#hejtoczyta

16
357
194 + 1 = 195
Tytuł: Obcy
Autor: Albert Camus
Kategoria: Literatura piękna
Wydawnictwo: Państwowy Instytut Wydawniczy
ISBN: 9788381964319
Liczba stron: 168
Ocena: 6/10
Link do Lubimyczytać:
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/wydania/5012642/obcy
Klasyk literatury, mniej znana w Polsce od "Dżumy" powieść Alberta Camus. Właściwie można by ją określić jako nowelę, bo 168 stron czyni ją króciusieńkim doznaniem czytelniczym. 
W książce śledzimy losy głównego bohatera, Meursaulta, który - choć jest członkiem społeczeństwa, ma swoich znajomych i bliskich - jest tak naprawdę wyobcowany, samotny, niezrozumiany. Jego działania, w moim odczuciu wynikające z jego potrzeby poczucia się częścią tej społeczności, ale też być może z bycia w lekkim spektrum Aspergera/autyzmu (albo wręcz socjopatii) wpędzają go w kłopoty, ostatecznie doprowadzając do... no właśnie, pogodzenia się ze swoim losem.
Powieść ta określana jest jako wielopłaszczyznowa, będąca od lat źródłem wielu interpretacji i przemyśleń. Na pewno w momencie wydania, czyli w roku 1972, była dla czytelnika bardziej możliwa do utożsamienia się. Tym niemniej, zostawiła mnie z kilkoma wartościowymi przemyśleniami. 
> Często myślałem wówczas, że gdyby zmuszono mnie do życia w pniu uschnięto drzewa, gdzie jedynym moim zajęciem byłoby oglądanie barwy nieba ponad moją głową, z czasem przyzwyczaiłbym się i do tego. Czekałbym na przelot ptaków lub na zderzenie się chmur.
Kolejną zaś książką będzie... dramat! I to dramat, który został również unieśmiertelniony jako opera. 
Prywatny licznik (od początku roku): 17/52
Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.vercel.app/
#bookmeter #ksiazka #ksiazki #klasykaliteratury #hejtoczyta
Wrzoo userbar
d7240018-6476-48db-be48-04eb3d306f01
inskpektor

@Wrzoo Oh, uwielbiam Camusa. Ta jego spokojna opanowana narracja w obliczu dziejącej się zarazy, tragedii, śmierci. Ta narracja zawsze wywoływała we mnie jakiś dysonans i poczucie dyskomfortu a głównie chyba niepokój. Egzystencjalny

Wrzoo

@inskpektor takie same odczucia miałam! Lekkie niedopowiedzenia i ten chłodny dystans. Camus robi fenomenalny klimat psychologiczny, ale - tak jak mówisz - wywołuje tym dyskomfort i niepokój.

Zaloguj się aby komentować

178 + 1 = 179
Tytuł: Nieulękły
Autor: Jack Campbell
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: Fabryka Słów
ISBN: 9788379645657
Liczba stron: 382
Ocena: 7/10
Spodziewałem się, że książka utrzyma tempo i strukturę do której przywykłem podczas czytania Narodzin Floty jednak pozytywnie się zaskoczyłem. Mimo, iż czytam w odwrotnej kolejności do powstawania tych cykli to właśnie starsza Zaginona Flota wydaje się ciekawiej i lepiej napisana. Może dzięki temu, że akcja nie jest rozbita na perspektywy 3 bohaterów i polityki jest trochę mniej. W każdym razie bardzo dobrze się bawiłem. Mam już na półce cały cykl z wyjątkiem tomu nr. 4, który jeszcze muszę gdzieś nabyć.
Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.vercel.app/
#bookmeter #ksiazki #hejtoczyta
292353e3-c23a-42c9-83b2-7d60c37214f5

Zaloguj się aby komentować

Szukam jakiś fajnych książek do posłuchania na rowerze, próbuje znaleźć coś na wzór topki z imdb czy filmweba tyle że z ksiązkami i nic takiego nie widzę, książek jest tyle że nie wiem co jest warte uwagi, a wpakować sie w jakiegoś przeciętnego średniaka to gorzej niż w przypadku filmu bo film to tylko 2h a taka ksiązka to z 10-30h
Dodam że dotychczas przesłuchałem Wichrowe Wzgórza, Zbrodnia i Kara, Frankenstain no i mojego dotychczas ulubionego Hrabie Monte Christo którego uważam za cudo, i czegoś na ten wzór bym poszukiwał, czyli stare uznawane obecnie za arcydzieła powieści. Na pewno będę chciał wiecej Dostojewskiego tyle że właśnie skończyłem Zbrodnie i Karę a nie chce od razu kolejnej jego książki, wolałbym najpierw coś innego żeby nie było zbyt monotematycznie.
#ksiazki #czytajzhejto #hejtoczyta #audiobook
Kubilaj_Khan

@ziel0ny polecam Boso ale w ostrogach i kontynuację Pięć lat KCetu Grzesiuka. Potem Kochanek wielkiej niedźwiedzicy i Piaty etap Piaseckiego.

staryhaliny

@ziel0ny


no jasne, przecież można robić koledze łaskę albo laske. po co się czepiać o poprawne pisanie. może się kolega domyśli xD

informatyk

@ziel0ny:

bardzo lubię wszystkie z wymienionych przez Ciebie książek (najbardziej "Hrabiego..."), więc polecę co nieco od siebie:

  • Nędznicy, Victor Hugo (jak dla mnie prawdziwe arcydzieło, 10/10, ale prawdopodobnie trzeba przebrnąć przed setki stron, żeby się wciągnąć)

  • Steinbeck - póki co czytałem "Grona gniewu" oraz "Na wschód od Edenu" - obie pozycje świetne, choć ta druga zrobiła na mnie większe wrażenie

  • Jeśli lubisz literaturę egzystencjalistyczną, to może podejdzie Ci coś z Hessego? Np. "Wilk stepowy" albo Demian"

  • Mocne klasyki to powieści Dickensa, np. "Wielkie nadzieje", "Opowieść o dwóch miastach" , czy "Oliver Twist" - wszystkie pisane w dość charakterystycznym dla tego autora stylu

  • Skoro słuchałeś "Wichrowych Wzgórz", to może teraz kolejna siostra Bronte i "Dziwne losy Jane Eyre"?

  • Z takich obyczajowych klasyków, można też sięgnąć po Jane Austin - "Rozważna i romantyczna" czy "Duma i uprzedzenie" - całkiem spoko, nawet jeśli nie jest się fanem romansów.

  • Może jakieś klasyki fantastyki, np. "Diuna" albo książki H.G. Wellsa?

ziel0ny

@informatyk Dzięki wielkie, teraz mam materiału na dwa lata jeżdżenia xD Zacząłem przedwczoraj od trzech muszkieterów

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
176 + 1 = 177
Tytuł: „Ametyst: Książęca krew”
Autor: Cezary Czyżewski
Kategoria: marynistyczne fantasy
Wydawnictwo: Wydawnictwo IX
Ocena: 7/10
Własny licznik: 3 + 1 = 4
Mamy do czynienia z marynistycznym fantasy. Głównym bohaterem jest „Ametyst” i jego załoga, nieco pechowa, bo przypadkiem (i decyzją podjętą przez przystawionego do ściany kapitana) uwikłała się w sporą intrygę. W międzyczasie poznajemy także Tharę - kobietę pochodzącą z kraju tamtejszych wikingów - która po krótkim małżeństwie z mężczyzną z Południa stara się wrócić na Północ. Przypadkiem jej losy splatają się z „Ametystem”, nie bezpośrednio, ale o tym możecie przeczytać więcej już sami. :')
Przede wszystkim dużym plusem są wyraziste i sympatyczne postacie. Załogę „Ametysta” da się polubić od pierwszych stron i szczerze, czułem się zawiedziony, gdy po paru rozdziałach spędzonych właśnie z marynarzami, akcja przeskakiwała do Thary, którą niestety mniej polubiłem. Nie, żeby było z nią coś nie tak - po prostu banda nieokrzesanych mężczyzn jest bliższa memu sercu.
Dlatego fajnym kontrastem i dopełnieniem jest Wenno - chłopak, nowicjusz jeszcze w Wielkim Klasztorze, który ani trochę nie przypomina pozostałych bohaterów. Kolejny jasny punkt w powieści.
Fantasy nie może się obyć bez magii. Tak też jest w tym przypadku. Jednakże w powieści magia pełni funkcję bardziej użytkową, opartą na władaniu żywiołów. Na przykład na pokładzie „Ametysta” znajdzie się mag wiatru, który pomaga załodze, gdy wiatr nie jest skory do współpracy. Z kolei jeden mag wody na wyspie zajmuje się odsalaniem wody morskiej i uzdatnianiem jej do picia. Oczywiście, magia może zostać wykorzystana także do walki, jednakże w moim odczuciu magowie nie są potężnymi istotami.
Wrócę jeszcze do określenia „marynistycznego fantasy”. Mamy statek, statek pływa po wodzie i to całkiem sporo. Widać, że autor zdecydowanie skorzystał ze swojego życiowego doświadczenia - wielu godzin spędzonych na żeglowaniu. Często i gęsto możemy spotkać się z opisami typowych czynności na okręcie: wybieranie żagli, oddawanie cumy, stawienie foka et cetera. Autor zna się na tym, jednakże nie widać, żeby się chełpił wiedzą - wszelkie opisy są nienachalne, pasujące do historii. Dla szczurów lądowych przewidziany jest słowniczek pojęć na końcu książki.
Na koniec mała dygresja: miałem okazję przeczytać całą historię jakoś rok przed oficjalną premierą. Autor poszukiwał betaczytelników, którzy byli gotowi przeczytać tekst i dać feedback. Cieszę się na myśl, że moja wyrażona wtedy pozytywna opinia mogła mieć chociaż niewielki wpływ na to, że „Ametyst” ujrzał światło dzienne i inni czytelnicy także mają okazję do przeczytania tej skądinąd do dobrej opowieści. Pozostaje tylko czekać na kolejną część.
Jak rozumiem poszczególne oceny:
1 - beznadziejna
2 - bardzo słaba
3 - słaba
4 - może być
5 - przeciętna
6 - dobra
7 - bardzo dobra 
8 - rewelacyjna
9 - wybitna
10 - arcydzieło 
#bookmeter #ksiazki #literatura #czytajzhejto #hejtoczyta #fantasy #fantastyka
468b80de-3477-4df8-b214-8b7a070f1c63

