#kawiarenka

0
41

Hej hej społeczność "Za firewallem"!

W zeszłym roku robiłem podsumowanie całej kawiarenki i indywidualne certyfikaty dla wszystkich w związku z tym szybkie pytanko:

Czy chcecie takie w tym roku? Kiedy zrobić? Co dodać? Co odjąć? Pomoże ktoś lepszą templatkę ogarnąć pod licentia poetica?


#kawiarenka #pytanie #statystyki #zafirewallem

e5297ce0-2a91-4850-bccf-87be5be0f660
8b06f50b-71c6-4d22-a99e-9fe5a1cc0154
splash545

@entropy_ oczywiście, że robić! Świetne to było.

fonfi

@entropy_ robić jak najbardziej, jeszcze jak!

Umypaszka

@entropy_ zawsze dyplomik przyjmę

Zaloguj się aby komentować

Z racji że @Umypaszka już chyba śpi, ośmielę się zaprosić do dzisiejszego wydania #naczteryrymy


Temat: kultysta-autysta

Rymy: przedwieczny-konieczny-zło-cło


Zaskoczcie mnie


#kawiarenka #zafirewallem

Umypaszka

@bori kurde fajans znowu

zaplusikowałam wierszyki z poprzedniej więc oficjalnie wygrałeś

Endrevoir

@bori Powiedział mi potwór przedwieczny

Że ten mord był konieczny

Dzięki niemu zostało uwolnione zło

Teraz pomarańczowy awatar ustawi cło

PaczamTylko

Rozwiązano problem przedwieczny

padł cios ostateczny, acz konieczny

i tak oto zostało zwalczone zło

po prostu wprowadzono na nie cło

Zaloguj się aby komentować

Witajcie!


Z racji większej ilości czasu jesienią również postanowiłem wziąć udział w tej edycji #naopowiesci, jednocześnie kontynuując historię rozpoczętą w poprzednim opowiadaniu i utrzymując się w konwencji #hejtolore. Mam nadzieję że opowiadanie przypadnie Wam do gustu.


ŻYWIOŁY


SCENA 1

HOTEL


Od kilku dni nieustannie padało. Niebo zakryte czarnymi jak smoła chmurami zdawało się wylewać wiadra wody na każdego nieszczęśnika, który był zmuszony choćby wyściubić nos z domu. Ulice spływały potokami wody, a kanalizacyjne wpusty nie były jej już w stanie odbierać. Przekroczenie jezdni suchą stopą stało się zdolnością dostępną tylko wybranym szczęśliwcom. Pozostali musieli zaciskać zęby maszerując z wodą chlupiącą w butach.


Przez hotelowy parking, przeskakując niezliczone kałuże, biegł Pingwin. Jak na złość jedyne wolne miejsce parkingowe znajdowało się na najbardziej oddalonym od wejścia do hotelu rogu placu. „To nie jest mój dzień” pomyślał.


Na recepcji, za wytartym przez lata drewnianym blatem siedział znudzony recepcjonista - pan Smutna Owca. Za nim stał duży regał z ogromem przegródek przyporządkowanych poszczególnym pokojom, zakurzonych i pustych. Nad regałem wisiały zegary, odmierzające aktualny czas w światowych stolicach, co, jak na tak obskurny przybytek, zakrawało na mało śmieszny żart.


Ta praca nigdy nie była marzeniem Owcy. Podjął ją dawno temu w wakacje „na chwilę”, pilnie potrzebując pieniędzy na wymarzony kurs kaligrafii, ale ani się obejrzał, a minęły niepostrzeżenie trzy lata, w trakcie których jego jedyną rozrywką w zasadzie było tylko obserwowanie powoli odłażącej od ściany tapety. Czasem zastanawiał się, czy jego życie nie mogło się potoczyć inaczej, a długimi wieczorami fantazjował o zostaniu gwiazdą międzynarodowej polityki.


Widząc wchodzącego, przemokniętego do suchej nitki gościa, Owca bez słowa rzucił mu klucz do pokoju i od niechcenia pokazał gestem dłoni dokąd ma się udać.


- Dużo dzisiaj jest gości? – Pingwin próbował zagaić rozmowę.


- Tylko pokoje 4, 8, 15, 16, 23 i 42 - wyrecytował od niechcenia pracownik, nie siląc się nawet na uprzejmość.


„9… 10…, 11…, 12…”- krocząc korytarzem Pingwin powoli odliczał numery pokoi. „13! Jest!”. Klucz zazgrzytał w zamku, a drzwi ustąpiły pod naporem jego dłoni przy akompaniamencie skrzypiących zawiasów. Szybki rzut oka na pokój pozbawił go złudzeń – to nie był pięciogwiazdowy hotel i noc nie będzie należała do najprzyjemniejszych. Szybko się rozpakował, obmył i położył do łóżka, chcąc odespać długą podróż.


Powoli już zasypiał, gdy po budynku rozniósł się nieludzki krzyk, który błyskawicznie postawił go na równe nogi.


SCENA 2

PLACÓWKA


Na targanym nieustannymi wichurami wzgórzu, wśród wiekowych drzew zaniedbanego parku, od dziesięcioleci stał stary, poniemiecki pałacyk, zaadaptowany na szpital dla umysłowo chorych. Wśród grubych murów hulały przeciągi, które w długie jesienne wieczory zdawały się przypominać bardziej jęki obłąkanych niż wycie wiatru.


W piwnicznej izolatce, na łóżku, okutany w kaftan bezpieczeństwa, siedziała Dziwna Sowa. Jej żółte oczy błądziły chaotycznie po białych ścianach, zdradzając, że pacjent tylko ciałem znajdował się w tym pomieszczeniu, podczas gdy jego duch podróżował gdzieś po abstrakcyjnych wymiarach poza granicami znanej ludzkości rzeczywistości.


- Doktorze Bożydarze Artas, jak minął dyżur? Czy było dużo problemów? - doktor habilitowany Edward Be recytował zestaw rutynowych pytań, jak zawsze przy obejmowaniu swojej zmiany.


- W przypadku większości pacjentów nic nowego, ale pod numerem 18 coś się zaczęło zmieniać… – usłyszał zaskakującą odpowiedź.


- Nasz pacjent z izolatki? Co z nim? – doktor Be żywo się zaciekawił.


