597 + 1 = 598
Tytuł: Trylogia Ciągu
Autor: William Gibson
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: MAG
ISBN: 9788374805407
Liczba stron: 832
Ocena: 7/10
Jedną z najważniejszych pozycji w nurcie cyberpunku czytało mi się nieźle, jednakże czuję się, jakbym Neuromancera doświadczał jak przez sen - pamiętam główne postacie i orientacyjnie wydarzenia, ale w taki sposób, jak gdyby ktoś mi o nich opowiedział, a nie sam o nich przeczytał. Nie mam absolutnie żadnego pojęcia czemu tak jest, ale przy lekturze Grafa i Mony już tak nie było.
Podobał mi się styl autora, pasujący do przedstawianych wydarzeń. Cały czas coś się działo, mniej lub bardziej istotnego, ale przestojów uświadczyć idzie bardzo niewiele, a przy książce tej objętości to pewien wyczyn. Niewielki aspekt, który przypadł mi do gustu to takie operowanie językiem, by nie dać czytelnikowi absolutnie żadnej wskazówki pozwalającej określić czas akcji. Jedynym co mogłoby się do tego zbliżyć, to wspomnienie - w odniesieniu do Angli - o wojnie mającej miejsce wiek wcześniej, nie wiemy jednak, o której wojnie mowa, choć II umiejscowiłaby historię mniej więcej w roku 2040, co brzmi dosyć sensownie.
Solidnie jest też zrealizowana kwestia nowych słów: na początku nie wiadomo oczywiście o co chodzi, ale bardzo szybko można się domyślić znaczenia danych rzeczy i zjawisk.
Jednakże, dwie rzeczy psują mi trochę odbiór. Pierwsza to cybernetyczne bostwa: kim są, skąd się wzięły i wreszcie po co właściwie one się w tej historii znajdują? Nie wiem, ale gadanie o niejakim Legbie co kilkadziesiąt stron wprawiało mnie w konsternację. Druga to celowość wydarzeń w Neuromancerze i Monie. W Grafie przedstawiane wątki są sensowne (może poza późniejszymi fragmentami dla znawczyni sztuki) i za to właśnie lubię go najbardziej z całej trylogii. W Neuromancerze jeden goni drugiego, trzeci zdradza czwartego, a to wszystko po to, by dwie AI mogły się połączyć (chyba). No dobra, ale po co? Z kolei w Monie jednen goni drugą, trzecia porywa czwartą, piąty szantażuje szóstego, a to wszysto, by... No właśnie. Czytało się to dobrze (zresztą całą bardziej powiązaną historię złożoną z części 2 i 3, choć naturalnie wszystko się łączy), ale brakowało mi tej celowości. Wątki poszczególnych postaci się pozamykały, ale większy obraz, wg mnie, niekoniecznie. Wręcz przeciwnie, dostaliśmy cliffhanger wszechczasów, który pod pewnymi względami może wyjaśniać elementy mi zawadzające.
Książka niezła, z pewnością istotna. Kiedyś będę musiał ponownie ją przeczytać, może wtedy wejdzie lepiej.
Wygenerowano za pomocą
https://bookmeter.xyz
#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto #williamgibson #mag #artefakty