Piechur
★Autorytet
Siema,
Zapraszam na #piechurwedruje , w którym opowiem o wejściu na Szczebel - tym razem z Mszany. Zachęcam do czytania i obserwowania tagu
---------
Szczyt: Szczebel (Beskid Wyspowy)
Data: 19/20 listopada 2022 (sobota/niedziela)
Staty: 14km, 3h45, 720m przewyżyszeń
Na tę wycieczkę umówiłem się z kuzynem, żeby rozruszać trochę stare kości. Wyruszyliśmy po tym, jak udało mi się uśpić Mysz, i chwilę przed 23 byliśmy w Mszanie Dolnej na parkingu przy dużym sklepie z owadem w kropki w nazwie, skąd ruszyliśmy w stronę szczytu.
Aby dostać się na czarny szlak musieliśmy cofnąć się trochę w stronę Kasinki Małej idąc przy głównej ulicy łączącej te dwie miejscowości. Następnie szlak poprowadził chwilę między domami i ostatecznie daliśmy nura do lasu. Było dość mroźno, ale jak zwykle żwawy marsz dostarczył odpowiednią dawkę ciepła.
Idąc w ciemności szeroką leśną drogą przegapiliśmy miejsce, w którym szlak skręcał w dół do koryta płynącego obok potoku, i musieliśmy kawałek zawracać. Przejście przez sam potok nie sprawiło problemów, natomiast od tego miejsca zaczynało się ostrzejsze podejście pod górę trwające praktycznie do samego szczytu.
Mimo ostrego nachylenia trasa bardzo mi się podobała. Ścieżka była wąska, prowadziła między drzewami, mijaliśmy również co chwilę wysokie, odsłonięte skały - było ciekawie, a dzięki śniegowi, którego pojawiało się coraz więcej, zaczęło robić się bardzo klimatycznie. Wkrótce wszystkie drzewa, które mijaliśmy, oblepione były jego grubą warstwą i w świetle latarek wyglądały po prostu pięknie.
Droga minęła całkiem szybko, mimo, że była męcząca. Dotarliśmy na Szczebel, na którym zrobiliśmy przerwę na gorącą herbatę i jedzenie. Szczyt był całkowicie pokryty śniegiem i lodem, zamrożona flaga Polski obijała się w ciszy o maszt wydając nieco upiorne dźwięki. Wkrótce zaczęliśmy marznąć, więc zdecydowaliśmy się na zejście.
Zielonym szlakiem doszliśmy do przełęczy Glisne - nie pamiętam, żeby na tym odcinku było coś szczególnie ciekawego. Z przełęczy czerwonym szlakiem skierowaliśmy się na Mszanę. Znów spory kawałek musieliśmy iść przy ulicy, na której mieliśmy okazję zobaczyć pokaźnych rozmiarów łanię przebiegającą przez nią kilka metrów przed nami.
Dalsza część drogi prowadziła przez fragment lasu oraz przez pola, na których leżał jeszcze plackami topniejący śnieg, pod którym czaiło się błoto. Znów nic ciekawego. Wróciliśmy w końcu na parking i pojechaliśmy do domów. Sam czarny szlak prowadzący przez Szczebel jest całkiem interesujący, więc jeśli ktoś planowałby go przejść bez robienia pętli, to nie powinien być zawiedziony - ze względu na nachylenia, poleciałbym raczej kierunek Mszana-Lubień.
Trasa dla zainteresowanych.
#gory #podroze #wedrujzhejto #beskidwyspowy #fotografia
Zapraszam na #piechurwedruje
---------
Szczyt: Szczebel (Beskid Wyspowy)
Data: 19/20 listopada 2022 (sobota/niedziela)
Staty: 14km, 3h45, 720m przewyżyszeń
Na tę wycieczkę umówiłem się z kuzynem, żeby rozruszać trochę stare kości. Wyruszyliśmy po tym, jak udało mi się uśpić Mysz, i chwilę przed 23 byliśmy w Mszanie Dolnej na parkingu przy dużym sklepie z owadem w kropki w nazwie, skąd ruszyliśmy w stronę szczytu.
Aby dostać się na czarny szlak musieliśmy cofnąć się trochę w stronę Kasinki Małej idąc przy głównej ulicy łączącej te dwie miejscowości. Następnie szlak poprowadził chwilę między domami i ostatecznie daliśmy nura do lasu. Było dość mroźno, ale jak zwykle żwawy marsz dostarczył odpowiednią dawkę ciepła.
Idąc w ciemności szeroką leśną drogą przegapiliśmy miejsce, w którym szlak skręcał w dół do koryta płynącego obok potoku, i musieliśmy kawałek zawracać. Przejście przez sam potok nie sprawiło problemów, natomiast od tego miejsca zaczynało się ostrzejsze podejście pod górę trwające praktycznie do samego szczytu.
Mimo ostrego nachylenia trasa bardzo mi się podobała. Ścieżka była wąska, prowadziła między drzewami, mijaliśmy również co chwilę wysokie, odsłonięte skały - było ciekawie, a dzięki śniegowi, którego pojawiało się coraz więcej, zaczęło robić się bardzo klimatycznie. Wkrótce wszystkie drzewa, które mijaliśmy, oblepione były jego grubą warstwą i w świetle latarek wyglądały po prostu pięknie.
Droga minęła całkiem szybko, mimo, że była męcząca. Dotarliśmy na Szczebel, na którym zrobiliśmy przerwę na gorącą herbatę i jedzenie. Szczyt był całkowicie pokryty śniegiem i lodem, zamrożona flaga Polski obijała się w ciszy o maszt wydając nieco upiorne dźwięki. Wkrótce zaczęliśmy marznąć, więc zdecydowaliśmy się na zejście.
Zielonym szlakiem doszliśmy do przełęczy Glisne - nie pamiętam, żeby na tym odcinku było coś szczególnie ciekawego. Z przełęczy czerwonym szlakiem skierowaliśmy się na Mszanę. Znów spory kawałek musieliśmy iść przy ulicy, na której mieliśmy okazję zobaczyć pokaźnych rozmiarów łanię przebiegającą przez nią kilka metrów przed nami.
Dalsza część drogi prowadziła przez fragment lasu oraz przez pola, na których leżał jeszcze plackami topniejący śnieg, pod którym czaiło się błoto. Znów nic ciekawego. Wróciliśmy w końcu na parking i pojechaliśmy do domów. Sam czarny szlak prowadzący przez Szczebel jest całkiem interesujący, więc jeśli ktoś planowałby go przejść bez robienia pętli, to nie powinien być zawiedziony - ze względu na nachylenia, poleciałbym raczej kierunek Mszana-Lubień.
Trasa dla zainteresowanych.
#gory #podroze #wedrujzhejto #beskidwyspowy #fotografia
Zaloguj się aby komentować