciłem za targi nie chciały oddać zainwestowanych przeze mnie pieniędzy (no bo covid, więc nie mamy pana płaszcza i co pan nam zrobisz) to były pojebane puzzle 5d jak zarobić na ZUS i się utrzymać w ogóle na powierzchni. Nigdy więcej nie dopuszczę firmowo do błędnego koła:
BRAK PODUSZKI FINANSOWEJ → BRAK PIENIĘDZY NA MARKETING → BRAK KLIENTÓW → WIĘC BRAK PODUSZKI FINANSOWEJ i jedziemy w koło.

Na pewno błędem z mojej strony było to, o czym pisałem - kurczowo trzymałem się swojej działalności w tym kiepskim okresie, zamiast wrócić na stabilny etat jako kierowca zawodowy czy coś innego na miejscu, ZUS płacić z etatu a sklep prowadzić na pół gwizdka zaciskając zęby ale MAJĄC PIENIĄDZE NA REKLAMĘ I MARKETING których przecież jako mikroprzedsiębiorca trzeba się uczyć przez dłuuuugi czas i to samemu.
Marketingowców miałem, ale współprace albo były personalnie bardzo spoko tylko bez dobrych wyników, albo był to skok na kasę przy którym zniknęło przez pół roku 8-12k.

Więc nauczyłem się, że jeśli chodzi o marketing - albo bardzo dobra firma/osoba która potrafi Ci wprost powiedzieć co działa, co nie i czemu dany produkt jest chujowy dlatego będzie ciężko ze sprzedażą, albo robić wszystko samemu i zamiast płacić komuś kilka tysięcy, pakować to w reklamę i uczyć się jak to robić lepiej. Wg. mnie nie ma innej drogi.

Aaa! Jest jeszcze jeden błąd który już przytaczałem parę razy, ale powtórzę - NIE OSZCZĘDZAJCIE NA BUDOWIE WŁASNEJ STRONY INTERNETOWEJ I SKLEPU. Nie i już. Ja oszczędzałem i do dzisiaj żałuję.

Uczcie się ode mnie i nie popełniajcie moich błędów - nie warto.

Tradycyjnie mocno się rozpisałem, ale wychodzę z założenia że skoro sam bardzo lubię posłuchać “od środka” co się działo w danej firmie, pewnie część z Was też tak ma.

Teraz przyznam, że chciałbym we Wrocławiu znaleźć jeszcze jakiegoś rękodzielnika czy mikroprzedsiębiorcę dla którego/ej mógłbym być taką osobą której sam potrzebowałem u siebie w firmie - nie zwykły marketingowiec, ale Pan orkiestra, który na zasadzie rozliczania godzinowego przyjdzie i pomoże w nagraniu filmów, napisaniu scenariuszy pod nie, rozpisaniu wspólnie strategii na dłuższy okres czy choćby pomoże w gorącym okresie w tym co aktualnie jest pilne i jest wąskim gardłem, a czego nie zrobi dobrze student z doskoku bo za dużo tłumaczenia i brak zaufania.
W jednym przypadku działa to całkiem nieźle, jestem ciekawy czy kogoś znajdę i jak to się rozwinie, bo fajnie spotkać osoby którym realnie można pomóc na zasadzie obopólnej korzyści.

Macie jakieś pytania? Pytajcie śmiało, pomogę jak mogę : D

#rozkminkrzaka
368cbcab-f982-48ee-a8fe-7c82bcbd2b3f

Zaloguj się aby komentować

Lecimy dalej z następnym #rozdajo - do wygrania moja świecąca galaktyka o wartości 100zł
A dla chcących coś kupić z mojego świecącego sklepu kupon "BYŁO MINĘŁO" na -10%.

Po tylu latach dalej dla mnie niesamowite jest to, że przez tyle lat udało mi się utrzymywać z samego rękodzieła.
Wielokrotnie było finansowo strasznie chujowo i wiadomo, że przez ten czas ciągle gdzieś coś kombinowałem. Jeździłem na uberze parę miesięcy, jeździłem jako skoczek na ciężarowym, kilka razy inwentaryzacje, parę razy udało mi się złapać zlecenie na szybkie filmiki pod reklamy małych firm które nie miały w ogóle budżetu no i miałem też pomoc mojego ojca, któremu swoją drogą teraz to ja mam szansę pomagać bo siadło mu zdrowie.

Nie żałuję niczego, łącznie z deprechą w jaką się wpędziłem przez ten czas, ten sklep a raczej moja pracownia to dalej niesamowite dla mnie miejsce w którym... No znikam. I w którym mogę posłuchać muzyki na pełen regulator, mogę drzeć ryja do System of a Down, albo grać na gitarze próbując po raz setny swoich sił w muzyce.

Kurde, dobrze żyć w czasach w których dziecięca zajawka luminescencją ma w ogóle szansę przekształcić się w pełnoprawny sklep w którym wysyłam jakieś ręcznie robione dziwne śmieszne rzeczy na cały świat - jak się o tym pomyśli, jest to dość pojebane xD

Najdalszym miejscem do jakiego wysyłałem była Nowa Zelandia (5 dni roboczych wg. Poczty, paczka szła dokładnie 22 dni robocze, więc i tak nieźle xD) a najbliżej do tego samego bloku w którym mieszkam, do kompletnie nieświadomego sąsiada, który trafił na sklep przez przypadek a przesyłkę wręczyłem mu osobiście z dużym gratisem i jeszcze większym uśmiechem.

