#recenzjeperfum

13
178
Siemka,
Czas na kolejną rozbióreczkę z najwyższej póły! Do zgarnięcia unikaty na skalę światową i flakony dla największych deklaracji!
Gwiazdami dzisiejszej kolacji są nastepujące zapachy:
Po rozbiórce ostatniego zapachu od Carolina Herrera zauważyłem że jest jeden którego nie miałem jak powąchąć na żywo, poniewąż jest to exclusive na rynek arabski.
Iris Empire, bo o nich mowa to podpalany irysowiec którego najwięcej łączy z Homme od Aaron Terrace Hughes i ze słynnym DHP. Nie ma tu żadnej szminki, jest delikatna skóra i kakao. Niesamowity przyjemniak który wytrzymał na mojej skórze dobę. Wraz z Saffronem Lazuli to najlepsze dwie pozycje z butikowej linii CH. Zapach jest u nas niespotykany. Na parfumo.net ma go 11 osób ale za każdym razem gdy jest rozbierany na FB na Niszowych (całe trzy razy) znikał w moment.
Drugim zapachem który dziś rozbieram jest magnus opum marki Abdul Samad Al Qurashi czyli "Al Qurashi Blend". Wraz z Safari Extreme to chyba najbardziej znane pozycje ASQ. Jest kwiecisto, jest oudowo, ale profil oudu nie przypomina broń Boże żadnej stajni. Tego bym nie przeżył i do momentu poznania ASQ byłem wrogiem oudu który do tej pory kojarzył mi się z obsraną łąką. Piękna całoroczna pozycja którą kupiłem w splashu 150ml. Czuć bogactwo i przepych. Ciekawostka - Blue Sapphire od Boadicea the Victorious jest klonem tego zapachu, tyle że kosztuje ponad 3 razy więcej! Sprawdźcie oceny na parfumo i fragrze. To nie Roja i ich kupne opinie xD.
Trzeci zapach to Broceliande od Sora Dora. Zanim pojawił się na Luxuryforless kupiłem go na własną rękę za 800zł który wtedy wydał się dobrym dealem. Nadal jest, gdyby nie cholerny Lucjan i Jego ceny, dlatego zmniejszam cenę rozlewu.
Pamiętacie Lire od Xerjoffa? Sora Dora to właśnie Lira, ale z dodatkiem cytrusów które dodają zapachowi uroku. Broceliande to całoroczna propozycja dla lubiących propozycje od Xerjoffa. Świetne parametry i duża lotność. Fun fact - ten zapach został skomponowany przez Panie które założyły markę Loumari którą niedawno recenzowałem. Pamiętajcie o konkursie na najlepszą #recenzjeperfum gdzie możecie zgarnąć Discovery Set tej marki!
Astrophil & Stella Amberlievable to słodki bursztynowiec który miał być klonem Amber Stara od Xerjoffa, który faktycznie jest do niego podobny. Jest słodko, półwytrawnie, a cena to 40% retailu! Z racji posiadania Amber Stara zostanę z nim na dłużej a ASA rozleję z flakonem.
Jeśli mowa o Xerjoffach to na rozlanie mam Amber Gold z setu z Rose Gold. Dla wielu to niszowa wersja Gaultier2 pomieszana z DNA Xerjoffa i muszę przyznać że coś w tym jest. Jest ciepło, lekko słodko, migdałowo z odrobiną tytoniu. Niespotykane combo które odlewam również z flakonem dla największej deklaracji. Czuć tu odrobinę "400" i "G2".
1. Carolina Herrera - Iris Empire 10zl/ml (50ml)
https://www.fragrantica.com/perfume/Carolina-Herrera/Iris-Empire-62790.html
https://www.parfumo.net/Perfumes/Carolina_Herrera/iris-empire
2. Abdul Samad Al Qurashi - Al Qurashi Blend 10zł/ml (100ml)
https://www.parfumo.net/Perfumes/Abdul_Samad_Al_Qurashi/al-qurashi-blend-eau-de-parfum
https://www.fragrantica.com/perfume/Abdul-Samad-Al-Qurashi/Al-Qurashi-Blend-21286.html
3. Sora Dora - Broceliande 13zł/ml (50ml + f)
https://www.parfumo.net/Perfumes/sora-dora/broceliande
https://www.fragrantica.com/perfume/Sora-Dora/Broceliande-75823.html
4. Astrophil&Stella - Amberlievable 6,5zł/ml (50ml + f)
https://www.parfumo.net/Perfumes/astrophil-stella/amberlievable
https://www.fragrantica.com/perfume/Astrophil-Stella/Amberlievable-63999.html
5. Xerjoff - Amber Gold 16zł/ml (50ml + f)
https://www.parfumo.net/Perfumes/Xerjoff/amber-gold
https://www.fragrantica.com/perfume/Xerjoff/Amber-Gold-52434.html
Rozlewam od 5ml wzwyż.
Wysyłka OLX + Blik.
Do kosztów doliczam cenę koperty bąbelkowej (1zł doliczone do OLXa)
Mam tylko szkła 10ml od Emcor. Do środka wchodzi 12-13ml więc Wasze "5" mogą wydawać się skromne ale nie bójta się. Leję tyle ile zamówita
#perfumy #rozbiorka
Qtafonix

@ZnubionekFan zapisano!

Zaloguj się aby komentować

Przypominam o konkursie i sam dorzucam cegiełkę do #recenzjeperfum . Po tygodniu odzyskałem w pełni węch i mogę w końcu podzielić się przemyśleniami na temat Maison Alhambra Kismet Angel. Maison Alhambra pada w poście po raz ostatni, bo uważam tę nazwę za wieśniacki koszmarek bez odrobiny stylu. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Zarys powstania perfum jest na pewno wszystkim dobrze znany. Od premiery Angels' Share arab siedział i mieszał (wiadomo czym) składniki w glinianym dzbanie, aż uznał, że jest wystarczająco blisko. Jestem sadystą i dopiero na koniec zdradzę czy miał on rację wydając już Kismet Angel.
Karton, w który zapakowany jest Kismet Angel, przypomina ten od Kiliana. Wykonany jest solidnie i ładnie wtapia się w tłum pośród podobnie otwieranych PdM, Amouage czy Roja. Zaokrąglony flakon również nawiązuje do AS, ale nie posiada żadnych zdobień. Metalowa tabliczka z nazwą w przypadku mojego egzemplarza nie odstaje, ale zdarzają się z tym problemy. Korek jest w 100% plastikowy i lekki. Czuć od niego taniością, ale trzyma się mocno i spokojnie można za niego podnosić flakon. Sam atomizer jest przyzwoity.
Jak to pachnie? Pierwsze sekundy czuć niestety tanie alkoholowe otwarcie. Na szczęście w moment zapach się uspokaja i zaczyna pachnieć tak, jak powinien. Tym razem za sprawą koniaku jest słodko i alkoholowo. Perfumy są bardzo boozy, a po chwili zaczynają dołączać inne nuty. Głównie cynamon, który sprawia, że mamy lekko szarlotkowy vibe. Słowo lekko jest ważne w kontekście ostatniego fragmentu recenzji. Poza szarlotką mamy też drugi łatwo wyczuwalny deser. Pralina znajdująca się na liście nut pachnie bardzo podobnie jak w Khamrah. Mamy też nutkę miodu, ale jest ona lekko schowana i raczej uzupełnia całą kompozycję. Na liście nie ma za to żadnych nut drzewnych. Jest to dość dziwne, bo coś tam czuć. Mają jednak podobne zadanie jak miód i stanowią dla niego przeciwwagę. Poza otwarciem, o którym wspomniałem, perfumy nie pachną syntetycznie, ani tanio. Sam blend też jest dobry. Dla mnie Kismet Angel jest w 100% unisexem.
Trwałość jest przyzwoita. Od użycia do przejścia zapachu w bliskoskórny mija 6-7 godzin. Pierwsze półtorej godziny projekcja jest dobra, przez pozostały czas jest przeciętnie. Ciężko jest go skrytykować, ale pochwalić też nie można. Nie wiem niestety skąd tak dobre noty za trwałość i projekcję na fragrze.
Recenzując Lattafa Khamrah, jeszcze na sprzedajnym portalu napisałem, że jest do dobry, tani gourmand, ale kiepski klon Angels' Share. Tym razem mogę powiedzieć szczerze: Kismet Angel to dobry klon Kiliana. Sam profil zapachu jest ładnie odwzorowany. Zapach zmienia się w bardzo podobny sposób. Jeśli chodzi o różnice to Angels' Share jest bardziej szarlotkowy i przy tym bardziej zwiewny i naturalny. Z drugiej strony mamy bardziej pralinowy i lepki Kismet Angel. Jeśli ktoś lubi i zna AS to myślę, że wyłapie, który jest który w nadgarstkowym teście. Nie wyłapie tego natomiast 90% ludzi w otoczeniu.
Mój travel 7,5ml Kiliana się powoli kończy i mając Kismet Angel i tak zamierzam kupić flakon Angels' Share i używać na specjalne okazje.  Kismet Angel to fajna opcja jako zamiennik na co dzień. Jeśli bardzo podoba Ci się Kilian, ale cena jest dla Ciebie nie do przyjęcia, to z Kismet Angel będziesz zadowolony. Mając kasę, bierz oryginał.
Zapach: 8/10
Trwałość: 6/10
Projekcja: 6/10
Ocena ogólna: 7/10
#perfumy
CheemsFBI userbar
8fe68afc-f2a5-408d-a4cd-c38f3cf76083
CheemsFBI

@minaret A dziękuję, dziękuję ( ͡~ ͜ʖ ͡°)

Nitro_Express

@CheemsFBI Świetna grafika!


