Betrayal at house on the hill 3ed
Szersze porównanie do 2ed i dla kogo jest 3ed.
Wykonanie
-
Kafle pomieszczeń są tej samej grubości i wielkości, ale są wykończone obszyciem. Pomieszczenia są ładniejsze i mają wyraźne grafiki. Graficznie prezentują się ładniej. Nie mniej jednak stare kafle były sztywniejsze i płasko leżały na stole, nowe potrafią się wygiąć, a ułożone w stos sprężynują. Napisy z akcjami na kaflach są mniejsze i z czytelnością jest kiepsko.
-
Planszetki graczy są wykonane lepiej pod względem znaczników cech. Grafika postaci też jest ładniejsza i wyraźnie przedstawia nam postać. Niestety wartości początkowe bohaterów są nadrukowane na ciemno zielono i umieszczono je na czarnym tle, tu się ktoś mocno nie popisał
-
W końcu wszystko się normalnie mieści i nie trzeba układać tetrisa z planszetek postaci przy wkładaniu do wypraski. Figurki też mają swoje miejsce. Mniejsza ilość żetonów też pozwala sensownie to powkładać do worków i wyciągać pojedyńczy worek w czasie danego nawiedzenia.
-
Karty są tak samo zrobione jak poprzednio, czyli jest wszystko dobrze.
Rozgrywka
-
Zmiana zasad, gdzie twoja tura kończy się po odkryciu kafla na początku brzmiała dziwnie, ale w czasie rozgrywki można zauważyć, że napisy na kaflach zmieniono tak, że teraz przy odkryciu jakiegokolwiek pokoju, coś się stanie. Na kaflach, które zwykle zadawały obrażenia(JUNK ROOM/COLLAPSED ROOM/COAL CHUTE), potrzebowały rzutu na to aby przejść się dalej(TOWER) usunięto lub zmieniono akcje tego kafla. Przechodzenie w TOWER z jednej na drugą stronę pokoju kompletnie zniknęło z gry, pokoje zadające obrażenia już tego nie robią, zamiast tego mamy np.: dodanie kafla przeszkody, czy po prostu zjazd do piwnicy jeżeli zakończymy tam ruch. Mistyczna winda działa tak samo, ale też przy wyniku 0 nie zadaje obrażeń.
-
Tury idą szybciej, gra jest bardziej grą, a nie rzucaniem kośćmi i sprawdzaniem czy mogę jeszcze iść dalej.
-
Wykłada się o wiele więcej kafli domu w każdej grze niż miało to miejsce w 2ed
-
Nawiedzenie to niebo, a ziemia. Głównie przez to, że obie drużyny znają z obu stron źdźbło historii, która się będzie rozgrywała i wspólne przygotowanie. Z tym było dużo problemów w 2ed. Idąc do swoich pokoi żeby dokończyć czytanie, drużyna bohaterów od razu może przejść do naradzania się, a nie kolejnych 5 minut myślenia czy mechanicznie to zadziała. Nawiedzenia działają, w tych kilku wydawało mi się, że są malutkie uproszczenia czytając księgi, ale same scenariusze rozgrywało mi się lepiej niż w 2ed. Nadal zostało dużo miejsca na dopowiedzenia w niektórych przypadkach rozgrywki. Wszystkie działania są jawne, w przypadku gdy je wykonujesz, ale miejsca na blef i podchody jest multum. Zabawa była przednia. Peter Akimoto pamiętamy!
-
Żeby te nawiedzenia nie były jednak nieskazitelne to nadal grasz, grasz grasz, pamiętasz, że "tu się coś robiło" i pakujesz nos do księgi. Tego się chyba nie da pozbyć z tego typu gry.
Klimat
-
No i... jest, jest tutaj betrayal at house on hill, ale... czasami taki my sweet sixteen. Figurki są ładne, do nich nie ma co się przyczepić. Na moje oko ringi powodują, że są za duże, ale pomaluje i je ściągnę. Planszetki postaci są super, ale co z tego jak Jaden Jones, którego zainteresowania to tajemnice, a pod spodem ktoś napisał w jego cechach "Liczba rozwiązanych zagadek: 0, do tego właśnie ktoś mi przeczytał kartę wstępu, że jestem wybitnym poszukiwaczem zjawisk paranormalnych. Serio? W tym domu dzieją się 'dziwne' rzeczy, ale co ten gościu tu robi?
-
Pokoje są mocno rozświetlone, przez co wyglądają pięknie, ale nie strasznie. Ponury klimat rozpadającego się domostwa zamieniono na blichtr i przepych hotelu rodem z lśnienia w otoczce nowoczesnego horroru. Odkrywanie kolejnych pokoi przestało być zakładaniem się o przeżycie.
-
Nadal jest to bardzo klimatyczna gra, nadal dziwne rzeczy dzieją się na wydarzeniach, jak postać która nas goni, czy płonące zwłoki, ale gracze biegający księdzem po piwnicy z małą dziewczynką w poszukiwaniu komnaty z pentagramem, żeby przeprowadzić rytuał tutaj tego nie uświadczą(głównie przez to, że nie ma komnaty z pentagramem). Przedmioty również zostały wygładzone, rewolwer, który powodował, że musieliśmy sprawdzić czy jest w nim nabój poprzez rzut kością, teraz po prostu zadaje dodatkowe obrażenia. No, ale kompletnie w przypadku tych przedmiotów mi to nie przeszkadzało, grało się tak samo. Może teksty do niektórych przedmiotów były dziwne, czasami zdawało mi się jakby tego nie tłumaczył Polak.
-
No i co się stało z żetonami potworów. W 2ed mieliśmy multum średnio ładnych żetonów, ale jak blob się rozrastał po domu, to w każdym pokoju był mały żeton bloba. W tej edycji na każdym z żetonów jest napisane "Mały Potwór". WTF?! Dlaczego tu nie dali jakiejś kompletnie generycznej ikony potwora, która byłaby lepsza niż jakikolwiek napis?
Myślę, że
Zostawiam u siebie 3ed, ale niekoniecznie chcę teraz sprzedać 2ed. Wolałbym grać w 2ed, z ludźmi, którzy to znają albo z jakąś stałą ekipą, z którą przeżyłem X rozgrywek i każdy wie jak czytać instrukcje, jakie mamy zasady domu w różnorakich przypadkach. 2ed jest dla mnie bardziej poważniejszą klimatem grą, jest więcej horroru i kompletnie dziwnych rzeczy, które jednak pasują do tego domu. W 3ed wolę zagrać z kimś nowym, mogę tę grę zabierać ze sobą. O wiele lepiej przedstawione zasady nawiedzeń, które rozgrywa się tak samo jak w 3ed powodują, że gra nie jest w żadnym stopniu obdarta z rozgrywki i klimatu. Jest tu więcej gry w grze, wszystko idzie płynniej i wygodniej. Gdyby do 3ciej edycji dodali nowe nawiedzenia, płytki, które nawiązują strikte do horroru, a mniej do przygody to wtedy dopiero warto byłoby pozbyć się 2ed. "Under the cellar expansion"
Koniec końców, jak nie grałeś w 2ed to warto mieć 3ed, bo to to samo.
Jak masz 2ed, ale bariera językowa czy uczenie nowych graczy czytania księgi zasad przeszkadza w grze to też se kup, bo nowe nawiedzenia, a potworki możesz se przekładać i będzie fajnie.
Jak umiesz w angielski i masz fajną ekipę to kup se Widow's Walk albo Legacy.