Popatrzę sobie na statystyki strony i w innym wpisie napiszę ile w ogóle wysłałem paczek i ile mniej więcej zarobiłem z samego rękodzieła, zresztą pogadamy sobie o mojej działalności z perspektywy i jak zarabiałem na to, by móc sobie pozwolić na tak pojebane zajęcie, ale to już w następnym wpisie na #rozkminkrzaka

A jak się do tego rozdajo załapać 😅

Zaloguj się aby komentować

Żyćko tak się potoczyło, że powoli muszę kończyć z moim sklepem - kochani to ostatnia duża kolekcja, nie wiem co będzie później, a jednocześnie zostało mi pełno rzeczy w pracowni, dlatego robię cykl #rozdajo - tym razem dla jednej osoby, ale to dopiero początek i będzie kilka dobrych akcji w okresie przedświątecznym

Plan jest sprytny - w tym i przyszłym tygodniu będę robić #rozdajo wstawiając jednocześnie kupony rabatowe do mojego sklepu. Zaczynam dzisiaj z symbolicznym kuponem “HALNY” na -5%, następny będzie na -10%, później -20%, -30% aż do 50-60%, więc kto pierwszy ten lepszy, w szczególności jeśli chodzi o tryt.
Skoro i tak ograniczam ten sklep, nie ma sensu tego wszystkiego trzymać, pora jest prezentowa więc idealnie się składa, a ja przynajmniej będę mógł skupić się na rodzinie.

Rzeczy które widzicie na gifie chciałbym rozdać w małej podzięce za te wszystkie wspólne lata, ale z zaznaczeniem, że są to rzeczy które nie należą do idealnych - niektóre mają bąbelek, inne małą ryskę czyli generalnie COŚ, co dyskwalifikowało do wstawienia do sklepu. Mam nadzieję, że komuś sprawią dużo radochy i wiadomo ZA DARMO TO ODPOWIEDNIA CENA ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Sklep będzie nadal wisieć, zostawiam na pewno w sprzedaży świecące fiolki i jeśli tylko czas, życie i siły pozwolą, wrzucę jakąś jedną, czy dwie rzeczy które już będę robić hobbistycznie a nie po to by było na ZUS.

Dziękuję, że byliście ze mną tyle czasu, to przeszło 6 czy 7 lat mojej działalności, ale nie żegnamy się bo nie znikam całkowicie, zaś #rozkminkrzaka pozostaje więc zapraszam do obserwowania albo czarnolistowania.

A jeśli szukacie prezentu - zapraszam na https://bido.com.pl/shop/ teraz, albo jeśli chcesz urwać jak najwięcej i mieć jednocześnie unikalny, fajny prezent - szukaj info za kilka dni

@Krzakowiec Trochę szkoda że tak Ci się to wszystko potoczyło, ale trzymam kciuki za Ciebie i Twoje projeky! Moja druga połóweczka też bardzo Ci kibicuje. Jakby nie patrzeć zainspirowałeś mnie w pewnych rękodzielniczych kwestiach więc nie znikaj

Kurła! Nie tak dawno sam michę cieszyłem jak otworzyłeś nowy warsztat i wrzucałeś relacje. Ehh cholera... Trzymam za Ciebie kciuki

Hej @patolog odezwij się na PW - WYGRAŁEŚ ROZDAJO

9af9afb3-25fb-4416-a260-39215bb142bb

Zaloguj się aby komentować

-Która godzina?
-...a czy to ważne?

Mój zegarek galaktyczny oddany studentom z AFA Wrocław. Strasznie mi się podoba efekt jaki uzyskali, a wiem dobrze, że fotografowanie moich rzeczy które świecą przecież w ciemności i oddanie tego efektu jest... No trudne. Z jednej strony nie można przesadzić, jednocześnie też trzeba ładnie pokazać ten efekt. W skrócie - wyszło. W komentarzach inne kompozycje z tym samym zegarkiem, piorunujcie ten, który podoba Wam się najbardziej

Swoją drogą kiedyś myślałem, że będę cykać tylko i wyłącznie artystyczne fotki swoim rzeczom. Że godzinami będę mógł siedzieć nad makro, kombinować i szukać dziwnych rozwiązań. Ale po pewnym czasie uderza w człowieka rzeczywistość: ZUS sam się nie zapłaci, przedmiotów do sfotografowania 200 albo 300 i sztuka zostaje absolutnie zastąpiona własnym druciarstwem i fotografią przedmiotową robioną smartfonem bo tak szybciej, łatwiej i wygodniej.

Dlatego też jak już pisałem nadchodzą zmiany i pewien koniec. Mam na szczęście mnóstwo pamiątek

#rozkminkrzaka #rekodzielo
e7faf3dc-833f-45c9-a1a4-cdafd1f01f8e

Wygląda niesamowicie, szkoda że fotografia produktowa zupełnie nie przystaje do rzeczywistego produktu (´・‸・ ` )

No, ale tak to wygląda w handlu, gdzie lud kupuje oczami.

@Krzakowiec ja się nigdy na nic nie mogę zdecydować ale podobają mi się twoje prace.

Jak nie zapomnę to zamówię jeden z tych świecących mechanizmów są świetne

Zaloguj się aby komentować

Dopadła mnie choroba konsolowa tak zwana KIESZONSOLKOZA.
Dopada ona ludzi w różnym wieku i różnym stanie, ale w większości ma ścisłe powiązanie z naszą przeszłością - z naszym wewnętrznym dzieckiem które będąc dorosłą jednostką często zaniedbujemy.

W moim przypadku choroba uderzyła mnie w jednym z cięższych momentów w moim życiu i pozwoliła mi znaleźć pewną odskocznię od codzienności której nie potrafiłem ostatnio znaleźć w książkach, filmach czy spotkaniach.

Uruchomiła też dawno zapomniane słowo "hobby" bo mam dziwną tendencję do prób monetyzacji tego co mnie pasjonuje przez co z biegiem czasu dana czynność bardzo traci (więc jeśli tylko nie musicie monetyzować swojego hobby - NIE RÓBCIE TEGO) [to nie jest porada inwestycyjna]. Na szczęście to co tworzę to rzecz abstrakcyjna i tylko dla mnie ale praca przy nim to czysta przyjemność i zajawka .