Jakbyś rozbierał Angels' Share oraz Apple Brandy on the Rocks, to możesz mnie zapisać na 5 ml z każdego.

Zaloguj się aby komentować

Lorenzo Pazzaglia Evil Angel a.k.a. 28.09
Ostatnim razem recenzja miała negatywny wydźwięk, ale na walentynki warto pokazać miłość
Lorenzo Pazzaglia to dosyć kontrowersyjna marka. Wiele osób krytykuje za „chemiczną bazę”, którą sam miałem okazję poczuć chociażby w serii z -Sea w nazwie. Natomiast takie perfumy jak Van Phyr Rum czy Carbonara są raczej na osobnym biegunie. Evil Angel jest chyba najbardziej niedocenianym zapachem z całej serii patrząc na to jak bije na głowę niekiedy świetne kompozycje tej firmy. Co widać było chociażby w ostatnim głosowaniu na najlepszy zapach 2022 roku (w ogóle nie był nominowany, prawdopodobnie byłem jedyną osobą, która wymieniła te perfumy).
Polecam rzucić okiem na składniki, które wypisują na fragrantice. Może widziałem ze 2-3 zapachy, które miały podobną ilość. O ile to jest prawda ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Pierwszy psik skojarzył mi się z zegarkiem z cukierków. I co ciekawe, nie było to negatywne odczucie. Masa owoców, z których wyczułem limonkę, mango, prawdopodobnie też gruszkę. Trochę z tym zegarkiem związane może być późniejsze wyczucie Hubba Bubby, ale nie jest to Invictusowy sztuczny zapach. Kojarzą się te fazy ze smakami dzieciństwa, ale nie są nimi.
Po 10-15 minutach zapach zaczyna być lekko kremowy i wanilia zaczyna wdzierać się do grona nut, które byłem w stanie wyodrębnić. Kompozycja jest słodka, ale bardzo tropikalna, kojarzy się od tego momentu tylko z plażą na Hawajach. Im dalej idziemy dochodzi rum a w pogoni za nim przedziera się mięta, która dodaje dużo świeżości (możliwe, że kolejne skojarzenia z gumą się pojawiają). Mimo połączenia owoców z tymi dwoma składnikami, nie ma się uczucia, że tak pachnie jakiś drink. W tle jeszcze wybrzmiewa jakiś drzewny aromat, ale nie jestem w stanie wyczuć co to konkretnie jest przez dominację innych elementów kompozycji.  
Po kilku godzinach owoce i mięta dają szansę na przebicie się cynamonu wymieszanego z wanilią i alkoholem. Zapach staje się bardziej wytrawny, subtelniejszy, kremowy (w porównaniu z tym, co było wcześniej). Im dalej w las, tym większa dominacja wanilii, która nie jest tak słodka przez miętę, rum i cynamon. 7-8 godzin od pierwszego psika mamy już ugruntowanego lidera. Wanilia nie jest słodka, jest dosyć świeża, totalnie dominująca. I tak idzie aż do końca.
Projekcja jest silna przez 3-4 godziny; tak do 8-9 godzin mam wrażenie, że jeszcze jakoś fajniej jest wyczuwalny, ale po tym czasie nie jest to „skin scent”. Trwałość oceniam na 12 godzin, możliwe, że dla niektórych to będzie minimum (wydaje mi się, że miałem lepszy czas, ale ta liczba jest bardzo uczciwa). Czyli w praktyce z rana założysz, wieczorem będzie jeszcze czuć
Co ciekawe, dalej ma człowiek wrażenie, że jest to zapach sprawdzający się na wysokie upały. Testowałem w zeszłe lato, dorwałem po drodze flakon i po wielu testach uważam, że właśnie kiedy jest cieplej to kompozycja lepiej wybrzmiewa. Taki marzec-wrzesień to najlepszy przedział.
Porównania Evil Angel do Erba Pura – nie ma. Nic a nic. Mam Erbę, jest owoce idą w zupełnie innym kierunku. Nie ma sensu rozbudowywać tematu, Evil Angel jest po prostu oryginalną kompozycją. Z tej dwójki Erba Pura (którą lubię) jest gorsza.
Evil Angel wyróżnia się tym, że w swojej słodkości wydobywanej z masy owocowej stara się balansować cięższymi zapachami w stylu rumu czy drzewnej otoczki. Te cięższe zapachy stara się łagodzić nadając im świeżości (jak chociażby mięta), a żeby nie było za lekko, to dodaje jeszcze kremowości, która wychodzi od wanilii. Jest tam tak dużo składników, że konia z rzędem temu, który rozpozna je wszystkie. Wskoczył do mojego top 10, a możliwe że jakbym się bardzo poważnie zastanowił, to może nawet top 5. Tego typu perfumy dają nadzieję na przyszłość. Co jakiś czas tracimy świetne kompozycje, lecz dalej perfumiarze są w stanie robić perełki pokroju Evil Angel. Mnie urzekł totalnie
Zapach: 9,5/10
Trwałość: 9,5/10
Projekcja: 9/10
Ocena ogólna: 9,5/10
#perfumy  #recenzjeperfum
1b0b15b9-b442-4d8b-87c8-9013716bf0e8
odjutraodwyk

@Si-senior wedlug Ciebie skreca w ktoras strone?

PanNadine

@odjutraodwyk neutralny płciowo, może z lekkim skrętem w męską stronę. Charakter nieco w stylu Roji Enigma, jednak bez typowo męskich nut.

Si-senior

@Krystyna337 dla mnie z tych 4 to ranking wygląda Evil Angel, Van Pyr Rhum, Cherry Ink, długo nic, Black Sea


@odjutraodwyk - dokładnie jak @PanNadine napisał. Z tym że trochę Enigma idzie w stronę Coca Coli przez co nie kojarzy mi się z tym, bo EA jest bardzo tropikalne. Natomiast bardziej bym widział na facecie niż kobiecie