- Od wczoraj zaczęły zachodzić jakieś dziwne zmiany. Już docent Krzysztof Ris na swoim dyżurze zauważył nowe objawy. Pacjent stał się wyraźnie poruszony, jakby toczył jakąś walkę w swojej zaburzonej psychice. Proszę dzisiaj uważnie obserwować i skrupulatnie wszystko notować! W razie potrzeby zawiadomić samego ordynatora! – Doktor Artas rzucił ostatnie informacje, założył amarantowy prochowiec i wyszedł w bezgwiezdną noc, spiesząc się na wieczorny odcinek ulubionego serialu „G jak Guru”.


SCENA 3

HOTEL


Błyskawicznie się ubrawszy Pingwin zbiegł po schodach w dół do hotelowego lobby. Stał tam już Owca, którego lico nabrało kredowobiałego koloru, nadbiegali również goście z pozostałych pokoi. „W końcu trochę wrażeń” – jak szybko ta myśl pojawiła się w jego głowie, tak szybko zniknęła. Szybki rekonesans ujawnił przed nim scenę jak z klasycznego kryminału: przed buzującym żywym ogniem kominkiem stał fotel klubowy, w którym ktoś siedział nieruchomo. Od oparcia, przez ścianę, aż po żyrandol ciągnęła się smuga krwi.


- CO TU SIĘ DZIEJE, DO LICHA CIĘŻKIEGO!? – zakrzyknął od progu Pingwin.


- Tttto… ttto, ttto jjjjest Paaająk, nasz gość z pokkkoju 5…4…5… – Wyjąkał Owca trzęsąc się z przerażenia, w emocjach nie potrafiąc nawet przypomnieć sobie poprawnego numeru pokoju gościa.


Pingwin powoli okrążył fotel. Jego oczom ukazał się siedzący w nim Pająk, z wbitym prosto w pierś stoikiem kawowym. Twarz denata zastygła w wyrazie szoku i zaskoczenia, a szeroko otwarte oczy patrzyły w nicość, co w ponury sposób korespondowało z przytaczanym przez niego jeszcze kilka godzin temu cytatem Nietschego.


Do pomieszczenia zaczęła napływać reszta hotelowych gości. Pojawił się Bażant z pokoju 8, Panda z pokoju 15, Smok spod 16, Suseł z 23 i Manat z pokoju 42.


- Trzeba natychmiast zadzwonić na 112! – zaordynował Pingwin.


- Już próbowałem. Niestety wskutek ulewy zerwało wszelką łączność ze światem – odrzekł blady jak śnieg portier – Gdy to się stało nie było prądu w budynku, na szczęście przywrócono już zasilanie.


- To co teraz zrobimy? – zapytał Suseł.


- Gdzieś tutaj ukrywa się morderca! Chowa się! Trzeba go znaleźć! – gorączkował się Panda.


- Bzdura, to był zwykły wypadek! – prychnął Manat.


- To na pewno nie był wypadek! – zaprotestował Smok.


- Zaczytał się, potknął, upadł na stoik kawowy i tyle, zdarza się. Nie należy oczekiwać za wiele, bowiem los bywa przewrotny… – stwierdził spokojnie Bażant.


- Na wszelki wypadek nie powinniśmy się rozdzielać! – rzucił pomysłem Panda – Trzeba zostać razem w jednym miejscu i pilnować się nawzajem!


- Nie ma mowy! W pokoju zostawiłem na widoku cenne tusze, a drzwi są otwarte! – stanowczo oprotestował pomysł Pandy Manat.


- Panowie, za bardzo panikujecie. Wracam do swojego łóżka! – skonkludował Bażant i nieśpiesznie zniknął w korytarzu.


- Tylko zamknij drzwi na klucz! – przezornie rzucił za nim Panda.


- Nie trzeba dwa razy powtarzać! – skwitował z przekąsem Pingwin.


Owca przykrył nieboszczyka prześcieradłem i wszyscy rozeszli się do swoich pokoi przy akompaniamencie

przekręcanych kluczy w zamkach.


SCENA 4

PLACÓWKA


Doktor habilitowany Edward Be uważnie obserwował na monitorze pacjenta z pokoju numer 18. Na czarno-białym ekranie telewizji przemysłowej śledził niespokojną, nerwowo krążącą po izolatce postać. Wyraźnie coś działo się w jej psychice, coś bardzo dziwenego, a zarazem mocno niepokojącego.


Relatywnie spokojny do tej pory wieczór wraz z upływem czasem robił się dla niego coraz bardziej nerwowy. Mimo ciasno opasającego Sowę kaftanu nie był do końca pewien, czy w swym poplątaniu zmysłów pacjent nie zrobi sobie fizycznej krzywdy. Każdy kolejny ruch na monitorze powodował u obserwatora tej całej sytuacji skoki ciśnienia.


Z niepokojem spojrzał na zegar, przeliczając godziny do przyjścia porannej zmiany, obawiając się dalszego rozwoju sytuacji. Na podstawie własnych doświadczeń czuł w kościach, że sprawy przybierają niepokojący obrót.


SCENA 5

HOTEL


Pingwin spał całą noc niespokojnie, ciągle przewracając się z jednego boku na drugi i obudził się jeszcze przed świtem, bardziej zmęczony niż był wieczorem. Wciąż mając przed oczami makabryczny widok z poprzedniego wieczoru obawiał się opuszczania swojego pokoju, ale nagląca potrzeba wypicia porannego espresso okazała się silniejsza i po długich wahaniach bezszelestnie opuścił bezpieczny pokój.


Powoli posuwał się korytarzem, ostrożnie zaglądając za każdy róg i w każdy zakamarek. Postanowił zejść tylnymi schodami, by ominąć lobby w którym wciąż znajdowało się, teraz już zimne, ciało Pająka, i w ten sposób bezpiecznie dotarł do hotelowej kuchni. Odnalazł ekspres do kawy i go uruchomił. Sprawdził jaka kawa jest w zasobniku. „Hmm, niebieska Prima, moja ulubiona”. Nacisnął guzik i przy akompaniamencie młynka aromatyczna ciecz wypełniła filiżankę. Wziął ją w dłoń i wszedł do sąsiadującej z kuchnią stołówki. Na tle okna zauważył odcinającą się ludzką sylwetkę.


- Kolega widzę też nie może spać – zagadnął przyjaźnie.


Odpowiedziała mu cisza.


- Halo, halo, słychać mnie? – kontynuował niezrażony.


Dalej nic.