Ale do brzegu:
Mój RogAllyk potrzebował jednej rzeczy do pełni szczęścia: odpowiedniego HUB'a rozszerzającego porty albo stacji dokującej, najlepiej z wentylacją. Nie mam szczęścia w tym temacie i po odesłaniu dwóch HUB'ów oraz jednej stacji dokującej z wentylatorami postanowiłem zrobić coś takiego samemu.

Swoją drogą jeśli macie RogAlly i zastanawiacie się, czy stacja dokująca z wientylatorkami taka jak ta:
https://www.amazon.pl/dp/B0CPDYBSDJ?ref=ppx_yo2ov_dt_b_fed_asin_title będzie Wam chłodzić konsolę odpowiadam - nie. ALE! Jeśli nie macie nic przeciwko utracie gwarancji rozbieracie panel, wycinacie tylne plastiki które mocno przeszkadzają w przepływie powietrza i uzyskujecie +50% wydajności przepływu. Nie pytajcie skąd wiem, ale jeśli nie wierzycie po prostu rozkręćcie przedni panel i sami zobaczycie, że nagle wiatraki dostarczają w cholerę więcej powietrza.

Jako, że wiedziałem że chcę sobie pokombinować po swojemu a do tego mam ploter laserowy który mogę wykorzystać, kupiłem podkładkę chłodzącą z OLX za 15zł oraz uszkodzonego HUB'a za 45, który nie okazał się uszkodzony (wystarczyło po prostu wymienić kabel) i właśnie kończę prototyp ver. 0.4 który nazwałem MiBANCO - "MOŻE I BRZYDKI ALE NIE CHŁODZI OGÓLNIE"

Witajcie ponownie na #rozkminkrzaka wyjątkowo nie będzie o moim sklepie czy biżuterii ale nadal o rękodziele z tą różnicą że będzie tym razem duuuuużo druciarstwa człowieka który od zawsze chciał się nauczyć lutować i bawić elektroniką, ale zawsze się bał bo wszystko psuł.

Pora coś popsuć i zrobić coś głupiego.

#rekodzielo
b9ddc7ca-f553-42e5-bc41-a61fabf6b472

Ah, jeszcze przy okazji dla użytkowników Rogallika, podrzucam huby które pomimo opisu zasilania 100w, nie umożliwiają działania konsoli w trybie turbo 30w co jak wiemy jest istotne przy dokowaniu


Nie działające:

Stacja dokująca ICY BOX USB-C

HUB zenwire 7w1


Za to hub który działa u mnie i dodatkowo działa jak kieszeń na dysk NVME:

Yottamaster Stacja dokująca USB C z obudową M.2 NVMe SSD


Może komuś się przydadzą takie informacje, wolałbym wiedzieć to przed kupnem

Odważyłeś się kupić Asusa, po horrorach jakie użytkownicy tej konsolki pisali na temat ich problemów gwarancyjnych?

fiu fiu, w tanich gadżetach to nie gustujesz ( ͡~ ͜ʖ ͡°)


btw, jakieś real foto tej podstawki YCE? Bo w amazonie to wygląda jak render filmowy

Zaloguj się aby komentować

Idę właśnie podpisywać umowę o pracę w formie za którą kiedyś dałbym się pochlastać - pełna wolność twórcza, mobilność, zero pracy w biurze i ciągle nowe rzeczy do robienia co uwielbiam. Cholerny skok w przyszłość dla mnie, bo branża nagrywania filmów dla firm nie jest mi znana, robiłem to zawsze tylko dla siebie.

Ale dzwoni mój ojciec, ton głosu jakby nie było śladu po wielotygodniowym braku kontaktów między nami:
-Hej synek, mam do Ciebie sprawę, jesteś w stanie przyjechać po mnie? Potrzebuję żebyś mnie zabrał stąd.
-Pewnie tato, a co się dzieje?
-Pojedziemy tylko ze szpitala do domu i ja tu wrócę od razu.
-Wiem, wiem a jak się czujesz, ćwiczysz?
-...
-Jest wszystko w porządku?
-Tak, jasne że tak ja tylko chce pojechać na chwilę do Wiednia.
-To zaraz o tym porozmawiamy, daj mi tylko siostrę ok?

Słyszę ten charakterystyczny szum szpitalny w tle, dźwięki aparatury, krzyczącej coś siostry do innego pacjena i głos mojej siostry:
-Hej Krzakowiec
-Cześć siostra, wole się upewnić, odpłynął, prawda?
-Tak, dzisiaj znowu jest gorzej.

Pierdolnęło mną mocno. Przez poprzedni miesiąc wszystkie moje życiowe priorytety się zmieniły, w dupie miałem własną firmę, w dupie miałem już to czy mi idzie czy nie, czy jestem rzeczywiście porażką którą widzę na każdym kroku czy kimś kto daje radę. Mój ojciec miał wypadek a ja przez dwa tygodnie myślałem, że już z nim nigdy nie porozmawiam bo wyglądało na to, że będzie warzywem.

Perspektywa potrafi się bardzo szybko zmienić gdy bliska Ci osoba jest na skraju życia. Nagle coś co sprawiało Ci ogromne trudności potrafisz załatwić w 10 minut, bo są istotniejsze rzeczy - a to załatwić coś w szpitalu, a to przygotowywać dom pod nową rzeczywistość. Włączyła mi się typowa zadaniówka, wypisana lista priorytetów co jest do załatwienia, co do popchnięcia a co do zlecenia. Przy okazji poprawianie nastroju siostrom i matce, załatwianie czego tylko się da i gneralnie pchanie rzeczy do przodu, nie myśląc o tym że w pewnym stopniu straciłem ojca.

