Zdjęcie w tle
Książki

Społeczność

Książki

783
Newsy książkowe od Whoresbane'a!

Drugi news / 07.11.2024

Dom Wydawniczy REBIS przedstawia prognozy dla serii Wehikuł Czasu na pierwsze półrocze 2025 roku.

LUTY
---------------------------

Michael Moorcock - "... i ujrzeli człowieka"

MARZEC
---------------------------

Henry Kuttner - "Czytelniku, nienawidzę cię"

KWIECIEŃ
---------------------------

James P. Hogan - "Najazd z przeszłości"

CZERWIEC
---------------------------

Henry Kuttner - "Wszystko jest iluzją"

#ksiazkiwhoresbane 'a - tag, pod którym chwale się nowymi nabytkami oraz wrzucam newsy o książkach
Chcesz mnie wesprzeć? Mój Onlyfans ( ͡° ͜ʖ ͡°) ⇒ patronite.pl/ksiazkiWhoresbane
#ksiazki #czytajzhejto #rebis #scifi #sciencefiction #wehikulczasu #michaelmoorcock #henrykuttner #jamesphogan
1c334e61-6ae6-4e00-b121-f1a37ef4e48c

Zaloguj się aby komentować

Lubicie książki Cobena? Pamiętam, że w liceum lubiłem go czytać, te książki z młodzieżowymi bohaterami, takie kryminaliki. A ma on coś "bardziej dla dorosolych" godnego uwagi? Polecacie coś? Co o nim sądzicie?
#ksiazki
kopytakonia

@smierdakow to tytuł książki?

smierdakow

@kopytakonia to gatunek literacki

onlystat

@kopytakonia Lubie. Serie z Bolitarem czytalo sie super przyjemnie. A czytanie to rozrywka

Whoresbane

@kopytakonia Niektóre średnie, niektóre lepsze. "Sześć lat później" jest niezła

Zaloguj się aby komentować

Newsy książkowe od Whoresbane'a! 

Wydawnictwo MAG prezentuje czwarty tom serii Czerwony Świt. "Żelazny złoty" Pierce'a Browna w sprzedaży od 27 listopada 2024 roku. Wydanie w twardej oprawie ma 704 strony, w cenie detalicznej 69 zł. Poniżej okładka i krótko o treści.

Zakończył stulecia rządów Złotych, zerwał okowy imperium, a dziś jest bohaterem nowej, wspaniałej republiki. Zapłacił jednak straszliwą cenę. Na obrzeżach Układu Słonecznego wnuk zamordowanej przez niego władczyni śni o zemście. W twierdzy ukrytej na dnie wenusjańskiego oceanu Pan Popiołów snuje plany zmiażdżenia nowo powstałej demokracji. Bliżej domu młoda Czerwona dziewczyna, której Powstanie odebrało wszystko, zaczyna się zastanawiać, czy wolność nie jest tylko kolejnym kłamstwem Złotych. W tym przerażającym nowym świecie, w którym Obsydianowi piraci łupią statki w Pasie Asteroid, Marsem wstrząsają ludobójstwa i klęski głodu, a Luna jest terroryzowana przez mafie, Darrow - w towarzystwie nowych bohaterów z całego układu - będzie musiał stawić czoło chaosowi, jaki rozpętał się po rewolucji.

#ksiazkiwhoresbane 'a - tag, pod którym chwale się nowymi nabytkami oraz wrzucam newsy o książkach
Chcesz mnie wesprzeć? Mój Onlyfans ( ͡° ͜ʖ ͡°) ⇒ patronite.pl/ksiazkiWhoresbane
#ksiazki #czytajzhejto #mag #scifi #sciencefiction #piercebrown #redrising #czerwonyswit
86dadbe6-4a59-4f65-9ec6-58fa485f8072
Cerber108

Ta biel pasuje jak pięść do nosa, obrazek też generyczny, czarne były lepsze. I co, będą robić białe barwienie?

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
Cytat na dziś:

Umysły zwierząt są proste, a zatem wyraźne. Zwierzęta nigdy nie marnują czasu, dzieląc doświadczenie życiowe na małe kawałeczki i myśląc o tych wszystkich kawałeczkach, które straciły. Cały zakres wszechświata wyraża się dla nich jako rzeczy, które: a) nadają się do kopulacji, b) nadają się do jedzenia, c) należy przed nimi uciekać i d) kamienie. To uwalnia umysł od zbędnych myśli i daje konieczną bystrość wtedy, kiedy jest niezbędna. Typowe zwierzę, na przykład, nigdy nie próbuje równocześnie chodzić i żuć gumy.

Przeciętny człowiek natomiast bez przerwy myśli o najróżniejszych sprawach, na wszystkich poziomach, uwzględniając przy tym sugestie z dziesiątka biologicznych kalendarzy i zegarów. Są myśli, które zamierza wysłowić, myśli osobiste, myśli głębokie, myśli o myślach i cała gama myśli podświadomych. Dla telepaty ludzki umysł to zgiełk. To dworzec kolejowy, gdzie wszystkie głośniki mówią równocześnie o czym innym. To pełne pasmo fal ultrakrótkich – w dodatku niektóre stacje mają fatalną reputację, są piratami na zakazanych morzach i późną nocą odtwarzają płyty z marnymi tekstami.

Terry Pratchett, Równoumagicznienie

#uuk
Mr.Mars

@moll Człowiek to dziwna istota, w dodatku skomplikowana.


A instrukcji obsługi nikt nie dołączył

ratty

Najwyraźniej Pratchett miał ADHD

Zaloguj się aby komentować

953 + 1 = 954

Tytuł: Faceci w gumofilcach
Autor: Andrzej Pilipiuk
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: Fabryka Słów
ISBN: 9788379648467
Liczba stron: 416
Ocena: 5/10

W porównaniu z tomem 9., w 10. części następuje spadek formy i powrót do stabilnego, niezbyt wysokiego poziomu tomów 5-8. Jedyne warte uwagi opowiadania to: Globalne ocieplenie, Eliksir, Wajcha i Dentystyczny Batalion Karny. Cała reszta średnia, za bardzo mieli pomysły, które Pilipiuk wykorzystywał już wiele razy (np. motyw golema).