Zaniepokojony sięgnął do włącznika prądu, a całe pomieszczenie w ułamku sekundy zostało zalane światłem. W pierwszej chwili Pingwin nie zrozumiał tego, na co patrzą jego oczy. Ale szybko pojął. I jeszcze szybciej pożałował tego, że włączył światło.


Na krześle siedział Smok. A właściwie leżało na nim jego bezwładne ciało. Twarz  była cała sina, a z ust wystawała wbita w gardło bagietka czosnkowa. Jego niewidzące oczy skierowane były na sufit. Raczej nie można było mówić o nieszczęśliwym zadławieniu.


Filiżanka kawy z brzękiem rozbiła się na podłodze. Zresztą kofeina i tak nie była już Pingwinowi potrzebna. Przerażony pobiegł budzić innych gości. Gardło miał tak ściśnięte, że nie był w stanie krzyczeć.


Długo walił w drzwi o numerze 23. Wcześniej, pod numerem 42, nikt mu nie otworzył. Gdy chciał już zrezygnować i iść dalej, otworzył mu zaspany Suseł.


- Co tak długo!? – zakrzyknął Pingwin.


- Spałem jak suseł, czemu mnie budzisz? – odpowiedział rozespany lokator.


- Smok! Smok nie żyje! Znalazłem go w stołówce! – krzyczał w progu Pingwin.


- Zakładam szlafrok i biegnę, a Ty budź pozostałych! – polecił Suseł.


Pingwin pobiegł do kolejnego pokoju. Za plecami słyszał jak Suseł wybiegł do stołówki sadząc długie susy na korytarzu. Już chciał zapukać w drzwi z numerem 15, ale w ostatniej chwili jego ręka zawisła w powietrzu.

Drzwi były lekko uchylone.


Pełen najgorszych obaw, powoli otworzył je na całą szerokość. W środku czekał na niego dantejski widok. W mig pojął tylko, że Pandy na pewno nie ma już po co próbować budzić. Poczuł ostre skurcze w brzuchu, a jego żołądek zafundował mu pełen przegląd ostatnich posiłków.


Gdy torsje minęły, spanikowany pobiegł do stołówki po Susła, powiedzieć mu straszną nowinę.


- Niech to dunder świśnie! - po całym hotelu niosły się jego głośno krzyczane przekleństwa - Motyla noga!


- Suseł, Suseł, gdzie jesteś!? – po dotarciu do celu próbował zlokalizować znajomego.


Niestety zabójca był szybszy. Suseł leżał zaraz na wejściu do pomieszczenia. Głowę miał rozbitą za pomocą wielkiej, niebieskiej puszki szynki konserwowej z żółtym napisem „SPAM”. Najwidoczniej morderca zaczaił się na niego zaraz za drzwiami.


SCENA

PLACÓWKA


Chory leżał na łóżku w konwulsjach, cały dygocząc. Od dobrej godziny nie było z nim żadnego kontaktu. Przy łóżku stał, cały w napięciu, doktor Be, a krople potu perliły się na jego czole. Stracił rachubę czasu, próbując bezskutecznie opanować sytuację. Dla ustabilizowania pacjenta podał mu istny koktajl leków, niebezpiecznie balansując na granicy przedawkowania. Niestety nic nie pomagało. Spazmy chorego trwały nadal, a serce jego waliło jak oszalałe, a życiowe parametry oscylowały w groźnych dla zdrowia przedziałach.


Doktorowi skończyły się już pomysły. Jego wieloletnie doświadczenie było tu niewystarczające, a z takim przypadkiem znana mu medycyna jeszcze się nie spotkała. Rozpaczliwie próbował dodzwonić się do profesora E. N. Tropy, gotów nawet prosić o przyjazd, ale ten nie odbierał. Dawniej zaryzykowałby kurację elektrowstrząsami, ale niestety maszyna od dłuższego czasu stała niesprawna. „Pierdolony NFZ!” przeklinał w myślach zaistniałą sytuację pełen goryczy.


Nie pozostało mu nic innego, jak pokornie czekać na dalszy rozwój sytuacji, godząc się z powoli wzbierające poczucie bezradności.


SCENA

HOTEL


Pingwin postanowił już nie ryzykować i dłużej nie czekać na dalszy rozwój wypadków. Nie udało mu się zlokalizować Bażanta i Manata – zniknęli bez śladu. Przerwał dalsze poszukiwania by nie kusić losu. „Pewnie ich też dopadł” pomyślał nerwowo. Pospiesznie się spakował, wrzucając ciuchy na oślep do walizki, przytomnie jednak nie zapominając o zabraniu hotelowych ręczników. Zbiegł po schodach do recepcji, rzucając niedbale klucze od pokoju na blat. Nie zamierzał nawet się wymeldowywać, ale zbierając się do wyjścia kątem oka zauważył, że stopy recepcjonisty wystają zza drzwi kantorka. Na drżących nogach podszedł powoli i uchylił drzwi.


Na podłodze, w kałuży krwi, leżał martwy Owca. Z jego oka wystawał wbity po samą końcówkę żółty długopis, którym goście byli wpisywani do książki meldunkowej. Reszta jego ciała była zmasakrowana - wyglądała, jakby ktoś przed zadaniem śmiertelnego ciosu, z dziką furią, wielokrotnie wbijał w nie narzędzie zbrodni. W tym momencie na ścianie Pingwin zauważył starannie wykaligrafowano krwią ofiary słowa „NIKT NIE ZOSTANIE POMINIĘTY”. W tym momencie ręce mu zwiotczały, a walizka mimowolnie wysunęła się Pingwinowi z dłoni i upadła z hukiem na podłogę. Krzyknął rozdzierająco i wybiegł z budynku tratując wszystko co tylko stanęło mu na drodze, jakby gonił go sam diabeł.


Na dworze zaczęło się przejaśniać, a nisko zawieszone jesienne słońce raziło w oczy. Uciekinier dopadł auta, szarpiąc w panice klamkę prawie wyrwał drzwi, wsiadł do pojazdu i przekręcił kluczyki w stacyjce. Silnik na szczęście odpalił od razu. Ruszył z miejsca z piskiem opon.


Obserwujący to wszystko z krzaków Bażant zerwał się gwałtownie, chcąc przeciąć tor jazdy ruszającego samochodu. Niestety nie zwrócił uwagi na fakt, że pojazd jedzie pod słońce, które odbijając się od ogromnych kałuż niemal całkowicie oślepia prowadzącego. Nawet żywiołowe machanie rękami nie pomogło – kierowca samochodu zauważył go dopiero w ostatniej chwili, kiedy nie było już szans na jakąkolwiek reakcję. Uderzenie wybiło jego ciało wysoko w powietrze, gruchocząc wszystkie kości. Stracił przytomność zanim jeszcze wylądował w błocie.


