116 + 1 = 117
Prywatny licznik: 13+1=14
Tytuł: Bliscy
Autor: Annie Ernaux
Kategoria: powieść autobiograficzna
Wydawnictwo: Czarne
ISBN: 9788381916165
Liczba stron: 176
Ocena: 7/10
Ubiegłoroczna noblistka, książki świeżo przetłumaczone i wydane na polskim rynku, więc warto do nich zajrzeć i przekonać się na własnej skórze, na czym polega wielkość pisania autorki. Tak, tak, troszkę to brzmi sztampowo, ale niektóre rzeczy po prostu warto odhaczyć, żeby później się móc wypowiadać, co niniejszym czynię
Zacznę od tego, że chyba źle wybrałem kolejność, bo zacząłem od "Bliskich", która jest, przynajmniej z perspektywy czasu tak mi się wydaje, trochę uzupełnieniem "Lat". Więc jeśli ktoś by chciał ugryźć nieco dzieła autorki, to polecam jednak zacząć w lepszej kolejności. Annie Ernaux pisze na temat, który nie jest wybitnie szokujący — bo najzwyczajniej w świecie pisze o sobie ("Lata") oraz o swoich najbliższych ("Bliscy"). Bliscy składają się z 3 odrębnych dzieł autorki, każdy poświęcony innej ważnej postaci ze swojego życia: ojcu, matce oraz swojej "starszej" siostrze, której nigdy nie poznała, ponieważ ta umarła w wieku 9 lat podczas epidemii w końcówce lat 30. ubiegłego wieku (rok czy dwa lata przed narodzinami autorki).
Nie ma się co zbytnio rozwadniać o szczegółach, bo to chyba mniej istotne. Wydaje mi się, że dużo ważniejszy jest sposób, w jaki o nawet prywatnych rzeczach pisze, a także słowa, jakie w tekście padają. Podczas czytania wydaje się, że są to teksty na wskroś przemyślane, przetrawione, a w zdaniach wydaje się, że nie ma ani jednego niepotrzebnego słowa. Jakby każde jedno zdanie było pisane, po czym setki razy przepisywane tak, by nie zmarnować ani jednej literki, przez co tekst "brzmi" sucho, mimo że pod nim ukryte jest bardzo dużo emocji. Bardzo ciekawy efekt i z jego względu warto jest się z przynajmniej fragmentem twórczości noblistki zapoznać, niemniej czy jest to warte czytania całej, czy obu książek? Nie wydaje mi się. Gdybym miał decydować, to to nie jest pisanie zasługujące na Literacką Nagrodę Nobla, chociaż cieszę się, że w tego typu nagrodach nie zapomina się o nieco odmiennych formach literackich (co, patrząc na listę ostatnich noblistów, jest jakby jednym z ważniejszych czynników wpływających na laureatów). I wydaje mi się, że to nie ma tak, że to dobrze albo że to nie dobrze...
#bookmeter #ksiazki #hejtoczyta
Prywatny licznik: 13+1=14
Tytuł: Bliscy
Autor: Annie Ernaux
Kategoria: powieść autobiograficzna
Wydawnictwo: Czarne
ISBN: 9788381916165
Liczba stron: 176
Ocena: 7/10
Ubiegłoroczna noblistka, książki świeżo przetłumaczone i wydane na polskim rynku, więc warto do nich zajrzeć i przekonać się na własnej skórze, na czym polega wielkość pisania autorki. Tak, tak, troszkę to brzmi sztampowo, ale niektóre rzeczy po prostu warto odhaczyć, żeby później się móc wypowiadać, co niniejszym czynię
Zacznę od tego, że chyba źle wybrałem kolejność, bo zacząłem od "Bliskich", która jest, przynajmniej z perspektywy czasu tak mi się wydaje, trochę uzupełnieniem "Lat". Więc jeśli ktoś by chciał ugryźć nieco dzieła autorki, to polecam jednak zacząć w lepszej kolejności. Annie Ernaux pisze na temat, który nie jest wybitnie szokujący — bo najzwyczajniej w świecie pisze o sobie ("Lata") oraz o swoich najbliższych ("Bliscy"). Bliscy składają się z 3 odrębnych dzieł autorki, każdy poświęcony innej ważnej postaci ze swojego życia: ojcu, matce oraz swojej "starszej" siostrze, której nigdy nie poznała, ponieważ ta umarła w wieku 9 lat podczas epidemii w końcówce lat 30. ubiegłego wieku (rok czy dwa lata przed narodzinami autorki).
Nie ma się co zbytnio rozwadniać o szczegółach, bo to chyba mniej istotne. Wydaje mi się, że dużo ważniejszy jest sposób, w jaki o nawet prywatnych rzeczach pisze, a także słowa, jakie w tekście padają. Podczas czytania wydaje się, że są to teksty na wskroś przemyślane, przetrawione, a w zdaniach wydaje się, że nie ma ani jednego niepotrzebnego słowa. Jakby każde jedno zdanie było pisane, po czym setki razy przepisywane tak, by nie zmarnować ani jednej literki, przez co tekst "brzmi" sucho, mimo że pod nim ukryte jest bardzo dużo emocji. Bardzo ciekawy efekt i z jego względu warto jest się z przynajmniej fragmentem twórczości noblistki zapoznać, niemniej czy jest to warte czytania całej, czy obu książek? Nie wydaje mi się. Gdybym miał decydować, to to nie jest pisanie zasługujące na Literacką Nagrodę Nobla, chociaż cieszę się, że w tego typu nagrodach nie zapomina się o nieco odmiennych formach literackich (co, patrząc na listę ostatnich noblistów, jest jakby jednym z ważniejszych czynników wpływających na laureatów). I wydaje mi się, że to nie ma tak, że to dobrze albo że to nie dobrze...
#bookmeter #ksiazki #hejtoczyta
Zaloguj się aby komentować