#gory
Zostań Patronem Hejto i tylko dla Patronów
- Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
- Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
- Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
- Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
W ten poniedziałkowy poranek zapraszam na #piechurwedruje
---------
Szczyt: Śnieżnik (Masyw Śnieżnika)
Data: 22 sierpnia 2021 (niedziela)
Staty: 13.5km, 5h20, 740m przewyżyszeń
Początek lata nie był obiecujący - Mysz skończyła w lipcu na antybiotyku i większość czasu spędziliśmy zamknięci w czterech ścianach. Mimo to, udało się również kilkukrotnie skoczyć na krótkie trasy w góry. Bardzo mocno liczyłem na to, że koniec sierpnia, na który zaplanowaliśmy urlop, uda nam się wykorzystać w jakimś stopniu na odkrywaniu górskich szlaków.
Przed jego początkiem usiadłem przy mapie i przygotowałem szczegółowy grafik, w którym uwzględniłem odwiedzenie sześciu szczytów należących do #koronagorpolski - miał być to plan maksimum na te półtora tygodnia wolnego. Na naszą bazę noclegową wybrałem Stronie Śląskie, do którego dotarliśmy w sobotę po kilkugodzinnej jeździe. Następnego dnia, w niedzielę, ruszyliśmy z rana na zdobycie pierwszej góry z listy, którą był Śnieżnik.
Pogoda na ten dzień miała być raczej słoneczna i bezdeszczowa. Zostawiliśmy samochód na dużym parkingu w Kletnie, a następnie wraz z innymi turystami ruszyliśmy żółtym szlakiem, który prowadził wzdłuż asfaltowej drogi. Ludzi była cała masa, stąd wnioskuję, że jest to jedna jedna z popularniejszych tras na szczyt.
Minęliśmy źródło Marianna, przy którym można było zaczerpnąć wody z kranika, i po chwili szlak odbił w las, idąc równolegle do szosy. Doszliśmy nim pod Jaskinię Niedźwiedzią, do której jednak nie planowaliśmy wchodzić ze względu na Mysz - na pewno by się przestraszyła. Aby ją zwiedzić należało zresztą kilka tygodni wcześniej nabyć bilety, o czym warto pamiętać, gdyby ktoś chciał się do niej wybrać w drodze na Śnieżnik.
Przez dość długi czas szliśmy szeroką leśną drogą, niedaleko której płynął potok Kleśnica. Tempo mieliśmy spacerowe, a humory dobre. Wkrótce trasa zaczęła prowadzić trochę ostrzej pod górę i był to pierwszy etap, w którym odrobinę się zasapałem; dodatkowe 18 kilogramów na plecach robiło swoje. Ścieżka usiana była kamieniami, dlatego szedłem z kijkami, do których zdążyłem się już do tamtego czasu przyzwyczaić.
Dotarliśmy do przełęczy Śnieżnickiej, na której znajdowały się drewniane ławy ze stołami. Postanowiliśmy zrobić tam pierwszą przerwę: zjedliśmy kanapki, Mysz rozprostowała nóżki, kilka razy też kaszlnęła, co trochę mnie zaniepokoiło. Ruszyliśmy dalej i już niebawem wkroczyliśmy na rozległą halę, z której rozpościerały się piękne widoki na okolicę. Znajdowało się na niej schronisko PTTK, w którym przybiliśmy pieczątki do książeczek. Udało mi się również zmienić pieluchę młodej - co prawda nie było przewijaka, ale został mi na chwilę udostępniony pokój, w którym mogłem wygodnie załatwić temat.
Zaczęło się robić chłodniej, chmury przysłoniły słońce, a wiatr przybrał trochę na sile. Ubraliśmy cieplej Myszora i udaliśmy się w dalszą drogę. Ze schroniska na szczyt prowadził zielony szlak. Trasa znowu zrobiła się bardziej nachylona, a droga usiana głazami i wystającymi z ziemi skałami. Kijki ponownie przydały się przy zachowywaniu równowagi. Wkrótce doszliśmy do Jaskółczych Skał, gdzie drzewa znowu się przerzedziły, by w końcu ustąpić miejsca drobnym krzaczkom z borówkami. Dookoła rozpościerała się ładna panorama na okoliczne szczyty, która towarzyszyła nam już do samego Śnieżnika.
