Najlepiej z bambusa, bo tanie a nic wyszukanego nie potrzebuję pokroju deski dębowej po 3 stówy.
Małych dech nie było, dużej nie potrzebuję, ale nie po to łaziłem między półami dusznego sklepu żeby wyjść z niczym.
Toteż zainwestowałem całe 8 ciężko zarobionych w pocie czoła złotych nowych polskich w inny bambus.
W zasadzie to w zestaw 4 bambusów.
Wybredny jestem, toteż przebierałem pośród wszystkich zestawów z półki.
Wszystkie tak samo tragicznie krzywe, zapewne łupane na kolanie przez pijanego kitajca.
No, ale nie zakupem chciałem przyszponcić.
Zastanawia mnie to czy ktoś ma podobną nerwicę, czy może bardziej wtręt lub natręctwo, że wszelkie kupione przybory kuchenne w jakiś sposób dezynfekuje przed użyciem?
Bo ja sobie nie wyobrażam, że miałbym zacząć mieszać w garach czymś, co trzymało w brudnych łapskach nie wiadomo ile osób, a na samą myśl o tym ilu na to nacherlało to aż mnie ciary przechodzą.
Nie ozonuję, bo ni mom takiego wihajstra, szpyrytusu szkoda bo lepiej nim płukać (HE HE) co innego, toteż jako drzewiej narzędzia chirurgiczne tak i teraz najzwyczajniej wyparzam.
No to zalałem wrzątkiem, odstawiłem i wydawałoby się z grzywki.
I już mam przemyć zwykłą wodą, ale zauważyłem, że wrzątek którym zalałem zmienił kolor na żółty.
Co w tym bambusie takiego że aż wodę zakolorowało na żółto?
Toż nie klej (´・‸・ ` )
Awarii wodociągów też niet żeby burbon z kranu nakapał w międzyczasie.
#opowiescidziwnejtresci #niewiemjaktootagowac #kuchenneporazki #zalesie
Zaloguj się aby komentować