Zaloguj się aby komentować

W końcu wyprowadziliśmy się z bloku i to jest dopiero żyćko.
Pierwszy ciepły dzień wolny spędzony na czilku
#psy #hejtoczyta
32a9b538-d315-43c0-8558-19aa0ab9298d
kiri

@Lubiepatrzec xD nie no, to trochę efekt uboczny przeprowadzki xD

Ale faktycznie Kudeł był jednym z głównych powodów

Lubiepatrzec

@kiri

Ale faktycznie Kudeł był jednym z głównych powodów


I bardzo mi się to podoba!

mickpl

@kiri reeeeee pol jutuba zajebane ze ludzie nie wiedza ze w bloku lepiej reeeeee i moze jeszcze autem jwzdzisz reeeeee

xD

Zaloguj się aby komentować

#dwanascieksiazek
2/12
Podróż na koniec świata, Nicholas Gannon
Dla mocnej odmiany i relaksu - literatura dziecięca, chociaż myślę, że i wielu dorosłym tytuł ma szansę przypaść do gustu. Bardzo fajna historia, opowiedziana w bardzo przyjemny sposób. W dodatku z ciekawym morałem:
Jeśli próbujesz chować dziecko pod kloszem, w końcu wpadnie na stado tygrysów.
--------------
Dotychczas przeczytane:
2. Podróż na koniec świata, Nicholas Gannon
1. Księga Rodzaju (w edycji Biblii Pierwszego Kościoła)
#ksiazki #czytajzhejto #hejtoczyta
Zielonypomidor

@moll Niestety Czajkowski mi się przesłuchał już trochę, plus niechęć do rosyjskich produktów tez na psyche siada.

moll

@Zielonypomidor bo to akurat Czajkowskiego wina co się teraz dzieje... Ja bym nie mieszała muzyki z polityką i słuchała tego co lubię

drNapieraIa

Komentarz usunięty przez moderatora

Zaloguj się aby komentować

156 + 1 = 157
Tytuł: „World War Z”
Autor: Max Brooks
Kategoria: horror, reportaż(?)
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Tłumacz: Leszek Erenfeicht
Ocena: 7/10
Własny licznik: 2 + 1 = 3
Zagrałem w grę, obejrzałem film, to i dla dopełniania postanowiłem przeczytać także książkę - tym bardziej, że kumpel zachwalał, jakoby była o wiele lepsza niż ekranizacja czy egranizacja. I ja się z tym zgadzam.
W książce trudno szukać ogromu akcji znanej z filmu czy właśnie gry. Mamy do czynienia ze swego rodzaju reportażem - główny bohater oddaje głos ludziom, którzy przeżyli wojnę zombie. Pozwala im się wygadać, opowiedzieć swoją opowieść z różnych etapów apokalipsy.
I tak na początku mamy do czynienia między innymi z historią lekarza, który dokonywał transplantacji we własnej klinice. W przypadkowy sposób odkrył, że wirus przemieniający ludzi w zombie przenosi się także poprzez zarażone organy, wykorzystywane później do przeszczepu, co zdecydowanie pomogło w rozprzestrzenieniu się zarazy na inne kraje. Albo relację przemytnika ludzi. Albo opowieść żołnierza z samego początku wojny, kiedy jeszcze nie za dobrze radzili sobie z walką z zombie czy innego z późniejszej jej fazy, gdy dowództwo wymyśliło już sposób na przeciwnika.
Otrzymujemy strzępki informacji, które zbierane łączą się powoli w całość, pozwalając na spojrzenie na samą wojnę z różnych perspektyw. Bardzo fajny zabieg tym bardziej, że niektórzy rozmówcy wspominają o czymś, co zostaje później uzupełnione przez kolejnego. Albo zostało już opowiedziane, też zależy.
Największą wadą powieści jest to, że czasem miałem wrażenie, jakbym czytał relację tego samego człowieka, który był po prostu w różnych miejscach w różnym czasie. Brakowało mi jakiejś takiej większej różnorodności w sposobie mówienia, co czasami jednak trudno jest oddać w formie pisemnej.
Jak rozumiem poszczególne oceny:
1 - beznadziejna
2 - bardzo słaba
3 - słaba
4 - może być
5 - przeciętna
6 - dobra
7 - bardzo dobra 
8 - rewelacyjna
9 - wybitna
10 - arcydzieło 
#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto #hejtoczyta #literatura
54107836-14be-4590-923d-b57fe97a2063
cyberpunkowy_neuromantyk

@franaa


Nie wiedziałem nawet.