Czy jeśli Pilipiuk napisze nowe tomy, sięgnę po nie? Tak, ale już nie oczekuję po tej serii cudów. Karpie bijem to raczej wyjątek potwierdzający fakt, że Wielki Grafoman już się wypalił w serii o Wędrowyczu i chyba dobrze, że zajął się na razie Światami Pilipiuka.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter
358d3d8a-2850-4669-bebc-d71ba99dc617
artur-2

A mnie o dziwo nieźle się czytało te kiepskie części. Ale ja to nienormalny jestem bo filmy oceniane na 5-6 lubię najbardziej

Zaloguj się aby komentować

952 + 1 = 953

Tytuł: Solaris
Autor: Stanisław Lem
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
ISBN: 9788308049051
Liczba stron: 340
Ocena: 7/10

Z twórczością Stanisława Lema mam do czynienia dopiero od zeszłego roku, to o jego twórczości słyszałem już będąc młodym człowiekiem właśnie przy okazji kinowej premiery "Solaris" z Georgem Clooneyem. Pamiętam tylko, że siedząc w kinie i czekając na seans Władcy Pierścieni widziałem niezachęcający zwiastun i jakoś tak przez lata unikałem tego tematu. Żałuje.

Książka opowiada o planecie zamieszkanej przez jedną formę życia, która przez ludzi postrzegana jest jako ocean. W momencie toczenia się akcji powieści naukowcy są juz apatycznie nastawieni do nawiązania kontaktu z owym bytem - po latach ogromnych ekspedycji naukowych, które nie przyniosły żadnych rewolucyjnych odkryć, entuzjazm już opadł. Obecnie na stacji przebywa już tylko trzech solarystów, którzy badają planetę. Do tego grona ma dołączyć Kris Kelvin, który nie wie jeszcze, że kiedy on podróżował na planetę, do przebywających na stacji naukowców przybyli goście. Goście, którzy przypomną im, o tym, o czym oni nie chcieliby pamiętać...

Bardzo podobał mi się sam pomysł i zamysł autora. Jest to (przynajmniej dla mnie) dość innowacyjne podejście do przedstawienia obcych form życia, chociaż tak naprawdę książka nie jest o tym, a o ponownym przechodzeniu przez własne dramaty. O tym czy mając szanse naprawić coś co nas od lat gryzie zrobilibyśmy to czy powtórzylibyśmy te same błędy. Oraz czy na koniec dnia będziemy pogodzeni ze sobą czy dalej będziemy rozdrapywać rany. Filozoficzny aspekt powieści jest dla mnie kluczowy w tym przypadku, kosmos jest tylko miejscem rozgrywania akcji.

Najbardziej mnie ruszyło ostatnich kilka stron, kiedy już cały główny wątek fabularny został zamknięty i zostajemy sam na sam z bohaterem, który ma możliwość przemyśleć wszystko, co go spotkało. W pierwszym momencie uznałem (zresztą jego kompan ze stacji miał podobne odczucia), że bohater został pokonany, jednak z każdym kolejnym dniem skłaniam się ku myśli, że jednak nie. On mimo, że wygrał, to chce grać dalej w grę i liczy, że będzie miał możliwość znowu przegrywać. Nie wiem do końca jak to inaczej opisać bez spoilerów także tutaj zakończę. Polecam ten traktat filozoficzny

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto
2ffc094c-d8c2-451b-b795-87955f39322c
pierdonauta_kosmolony

Są dwa "takeawaye" z Solaris

1) Inteligencja pozaziemska może być dla nas kompletnie nieobejmowalna rozumem. Już nawet nie mówię o jej formę ale też o definicję inteligencji. Przyzwyczailiśmy się do badania wszystkiego wokół a nie mamy pojęcia jak by to wyglądało jak sami byśmy byli badani. I że komunikacja z obcą inteligencją może zwyczajnie zawieść i to z naszej winy. W zasadzie ta powieść to traktat filozoficzny o granicach racjonalności.

2) Współczesna nauka jest pułapką. Jeśli ludzkości nie starcza mózgu to nauka jako tako grzęźnie w ślepych zaułkach i bezproduktywnej rutynie. Czyli w solarystyce. Zbadaliśmy wszystko, nie wiemy nic.


Ale powierzchownie ta książka jest długa i nudna. Ale to jeszcze nie jest Golem XVI

Loginus07

@pierdonauta_kosmolony co do pierwszego punktu to mnie zawsze zastanawia czy gdybyśmy pszczoły, mrówki, termity, itp. po raz pierwszy spotkali na Marsie to czy traktowalibyśmy ich jak cywilizacje pozaziemską?


Czy książka jest nudna? mi się ją dobrze czytało. Czy długa? Owszem, mogłaby być krótsza

pierdonauta_kosmolony

@Loginus07

Ja zawsze odbierałem tych gości wysyłanych przez Solaris jako sondy do badania ludzi i nawiązania kontaktu. A ludzie jak to ludzie. Zmarnowali okazję.

Michumi

Mnie zniszczyły opisy tych konstrukcji co się wznosily i zapadły. Było to tak majestatycznie opisane. Dawno to było nie pamiętam ich nazw ale były minimum 2

Dzban3Waza

@Michumi a tak btw odnośnie opisów , to u Lema we fiasko w którymś momencie był opis powierzchni planety, i miałem wrażenie czytając że dotykam tam czubkiem świadomości możliwości zrozumienia czym jest obiektywny niezależny od ludzkich i kulturowych naleciałości obraz, kształt natury, to zapamiętałem

Loginus07

@Michumi symetriady, asymetriady i mimozy (i chyba coś jeszcze, ale nie chce mi się sprawdzać)

Dzban3Waza

7/10 no to już jest przesada, chłopaki dawać, łamiemy go

Loginus07

@Dzban3Waza ale że za dużo czy za mało?