I tak właśnie zdobyliśmy szczyt - powoli, noga za nogą i bez pośpiechu. Zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcie przy tabliczce, niestety za tło posłużył nam teren budowy, jako że w tamtym czasie trwało stawianie tam wieży widokowej. My widzieliśmy wtedy tylko stalowy szkielet schodów, które znalazły się w jej wnętrzu, natomiast sprawdziłem w internecie jej zdjęcia już po ukończeniu i, cóż, według mnie jest dość paskudna i wygląda jak wielki mikser.
Na szczycie zrobiliśmy kolejną dłuższą przerwę, pozwalając Myszy pobuszować między krzaczkami i pobawić się kamykami. Teren był zupełnie odsłonięty i nic nie chroniło przed wiatrem. Poza wspomnianymi krzaczkami była tylko trawa i kamienie, które miejscami turyści poukładali w różne pomysłowe stosy.
Zdecydowaliśmy w końcu, że warto już wracać, wycieczka trwała zresztą i tak dłużej, niż początkowo zakładałem. Na szczęście, nigdzie nam się nie spieszyło, więc był to spory plus. Do samochodu wróciliśmy tą samą trasą, a więc zielonym szlakiem do schroniska, a następnie żółtym obok Jaskini Niedźwiedziej. Młoda tradycyjnie zasnęła w nosidle, ululana przez jednostajne bujanie, także nie robiliśmy żadnych przerw i dość szybko znaleźliśmy się przy samochodzie. W drodze do Stronia zatrzymaliśmy się jeszcze w gospodarstwie Nad Stawami, w którym zjedliśmy po pysznym pstrągu - bardzo fajne miejsce, polecam.
W ten sposób minął drugi dzień urlopu - udało nam się zdobyć pierwszy z zaplanowanych szczytów, pogoda póki co dopisywała, więc byłem całkiem zadowolony i pomimo tego, że kolejne dni miały być brzydsze, z nadzieją patrzyłem w przyszłość. Wiadomo jednak, czyją matką jest nadzieja, ale o tym w kolejnym wpisie.
Trasa dla zainteresowanych.
#gory #podroze #wedrujzhejto #fotografia #masywsnieznika
Bardzo ładne, ale moje bąbelki już wchodzą na Orlą Perć.
Gospodarstwo nad Stawami - wpisane! Ja ostatnio robiłem tę górkę z Międzygórza. O tyle lepiej, że wchodzi się od razu na szlak.
Wincyj!( ͡° ͜ʖ ͡°)
@AndrzejZupa Tam w okolicy można bardzo fajne trasy pokręcić, szlaków od groma i miejsca raczej dzikie, przynajmniej tak wyglądały. Liczę na to, że kiedyś uda mi się tam wrócić na dłużej, żeby poodkrywać te tereny
Dla leniuchów: jeśli dojedziesz do Siennej, to wjedziesz wyciągiem na Czarną Górę. Stamtąd przepięknym grzbietem Żmijowca do Przełęczy Śnieżnickiej i na Śnieżnik. Najbardziej lubię zejście do Międzylesia (wejście też). Długie i rzadko wybierane, więc możesz nie spotkać żywego ducha.
@zed123 Świetna wskazówka z Międzylesiem, jak będę odwiedzać ponownie to spróbuję wejść tą trasą
Zaloguj się aby komentować
Maraton Pieszy „Sudecka Żyleta”
Miała być edycja zimowa, wyszła mocno błotna z padającym deszczem na początku 🤷🏻♂️.
#gory #trekking
#ksiezycowyspacer
Wpis dodany za pomocą https://hejto.sztafetastats.pl/ksiezycowyspacer/
Moje rodzinne strony
Zaloguj się aby komentować
Fuji xt30 + Viltrox 13mm 20s F1.8 z filtrem do redukcji zanieczyszczenia swiatlem.