Nagle w przeciągu dwóch tygodni zrobiłem pracę 3 miesięcy. Byłem na 10 rozmowach o pracę a rzeczy do mojego sklepu czekają powoli na wstawienie i ruszenie z ostatnią grudniową wyprzedażą i NIC, absolutnie nic nie było w stanie mnie zagiąć i zatrzymać, bo najważniejsze dla mnie było COŚ ROBIĆ.

Telefon był wczoraj, pierdolnął mną niesamowicie mocno i przepłakałem pół dnia malując galaktyki które kiedyś były całym sensem moich działań w sklepie, by później odebrać też telefon że firmie spodobały się moje filmy które dla nich stworzyłem i mam wymarzoną pracę która pierwszy raz od kilku lat daje mi prawdziwą stabilność finansową przy jednoczesnej wolności twórczej której szukam od wielu, wielu lat.

Ja autentycznie przez mikrosekundę, naprawdę myślałem że mój ojciec powrócił, brzmiał jak osoba sprzed wypadku i rozmawiał zadziwiająco “tutaj” jakby nic się nie wydarzyło, ale nie - jest i będzie już do końca jak osoba z demencją, albo altzheimerem.
Wypadek, jego 50 letni wysokofunkcjonujący alkoholizm i krwiak który odkryto po miesiącu przez totalny przypadek zrobiły swoje - mogę nazwać się szczęściarzem, że w ogóle jest w stanie mówić tym bardziej że jeszcze dwa tygodnie temu nie był w stanie wypowiedzieć choć jednego słowa bez przystanku, ale rezonans nie kłamie.
Zmiany w mózgu są nieodwracalne, mój ojciec w pewnym sensie odszedł a jednocześnie jest tutaj i jest cholernie zagubiony, smutny i biedny.

A ja jako syn nie umiem mu nawet powiedzieć tego co czuję: ŻE ROZUMIEM.
Że wiem, jaki wpływ miał na niego jego własny ojciec o którym nie usłyszałem ani słowa a który miał “ciężką rękę” i bił go ostro, jednocześnie faworyzując jego brata.
Że rozumiem, że był cholernie wrażliwą osobą która chętnie pomagała innym ale jednocześnie zamiast zrozumieć uczucia zapijał je tak, jak robił to jego ojciec i jego dziadek bo nie umieli inaczej i nie miał nawet szansy nauczyć się czuć w Polsce lat 50-60.

Rozumiem jakie wyrzuty musiał mieć gdy podnosił na mnie pas, który swoje też odcisnął na mojej psychice i jednocześnie tak naprawdę nie był wkurwiony na mnie tylko na siebie samego. Jaki nieprzepracowany ciężar musiał czuć, że robi mi dokładnie to samo co robił mu jego ojciec? On to czuł, rozmawiałem zresztą o tym z mamą, bo jej kiedyś powiedział ale zazwyczaj leciał po czymś takim do kieliszka żeby się znieczulić.

Chciałbym mu powiedzieć że ja to wszystko rozumiem i że za chuja nie mam mu tego za złe, bo pomimo wszystkich pojebanych akcji jakie mieliśmy, zawsze wiedziałem że mogę na niego zawsze liczyć, nieważne co sam odpierdolę. To dzięki niemu zresztą mogłem prowadzić swój sklep, bo bo z tyłu wiedziałem, że jeśli coś mi się spierdoli, będzie mi pomocą i pomoże jak może.

Minął dzień, a ja dalej to przeżywam i staram się to jakoś przeprocesować. Nie uciekać, jak mam w zwyczaju i jak miał zresztą w zwyczaju mój ojciec, bo tak to już wyszło, że jesteśmy po prostu ucieczkowi i nikt nas nie nauczył lepszych sposobów.

Smutno mi w chuj że on tam siedzi teraz sam i raz na jakiś czas jego umysł wskoczy w znane rejony i będzie mieć przebłysk tego co się odwaliło. I wiem, że nie będzie umiał nic o tym powiedzieć, bo rozmowa o uczuciach zawsze go przerastała, a bez alkoholu i na przymusowym odwyku w tym momencie przeżywa grube tortury i może lepiej, że jego mózg nie jest w pełni funkcjonalny. I jednocześnie jestem na niego kurwa wściekły, że alko aż tak go wciągnęło i że nie poradził sobie z tym pomimo naszej wielokrotnej pomocy. Możliwe że mogliśmy to lepiej rozegrać, ale co się stało to się stało.

Alkohol moi drodzy to jest cierpliwy skurwysyn. Ale sam też dobrze wiem, że to nie alkohol jest problemem, a ucieczka przed tym co w środku.
Ja znalazłem uciekanie graniem zamiast alkoholem. Później uciekanie tworzeniem rękodzieła , muzyki i filmów - robieniem wszystkiego byleby uciec od uczuć i myśli. To był mój alkohol przez długi czas.

Przez lata nie umiałem nazwać ani rozpoznać moich uczuć, taki analfabetyzm emocjonalny który o dziwo ma swoją nazwę - aleksytymia.

Teraz chciałbym bardziej czuć a nie ciągle uciekać, choć to kurewsko boli i nie umiem sobie dalej z tym radzić na co dzień, więc piszę. Piszę tak jak obiecałem sobie, że będę pisać.

Miałem codziennie, a piszę dopiero gdy mi się przelało. Przynajmniej przestałem wstydzić się łez i uczuć, a dla faceta to już bardzo dużo.

Czujcie kochani i nie uciekajcie ciągle. Poczujcie czasem i przepłaczcie swoje zamiast to tłamsić.
A czasem zadzwońcie do swoich bliskich z którymi macie dobry kontakt i ot tak po ludzku z nimi porozmawiajcie, zrzućcie jakiś balast, bo nigdy nie wiadomo czy przypadkiem jutro nie będziecie mówić do nagrobka.