Dzban3Waza

@Loginus07 boże złoty mamàaaaaaa dawaj bigos nie wyczymie

Zaloguj się aby komentować

Witam szanowne grono.

Zastanawiam się nad czytnikiem ebooków - pytanie jaki?
Z nazwy to kojarzę jedynie ten od Amazona Kindle Paperwhite 
Wymagania - bardzo czytelny ekran który nie meczy podczas czytania jak oświetlenie zewnętrze jest takie sobie.
Dosyć odporny mechanicznie - typu upadek na podłogę z wysokości biurka
Bateria - minimum z 10h czytania
obsługiwał większość formatów ebooków

#kiciochpyta
#ebook
#bookmeter - bo dosyć obserwowany tag
renkeri

@SuperSzturmowiec Mam Kindle Paperwhite 4 od kilku lat i nie zamierzam wymieniać, wg mnie spełnia wszystkie wymienione przez Ciebie wymagania. Z minusów to brak przycisku do zmiany strony, muszę angażować drugą rękę, żeby zmienić stronę No i kolejny minus to brak integracji z innymi aplikacjami np. Legimi czy Empik, aktualnie wrzucam książki z Woblinka przez e-mail, co nie jest zbyt wygodne. Jak zamierzasz kupić Kindle, to licz się z tym, że pewnie trzeba będzie dopłacić za wersję bez reklam - kiedyś kontakt z supportem załatwiał sprawę, mówiło się, że to Kindle dla dziecka, czy inna bajeczka i usuwali bez problemu, ale sporo ludzi zaczęło to praktykować i już nie ma takiej możliwości. Żona zakupiła sobie inkBOOK i jest przepaść - co prawda ma integrację z aplikacjami, ale są ciągłe problemy z włączaniem się (przycisk wciska się gdzieś w plecaku/torebce), szybko wyczerpuje się bateria i sama płynność działania jest gorsza niż w Kindle.

SuperSzturmowiec

@renkeri no to czekam na blak frajdej

fonfi

Mogę potwierdzić to co napisał @renkeri - też mam, używam i jestem zadowolony. I też doskwiera mi jedynie brak fizycznych przycisków. Zastanawiam się teraz na tym nowym mniejszym, który Amazon pokazał, bo wygląda jakby idealnie mieścił się w jednej dłoni i można go tą jedną dłonią obsłużyć...

Co do przesyłania książek mailem to akurat uważam, że działa to całkiem sprawnie i zupełnie mi nie przeszkadza. Brak integracji z aplikacjami też dla mnie nie jest problemem, bo swoje ebooki pobieram i archiwizuję sobie, a kopie wysyłam właśnie mailem na Kindla.

Co do reklam to nie mam pojęcia czy teraz da się je wyłączyć przy pomocy supportu, bo ja swojego bez reklam kupiłem na jakiejś promce w cenie takiego z reklamami.

mles

Kobo Clara BW, ew. Libra 2 ale z dostępnością z tego co widzę może już być problem. Ta sama technologia ekranu co w Kindle (Carta HD) choć w Clara ekran jest nieco mniejszy niż w Paperwhite. Na plus system, który nie jest oparty na Androidzie - działa zdecydowanie szybciej niż Kindle. Obsługuje wszystkie popularne formaty ebooków, ma integrację np. z Dropboxem do przesyłania plików (ale tu niestety nic nie dorówna funkcji wysyłania mailem na Kindle). Sklep z ebookami Kobo raczej dupy nie urywa, więc zdecydowanie lepiej i wygodniej kupować książki tam gdzie taniej System jest całkowicie po polsku, bez reklam i jakichkolwiek upierdliwości. Jest dostępna przeglądarka internetowa (oparta na WebKit, więc całkiem przyzwoita). Można sobie również dorzucić własne fonty, jeśli ktoś ma potrzebę stosowania np. takich z lepszą czytelnością dla dyslektyków. Poza tym są wodoodporne, upadkoodporne, naprawialne (oficjalne instrukcje na iFixit).


Sam mam Kobo Libra Colour ale kolorowy ekran nie jest już tak jasny jak w modelach BW. Za to fizyczne przyciski (tak jak i w Libra 2) są ogromnym plusem, choć do pozostałych modeli można sparować dowolne urządzenie HID na BT i używać go do przełączania stron.

SuperSzturmowiec

@mles @smierdakow no to mam zagwozdke

VonTrupka

żaden czytnik nie ma pancernej szyby na wyświetlaczu

natomiast do twoich potrzeb to nawet podstawowy czytnik amazonu tj knedel chyba już w wersji 11 będzie w zupełności wystarczający. Chyba że chcesz się szarpnąć na droższy model, lub z większym wyświetlaczem.


Wtedy poza knedlami do gry wejdą czytniki onyx boox, tolino, kobo, nook czy pocketbook

SuperSzturmowiec

@VonTrupka czekam na Black frajer. raczej bede wybierał pomiedzy paperwhite 6 a Clara BW

VonTrupka

@SuperSzturmowiec to powodzenia w oczekiwaniu na maila z "your order was cancelled" ( ͡~ ͜ʖ ͡°)

Zaloguj się aby komentować

Newsy książkowe od Whoresbane'a!

Dom Wydawniczy REBIS wznawia pierwszy tom Wielkich Szkół Diuny. "Zgromadzenie żeńskie z Diuny" autorstwa Briana Herberta i Kevina J. Andersona dostępne od 26 listopada 2024 roku. Wydanie w miękkiej oprawie zawiera 696 stron, w cenie detalicznej 59,99 zł. Poniżej okładka i krótko o treści.