#fotografia #mojezdjecie #astronomia #astrofotografia #gory
PS. Strzelone z kamienia, bo zapomnialem statywu
@3t3r Niezły ten kamień i zdjęcie
@pluszowy_zergling dzięki
Zaloguj się aby komentować
#gory #zielczanwgorach
Kwiecień, to może jeszcze śniegiem posypie
@Zielczan szanuję. Jeździłem do Ochotnicy za gnoja.
Rebe potrafi przysłużyć się sprawie żydowskiej, jak Dziwisz kościołowi xd
Zaloguj się aby komentować
Późniejszy zjazd będę pamiętał długo
#mojezdjecie #gory #narty
Wow, lokalizacja?
@Marchew @Piechur
Okolice goryczkowych czub w Tatrach. Noc była fantastyczna.
Zaloguj się aby komentować
Idę se w #gory a Wy nie. Nawet mi Was nie żal. ;)
Cały mokry, brudny i wkurzony! Czemu ja to sobie robię?
Trasa: parking w Bielsku Białej przy ul. Polnej, szlak niebieski, Magurka, żółty, Straconka, czerwony, niebieski, parking.
Do następnego!
Dopiero byłem, opie!
W górach można spotkać niedźwiedzia, ja bym na wszelki wypadek założył czapkę
@Gepard_z_Libii spotkałem jelenia ale miałem czapkę, więc spoko ¯\_(ツ)_/¯
Zaloguj się aby komentować
#nivaznegdziedroga
#gory
#podrozujzhejto
Jak-12 fajnie się tym lata.
@yoowki jak się kiedyś zapuścisz znowu na Podkarpacie to jest jeszcze lotnisko szybowcowe Bezmiechowa 45km od Smolnika
Można się przelecieć szybowcem jako pasażer koszt jakieś 150 złociszy za 20-25 minut. (dane na 2019)
@Zly_Tonari na bezmiechowa jeszcze mnie nie zawiało ale słyszałem o niej. U mnie w okolicy też jest parę szybowisk. A na Podkarpacie staram się jeździć co roku więc kiedyś pewnie zajrzę i tam.
@yoowki nie znam miejsca, ale widzę, że kiedyś dało sie tam dojechać Bieszczadzką Kolejką Leśną, szkoda, że teraz tylko do Balnicy jeździ
@Zielczan tak kiedyś przez Smolnik jezdziła bkl to była nitka do Komańczy bodajże. Na Duszatyn i Prełuki kierunek
Zaloguj się aby komentować
Zapraszam na #piechurwedruje
---------
Szczyt: Szczebel (Beskid Wyspowy)
Data: 19/20 listopada 2022 (sobota/niedziela)
Staty: 14km, 3h45, 720m przewyżyszeń
Na tę wycieczkę umówiłem się z kuzynem, żeby rozruszać trochę stare kości. Wyruszyliśmy po tym, jak udało mi się uśpić Mysz, i chwilę przed 23 byliśmy w Mszanie Dolnej na parkingu przy dużym sklepie z owadem w kropki w nazwie, skąd ruszyliśmy w stronę szczytu.
Aby dostać się na czarny szlak musieliśmy cofnąć się trochę w stronę Kasinki Małej idąc przy głównej ulicy łączącej te dwie miejscowości. Następnie szlak poprowadził chwilę między domami i ostatecznie daliśmy nura do lasu. Było dość mroźno, ale jak zwykle żwawy marsz dostarczył odpowiednią dawkę ciepła.
Idąc w ciemności szeroką leśną drogą przegapiliśmy miejsce, w którym szlak skręcał w dół do koryta płynącego obok potoku, i musieliśmy kawałek zawracać. Przejście przez sam potok nie sprawiło problemów, natomiast od tego miejsca zaczynało się ostrzejsze podejście pod górę trwające praktycznie do samego szczytu.
Mimo ostrego nachylenia trasa bardzo mi się podobała. Ścieżka była wąska, prowadziła między drzewami, mijaliśmy również co chwilę wysokie, odsłonięte skały - było ciekawie, a dzięki śniegowi, którego pojawiało się coraz więcej, zaczęło robić się bardzo klimatycznie. Wkrótce wszystkie drzewa, które mijaliśmy, oblepione były jego grubą warstwą i w świetle latarek wyglądały po prostu pięknie.