#rozkminkrzaka

@Krzakowiec dzięki za ten wpis Mordo i trzymaj się mocno

Ciekawe, chciałoby się napisać zabawne. Gdyby wyciąć kwestie alkoholu to mógłbym powiedzieć że to kopia 1:1 mojego życia/mnie. Fajnie że jesteś tak świadom tego o czym piszesz, zazdroszczę Ci tego. Trzymaj się tam

Gratuluję zdobycia pracy - stabilność, zwłaszcza w takim momencie to wspaniała wiadomość.

Przykro z powodu taty, mam podobny przypadek w bliskim otoczeniu i ta świadomość, że ten człowiek sprzed wypadku już nigdy nie wróci jest porażająca. Życzę siły, mnóstwa siły. Powodzenia Krzaku!

Zaloguj się aby komentować

Szukam sobie pracy - tak to w życiu się potoczyło, że JDG nie wystarcza na stabilne życie, mój sklep chodzi ale już na pół gwizdka bo ojciec w szpitalu i to on zajmuje mi obecnie dużo czasu, a mam stałe zlecenie i stałe pieniądze ale jednak pora zacząć zarabiać bardziej po ludzku.

Chodzę na różne rozmowy, od marketingu po operatora plotera bo szukam pracy wg. prostego klucza:

  • Jeśli praca za minimalną albo trochę powyżej minimalnej MUSI BYĆ ROZWOJOWA, ALBO BLISKA MEMU SERCU. I tutaj najbliżej był kierowca w schronisku. Kurde, dalej żałuję że to drugi koniec miasta i są nocne dyżury Realnie taki kierowca zarabia ok 3800-4100 do ręki za 1.5 etatu, już licząc z premiami i dodatkami. Z dojazdami codziennie po 1.5 godziny w obie strony nie dałbym rady połączyć tego z ojcem i sklepem, więc odpadło.
  • Jeśli jakaś inna praca zarobkowa ale niewygodna albo ponad etat (praca za granicą, kierowca ciężarowego, albo wyjazdówki) musi być dobrze płatna. I tu swój pułap określiłem od 5.5k na rękę, bo mniej więcej tyle dostaje kierowca ciężarowego który codziennie jest w domu, choć skłaniam się ku pracy za granicą bo mam potencjalnie ciekawą pracę przy budowie domków albo stawianie fotowoltaiki.

Wolę opcję pierwszą - nie mam problemu z potencjalnie niskimi zarobkami, bo i tak mam trochę grosza z JDG więc całościowo jeśli ta pierwsza nie zajmuje długo, pasjonuje mnie i pcha mnie ku nowym rzeczom czy umiejętnościom - biere. Niestety, z tego co widzę raczej czeka mnie powrót za kółko ciążarowego, bo w większości oddzwaniają do mnie albo Janusze, albo firmy dla których mam zbyt małe doświadczenie na danych stanowiskach. Praca na ciężarowym to dla mnie nic strasznego, ale jednak jeśli chodzi o #wrocław jest to praca ponad etat, a nie wygodne 8 godzin w biurze - przynajmniej zarobki nie są najgorsze, więc coś za coś.

ALE - Tak sobie rozmawiam ze znajomymi rękodzielnikami, stolarzami i ogólnie ludźmi na JDG którzy działają podobnie do mnie i widzę, że mają gigantyczną potrzebę na "osobę od wszystkiego." Może nie pan "przynieś, podaj, pozamiataj", ale kogoś kto działa jak bardziej rozszerzony asystent wirtualny. Czasem trzeba zająć się telefonami, czasem pojechać wspólnie do klienta i zamontować daną rzecz, a później rozjechać się na dwa auta i pozałatwiać coś na mieście. Innym razem trzeba nagrać film, napisać scenariusz na serię rolek, albo rozpisać posty reklamowe czy przypilnować puszczania reklam na FB.

I nie mogę przestać myśleć o tym, że ja przecież przez lekko 6 lat w zasadzie robiłem wszystko - zdjęcia, posty, rękodzieło samo w sobie, zamówienia, kontakt z klientem, wysyłki, hurtowe zamówienia, targi, druga marka i cholera wie co jeszcze, łącznie z otoczką ZUSowo Urzędową. Umiem bawić się w przedsiębiorcę, tylko zawsze miałem za mało czasu żeby zająć się wszystkim, co do dzisiaj jest moim przekleństwem i błędem który popełniłem na samym początku.

A jakby tak być Złotą Rączką działalności? Pogotowiem Pomocy Doraźnej w Twojej firmie? Panem przynieś, podaj, pozamiataj ale później też oświetl, nagraj i zmontuj?

Swoje CV wysyłam, ale w międzyczasie zaczynam coś tam działać w tym temacie - chcę zacząć od Wrocławskich firm rękodzielniczych, w końcu to moja nisza. To moje poletko które znam, które rozumiem i które wiem, czemu nie wybiera współpracy z typowym marketingowcem, bo sam od takich współprac uciekłem. Wiem, że będzie problem z budżetami. Wiem, że będzie też problem z wyceną własnej pracy i z policzeniem godzin.

Ale cholera, tak się przyzwyczaiłem przez ten czas siedzieć "na swoim", że głupio nie spróbować, nawet jeśli mam się na tym przejechać - najwyżej stracę swój czas. I tak pracy szybko nie znajdę, bo już jestem drugi raz na jakiejś rozmowie gdzie finalnie całość procesu rekrutacyjnego będzie trwała pewnie z 2 miesiące xD

A może po prostu powrócę do tej myśli, która siedziała mi w głowie od kilku lat i która od zawsze była moim zabezpieczeniem mentalnym czyli: "NAJWYŻEJ WRÓCĘ ZA KÓŁKO".

Co myślicie? Ma to w ogóle sens? Jakie macie problemy u siebie z firmach i czy byłoby tam w ogóle miejsce dla takiego człowieka jak ja? Człowieka orkiestry, pełnego ADHDowca który wpada jak wicher, na szybko robi to co musi być zrobione jak najszybciej by później wypaść i wpaść gdy pojawi się znowu pojawi się potrzeba, albo dodatkowy budżet na ruszanie do przodu rzeczy na które nikt od dawna nie miał czasu?