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
Dzisiejszy panel poświęcę BeauFort London Iron Duke .
Moja przygoda na tagu zaczęła się 4 miesiące temu i początkowo szukałem po nutach zapachu, który odzwierciedliłby moje zamiłowanie do ciężkich, dymnych, torfowych trunków. Zapach z przewagą dymu uzupełniony skórą, rumem i tytoniem wydawał się dobrym kandydatem.
Warto również wspomnieć, że twórcą marki BeauFort London jest Leo Crabtree - koncertowy perkusista zespołu The Prodigy, a za samym zapachem stoi Julie Dunkley.
Pierwszy kontakt z zapachem umożliwił sampel z Lulua. 0,5 ml to jednak trochę mało by wyrobić sobie opinie o zapachu i się z nim obyć. Promocja na testery w Luxury spadła mi z nieba i bez zastanowienia złożyłem zamówienie.
Prezentacja
Flakon o wiele lepiej prezentuje się na zdjęciu. Pierwsze zaskoczenie, to waga flakonu. Jest on bardzo lekki, został on wykonany z cienkiego szkła. W przypadku Iron Duke jest ono półprzezroczyste i widać poziom soku. Jest to praktyczne rozwiązanie, ale charakterystyka zapachu i zdjęcia poglądowe sugerowały, że jest on całkowicie czarny. Łepek atomizera został wykonany z bardzo cienkiego aluminium, które w dłoni wygina się jak plastelina, trzeba bardzo ostrożnie się z nim obchodzić podczas odlewania by nie doszło do uszkodzeń - nie spodziewałem się tego po niszy. Do drewnianego korka nie mam zastrzeżeń.
Wizerunek konia na flakonie może również sugerować obecność animalnych nut i skóry, ale o tym za chwilę.
Zapach
Otwarcie uderza obfitym dymem w akompaniamencie lekko słodkiego alkoholu. Po chwili dochodzi zapach wysokiej jakości tytoniu. Sam dym sprawia wrażenie ozoniczno-metalicznego. Nie jest 'zaciągnięty' ani kadzidłem, ani kiszonką (Vi Et Armis), ani mięsną wędzonką (CdG Black). Może to właśnie atrybuty prochu strzelniczego? Ciężko doszukać się czegokolwiek syntetycznego w tym zapachu, bije on naturalnością. W następnych fazach pojawia się skóra. Wilgotna, może zamszowa, w towarzystwie nut animalnych znanych mi z Zoologist T-Rex, ale lepiej zbalansowanych, nie wybijających się aż tak przed szereg. Autorka chciała oddać tutaj zapach pasty/mydła do czyszczenia siodeł konnych. Nie mam żadnego doświadczenia z jeździectwem, ale może będzie to cenna wskazówka dla czytających recenzję. W kolejnej fazie nuty animalne wygasają. Bogaty, naturalny tytoń pozostaje z nami do samego końca, a wygładzona w dalszej fazie skóra i dym powoli ulatniają się z kompozycji. Zapach w końcowej fazie staje się bardziej słodki.
Parametry zapachu oceniam na bardzo dobre. Oczywiście wpływa na to fakt, że taki zapach nie może się wtopić w żadne mi znane otoczenie. Psik na rękę daje o sobie znać nawet wieczorem podczas wykonywania codziennych czynności.
Dzięki uprzejmości ludzi na tagu miałem okazję zapoznać się z kolejnymi pięcioma zapachami tej marki i Iron Duke określiłbym jako najbardziej noszalny zapach, ex aequo z Phatom V. Coeur De Noir, Rake & Ruin, Vi Et Armis oraz Terror & Magnificence to zapachy wzbudzające skrajne emocje, ale nie wyobrażam sobie zakładania ich na co dzień. Natomiast Iron Duke ani na minutę nie wzbudza u mnie żadnych nieprzyjemnych doznań, niezależnie od fazy.
Podsumowanie
Po recenzjach i opisie wyobrażałem sobie ten zapach jako nocne wyjście w Birmingham do Pubu Garrison w latach 20. zeszłego wieku znanego z serialu Peaky Blinders. Ciężkie, brudne, obfite w alkohol i proch strzelniczy. Jednak po dłuższym obcowaniu z tym zapachem bardziej kojarzy mi się on z późniejszą fazą serialu, gdzie Tommy Shelby zasiada już w Parlamencie i spędza czas w gabinecie w swoim skórzanym, pikowanym fotelu, a jego podwójne życie daje o sobie znać aromatem prochu, którego nie da się pozbyć z przesiąkniętych nim dłoni.
Oceny
zapach: 8/10
trwałość: 8/10
projekcja: 8/10
ocena ogólna: 8/10
Iron Duke to mój pierwszy, świadomy i zaplanowany kontakt z niszą. Flakon na pewno zostanie w mojej kolekcji. Świetnie dopełni atmosferę wieczornego drinka ze znajomym, długi spacer w jesienno-zimowym okresie lub spotkanie przy ognisku. Sam jestem ciekaw czy pokuszę się o takie same konkluzje gdy minie rok od napisania tej recenzji.
Zdjęcie: Jensemann (parfumo.net)
#perfumy #recenzjeperfum
729758d0-70e2-447e-a024-74856a79fe11
kris1111

Super recka . Marnujesz talent literacki

minaret

@zychu69 Przyjemna lektura, mimo że ostatnio mi nie jest po drodze z tym klimatem zapachów ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Pirat200

Z tych co wymieniłeś, najbardziej polubiłem terror& magificence oraz vi et armis. Najgorzej odbieram coeur de noir i rake & ruin. Iron duke jest gdzieś pomiędzy, ale raczej na plus. Fathom dla mnie z kolei jest zbyt kwiatowy.

Generalnie warto odłożyć na chwilę uprzedzenia i poznać wszystkie.

Zaloguj się aby komentować

Serwus koledzy i koleżanki! Coś ponuro dzisiaj na tagu, a do tego widzę że chyba wszyscy zapomnieli o tym, że trwa druga runda konkursu na #recenzjeperfum
https://www.hejto.pl/wpis/szanowni-panstwo-kochani-moi-deg-deg-odezwal-sie-do-mnie-piekny-kawaler-czlowiek
Albo zapomnieli, albo wszyscy szykują ciężkie działa i klepią swoje Opus Magnum. Miałem wrzucić zbiorczo recenzję wszystkich zapachów które dostałem od @CheemsFBI ale trzeba rozruszać towarzystwo. Nie będzie super szczegółowo bo będą to wrażenia tylko z jednego globala, ale trzeba działać bo się rozleniwiliście ( ͡° ͜ʖ ͡°)
I Vicoli Via Fiori Chiari
Ten zapach poszedł na pierwszy ogień na testy globalne. Jako jeden z dwóch wyglądał na odpowiedniego zawodnika do towarzystwa w chłodny dzień zaczynający się od spaceru. Po pierwszych psikach skojarzył mi się nieco z Nishane Ani. Na pewno nie są to zapachy podobne, ale mają pewną wspólną cechę - intensywne połączenie słodkiej wanilii z cytrusami. W obu zapachach dobrze się sprawdza i sprawiają wrażenie łatwych w odbiorze przez otoczenie. U mnie reakcja różowej była na plus. Ale miała do dodatnia to co i ja zauważyłem, zapach jest dość kobiecy. Jak się okazuje jest to popularna opinia, na fragrantice większość głosów jest na "uniseks", potem odchyla się w damską stronę.
Zapach jest całkiem ładnie zblendowany i mojemu niewyszkolonemu nosowi ciężko wyłapać konkretne nuty. To słodki gourmand, choć wspomniane wcześniej cytrusy dość długo są wyczuwalne. Dość długo, warto powiedzieć, w stosunku do całego zapachu. Bo trwałością zdecydowanie nie grzeszy. Pisząc notatki o 15 miałem za sobą trzy aplikacje od rana. Projekcja jest dobra i nos nie przyzwyczaja się do tego deserowego zapachu, ale to zapach w ogóle na mnie się nie zmienia i nie progresuje.
Mam wrażenie, że zapach zahacza o nurt popularny ostatnio w męskich wypustach designerskich. Słodkie, karmelowe zapachy, z domieszką aromatycznych nut i pora na CSa, patrzę na was Prada Luna Rossa Ocean i JPG Scandal Pour Homme. Tutaj jednak mamy do czynienia z uniseksem w damską stronę, gdzie takie zabiegi są dużo popularniejsze i nie jest to ostatni krzyk mody.
Nie jestem fanem słodkich zapachów i gourmandów, więc I Vicoli Via Fiori Chiari mojego serca nie podbił. Nie winię go, bo z definicji miał pod górkę. Ale z drugiej strony wspomniałem też wyżej że sporo go w ciągu dnia dopsikiwałem. I robiłem to bez grymasu na twarzy, który wskazywałby że muszę bo jak nie, to mnie śmieszny pies z FBI dojedzie. Ładny, ale statyczny i przez to nieco nudnawy, a parametry zdecydowanie grają na jego niekorzyść.
#perfumy
5e90fb7c-f516-46cb-83c0-af11c84e2e48
CheemsFBI

@minaret Niestety trwałość nie jest mocną stroną tej linii. Jest za to dość ciekawa. Fiori Chiari mi się kojarzy z Oud Delice, tylko w lżejszej wersji. Czekam na recenzje pasty do zębów z Porta Venezia ( ͡° ͜ʖ ͡°)

minaret

@CheemsFBI Dziś zarzucony, ale na pewno muszę powtórzyć globala bo dzień miałem dość obłożony i ledwo jakieś notatki skrobnąłem, zdecydowanie za mało żeby ocena była sprawiedliwa, a Wam się opłacało czytać ¯\_(ツ)_/¯

zychu69

@minaret mam sampelka chiari i zapodałem sobie na global ostatnio. Niestety parametry średnie jak wspomniałeś, ale otwarcie jest super, anyż z pieprzem i może czymś jeszcze tak mnie zakręcił, że aż kichnąłem. Lubię takie rześkie, aromatyczne otwarcia w słodkich zapachach, szkoda, że nie trwa ono dłużej.