Śmiertelnie przerażony Pingwin nawet nie zwolnił sprawdzić co się stało oraz w kogo tak właściwie przed chwilą uderzył. Skręcając ostro wyjechał na ulicę, i nie oglądając się ze siebie pognał jak najdalej od tego przeklętego miejsca.


SCENA

PLACÓWKA


Za oknami placówki świeciło słońce. Zapowiadał się piękny i leniwy dzień. Tylko w dyżurce lekarzy panowało ożywienie.


- Profesorze! Profesorze! Musi Pan niezwłocznie przyjechać! – rozentuzjazmowany doktor E. Be krzyczał do słuchawki telefonu.


- Mam nadzieję że nie chodzi o zwłoki? – zażartował w swój specyficzny sposób profesor E. N. Tropy.


- Proszę przyjechać! Wsiadać w samochód! To musi Pan zobaczyć osobiście! – doktor nie tracił zapału.


- Ale niech Pan w końcu powie, co się dzieje, do diaska! – profesor był już wyraźnie zniecierpliwiony.


- Nasz pacjent! Nasz pacjent z izolatki! Wyzdrowiał! Dziwenność zniknęła bez śladu! – Be nie krył radości.


- Ale Doktorze, to trzeba na spokojnie. Nie ma co się spieszyć! – studził entuzjazm profesor.


- Wszystkie objawy ustąpiły! Nastąpiła pełna remisja choroby! Strigiformes Proiectura zniknęła! – nie tracił entuzjazmu doktor Be.


- Doktorze Rehabilitowany! Nigdy nie można w pełni ufać pacjentom z tak poważnymi schorzeniami psychiatrycznymi! – Profesor starał się tonować coraz bardziej tracącego rozsądek kolegę.


- Ale już dzwoniłem do NFZ. Kazali zwolnić łóżko. Muszę go wypisać! – oponował doktor.


- No dobrze Panie Kolego, ale bierze Pan za to pełną odpowiedzialność! – zakończył rozmowę profesor i odłożył słuchawkę.


Niezrażony nie do końca pomyślnym dla siebie przebiegiem rozmowy, doktor habilitowany Edward Be usiadł do biurka przygotowywać wypis ze szpitala.


EPILOG


Był piękny, słoneczny i ciepły dzień. Po ulewnych opadach deszczu nie zostały już nawet kałuże. W swoim ogrodzie, wśród roślin, klęczał Pingwin, pracowicie pieląc grządki i przycinając wyhodowane przez siebie róże „Manatki”. Od czasu traumatycznych zajść lubił pracować fizycznie, pozwalało mu to odreagować stresy i jednocześnie wyciszało jego stany lękowe.


Zmęczony i spocony, zrobił sobie przerwę, sięgając po butelkę Muszynianki, którą zawsze miał przy sobie. Nagle spostrzegł na ziemi obok siebie cień o znajomym kształcie. Gwałtownie odwrócił się, pełen najgorszych przeczuć.


- Pingwiny nigdy nie dostają drugiej szansy! – usłyszał złowróżbne słowa – Nielot pierdolony, w d⁎⁎ę j⁎⁎⁎ny!


 Pada pełen zwierzęcej furii cios. Spokój leniwego popołudnia przerywa odgłos głuchego łupnięcia bezwładnego ciała o ziemię. Na grządce, między różami, pojawia się szybko rosnąca kałuża w kolorze szkarłatu. Ostatnimi słowami, które dochodzą do uszu nieuchronnie odpływającego w niezbadane Pingwina, są:


- Hmm, kolor przypomina trochę atrament Red Dragon, ale jednocześnie powoli przechodzi w Diamine Oxblood”.


KONIEC


Ilość słów: 2446

Żywioły: są wszystkie cztery

Wszelkie podobieństwo do prawdziwych użytkowników Hejto i zdarzeń jest w pełni przypadkowe i niezamierzone.

Jeśli komuś się wydaje, że podobną historię gdzieś, kiedyś już widział, to mu się dobrze wydaje xD


#kawiarenka #zafirewallem #naopowiesci #hejtolore

Alembik

@bori >Nielot piedolony, w d⁎⁎ę j⁎⁎⁎ny!

Śmiechłem tak, że wyszedłem z siebie. Nie wiem czemu.

9d0d00ab-1135-421a-9e2d-e126c6f52f40
3t3r

@bori taka dluga opowiesc, a zostalem pominiety jak Bori xD

@pingWIN widzisz tak sie notuje xD

fonfi

@bori Manat z pokoju 42 - taki spojler... xD

Zaloguj się aby komentować

Piechur

O kurde bele, kto to nadzoruje? Biedny @bojowonastawionaowca pewnie, zaraz będzie musiał zrezygnować z kariery naukowej, żeby móc cały czas poświęcić na pieszczenie hejto

kris

@entropy_ ale to nie była żadna aktualizacja ten pasek jest z nami od bardzo dawna (sporadycznie wykorzystywany). Z uwagi na mnogość konkursów użytkownikóœ w ostatnich dniach postanowiliśmy go odpalić

Zaloguj się aby komentować

Drodzy Kawiarenkowicze,


właśnie wybiła godzina 12, a więc najwyższy czas na ogłoszenie wyników wrześniowej, XX edycji konkursy #naopowiesci!


W obecnej edycji obrodziło wybitnymi opowiadaniami. Wzięły w niej udział udział następujące dzieła (w kolejności chronologicznej):

  1. @Felonious_Gru ze swoją pastą - 21 (dyskwalifacja za plagiat)

  2. @bori ze swoim PLOT-TWIST - 21

  3. @fonfi ze swoim Pacjent Dziwen - 19

  4. @fonfi ze swoim Głęboka przestrzeń kosmiczna - 16

  5. @bori ze swoim Howard Boris Lovecraft - 21

  6. @MJB ze swoim Obcy są wśród nas - 12

  7. @KatieWee ze swoim Do wszystkiego - 19

  8. @onpanopticon ze swoim Pałac - 17

Zwycięzcą został @bori - serdecznie gratuluję! Drugie miejsce zajął @bori - również serdecznie gratuluję! Do zwycięzców odezwę się w wiadomości prywatnej.