#rozkminkrzaka #jdg #wlasnafirma

Hutnik here, za 3 zmiany i 4 brygady mam 6k co miesiąc i pełny social

kurde ale jak to

pół internetu krzyczy załóż firmę to bedziesz bogaty

Zaloguj się aby komentować

Hejciaki trzymajcie kciuksy - pierwszy raz od 10 lat idę na rozmowę rekrutacyjną.
W zasadzie to dwie, bo udało mi się umówić obie na dzisiaj xD

Pierwsza firma to średnie przedsiębiorstwo logistyczne, szukają specyficznego marketingowca do prowadzenia specyficznego zespołu. Plan rozpisany wczoraj w pociągu, jestem przygotowany na tyle na ile mogłem - najwyżej się zbłaźnię, ale przynajmniej próbowałem a warunki na tyle spoko, że nie musiałbym rezygnować z rękodzieła i prowadzenia sklepu.

Druga opcja to "rodzinną firma" sprzedająca maszyny budowlane, duże koparki i sprzęt dla gornictwa. Szukają kogoś kto poprowadzi ich sociale i dojdzie do specyficznego klienta.
Dzwonił do mnie właściciel firmy, zdziwiony że będąc na JDG szukam pracy - powiedział że był na tyle zaintrygowany CV ze chciał zadzwonić. Porozmawialiśmy wprost i zaprosił na rozmowę.
Z przygotowań przeswietlilem trochę firmę i branżę, NotebookNL zrobiło mi podsumowanie raportów za rok 2023 i podrzuconych linków - na więcej nie było czasu, więc będzie co będzie.

6 lat na JDG, a wcześniej wszystkie rozmowy były w zasadzie przez telefon, bo kierowców którzy nie piją (sic!) zawsze przyjmowali z otwartymi rękoma, ale dzisiaj na obu rozmowach wychodzę stanowczo poza strefę komfortu jednocześnie jakoś dziwnie się nie stresuję, może nie licząc tego przydługiego wpisu w którym wyrzucam trochę swoich emocji :D

No i wiadomo - rzucam wypowiedzeniem u szefa dzisiaj, więcej informacji o 15.

#rozkminkrzaka

Może zacznę od tego, że na pierwszą rozmowę przyszedłem o godzinę za wcześnie - brawa dla mnie, piękny początek xD


Poszedłem na spacer, spotkałem się na szybko z własnym klientem w okolicy i wróciłem na rozmowę. Całość rozmowy trwała godzinę, pokazywałem swoją koncepcję rozpisaną na mapie myśli w Miro a później ogień krzyżowych pytań od 3 osób które były na rozmowie - niby człowiek się tego spodziewa, ale pytań było dużo i jedno mnie zagięło, ale od początku stawiałem na pełną szczerość więc powiedziałem to co uważam i jakbym spróbował z tego wybrnąć nie mając wiedzy w danym temacie.


Ta firma to był pełen profesjonalizm i ludzie którzy wiedzieli czego dokładnie oczekują od swojego kandydata - watpie, że to ja nim jestem (brak realnego doświadczenia) ale też nie czuję, żebym tą rozmowę położył.

Zaznaczyli że zawsze dzwonią nawet jeśli nie wybiorą danej osoby i pewnie skorzystam z tej okazji - łatwo wtedy powiedzieć "jeśli widzielibyście mnie na innym stanowisku, jestem zainteresowany", to nic nie kosztuje a już przynajmniej mnie poznali.


Druga firma, ta "rodzinna" to zupełnie inna branża, inna liga ale jednocześnie też interesująca - tutaj, jak to w takich firmach, potrzebują człowieka orkiestry, a tak się składa że ja akurat instrumentów mam dużo i lubię gdy dużo się dzieje.


Tak samo jak w poprzednim miejscu poszukują marketingowca. W pierwszym miejscu jako członka zespołu docelowo kierującego odważniejsza strategia wycelowaną dosc precyzyjnie w konkretną grupę.


W drugim miejscu wdrażanie nowego sklepu ktory jest już na finiszu i pociągnięcie przekazu marketingowego, reklam, postów oraz pomysłów na konkretne kampanie - ale w tym przypadku jechanie równo gdzie i jak się da by trafić na nowe rynki i poszerzyć świadomość marki.


Wbrew pozorom obie opcje są dla mnie spoko - to realny rozwój, co więcej pieniędzmi nie muszę się przejmować aż tak bardzo bo mam stałe zlecenia z JDG, które robią mi połówkę następnej pensji, więc tak naprawdę bardziej walczę o stabilność finansową.


Odpowiedz z obu firm ma być do końca tego tygodnia, w obu przypadkach miałbym zaczynać od poniedziałku wiec... Będzie co będzie.


Ale tak szczerze, to naprawdę spoko w końcu przejść się na jakieś rozmowy, wiem jak to brzmi ale brakowało mi trochę tego :D

Ja się wkurwiłem na rekrutacje. Dostałem kilka odpowiedzi że mam za duże doświadczenie na to stanowisko. Za duże. Kurwa jak... Tylko ponad 10 lat w marketingu online xD.


Uznałem że jebać te agencje marketingowe wszystkie bo i tak mają ogłoszenia za jakieś śmieszne pieniądze. Złapałem 3-4 klientów i mam już więcej niż w przeciętnym ogłoszeniu na rocketjobsie a pracuje na pół etatu.

Zaloguj się aby komentować

Chłopaky! Kimkolwiek jesteście chciałbym Wam życzyć wszystkiego co pyszne, dobre i wspaniałe. I żeby ktoś o Was zawsze pamiętał

Głównie to świętego spokoju życzę xD

Dbajcie tam o siebie i o swój stan ;*

@Krzakowiec dzień dobry, proszę o pamiętanie o tagach

@Krzakowiec Poproszę o 50 kilogramów tego spokoju. Albo wiesz co - daj całą wywrotkę!