Zaloguj się aby komentować

equality. Equality. Fragrances #7
Próbka 4/6 z zestawu “DRZEWO” z House of Merlo.
Niezbyt znany produkt, niezbyt znanej marki, o niskiej średniej ocenie na Fragrze i dużej liczbie dislików. W kontekście powyższego, zaskoczyło mnie, że mi się nawet podoba
W zapachu dominuje kardamon. Bezapelacyjnie gra pierwsze skrzypce ale robi to w sposób przyjemny, nieinwazyjny, i bardzo pociągający. Generalnie lubię ten zapach, nawet bezpośrednio z paczki przypraw Kamisa, więc dla mnie to duży plus.
Oczywiście zapach jest dużo bardziej stonowany niż w paczce z przyprawami xD A tym co go tonuje są nuty owocowo/warzywne (w pierwszej chwili wydawało mi się że czuję jabłko, ale według Fragrantici jest tu marchewka, więc pewnie to Kubuś jabłko-marchewka mi namieszał xD). Oraz jakby… cytrusy? Może nie same cytrusy ale taka kwasowość jakby cytrusowa, bez samego cytrusa… Ciężko mi to opisać, ale to tak jakby zapachy które na myśl przywołują cytrynę, ale nie pachną cytryną xD
Otwarcie zagrało mi na jakiejś strunie wspomnień, przywołując przed oczy moją pracę na obczyźnie, i mimo, że zapach był jakby sztuczny, to jednak taką nagłą melancholię bardzo trudno mi odebrać w sposób negatywny. To jednak skrajnie subiektywna postawa, i coś czego absolutnie nie mogę obiecać potencjalnym przyszłym niuchaczom.
Drugoplanowymi bohaterami spektaklu są białe kwiaty. Zapowiadanego jaśminu nie wyczułem tu wcale (szkoda bo absolutnie kocham ten zapach w zielonej herbacie. Taki offtopic, ale może ktoś poleci mocno Jaśminowe perfumy?), za to faktycznie pojawiła się lilia, coś jakby konwalia, czy nawet biały bez (właściwie lilak).
Projekcja raczej nie jest powalająca, sądzę że potrzeba sporo dobrych strzałów żeby otoczenie mogło zareagować na ten zapach należycie. Trwałość natomiast na dosyć uczciwym poziomie.
Ze względu na wspomnianą kwiatowość, i sam kardamon, perfumy te wydają się bardziej pasować do kobiet.
Nie ogarniam dlaczego ten zapach trafił do kategorii DRZEWO, bo praktycznie go tu nie widzę. Nie wydaje się to też być widzimisię sklepu, bo na Fragrantice również w rozpisce dominują nuty drzewne… Na upartego mogę powiedzieć że w otwarciu było jakieś delikatne tło z wetywerią, ale dla mnie to już pogranicze placebo. No i nie umiem jeszcze wyłapywać tej wetywerii, bo moje Encre Noire jest dopiero w drodze xD Sandałowca też tu nie wyczułem.
Zapach chociaż całkiem w porządku, to jednak nie jest czymś co przekonałoby mnie do zakupu pełnego flakonu. Jest wiele innych przed nim w kolejce.
equality. Equality. Fragrances w sklepie House of Merlo
Fragrantica
#barcolwoncha
#perfumy
#recenzjeperfum
Barcol

@testowy_test a, ten jaśmin narcotique recenzowałem już, nawet plusa mi zostawiłeś xD recenzja numer #37, wiec przy tej częstotliwości przenoszenia wpisów to rok minie znaim ja na hejto wrzucę :v

Zaloguj się aby komentować

Moi drodzy, chciałbym tylko przypomnieć, że Tomeczek @Sidepartpompadour odlewa piękny zapaszek - Nikos Sculpture Homme - wersja vintage by lancaster.
Moja krótka recenzja - świetnie zblendowana kompozycja, nie czuć tutaj ani odrobiny chemii. Na pierwszy rzut wychodzą nuty kwiatowe, różowa wyłapała dużo cytrusów. Kojarzy mi się z wilgotną polaną z kwiatami albo wilgotnym lasem w trakcie zrywania konwalii. Jest słodko, ale to "słodka świeżość" - pewnie przez tonkę i benzoes. Linearna i niepodbita sztucznie.
Parametrowo jest dobrze (nie zapominajmy, że to letniaczek). Trwałość - 6h, projekcja - 1h mocna, później wyczuwalna przy każdym ruchu. Zachęcam do wypróbowania go zimą, bo wybrzmiewa wybornie. Nie mogę się doczekać testów letnich Wrażenia potęguje cena - 1.50 zł/ml. Przy jakości tego soku, stwierdzam, że to żart. Dlatego zachęcam, jedna z niewielu okazji na poznanie wersji vintage. Brać. Nie żałować!
Jeszcze jedno, Tomeczek odlewa od 30ml w górę ze względu na litrowy baniak i trudności w odciąganiu tego
#perfumy #recenzjeperfum
c14f2d73-2a19-40c1-8a3f-eadef20f9ea9
NieDoMnieTak

Fajny, do popsikania w kiblu po wysokobiałkowej anihilacji muszli klozetowej - w sensie wypowiadam się o wersji nie-vintage, ale nie przypuszczam żeby DNA było aż tak zmienione.

Zaloguj się aby komentować

Wood Elementals #6
Próbka 3/6 z zestawu “DRZEWO” z House of Merlo.
Po dwóch nie do końca udanych zapachach z tego woreczka, wreszcie zła passa zostaje przełamana!
W otwarciu przyjemny olejek cedrowy (tak właściwie to czułem tu w otwarciu też pieprz, ale mam wrażenie że to mój nos każde drewno w otwarciu interpretuje właśnie w sposób pieprzny) z delikatnym wsparciem cytrusów (wyraźnie jednak grających jedynie drugie skrzypce) w akompaniamencie aromatów kwiatowych.
Tutaj nie ma wątpliwości dlaczego próbka trafiła do drzewnego zestawiku. Sosnowe nuty cedru parują z niej, aż miło.
Muszę powiedzieć, że jest to naprawdę piękne połączenie, wręcz nie mogłem się tego nawąchać. Dodatkowo trwałość perfum na bardzo porządnym poziomie, praktycznie cały dzień były na mnie silnie wyczuwalne, a i projekcja też bardzo dobra.
W miarę upływu czasu zapach zaczyna objawiać się w sposób bardzo elegancki, dystyngowany, i ciągle dosyć poważny. Myślę że mógłby to być świetny zapach do garnituru, na formalne okazje. Jednocześnie nic nie stoi na przeszkodzie aby ktoś zrobił sobie z niego swój codzienny signature fragrance.
Jakby nie dosyć wysoka cena, i bardzo dziwne voodoo biadolenie o feng shui i pięciu elementach w opisie, to na pewno rozważyłbym flakon. Są to pierwsze perfumy z zestawu DRZEWO jakie z czystym sumieniem mogę polecić.
WOOD EDP w sklepie House of Merlo
Fragrantica
#barcolwoncha
#perfumy
#recenzjeperfum
142a7b05-d768-4a59-bb50-c2c74eae2733

Zaloguj się aby komentować

Beaufort / Vi Et Armis
Vi Et Armis według translatora Google oznacza siłą i bronią. Nazwa jest bardzo trafna, bo perfumy te są mocne, bezpośrednie, wręcz brutalne. Jeśli nie lubisz lub boisz się dymu, to zawróć, bo to nie są perfumy dla Ciebie. Dym jest istotnym elementem kompozycji obecnym przez cały czas jej trwania, a przy tym ciągle ewoluującym.
Bezpośrednio po aplikacji doświadczamy potężnej eksplozji czarnej wędzonej herbaty. Jeśli ktoś z Was pija lapsang souchong to to są właśnie takie klimaty - mocno fermentowane ciemne liście suszone nad dymem z sosnowego drewna. Przez chwilę gdzieś tam migocze jakiś jasny, soczysty owocowy akcent, jednak zanika w ciągu kilku pierwszych minut. Dymny charakter kompozycji dodatkowo pogłębia aromat palonego tytoniu. Jeśli widząc nutę tytoniu masz na myśli słodziaka pokroju Tobacco Vanille, to też zawróć, bo w Vi Et Armis mamy jego zupełnie przeciwne spektrum. W moim odczuciu jest to bardzo dosłowne odwzorowanie zapachu palonej fajki, początkowo odległego, ale stopniowo przybierającego na sile, zupełnie jakbyśmy się zbliżali do osoby pykającej sobie fajkę nabitą cavendishem. Wędzona herbata co prawda nie zanika całkowicie przez długie godziny, ale jej moc powoli słabnie. Wówczas pojawia się wędzonka torfowo-alkoholowa. Nie ukrywam, że torfową whisky polubiłem, jednak przekonałem się do niej całkiem niedawno i nie jestem jakimś jej znawcą. W Vi Et Armis nie czuję jednak morskiej bryzy, wodorostów ani nut szpitalnych charakteryzujących trunki z położonych na wyspie Islay popularnych destylarni takich jak Ardbeg czy Caol Ila. W tym przypadku mam skojarzenia bardziej bezpośrednio torfowe, czy wręcz ogniskowe i mam przed oczami butelkę Finlaggan Eilean Mor. Być może to tylko takie moje wrażenie spotęgowane wyłaniającym się z cienia popiołowo-smolistym brzozowym dziegciem. Żeby nie było tak jednoznacznie dymnie i surowo, to wraz z whisky pojawia się odrobina kremowej, bliżej niezidentyfikowanej słodyczy, która jednak nigdy nie wychodzi na pierwszy plan, a stanowi tylko urozmaicenie kompozycji. Po dobrych kilku godzinach perfumy tracą na mocy, wędzonka przygasa, a baza osiada bliżej skóry, wciąż jednak daje o sobie znać mieszanką tytoniu, drewna, dziegciu i popiołu.
Vi Et Armis są zdecydowanie najtrudniejszymi perfumami w mojej skromnej kolekcji. Kompozycja jest dymna i wyrazista, ale też bogata w niuanse i zmienna. Z jednej strony może wydać się odpychająca, z drugiej - jest też na swój sposób piękna. Poszczególne jej składowe zobrazowane zostały bardzo dosłownie i niesamowicie realistycznie. Moc potężna, projekcja dominująca do tego stopnia, że nie psikam na szyję, z nadgarstków czy łokci zapach jest wystarczająco mocny. Perfumy idealne do biura, pod warunkiem, że idziemy zanieść wypowiedzenie.
#perfumy #recenzjeperfum #smrodysaradonina
47f3883e-09f8-4114-aeed-511e36d612dc
fantasmagorian

@saradonin dobra recenzja, to teraz pytanie czy ktoś ma się podzielić?!

kris1111

Na mojej skórze większość Bofortów zdominowana jest akordem wędzonki. Na dłuższą metę nie mogłem zdzierżyć. Zbyt artystyczne twory.