Niestety, nie przepadam za audiobookami. Łatwo się rozpraszam, jak czegoś słucham, i potem muszę ciągle wracać do fragmentu, w którym przestałem słuchać. :')

franaa

@Niggauke wpisz world war z audiobook pl i będzie

Zaloguj się aby komentować

148 + 1 = 149
Prywatny licznik: 17+1=18
Tytuł: Emil i my. Monolog wielodzietnej matki
Autor: Magdalena Moskal
Kategoria: esej
Wydawnictwo: Karakter
ISBN: 9788366147843
Liczba stron: 194
Ocena: 8/10
Książka w obliczu obecnych protestów w Sejmie bardzo na czasie. Autorka pokazuje, jak wygląda życie rodziny wielodzietnej, w której trzeci potomek okazuje się być dzieckiem z niepełnosprawnością. Na swoim i swojego dziecka, tytułowego Emila, przykładzie, pokazuje jak w Polsce działa system wspierania osób z niepełnosprawnościami. A działa po prostu bardzo źle, o wiele rzeczy trzeba bić się i walczyć, a czasem i to nie wystarczy. Przy tym oczywiście nie zapomina o pozostałej dwójce swoich dzieci, jak i o mężu, którzy są tak samo częściami rodziny i tak samo zasługują na autorki uwagę, jak Emil.
To, co dodatkowo podbija ocenę tej książki, to częste nawiązania autorki przy okazji opisywania swojego życia do dyskusji aktualnie toczących się w Polsce, czy też do przeróżnych tekstów kultury. Nie uchyla się przy tym przed trudnymi kwestiami jak aborcja czy pozycja osób z niepełnosprawnościami w społeczeństwie (od razu uprzedzam — tak, autorka jest feministką i zazwyczaj sympatyzuje ze światopoglądową lewicą, choć nie zawsze). Z tego wszystkiego wybija się przeświadczenie, że jest po prostu mądrą osobą i poznanie jej światopoglądu i argumentów jest przyjemnym doświadczeniem, nie po prostu wbijanym pałką w łeb.
Lektura warta poznania, szczególnie że wciąż niepełnosprawność jest nieco zapomniana w codziennym życiu, ale i w szerszych tekstach. Najczęściej pojawia się w kontekście kolejnych głośnych zbiórek pieniężnych (bardzo, bardzo szanuję autorkę za poruszenie tematu "sprzedawania" w ten sposób swojego dziecka!) czy dostosowywania infrastruktury do potrzeb osób z niepełnosprawnością, ale czy sami potrafimy się "zachować" przy spotkaniach z takimi ludźmi? Doświadczenia uczą, a ta książka jest rewelacyjnym tego pośrednim doświadczeniem.
#bookmeter #hejtoczyta #ksiazki #polska #niepelnosprawnosc
57c06a14-460b-4027-8bbb-c8a45d11d8a8

Zaloguj się aby komentować

137 + 1 = 138
Tytuł: Zwycięstwo
Autor: Jack Campbell
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: Fabryka Słów
ISBN: 978-83-7964-745-3
Liczba stron: 420
Ocena: 7/10
Przeczytałem jakieś 2 dni temu, w tym momencie jestem już w połowie Nieulękłego. Mimo swojej prostoty i kartonowości niektórych postaci uzależniłem się od tego uniwersum. @Cerber108 , popełniłem bład. Geary z Narodzin floty jest dziadkiem albo pradziadkiem bohatera Zaginionej floty.
#bookmeter #ksiazki #hejtoczyta
ce1f6e9f-a95f-4965-9a66-872fbc2ffcf0
Verq

Przypomniałeś mi o tym cyklu! Będzie czytane, "ostatnio" przeczytałem "Niezwyciężony", biorę się za "Strażnika". Ciekawe, czy po tylu latach przypomnę sobie co i jak.

Zaloguj się aby komentować

136 + 1 = 137
Prywatny licznik: 16+1=17
Tytuł: Przechodząc przez próg, zagwiżdżę
Autor: Wiktoria Bieżuńska
Kategoria: powieść
Wydawnictwo: Cyranka
ISBN: 9788367121101
Liczba stron: 125
Ocena: 7/10
Debiut autorki, powieść krótka, ale bardzo mocno nasycona emocjami.
Lata - dziewięćdziesiąte? Może dwutysięczne? Miasto raczej nie z tych największych, z gatunku takich powiatowych. Ona, wciąż jeszcze dziecko, chociaż na skraju przyspieszonego dorastania. Oni, rodzice, niby kochający, do tego jeszcze dwójka żyjących i dbających (jedzenie!) babć. Mnóstwo Matek Boskich i religijności dla pokazu, alkohol, bicie, niespełnione marzenia, frustracja, małżeństwo rozchodzące się i schodzące, "bo co ludzie powiedzą".
Nie jest to może historia wyjątkowa, niemniej bardzo dobrze napisana, z perspektywy dziecka, które niby nic nie wie, ale jest już wielu rzeczy świadome. Niby o niczym nie decyduje, ale w zasadzie samo się wychowuje. Niby ma rodzinę, a jakby w zasadzie jej nie miała. Niby ma swoje miejsce w świecie, a jest przerzucana z miejsca na miejsce, jak gorący kartofel. Podejrzewam, że u osób wychowujących się w tamtych czasach może się uruchomić dużo obrazów i wspomnień, nawet jeśli nie z własnego życia, to z otoczenia czy bliższej/dalszej rodziny. Ot, smutna proza życia sprzed 20-30 lat. A może i obecnych lat? A może i sprzed 50-60 lat? A morału nie ma, podobnie jak prawdopodobnie przyszłości tego biednego dziecka. Nikt nie powinien skazywać nikogo na takie patologiczne życie.
#bookmeter #ksiazki #hejtoczyta #polska
42b451e0-17bd-4927-af8d-d801301784f4

