@ErwinoRommelo Doceniam za czytanie i ślad, serio, nie każdemu się chce, choćby przyjść 'pomarudzić'.
Super zobaczyć odbicia w reakcjach. W świecie wirtualnym, gdzie pozostawiony ślad ogranicza się często do emotikonki, coraz trudniej o odczytanie ludzkich sygnałów na wrażliwość.
Poniżej zostawiam interesujący link, nie miałam dawniej pojęcia o tych wszystkich rojach meteorów.
W linku opisują te najbardziej aktywne, które można obserwować w Polsce.
https://www.national-geographic.pl/artykul/noc-spadajacych-gwiazd-kiedy-na-niebie-widac-najwiecej-meteorow-jak-obserwowac-spadajace-gwiazdy
Z okien i balkonu w górach, nieraz godzinami obserwuję niebo, marzy mi się dobry sprzęt, nigdy nie zapomnę jakie wrażenie zrobił na mnie seans z obserwacją nieba w chorzowskim Planetarium, tego się nie zapomina. Tu gdzie mieszkam, zdarzało mi się wielokrotnie przecierać oczy ze zdziwienia, jak gęsto może być utkane niebo, ile może być żyłek, połączeń, faz, mignięć, przeplotów, po całe morze świetlnej iluminacji widocznej gołym okiem. Kiedy oglądasz niebo jak migającą mapę, to jakby się nagle odzyskało wzrok, tracisz mowę, wpada się w tak silny zachwyt, a zaraz potem pojawia się cały rój pytań, kto tym wszystkim zawiaduje i czy ktoś, tak jak ja, to jeszcze widzi, przecierasz oczy ze zdumienia, a spektakl trwa dalej, aż trudno uwierzyć, że to dzieje się naprawdę; nagle odkrywasz coś, czego nie chcesz, żeby ci zabrano, pragniesz w tym zachwycie trwać, oddalając od siebie świt i te wszystkie myśli o powrocie do rzeczywistości. Oto stoisz jak nawigator w centrum wszechświata, mając przed sobą całą mapę migających lampek, sygnałów, alarmów, błysków, to pojawiających się, to znikających, gdy przychodzi do głowy myśl, że za każdym z tych błysków skrywa się czyjeś istnienie, życie, a ty ledwie zdążysz dostrzec tę skierkę, już znika kursor śladu, wpada ci taka spadająca drobina w oko, i zostawia łzę, to przeczucie, że nikt nie zdąża dotrzeć na czas, a wtedy chcąc nie chcąc, sam stawiasz się na jej miejscu, bez łodzi ratunkowej z jakiegokolwiek kierunku, i wpadasz w popłoch, odczuwając dobitnie tę swoją małość, nie wiesz nawet kiedy zaczęło się to całe znikanie, sam oddychasz w tym samym rytmie S.O.S wśród nieskończonej pętli świetlnych sygnałów - znaków pisanych czułym atramentem w kosmosie nieba.
Gaduła ze mnie, wiem, lubię niezmiennie. Pozdrowienia i uściski, może znajdziesz ślad pozostawiony nocą.
"Bon ton na ostrzu noża
W ręku widnokręgi
We łbie pożar morza
Moje zwidy i herezje"