Zaloguj się aby komentować

Carner / Botafumeiro
Botafumeiro to najgrzeczniejszy kadzidlak w mojej kolekcji. Stylistycznie perfumy nie są nawet stricte kadzidlane, a ciężar zapachu waha się pomiędzy kadzidlanym, przyprawowym i ambrowym, by ostatecznie przechylić się ku temu ostatniemu. Przyprawowy charakter najbardziej wyczuwalny jest w otwarciu i nadaje go wyrazista i pylista gałka muszkatołowa w towarzystwie pieprzu. Choć zapach został sklasyfikowany jako uniseks, to jednak takie połączenie przypraw kojarzy mi się zdecydowanie męsko. Nie trzeba też długo czekać, by zdać sobie sprawę z faktu, że główna rola w tej sztuce należy jednak do labdanum. I to labdanum zostało podane przepięknie, jest dymno-korzenne, gorzkie i odrobinę słodkawe zarazem, ale bez cienia skojarzeń fizjologicznych. Towarzyszący mu styraks nadaje charakterystycznego aromatu, który osobiście odbieram jako mieszankę owocowych landrynek i spalenizny, a kompozycji dopełnia tląca się przez cały czas trwania zapachu delikatna smużka kościelnego kadzidła. Pewnie myślicie, że znów jakiś smród i killer? Nic z tych rzeczy, wręcz przeciwnie, zapach jest bardzo przystępny wręcz przytulny, trochę słodki, trochę żywiczny, trochę dymny. Nosi się go niezwykle przyjemnie i komfortowo, szczególnie jesienią i zimą, ale pięknie gra również w ciepły wrześniowy wieczór. Wzbudza zainteresowanie i złapał kilka komplementów. I choć Botafumeiro dość mocno przypomina Rouge Bunny Rouge Embers, to nie jest jego klonem, a raczej mógłby być jego słodszym, gładszym i generalnie ugrzecznionym flankerem. Prawie mainstream. Trwałość całodniowa, projekcja przeciętna.
#perfumy #recenzjeperfum #smrodysaradonina
Fotka z mojego parfumo.
96b3f4cb-ca75-43a0-b9b9-4936507d6d6b

Zaloguj się aby komentować

Szanowni Państwo, kochani moi. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Odezwał się do mnie piękny kawaler, człowiek wielu talentów i filantrop: @Qtafonix . Jego propozycja była nie do odrzucenia i z radością mogę poinformować, że rusza kolejna edycja konkursu! ᕦ( ͡° ͜ʖ ͡°)ᕤ
Nagroda jaką ufundował nasz dobroczyńca to oryginalny Discovery Set Loumari. Zawiera on 7 zapachów od Loumari zapakowanych w elegancki firmowy woreczek. Zasady startu pozostają prawie bez zmian. Jest tylko jeden dodatkowy wymóg od sponsora: zwycięzca zrecenzuje otrzymane perfumy. Dla przypomnienia: recenzja musi być nowa, zawierać oceny w skali 0-10 w kategoriach zapach, trwałość, projekcja, ocena ogólna oraz być otagowana jako #perfumy i #recenzjeperfum
Na napisanie recenzji tym razem jest trochę więcej czasu i termin upływa z końcem niedzieli 19.02.2023.
Serdecznie zachęcam do startu!
CheemsFBI userbar
7271aead-b3e6-4bc2-92de-a2276f6596f4
RumClapton

@CheemsFBI Super, teraz zdążę coś naskrobać Czy zasady obejmują tylko jeden wypust perfum, czy można zrecenzować np całą linię flankerów w hednym wpisie?

CheemsFBI

@RumClapton Tak, cała linia może być. Mi ten pomysł pasuje, ale musisz przekalkulować czy się sprzeda ogólnie, bo finalnie ankieta zdecyduje. Dla mnie to trochę jakbyś zmienił poziom trudności na hard ( ͡~ ͜ʖ ͡°)

xarr

@minaret, na następnych zawodach Cię pokonam ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Zaloguj się aby komentować

Chwilę mi to zajęło, ale mamy finałową piątkę i możemy rozpocząć głosowanie.
Dziękuję wszystkim za udział! Poziom był bardzo wysoki i mam nadzieję, że startujący jeszcze nie raz umilą nam czas swoimi recenzjami. Poniżej wrzucam linki do każdego z nominowanych tekstów, gdyby ktoś chciał je sobie przypomnieć przed oddaniem głosu. Za koniec głosowania przyjmuję 23:59 w dniu 02.02.2023.
Zoologist Sacred Scarab by Jurek_Kiler
Orto Parisi Brutus by Barcol
Armani Code Absolu Pour Homme by Si-senior
Amouage Lyric Man by minaret
Xerjoff Naxos by xarr
Teraz umywam ręce i czekam na głos ludu. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
#perfumy #recenzjeperfum
CheemsFBI userbar
02a663a9-6d8e-48b1-b91d-2c3124581390

Najlepsza recenzja to:

42 Głosów
Si-senior

Wiecie może jak zmienić głos w takiej ankiecie?

CheemsFBI

@Si-senior Z tego co wiem to nie da rady

CheemsFBI

@hejto Odznaki są tylko za konkursy portalu czy takie małe jak ten też się liczą? ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Zaloguj się aby komentować

Żaden ze mnie recenzent ani pisarz, ale jak Pan @CheemsFBI chciał rozruszać towarzystwo i liczył że coś jeszcze będzie wrzucone na #recenzjeperfum to moim obowiązkiem jest walka. Przepraszam za spóźnienie, magisterka mnie powstrzymała. 
Amouage Lyric Man
Mój nos nadal jest plebejski, a o niszę dopiero zacząłem się ocierać, mam nadzieję, że nie skrzywdzę tego zapachu swoimi wypocinami. 
Zapach nie jest nowy, bo w tym roku będzie świętował swoje 15. urodziny. Sporej części naszej społeczności jest też dobrze znany, bo zajął pierwsze miejsce w mistrzostwach na najlepszą różę. Ale myślę że i tak warto poświęcić mu chwilę na napisanie tego tekstu. 
Przed spróbowaniem Lyrica znałem jedynie dwie kompozycje od Amouage. Wiele osób myśląc o Amouage zapewne ma przed oczami zapachy ciężkie, oleiste kadzidlaki na miarę królewskich dworów Sułtana Omanu. Ja też miałem takie wyobrażenie, dlatego niezwykłe było moje zaskoczenie z mojej zakupionej w ciemno butli poszły pierwsze strzały. Kadzidło gdzieś tam w spisie nut może i jest, ale na mój nos daleko, daleko - czy to rzeczywiście Amouage? Dla mnie ten zapach to kąpiel w różanej wodzie, jest czysty i nieco kojarzy mi się z Pradą Amber Pour Homme. Być może to szafran, który łączy oba zapachy. Lyric jest jak kameleon, w niektóre dni potrafi być dzięgiel potrafi wyjść tak mocno, że zapach niemal robi się zielony. W inny ta róża ma niemal czekoladowy charakter, który można skojarzyć z Noir de Noir Toma Forda, aż przecieram oczy nie widząc wymienionej w nutach paczuli (ani słupka "paczulowy" na fragrantice, więc niektórzy skreślą Lyrica na starcie ( ͡° ͜ʖ ͡°)). Ale nigdy, przenigdy mnie ten zapach nie przytłoczył. Połączenie limonki z różą wydaje się być karkołomnym ale Pan Perfumiarz (specjalnie z dużej) Daniel Visentin stworzył połączenie, oczarowuje i pozwala nosić ten zapach niemal bez wysiłku. I tu kolejne pokłony w stronę twórcy, bo zwykle zapachy które są łatwe do ujarzmienia po jakiś czasie mnie nudzą i muszę od nich zrobić przerwę. Lyrica mogę nosić kilka dni z rzędu i ani przez moment nie żałować i myśleć o innym zapachu, który mógłby umilić mi dzień. Zapach jest dla mnie niesamowicie uniwersalny i nie mogę doczekać się lata, bo jeszcze nie miałem okazji sprawdzić go w największe temperatury. A wiem, że na pewno mnie czymś zaskoczy, bo robił to już nie raz. 
Nie od dziś wiadomo że flakony Amouage swoją prostotą robią wrażenie, ale dobór kolorystyki idealnie komponuje się z tym co trzyma w środku. A magnetyczny korek tylko prosi o to, żeby się nim pobawić i sztachnąć się tym fenomenalnym specyfikiem. Prezentacja - perfekcyjna. Gdyby ktoś kazał mi zatrzymać tylko jeden flakon biłbym się z myślami czy to Lyric zajmie to miejsce. Gdybym miał zatrzymać dwa - wiem że Lyric jedno z tych miejsc by zajął.
Nie jest to parametrowy mocarz, jest poprawnie i nie pozostawia niedosytu, że za te pieniądze powinniśmy dostać więcej. Pozwoli cieszyć się zapachem przez cały dzień w biurze, choć są dni, kiedy mój nos się do niego potrafi przyzwyczaić nieco zbyt szybko. Ja na szczęście pracuję zwykle z domu więc bardzo ochoczo dorzucam sobie psiki. 
Zapach: 10
Trwałość: 8
Projekcja: 7 
Ocena ogólna: 10 
Lyric to zdecydowanie najlepszy blind buy mojego, nadal krótkiego, perfumowego życia. Toy Boy zainteresował mnie różą. Lyric sprawił że różę pokochałem i nie mogę się doczekać by spróbować kolejnych kompozycji, które raczą nos tym polaryzującym w świecie męskiej perfumerii kwiatem. 
#perfumy
97672670-4850-4c09-b371-fef841912c70
JohnnMiltom