Zaloguj się aby komentować

119 + 1 = 120
Prywatny licznik: 15+1=16
Tytuł: Intymności
Autor: Lucy Caldwell
Kategoria: zbiór opowiadań
Wydawnictwo: Pauza
ISBN: 9788396466716
Liczba stron: 368
Ocena: 6/10
Nie jestem wielkim zwolennikiem opowiadań, zdecydowanie wolę zżyć się z bohaterami tekstu na przestrzeni setek stron i wraz z nimi przechodzić przez kolejne przygody. Niemniej czasem warto jest zrobić sobie odskocznię i stąd po poleceniu trafiłem na Intymności. Czy warto było? Aj, no niezbyt.
Cała książka jest podzielona na dwie części, które, mam wrażenie, niczym się od siebie nie różnią, chyba po prostu tłumacz połączył ze sobą dwa różne dzieła autorki i to był zdecydowanie dobry pomysł, bo osobno byłoby tego za mało. Tematy kolejnych opowiadań są bardzo różne, jednak łączą je postacie kobiece, które przeżywają bardzo silne, emocjonalne momenty swojego życia. Szczerze jednak z całości około 20 opowiadań w pamięć zapadły mi może 2-3? Jedno o tym, jak kobieta zauważa w barze swojego byłego nauczyciela z czasów nastoletnich w towarzystwie dziewczyny zdecydowanie od niego młodszej i przypomina sobie, jak swoim zachowaniem, próbując zaimponować koleżankom, fałszywie zarzuciła mu kontakty seksualne, w wyniku czego zniszczyła mu małżeństwo oraz karierę nauczyciela. Inne opowiadanie z kolei jest pisane z perspektywy religijnej kobiety, protestującej i modlącej się o opamiętanie kobiet korzystających z aborcji. Poza tym chyba niestety nic nie było na tyle zapadającego w pamięć, bym sobie to przywołał bez sięgania po książkę.
Bez wątpienia ten zbiór jest dużo bardziej skierowany w stronę kobiet, co by nie mówić, literatura feministyczna z Irlandii, tak mocno kojarzonej do niedawna z podobnie mocnym tradycjonalizmem jak w Polsce, brzmi dobrze. Niemniej chyba jednak albo poziom nie dojechał, albo może ja nie byłem dobrym odbiorcą (przez fakt podany w pierwszym akapicie). Stąd taka, a nie inna ocena z mojej strony, bywa
#bookmeter #ksiazki #hejtoczyta #feminizm
031a8805-8ba4-4346-8774-60df437e6da9

Zaloguj się aby komentować

118 + 1 = 119
Prywatny licznik: 14+1=15
Tytuł: Lata
Autor: Annie Ernaux
Kategoria: powieść autobiograficzna
Wydawnictwo: Czarne
ISBN: 9788381913850
Liczba stron: 240
Ocena: 7/10
Rozpisałem się przy Bliskich, więc tu będzie krócej Znowu cechą najważniejszą jest język, którym operuje autorka — po więcej odsyłam do poprzedniej mojej recenzji na tagu. To, co w Latach się dodatkowo pojawia, to dużo mocniejsze osadzenie życia bohaterki (i autorki zarazem) w wydarzeniach, zarówno lokalnych, jak i globalnych. Widać więc jak na dłoni jak zjawiska kulturowe czy przemiany polityczne wpływały na życie zwyczajnych ludzi, w zasadzie jest to niemalże historia Francji w II połowie XX wieku w pigułce. Z tym się też wiąże minus — że tłumacze i redaktorzy polskiego wydania dwoili się i troili przy przypisach, ale trzeba też przy tym mieć jakiś umiar, by przypisy nie zdominowały treści, więc jakąś wiedzę na temat Francji w ostatnich kilkudziesięciu latach warto mieć (bądź na bieżąco posiłkować się internetem).
Ogólnie postawiłbym ją delikatnie wyżej niż Bliskich, właśnie przez pokazanie małego człowieka w kontekście wielkiego świata, ale wciąż nie jest to na tyle zachwycająca literatura, by wykroczyć poza ocenę 7/10. Więc jeśli miałbym wskazać komuś książkę najnowszej noblistki do przeczytania, to byłaby to właśnie ta pozycja, niemniej nadal nie czuję przekonania o niezbędności zapoznania się z całością książki, a już szczególnie jeśli chodzi o posiadanie na półce egzemplarza, to trzeba być przegiętym człowiekiem na moją miarę... Są sporo lepsze, po prostu.
#bookmeter #ksiazki #hejtoczyta
ebd0da66-649e-441e-9050-c99c80426379