@Krzakowiec panie kochany, chlopakiem to ja bylem może cwierć wieku temu. Teraz to tylko #dzieńdziada

Zaloguj się aby komentować

Żeby zająć myśli od cięższych rzeczy jak powodzie, zmiany pracy i ogólne perturbacje stałem się kieszonsolkowym flipperem xD

Najpierw znalazłem na starociach starego GBA za wytargowane 80zł, którego jak się okazało wystarczyło całkowicie rozkręcić, wyczyścić (w środku były wylane baterie) i podczas ogrywania Castlevanii ktoś stwierdził na OLX, że 160zł za brzydką konsolkę z problemami to uczciwa cena i mogłem rozpocząć swą pojebaną podróż.

Jakoś zawsze czułem miętę do takich sprzętów - miałem w swoim życiu kilka PSP i tak się zdarzyło, że w pudle "elektronika, dyski i ram" w którym trzymam złom komputerowy leżało jedno z nich - PSP SLIM, które miało problem ze slotem kart pamięci i wyłączało się w losowych momentach, więc chciałem z niego zrobić instalację artystyczną. Wiecie, albo każda część z psp poukładana obok siebie na białym tle pokazująca każdy jeden mały element albo bryła żywicy z zatopionym pośrodku rozkręconym PSP.

No ale skoro mam budżet 160zł i za cholerę mi nie żal i tak zepsutego PSP - rozkręcamy i czyścimy. Po skręceniu, dokupieniu paru rzeczy, jebaniutka odżyła.
Okazało się że po prostu byłem leniwy, tak naprawdę problemem był najprawdopodobniej adapter i bród w slocie kart. Przycisk który średnio działał ożył po wyczyszczeniu, miły dodatek.

Pograłem kilka godzin łącznie a nostalgia przy Patapons, God of War i Super Stardust (kto nie zna POLECAM, strasznie fajna mechanika dla gry kiblowej!) wybiła mi ponad skalę ale mój wzrok niebezpiecznie zaczął zezować w stronę SteamDecka.

Po kupnie baterii, adaptera i nowego kabla mój budżet zmalał do 80zł a nikt w tej cenie nie chciałby mi go sprzedać, więc to był moment by rozejrzeć się jeszcze raz wśród rzeczy które posiadam albo które mogę dorwać TANIO.

Jako, że jestem pojebany a obecnie moja praca polega głownie na wycinaniu ploterem 2000 elementów dla stolarza oraz obsługi sklepu internetowego który ma średnio 4 klientów miesięcznie i tworzeniu coraz to nowszych CV pod potencjalne prace z których nikt nie oddzwania stwierdziłem że mogę z budżetu kieszonsolkowego zabrać 20zł i kupiłem na vinted prosty uchwyt pod pada xbox.

Tym oto sposobem zrobiłem z mojego telefonu następną kieszonsolkę na której nie dość, że da się grać w gry z PSP, udało się też uruchomić kilka dobrych tytułów z PS2.

Zyskałem dzięki temu przenośną konsolkę która może nie jest wygodna, ale za to jest ciężka i ma imput laga przez połączenie bluetooth.

To ewidentnie oznaczało zmiany.

Gdy masz ploter i go znasz, ale tak dogłębnie ze wszystkimi jego wadami i zaletami, wiesz gdzie walnąć by ruszył i wiesz co oznacza każde dziwne piśnięcie po pewnym czasie praca na nim staje się rutyną.
Ustawiasz sobie stoper, wrzucasz wcześniej przygotowane formatki i masz 15 minut by przy dźwięku 5 wentylatorów, szumu plotera, chillera i klimatyzatora który robi za dodatkowe chłodzenie robić to co potrzebujesz.

A po wysłaniu nowej partii CV potrzebowałem w swoim życiu kieszonsolki.
Więc wystawiłem PSP na sprzedaż, a w międzyczasie zacząłem optymalizować swojego samsunga s22u pod emulację + wgrałem w końcu NovaLaucher którego mi polecano żeby w końcu telefon stał się przyjemniejszy i czytelniejszy.

Gdzie tu flip się zapytacie? Otóż sprzedałem właśnie moje PSP za 300zł i kupiłem podłączanego pada z wiatraczkiem do telefonu Gamesir x3, bo jak już pisałem jestem pojebany, ale tak dość pozytywnie na szczęście.

PSP sprzedane za 300, używany pad kupiony za 200 i tak to się powoli flipuje.
Nie dość że w budżecie kieszonsolkowym 180zł to jeszcze mam pada który schłodzi najgorętszy telefon w historii. No i siedzę sobie za ścianą, formatki się wypalają, CV się śle, problemy są tam a ja tu jestem i mam w poniedziałek swojego nowego pada a w szafce mam chipsy i batony #pdk

PS: Polecam psp w 2024 roku - naprawdę zajebisty sprzęt do grania, znalazłem na YT prostą przeróbkę dzięki której można zamiast dysku UMD zamontować baterię z telefonu Xiaomi za 45 która daje Wam lekko 10 godzin grana. Jakby ktoś potrzebował elektroniki pod to - dajcie znać, została mi płytka ze starej baterii, mogę komuś oddać

PS2: To taka konsola była. I nigdy jej nie miałem, a teraz będę poniekąd mieć chyba że mi szajsung jebnie od ciągłego grania xD

#gry #konsole #psp #rozkminkrzaka
7379e8e1-e749-464c-95fd-29bdf90993d7

Ja od siebie polecam Rog Ally + ChimeraOS/Bazzite + Emudeck. Ewentualnie kupno jakiejś chińskiej konsolki z dobrym procesorem.