@minaret Lol, dosłownie wczoraj na jakąś godzinę przed dodaniem tego wpisu myślałem sobie, że Lyric byłby w moim top10 gdybym miał nieograniczony budżet. Teraz wchodzę na hejto, a tu recenzja Lyrica Fajnie się czytało.

minaret

@kris1111 Ja dobrze wiem że masz u siebie na straganie, na pewno tam zawitam

730098ba-6fbd-4f4f-9db1-fdabbf88798a
kris1111

@minaret o, to dobrą pamięć masz, ale nie w tym kontekście pisałem o zagęszczaniu ruchów ; jeżeli nie odleję, to też nie będzie rozpaczy, bo takiego soku, to nigdy nie będzie za dużo.

Zaloguj się aby komentować

#perfumy #recenzjeperfum
Liczę, że ktoś jeszcze dołączy do konkursu , a tymczasem wrzucam swój niestartujący tekst. ( ͡~ ͜ʖ ͡°)
Perfumy, które wylosowałem do dzisiejszej recenzji to Trussardi Limitless Shoping via della Spiga . Kompozycja z 2020 roku, która wraz z pięcioma innymi zapachami rozpoczęła nową linię Le Vie Di Milano. Każda pozycja nawiązywała swoją nazwą oraz charakterem do miejsca, które można znaleźć w Mediolanie. Miał to być nowy poziom perfum, do którego wcześniej Trussardi nawet nie aspirowało. Przy tworzeniu recenzowanego zapachu brał udział Quentin Bisch oraz Amelie Jacquin.
Flakon zapakowany jest w wielki karton z minimalistycznym nadrukiem na froncie. Boki oraz tył zdobi symetryczna grafika nawiązująca do lokalizacji związanej z nazwą perfum. Sam flakon jest duży i ciężki. Grube szkło pokryte jest warstwą farby, która zakrywa poziom soku wewnątrz. Na froncie znajduje się skórzana etykieta z wytłoczoną nazwą perfum. Metalowy korek atomizera jest w kształcie głowy charta, symbolu marki. Miłym detalem jest skórzana obroża przyklejona do korka. Praca atomizera jest bez zarzutu.
Zaraz po pierwszym psiknięciu otrzymujemy ogromną dozę dopiero co przekrojonego zielonego jabłka. Dzięki bergamotce otwarcie jest bardzo orzeźwiające, ale od razu można w tle wyłapać również lekką słodycz. Pochodzi ona z bardzo naturalnie pachnącej nuty miodu. Pierwsze kilkanaście minut to ewolucja z ogromnej świeżości do bardzo subtelnej słodyczy. Już na tym etapie można Limitless Shoping via della Spiga nazwać goumandem. Para jabłka i miodu dominuje kompozycje i utrzymuje się przez większą część trwania zapachu. W środkowej fazie pojawiają się łatwo wyczuwalne nuty kwiatowe. One oraz miód sprawiają, że jest już zdecydowanie słodko i jednocześnie kobieco. Zdecydowanie słodko w tym kontekście nadal należy traktować w kategoriach bardzo przyjemnej słodyczy. Nie jest ona przytłaczająca i ulepowata. W tym też momencie perfumy moim zdaniem przestają być unisexem. Droga, którą obierają, już się nie zmienia, aż do głębokiego drydownu. Właśnie, co następuje po środkowej fazie? Jabłko i miód dopiero wtedy ustępują miejsca innym nutom. Słodycz jest już trochę inna i pochodzi z tonki. Piżmo nadaje zapachowi czystości. Nadal obecne są kwiaty, przez które całość nadal ma kobiecy wydźwięk. W skrócie po dobrych 5 godzinach otrzymujemy kwiatowe i słodkie uczucie czystości.
W kwestii trwałości perfum nie mogę mieć zastrzeżeń i oceniam ją na 7 do 8 godzin. Jeśli chodzi o projekcje: pierwsze półtorej godziny jest bardzo dobra. Później jest nadal wyczuwalna, ale już nie zostawiamy za sobą ogona. Spokojnie Limitless Shoping nada się do użytku na co dzień w pracy. Tak jak wspomniałem wcześniej, mimo pozycjonowania perfum przez Trussardi jako neutralne płciowo, ja odbieram je jako zapach damski. Czyli nie będę ich nosił? Bynajmniej, zapach spodobał mi się tak bardzo, że i tak nie raz go zarzucę i będę miał przy tym problem z oderwaniem od siebie nosa.
Bisch stwierdził, że chciał uchwycić subtelność płynnego miodu i jego otulający oraz uzależniający wymiar. Mogę śmiało stwierdzić, że mu się to udało. Gdybym był kobietą, to mógłby to być mój signature scent. Na ten moment Trussardi zaspokaja moje potrzeby związane z miodowym zapachem. Nadal jednak będę polował na Zoologist Bee w dobrej cenie.
Zapach: 9/10
Trwałość: 7/10
Projekcja: 6/10
Ocena ogólna 8/10
CheemsFBI userbar
de6a03d5-32e6-45e5-ab73-1713dce819dc
CheemsFBI

@zychu69 Podświadomie mogłem ustawić wyliczankę, bo flakony serio mają coś w sobie na żywo ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Zaloguj się aby komentować

#perfumy #recenzjeperfum @CheemsFBI
Prada Amber Pour Homme
Było lato, skwar za oknem. Nie miałem pomysłu, jaki zapach dzisiaj zarzucić. Przypomniało mi się o Prada amber ph. Szybkim ruchem zdjąłem korek i fioletową ciecz psiknąłem kilka razy w okolicach syi. Do moich nozdrzy doszedł cudowny, świeży zapach. Ten dzień będzie mój - pomyślałem sobie.
Idąc na przystanek tramwajowy spotkałem znajomego - Pawła. Tak się składa, że razem pracujemy.
Paweł: o, jedziesz do pracy?
Ja: hehe, no tak, Ty też?
P: Ja też :)))
J: To razem będziemy jechać
P: A co Ty tak ładnie pachniesz? Tak świeżo, bardzo przyjemnie
J: Panie Kolego, to Prada Amber Pour Homme
P: Cudowny zapach, idealny na taką pogodę
J: Tak, dzisiaj będzie strasznie gorąco, a będzie jeszcze bardziej
P: Tak, tak, ale kilka miesięcy jeszcze, przyjdzie jesień, zima i będzie buro za oknem
J: No niestety, taka kolej rzeczy
P: Tak, tak
J: O, tramwaj jedzie. Też jedziesz piętnastką, kolego? hehehehehehe87fhdo8qehwf
P: hehe, no tak, a czym innym
Zapach: 9
Trwałość: 7
Projekcja: 7
Ogólnie: 8
Giban