Zaloguj się aby komentować

116 + 1 = 117
Prywatny licznik: 13+1=14
Tytuł: Bliscy
Autor: Annie Ernaux
Kategoria: powieść autobiograficzna
Wydawnictwo: Czarne
ISBN: 9788381916165
Liczba stron: 176
Ocena: 7/10
Ubiegłoroczna noblistka, książki świeżo przetłumaczone i wydane na polskim rynku, więc warto do nich zajrzeć i przekonać się na własnej skórze, na czym polega wielkość pisania autorki. Tak, tak, troszkę to brzmi sztampowo, ale niektóre rzeczy po prostu warto odhaczyć, żeby później się móc wypowiadać, co niniejszym czynię
Zacznę od tego, że chyba źle wybrałem kolejność, bo zacząłem od "Bliskich", która jest, przynajmniej z perspektywy czasu tak mi się wydaje, trochę uzupełnieniem "Lat". Więc jeśli ktoś by chciał ugryźć nieco dzieła autorki, to polecam jednak zacząć w lepszej kolejności. Annie Ernaux pisze na temat, który nie jest wybitnie szokujący — bo najzwyczajniej w świecie pisze o sobie ("Lata") oraz o swoich najbliższych ("Bliscy"). Bliscy składają się z 3 odrębnych dzieł autorki, każdy poświęcony innej ważnej postaci ze swojego życia: ojcu, matce oraz swojej "starszej" siostrze, której nigdy nie poznała, ponieważ ta umarła w wieku 9 lat podczas epidemii w końcówce lat 30. ubiegłego wieku (rok czy dwa lata przed narodzinami autorki).
Nie ma się co zbytnio rozwadniać o szczegółach, bo to chyba mniej istotne. Wydaje mi się, że dużo ważniejszy jest sposób, w jaki o nawet prywatnych rzeczach pisze, a także słowa, jakie w tekście padają. Podczas czytania wydaje się, że są to teksty na wskroś przemyślane, przetrawione, a w zdaniach wydaje się, że nie ma ani jednego niepotrzebnego słowa. Jakby każde jedno zdanie było pisane, po czym setki razy przepisywane tak, by nie zmarnować ani jednej literki, przez co tekst "brzmi" sucho, mimo że pod nim ukryte jest bardzo dużo emocji. Bardzo ciekawy efekt i z jego względu warto jest się z przynajmniej fragmentem twórczości noblistki zapoznać, niemniej czy jest to warte czytania całej, czy obu książek? Nie wydaje mi się. Gdybym miał decydować, to to nie jest pisanie zasługujące na Literacką Nagrodę Nobla, chociaż cieszę się, że w tego typu nagrodach nie zapomina się o nieco odmiennych formach literackich (co, patrząc na listę ostatnich noblistów, jest jakby jednym z ważniejszych czynników wpływających na laureatów). I wydaje mi się, że to nie ma tak, że to dobrze albo że to nie dobrze...
#bookmeter #ksiazki #hejtoczyta
1863e60a-0639-48bb-8c18-9d1cdc071b2a

Zaloguj się aby komentować

110 + 1 = 111
Prywatny licznik: 9+1=10
Tytuł: Pogo
Autor: Jakub Sieczko
Kategoria: reportaż
Wydawnictwo: Dowody na Istnienie
ISBN: 9788365970015
Liczba stron: 120
Ocena: 9/10
Na kolejny rzut książka krótka, ale rewelacyjna. Autor jest lekarzem ze specjalizacją w anestezjologii oraz intensywnej terapii, przez 6 lat był także ratownikiem medycznym pracującym przede wszystkim na warszawskim Grochowie. Opowieść (bo nie do końca reportaż, choć tak go finalnie kategoryzuję na górze) moim zdaniem rewelacyjnie pokazuje codzienność osób pracujących w tym nieszczęsnym zawodzie (od razu przepraszam wszystkie osoby się tym zajmujące, jeśli czują się tym zwrotem urażone).
Bo pogo (pogotowie ratunkowe, dla jasności :P) nie wybiera, pogo po prostu jedzie. Nie ważne czy do osoby w podeszłym wieku, która wie, jak "wymusić" przyjazd ratowników, czy do małej nagle umierającej dziewczynki, do ludzi bardzo majętnych, jak i do śmierdzących żuli, do osób z pierwszych stron gazet, jak i do osób znanych właściwie tylko ratownikom. I nie ważne, czy (wbrew medialnej "rzeczywistości") jest to setna tego dnia "rutynowa" wizyta, czy zdarzenie, o którym będzie się pamiętało latami — zgłoszenie jest, trzeba jechać. Komuś powiedzieć o tym, że ukochana osoba właśnie umarła, a komuś innemu wytłumaczyć, że tego typu zgłoszenia po prostu blokują możliwość dojechania ratownikom tam, gdzie ich obecność jest zdecydowanie niezbędna. A w międzyczasie rozwinąć setki bandaży, przeprowadzić dziesiątki wkłuć, wyczuć parę rozkładających się od dni/tygodni zwłok, etc. I z tym wszystkim ratownicy najczęściej niestety zostaną sami, bo system takimi rzeczami jak zdrowie psychiczne się nie zajmie. A to jak łatwo się domyślić często skazuje na alkohol, depresję, innego rodzaju problemy — nawet od takich kwestii autor nie stroni, za co bardzo głęboko się kłaniam
I właśnie też z takich względów książka nie jest do końca reportażem — jest to bardziej coś w rodzaju autoterapii, gdzie autor z jednej strony opisuje swoje przypadki, ale stara się patrzeć również na swoje wnętrze i emocje, używając przy tym nieraz wręcz literackiego(?) języka, przez co książkę, mimo bardzo dużej ciężkości faktów, po prostu dobrze się czyta. Duża polecajka ode mnie leci
Może ktoś z tutejszych ratowników książkę czytał i będzie chciał się na jej temat wypowiedzieć? Będę bardzo wdzięczny
Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.vercel.app/
#bookmeter #ksiazki #hejtoczyta #ratownictwomedyczne #medycyna
e10ad363-19c9-44ed-8c9b-538a3a6de9ea
Wrzoo

@bojowonastawionaowca O, czytałam! Szczerze, jest do według mnie jedna z lepszych książek, napisanych przez ratoli (porównując z nieudanym "Ratownikiem", tę da się czytać). Choć - niestety - większość poruszanych tematów powtarza się w książkach ratowników, i ta nie jest inna, i każda ma to wspomniane przez Ciebie piętno autoterapii. Ale taki zawód.