Dla kolegi @Felonious_Gru przygotowałem nagrodę pocieszenia - 40 godzin prac społecznych! Proszę zgłosić się jutro o 4 rano w schronisku dla zwierząt w Śremie.


#kawiarenka #zafirewallem #podsumowanienaopowieści

60686a1b-f733-44b7-9f2d-8c25b396b1a8
MJB

Zwycięzcą został @bori - serdecznie gratuluję! Drugie miejsce zajął @bori - również serdecznie gratuluję!

Nie mówię, że @bori pisze jakieś wybitne opowiadania. Ale jakbym miał wytypować najlepsze, to @bori by zajął 2 pierwsze miejsca

onpanopticon

Gratulacje @KatieWee


To teraz pytanko w kwestii nagrody ode mnie. Czy kompletujesz zastawę filiżanek, czy decydujesz się wybrać opcję "niespodzianka"?

fonfi

Komisja ustaliła, że skoro w tej edycji są dwie nagrody, ta od kolegi organizatora i ode mnie, to organizator ma ten zaszczyt uhonorować zwyciężczynię, a ja debiutanta.

Kolego debiutancie @MJB zerknij proszę na wiadomości prywatne

Przepraszam, że dopiero teraz, ale w tym tygodniu się urlopuję przez co do internetów zaglądam nieco rzadziej.

Zaloguj się aby komentować

Yes_Man

@bori jaki dzwonek?

Zaloguj się aby komentować

Hej, postanowiłem wziąć udział w konkursie #naopowiesci


Patrząc na ostatnie wpisy, zastanawiam się ten konkurs, lub społeczność jest sygnowana laurem Dziwena, w związku z czym jeśli jego obecność jest wymagana w tych opowiadaniach, to zamieńcie "Karol" na "Dziwen" i powinno być ok


A więc do rzeczy


Obcy są wśród nas


Karol ziewając, wyciągnął się w fotelu. Dochodziła 5 rano. Jeszcze tylko godzina bezsensownego wpatrywania się w monitory i będzie mógł iść do domu. 

Minęły setki lat odkąd rozpoczęto program SETI i jak do tej pory wszystkie wykresy pokazywało to samo - czyli nic. Wciąż jednak było wielu zapaleńców, którzy wierzyli że to właśnie oni dokonają wielkiego odkrycia. Reagowali zachwytem na każdą anomalię, chociaż wiedzieli, że oznacza ona pewnie zarejestrowany wybuch odległej supernowej, czy też odkrycie kolejnego kwazara.

Karol do nich nie należał. Dla niego była to łatwa kasa i mało wymagająca praca, podczas której mógł oglądać filmiki ze śmiesznymi kotkami.

Kończył dopijać zimną już kawę, kiedy na wykresie pojawiło się trwające sekundę zakłócenie. Zwykle nie zwróciłby uwagi, ale było w nim coś zastanawiającego. Cofnął radar i sygnał powrócił. Ta sama, zapętlona sekwencja.

Walczył ze sobą. Zgłosić sygnał, czy wrócić do domu i się wyspać. Wygrał obowiązek i… ciekawość. Uruchomił więc procedurę zgłaszania anomalii. 

Jeszcze nie wiedział, że właśnie trafił na coś, co zmieni ludzkość.



***


Kilka tygodni później Karol udzielał wywiadu za wywiadem. Świat oszalał na punkcie “obcych”. W międzyczasie wysłano sondy, które potwierdziły, że jest to planeta wielkości Ziemi z ogromnymi połaciami wody i bogatą w tlen atmosferą.

Jednak nadzieje na spotkanie obcej cywilizacji ucichły tak szybko jak się pojawiły. Przesłane przez sondy zdjęcia ukazywały wielkie, lecz opuszczone metropolie. Porośnięte roślinnością i nadgryzione przez ząb czasu wieżowce, w których już dawno zgasły ostatnie światła.

Po każdym wywiadzie Karol spacerował ulicami miasta. Spoglądał na rozświetlone na pomarańczowo nocne niebo. Gdzieś tam za tą łuną były gwiazdy, które do tej pory widział tylko na zdjęciach. Teraz na nowo zaczęła rozpalać się w nim pasja, która pchnęła go kiedyś w stronę astronomii.

Miesiąc później Karol wyruszył w misję załogową mającą na celu dokładnie zbadać planetę. Każdego dnia podróży wyglądał przez okno kajuty, wpatrując się w gwiazdy, które w końcu mógł zobaczyć na własne oczy.


***



Zatrzymali się na orbicie planety. Drony wysłane na pobliskie stacje kosmiczne odkryły kości istot, które musiały na nich przebywać. Ich szkielety wyglądały podobnie do ludzkich, tylko wyższe. Zostały zabrane do analizy.

W międzyczasie kolejne drony dotarły na planetę. Przesłane przez nie obrazy potwierdziły, że nie ma na niej żadnych inteligentnych istot, tylko ruiny jakiejś dawnej cywilizacji. Kiedy znalazły zdatne do lądowania miejsce, kapitan polecił wysłanie tam załogi.

Po wylądowaniu zaczęli przeczesywać opuszczone budynki. Po kilku chwilach trafili na zamknięte pancerne drzwi. Nie mogli się przez nie przedrzeć, jednak z pomocą przyszedł palnik. 

Kiedy dostali się do środka ich oczom ukazało się duże pomieszczenie z wieloma ustawionymi w rzędy komputerami. Udało im się uruchomić jeden z nich. Znaki na ekranie wyglądały dziwnie znajomo. Przypominały jeden ze starożytnych ziemskich alfabetów.

Zabrali znalezione sprzęty, żeby przekazać je później do analizy.

– Jeszcze nie wracamy na orbitę – powiedział dowódca – Dostaliśmy nowe rozkazy. Znaleziono duże lądowisko kilkadziesiąt kilometrów od nas. Mamy polecieć je zbadać. I jeszcze jedno – dodał po chwili zawahania – Są już wstępne wyniki badań odnalezionych kości. Analiza ich DNA pokazuje ponad 98% zgodności z Homo Sapiens.

Wylądowali przed ogromnym hangarem. W środku znaleźli kilka dużych statków transportowych.

Weszli do kokpitu. Jeden z pilotów zasiadł za sterami i zaczął naciskać kolejno przyciski. Na jednym z ekranów pojawiły się koordynaty.

– Wygląda na miejsce docelowe – mruknął pilot.

– Sprawdźmy to – powiedział dowódca.