Droga minęła całkiem szybko, mimo, że była męcząca. Dotarliśmy na Szczebel, na którym zrobiliśmy przerwę na gorącą herbatę i jedzenie. Szczyt był całkowicie pokryty śniegiem i lodem, zamrożona flaga Polski obijała się w ciszy o maszt wydając nieco upiorne dźwięki. Wkrótce zaczęliśmy marznąć, więc zdecydowaliśmy się na zejście.
Zielonym szlakiem doszliśmy do przełęczy Glisne - nie pamiętam, żeby na tym odcinku było coś szczególnie ciekawego. Z przełęczy czerwonym szlakiem skierowaliśmy się na Mszanę. Znów spory kawałek musieliśmy iść przy ulicy, na której mieliśmy okazję zobaczyć pokaźnych rozmiarów łanię przebiegającą przez nią kilka metrów przed nami.
Dalsza część drogi prowadziła przez fragment lasu oraz przez pola, na których leżał jeszcze plackami topniejący śnieg, pod którym czaiło się błoto. Znów nic ciekawego. Wróciliśmy w końcu na parking i pojechaliśmy do domów. Sam czarny szlak prowadzący przez Szczebel jest całkiem interesujący, więc jeśli ktoś planowałby go przejść bez robienia pętli, to nie powinien być zawiedziony - ze względu na nachylenia, poleciałbym raczej kierunek Mszana-Lubień.
Trasa dla zainteresowanych.
#gory #podroze #wedrujzhejto #beskidwyspowy #fotografia
Zaloguj się aby komentować
Wyspa znajduje się na jeziorze "Kurtkowiec" na Zielonej Dolinie Gąsienicowej, pomiędzy Zielonym Stawem Gąsienicowym a Przełączą Karb.
Wysokość: 1686 m n.p.m.
#tatry #gory
@Marchew gdybym tylko był przebogatym superzłoczyńcą to usypalbym z piasku most na tę wyspę, tym samym degradując ją do jakiegoś nieistotnego półwyspu.
@plemnik_w_piwie Najwyżej położonego półwyspu.
@JeanValjean nie no półwysep to już chyba jest ten po lewej. @plemnik_w_piwie ciekawy temat, nigdy się nad tym nie zastawiałem, to jest "stałe" jezioro czy zależne od pór roku i opadów?
Zaloguj się aby komentować
Hala Gąsienicowa.
#tatry #gory
bardzo ładne zdjęcie.
Zaloguj się aby komentować
Zamek Sarny w Ścinawce Górnej to klimatyczny kompleks o średniowiecznych korzeniach. Dziś, po latach zaniedbań jest on przywracany do życia. Posłużył on nam jako baza wypadowa w liczne pasma górskie Kotliny Kłodzkiej. W okolicy polecamy szczyty: Orlica, Jagodna, Wielka Sowa czy Kłodzka Góra.
#polskieszlaki #podroze #podrozujzhejto #polska #gory #kotlinaklodzka #dolnyslask
Informacje praktyczne:
Zamek Sarny można odwiedzać codziennie od 11-20.
Wstęp bezpłatny
Na zamku działają restauracja, kawiarnia i hotel
Więcej informacji u nas na blogu:
https://www.polskieszlaki.pl/zamek-sarny-w-scinawce-gornej.htm
Na szczyty prowadzą proste i krótkie szlaki (najdłuższy około 4 km).
Na ich początkach są darmowe parkingi za wyjątkiem Wielkiej Sowy. Tutaj parking kosztuje 20 zł/dzień.
Na każdym jest bezpłatna wieża widokowa. Wyjątkiem jest znów Wielka Sowa. Jej wieża jest też bezpłatna, ale czynna tylko w weekendy (w sezonie zimowym).
Jeżeli chcesz być wołany, to spiorunuj ten komentarz - dopiszę Cię do listy. Piszę głównie o pięknych miejscach w Polsce!
Wołam wszystkich zainteresowanych.