Zaloguj się aby komentować

109 + 1 = 110
Prywatny licznik: 8+1=9
Tytuł: Matrymonium. O małżeństwie nieromantycznym
Autor: Alicja Urbanik-Kopeć
Kategoria: reportaż
Wydawnictwo: Czarne
ISBN: 9788381915687
Ocena: 7/10
Aj, kapeczkę czasu nie dodawałem recenzji, ale to nie znaczy, że porzuciłem czytanie Trzeba to nadrobić, więc odrobinkę zmonopolizuję tag w najbliższych dniach
Zaczynam od książki napisanej przez feministkę o, patrząc z tytułu, XIX-wiecznych stosunkach damsko-męskich, ale w całości książki wychodzi z tego bardziej obraz pozycji kobiety w tamtejszym społeczeństwie. Książka jest bardzo dobrze umocowana w źródłach, często padają cytaty z ogłoszeń matrymonialnych publikowanych w gazetach czy innych publikacjach. Moim zdaniem bardzo fajnym plusem jest także odnoszenie się do popularnych powieści z tamtego czasu (m.in. Lalki) i wskazywanie fragmentów książki jako przykład zachowań tamtego okresu — dla mnie świetna sprawa. Co więcej, na samych kwestiach poszukiwania partnerów się nie zamyka — autorka przechodzi przez kwestię podziału obowiązków w domu, zdobywania edukacji, pracy kobiet, zarządzania finansami, etc.
Podsumowując, książkę bardzo polecam, bo zawiera masę ciekawych informacji, z minusów mogłaby być nieco lepiej napisana (niekiedy wręcz przykładów było za dużo i to męczyło), no i nie da się ukryć, że autorka jest stronnicza w swojej analizie i zajmuje się głównie jedną stroną społeczeństwa. Trzeba jednak oddać, że pokazała całe spektrum społeczne kobiet ówcześnie żyjących — od najmłodszych do najstarszych, od najbogatszych do najbiedniejszych, od najbardziej do najmniej zaradnych, od zmuszonych do zamążpójścia w najmłodszych latach, po kobiety określane mianem starych panien. Także wartości edukacyjnej w książce można znaleźć bez liku
Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.vercel.app/
#bookmeter #ksiazki #hejtoczyta #feminizm
0ac43d28-7ac2-4213-bfde-7c75cff0b887
JanKowalski

@bojowonastawionaowca jeszcze nie czytałam, ale twoj opis brzmi zachęcająco

bojowonastawionaowca

@JanKowalski jak w okolicy Warszawy, to nawet mogę pożyczyć, a co!

Wrzoo

@bojowonastawionaowca dzięki za recenzję, jest na mojej liście "do przeczytania" i przesunęła się właśnie w górę!

Zaloguj się aby komentować

Cześć, z polecenia rodziny czytam książkę "Ostatnia arystokratka" czeskiego autora o mianie Evzen Bocek. Śmieszna i łatwa w odbiorze beletrystyka na poprawę humoru. W sumie są tego 3 tomy, ten jest pierwszym z serii.
W wielkim skrócie: rodzina o czeskich hrabiowskich korzeniach odzyskuje zamek i wraca z Ameryki do Czech. Reszty nie zdradzam by nie spoilerować. Narratorem jest młoda dziewczyna, której rodzice wpadli na pomysł powrotu na rodzinne śmieci. #hejtoczyta #ksiazki
6cf24835-7ae5-4363-90bb-5cb4ad165b02
ada-szubak

Fajne książki. Ogólnie literatura czeska jest fajna ( ͡° ͜ʖ ͡°)

ciszej

@lavinka wydaje mi się że wyszło wiecej niż 3. Ogólnie jedna z lepszych książek na prezent dla nieczytającej rodziny xd

lavinka

@ciszej Moja rodzina czytająca, ale ostatnio poczułam potrzebę czegoś mniej ambitnego. I jest w sam raz.

Zaloguj się aby komentować

Nastolatki kiedyś: Dostałam od matki karę za czytanie książki po nocy.
Nastolatki dziś: Matka kupiła mi ebooka w środku nocy, bo ją poprosiłam.

#hejtoczyta #nocnazmiana
lavinka

@cyberpunkowy_neuromantyk Mnie było wolno czytać tylko do północy, chyba że mama brała prace zlecone i siedziała do drugiej. Ale często mnie tropiła z książkami i zabraniała czytać, dopóki nie zacznę się uczyć. Więc odpalałam wielki atlas do geografii i w nim ukrywałam książkę.