Wysłali dane do nawigatorów znajdujących się na orbicie. Cisza w słuchawkach trwała zbyt długo, żeby była przypadkowa.

– Otrzymaliśmy odpowiedź – odezwał się głośnik – Współrzędne prowadzą na miejsce, gdzie jeszcze 50 tysięcy lat temu znajdowała się Ziemia.



***


Karol patrzył przez okno kajuty na znikającą w oddali błękitną planetę. Nagle wszystko nabrało sensu: opuszczone miasta, znajomy alfabet, niezwykła zgodność DNA. To nie była planeta obcych. To był ich dom sprzed tysięcy lat. Dom, który jego przodkowie musieli opuścić.

W jego głowie pulsowało jedno pytanie: jeśli to my byliśmy „obcymi”, to czy w ogóle istnieje ktoś inny? Czy też cały kosmos jest tylko śladem po dawnej wędrówce człowieka?



#kawiarenka #zafirewallem

bori

@MJB Spokojnie, obecność @Dziwen nie jest obowiązkowa, nikt właściwie nie wie czemu tak często się tutaj przewija...

onpanopticon

@MJB Ee, raczej nie. Ogólnie jakoś @Dziwen zapomina o kawiarence, to może dlatego w kilku dziełach został wspomniany. Ale tak ogólnie to raczej nie. To nie sowie perypetie, tutaj raczej rzadko ktoś dziwenuje Choć oczywiście można, bo to zacny użytkownik, który na pewno swoimi wpisami może zainspirować do jakichś wierszowych czy opowieściowych refleksji


A opowieść wzbudziła we mnie feelsy i wręcz nakreśliła przed oczami Planescape: Torment, z motywem odkrywania swoich własnych śladów.

Zaloguj się aby komentować

Szanowni Kawiarenkowicze,


uprzejmie przypominam że do końca obecnej edycji pozostało 7 dni, więc powoli trzeba się już spinać i finalizować swoje opowiadania.


Od razu uspokajam, że fakt że mój jedyny dotychczasowy konkurent, kolega @Felonious_Gru, usunął konto, to czysty przypadek i nie ma związku z konkursem. Nic a nic. Serio. Naprawdę. Jesteście bezpieczni. Przysięgam.


#kawiarenka #naopowiesci

3acea3b0-250c-4522-97b1-9c4cf4e02e38
aerthevist

@bori chyba jednak nie usunął

de727083-45a6-4ed4-b992-3b786ea2f805

Zaloguj się aby komentować

Drogie Koleżanki, Drodzy Koledzy,


dobiegła końca druga dekada września, zegar tyka nieubłaganie a nie widzę jeszcze żadnych konkursowych opowiadań. Ufam, iż to tylko przez to, że kawiarenkowicze pieczołowicie nad nimi pracują. Żeby bardziej Was zachęcić do działania wrzucam, oczywiście poza konkursem, swoje opowiadanie.


Koleżanki i Koledzy, do boju!

Tempus fugit, gloria manet!


PLOT-TWIST


To był zaiste owocny tydzień dla Dziwnej Sowy.


W pracy układało mu się coraz lepiej. Bez problemu opanował swoje obowiązki tak sprawnie, że w ciągu dnia miał 2-3 godziny wolnego czasu, które mógł poświęcić na przeglądanie Hejto. Nawet obsługując suwnicę z pięciotonowymi zasobnika zerkał co chwilę jednym okiem co tam nowego. Rozpoczął też częściowo refundowany przez PFRON kurs na obsługę maszyny do rozdrabniania azbestu, która drgając, powoli oddzielała mu mięśnie od kości. W myślach witał się już z awansem, szczególnie że jego przełożony miał ostatnio jakieś wyraźne problemy z płucami. Chodził więc tam codziennie rano ze szczerą chęcią, z pogardą obserwując w porannym autobusie zgonujących spitusów próbujących wrócić do domu po całonocnych libacjach.


Oprócz rzeczywistości miał również swoje małe, prywatne Idaho w Internecie, któremu oddawał się bez reszty w swoim czasie wolnym. Na portalu, na którym był już niekwestionowanym guru, spędzał codziennie bardzo dużo czasu. Hasło do logowania wpisywał jednym palcem – zapewne dlatego że tak często go wylogowywało. FCKGW-RHQQ2-YXRKT-8TG6W-287Q8. Mógłby je wyrecytować jednym tchem nawet obudzony o 6 rano przez policję. Po zalogowaniu od razu przechodził do powiadomień, których dostawał mnóstwo. Uwielbiał je przeglądać i patrzeć co tam znowu się wydarzyło.


Miał tam wielu znajomych. Można było pogadać i pośmieszkować. Z niektórymi rozumiał się bez słów, zupełnie jakby byli zaginionymi przed laty braćmi-bliźniakami. Stanowili nieustanną inspirację dla niego do kolejnych rysunków i żartów. Czasem tylko któryś z dnia na dzień znikał bez ostrzeżenia, ale cóż zrobić, tak już bywa. „C'est la vie!” pomyślał światowo.


Niespodziewanym wyzwaniem okazało się opanowanie ostatnich zmian na portalu. Dodano nowy edytor tekstu, przez co automatyczne dodawanie wpisów przestało prawidłowo działać. Próbował z tym walczyć edytując swój skrypt, ale za nic nie mógł sobie przypomnieć jak go napisał. Kod wydawał mu się całkowicie obcy. Zupełnie jakby pisał go ktoś inny. „Najwyraźniej jestem już przemęczony”.


Zerknął na zegarek – była godzina 21:37. „No nic, późno już się zrobiło, a jutro trzeba wstać na poranną zmianę w spalarni”. Zadowolony wyłączył komputer i poszedł do kuchni zrobić sobie kanapkę. Jeszcze niedawno miał dużo pomysłów na nowe dania i uwielbiał gotować, ale ostatnio coś stracił do tego wenę. W kwestii przepisów miał wręcz czarną dziurę w głowie, zupełnie jakby mały kucharz siedzący w nim nagle zniknął. Kolejny dzień z rzędu ratował się kanapką z chlebem.


Jedząc w łóżku myślał już o nowym rysunku, w zawoalowany sposób wyśmiewającym nielubianych użytkowników. „Na pewno będzie na nim por i pilotka”. Nawet nie zauważył jak zaczął odpływać w objęcia Morfeusza.


EPILOG


W wyłożonym pastelowymi płytkami pomieszczeniu siedziało czterech mężczyzn w białych kitlach. Przed nimi na biurku stał komputer.