@szon_konery @anabel2023 @MG78 @SzaloneWalizki @mateoaka @antekwpodrozy @WObiektywie @places2visit.pl @wposzukiwaniu @motokate @blackrei089 @wieczniewolni @e5aar @lukasz-latacz @Gamba @mariosky @zuchtomek @gingerowl @Slavica @jerekp @Moron @mhu @bbwieli17 @Tomekku @zielak @Ewcias @Budo @Sorokawojcie.ch @konski @smigool @pietroo89 @Aktezik @Sceptyczny_utracjusz @ostry_cien_mgly @kamil-bednarek-1 @wojtek_krks @Parezywek @pawcio__ @UjekWujek @HerrJacuch @Deirdreable @Wis @epsilon_eridani @Kremovka @Farmer111 @artur200222 @yoowki @Scoville @Berdonzi @Pirazy @Siejek @Ljopkelsej @ColonelWalterKurtz @UbogiKrewny @Danadel @Bajo-Jajo @Sebgat @bernsteinka @Bajo-Jajo @Fausto @Proxsimus @zjadacz_cebuli @marcin-3 @onoofry @Rieper @WyskoczNaWakacje @Garnitur @Mork @leon_xm
@lukasz-piernikarczyk wspomnieć o schronisku PTTK Jagodna, a nie wspomnieć o racuchach, zgroza. Plusik za ciekawostkę z Jagodną Północną, odpaliłem specjalnie, żeby zobaczyć, czy będzie
@Zielczan racuchy widzieliśmy, ale Pilarz nam bardziej się spodobał
@lukasz-piernikarczyk W Sudetach jest to prawie połowa. A to jak w Górach Złotych/Bialskich wybrali szczyt(y) to jakiś żart z ludzi.
Zaloguj się aby komentować
Dziś o pierwszym wypadzie tylko z Myszą. Zapraszam na #piechurwedruje
---------
Szczyt: Jaworzyna Krynicka (Beskid Sądecki)
Data: 28 lipca 2021 (środa)
Staty: 9.5km, 3h55, 510m przewyżyszeń
Po chorobowym początku miesiąca, który dla Myszy zaczął się antybiotykiem, chciałem uszczknąć nieco lata i spędzić z nią wspólnie kilka chwil, dając jednocześnie trochę luzu przemęczonej żonie. Młoda miała już półtora roku, więc uznałem, że wyjazd solo nie powinien sprawić zbyt wielkich trudności. Na ostatnią chwilę zarezerwowałem nocleg w Powroźniku (miejscowość pomiędzy Muszyną a Krynicą Zdrój) i pojechałem tam z córą na kilka dni.
W planach, poza atrakcjami stricte dziecięcymi, miałem zdobycie Jaworzyny Krynickiej, na której byłem wiele razy za małolata. Pogoda była raczej kapryśna, ale już drugiego dnia zapowiadał się słoneczny poranek i postanowiłem to wykorzystać. Wstaliśmy wcześniej, zjedliśmy śniadanie, wziąłem cały potrzebny ekwipunek pieluchowo-żywieniowy i pojechaliśmy na parking przy Czarnym Potoku, zaraz naprzeciw dolnej stacji kolejki gondolowej.
Po przebraniu butów i zapakowaniu Myszy do nosidła ruszyłem na poszukiwania zielonego szlaku. Miałem trochę problemu z tym, żeby znaleźć miejsce, w którym skręca w las. Cała masa turystów, zamiast iść nim, kierowała się środkiem zbocza idąc wzdłuż słupów podtrzymujących stalowe liny kolejki. Trochę im współczułem, bo słońce zaczęło mocno grzać i nic nie chroniło ich przed upałem, a wystarczyło poszukać trochę ścieżki, aby schować się w chłodniejszym lesie.
Rozpocząłem wspinaczkę. Pierwsze 20 minut dało mi w kość, pot spływał mi po rękach i plecach, co było średnio komfortowe. Wkrótce trasa trochę złagodniała, szedłem szeroką dróżką, a organizm odnalazł odpowiedni rytm. Na którymś etapie nieświadomie opuściłem szlak, co byłoby niefortunne, gdybym planował zjeżdżać gondolą, ponieważ nie zobaczyłbym wtedy Diabelskiego Kamienia. Wiedziałem jednak, że w drodze powrotnej również mieliśmy o niego zahaczyć, więc nie wracałem specjalnie na szlak - droga, którą szedłem, później się z nim łączyła.