@SlepyBarzant Ludzie, to tylko perfumy, a dorabiacie do tego jakąś filozofię

Zaloguj się aby komentować

#perfumy #recenzjeperfum
Postanowiłem napisać drugą recenzję na konkurs @CheemsFBI ponieważ uznałem, że Benek Intensywny jest wszystkim dobrze znany i co to za recenzja, niegodna tak zacnych zawodów. Postanowiłem zrecenzować coś mniej znanego i najdroższego w mojej kolekcji, który trafił w moje ręce przypadkiem, ponieważ flakon znalazłem gdy byłem młody w stodole u mojego taty, który nie lubił psikać się perfumami i mi je pozwolił wziąć. Trzymałem go kilka lat na półce ponieważ nie byłem jeszcze uzależniony ( ͡° ͜ʖ ͡°). Dopiero ostatnio go doceniłem jaki to jest piękny zapach, a przy okazji wartości dodaje mu fakt, że jest wycofany z produkcji.
Przechodząc do samego zapachu to na początku po aplikacji wyczuwam lawendę i bergamotkę na tle jakby drzewa sandałowego. W bazie dalej wyczuwalne jest drzewo ale nie takiego jak w Bentleyu - dębowe, lecz takie aksamitne, miękkie w moim odczuciu. Do tego w bazie dochodzi wanilia i żywica (ale nie taka z sosny). Jest to zapach bardzo ładny, przyjemny trochę pudrowy. Na przestrzeni czasu nie przechodzi jakichś radykalnych zmian, ale nie jest jakoś bardzo liniowy. W projekcji nie jest nachalny ale dobrze wyczuwalny, powściągliwy.
Przechodząc do oceny tego zapachu. Nie są to na pewno perfumy na lato, ponieważ były by zbyt mdłe i słodkie. Na mroźną i ponurą zimę się też nie nadadzą. Najlepiej lubię z nich korzystać gdy jest słońce i jest chłodno. Kojarzą mi się trochę właśnie ze słonecznym, zimnym, bezśnieżnym dniem w Hiszpanii. Pasują do koszuli, ale raczej nie do garnituru. Na pewno nie na co dzień, lecz np. w niedziele, na spacer rodzinny w zimie gdy wiosna powoli zaczyna się budzić. I znowu jest to zapach dla dojrzałego mężczyzny, ale ja bardzo go lubię.
Oceniając liczbowo:
Zapach 9/10
Trwałość 6/10 może dlatego, że nie był zbyt dobrze przechowywany
Projekcja 7/10
Ocena ogólna 8.5/10
d53fbc3d-a980-4848-8c33-1c7563a66158
ucho_igielne

@MaxVerstappen Spodziewałem się więcej po tym zapachu, jest dla mnie monotonny i bez charakteru. Spróbuj Balenciagi PH jeśli gdzieś znajdziesz, ja kiedyś kupowałem na odlewkach ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Zaloguj się aby komentować

Dziś będzie recenzja czegoś dla fanów Xerjoffa stworzony przez Chrisa Maurice (w tym momencie połowa przestaje czytać mówiąc Kurwa znowu Naxosik). Opisywany flakon jest turecką odpowiedzią na ten właśnie zapach od Włochów. Chcieli stworzyć coś Wow i się udało.
Zapach mało znany, na wypoku widziałem o nim całą jedną wzmiankę, a jednocześnie zapach będący w top 5 unisexów na Parfumo.
Zapach wpadł w moje ręce podczas regularnej fazy na zasadzie kupować musze bo się uduszę. Wtedy najczęściej wyszukuje czegoś drogiego, niepotrzebnego i zajebistego xD Od teraz będzie drogo i zajebiście na tyle, że sam Testoviron by się nie powstydził.
Nishane Nefs
Otwarcie trwające krótką chwile jest połączeniem przypraw z owocami. Jakie to owoce?- podobno figa według źródeł w internecie. Zapach jest świetnie zblendowany i nie da się wyłapać pojedynczych nut, nie ma tu też ostrego przejścia między fazami in the face.
Po kilku minutach do głosu dochodzi miód. Tego akordu bałem się najbardziej bo potrafi zabijać (patrzę na ciebie Kouros). Miód w Nefs to ten w stylu Naxosa, jednocześnie jest bardziej ukryty w tle przez co nie jest tak słodko. Wraz z tym akordem wchodzi coś na styl róży bardzo delikatnie wyczuwalnej i jaśmin dla ugrzecznienia kompozycji. Nie rzuca się na nas, jedynie uspokaja resztę nut. Samo przejście do bazy następuje bardzo płynnie. Odpala się nuta whisky, oudu i skóry. Oud z gatunku tych w 100% noszalnych. Podbicie combo miód/oud/skóra za pomocą whisky tworzy zajebisty efekt, który najlepiej określić boozy. Gdyby było wam za mało nut to w bazie mamy dodatkowo wanilie. Niby jest słodko, niby oudowo, niby whisky a jednocześnie nie da się wyróżnić żadnego dominującego składnika. Zapach może wydawać się bałaganem (z pewnością mniejszym niż ta recenzja), natomiast wspólnie wszystkie te składniki są przezajebiste. Użyj Nefs na skórę i przy każdym ruchu powietrza poczujesz inną nutę. A najlepsze w tym wszystkim jest to, że nie jest to chemol tylko coś co pachnie naturalnie.
Parametry nienaganne- spokojnie ~15 h trwałości z mocną projekcją przez 8h. Nie jest to bestia jak Interlude 53, Ombre Nomade albo Alexandria II, natomiast spokojnie wytrzymuje cały dzień wraz z zakupami po pracy i powrotem do domu. Na ciuchach aż do prania. Zapach kategoryzowany jako unisex, dla mnie zdecydowanie męski.
Największy minus zapachu to cena…. Okazyjnie 1700 za 50 ml, w normalnej cenie 2 kafle za 50 ml zapachu. 40pln/ml mówi samo za siebie.
Na tym minusy się kończą xD Nie ma co się wdawać w dyskusje czy jest tyle warty, jeśli kogoś stać to niech kupuje bo to nie jest kolejna Roja na patencie oud+róża dla czterdziestolatka. Zapach dostajemy w pakiecie z eleganckim opakowaniem ze skóry w stylu Xerjoffa (trumna dla myszy xD) którego ewidentnie – i udanie – turecka marka postanowiła naśladować.
PS. Jak przeczytacie w internecie, że to klon Alexandria II to każcie komuś usunąć konto bo to dwa zupełnie inne zapachy.
Zapach: 10/10 (unikalny, prosty do noszenia i jednocześnie bardzo złożony, zero nut animalnych i fekalnych)
Trwałość: 10/10 (do prysznica, na ubraniach do prania)
Projekcja: 9/10
Ocena ogólna: 10/10
Cena: 2/10
#perfumy #recenzjeperfum
b6f4c355-a8df-4db9-aacd-a12c9d02f5e2
Qtafonix

Pan Xerjoff jak się za coś porządnie weźmie to nie ma chuja we wsi

dzikilosos

O cholerka to mnie to jeszcze bardziej przekonuje do tego zapachu, bo kocham Alexandrię II i jeśli to jest choć trochę zbliżone (a pewnie jest, skoro za oba odpowiedzialny jest Chris Maurice), to już go lubię! Ale nienawidzę za cenę...