Od bitwy pod Corrinem i zwycięstwa ludzi nad myślącymi maszynami minęło nieco ponad osiemdziesiąt lat. Nowe Imperium już okrzepło, skupiwszy kilkanaście tysięcy światów, ale to nadal pełen fermentu okres. Wciąż żywa jest nienawiść do zaawansowanych technologii, którą wykorzystuje ruch butlerowców pod przewodnictwem Manforda Torondo, okaleczonego następcy Rayny Butler. W takiej niespokojnej atmosferze powstają i usiłują się umocnić najważniejsze szkoły: mentaci, Akademia Suka, mistrzowie miecza z Ginaza i zgromadzenie żeńskie. To ostatnie może wywrzeć znaczący wpływ na losy Imperium, ale — od początku targane konfliktami wewnętrznymi — musi walczyć o przetrwanie, zwłaszcza że szybko wychodzi na jaw, iż podwładne matki wielebnej Raquelli Berto-Anirul wykorzystują w swoim programie eugenicznym zakazane komputery...

#ksiazkiwhoresbane 'a - tag, pod którym chwale się nowymi nabytkami oraz wrzucam newsy o książkach
Chcesz mnie wesprzeć? Mój Onlyfans ( ͡° ͜ʖ ͡°) ⇒ patronite.pl/ksiazkiWhoresbane
#ksiazki #czytajzhejto #rebis #scifi #brianherbert #kevinjanderson #diuna #dune
ede829b6-b668-492b-b1fa-6558474dce05
Cerber108

Nie jestem w stanie pojąć jakim cudem takie wydanie istnieje. Przecież jeżeli ktoś jest na tyle szalony, żeby kupować te fanfiki, to już sięgnie po twardą, a nie jakaś julka to zobaczy w empiku i kupi.

Aro83

Przy tej ilości stron to obligo juz powinna być twarda okładka.

Aro83

Przy tej ilości stron to obligo juz powinna być twarda okładka.

Zaloguj się aby komentować

951 + 1 = 952

Tytuł: Utopia Avenue
Autor: David Mitchell
Kategoria: literatura obyczajowa, romans
Wydawnictwo: Mag
ISBN: 9788368069259
Liczba stron: 640
Ocena: 3/10

Londyn, rok 1967. Aspirujący menadżer muzyczny Levon Frankland zbiera ekipę czworga muzyków, grających w zupełnie odmiennych stylach i tworzy z nich rockowy zespół Utopia Avenue. Przez następne półtora roku czytelnik śledzi upadki i wzloty zespołu.

Czekałam na premierę tej książki, bo miałam nadzieję na ciekawą powieść historyczną o kompletnie nieznanym mi wycinku historii, czyli British Invasion. Starczy powiedzieć, że nie warto było 😛

Utopia Avenue to nudna i rozwleczona do granic obyczajówka, takie Okruchy życia, ale z hipisami. Gdyby wywalić połowę treści, nic by nie straciła, a może nawet stałaby się bardziej znośna.

Przez jakieś ¾ powieści totalnie nie czuć, że akcja dzieje się pod koniec lat 60. Gdyby usunąć odniesienia do i toporne cameo takich gwiazd jak Lennon czy Bowie, to ta historia mogłaby się równie dobrze dziać w 2k19.

Najbardziej denerwującym elementem Utopia Avenue jest jednak sam zespół. Jako osoba, która w nastoletnich latach przeczytała sporo literatury kobiecej i young adultów, śmiało powiem: Utopia Avenue to najbardziej wcoorviająca Mary Sue, jaka kiedykolwiek pojawiła się w literaturze. Postacie takie jak Bella ze Zmierzchu nie mają nawet startu do Utopia Avenue w kategorii „marysuizm”. 1/3 książki to podkreślanie tego, jak zespół zmontowany przez Levona Franklanda jest zajedwabisty. Wszyscy dookoła kadzą młodym muzykom, a jeśli ktokolwiek choćby nieśmiało krytykuje utwory głównych bohaterów, należy do następującej z dwóch kategorii:
- "ok, boomer” (a raczej „ok, tradycjonalista” https://en.wikipedia.org/wiki/Silent_Generation ),
- alkoholicy i damscy bokserzy.

Nie muszę chyba nadmieniać, że jak w rasowej powieści young adult, nawet krytykanci z ww. grup cudownie nawracają się na twórczość Utopia Avenue?

Jedyne jasne punkty tej książki to przewijający się w powieściach Mitchella wątek Horologów i Anachoretów oraz bardzo dobre tłumaczenie pani Justyny Gardzińskiej. No i okładka, zdecydowanie lepsza od zawartości.

Czy poleciłabym komuś tę książkę? Chyba tylko ultrafanom rocka z końcówki lat 60., którzy są skłonni przeczytać wszystko, co choćby lekko dotyka tego okresu w historii muzyki. Całej reszcie serdecznie odradzam.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter
f6eae810-0a73-48d1-827e-bc8d84aafc4c

Zaloguj się aby komentować

Mikołaj Karłowicz von Meck w Ludowym Komisariacie Transportu udawał fachowca oddanego bez reszty sprawie nowej gospodarki, potrafił długo i z zapałem mówić o ekonomicznych aspektach budowy socjalizmu i lubił udzielać rad. Jedna z tych rad, najbardziej szkodliwa, była taka: wydłużyć składy pociągów towarowych, nie bać się pewnego przeciążenia. Z pomocą GPU von Meck został zdemaskowany (i rozstrzelany): celem jego było przedwczesne zużycie szyn, wagonów i parowozów, aby pozbawić republikę kolei żelaznych w momencie napadu interwentów. Kiedy zaś niedługo potem nowy narkom transportu, towarzysz Kaganowicz, zlecił, by uruchomić właśnie składy dłuższe, superprzeciążone, nawet w dwój- i trójnasób (za to odkrycie i on, i inni naczelnicy dostali Ordery Lenina), przewrotni inżynierowie wystąpili w roli bałwochwalców norm - podnieśli krzyk, że to przekracza dopuszczalne normy, że zgubnie działa na trwałość taboru; zostali więc sprawiedliwie rozstrzelani za brak wiary w możliwości socjalistycznego transportu

Sołżenicyn, Archipelag GUŁag 1918-1956

#ksiazki #czytajzhejto #solzenicyn
koszotorobur

@lechaim - Kim po przeczytaniu tego.

e31ce4dc-0046-4ff5-9276-3cc15488b852
lechaim

https://en.wikipedia.org/wiki/Nikolai_von_Meck


Despite this, due to his "bourgeois" origins, he was repeatedly arrested on various charges from 1919 onward, accused of, among other things, "counter-revolutionary speeches against the Soviet system" and being part of a "technological counter-revolution." He was arrested for the final time in 1928, and in May 1929 the OGPU (forerunner of the KGB) sentenced him to death for wrecking; that is, attempts to sabotage Soviet authority through substandard work. His execution was announced on 24 May 1929. He was rehabilitated in 1990 by the Plenum of the Supreme Court of the USSR.