Dotarliśmy do schroniska, gdzie zaplanowałem pierwszy postój. Dojście zajęło mi trochę ponad godzinę i cały ten czas Mysz przespała w nosidle. Przed znajdującymi się w środku budynku toaletami był przewijak, więc zmiana pieluchy poszła ekspresowo. Zrobiliśmy dłuższą przerwę na posiłek, wpisaliśmy się do pamiątkowej księgi, a młoda brykała dookoła podnosząc kamyczki i zrywając kwiatuszki.
Po tej chwili wytchnienia wsadziłem Myszora do nosidła i ruszyliśmy dalej. Ze schroniska na szczyt prowadził już krótki kawałek drogi i szybko mogliśmy cieszyć się wspaniałymi widokami oraz fantastyczną pogodą. Nie zabawiliśmy tam jednak długo i dość szybko zaczęliśmy schodzić czerwonym szlakiem. Dość niespodziewanie odbijał on w wąska leśną ścieżkę i prawie przegapiłem ten skręt.
Po chwili wędrówki gęstym lasem, z pokrzywami i innymi krzakami smagającymi mnie po łydkach, doszliśmy do Diabelskiego Kamienia, przy którym znowu przystanęliśmy na krótki posiłek. Ruszyliśmy dalej i trasa mijała nam bardzo fajnie. Radio Myszor nadawało same przeboje, co podobało się mijanym przez nas starszym parom. Podczas schodzenia cały czas asekurowałem się kijkami uważając, jak stawiam kroki.
Wkrótce dotarliśmy na rozległą polanę i tam zwyczajnie oszalałem z zachwytu. Poczułem tę przestrzeń, wolność, sielankowy klimat. Po niebie leniwie sunęły bielutkie obłoki, dookoła nas delikatnie szumiał las, otulały nas wierzchołki okolicznych gór. Ponownie zatrzymaliśmy się, żeby móc nacieszyć się daną przez los chwilą. Mysz zaczęła buszować w wysokiej trawie, szukając idealnych ździebełek, a ja starałem się z całych sił wyryć ten moment w pamięci. Było pięknie, cudownie, czułem rozpierające mnie szczęście, nie zapomnę tego nigdy.
Wszystko co dobre musi się jednak kiedyś skończyć. Wsadziłem młodą do nosidła i kontynuowaliśmy wycieczkę, która powoli dobiegała końca. Po opuszczeniu polany dość szybko doszliśmy do asfaltowej drogi prowadzącej na parking. Na szczęście był przy niej chodnik i nie trzeba było iść poboczem. Zapakowaliśmy się do samochodu i wróciliśmy do wynajmowanego pokoju. Mysz była wykończona i odleciała już w foteliku, przy przenoszeniu do łóżeczka nawet się nie obudziła.
Jestem bardzo zadowolony z tej wycieczki, po której zostało mi wiele przyjemnych wspomnień. Jeśli się uda, to powtórzę ją w tym roku - tym razem już w pełnej rodzinnej ekipie (ale w dół będziemy raczej zjeżdżać gondolą, bo to jednak fajna atrakcja).
Trasa dla zainteresowanych.
#gory #podroze #wedrujzhejto #beskidsadecki #fotografia
Zaloguj się aby komentować
#nivaznegdziedroga
#fotografia
#gory
#podrozujzhejto
Spacer w chmurach
@yoowki uważaj na ostry cień mgły.
@yoowki
jest klimat
a przy okazji przypomniało mi się to XDDD
@Half_NEET_Half_Amazing ano była taka akcja, też miałem bekę z tego. Ale i zgubiłem się kiedyś w nocy w deszczu i zamiast wyjść od strony wieżycy wyszliśmy w tąpadlach a to kurde z drugiej strony masywu. 🙃
Zaloguj się aby komentować