Byś musiał zapytać się sobie czego oczekujesz od takiego sprzętu i w co grasz, bo na SD wiele gier nie pójdzie przez anticheat. Jeśli bateria jest kluczowa to SD wygrywa bez problemu. Jeśli uniwersalność to RA. Mam teraz 3 sprzęty z W11, miałem wcześniej jeszcze dwa inne i nie miałem żadnych problemów z systemem. Robię na starcie debloat, wyłączam zbędne usługi i telemetrię oraz tworzę konto lokale i spokój na lata. Na W11 możesz włączyć Steam w trybie bigpicture i masz to samo co na SD. Ewentualnie użyć Playnite, który jest dla mnie chamechangerem :)

@Krzakowiec zapomniałem o tych figurkach, odwiedziłem teścia i pyknalem dla ciebie zdjęcie.

35016145-2755-4e6a-ad4f-d9d16d6853da

Zaloguj się aby komentować

Przychodzi na lekcję języka polskiego Japończyk. Jest całkowicie zafascynowany naszym językiem i kulturą więc chłonie nasz język jednak jest problem - FEMINATYWY.

DZISIEJSZA LEKCJA TO ZAWODY W JEZYKU POLSKIM
Rozsiadamy się i po krótkiej pogawęce zaczynamy temat.

- Aktor to jest, w zależności od płci aktor lub aktorka, teacher to jest nauczyciel lub nauczycielka, a profesor to jest, w zależności od płci PROFESOR albo PROFESOR.
- Czekaj, czekaj. CO? Ale dlaczego tak tutaj?
- No bo w języku Polskim pewne formy żeńskie są nieużywane. Używamy czasem tylko formy męskiej.
- Okej, ale to kiedy mam wiedzieć, jaka to jest forma?
- Słuchaj, głównie to zależy od prestiżu. Jeśli zawód jest prestiżowy to wtedy używasz formy męskiej, jeśli nieprestiżowy to żeńskiej. To jest dość... Płynne kryterium.
- No dobra, ale powiedziałeś aktor-aktorka, a to jest prestiżowy zawód.
- To tak, ale to jest z dziedziny sztuki, tam odmieniamy wszystko jak leci.
- Ok, czyli aktor-aktorka

- Piosenkarz-piosenkarka

- Reżyser-reżyserka
- Słuchaj no Ty... Tutaj przegiąłeś. Bo Tutaj zostawiamy reżyser.
- Ale czemu?
- Bo tak, wyczujesz to.
- Ok, czyli tylko w kontekście zawodów związanych z dużym prestiżem? Nic więcej?
- Wiesz co, jeszcze w zawodach zmaskulinizowanych. W sumie tym bardziej wtedy.
- ....No ok. Czyli po prostu nie odmieniam, mam tylko formę męską?
- Słuchaj, pamiętasz jak uczyłeś się, że w języku polskim większość rzeczy się odmienia w pewien sposób?
- No tak, trudne to było.
- No to zapomnij o tym wszystkim, bo to się nie odmieni xD
- Ok, czyli mówię jak? Prezes powiedzieć?
- NIE, NIE! Czasownik już odmieniasz.
- Prezes powiedział?
- Nie, nie nie. Odmieniasz go tak, jakby obok był rzeczownik rodzaju żeńskiego, którego tam nie ma, ale udajesz, że jest rodzaju żeńskiego żeby móc odmienić wedle żeńskiego wzorca czasownik.
- Ok czyli prezes... Powiedziała?
- Tak, pięknie :3
- I to już jest wszystko, nic więcej?
- No słuchaj, jeszcze możesz dodać przed prezes ewentualnie Pani żeby wskazać na płeć.
- I PANI WTEDY NIE ODMIENIAM?
- Nieeee, panią już odmieniasz, bo można powiedzieć pożegnał Panią Minister.

No jest burdel. W tym przypadku głównie wywołany chyba wpływem rosyjskim w czasach PRL, ale nie jestem do końca pewien.

Wiem na pewno, że gdy feminatywy zaczęły się pojawiać ponownie w naszym języku jakoś się... Jeżyłem wewnętrznie i byłem na nie jeśli chodzi o ich używanie.
A później ktoś mi wyjaśnił, że to nie jest żadna nowomowa - to przeszłość która zatoczyła koło i wraca do nas.

Wiedzieliście, że jeszcze przed II WŚ takie określenia jak pilotka, magistra, powstanka to były najnormalniejsze formy? Ja tego nie wiedziałem przez jakiś czas.

A jakie jest Wasze zdanie na temat feminatywów? Jestem ciekawy

#naukajezykow #jezykpolski

@Krzakowiec Wydaje się, że feminatywy powstawały natyralnie przed wojną i te zawody, które wykonywały wówczas kobiety, dzisiaj również brzmią naturalnie, np nauczycielka, lekarka, kucharka. Natomiast te, do których kobiety miały dostęp dopiero później i miały związek z wykształceniem i często prestiżem, to już się na ten naturalny proces nie załapały. Podobno takie były wytyczne od wielkiego brata (ale tu może niech się wypowie ktoś z większą wiedzą w temacie). Zaczęłam się do nich trochę przyzwyczajać, choć inżynierka brzmi mi jeszcze dziwnie.

@Krzakowiec profesor, prezes nie są zawodami, tylko tytułami.

Chyba, że "mąż z zawodu jest prezesem", jak u Barei.

@Krzakowiec jestem zwolennikiem feminatywów, choć z trochę innym podejściem. Mianowicie, chyba Brlaczyk gdzieś mówił, że w naszym języku są już dawno wypracowane zasady tworzenia form żeńskich, i np. zamiast 'ministra' powinno się mówić 'ministerka' (vide aktor/aktorka). Mnie się to nawet bardziej podoba, ale myślę, że spora grupa ludzi uważa tę formę za (niesłusznie) umniejszjacą, Dlatego jest forsowana ta dziwnie brzmiącą 'ministra'.

Zaloguj się aby komentować

Następna