wozny87

No tylko smaka człowiek se narobił. Piękna recenzja

Zaloguj się aby komentować

Loumari
Siemka,
Obiecałem że będę wrzucał trochę recenzji i postaram się dotrzymać słowa.
Słyszeliście o marce Loumari? Nie? No właśnie, ja też nie. Natrafiłem na nią przypadkiem gdy szukałem zupełnie innych perfum i widząc podobieństwa do niektórych sztosów postanowiłem zaopatrzyć się w discovery set. Przeszukując grupy na FB i fora dochodzę do wniosku że chyba nikt jeszcze o nich nie pisał więc mamy tu na hejto małego eskluziwa ;).
Aktualnie portfolio marki składa się z siedmiu pozycji i wszystkie trzymają wysoki poziom.
Zaczynamy!
Maydan - zapach z którym wiązałem największe nadzieje. Według fragry miszmasz Laytona i Alexandrii II. Czy można sobie wyobrazić lepsze combo?
Słodki start z lawendą, jabłkiem i cynamonem która jest osłodzona wanilią i bursztynem znanym z Alexandrii II, tyle że te akordy zostały nieco obcięte. Po 15 minutach dochodzi tymianek. słodycz się uspokaja. Laytona tu praktycznie nie ma, jeśli już to w głębokiej bazie. Po godzinie czuć coraz bardziej Aleksandrie II, zwłaszcza akordy oudu i zwiastuje to najlepszą część zapachu która trwa kilka godzin. Laytona już z nami nie ma, miał piękny pogrzeb. Ten zapach zajął numer 1 całej marki wg. mojej kobity.
Almeria - otwarcie migdałowe ze słodkimi żywicami. Po chwili dochodzi karmel z różą. Czuć świeżość wymieszaną ze słodyczą i tak to już trwa trzecią godzinę. Bardziej kobiecy niż męski, ale tylko z niewielkim przechyłem na kobiecą stronę mocy. Dość uniwersalny zapach i faktycznie nie znam nic podobnego. Drydown lekki i przestrzenny, lekko wytrawny za sprawą róży.
Fragra podaje podobieństwo do Oud Satin Mood, ale ja go tu nie odnajduje.
Saja - uderzenie różą, po chwili wychodzi gruszka. Róża robi się na przemian wytrawna i słodka z pomocą dowalenia gruchy. Do tego duo po 30 minutach coraz bardziej zaczyna dobijać się malina i do tej pory kadzidło którego nie było w ogóle czuc zaczyna grac coraz większą rolę. Dość nietypowa róża, ale dupy nie urywa. Za dużo się chyba nawąchałem różańców w życiu.
Nayssabour - mocne otwarcie 'oudu' i goździków. Z tyłu czuć szafran i trochę róży. Ktoś tu chciał zrobić przeruchane na sto sposobów combo róża oud. Sztampa która w tej cenie nie powinna mieć miejsca. Na szczęście dość szybko się zmienia i dochodzi znana wcześniej malina. Myślałem że będzie gorzej ale dupy nie urwało.
Noble Cavale - to zdecydowanie najbardziej mainstreamowa pozycja w portfolio marki. Delikatnie morski, lekko cytrusowy świeżak który charakteryzuje się ponadprzeciętnymi parametrami. Gdybym miał go przyrównać do perfum które znam były to środek drogi między Sauvage a Ambassadorem, z tym że dużo dużo lepszej jakości. Uniwersalność 10/10, oryginalność no tu się waham między 2 a 3 xD. Z każdym kwadransem zyskuje w moich oczach (i w nosie). Dziewczyna jest zachwycona, dla niej to nr 2 z kolekcji ale muszę przyznać że i u mnie będzie wysoko.
Nuage Noir - cięższe perfumy o odpowiedniej mocy. Skóra z cynamonem i tonką. Te nuty wychodzą na pierwszy plan. Cynamon dodaję lekko słodkości blendowi ale skóra jest tutaj motywem wiodącym. Po jakimś czasie zaczyna się pojedynek skóry ze słodkim cynamonem i dochodzę do wniosku że błędnie skategoryzowałem te perfumy. Nie są skórzano-cynamonowe, tylko cynamonowo-skórzane. Trochę mniej przyprawowe od African Leather ale to podobny kierunek. Dość oryginalny zapach i gdybym nie miał innych planów zakupowych to by trafił na półkę. Chyba mają najlepszy drydown ze wszystkich pozycji do tej pory.
Porthole - Orgia owoców, karmelu i imbiru. Przecudny zapach, ale pomimo mojej sporej tolerancji na babskie unisexy ten jest zdecydowanie dedykowany kobietom. Bardzo dobre parametry!
Ranking:
1. Nuage Noir
2. Maydan
3. Almeria/Porthole
4. Noble Cavale
5. Saja
6. Nayssabour
Perfumy są zmienne i charakteryzują się bardzo dobrą jakość składników. Dużym plusem jest też brak syntetyczności w bazie, coś co ostatnio u mnie natychmiastowo dyskwalifikuje perfumy z noszenia. Większość z nich ma ponadprzeciętne parametry i polecam na zapoznanie się z marką przy okazji robienia zakupów np. w Jovoy Paris który jest oficjalnym dystrybutorem marki.
https://www.jovoyparis.com/en/marques/491-loumari
#perfumy #recenzjeperfum #magiawsprayu
eec27d90-810e-4d17-a5e9-76f443121507
91426492-a44b-4fe5-a0f8-363a34981ae1
Qtafonix

@kris1111 obudowy smierdziuszek jest chyba nieunikniony, w końcu każda duża firma takiego ma w swojej linii...

Qtafonix

@kris1111 Chociaż po dłuższym zastanowieniu dochodzę do wniosku że gdybym był dziewczyną to bym kupił sobie Porthole.

ZnubionekFan

@Qtafonix maj boj! Czekam na Twój autorski tag

Zaloguj się aby komentować

Armani Code Absolu
Rok 2019 był czasem wielu mniejszych, ale ważnych w dłuższej perspektywie odkryć, a także kilku pięknych strzałów w mordę dla obywatela. Z jednej strony mieliśmy pierwsze zdjęcie czarnej dziury, Chiny po raz pierwszy w historii importowały ryż ze Stanów (zamiast w drugą stronę, tak, dobrze przeczytałeś/aś), a naukowcy po raz pierwszy usunęli HIV z zainfekowanej myszy. Z drugiej strony zaogniała się walka między Stanami a Chinami w kwestiach handlowych, płonęła Amazonia i mieliśmy pierwszy odnotowany przypadek COVIDa 19. Czy Armani Code Absolu jest odkryciem, czy strzałem w mordę - sprawdzimy w poniższej recenzji ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Jak się zapach zaczyna? Od... serca i bazy. Przynajmniej tak to wyczuwam, głowa może faktycznie nadaje świeżości kompozycji, ale gałka muszkatałowa wymieszana z wanilią (która jest głównym składnikiem od początku, do samego końca) wybrzmiewa najbardziej przez dłuższy czas. Jest to otoczone w pudrze kojarzącym mi się z tanimi arabskimi zamiennikami żeńskich perfum. Im dalej idziemy, puder znika i wanilia miesza się z czymś okołoskórnym, możliwe, że to zamsz wymieniany na różnych stronach. Co ciekawe, wanilia tutaj nie pachnie nie wiadomo jak słodko, raczej bardziej czuć ekstrakt niż słodycz. Dzięki temu w dalszych etapach sama w sobie wanilia w powietrzu może być pozytywnie odbierana przez otoczenie i podobno jest to "compliment ultra magnet, I promise you my prince". Chwała temu, kto wyczuwa coś więcej, bo to nie jest nie wiadomo jak złożona kompozycja, na zasadzie „mam sprawić, byś pachniał dobrze”. Tyle i aż(?) tyle.
Jak dla mnie jednak ten zapach przez pierwsze 2 godziny kojarzy się z syntetycznym wymieszaniem bursztynu z wanilią. Im bliżej nos dochodzi do skóry, tym bardziej sztuczny dla mnie jest. Aczkolwiek ja się skupiałem i rozbierałem zapach na czynniki pierwsze, raczej w ogólnym rozrachunku nikogo to nie będzie obchodziło. Po tym czasie jest lepszy i przyjemny. Rozumiem, że ludziom się podoba i raczej były komentarze "ok", "ładne", ale cały czas nie było "idziemy się chuchać". Ten zapach stara się być w jakimś stopniu subtelny, lecz do mnie to nie przemawia. Lepszy jest jego brat bliźniak dwujajowego, Armani Code Profumo, który wybija niektóre elementy z liniowości tych perfum. Lubię zapachy, które są bardziej wyraziste, które coś znaczą dla otoczenia, a nie takie bezpieczne i nudne jak tutaj. Zachowując pewne proporcje bliżej mu w subtelności do The One EdP niż Ultra Male, który jest bombą waniliowo-cynamonową. Armani Code Absolu bardziej nadaje się na randki, najlepiej w dresie z 4 paskami kupując hot-doga z Żabki i popijając Rumperem. W jakimś stopniu rozumiem i lekko doceniam ten zapach, ale w ogólnym rozrachunku – kij z nim. To, że nie jest kontynuowany można skwitować „ok, mądra decyzja”.
Lepsze zapachy? Od Armaniego SWY Intensely albo SWY Absolute, jak chcemy coś świeższego, to Versace Eros EdT/EdP. Ewentualnie jako alternatywę dla tych zapachów to polecam Ultra Male, który również ma atakować słodkością jak lampardzia mama w obronie swoich małych. Na każde z tych zapachów otoczenie lepiej reagowało, a także parametry były lepsze.
Zapach: 5/10
Trwałość: 7/10
Projekcja: 7/10
Ocena ogólna: 5,5/10
W skrócie: Muzycznie Armani Code Absolu to taka Sylwia Grzeszczak. Niby trafia do ogółu, jednym się bardziej podoba, innym mniej, ale nie robi na Tobie wrażenia. Jak do tańca bardziej wolisz Danzela, to nie Twoja bajka, szukaj innych perfum. Jak wolisz Sylwię Grzeszczak, to spoko, nie każdy jest idealny.
#perfumy  #recenzjeperfum
98b85b38-82cc-4a8b-98ea-a871a5c887dc
Si-senior

@Mareczuczek no właśnie mam mniejszego wafla od tego z flakonu i chyba dlatego ludzie nie reagowali na ten zapach jakoś szczególnie, a mnie pewne elementy nie pasowały Albo też za bardzo lubię i dobrze wspominam EdT, a wersja Parfum jest bardzo mocno inna i sentymenty skreśliły ten zapach

minaret

@Si-senior Na pewno się nie zgodzę z określeniem, że Absolu jest bezpieczny w porównaniu do reszty towarzystwa. Ekipa Erosa, Ultramale i SWY to przecież jedne z najpopularniejszych mass-pleaserów na rynku A co do reszty, to faktycznie jest bardziej stonowany i mniej krzykliwy, dlatego to już kwestia gustu ( ͡° ͜ʖ ͡°)

RumClapton

@pepedros Mi też coś przeszkadzało, po jakimś czasie dowąchałem się tam wymienionego w sposie nut jabłka, zgaduję że mi nie pasuje w tej waniliowi-pudrowo-zamszowej mieszance

Zaloguj się aby komentować