Zaloguj się aby komentować

770 opowiadań i 232 książki.
Tyle pozycji zawiera Lista Pomocnicza do Nagrody Zajdla, a to pewnie nie wszystko, co ukazało się w 2022 roku. A mowa głównie o wszelkiego rodzaju fantastyce.
Rocznie wychodzi tyle różnych książek i opowiadań, że nie da się tego wszystkiego ogarnąć. Dla porównania w 2022 roku przeczytałem 9 książek i 184 opowiadania - przy czym niewiele z tego należało do nowości.
Mam wrażenie, jakby było więcej piszących niż czytających.
#ksiazki #czytajzhejto #hejtoczyta #fantastyka
ciszej

@cyberpunkowy_neuromantyk początkowo też mnie to w pewien sposób denerwowało - nigdy nie dojdę do końca, nigdy nie przeczytam wszystkiego co mnie interesuje. Po zastanowieniu doszłam jednak do wniosku że lepszy nadmiar niż niedobór. Poza tym nigdy wszystko nie trafi idealnie w nasze gusta

cyberpunkowy_neuromantyk

@ciszej


Jak najbardziej się zgadzam - lepiej mieć z czego wybierać niż ciągle czytać to samo. Fajnie jest rozwijać swoje „kompetencje czytelnicze” poprzez sięganie po książki, których na co dzień nie czytamy i tak dalej.


Bardziej chodziło mi o to, że rocznie wychodzi więcej tekstów niż jest głosujących na Zajdla. Głosuje jakieś 300-400 osób (gdzieś przeczytałem taką informację, nie pamiętam gdzie, więc mogę się mylić). Wątpię, żeby każdy z głosujących przeczytał wszystkie teksty - głosuje się raczej na pozycje szerzej znane lub w niektórych przypadkach na znajomych. :')


Ale taka jest właśnie bolączka plebiscytów. Wygra najpopularniejsze nazwisko.

ciszej

@cyberpunkowy_neuromantyk Ah to rzeczywiście zmienia postać rzeczy i odbiór posta. Plebiscyty niestety są konkursem popularności a nie jakości, przykładem może być konkurs na książkę roku serwisu Lubimyczytać xd

W kategorii horror King zawsze będzie na podium, bo jest poczytny, ale jego odbiorcy to nie koniecznie fani horroru przez co dobre pozycje są często na końcu stawki

Zaloguj się aby komentować

87 + 1 = 88
Tytuł: Historia wewnętrzna: jelita - najbardziej fascynujący organ naszego ciała
Autor: Giulia Enders
Kategoria: popularnonaukowe
Wydawnictwo: Feeria Science
Liczba stron: 320
Ocena: 8/10
Typowa książka popularnonaukowa, w której jest ogrom podstawowej wiedzy, a do tego ciekawostki, statystki, badania i prosty humor, a wszystko podane w lekkiej i przyjemnej formie.
Książka głównie o jelitach i ich mieszkańcach, ale także ogólnie o układzie pokarmowym człowieka i nie tylko, bo autorka często tłumaczy różne aspekty na przykładzie myszy i innych zwierząt. Oprócz samej teorii jest też mnóstwo praktycznych porad jak dbać o swój mikrobiom oraz przekonywujący nacisk na to, że rzeczywiście warto o niego zadbać.
Bardzo przyjemnie mi się to czytało, a wiele rozdziałów chłonąłem z zafascynowaniem .
Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.vercel.app/
#bookmeter #ksiazki #hejtoczyta #czytajzhejto
919a5ff2-3f0c-4f32-bee0-9cff45b7a299
bojowonastawionaowca

@smierdakow Wrzucam sobie do kolejki, dzięki

Zaloguj się aby komentować

#dwanascieksiazek
1/12
Księga Rodzaju (w edycji Biblii Pierwszego Kościoła)
Coś co każdy zna i kojarzy, ale... Czytając tekst na świeżo, przypominając sobie co się biblijne działo od początków świata do osiedlenia Izraelczyków w Egipcie nasuwa mi się jedna konstatacja:
Kłamstwo i oszustwa (popełniane nawet na własnej rodzinie) są miłe Panu, o ile robisz je z jego błogosławieństwem lub by je zdobyć.
____________
Każdą kolejną przeczytaną książkę postaram się wrzucać w ten sposób z tytułem i krótkim komentarzem.
#ksiazki #czytajzhejto #hejtoczyta #religia
moll

@Sandrinia nieeee, to jak Jakub i jego synowie oszukiwali tak na przykład...


Najpierw Jakub podstępem odebrał błogosławieństwo, przebierając się za brata, następnie oszukał teścia na stadach, chociaż to teść chciał oszukać jego. A potem jego synowie wymordowali mężczyzn w Sychem.

Sandrinia

@moll fakt, historia Jakuba dobrze to pokazuje. No, wymordowanie mężczyzn było za gwałt na siostrze, jednak nie zmienia to faktu że Bóg jakoś ich za to nie ukarał, a wręcz wynagrodził, gdyż plemiona Izraela nosiły nazwy od ich imion.

moll

@Sandrinia więc sama widzisz - oszustwo z odpowiednim błogosławieństwem popłaca

Zaloguj się aby komentować