Pan_Buk

@lechaim Chory kraj. Mieszkać tam, to wyrok.

Zaloguj się aby komentować

950 + 1 = 951

Tytuł: Księga o niewidzialnym 
Autor: Éric-Emmanuel Schmitt
Kategoria: literatura piękna
Wydawnictwo: Znak Literanova
ISBN: 9788324072514
Liczba stron: 368
Ocena: 8/10

Prywatny licznik: 23/24

Księga o niewidzialnym jest to zbiór pięciu opowiadań Erica-Emmanuela Schmitta. Opowiadania są różnorodne, prowadzą czytelnika przez różne regiony świata i czasu. Mówią o różnego rodzaju życiowych problemach i zmaganiach oraz formach radzenia sobie z nimi. Pomimo tego, że nie unikają poruszania bardzo trudnych tematów są napisane w prosty, lekki, niekiedy zabawny sposób, przez co czyta się je łatwo i szybko. Także tym co je łączy jest tytułowy niewidzialny czyli jakaś forma duchowości, czy to będzie wiara w Boga, czy bardziej świecka praktyka duchowa. Mamy tu przekrój najpopularniejszych tradycji duchowych z całego świata od chrześcijaństwa, przez islam (derwisze) i judaizm, a na buddyzmie kończąc. Ciekawe było całkiem odmienne podejście do tematu wiary i duchowości przez poszczególnych bohaterów książki.
Opowiadania nie są równe, dwa się wybijają, jedno jest solidnym średniakiem, a dwa są troszkę słabsze. Jednak całościowo wszystkie fajnie ze sobą współgrają.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #dwanascieksiazek
395c096e-233f-418d-8341-ffdb6046cae1
moll

@splash545 wiedziałam, że Ci się spodoba!

splash545

@moll bo Ty wiedźma jesteś!

moll

@splash545 grunt, że działa!

Zaloguj się aby komentować

949 + 1 = 950

Tytuł: W cieniu orła
Autor: Arturo Pérez-Reverte
Kategoria: powieść historyczna
Wydawnictwo: ArtRage
ISBN: 9788368191295
Liczba stron: 104
Ocena: 8/10

Prywatny licznik 52/60

Takie małe cacko...

Powieść historyczna, prezentująca "perypetie" wojenne trzysta dwudziestego szóstego regimentu piechoty liniowej, na który składali się przymusowo wcieleni do armii napoleońskiej Hiszpanie, z obozu jenieckiego pod Hamburgiem.
Wspólną podróż zaczynamy już w zaawansowanej części kampanii rosyjskiej - jesteśmy pod Borodino. Razem maszerujemy na Moskwę i maszerujemy z Moskwy. A nawet wracamy do Hiszpanii. Mamy trochę retrospekcji, trochę losów Napoleona. Jeśli chodzi o treść to tyle.

Ale... w tym przypadku nie chodzi tyle o treść (bo to znajdziecie lepiej, szerzej i dokładniej w podręcznikach), ale o to, w jakim stylu została poprowadzona narracja, jak barwnym językiem i jak plastycznie oddając tamten świat. Autor z wprawą uprawia słowną ekwilibrystykę.
Widać, że pisząc tą nowelkę musiał się przy tym nieźle bawić, bo czyta się to kapitalnie.

Do tego przypisy - w przypisach mamy wszystko, czego możemy nie znać, nie pamiętać lub nie wiedzieć, bo narrator wypowiada się w naszpikowany aluzjami i skrótami myślowymi sposób i bez bogactwa przypisów, część smaczków mogłaby umknąć.

Polecam z całego serduszka!

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazki #dwanascieksiazek #czytajzhejto
70b72f89-392d-482b-9857-971075a022fc

Zaloguj się aby komentować

Newsy książkowe od Whoresbane'a!

Wydawnictwo Vesper przedstawia drugie podejście do okładki książki Poula Andersona. "Złamany miecz" w Eonach w 2025 roku.

Thor złamał miecz Tyrfing, aby uratować korzenie Yggdrasilu, drzewa łączącego ziemię, niebo i piekło. Jednakże elfy potrzebują tej broni aby przechylić na swoją stronę szalę zwycięstwa podczas wojny z trollami. Kłopot w tym, że jedyną istotą zdolną to zrobić jest lodowy olbrzym Bolverk. A jego przekonać do tego może tylko Scafloc, człowiek porwany i wychowany przez elfy. Jednak Scafloc musi także stawić czoła, Valgardowi, swojemu mrocznemu odbiciu, który zajął jego miejsce wśród ludzi.

#ksiazkiwhoresbane 'a - tag, pod którym chwale się nowymi nabytkami oraz wrzucam newsy o książkach
Chcesz mnie wesprzeć? Mój Onlyfans ( ͡° ͜ʖ ͡°) ⇒ patronite.pl/ksiazkiWhoresbane
#ksiazki #czytajzhejto #vesper #fantasy #eony #poulanderson
155776ac-9306-4a49-8f15-dc8e9fad6895

Zaloguj się aby komentować

Ekstra cytat na dziś:

Trzeba uważać, kiedy wypowiada się życzenie. Nigdy nie wiadomo, kto może słuchać.