- Muszę przyznać docencie Krzysztofie Ris, że gdy usłyszałem pierwszy raz o tym pomyśle, to powiedzieć że byłem sceptyczny, to powiedzieć za mało.

- Zadanie z początku wydawało się karkołomne doktorze Bożydarze Artas, ale udało się w jeden weekend stworzyć atrapę portalu dla eksperymentalnej terapii pacjenta.

- Jego przypadłość była dla nas prawdziwym wyzwaniem, ale dzięki opisaniu nowej jednostki chorobowej Strigiformes Proiectura doktor Edward Be zdobył habilitację.

- Zauważyliście Panowie, że odkąd pacjent zaczął korzystać z portalu to się uspokoił?

- Siostra Olga Wiec zgłasza, że poszczególne osobowości systematycznie znikają.

- Zgadza się Profesorze Eryku Norbercie Tropy, ostatnio z listy wykreśliliśmy kolejną projekcję, oznaczoną symbolem M/O-11.

- Jeszcze trochę i będzie można zawiesić suplementację bromu doktorze, zostawiając tylko wlewy per rectum.

- Panowie, teraz tylko trzymać kciuki żeby nic się nie zepsuło.


KONIEC


Ilość słów: 557

Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób i zdarzeń jest w pełni przypadkowe i niezamierzone.


#kawiarenka #naopowiesci

bori

@bori Wyborne opowiadanie Kolego, wygrana jak nic

sireplama

@bori te! Ty się od projekcji odczep!

Zaloguj się aby komentować

Umypaszka

@bori ??? co to za akcja i czemu zostałam pominięta?

Zaloguj się aby komentować

Witajcie,


niezmiernie miło jest mi ogłosić okrągłą XX edycję konkursu #naopowiesci


W tej edycji chciałbym aby pojawiło się to co najbardziej lubię w literaturze, czyli plot twist. Opowiadania będą miały za zadanie zrobić w konia czytelnika, zwieść go, zaskoczyć i zszokować. Gatunek i ilość słów dowolna.


Termin publikacji prac do końca września, wyniki ogłoszę 1 października. Decyduje największa ilość piorunów. Mam nadzieję że taki długi termin wpłynie pozytywnie na ilość prac i będzie łatwy do zapamiętania.


A na większą zachętę do tworzenia deklaruję, że zwycięzca tej edycji otrzyma wybraną przez siebie i ufundowaną przeze mnie nagrodę książkową o wartości do 100 zł!*


#kawiarenka #zafirewallem

bori

* - Dotyczy osób których imię zaczyna się na literę "ó", urodzonych 29 lutego.

Zaloguj się aby komentować

George_Stark

@Jakub_Hermann


Słowem: chodzi o to, żeby się dobrze bawić. Słowem.


Piszemy sobie wiersze i opowiadania.


Mamy codzienną zabawę #naczteryrymy, w której chodzi o to, żeby napisać czterowersowy wiersz zachowując rymy (i czasami temat) podany przez autora wpisu. Autorem wpisu jest ta osoba, która poprzedniego dnia dostała najwięcej pierunów za swój wierszyk. Albo ktoś inny, jeśli ta osoba nie doda nowego wpisu między 20 a 21.


Mamy cotygodniową zabawę #nasonety, a której chodzi o to, żeby ułożyć taki sonet di risposta (albo czasami inny wiersz), którego poszczególne wersy będą się rymowały z odpowiadającymi im wierszami wiersza di proposta. W tym tygodniu wierszem di proposta jest utwór pana Juliana Tuwima.


Mamy też podupadającą zabawę #naopowiesci, w której piszemy opowiadania. Temat tej edycji tutaj. Właśnie, @onpanopticon, to się nie powinno już skończyć?


No i jest jeszcze #klubczytelniczy, gdzie ludzie sobie rozmawiają o książce, którą czytali, ale tego to za bardzo nie ogarniam.


Zapraszamy do dołączenia!

Alembik

@Jakub_Hermann Pamiętaj o docenieniu tagów:

#perypetiedziwena

#perypetiemanata

#owcacontent

#przygodyalembika

#pockpocki

#noc i #void

sireplama

@Jakub_Hermann


Kolego nowy, przyjacielu drogi,

Szybko edytuj swój dziewiczy post!

Bo przyjdzie owca, wyda dźwięk srogi,

I przyjdzie Ci bez tagów udać się pod most

b0214146-6497-4882-9920-de315c30a8c1

Zaloguj się aby komentować

Zainspirowany przez kolegę @skorpion:


Miłość to nie Hejtostaty ani kwiaty

To też nie @pingWIN dziobaty

Ani miłość kiedy jedno spami

A drugie po nim gromi


Miłość to żaden film w #filmmeter

Ani róże ani tusze małe, duże

Ale miłość - kiedy jedno spada w rankingu

Drugie ciągnie je ku guru


#kawiarenka #zafirewallem #wierszyk

skorpion

@bori czyli jednak śpiewamy

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

Gdzieś przed dziewięcioma miesiącami

Spotkała się na schodkach zacna drużyna

Aby przy wypatrywaniu za owcami

Kręciła się dalej wierszy maszyna


Potem w Lublinie, nieopodal @moll

Ta sama drużyna, choć w innym składzie

Po zamkach i knajpach wysyłała patrol

By na Świętego Spokoju znaleźć się pokładzie


Przyszła więc pora ogłosić poniższe

Trzecie spotkanie Kawiarenki, w Warszawie

Szykujcie się więc na tygodnie najbliższe


Bowiem o 17:00, w sobotę 24 maja

Miejsce nieznane - zapewniam, będzie ciekawie

Zjawi się na spotkaniu kawiarenkowa zgraja!


#zafirewallem #kawiarenka #hejtopiwo #hejtosoczek #hejtowoda #hejtopiwowarszawa #warszawa

#owcacontent <- do blokowania moich wpisów

fonfi

@bojowonastawionaowca Ja nie wiem jak Pan Moderator ten wpis wrzucił, że mi żaden z tagów nie zatrybił i gdyby nie czujność @George_Stark to nic bym o tym zgromadzeniu nie wiedział. Ale skoro już wiem, to tak łatwo się mnie nie pozbędziecie. Patrząc jednak na dość skąpe w swej liczbie komentarze pod wpisem, to obawiam się, że ta informacja mogła nie dotrzeć do sporej części potencjalnie zainteresowanych. Może trzeba zawołać? Jakąś wstępną listę obecności przygotować?

splash545

@bojowonastawionaowca no, no, potrafisz czasem zaskoczyć.