Terry Pratchett, Muzyka Duszy

Za pozwoleniem @moll wrzucam dziś coś ekstra 😁 #uuk

P.S. tak na prawdę to się nie pytałem xD
Cybulion

Mialem tak przedwczoraj

"Czy wsrod tych maslakow nie moglby chociaz jeden prawus rosnac?" I cyk grono maslaczkow a wsrod nich jeden, piekny, borowiczek. XD

ErwinoRommelo

@Cybulion xd i zmarnowane na grzyba, a mogłeś poprosić o coś wartościowego dla społeczeństwa jak koniec wojen albo więcej 100pek na hejto.

Cybulion

@ErwinoRommelo hehe, jestem przyziemnym czlowiekiem.

Stupka dla ciebie

343bdc2a-59fc-4349-b21e-5b9bf7da85a5

Zaloguj się aby komentować

Cytat na dziś:

Macie rację. Nie wystarczy przechodzący przypadkowo drwal, żeby znaleźć wyjście z tej sytuacji.

Terry Pratchett, Równoumagicznienie

#uuk
entropy_

@moll jak masz siekierę to zawsze masz wyjście!

3860e312-16e5-418a-97aa-5a30c15e7c7f
moll

@entropy_ nosisz ze sobą na co dzień?

entropy_

@moll oczywiście! XD

5f61e3a8-06e9-4104-9eec-c42c729a0597
Yes_Man

@moll @maximilianan @entropy_

af761f88-39e4-40d2-af83-7eb61a87e364
splash545

A może gdyby przechodził nieprzypadkowo

Zaloguj się aby komentować

948 + 1 = 949

Tytuł: Ameryka
Autor: Franz Kafka
Kategoria: literatura piękna
Ocena: 8/10

#bookmeter

Nie można się bronić, jeśli druga strona nie ma dobrej woli”

Szesnastoletni Karl Rossman za karę za to, że uwiodła go służąca i miała z nim dziecko zostaje przez swoich rodziców wysłany do Ameryki. Czytelnik poznaje Karla Rossmanna w momencie kiedy statek, na którym do tej Ameryki przybywa, wpływa do nowojorskiego portu. I Karl mógłby rozpocząć nowe życie, do którego zresztą nie bardzo był przygotowany, gdyby nie to, że zapomniał spod pokładu swojego parasola. Wrócił więc, zostawiając jednak na decku swój kuferek. Ten powrót był brzemienny w skutkach, bo pod pokładem Karl spotkał palacza, którego dotknęła niesprawiedliwość i postanowił stanąć w jego obronie przy okazji rozmowy z Kapitanem. To właśnie w kajucie Kapitana Karl poznaje swojego wuja, którego nie spodziewał się spotkać, a który to wuj jest już mocno w Ameryce ustosunkowany.

To wyżej to z grubsza treść pierwszego rozdziału tej książki, rozdziału o tytule Palacz, który ukazał się w roku 1913, jeszcze za życia autora, i z którego, z tego co mi wiadomo, autor był co najmniej zadowolony. Nad całą tą powieścią, którą pan Kafka nazywał w rozmowach „powieścią amerykańską”, a później „Palaczem” pracował od roku 1911 do roku 1914 i, jak miał to w zwyczaju, nie ukończył jej, choć, jak wspomniał pan Max Brod, pan Kafka pracował nad tym tekstem z wielkim upodobaniem. To, co z notatek pana Kafki panu Brodowi udało się złożyć zostało wydane przez niego w roku 1927, trzy lata po śmierci autora, i opatrzone przez niego właśnie tym tytułem, pod jakim ten tekst znamy, a więc Ameryka.

Ameryka to tekst, w którym z jednej strony czuć, że jest to pan Kafka, a z drugiej strony jest od innych tekstów pana Kafki ogromnie różny (a przeczytałem już chyba wszystkie jego opublikowane po polsku utwory, poza Zamkiem, do którego zaraz będę się zabierał). Podobieństwo polega moim zdaniem na spojrzeniu na świat – w Ameryce czuje się to samo zagubienie, niezrozumienie, niesprawiedliwość i wyobcowanie, które można odnaleźć w innych utworach pana Kafki_,_ różnica zaś polega na tego świata przedstawieniu – w Ameryce próżno szukać symboli i alegorii, od których tak gęsto jest choćby w najbardziej znanym Procesie. Próżno szukać obrazowego przerysowania, alegorii, czy też tego, co później nazwano surrealizmem. Nie znaczy to oczywiście, że Ameryka nie jest groteską, że nie występuje w niej abstrakcja. Abstrakcja jest w Ameryce bardzo mocno obecna, a tylko zbudowana jest na innym fundamencie. Wyczytałem gdzieś, że każda z tych realnych postaci, które w książce występują, ma jakiś silny brak, z którym to twierdzeniem zupełnie się zgadzam i które rozwinąłem sobie dalej do twierdzenia, że to właśnie to silne wyeksponowanie tego braku tę abstrakcję w Ameryce rodzi. Każda z postaci, a nawet instytucji, jest w tym swoim braku ogromnie konsekwentna, co z kolei powoduje, że zwykłe, normalne zachowania, niewielkie zaniedbania i nieporozumienia, które normalnie są szybko zapominane, albo w ogóle nie zwraca się na nie uwagi, w Ameryce rodzą ogromne i poważne konsekwencje. Chyba właśnie to rozwinięcie realności aż do nierealnych rozmiarów spowodowało, że tak bardzo mi się ta powieść podobała. Kapitalny jest w niej rozdział Robinson, a już zawarty w nim opis funkcjonowania portierni to absolutny majstersztyk.