Zaloguj się aby komentować

Dopóki admini tu zaglądają dzisiaj to poddaję do dyskusji taki pomysł:


Posty kawiarenki powinny mieć rurzane tuo. Nie takie bezczelne jak zrobiłem na screenie, ale jakieś takie delikatne kwiotki z tyłu.


EDIT: dodałem drugą propozycję


#kawiarenka #hejto

0e4aab77-80bf-4360-9b06-1591ed9b3bb8
49bc0b72-6f3d-4798-9d33-b32e3fb3ad9b
Boukalikrates

@entropy_ najlepiej jakby każda popularna społeczność miała adekwatne tło

emdet

@entropy_ mam flashbacki z onetowych blogasków

starszy_mechanik

Z 2 lata im zajmie taki ficzer

Zaloguj się aby komentować

Dziwen

@entropy_ trzeba z czerwonymi napisami, wtedy z wkurzenia wróci. xD

entropy_

@Dziwen poprawiłem xD

Wygląda jak abominacja, ale może zadziała xD

Dziwen

@entropy_ oczy krwawio, ale to dla wyższego dobra. xD

CzosnkowySmok

@entropy_ piękne zestawienie kolorów

Zaloguj się aby komentować

Witam, Pora podsumowań, a wstyczka od @entropy_ mi padła więc kuje to na piechotę,


w kolejności wrzucania pod tagiem diriposta w #nasonety pojawiły się


@splash545 - Mary Jane - 11 Piorunów

https://www.hejto.pl/wpis/wrzucam-od-razu-zebym-znow-nie-zapomnial-diriposta-nasonety-mary-jane-nie-sadzil


@George_Stark - Krótka historia równie krótkiej miłości - 10 Piorunów

https://www.hejto.pl/wpis/podchodzac-jak-to-mamy-w-naszej-kawiarni-zafirewallem-w-zwyczaju-do-zasad-z-peln


@George_Stark - Panu Andrzejowi Poniedzielskiemu (z pewną jednak zazdrością)- 17 Piorunów

https://www.hejto.pl/wpis/wydaje-mi-sie-ze-kiedys-juz-o-tym-wspominalem-polzartem-byc-moze-ale-tylko-pol-z


@RogerThat - Miłość Tematem - 15 Piorunów

https://www.hejto.pl/wpis/milosc-tematem-sroda-wody-czas-nie-mylic-z-ta-okazja-swieta-bede-kochac-ja-nawet


@moll - trzy gwiazdki - 20 Piorunów

https://www.hejto.pl/wpis/nie-potrafie-dlugo-patrzec-z-mina-zacieta-na-ciebie-milosc-mi-nie-pozwoli-by-swi


@fonfi - Prawdziwa Miłość - 11 Piorunów

https://www.hejto.pl/wpis/zdazylem-face-with-rolling-eyes-prawdziwa-milosc-nie-dla-mnie-milosc-w-epitety-u


oraz rzutem na taśmę


@RogerThat - Proszę, tak - 11 piorunów

https://www.hejto.pl/wpis/prosze-tak-deg-za-szybko-za-glosno-za-duzo-niech-mnie-skreca-jesli-jakas-sila-mn


Co następuje, jako stronniczy zwolennik legalizacji, ogłaszam że tą edycje wygrywa @splash545

Przesyłam wyrazy współczucia.

Nagranie na dniach - lektor stracił głos.


p.s. dziś tak późno bo po 17 położyłem się na drzemke, nie był to zbyt dobry pomysł XD


#kawiarenka #zafirewallem #podsumowanienasonety

Cybulion userbar
fonfi

@splash545

Zatem drogi Panie Splash,

Gdy wygraną w ręku masz,

Pokonawszy konkurencję,

Przyjmij nasze kondolencje.

splash545

@fonfi @moll @Cybulion dziękuję

moll

@Cybulion dziękuję za wspólną zabawę


@splash545 gratulacje!

George_Stark

@splash545 : I ja również przyłączam się do gratulacji!

splash545

@George_Stark dzięki, postaram się z niedługo coś wrzucić

George_Stark

@splash545 Czekam. Z już odbezpieczonym granatem!

Zaloguj się aby komentować

Witam.


Przypadł mi ten smutny obowiazek wrzucenia #diproposta dla LVI #nasonety w #kawiarenka #zafirewallem (tego chciałaś piękna sikoreczko?).


Postanowiłem co nastepuje iż edycja ma być miłosna. Zero seksu. Tylko romantyczne pojecie miłości.


Nad proposta myslalem pare minut, nie zwyklem czytac literatury pieknej, a wystawiajac wycinek z fredry narazilbym co niektorych na latajace futerko po calej kawiarence wiec podpytałem pewnej mądrej głowy. Nie przedłużając.


Sonet 123


Patrząc w jej ziemską piękność z Nieba wziętą,

I wdzięk ten, który cały świat niewoli,

O którym dumać cieszy mię i boli.

Bowiem przyśnioną zda się być ponętą —

Widzę, jak łzami blaski gwiazd odjęto

Jej oczom, słońcu zazdrosnemu gwoli —

I skargi słyszę, których smutnej doli

Przyroda cala tkliwe sprawia święto.

Gdyż tam żal, miłość, mądrość, wraz się splecie

W tak dziwną zgodę, jaką w pozaświecie

Wśród sfer harmonii duch usłyszeć życzy.

Więc też i niebo milczy uroczyście,

Bo nawet w gajach nie zadrżały liście —

Tyle w powietrzu stało się słodyczy! —


Francesco Petrarca - Sonety do Laury w tłumaczeniu Felicjana Faleńskiego.


Wyniki ogłoszę w 27 dniu tegoż miesiąca roku cięzkiego dwa tysiace dwudziestego czwartego.


Ah. Wybrany sonet zostanie opatrzony nagraniem przez mojego lektora, a jeśli sonet pozwoli to mam jeszcze w zanadrzu głos damski. Z Farszem Mordeczki.

Cybulion userbar
RogerThat

Też brałem sonet z tych do Laury, są bardzo ładne.

bojowonastawionaowca

@Cybulion obawiam się tej romantyczności

Cybulion

@bojowonastawionaowca bedzie dobrze!

Cybulion

@UmytaPacha ej. Siedzisz w UK, mowisz do mnie cybul.... Czy my sie aby nie znamy?

Zaloguj się aby komentować

Następna