Bardzo ubogaciła mi lekturę znajomość postaci autora, którą wyrobiłem sobie na podstawie przeczytanych wcześniej traktujących o nim biografii. Pan Kafka pisał mocno w oparciu o siebie; przetwarzał sytuacje ze swojego życia, swoje marzenia, fascynacje, spostrzeżenia, obawy i lęki na sceny i postaci literackie. Ta znajomość jego życiorysu i zarys charakteru i postrzegania świata przedstawiony w biografiach pozwalała mi nie tylko odnajdywać Kafkę w Kafce, ale też zrozumieć, dlaczego postaci były takie a nie inne, dlaczego zachowywały się tak, a nie inaczej. Pozwalały wyłapać i osadzić w kontekście myśli i spostrzeżenia, pojawiające się czasem jakby trochę na marginesie, a które bardzo mocno do mnie trafiały – być może to jakiś rodzaj wyczulenia na absurd? Jeszcze jedna rzecz, o której chciałbym wspomnieć, to fascynacja pana Kafki obserwowaniem ludzi, też w tej książce mocno widoczna, choćby w scenie kiedy pan Gross nie śledzi wzrokiem wychodzącego z pokoju Karla Rossmanna, choć ludzie zwykle tak właśnie się zachowują. Takie szczegóły bardzo mocno budują realność świata przedstawionego i niesamowicie też podkreślają jego miejscowe odrealnienie, kiedy ono już nastąpi.

Ameryka to tekst autorstwa pana Franza Kafki, który najbardziej przypadł mi do gustu ze wszystkich jego utworów, które do tej pory czytałem. Był niepokojący, był przemyślany i, co podkreśla w posłowiu pan Brod, miał być tekstem, który, w przeciwieństwie do innych, kończy się dobrze. To zakończenie nie jest takie, jakie miało być, zresztą następuje ono nagle – w fabule jest luka, której nie mogą uzupełnić nawet dwa zamieszczone na końcu książki fragmenty, mające w zamiarze autora być w tę lukę wpasowane. Czytelnik nie dostaje więc kompletnej opowieści – być może szkoda – ale nawet to, co dostaje, to też jakby dwie osobne opowieści – postaci, które pojawiają się na początku książki znikają i nie pojawiają się więcej, Karl Rossmann poznaje nowe osoby i to wokół nich skupiają się dalsze wydarzenia. Czy te początkowe postaci miały się pojawić, czy nie miały? Można tylko przypuszczać.

I jeszcze na koniec to o czym zawsze zapominam, a tym razem pamiętam: chciałem pochwalić świetną okładkę tej książki, w jaką zaopatrzone jest wydanie które miałem przyjemność czytać, opublikowane nakładem wydawnictwa Czytelnik w roku 1989. A taka okładka to dla mnie jednak zawsze dodatkowy plus dodatni.
8f10773d-ef3e-4fd5-bda7-d185ac46672b

Zaloguj się aby komentować

947 + 1 = 948

Tytuł: Invincible. Tom 1
Autor: Mark Englert, Dave Johnson, Robert Kirkman, Ryan Ottley, Cliff Rathburn, Matt Roberts, Terry Stevens, Cory Walker
Tłumaczka: Agata Cieślak
Kategoria: komiks
Wydawnictwo: Egmont Polska
ISBN: 9788328135451
Liczba stron: 400
Ocena: 8/10

Przyznam z góry: nie jestem fanem superbohaterów. Co prawda lubię Spider-Mana w wykonaniu Maguire'a, Batmany Nolana czy nowego z Pattinsonem w roli głównej, za dzieciaka oglądałem animowanych X-Menów czy Spider-Mana, ale z MCU nie obejrzałem ani jednego filmu (teraz spojrzałem, że nowy Deadpool zalicza się do tego uniwersum, chociaż nie do końca mi się spodobał) czy serialu.

Mimo to dałem szansę ekranizacji „Invincible”. Historia spodobała mi się na tyle, że postanowiłem sięgnąć po komiks - jestem zbyt niecierpliwy, żeby czekać na kolejny sezon serialu, który ma się ukazać dopiero w lutym 2025 roku. :') Tym bardziej, że autorem scenariusza jest Robert Kirkman - twórca chociażby „The Walking Dead”.

Co mnie ujęło w tej opowieści?

Przede wszystkim ludzkie podejście do postaci głównego bohatera. Mark Grayson jest zwykłym nastolatkiem: chodzi do liceum, myśli o pójściu na uniwersytet, po szkole pracuje w burgerowni, a w wolnym czasie kupuje i czyta komiksy. Szkopuł w tym, że jest także synem najpotężniejszego superbohatera na Ziemi, który przyleciał z kosmosu, by bronić planetę przed różnymi niebezpieczeństwami. Okazuje się, że Mark odziedziczył moce po ojcu.

Pierwszy tom, na który składa się trzynaście zeszytów, służy przede wszystkim przedstawieniu postaci oraz problemów, które mam wrażenie, że odegrają główne role w historii. Mark poznaje innych superbohaterów, z niektórymi się zaprzyjaźnia, z innymi niekoniecznie. Rozwija swoje moce, z czasem staje się godnym pomocnikiem/następcą ojca.

Trudno jest mi ocenić strukturę opowieści, ponieważ niestety porównuję ją z ekranizacją, przy której zresztą także pracował Robert Kirkman. W moim mniemaniu serialowy format lepiej przysłużył się historii, która w przypadku komiksu wydaje mi się nieco poszarpana, gorzej ułożona. No ale wiadomo, autor miał kilkanaście lat na przemyślenie i zdecydowanie dopasował opowieść do wymogów serialu.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto #komiksy
694b45e4-4711-45df-a341-cc08d87c5ac4

Zaloguj się aby komentować

946 + 1 = 947

Tytuł: Koniec świata to dopiero początek. Scenariusz upadku globalizacji
Autor: Peter Zeihan
Kategoria: nauki społeczne (psychologia, socjologia, itd.)
Ocena: 6/10

#bookmeter

Współczesny model życia jest możliwy dzięki idei ciągłości: idei, że dzisiejsze bezpieczeństwo i ochrona jutro nie znikną, toteż możemy powierzyć swoje życie składającym się na ten model systemom. W końcu, gdybyśmy wiedzieli, że nasze państwo jutro upadnie, nie przejmowalibyśmy się zbytnio różnymi głupotami, których domaga się od nas szef, tylko zaczęlibyśmy się uczyć wekować warzywa.

Rozmawianie w ramach klubu dyskusyjnego z innymi ludźmi o książkach ma tę wadę, że czasami (a może nawet często?) trzeba przed spotkaniem przeczytać coś, po co normalnie pewnie by się nigdy nie sięgnęło, a czasami takie lektury okazują się męczące. Rozmawianie w ramach klubu dyskusyjnego z innymi ludźmi o książkach ma tę zaletę, że czasami (a może nawet często?) trzeba przed spotkaniem przeczytać coś, po co normalnie pewnie by się nigdy nie sięgnęło, a czasami takie lektury potrafią zostawić coś w głowie i może jakoś poszerzyć horyzont (choćby o centymetr).

Tak właśnie było z książką pana Zeihana, bo za nią z własnej woli na pewno bym się nie zabrał, a nawet jakbym się już z jakiegoś powodu zabrał, to pewnie, ze względu na sposób, w jaki autor opowiadał mi o tym swoim scenariuszu, szybko bym ją odłożył. To tylko jedno z moich natręctw w postaci chęci bycia przygotowanym do tematu rozmowy – jeśli rozmowa ma się odbywać na jakiś temat – sprawiło, że tę książkę w ogóle skończyłem.

Skoro już zacząłem od tego, że przeszkadzał mi sposób w jaki pan Zeihan tę książkę napisał, to może na początek szerzej właśnie o tym. Autor jest Amerykaninem i to w sposobie prowadzenia narracji czuć tak mocno, że czasami przed oczami aż pojawiały mi się gwiazdy (w liczbie pięćdziesięciu). Czytając Koniec świata to dopiero początek miałem wrażenie, że jestem na jakimś show, a cała treść jest tylko pretekstem do wystąpienia. Jednym to może się podobać, innym nie – ja akurat jestem z tych drugich, mnie taki sposób narracji razi. Ale związany z tym jest jeszcze jeden kłopot – przekazując ważne i istotne informacje w taki a nie inny sposób treść rozmywała mi się z powodu tej formy. Zasadniczo stawiam zwykle formę nad treścią, ale nie w książkach popularnonaukowych, jeśli już za nie się zabieram, chciałbym dostać w miarę jasny obraz i chciałbym też jednak żeby coś mi z nich w głowie zostało.

Sama treść to, jak na to wskazuje tytuł, scenariusz tego, co stanie się ze światem po upadku Pax Americana – porządku, jaki obowiązuje obecnie za sprawą Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej. Tutaj pierwszy minus książki – autor nie przedstawia w sposób wystarczająco jasny i klarowny tego, dlaczego jego zdaniem ten porządek miałby upaść. W ogóle – co zrozumiałe, w końcu ta książka to scenariusz, więc z natury rzeczy oparta jest na pewnych założeniach – zabrakło mi zebrania w jednym miejscu założeń na jakich został ten scenariusz oparty. Wracamy do jasności i klarowności przekazu.

Perspektywy, które pan Zeihan przedstawia nie są wesołe. Wieszczy on załamanie łańuchów transportowych, co ma doprowadzić do cofnięcia wielu regionów świata do poziomu sprzed rewolucji przemysłowej. Dodając do tego występujące w całym niemal rozwiniętym świecie problemy demograficzne wskazuje na nadchodzące załamanie się rynków finansowych. I choć zajmuje się później również dostępem do energii, surowców przemysłowych i produkcją rolnictwa, to mam wrażenie, że w rozdziałach traktujących o tych trzech zagadnieniach w tej jego wizji wszystko i tak jest skutkiem problemów przedstawionych wcześniej.

Zdaniem pana Zeihana w czasie nadchodzącego kryzysu najlepiej poradzą sobie Stany Zjednoczone Ameryki Północnej, co, jak czytałem w komentarzach dotyczących tej książki, jest głównym przedmiotem krytyki wśród polskich czytelników. Ja jestem skłonny przychylić się w tej sprawie do zdania autora, i zgodzić się z jego argumentami, dość licznymi, przedstawiającymi Amerykę Północną jako kontynent „samowystarczalny”. Z jednym tylko zastrzeżeniem: pan Zeihan zakłada, że w Stanach Zjednoczonych nie wydarzy się nic, co zachwiałoby integralnością tego państwa. Ma do tego prawo, to w końcu tylko scenariusz. Coraz bardziej przypomina mi jednak gdybanie.

Świetną robotę wykonał za to autor kreśląc obraz tego w jaki sposób doszliśmy do tego, co teraz mamy. Zaczynając od naświetlenia przyczyn, które sprawiły, że pierwsze cywilizacje rozwinęły się tam, gdzie się rozwinęły, przez wpływ pojawienia się kolei żelaznych, aż po optymalizację transportu morskiego za pomocą kontenerów. Drugą rzeczą, która uświadomiła mi złożoność dzisiejszego świata było prześledzenie łańcuchów dostaw na podstawie kilku produktów codziennego użytku. Zdałem sobie sprawę, jak wszystko to, co mamy jest chwiejne i jak niewiele wystarczy żeby to wszystko zostało sparaliżowane – taki trochę efekt motyla, gdzie zdarzenie na morzu w okolicach Somalii może, w skrajnym przypadku, wywołać głód a przynajmniej brak jakiegoś produktu na przykład w Danii.

Dla mnie Koniec świata to dopiero początek był bardziej książką fantastyczną, zbudowaną co prawda na solidnych, zabetonowanych na faktach fundamentach, niż naukową analizą. Pytanie tylko, czy geopolityka nie jest właśnie takim snuciem scenariuszy właśnie po to, żeby być na różne warianty przyszłości przygotowanym?
96e7a105-b80d-48d5-bdf6-98cef0f8900b
banan-smietana

Dodam że ma fajny kanał na YouTube https://youtube.com/@zeihanongeopolitics?si=8gkbzhD_NPbiFD3X

Gdzie codziennie wrzuca ciekawe analizy. Ostatnio uciekł na patronie i rzeczy na YouTube wrzuca z dwutygodniowym opóźnieniem ale wydaje mi się że wciąż warto

Zaloguj się aby komentować